Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35779
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:37, 15 Lip 2025 Temat postu: O pojęciach z gumy, dostosowanych do intencji |
|
|
Popełnił mi się taki tekst w odpowiedzi na pewien rodzaj potraktowania problemu wolności i zbawienia.
Michał Dyszyński w wątku http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/bog-pragnie-zbawienia-wszystkich,28013.html#847985 napisał: | Katolikus napisał: | Wniosek końcowy: jeśli Bóg pragnie, by wszyscy zostali zbawieni to Jego pragnienie się spełni. W żaden sposób nie niszczy to wewnętrznej wolności człowieka, a wręcz przeciwnie - przywraca tę wolność. |
W jakimś rozumieniu (!) koncepcji "zbawienia" i w jakimś rozumieniu (!) koncepcji wolności to oczywiście będzie prawdą.
Jeśli "zbawienie" traktujemy jako "takie coś, co musi być, bo Bóg to zagwarantował".
Zaś
Jeśli "wolność" traktujemy jako "takie coś, co dusza ludzka posiada, bo Bóg to jej dał",
A WOBEC TYCH IDEI NIE USTALAMY WIĘZÓW LOGICZNYCH, to możemy sobie upichcić na tej zasadzie dowolny wynik, dowolną ocenę, tego, co się zdarzy, może zdarzyć, musi zdarzyć.
W szczególności, dopóki nie znamy tej twardej definicji zbawienia, to co nam szkodzi nazwać "zbawieniem" stan dusz w wielkim cierpieniu?...
- Czy ktoś powiedział obowiązkowo, że tak nie można zdefiniować zbawienia?
- Albo czy WSZECHMOCNEMU Bogu tak ktoś jest w stanie zabronić zdefiniować zbawienia?...
Piszę tu "inwazyjnie" względem pewnego podejścia teologicznego, które polega na OPEROWANIU W ROZUMOWANIACH NA "COSIACH".
Jak się nie stawia pojęciom granic, tylko się je kleci z intuicji, które potem na bieżąco się "dociąga do potrzeb", to można sobie sklecić pojęcia, które potem nam spełnią dowolny postulat na ich temat.
Pamiętam jak Pelikanka kiedyś użyła definicji wolności w sposób, który według mnie był DOKŁADNYM ZAPRZECZENIEM tego pojęcia wolności, jakie jak rozumie. Pelikanka tłumaczyła, że mamy "wolność od" i "wolność do", więc np. jak ktoś nie może wyjeżdżać z granicę, to w jednym z opcji rozumienia pojęcia "wolności" jest taki ktoś bardziej wolny, niż ten, kto ma swobodę podróżowania.
Jak się ma "pojęcia z gumy", to na ich bazie można dowodzić dowolnych tez, bo dowolny stan będzie wtedy nazwany tymi (odpowiednio nagiętymi i rozciągniętymi) pojęciami i "też będzie dobrze".
Jest z takim podejściem jeden problem - wtedy komunikacyjnie nie wiadomo, o co chodzi. W tym układzie A i nie-A są tuż obok siebie, "w razie potrzeby" zamieniając się miejscami, więc nie wiadomo właściwie o czym dany komunikat informuje. Bo tu w istocie wszystko w razie potrzeby można ODWRACAĆ INTENCJAMI. Raz się ma intencję w lewo, więc jest dane pojęcie w lewo. A za chwilę intencja zrobi się w prawo i...
... I też będzie ok. też "będzie w prawo", Jak sobie stryjenka winszuje... |
Dodam komentarz, bo temat uważam za epistemicznie podstawowy.
W gruncie rzeczy (nie każdy to zauważa) nasze rozumienie pojęć klecimy z intuicji, którym najczęściej daleko jest do logicznej kompletności.
Pojęcia przez ludzi używane rzadko są uzgodnione w szczegółach, rzadko jest dogadane, co w ramach pojęcia jest konieczne, co jest opcjonalne, a co jest np. wykluczone. Bo intuicjami zwykle te niejasności jakoś się potem zakleja. Problem jest w tym, że bez zdefiniowania, operując na samych intuicjach, często w istocie będziemy sobie sami przeczyli. I nie wyjdzie to w żadnej kontroli rozumowania, bo intuicja jest "z gumy", ona się dostosuje do wymagań, które jej postawimy.
Czy intuicyjności - życzeniowości da się postawić jakąś tamę?...
Ale też: czy CHCEMY tę tamę postawić?
Albo może: DO JAKIEGO STOPNIA mamy ową tamę stawiać?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 14:37, 15 Lip 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|