Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lęki, zwątpienia a duchowość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36463
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:14, 16 Lip 2025    Temat postu: Lęki, zwątpienia a duchowość

Ortodoksyjny, skupiony na literalności odczyt Biblii dziś traktuję jako błąd sam w sobie. Choć ortodoksi zdają się być wielce dumni ze swojej "wierności przekazowi Biblii", okazywanej w ten sposób, że "niczego nie interpretują, tylko (rzekomo) odczytują bezpośrednio, co jest zapisane", to wg mnie właśnie oni wyjątkowo błądzą, to właśnie oni kto wie, czy najbardziej fałszują to, co jest treścią Biblii.
Powyższy akapit jest dygresją, którą chyba osobno warto byłoby rozwinąć, ale głównym tematem wątku jest związek pomiędzy postawą lęku i zwątpienia a duchowością, rozwojem osobowym. Ten nie jest prosty. Więcej! Ten związek jest niezwykle skomplikowany, sięgający w sam sens istnienia osobowego, człowieczeństwa, epistemologii. Ale, aby go ujrzeć, najpierw trzeba skonstruować MODEL ODNIESIEŃ, w którym się poustawia zależności pomiędzy stanami emocjonalnymi, myślami, odruchami i ogólnie całą tę układankę w psychikę, duchowość, myślenie.

Tu wrócę do kwestii Biblii, bo jej sformułowania będą mi kanwą podwójnej refleksji w tym temacie. Chodzi mi o:
(8) A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. (Apokalipsa (Objawienie) 21:8)
i
(21) Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał. (Ewangelia Łukasza 19:21)
albo
(24) Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. (25) Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! (26) (Ewangelia Mateusza 25)

Wszystkie te fragmenty (są i inne w tym stylu, ale na start te wystarczą) stawiają w negatywnym świetle lęk, tchórzostwo. A przyznam, że gdy wiele lat temu na nie natrafiłem, sprawiły mi one wielki wewnętrzny, interpretacyjny kłopot. Odebrałem w szczególności ten tekst z Apokalipsy, w którym jezioro gorejące ogniem i siarką jest przeznaczone dla „tchórzy”, jako bardzo okrutny przekaz, jako zwiastun jakiejś niesamowitej tyranii ze strony Boga. Bo kto najczęściej się boi, kto jest „tchórzem” – może dziecko bite przez ojca tyrana, może prześladowani przez zabójców spokojni obywatele. A kto się nie boi?… - Jacyś watażkowie, wojownicy, obyci ze śmiercią, którzy każdego dnia z nią obcują, więc już ich psychika przyzwyczaiła się do tego, że za którymś razem kula, sztylet, czy granat rozerwie ich ciała, więc oni strach przed śmiercią opanowali chyba w największym stopniu. Czy zatem Apokalipsa rysuje obraz potępienia dla większości prześladowanych, a zbawienie mieliby osiągnąć wyłącznie ci, którzy nie dbają o życie, którzy swoją psychikę wdrożyli do postawy brawury i lekceważenia wszelkich życiowych wartości?…
- Tu wracam właśnie do zagadnienia tego pierwszego – literalnego – odczytu treści. Wg mnie potępienie wszelkich „tchórzy” nie pozostawia tu wątpliwości – Biblia miałaby tu potępiać ofiary i krzywdzonych, a zbawienie rezerwować dla tych, którym najbardziej na życiu nie zależy. Tu oczywiście ktoś powie, że inne teksty Biblii zabraniają zabijania, więc może ten, kto się niczego nie boi, ale zabija (choćby w tym samym fragmencie Apokalipsy, który potępia i „tchórzy”, i „zabójców”) będzie ze zbawienia wykluczony, ale w takim razie niebo byłoby otwarte jedynie dla tych, którzy „wszystko mają za nic” – co prawda sami nie zabijają, ale na niczym im nie zależy – wtedy też nie boją się straty tego, czyli nie są „tchórzami”. Literalnie biorąc tekst Biblii, która potępia tchórzostwo i strach, na to przecież wychodzi…
Sama powyższa refleksja wg mnie jest już właściwie wystarczająca, aby pożegnać iluzję poprawności literalnego odczytu Biblii. Złożenie ze sobą potępiania strachu i realiów życia, w którym jest to jedno z najpowszechniejszych uczuć, wraz z uznaniem, iż jednak Bóg pragnie zbawiać ludzi, prowadzi praktycznie do totalnej konfuzji. To się nie ma jak spiąć w spójną całość.

Tu wychodzi coś, co przy interpretacji Biblii jest wg mnie kluczowe – właśnie podstawową zasadą tutaj powinno być uznanie konieczności ODEJŚCIA OD LITERALNOŚCI. Wręcz należy wg mnie przyjąć zasadę, iż prawie każdy tekst z tych Ksiąg jest podejrzany o to, że jego literalny odczyt będzie mylący, zaś chodzi o coś więcej, o coś ukrytego. Co?… - To już jest osobne zagadnienie, które za każdym razem rozstrzygać trzeba indywidualnie.

Tu zatem stawiam już ogólnie zagadnienie: jaki jest związek postawy lęku z duchowością?
Bo jest wg mnie fundamentalny, wręcz faktycznie chciałoby się powiedzieć, iż przynajmniej pewne formy lęku będą blokowały rozwój duchowości, czyli dalej możliwość zbawienia się duszy. Ale nie chodzi tu o każdy rodzaj tchórzostwa, lęku. Tu jest przestrzeń do szerokiej refleksji nad rolą lęków w rozwoju duchowości.

Na start chcę wymienić najbardziej wyrazisty pod względem zdolności blokowania rozwoju duchowości rodzaj lęku – chodzi o LĘK PRZED UZNANIEM PRAWDY O SOBIE (w szczególności oczywiście chodzi o problem z uznaniem tych trudnych prawd na własny temat).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36463
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:40, 16 Lip 2025    Temat postu: Re: Lęki, zwątpienia a duchowość

Michał Dyszyński napisał:
LĘK PRZED UZNANIEM PRAWDY O SOBIE (problem z uznaniem tych trudnych prawd na własny temat). [/b]


Po czym poznaje się osoby, które są tchórzami w tym zakresie?...
- Po tym jak reagują na wszelką krytykę
- Po tym, że często wywyższają siebie
- Często też poniżają innych, aby samych siebie postrzegać lepiej na tym tle
- Nieraz mówią: nie mam sobie niczego do zarzucenia, niczego nie żałuję
- Zło widzą wyłącznie u swoich oponentów, innych ludzi, a zła na swój temat nawet nie zamierzają rozważyć
- Wypierają fakty, jeśli są im mentalnie niewygodne
- Przeinaczają okoliczności tak, aby lepiej o nich świadczył ich opis
- Na krytyczne aspekty w rozmowie reaguję gniewem, napaścią personalną
- Bronia siebie na zabój, także bronią "swoich", nie dbając o obiektywizm
- Z ich ust można usłyszeć sformułowania typu: nie będę się tłumaczył
- traktują problemy raczej od strony rywalizacji, od strony wpierania sobie nawzajem win i zasług - jakby to miało decydować o prawdzie, a nie od strony refleksji nad tym, co mówią niezależne fakty i okoliczności.
- Prezentują ogólnie postawę pychy, chronią swój wizerunek za wszelką cenę, a unikają uświadomienia sobie trudnych problemów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin