Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niezdolność do samokrytycyzmu

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:07, 13 Sty 2024    Temat postu: Niezdolność do samokrytycyzmu

Znam przynajmniej kilka osób, które jawią mi się jako fundamentalnie niezdolne do samokrytycyzmu.
Czym się niezdolność do samokrytycyzmu objawia?...
- Najbardziej postawą brnięcia w ewidentnie błędne ścieżki życiowe, powielanie tych samych błędów, daleko posunięty brak dostosowawczości do jakichkolwiek zmian w otoczeniu, w ocenach sytuacji. Bezkrytyczny ma w istocie zablokowaną funkcjonalność zadania sobie uczciwie dość podstawowego pytania: czy czasem nie powinienem zmodyfikować swojego stanowiska w danej kwestii?...
Jeśli to pytanie w ramach życiowych okoliczności jakoś wypłynie, to będzie ono z miejsca zablokowane w zakresie procedowania go w umyśle. Bezkrytyczny wobec siebie po prostu nadpisze każdą wątpliwość na temat swoich postaw i decyzji sugestią: to na pewno wrogie siły, które chcą mnie pokonać, tak próbują mną manipulować, a co za tym idzie, już z góry odrzucam wszystko, co owa sugestia niesie i jeszcze bardziej się utwierdzam w tym, że moje poprzednie klasyfikacje rzeczywistości są (jedyne) słuszne.

Dlaczego jednak niektórzy ludzie zdolność do samokrytycyzmu jednak posiadają, a inni mają ją silnie zablokowaną? (tak całkowicie to chyba jej się zablokować zdrowemu psychicznie człowiekowi nie da, więc ewentualnie TWARDA PRZEMOC może wymusić na bezkrytycznej osobowości zmianę stanowiska).
Można się tu doszukiwać pewnej formy głębokiego (nieuświadomionego) wyboru na poziomie instynktownym, jest tu coś w rodzaju instynktu epistemicznego. Taka postawa wynikać może z następującego epistemologicznego paradygmatu: każdą sugestię, przekonanie, doprowadzam do "maksymalnego wychylenia" , ciągnę ją tak mocno i z taką absolutną konsekwencją, aż tak zupełnie i absolutnie się już nie da...
Jest to forma osobistej EPISTEMOLOGII SKRAJNOŚCI.
Tu oczywiście można zadać pytanie, co dla postawy epistemologii skrajności i braku krytycyzmu: jest właściwie tą granicą, tym "dalej się już nie da"?

Typową odpowiedzią, jaką udziela taka epistemicznie bezkrytyczna osoba będzie: tam, gdzie poczuję bóle, cierpienie, twardą przemoc wobec mnie, której już nie jestem w stanie wytrzymać - tam się dopiero zatrzymam...

Epistemicznie skrajna, bezkrytyczna osoba nie weźmie na serio pod uwagę przesłanek sugerujących coś na poziomie innym niż ten skrajny, maksymalny, przemożny, często związany z fizyczną przemocą. To też wyjaśnia, pewną moją obserwację tego rodzaju osobowości. Otóż zauważyłem, że ludzie bezkrytyczni wobec siebie znacznie bardziej niż średnia w społeczeństwie CENIĄ SOBIE SILNĄ, NAWET DESPOTYCZNĄ WŁADZĘ. Jednak ze znanych mi osób o tym profilu psychicznych usprawiedliwia praktycznie wszystkich tyranów - z HItlerem, Stalinem na czele. Oni wszyscy wg niej mieli dobre intencje, a to, co złe się stało to z jakichś "innych powodów", najczęściej domniemanych (albo i wskazywanych bez twardych przesłanek) innych wrogich sil. Ale (dla tej osoby) tyran jest tym nieskazitelnym, jest dobry...
Zauważyłem, że inne osoby z podobną przypadłości epistemologicznego przechyłu w stronę braku krytycyzmu też lubią tyranów, usprawiedliwiają ich, a w ogóle cenia sobie władzę, nawet cenią ją tym bardziej im bardziej jest ona opresyjna, ograniczająca wolność ludzi, despotyczna.
I to ma swój sens, jeśli popatrzymy na zagadnienie wewnętrznych psychicznych sił osoby, która NIE UMIE SOBIE KONSTRUOWAĆ GRANIC NA POŚREDNIM POZIOMIE. Jeśli do zablokowania się przed odlotem z uznaniem czegoś "w kosmos", w nieskończoność zabezpiecza jedynie despotyczna decyzja jakiejś twardej władzy, która weźmie delikwenta "za mordę", to oczywiście taki ktoś powinien się znaleźć! Skrajny i bezkrytyczny epistemicznie człowiek czułby się już kompletnie zagubiony, gdyby trwała w nim świadomość, że nic go nie jest w stanie zatrzymać, że jego epistemiczna konstrukcja będzie mu budował "rozjazd do nieskończoności". On musi się ratować, bo intuicyjnie czuje, że to już byłaby totalna katastrofa, że bycie skrajności totalnej jest drogą w psychozę i totalną demolkę rozumu. Więc takiej osobie tyran jest mentalnie potrzebny, jest wręcz niezbędny.

Oczywiście "jako tako normalny" od strony epistemicznej człowiek będzie się zapewne dziwił, dlaczego ten skrajny i bezkrytyczny nie zatrzyma się w procedowaniu swoich przekonań, zanim osiągną one absurdalne formy. Przecież "każdy może" zastanowić się, czy jego rozumowanie nie ociera się już o granicę absurdu. Tymczasem...
... nie każdy tak może. Bezkrytyczny i skrajny tego nie potrafi, on może tylko pchać i pchać, i pchać tę swoją tendencję, którą sobie zapoczątkował, aż do momentu, w którym zostanie zablokowany siłą zewnętrzną. Sam jest tutaj bezradny. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:36, 13 Sty 2024    Temat postu: Re: Niezdolność do samokrytycyzmu

Postawa braku krytycyzmu i wojowniczość to niejako "dwaj bracia", to postawy, które nawzajem się wspierają, może nawet w znacznym stopniu tworzą.

Jeśli ktoś uważa świat za wrogi mu, a działania tego świata za podstępne i związane z chęcią szkodzenia, to oczywiście wszelkie sugestie z tego świata płynące będą traktowane nieufnie, będą praktycznie od razu odrzucane jako niosące słuszne wskazania. Działa to też w odwrotną stronę - skoro dana osoba "wie", że świat jej daje wskazówkę podstępną i wrogą, to znaczy też, że oto "potwierdziło się", jaki ten świat jest dla niej wrogi. I kółko się zamyka...
Samokrytycyzm jest funkcjonalnością umysłu, który musi, choć na chwilę WYGASIĆ SILNE INTENCJE. Wojownik nie wygasza silnych intencji, bo on "jest na wojnie", on "jest otoczony wrogami, którzy za chwilę zaatakują", więc w takich warunkach byłoby przecież nieroztropnie szukać jakichś słabości po swojej stronie. Wszak znalezioną słabość wróg może wykorzystać... :shock:
Tu jest następny niuans rozumowania wojowników, nielogiczność, której wojownik - jako myślący bardziej emocjami niż rozumem - najczęściej nie jest w stanie zdiagnozować. Chodzi o to, że przecież nawet jeśli wróg jest podstępny, to jeśli to my sami wykryjemy swoją słabość, to wróg nie będzie o tym wiedział. Jednak ta prawda do - myślącego ogólnie emocjonalnie - wojownika zwykle (niektórzy są wyjątkami od tej reguly) nie dociera. Wojownik instynktownie odkrycie słabości w sobie będzie traktował jako wiedzę dla wszystkich, a więc już dostępną wrogowi, a więc już możliwą przez niego do wykorzystania. Dlatego to wojownik jest taki bezkrytyczny - on w głębi duszy uważa, iż zaklinaniem rzeczywistości głoszeniem swojej rzekomej siły, nieomylności, wspaniałości, osiąganych zwycięstw osiąga pozytywny cel. Taki wojownik wierzy, że głosząc odpowiednio z uporem swoje zwycięstwo, jakby już zwyciężał. No chyba....
chyba że trafi rzeczywiście na twardego dominatora. Wtedy, gdy ów dominator wojownika "weźmie za twarz", to wojownik to zrozumie, zaakceptuje, uzna się za pokonanego, a nawet okaże uległość. Bo on już został zdominowany. Bo tu już zadziała instynkt, który w milionach pokoleń zwierzęcych przodków działał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:11, 13 Sty 2024    Temat postu: Re: Niezdolność do samokrytycyzmu

Zadaję sobie nieraz pytanie: na ile niezdolność do samokrytycyzmu wynikać może z jakiejś formy traumy, poranienia wewnętrznego, utraty nadziei na to, że ocena nas może być pozytywna?
Jeśli ktoś boryka się w swoim sumieniu z jakimś wielkim grzechem (w tym momencie nie wiadomo, czy jest to grzech prawdziwy, czy urojony, albo tylko przesadzony), który to grzech zdaje się totalnie niszczyć wartość danej osoby, to taka osoba samo spojrzenie na siebie odczuwać tak boleśnie, że nie jest w stanie tego znieść. Wtedy automatycznie taka osoba będzie przestrajała się na ogląd tego, co na zewnątrz, będzie wciąż odwracała uwagę od własnych cech, a więc i błędów. Będzie zatem bezkrytyczna wobec siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:12, 14 Sty 2024    Temat postu: Re: Niezdolność do samokrytycyzmu

Michał Dyszyński napisał:
Zadaję sobie nieraz pytanie: na ile niezdolność do samokrytycyzmu wynikać może z jakiejś formy traumy, poranienia wewnętrznego, utraty nadziei na to, że ocena nas może być pozytywna?

Zdolność do samokrytycyzmu jest wg mnie wyższą formą psychiki. Do niej trzeba dorosnąć.
Samokrytycyzm jest bowiem oparty o bardziej złożone funkcje umysłu, niż proste osiąganie celów. Prosta funkcjonalność sprawcza przyjmuje bez oceny i rozumowania cel, zasoby, warunki - one są z góry zadane, a sprawca jedynie próbuje je jakoś do siebie dopasować.
Samokrytyczna postawa wprowadza do układanki nowy, nietrywialny element DYSTANS wobec tego, co sam sprawczy podmiot sobą reprezentuje. Oznacza to konieczność zrelatywizowania prostej wizji, w ramach której to, jacy jesteśmy "po prostu jest, jakie jest", a postawienie pytanie: czy umiem się ocenić?
Do tego, aby coś ocenić, niezbędne jest stworzenie platformy myślowej w tym celu, Czyli trzeba umieć porównywać siebie z potencjalnymi innymi obiektami do porównania. To jest trudne, to wymaga zdolności do kontrolowania emocji, umysłu. Osoby silnie zanurzone w emocjonalność, która rządzi myśleniem, nie będą w stanie takiej kontroli osiągnąć. Szczególnie emocja walki i rywalizacji tu bruździ - rywalizujący, rozdarty pomiędzy pragnieniem ustanowienia swojej dominacji, a ocenianiem rzeczy bezstronnie, obiektywnie będzie rozdarty mentalnie, często nie będzie w stanie sobie z takim zadaniem poradzić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:14, 15 Kwi 2024    Temat postu: Re: Niezdolność do samokrytycyzmu

Dzisiaj w mojej prywatnej rozmowie z osobą z rodziny padło zdanie wyrażające myśl, że być może zdolność do samokrytycyzmu jest zapisana w genach. Moje doświadczenia z ludźmi, których obserwuję jako wyjątkowo do samokrytycyzmu niezdolnych, zdają się potwierdzać tę hipotezę. Tak to już jest, że do niektórych w ogóle nie da się dotrzeć z sugestią rozważenia problemów w stylu:
- może to ja popełniłem błąd, a oskarżam innych o to bezpodstawnie?
- może w ogóle warto by się było zainteresować, czy coś z moich postaw nie jest czasem błędne, albo przynajmniej niedoskonałe, warte do modyfikacji w jakiejś części?...

Ludzie pozbawieni samokrytycyzmu zwykle mają dość podobny zestaw cech
- częsty jest u nich neurotyzm
- cenią wyjątkowo wysoko władzę, przemoc, a lekceważą prawdziwość rozumianą od strony uczciwości i spełnienia zasad rozumowania
- są napastliwi,
- stosują podwójne standardy - wygodne, łatwe do spełnienia dla siebie, a wymagające względem innych.

Mam wrażenie, że ludzie pozbawieni samokrytycyzmu jakby NIE WIERZYLI W PRAWDZIWEGO SIEBIE, a zamiast tego wierzą, że to przekonania innych tworzą w całości ich wartość, osobowość. Ci ludzie wierzą, że to co o nich inni ludzie napiszą, powiedzą, ma moc, a ich osobista, wewnętrzna spójność myśli i uczuć nie ma znaczenia. Oni z jednej strony bardzo bronią "siebie", niby dbają o "siebie", ale to jest ten "ja" odbijający się w oczach i deklaracjach innych ludzi, nie ma zaś żadnego ja niezależnego, tego, który po prostu jest prawdziwy, bez względu na to, co o nich ktoś powiedział, albo i nie powiedział.

Ludzie bez samokrytycyzmu nie wierzą siebie prawdziwego, wierzą jedynie w siebie lustrzanego, odbijanego przekonaniach innych. Jeśli zatem w tym ich przekonaniu nie ma ja prawdziwego, to oczywiście nie ma sensu go poznawać, ani doskonalić. Nie da się udoskonalić czegoś, czego nie ma. Doskonali się tylko to, co jest. A bezkrytyczni uznali, iż jedynym tym, co jest, a ich reprezentuje, jest właśnie to odbicie w cudzych oczach, te przekonania w cudzych deklaracjach. Tylko to się liczy...

Ostatecznie ludzie niezdolni do samokrytycyzmu, których poznałem, jakby nie uznawali w ogóle ocen siebie, prawd o sobie, uważając, iż nie ma prawdy o nich, a jedynie wygrane albo przegrane w promowaniu się w społeczności.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:34, 16 Kwi 2024, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:37, 16 Kwi 2024    Temat postu: Re: Niezdolność do samokrytycyzmu

Paradoksalnie zatem niezdolność do skrytykowania siebie, świadczy o tym, że to owo "siebie", czyli JA, jest na poziomie bardzo niskim, niespójnym, niewyłonionym z powiązań z resztą świata. Brak samokrytycyzmu świadczy najczęściej o braku zdolności do SAMOODNIESIENIA, czyli o CHAOSIE W POSTRZEGANIU swojej obecności w świecie i myślach. Brak zdolności do autorefleksji, a więc postrzeganie rzeczywistości na zasadzie "JA=to, co myślą na mój temat inni ludzie", czyli niezdolność do "bycia w sobie, niezależnie od ludzkich opinii" jest po prostu objawem braku duchowej dojrzałości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:27, 16 Kwi 2024    Temat postu: Re: Niezdolność do samokrytycyzmu

Niezdolność do samokrytycyzmu często wiąże się z postawą obwiniania innych (piszę o obwinianiu w sąsiednim wątku: http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/obwinianie-postawa-wszyscy-sa-sprawczy-tylko-nie-ja,25445.html).

Brak samokrytycyzmu jest w istocie postawą postrzegania rzeczywistości, w ramach której decyzje są tworzone na zewnątrz - w świecie, który najczęściej jest wrogi, władczy. Jest tu więc taka "logika", że skoro to świat decyduje, to nie ja tu decyduję, czyli nie ma sensu patrzeć na siebie, a już szczególnie patrzeć krytycznie na siebie. Bo tu przecież "tamci" są winni, sprawczy, władczy, czyli (rzekomo) ja tu nic nie mogłem zrobić...
Obwiniający innych sami z siebie czynią ofiary - właśnie przez tą postawę, w której się skupiają na obwinianiu innych, a nie zastanowieniu: W CZYM JA SAM MOGĘ ZACZĄĆ MYŚLEĆ, ROBIĆ INACZEJ?
Niezdolny do samokrytycyzmu nie widzi własnych win, bo ogólniej nie widzi symetrycznie i obiektywnie własnej roli w zdarzeniach świata. Jego rola jest wtedy zredukowana do roli ofiary.
Paradoksalnie właśnie ta postawa też do owej roli ofiary prowadzi! Nie wiadomo bowiem
co tu jest pierwsze - jajko czy kura?
- Trudno powiedzieć, czy ktoś jest ofiarą dlatego, że w swoim myślach ustawia się na pozycji ofiary, czy też bardziej postrzega siebie jako ofiarę, dlatego że już obiektywnie na to wychodzi. Najczęściej będzie to zamknięty krąg - sprzężenie zwrotne. Jeśli ktoś się stawia na pozycji ofiary, to otoczenie odczytuje tę jego postawę i reaguje adekwatnie do niej, czyli rzeczywiście za ofiarę go traktuje, ofiarą go dodatkowo czyni. To jest podobnie trochę jak z baniem się psa - osoby, które się boją psów, przyjmują postawę, która psy odczytują jako lęk, co w nich wzmaga agresję. W tej samej sytuacji osoba, która się psa nie boi, nie da psu takiego sygnału lękowego, a pies wtedy nie zaatakuje.

Jak nie być zatem życiową ofiarą?...
- Blokować u siebie POSTAWY ZWIĄZANE Z BYCIEM TĄŻ OFIARĄ!

Czyli należałoby BLOKOWAĆ
- pragnienie obwiniania kogoś za swoje niepowodzenia i oczywiście sam akt obwiniania
- stawianie spraw na zasadzie "ktoś mi wyznacza moje życie"
- roztkliwianie się nad sobą - patrzenie na zdarzenia pod kątem ciągłego rozpamiętywania "jakie to emocje w sobie czuję" zamiast od strony faktów, czyli na zasadzie "stało się to, a tamto, jak zmienić na przyszłość to, co negatywne, a utrwalić to, co pozytywne".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:27, 30 Kwi 2024    Temat postu: Re: Niezdolność do samokrytycyzmu

Przejrzałem taki artykuł na portalu onet: [link widoczny dla zalogowanych]
Artykuł jest o książce na temat wykorzystywania Polskich emigrantów zarobkowych w Norwegii. Ciekawe zdanie autorki książki pojawiło się w komentarzu: Życzyłabym sobie, żeby książka nie była odczytana jako palec w stronę Norwegii, ale żebyśmy zastanowili się nad własnymi stereotypami, bo mamy przecież ogromną mniejszość ukraińską w Polsce, mamy również pracowników sezonowych z innych krajów.
To podejście autorki właśnie rozumiem i solidaryzuję się z nim. Sam każde oskarżenie, jakie miałbym wobec kogokolwiek wygłosić, staram się poprzedzić refleksją, czy ja sam w podobnych okolicznościach nie podlegałby ostrzu dokładnie tej samej krytyki?

Ale widzę też ludzi, którzy praktycznie nigdy nie odnoszą niczego do siebie. U nich zarzut jest zawsze na zewnątrz, Jak się spytamy takich ludzi "a czy u Ciebie ten problem, aby na pewno nie występuje?" (czasem wręcz można wskazać konkretne sytuacje, że jednak występuje), to zawsze jest na to reakcja odbicia piłeczki, odrzucenia jakiegokolwiek rozważenia własnych motywów, czy zachowań i tylko zaatakowania z miejsca oponenta. Taki człowiek nie umie dyskutować inaczej, jak atakując. I taki człowiek wyłącznie (kontr)atakujacy nie umie też po prostu OCENIĆ SIEBIE!
Ludzie niezdolni do samokrytycyzmu płacą wielką cenę za swoja postawę - cenę NIEZNAJOMOŚCI SIEBIE, NIEZDOLNOŚCI DO OKREŚLENIA OBIEKTYWNIE SWOJEJ POZYCJI W ŚWIECIE.
Ludzie bez samokrytycyzmu swoją własną osobowość, cechy, wartość mają w postaci niejak NIEZWERYFIKOWANEJ FANTAZJI. W gruncie rzeczy po prostu nie wiedzą, kim są.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin