Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Michałowe pomysły praktyczne na naprawę świata

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:14, 25 Lis 2022    Temat postu: Michałowe pomysły praktyczne na naprawę świata

Przychodziło mi do głowy co nieco różnych pomysłów, jak by należało coś robić w społeczeństwie inaczej, niż robi się aktualnie. Teraz tworzę wątek temu poświęcony.

Na start pomysł, który przyszedł mi do głowy w kontekście dzisiejszego dnia przemocy wobec kobiet.
Problem z ową przemocą jest ważki. Jest też, wg mnie słabo rozwiązywany, bo osoby przemocowe (najczęściej mężczyźni) nie chcą się zmieniać, albo - jeśli nawet trochę chcą - to im to nie wychodzi, to za jakiś czas znowu stają się katami i tyranami w rodzinach. I nie bardzo wiadomo, co z tym fantem zrobić.
Według mnie kluczem do jakiegoś, względnie sensownego rozwiązania problemu, jest oczywiście słowo RESOCJALIZACJA. To nie jest tak, że społeczeństwo pochwala przemoc wobec kobiet (czy przemoc w rodzinach ogólnie). Społeczeństwo jest za tym, aby przemoc ograniczać, jednak nie wie jak (dość swobodnie spersonalizowałem "społeczeństwo", ale mam nadzieję, że intencja jest tu czytelna), bo sprawcy nie poddają się resocjalizacji. Przemocowy mąż i ojciec, po odsiadce za swoje wcześniejsze występki wobec członków rodziny, wraca z powrotem do tej rodziny. Często wraca z chęcią zemsty za doniesienie na niego organom ścigania, z chęcią odreagowania czasu zamknięcia go. A odreagowywał będzie oczywiście "na tej, która jest winna wszystkiemu", czyli swojej ofierze. Problem nie jest prosty, bo wychodzący z więzienia mężczyzna przecież gdzieś musi się podziać. Najczęściej nie ma innego domu, niż ten w którym ciągle mieszkają jego ofiary. Często z resztą same ofiary trochę chcą powrotu owego wsparcia (finansowego) jakie niesie zarabiający mąż i ojciec, licząc oczywiście na to, że on "się zmienił". Ale doświadczenie uczą, że tyrani domowi zmieniają się rzadko, czyli nawet jeśli jest jakiś tam czas względnie ich poprawnego funkcjonowania, to w końcu relacje wracają na stare, obłędne tory bezsensownej przemocy.
Problem jest wg mnie w tym, że czas pobytu tyrana rodzinnego w więzieniu został zmarnowany. Resocjalizacja w więzieniach kuleje. A kuleje też i między innymi dlatego, że przestępcy nie czują potrzeby aby się resocjalizować, aby w ogóle się zastanawiać nad co zrobili, dlaczego to robili, co powinni w swoim życiu, w swoich relacjach z ludźmi zmienić. Najczęściej uważają, że oni sami byli ok. tylko świat się na nich uwziął, więc to świat ma się tu zmieniać, a nie oni. Czyli tyrani domowi będą raczej oczekiwali, że ich ofiary będą potulnie znosiły te akty agresji wobec nich, bo przecież... taka jest ich rola. :shock:
Przestępcy muszą mieć ZACHĘTĘ DO ZASTANOWIENIA SIĘ NAD SOBĄ. Standardowo tej zachęty nie mają. Tymczasem prawo mogłoby stwarzać takie zachęty. Aktualnie jest tak, że sędzia skazuje przestępców na określony wymiar pobytu w więzieniu, nie uzależniając tego pobytu od tego, czy przestępca próbuje się resocjalizować, czy nie. Dotyczy to wszystkich przestępstw, ale w przypadku tych przestępstw wobec własnej rodziny problem jest szczególnie nośny. Można przewidywać, że MĄDRZE OPRACOWANE I PRZEPROWADZONE ZAJĘCIA RESOCJALIZACYJNE przynajmniej w części przypadków przyniosłyby jakieś pozytywne efekty. Aby jednak zmotywować do tego osadzonych, dobrze byłoby uzależniać (już w samej sentencji wyroku) długość odbywania kary więzienia od odbytych zajęć resocjalizacji. Ja bym dodał tu też konieczność zaliczenia jakiegoś egzaminu z owych zajęć. W zależności od postępów w zajęciach resocjalizacyjnych, wyrok byłby skracany w porównaniu z opcją, gdy ktoś z takich zajęć nie korzysta. Dobre wyniki egzaminu też by wpływały na skrócenie wyroku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:10, 26 Sty 2023    Temat postu: Re: Michałowe pomysły praktyczne na naprawę świata

Mam pomysł, który trudno jest mi wyrazić słowami, bo jest bardzo ogólny. Chodzi w nim luźno i kierunek rozwoju świata, biznesu, ludzkości, o ekologię i ekonomię.

Aby istotę pomysłu jakoś przybliżyć, proponuję przyjrzenie się aktualnym praktykom biznesowym np. w przy produkcji sprzętu komputerowego, smartfonów. Firmy dzisiaj skupiają się na tym, aby dostarczać np. gotowy smartfon, w którym nic nie da się wymienić. Kiedyś można było wymieniać baterie, teraz prawie się tego nie stosuje. Dlaczego firmy tak robią?
- Myślę, że jak zwykle zagadnienie jest złożone. Winien jest zapewne marketingowy styl komunikacji z klientem, w którym nową linię produktową trzeba szeroko ogłosić, jako nowość i postęp. Trudniej by było jako postęp ogłaszać nieco ulepszony typ baterii do telefonu.
Co jakiś czas powstają koncepty modułowych smartfonów. Ale też się nie przyjmują.
W komputerach widać regres w zakresie wymiany podzespołów. Firmy nie zapewniają kompatybilności nowych modeli ze starymi, a dodatkowo koncepcję wymiany niszczy polityka cenowa, w której chciwość producentów podzespołów, nakazuje im dyktować tak wysokie ceny, że czasem taniej jest kupić nowy komputer zawierający oczekiwaną funkcjonalność, niż sam ten podzespół. Ja kiedyś składałem sobie komputery, osobno kupując płyty główne, karty rozszerzeń, ale ostatnio widzę, że to się robi mocno nieopłacalne. Producenci upierają się przy tym, aby ich klienci kupowali całość, potem wyrzucali całość i kupowali nową całość.
Tu ktoś pewnie powie: bo to im się najbardziej opłaca. Więc nic się z tym nie da zmienić.
I tutaj ja wchodzę ze swoim pomysłem: może i się nie opłaca, jeśli się źle robi biznes, w którym wymienia się albo DODAJE komponenty. Jestem przekonany, że jeśli to wcześniej słabo się sprawdzało, to owe porażki wynikały bardziej z tego JAK do sprawy podchodzono, a nie z jakiegoś ściśle związane z ideą wymiany aspektu.
Świat marketingu to bardziej świat mitów, naśladownictwa, jeśli kreatywności, to powierzchownej, pozornej. Marketingowcy wzorują się na tych, którym idzie dobrze na rynku. W szczególności wielu kopiuje rozwiązania Apple, czyli firmy której udało się utrzymać bardzo dla siebie korzystny układ z klientami, w ramach którego bardzo wysokie marże są przez tych klientów akceptowane. Więc wiele firm próbuje prawie wszystko ściągać od Apple. Tymczasem model tej firmy sam w sobie nie jest wcale jakiś genialny, a wręcz jest nieekologiczny, w znacznym stopniu przeciw wielu regułom ekonomii, bo oparty o marnotrawstwo, drogi serwis, odstraszające ceny dodatków do sprzętu. Ale z drugiej strony ludzie te dodatki kupują, na czym firma zarabia gigantyczne marże. Jedno Apple ma zwykle relatywnie dobrze robione w porównaniu do wielu pozostałych firm - stara się doprowadzać projekty do końca, do postaci, która rzeczywiście działa, a nie tylko udaje działanie.
Jeśliby miał jakoś szerzej wejść model biznesowy, o którym myślę - model oparty o modulować i permanentne doskonalenie produktu - to tego właśnie należałoby przypilnować, aby doprowadzić sprawę do końca, czyli do dobrze funkcjonujących produktów.
Jakie są zalety modułowego modelu biznesowego?
1. W nim zakup SAM SIĘ REKLAMUJE! Bo jeśli ktoś ma już coś, do czego warto byłoby dokupić nowy moduł, to już zainwestował, już magnesem jest aspekt "szkoda, aby się zmarnował mój wcześniejszy zakup".
2. Upraszcza się serwis sprzętu, sprzęt robi wręcz trochę jakby "samoserwisowalny" w tym sensie, że zaciera się granica pomiędzy dodawaniem czegoś nowego, a naprawą.
3. Można się przy tym dodatkowo reklamować ekologicznym podejściem.
4. Przełamywana jest bariera związana z problemem uczenia się coraz to nowszych sposobów obsługiwania sprzętu. Jest to bardzo istotna bariera. Wielu starszych ludzi nie kupuje smartfonów, bo nie umieją ich obsługiwać, wiele firm nie wdraża nawet wartościowych dla biznesu rozwiązań, bo barierą jest możliwość przeszkolenia do nich personelu. A tymczasem jeśli robi się krok po kroku, jeśli poprzednio zgromadzona wiedza przydaje się w nowych układach, to nowości są chętniej akceptowane, wdrażane (oczywiście warto byłoby zadbać, by "logika" tych nowych rozwiązań jakoś wpasowywała się w to, co wcześniej ludzie mieli, do czego się przyzwyczaili, o to trzeba świadomie zadbać).
5. ale właściwie najważniejsze jest coś, co będzie mi trochę trudno opisać, bonus, który pojawia się z resztą tylko wtedy, jeśli całość zostanie przemyślana bardzo inteligentnie. Chodzi o możłiwość budowania WIELU RÓŻNYCH KONFIGURACJI zastosowań. Chodzi mi o ideę bliską idei klocków lego. Jak ktoś polubił klocki lego, to do wcześniejszych zestawów zwykle bardzo pragnął dokupować nowe zestawy. Bo człowiek ma potrzebę wzrastania w czymś, jak powiedział jeden z filozofów (nie pamiętam który), człowiek ma potrzebę poczucia, że jego moc rośnie.
Uważam, że nawet jeśli do tej pory ten model nie do końca wypalał biznesowo, to dlatego, że nie było odpowiednio głęboko przemyślany i odpowiednio konsekwentnie wdrożony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:29, 25 Lut 2023    Temat postu: Re: Michałowe pomysły praktyczne na naprawę świata

Pomysł ogólnoświatowego uwalniania kluczowych dla dobra ludzkości technologii
Mamy kryzys klimatyczny, nierozwiązane problemy zdrowotne typu choroba Alzheimera, nowotwory, mamy wielkie potrzeby w zakresie walki z zanieczyszczeniem planety. Na szczęście jest też wiele opracowanych rozwiązań, jak przynajmniej części owych zagrożeń się przeciwstawić, jak podjąć wyzwania. Są technologie oczyszczania wód, powietrza, produkcji taniej energii elektrycznej, są opracowane przełomowe leki. A jeśli w jakiejś dziedzinie jeszcze tych rozwiązań ludzkość się nie dopracowała, to mamy przynajmniej nadzieję, iż pomysłowość naukowców, inżynierów upora się (w jakiejś tam mierze) wyzwaniami dzisiejszych czasów.
Problemem jednak jest to, że wiele rozwiązań się "kisi", bo została opatentowana, czy ukryta. Bo zasady ekonomii funkcjonujące w domyślnej aktualnie postaci skupione są na osiąganiu maksymalnego zysku, a nie maksymalnego dobra dla ludzkości. A przecież pewne kluczowe technologie, gdyby zostały już wdrożone z pełną mocą, w wielu krajach świata, znacząco poprawiłyby jakość życia ludzi, pchnęły całą ludzkość, a nawet nie tylko ludzkość bo i świat przyrody na nowe, lepsze tory.
Wydaje się być absurdem tolerowanie sytuacji, w ramach, której miliony ludzi cierpi, traci życie tylko dlatego, że firma farmaceutyczna skalkulowała sobie, że najwięcej zarobi na sprzedaży leku, gdy ustali jego cenę na zaporowym poziomie. Absurdem też są metody "walki" ze zmianami klimatycznym, w ramach których nie udostępnia się technologii ograniczających emisje zanieczyszczeń biedniejszym krajom, bo się chce utrzymać odpowiednio wysoką cenę na sprzedawane produkty.
Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że tak po prostu zabrać twórcom jakiegoś rozwiązania ich prawa do własności intelektualnej byłoby też niesprawiedliwe, w szczególności wtedy, gdy zostały poczynione istotne inwestycje dla opracowania owych rozwiązań. Gdybyśmy tak twórcom zabierali, bez zadośćuczynienia co bardziej wartościowe rozwiązania, to pewnie należałoby się spodziewać z ich strony działań dostosowawczych, w znacznej części może i polegających na wycofaniu się opracowywania nowych rozwiązań w przyszłości. A przecież nie o to tu chodzi. Jeśli ktoś coś wartościowego stworzył, jeśli to miałoby dać wartość całej ludzkości, to gratyfikacja z tego tytułu się jak najbardziej należy.
Co zatem należałoby zrobić?
- Opracować system wykupywania kluczowych dla dobra ludzkości rozwiązań od ich twórców. System powinien nie tylko pokrywać poniesione koszty, ale zapewniać godziwy (wysoki, choć nie absurdalnie wysoki) zysk, a także jakoś wyrażoną wdzięczność ze strony świata, który korzysta na owych rozwiązaniach.
Powinny zostać stworzone instytucjonalne ramy wykupu takich kluczowych technologii, oparte o sprawiedliwe reguły.
Te reguły zapewne objęłyby jakąś formę negocjacji ceny wykupu, dobrze opracowane mechanizmy kontroli antykorupcyjnej, a z drugiej strony platformę do dyskusji dla fachowców, którzy by ustalali, jakie technologie warto byłoby wykupić.
Może celowe byłoby stworzenie BANKU WOLNYCH TECHNOLOGII, który by funkcjonował w trybie non profit, zarządzany demokratycznie i gromadziłby w jednym miejscu wiedzę ludzkości, dotyczącą tych najbardziej użytecznych rozwiązań technologicznych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin