Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Na tropach pokory, a w szczególności tej intelektualnej

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:22, 30 Lis 2019    Temat postu: Na tropach pokory, a w szczególności tej intelektualnej

Od dłuższego już czasu doceniam wartość pokory - niedocenianej, wzgardzonej przez współczesny świat postawy. W tym świecie, liczy się przede wszystkim to, aby osiągać kolejne cele, zaliczać sukcesy, być skutecznym, zwycięskim; więc tu pokora jawi się jako anachronizm i postawa przegranego. Niejeden sobie przy tym pomyśli, a może zechciałby powiedzieć: tak Michale, cwane klechy wciskały ci te bajdy o byciu pokornym, po to, abyś bezkrytycznie przyjmował wszystko, co ci zechcą indoktrynować; zaś ty, pokornie - czyli bez krytycznego spojrzenia na sprawę - przyjmiesz to i zaakceptujesz. I tak to staniesz się mentalnym niewolnikiem, na zawsze pod władzą religijnych manipulantów. Wiem, że niejeden coś w tym stylu pewnie sobie pomyśli.

Ja zaś upieram się przy pochwale pokory; pokory WŁAŚCIWIE ROZUMIANEJ. Zacznę od tego, że w mojej definicji pokora absolutnie nie ma służyć zablokowaniu krytycyzmu spojrzenia. Wręcz przeciwnie! - tak ja ją rozumiem, pokora jest właśnie narzędziem krytycyzmu w poprawnej postaci. Aby to zilustrować posłużę się pewnym przykładem z mojego życia, który pokazuje jaki związek z krytycyzmem ma pokora.
Przyznam, że jestem trochę gadżeciarzem. Co prawda rzadko sobie gadżety kupuję (względy finansowe), jednak się nimi interesuję. Interesuję się (nieco) fotografią. W swoim czasie niemało czytałem na temat rozwoju fotografii cyfrowej - śledziłem testy sprzęty, opinie użytkowników, badałem zagadnienie od strony technicznej. Mam też kolegę, który pod względem finansowym, licząc w zakresie środków przeznaczanych na zakup gadżetów, czy innego sprzętu przerasta mnie przynajmniej o rząd wielkości (jak nie o dwa rzędy wielkości). Jego jeden średni zakup przewyższa moje całoroczne wydatki na przyjemnościowe gadżety. Ale jeśli chodzi o wiedzę o gadżetach, to raczej z kolei ja mam ją wyraźnie większą, bo czytam fachowe artykuły, interesuję się, zbieram informacje z różnych źródeł. Z tym to kolegą mieliśmy pewien spór na temat tego, które aparaty fotograficzne są lepsze, a które gorsze. Kolega szybko próbował zamknąć dyskusję przytłaczając mnie swoją "wiedzą". Jak sam powiedział, wiedza ta pochodziła od pewnego pracownika sklepu, czy serwisu, który stwierdził był, ze aparaty pewnej firmy mają przejaskrawione kolory. Mój kolega w to uwierzył w sposób absolutny - od tej pory każdy aparat tej firmy (skądinąd światowej) był tym złym. W odróżnieniu od aparatów wspomnianej firmy, to akurat ten aparat, który on nabył, już był świetny. Próbowałem skierować dyskusję na kwestie techniczne, na wyjaśnienie z czego się bierze taka, a nie inna kolorystyka zdjęcia, chciałem odwołać się do fachowych artykułów. Kolega był jednak nieprzejednany - to co stwierdzał to "tak jest". Czułem tylko, że każda moja próba przedyskutowania kwestii, którą uważałem za albo nieaktualną (może kiedyś aparaty owej firmy coś tam podkolorowywały, ale od tego czasu sporo się zmieniło), albo od początku źle przez owego serwisanta ocenioną. W każdym razie fachowcy na profesjonalnych portalach i forach po prostu owej opinii nie potwierdzali. To jednak nic nie dawało - mój kolega (menedżer wcale nie najniższego szczebla, więc wiadomo że "on ma rację!") nawet nie próbował wgłębiać się w technikalia, tylko jak mantrę powtarzał własną opinię (z tej zasłyszanej od jednego człowieka) na ten temat. Czułem, że mój brak uległości na jego "perswazję" tylko go irytuje, złości, że za chwilę zacznie się robić nieprzyjemny. W końcu odpuściłem, bo właściwie to nie jest dla mnie szczególnie ważne, czy ktoś ma na temat jakości zdjęć aparatów, tej czy innej firmy opinię słuszną, czy też nie.
W tej dyskusji z kolegą widoczne było jedno - potrzeba forsowania własnego przekonania, wynikająca (moja diagnoza, mogę się mylić, ale wiele innych przykładów to też potwierdza) z rywalizacyjnego modelu życia, z nastawienia się na pięcie się po szczeblach społecznej drabiny, no i oczywiście potwierdzania ego, KONIECZNOŚCI STAWIANIA NA SWOIM. Ludzie z takim profilem osobowości po prostu "zawsze mają rację". Dla tego rodzaju ludzi pokora właściwie nie jest wartością, bo liczy się sukces, zwycięstwo, osiąganie wytyczonego celu bez zbytniego oglądania się na to, czy przy tym nie pojawiają się jakieś zafałszowania.
Efektem jest, że ludzie nastawieni na zwycięstwa i promowanie ego mają silną tendencję do zamykania się na te opcje rozumowania, które z jakichś powodów nie są emocjonalnie atrakcyjne. To co mogłoby zagrozić ego, jest ignorowane, odrzucane. To, co nie wywyższa osoby mającej silne ego, ma niższy priorytet. Kwestie merytoryczne schodzą na dalszy plan, nie są rozważane, są wręcz aktywnie ignorowane, gdy wchodzi w grę to, że coś zagraża chciejstwu owej osoby, a szczególnie dobremu mniemaniu o sobie, swoich poprzednich wyborach, stanu posiadania itp..
Dla mnie to wszystko oznacza, że tacy ludzie MAJĄ ZNIKOME SZANSE NA POZNANIE PRAWDY NIEZALEŻNEJ OD ICH EMOCJI. Gdy emocje rządzą, gdy to one wskazują co "ma być", to rozpoznania owych rzeczy uginają się, zaś rzeczy są widziane przez "skrzywione okulary tego co by się chciało", a nie tego, co rzeczywiście jest.

Do czego to prowadzi?
- Po prostu do życiowych błędów i w końcu do CIERPIENIA. Najczęściej jest to cierpienie przerzucane na innych, ale ostatecznie dopada ono i samego twórcę owych błędów. Jeśli ktoś notorycznie zakłada sobie różowe okulary na to, co by chciał, a ciemne na to co (najczęściej nie mając pełnego rozeznania) wolałby pominąć, to postrzega świat własnych wyobrażeń, nałożony na świat zewnętrzny. I właściwie nie wie, jak ten świat zewnętrzny - sam w sobie - jest. Najbardziej mszczą się tego rodzaju błędy w ocenie, gdy spotka się jakiegoś manipulanta, oszusta. Ludzie żerujący na cudzych słabościach mentalnych wiedzą jak wkraść się łaski osoby nastawionej na wywyższanie swojego ego - oni po prostu kontakt łączą z częstymi pochwałami, schlebianiem owym osobom. A jak już wkradną się w ich łaski, wtedy zaczynają wyciąganie od owych osób, czego tam się da. Brak pokory intelektualnej to przede wszystkim postawa utwierdzania się w błędach. Jeśli ktoś błędów nie naprawia, to nie będzie skuteczny. Ale aby błąd naprawić, trzeba najpierw go dostrzec, pogodzić się z tym, że to my (!) coś źle wcześniej oceniliśmy, że my (!) popełniliśmy ów błąd.
Pokora intelektualna wymaga pewnego HARTU DUCHA, zdolności do zapanowania nad emocjami i chciejstwem, zdolności do ODDANIA PEWNEJ POSTACI SUWERENNOŚCI OCEN - zrzeczenia się ocen wg "ja chcę", na korzyść "zaakceptować to co jest, niezależnie od moich pragnień". Kto tego nie potrafi, będzie cierpiał. Cierpią osoby wykorzystywane przez podrywaczy i podrywaczki. Słynny podrywacza PRL-u, tzw. tulipan, miał na swoim kącie dziesiątki oszukanych kobiet. Wierzyły mu, wbrew wielu faktom i okolicznościom, bo BARDZO CHCIAŁY być kochane, akceptowane. W podobny sposób różne femme fatale manipulują mężczyznami, którzy też trzeźwy osąd zastąpią swoim chciejstwem, aby atrakcyjna kobieta była z nimi. Życie jest niestety często brutalne dla naszych emocji. Prawda bywa szorstka i przykra dla tych emocji. Ale po to ma się pokorę, aby z jej pomocą powiedzieć tym emocjom: "siedźcie teraz cicho, bo muszę się przekonać jak to samo w sobie jest, wszak tylko znając prawdę o sprawie będę mógł podjąć właściwą decyzję".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 14:01, 03 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:14, 30 Lis 2019    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Postawa intelektualnej pokory jest czymś w rodzaju wewnętrznej mentalnej krucjaty przeciw zafałszowaniom. Na sztandarze owej krucjaty wypisać można by hasło:
Abym mógł ufać własnym ustaleniom i rozpoznaniom, abym miał prawo ufać sobie!

Jeśli wiem, że przy ustaleniu czegoś, co później używam w rozumowaniu nie wprowadzałem "zanieczyszczeń" w postaci bliżej nieokreślonych, incydentalnych modyfikatorów w rodzaju: "podoba mi się, aby było tak, więc zawyżę tu wynik", "nasi pochwalają, aby tu była wartość jak najniższa, więc zamiast 7 uznam, że jest 5". Jeśli wiem, że gdy mierzyłem coś, a miernik obiektywny wskazał 5, zaś ja zapisałem właśnie 5 (a nie 3, czy 7 bo z jakiegoś powodu bardziej wtedy mi pasowała inna liczba), to mam do siebie zaufanie, wiem że mogę na sobie polegać - na tym co sam zapisałem.
Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy fałszują odczyty rzeczywistości w imię jakichś tam chciejstw - oni przecież oszukują samych siebie, czyniąc własne przyszłe wybory wadliwymi, bo podejmowanym w oparciu o nieprawdziwe przesłanki. To przecież jest działanie na własną szkodę!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:36, 11 Lut 2020    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Nie mam wątpliwości, że pokora jest czymś absolutnie kluczowym dla duchowego wzrostu człowieka. Problem jest w tym, że właściwie nie do końca jest ustalone, co ten termin znaczy.
Można rozumieć pokorę na sposób negatywny - jako postawę wycofania i zależności od innych. Pokorni w takim znaczeniu, nie wychylają się, robią co im ktoś każe, nawet gdy nakazuje się coś złego. To byliby ludzie bez własnej woli, rozeznania, zdolności do poprawnego zaznaczenia swojego istnienia w świecie. Są cwaniacy, którzy bez skrupułów wykorzystują takich słabych na presję otoczenia ludzi.
Ja jednak, myślę tutaj o pokorze rozumianej inaczej. Widzę ją jako coś pozytywnego, wręcz niezbędnego do budowy poprawnej świadomości. Co jest istotą tej - rozumianej w sposób pozytywny - pokory?
Pokora w pozytywnym znaczeniu polega na budowaniu relacji człowieka z otoczeniem (tu także otoczeniem mentalnym) w sposób uwzględniający własną dostosowawczość, negocjację warunków, budowanie relacji na zasadach wzajemności, a nie twardej presji, czy odrzucającej obojętności.
Postawa pokory oznacza powiedzenie sobie: nie zawsze ja będę decydować, nie musi być po mojemu, choć MOŻE, a czasem powinno być też i po mojemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:42, 21 Lip 2020    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Intelektualna pokora to po prostu szacunek dla prawdy
Ktoś bez intelektualnej pokory działa tak, jakby to ona zawsze decydował o tym, co jest prawdą, jakby był w stanie swoich chciejstwem zmieniać dowolnie rzeczywistość. Intelektualna pokora polega na przeciwstawieniu się takiej postawie, choć także...
... na uznaniu jakiejś postaci własnego wkładu w to, jak przebiega rozumienie rzeczy.

Tu jest owa subtelność, którą dużo osób pomija w tworzeniu sobie tej prywatnej epistemologicznej układanki. Rzeczy poznajemy w postaci splecionej - częściowo zawierającej to co zewnętrzne, ale także jest też w tym jakiś nasz wkład.
Pokora na tym, aby nie negować ani jednego, ani drugiego!
W ramach pokory intelektualnej rozumiem, że to nie ja decyduję o tym, jaki jest ostateczny kształt rzeczy, jednak w tamach tej samej pokory mam świadomość, że moje ja uczestniczy w rozumieniu, a więc może wprowadzać też błędy, zakłócenia, własne emanacje (co jest z jednej strony czymś niezbywalnym, koniecznym, lecz z drugiej łatwo przeoczyć, że to się dzieje i wziąć własny odbiór rzeczywistości za samą rzeczywistość). Ta ostatnia okoliczność może być sformułowana w postaci sentencji: nie mogę zakładać, że jeśli coś mi się jawi, to owo jawienie się jest idealnym odwzorowaniem rzeczywistości, lecz że tę (zewnętrzną) rzeczywistość będę musiał z owego jawienia się dopiero pracowicie wyseparować odfiltrowując mój subiektywny narzut na postrzeganie i rozumienie.
Można zatem fałszować rzeczywistość brakiem pokory na dwa, niejako przeciwstawne sposoby:
- mniemaniem, że ja decyduję o prawdzie w całości, czyli że mogę z prawdą czynić wszystko, na co mi przyjdzie ochota
- mniemaniem, że to co odbieram jako prawdę nie zawiera żadnych moich "wtrętów", a więc poznaję rzeczywistość "jaka jest".
Oba te sposoby są próbą wywyższania podmiotu poznającego - raz w iluzji wszechwładzy nad prawdą, drugi raz w iluzji pełnej wiedzy o własnym poznaniu rzeczy zewnętrznych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:08, 05 Sie 2020    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Powodem niejako "logicznym", dla którego umysł powinien być pokorny, jest uświadomienie sobie, że poznanie jest nieskończone, że opisy rzeczywistości zawsze mogą być poprawione, dokładniejsze, dające "lepszy interfejs" do budowania zależności z innymi opisami, z rozumowaniem. Ktoś kto się zbytnio skupi na jakimś rozwiązaniu, ktoś kto sobie wybuduje przekonanie, jak to owo rozwiązanie jest absolutne i najlepsze, tym samym zablokuje sobie rozwój i szansę na znalezienie rozwiązania jeszcze lepszego.

Jest naturalne w nas pragnienie tryumfu. Chciałoby się ogłosić tym mądrym, wielkim, posiadającym wiedzę ponad rozumienie plebsu. To byłby tryumf, to dałoby poczucie dominacji nad resztą, pewnie jakąś (krótkotrwałą) radość. Jednak, jeśli ktoś miałby być w zgodzie z prawdą rzeczywistości, to i tak tego rozwiązania, które tak sobie wywyższył, będzie w końcu musiał zrezygnować na rzecz rozwiązania jeszcze lepszego. A więc i tak przyjdzie mu stary tryumf zrelatywizować.
Naturą intelektualnej pokory jest przeświadczenie, że rozwój intelektu nie ma żadnej bariery, jest nieskończony, a więc i tak skupianie się na czymś po drodze będzie nieperspektywiczne. Gdy człowiek sobie ten fakt uświadomi, gdy wpatrzy się w niego mentalnie, to zacznie zanikać pragnienie ogłoszenia jakichś swoich prawd ponad inne prawdy innych ludzi. I tak wszystkie wielkie prawdy mają przecież, gdzieś w perspektywie, wyłaniające się zza horyzontu, jeszcze większe od tych pierwszych prawdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:13, 30 Gru 2020    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Intelektualna pokora polega na nie przypisywaniu własnemu pragnieniu (chciejstwu) aby uznać coś na sposób wyłącznie oparty o własne preferencje roli nadrzędnej.
Oczywiście naturalnym jest, że pewne rzeczy CHCEMY, a nawet to, że czasem chcielibyśmy, albo coś się okazało tak, jak to sobie wyobrażamy. Jest jednak pytanie pytanie, czy owo chciejstwo:
- ma władać teraz naszymi rozpoznaniami
- czy może jednak coś nadrzędnego w nas panuje nad nim, w szczególności panuje nad nim potrzeba widzenia rzeczy w zgodzie z więzami jakie obserwujemy w tych rzeczach, a nie w nas - chcących czegoś.

Jeśli damy wygrać temu naszemu chciejstwu nad bezstronnym osądem, to...
zyskamy, czy stracimy? :think:
Według mnie więcej stracimy, niż zyskamy.
Co zyskamy? - Zyskamy tę satysfakcję "o miałem rację, dobrze przewidywałem".
Co stracimy? - Stracimy zrozumienie, jak dana rzecz się ma niekoniunkturalnie, czyli jak się w swojej istocie, taka jaka jest. To zaś oznacza, że nie będziemy mogli w przyszłości owego zrozumienie wykorzystać do kalkulowania poprawnych wyborów życiowych.

Im bardziej nasze chciejstwa zastępują jakiś rodzaj wiedzy o rzeczywistości, tym bardziej jesteśmy zagubieni, postawieni przed problemem uporania się z bałaganem, jaki pojawia się, gdy do jednego worka, w sposób nieodróżnialny wrzucamy rozpoznania obiektywne i nasze pobożne życzenia jak byśmy daną rzecz chcieli widzieć. Potem wyciągając z tego worka jakieś wspomnienie, nie będziemy wiedzieli, czy mówi nam ono coś trwałego o świecie, o rzeczywistości, czy tylko jest wynikiem tamtej incydentalnej potrzeby bezpodstawnego uznania sobie własnej kompetencji.
Ostatecznie struktura wiedzy o świecie u osób, które chciejstwami często podmieniają obiektywne rozpoznania jest coraz bardziej niejasna, wadliwa, dająca błędne sugestie. Za tym pójdą błędne klasyfikacje w rozpoznawaniu bieżących problemów, a dalej błędne wybory, a dalej stres i frustracja z powodu tego, że zdarzenia, z jakimi się spotykamy są nieprzewidywalne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:06, 21 Sty 2021    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

O intelektualną pokorę zwykle trzeba powalczyć z własnymi emocjami i instynktownymi pragnieniami.
Niedojrzała umysłowość opiera się o zasadę "chcę mieć szybki efekt w postaci zaliczenia mojej kompetencji". Niektórzy tak bardzo pragną tego zaliczenia swojej mądrości, wiedzy, autorytetu, uznania, że dla tego celu poświęcają prawie wszystko co wiązałoby się z uczciwą drogą do prawdy. Tego rodzaju ludzie zwykle
- szybko wyrokują o sprawach, biorą od uwagę tylko powierzchowne informacje, a mimo tej powierzchowności już są pewni swego.
- łatwo klasyfikują zdanie odmienne od własnego jako głupie, nie poświęcają ani czasu, ani energii uczciwemu sprawdzeniu, czy rzeczywiście mają ku takiej klasyfikacji podstawy
- to co swoje widzą z założenia jako mądre, cenne, kompetentne, nawet jeśli nie mają ku temu żadnych obiektywnych podstaw.
- podkreślają absolutność i nieodwołalność własnych opinii, uznają je za prawdziwe bez żądnej wątpliwości i w ten sposób próbują te opinie przedstawiać.
- ogólnie nastawiają się na powierzchowność, lans, nadymanie się, chwalenie.

Dokładnie odwrotnie wygląda sprawa u pokornych intelektualnie. Tacy pokorni
- rzadko wyrokują o czymś, jeśli mają mało danych
- podkreślają możliwość własnego błędu, niepewność tego, co twierdzą
- nie próbują się przedstawiać jako autorytety, jako głoszący absolutne prawdy
- pochylają się nad poglądami przeciwnymi do własnych, dają ewidentne przykłady na to, że owe przeciwne poglądy rozumieją, znają argumenty za nimi stojące.

Pokorę intelektualną trzeba sobie narzucać wbrew pewnemu dyskomfortowi emocjonalnemu. Bo zwykle przyjemniej jest myśleć o sobie jako o autorytecie, niż jako o kimś, kto do szczególnej postawy autorytetu w ludzkich oczach nie pretenduje. Wiedząc o tym, trzeba się po prostu pilnować, obserwować własne myśli i deklaracje, kontrolować swoje wypowiedzi i zachowania. Pozbawia to co prawda człowieka jakiejś części prymitywnej przyjemności z bycie (rzekomo) mądrym i kompetentnym, ale na dłuższą metę jednak się opłaca, bo prowadzi do bardziej przemyślanego, a na pewno dużo lepiej sprawdzonego obrazu świata. Z kolei mając taki, lepszy jakościowo obraz świata, dalej dzięki temu obrazowi będą wyciągane bardziej zasadne wnioski, powstaną lepsze wybory życiowe. Nie bez znaczenia jest też tutaj pewne uładzenie się z własnymi emocjami, które - dzięki rezygnacji z ciągłych pretensji do bycia autorytetem - staną się mniej roszczeniowe, mniej frustrujące się "dlaczego ciągle świat nie chce mnie docenić... :cry: ".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:01, 25 Kwi 2021    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Ostatnio uważam, że nie tyle jest pytanie CZY poszukiwać pokory w swoim podejściu do życia, co bardziej JAK tę pokorę budować.
Wszystko co uznajemy, rozumiemy, odczuwamy jest jakoś uwikłane w pytanie: jak w tym umieścić poprzednie moje przekonania?
Jak w tym co przychodzi nowe ulokować starego siebie?

Pokora to nic innego, tylko powstrzymanie się, od wciskania różnych aspektów siebie na siłę. Pokora to postawa w rodzaju: daj wybrzmieć tej muzyce co przyszła, bez zagłuszania jej starymi motywami.
Postawa pychy, jest w istocie postawą nadpisywania tego co przychodzi, jakimiś starymi wartościami, w imię tego, że były to wartości własne, przypisane osobie, która teraz decyduje o ocenie. A przecież wcale to nie jest tak, ze to stare musi być lepsze od tego co nowe, to co z nami związane, bo wcześniejsze, wcale nie musi mieć priorytetu nad tym, co przyszło potem. A nawet jeśli stare ostatecznie jakoś tam zwycięży (bo faktycznie, bywa i tak i tak - raz zwycięża bardziej stare, za chwilę bardziej nowe), to powstaje pytanie CZY DALIŚMY SZANSĘ temu, co spoza nas, temu co inne, nie spodziewane.
Tak więc postawa pokory, postawa ustępowania ze swoim w imię tego, że może coś nowego jest wartościowe, jest w istocie tożsama z postawą rozwoju intelektualnego i mentalnego. Postawa pychy zaś jest postawą fiksacji na jakichś poprzednich aspektach, których główną "zaletą" jest to, iż zaczęliśmy się z nimi kiedyś identyfikować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:14, 19 Maj 2022    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Właściwie to chyba prawie wszelki sens sprowadza się do pokory.
Pokora jest tą wewnętrzną właściwością, która powoduje, że przyjmujemy doznania i myśli jak najbliżej ich obiektywnego - czyli nieobciążonego osobą/ego - stanu.
Określenie "jak najbliżej" jest tu ważne. Jest ważne właśnie ze względu na samą pokorę, z której też wynika także konstatacja, iż pełni obiektywnego oglądu nie jesteśmy w stanie osiągać, a jedynie zbliżamy się do niego.

Pokora jest takim uznaniem - nie chcę w obrazie świata dodawać niczego, od siebie co by nie było konieczne.
Znowu słowa "co by nie było konieczne" są ważne ze względu na samą pokorę. One są wyrazem świadomości tego, iż każdy myśli sobą, każdy ZAPEWNE, CZY TEGO CHCE, CZY NIE COŚ DODAJE od siebie. Kluczem jest nie tyle aby nie dodawać w ogóle niczego, lecz aby dodawać
- bez nadmiarowości
- dając szansę na wyrażenie się temu co poza nami.
To właściwie jest nic innego tylko idea prawdy - postrzegania rzeczywistości jako jej, a nie samopotwierdzania własnych wcześniejszych przekonań.

Pokora zdaje się być bliska ciekawości. Bo ciekawość jest tą postawą mentalną, która kieruje zainteresowania osoby na to, co nieznane, w jakiś sposób zewnętrzne. Pokora szczera jest emocjonalnie tuż przy ciekawości.

Zaprzeczeniem pokory jest wywyższenie swego. Przyjmując umownie (definicja na potrzeby tego eseju) nazwę dla osoby nie przejawiającej pokory "pyszałek", można by powiedzieć, iż pyszałek to ktoś, kto nieustannie próbuje wcisnąć w obraz rzeczywistości jakieś swoje wewnętrzne projekcje. Pyszałek jest głupcem, bo zamiast sobie zrobić porządek w głowie, zamiast zaakceptować
- co moje, to moje
- co poza mną - zewnętrzne, to poza mną, a ja mojego w to nie mieszam, uznając osobność kategorii
taki pyszałek robi splątanie tego zewnętrznego z wewnętrznym. Potem sam się w tym pogubi, bo po iluś tam obrotach rozumowania nie będzie w stanie się zorientować, co jest jego wymysłem, a co przychodzi z zewnątrz.

Dość dobrze błąd strategii pyszałka widać w obrazie wojny na Ukrainie. Z tego co piszą analitycy Putin nie przyjmuje do wiadomości tych informacji, które mu nie pasują do jego koncepcji. Więc dostaje takie informacje, jakie (bojący się narażenia się władcy) jakich on chce - bez względu na to, czy są prawdziwe, czy nie. Putin z tych informacji podejmuje decyzje, które - zakładając, że rozumuje jako taki spójnie - będą z dużym prawdopodobieństwem nie trafione, bo zostały powzięte z fałszywych przesłanek. To jest właśnie owo przekleństwo pyszałka.

Przekleństwo pyszałka
Pyszałek, czyli osoba podmieniająca odczyty obiektywnej rzeczywistości na stany odpowiadające bardziej jego pragnieniom i aspiracjom, będzie za chwilę podejmował decyzje z tego wadliwego stanu rozumienia, co zaowocuje z dużym prawdopodobieństwem owych decyzji błędnością.
Pyszałek będzie żył mentalnie w świecie coraz bardziej niezgodnym ze światem rzeczywistym, będzie się mylił w decyzjach, nie osiągnie celów, które sobie wyznaczył, bo całą sytuację będzie miał błędnie zdiagnozowaną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:12, 12 Lis 2022    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Pokora jest postawą uniżenia osoby. Jednak owo uniżenie nie jest (a przynajmniej nie powinno być) bezwarunkowe, a w szczególności NIE WOBEC KAŻDEGO wolno nam jest się uniżyć!
Pokora nie powinna stawać się ścieżką ku samozatraceniu, ku daniu przyzwolenia na opanowanie nas przez złe siły.

W szczególności fałszywie rozumiana pokora co niektórych wiedzie do oddania się bez reszty wrogim siłom - manipulujących nami przestępcom, cwanym naciągaczom, a na sam koniec złu duchowemu - w tym nawet samemu diabłu.
Poprawna pokora NIE jest postawą typu: to nich ktoś zamiast mnie zadecyduje o wszystkim w moim życiu... Nie - nigdy nie wolno jest dozwolić sobie na takie rozumienie pokory.
Pokora nie drogą ku naiwności, czy oddaniem swojego rozumu w całości pod czyjąś pieczę. Ci, co wierzą w diabła może bardziej to rozumieją, ale także ci co w duchowe, osobowe zło (jakim jest w tradycji diabeł) nie wierzą, chyba nie zaprzeczą temu, że istnieją wyjątkowo złe, destrukcyjne osoby, organizacje, władze na tym świecie, które manipulują ludźmi, aby owo zło czynić. I kluczowo ważnym, niezbywalny zadaniem życiowym człowieka jest nie pozwolić, aby owe złe siły nas omamiły!
O naszej osobowej mocy świadczy z kolei to, że w obliczu owych mamień, wbrew złu, próbującemu inteligentnie, albo emocjonalnie nas opanować, zachowaliśmy swą autonomię, byliśmy w stanie rozpoznać kłamstwa i manipulacje i przeciwstawić się im. Jest to główny rodzaj chwały, coś co właśnie najbardziej czyni człowieka wielkim - nie dać się okłamać, wytrwać przy prawdzie, rozpoznać prawdę i dobro.

Czasem to wyważenie pomiędzy postawą pokory, a postawą sprzeciwiania się manipulacjom jest wyjątkowo trudne. Bo zło przyjmuje często bardzo dobrze pozory dobra i słuszności. Bo od dziecka jesteśmy uczeni posłuszeństwa - najpierw rodzicom i wychowawcom, później standardom, prawu, władzy. Więc każdemu grozi jakiś rodzaj automatyzmu w uznawaniu wszystkiego, co "góra" (czymkolwiek i kimkolwiek by owa góra nie była) nakaże. A tymczasem owa góra może być wysłannikiem zła w czystej postaci.

Nie wolno jest być "pokornym" w takim - fałszywym - znaczeniu, że
- nakazują krzywdzić, to ja - przecież nie znający szczegółów spraw, wierzący swojemu władcy krzywdzić będę... - NIE! Tego mi NIE wolno!
- nakazują kłamać, dawać niesprawiedliwe świadectwo na korzyść cwaniaków, to ja - przecież taki lojalny wobec swoich, muszę swoich poprzeć... - NIE! Tego mi NIE wolno!
- powiadają: idź zabijać na zaborczej wojnie, doznasz chwały i zasłużysz się ojczyźnie. - NIE! Tego też mi NIE wolno! Uleganie tym wezwaniom nie jest oznaką prawdziwej pokory!
itp. itd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:47, 28 Kwi 2023    Temat postu: Re: Na tropach intelektualnej pokory

Czy od postawy pokory czasem nie powinno być wyjątków?
- Uważam, że odpowiedź na to pytanie nie jest wcale prosta.
Z jednej strony WEWNĘTRZNIE patrząc na sprawę to uważam, iż wyjątków być nie powinno. Jednak W OKAZYWANIU NA ZEWNĄTRZ pokory wcale nie byłbym już taki jednoznaczny.

Są ludzie, którzy pokorą gardzą, nie rozumieją jej, traktują jako postawę słabeuszy. I pewnie pierwszym moim odbiorem mentalności takich ludzi byłoby "głupi są, zamierzam omijać ich szerokim łukiem". Ale w takiej postawie też chyba byłaby zaszyta jakaś forma pogardy, czyli coś przeciwnego właśnie pokorze.
Dochodzi zatem do pewnego rodzaju paradoksu, związanego z tym, że w realnym życiu sprawy się potrafią tak skomplikować, iż pokora okazywana wprost, prostolinijnie nie daje się wpasować w jakąś część relacji międzyludzkich. Co począć z tym fantem?... :think:
Z czegoś trzeba ustąpić... :think:

Dziś skłaniałbym się do przekonania, że zamiast ortodoksji w stylu "olewam to, jak mnie ciemni ludzie odbierają, ja zawsze twardo prezentuję się jako osobę pokorną, nie narzucającą, skromną" lepiej byłoby jednak ustawić sprawy w bardziej złożony sposób. Polegałoby to z grubsza na tym, że się ROZDZIELA aspekt wewnętrzny (odczuwanie, traktowanie ludzi i świata na poziomie myśli) od tego co okazywane na zewnątrz. Wewnętrznie pokorę należałoby zachowywać rygorystycznie - tzn. w myślach i emocjach nie wywyższać się, nie pogardzać nikim, nie traktować jako lepszego. Jednak wobec ludzi szczególnie uproszczonych mentalnie, instynktownie, na zwierzęcy sposób odbierających świat, należałoby jednak starać się przyjąć postawę bardziej dostosowawczą. Polegałaby ona na jakimś większym akcentowaniu swojej godności, nie poniżaniu się. W szczególności jeśli występowałaby jakaś konieczność wpływu na osobę, która jest na tym etapie mentalnym pierwotnym, która nie widzi jeszcze sensu w opanowywaniu bezrefleksyjnego instynktu dominacji, należałoby się prezentować gdzieś pomiędzy tym, co ów człowiek jest w stanie mentalnie zaakceptować, a tym co się czuje, co chciałoby się sobą prezentować. Być może w bardzo szczególnych przypadkach trzeba byłoby pójść na całość i wręcz okazać jakieś dominacyjne postawy, okazać swoją siłę, przewagę. Czasem inaczej się nie da, bo bez tego mogą zajść jakieś bardzo destrukcyjne zdarzenia, wynikające z głupich decyzji osoby bezrefleksyjnie szukającej dominacji i wywyższenia. Ale to powinien być wyjątek.
Dodatkowo chyba jakoś wypadałoby po takim akcie dominacji wymuszonym okolicznościami, odbyć jakiś rodzaj "wewnętrznej pokuty", czyli jakoś przywrócić się - już na poziomie pracy nad samym sobą - do porządku, aby czasem nie zaakceptować na dłużej niskich instynktów, które w niesprzyjających okolicznościach potrafią przejmować kontrolę nad osobowością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:07, 03 Lip 2023    Temat postu: Re: Na tropach pokory, a w szczególności tej intelektualnej

Pokora intelektualna jest emocjonalnym i wolitywnym narzędziem poprawności myśli, związana jest z myśleniem krytycznym
Wynika to z samego mechanizmu krytycznego myślenia, który ze swej istoty polega na postawie stawiania w wątpliwość poprzednich dokonań - czy to w celu ich sprawdzenia, czy ustalenia ich granic stosowalności, czy też udoskonalenia.

Postawa pokory jest przyjęciem spojrzenia na sprawę w stylu: to co widzę, z bardzo dużym prawdopodobieństwem nie jest jeszcze doskonałe, więc domaga się sprawdzeń, poprawek, rozwoju.
W odróżnieniu od postawy pokory, postawa pychy intelektualnej polega na wzbudzeniu w sobie uczucia samozadowolenia, związanego z uznaniem swoich dokonań za ostateczne i jedynie słuszne, więc dalej jedyne co z tymi dokonaniami da się robić, to lansować je, nie dopuszczając, aby konkurencyjne głosy to przysłoniły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin