Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mastercel świadomego istnienia

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:59, 18 Lip 2021    Temat postu: Mastercel świadomego istnienia

Co jest celem istnienia?
- Nie myślę o celu życia, stawiam zagadnienie szerzej. Życie traktujemy jako coś, co trwa na tym świecie, a ja pytam o szerszą perspektywę - wieczności, albo (jeśli ktoś w życie po śmierci ciała nie wierzy) przynajmniej jako tę spuściznę, którą chcielibyśmy zostawić po sobie.

Patrząc na życie doczesne, naturalnym celem byłoby przeżywanie przyjemności. Problem w tym, że ten cel, choć tak narzucający się, wręcz oczywisty, kwestionują swoimi wyborami nie tylko teiści, liczący na nagrodę za trudy życia po śmierci, ale nawet liczni ateiści, którzy gotowi są poświęcać przyjemność dla różnych idei. Poza tym, nawet ateista, gdy czuje, że zbliża się kres jego życia, najczęściej zaczyna rozmyślać nad to, co pozostawi po sobie, nagle zaczyna stawiać sobie perspektywę zarówno poza życie, jak i przyjemność wykraczającą.
Ale ja, już jako teista, który wierzy w życie wieczne, stawiam sobie jeszcze szerszą i dalszą perspektywę. Wierzę, że po śmierci zachowa się wiele z tego, co było treścią mojego życia - emocje, przemyślenia, pragnienia. W nich to chciałbym zaszyć jakiś głębszy sens, jakiś powód, który sprawiłby, że pragnę uczynić je takimi, a nie innymi.

Wierzę w to, że świadomość może się doskonalić, zapewne doskonalić bez końca. Wierzę też, że warto jest doskonalić własną świadomość. Ale czym właściwie jest pojecie doskonałości świadomości?
- Dla tych bardzo po zwierzęcemu myślących ludzi będzie liczyła się przyjemność i dominacja - "wartości", które obsługuje ewolucyjnie psychika zwierząt stadnych. Pies, czy szczur też dążą od przyjemności, próbują zdominować otoczenie. Od człowieka oczekiwalibyśmy aby był w stanie osiągać coś bardziej subtelnego, stawiać sobie cele przekraczające nasze biologiczne dziedzictwo.
Ale czym jest ta doskonałość świadomości?... :think:

Ja widzę tu kilka tropów, które by owo pojęcie budowało, ich uznanie będzie kwestią wyboru.

Tu dodam dygresję dotyczącą moich dyskusji na sfinii, z paru ostatnich tygodni: zauważyłem, że są osoby, które bardzo silnie dążą do zredukowania tego rodzaju ogólnych pytań do jakichś jednostkowych, łatwo uchwytnych odpowiedzi. Tak rozumujący i dyskutujący człowiek, pewnie by mi doradził: chcesz się dowiedzieć, czym jest doskonałość, to zajrzyj do słownika...
Tego rodzaju podejście jest, z mojego punktu widzenia, pomyleniem pojęć, jest dokładnie tym, czego nie akceptuję. Wzięcie czegoś ze słownika, zaakceptowanie (chyba tym jednoznaczniej, im mniej refleksyjnie, im mnie dodając własnych pytań) i po prostu wdrożenie wedle jakiegoś - cudzego - wzorca (też nie pytając się JAKIEGO wzorca, co w praktyce musi sprowadzić się do wzięcia wzorca PIERWSZEGO Z LISTY, pierwszego, który się nawinie, niekoniecznie rozpatrzonego pod kątem bardziej złożonych, uwzględniających więcej potrzeb kryteriów). Są ludzie, którzy mają wielką potrzebę redukcji rozważań do prostoty, czyli de facto do tego, co wcześniej sobie myślą. Bo najprościej jest przecież jak najmniej zmienić w rozumowaniu, czyli poprzestać na tym co było. Poza tym, moim celem nie jest jakieś bezrefleksyjne wdrażanie zewnętrznych wzorców (wzorców, pojęć stworzonych przez innych ludzi, np. twórców słowników, ale tak naprawdę bez gwarancji, że mądrzejszych ode mnie), lecz uzyskanie WŁASNEJ ODPOWIEDZI na pytania. Nie wyłącznie uzyskanie odpowiedzi na pytanie, jak ktoś - kimkolwiek by on nie był - daną sprawę widzi.
Koniec dygresji.

Ja zamierzam stawiać pytanie o cel istnienia w sposób otwarty, czyli szeroko, nie uciekając od pytań, problemów, wątpliwości, godząc się także z tym, że na jakichś etapach (pośrednich) nie będę jeszcze miał gotowego rozwiązania. Ale innego wyjścia nie widzę, gdy sprawa jest złożona. A jest złożona, jeśli chce się uwzględnić w jej rozważaniu, wiele aspektów, a nie tylko jeden, czy dwa aspekty jawiące się aktualnie jako te ważne, te pierwsze w listy.
Taka jest natura poszukiwania rozwiązań całościowych, możliwie pełnych, uwzględniających wielość aspektów sprawy. Po prostu inaczej się nie da. To co proste jest jednostkowe, nakierowane na jeden cel. Jeśli chcemy mieć SYNTEZĘ WIELU ASPEKTÓW, to nie ominiemy skomplikowania.
Tak, wiem wielu nie zaakceptuje tego, że "nie jest prosto i krótko". Te rozważania są po prostu nie dla nich. Bo to nie są rozważania, jak szybko skwitować problem, separując się od jego złożoności, lecz właśnie odwrotnie - one są dokładnie po to, aby złożoność uwzględnić. Jeśli komuś się to nie podoba, to powinien po prostu zająć się czymś innym, niż wziąć udział w tych rozważaniach.

Ale dość uwag metodologicznych. Pora przejść do sprawy.
Wyjdę od tego, co wyżej wspomniałem, co naturalne, choć już wcześniej określone, jako niepełne - od przyjemności. Chcę zastrzec, że nie zamierzam odrzucać całkowicie aspektu przyjemności. Wręcz przeciwnie, zamierzam go w tych rozważaniach silnie uwzględnić, ale nie jako skwitowanie sprawy, nie jako coś, co po prostu uznamy za cel, separując się od alternatyw, czy dodatkowych pytań, lecz jako element większej układanki w cel życia.
Bo w jakiś sposób przyjemność jako aspekt celu akceptuję. Lecz
- po pierwsze NIE KAŻDĄ przyjemność
- po drugie NIE TYLKO przyjemność
- po trzecie JAKĄ (?) przyjemność...
Bo przyjemność może być czysto zmysłowa, ale może mieć też pierwiastek duchowy. Można przyjemność osiągać "po trupach", a można z rozwagą. Itp.
Czyli do aspektu przyjemności jako celu, warto byłoby dorzucić inne aspekty.
Jakie to byłyby aspekty?
Uważam, że dobrym kierunkiem poszukiwań byłyby tropy w postaci:
- zrozumienia, uświadomienia, prawdy
- łączności z innymi istotami, miłości, porozumienia
- kompleksowości, niesprzeczności, zgodności wewnętrznej, ale i zewnętrznej, czyli może KONSTRUOWANIA CZEGOŚ ponad moje ograniczone ja.
gdzieś w tym pewnie będzie i przyjemność, ale czasem wstrzymana, czasem skryta, czasem falująca, czyli raz pomniejszona, by zyskiwała na wartości za jakiś czas. W końcu może samo pojęcie przyjemności w trakcie rozważań wyewoluuje w coś od pierwowzoru różniącego się, mam nadzieję, że coś doskonalszego, bardziej świadomego, trwalszego, może piękniejszego. :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 13:51, 18 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:13, 18 Sie 2021    Temat postu: Re: Mastercel świadomego istnienia

Czym jest życie świadome?
Ja bym powiedział, że
Świadomość polega na sukcesywnym zastępowaniu tego, co z odruchowości, bezwiedności działania, opartego o narzucone wzorce, a nie posiadających modelu w umyśle, decyzjami opartymi o zrozumienie kontekstu spraw.

Świadomość polega na nieustannym zadawaniu sobie pytań:
Dlaczego? - Dlaczego coś wystąpiło, albo nie wystąpiło, jest, jawi się, odczuwam tak, a nie inaczej?
Po co? - Po co właściwie robię, to co robię, dążę do tego, co dążę?

Człowiek nie przebudzony do świadomości robi większość rzeczy dlatego, że mu to narzucono
- narzucili ludzie. kultura
- narzuciły geny, biologia
- narzuca bieg zdarzeń.
Oczywiście człowiek świadomy też powyższe rzeczy weźmie od uwagę, to nie będzie tak, że się od nich odseparuje. Ale jest podstawowa różnica w tym JAK weźmie pod uwagę okoliczności życia człowiek świadomy, od bezrefleksyjnego i bezwiednego. Człowiek świadomy będzie działał, W RAMACH ODNIESIEŃ, JAKIE WYTWORZYŁ, ODWOŁUJĄC SIĘ DO KONTEKSTU W SWOIM UMYŚLE. Człowiek świadomy ten swój kontekst umysłu wciąż doskonali, przebudowuje, próbuje uczynić coraz bardziej adekwatnym do zmiennych kontekstów, jakie pojawiają się w życiu i do coraz wyższych poziomów rozumienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin