 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35174
Przeczytał: 58 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:37, 27 Paź 2022 Temat postu: Oszukiwanie sumienia blokowaniem uświadomienia sobie zła |
|
|
W definicji grzechu podawanej w kościele katolickim mowa jest o czynie "świadomym i dobrowolnym". W przypadku gdy pojawia się kwestia winy, chęć usprawiedliwienia, albo wręcz jakiegoś wymigania się od odpowiedzialności za coś, co bardzo chcielibyśmy zrobić, a nie jest to dobre ogólnie, można ulec pokusie potraktowania sprawy: to ja może tak tu wymanewruję moje myśli i intencje, aby wyszło, że nie byłem świadomy tego, co robię...
Można na wiele sposobów mataczyć swoją nieświadomością - np. poprzez unikanie informacji, które uświadamiałyby skutki naszych czynów, poprzez wyolbrzymianie tego, co nam pasuje, a pomniejszanie tego, co nam pasuje mało, aby potem ocenić (niby obiektywnie, niby w oparciu o rzetelny osąd) już sprawę tak, że nasze cele i pragnienia pojawią się na wierzchu.
Tutaj chyba jest ten najbardziej dogłębny test szczerości i uczciwości człowieka - w tym, czy zablokuje mataczenie (czasem nie w pełni świadome) rozpoznaniami na swoją korzyść. Tak dopiero wychodzi ta głębia szczerości intencji - czy potrafimy się "zaprzeć samego siebie" (cytat z wypowiedzi Jezusa) i rozpatrywać rzeczy w oderwaniu od chciejstw osobistych, czy tym chciejstwom, które dalej będą mataczyły rozpoznaniami ulegamy.
Ta pokusa cwaniactwa opartego o zaplanowaną nieświadomość ważnych okoliczności spraw wydaje się fundamentalnym zagadnieniem etyki i sumienia. Twierdzę, że wszyscy temu problemowi podlegamy, radząc sobie z owym wyzwaniem raz lepiej, raz gorzej.
To widać w dyskusji z ludźmi, którzy mataczeniom ulegają nagminnie - oni bardzo niechętnie będą wchodzili w dyskusje o głębszych powodach uznania czegoś, nie będą chcieli nawet zastanowić się nad zagadnieniem "jak powstaje interpretacja, klasyfikacja spraw". Bo oni mając bowiem ten "dodatkowy stopień swobody" w traktowaniu spraw, polegający na tym "nie wiedziałem tego, więc nie jestem tu winny", teoretycznie "zasadnie" mogą się wymigać od odpowiedzialności.
Takim należałoby twardo postawić pytanie: Ale czy w ogóle PRÓBOWAŁEŚ SIĘ DOWIEDZIEĆ tego, co może ma wpływ na ocenę Twoich wyborów?
Jaki wysiłek włożyłeś w to, aby upewnić się, że twój wybór nie niesie jakichś złych skutków?
Jeśli ktoś nie próbował się dowiedzieć, a czasem wręcz usilnie blokował wszelkie głosy, które by uświadamiały mu, że coś robi źle, to tłumaczenie się nieświadomością należy uznać za nieskuteczne.
A jest jeszcze następny poziom w tej szczerości i uczciwości!
Ten wyższy poziom szczerości intencji polegałby na PRZEWIDYWANIU NA PRZYSZŁOŚĆ I ANALIZOWANIU własnych słabości pod kątem potencjalnego mataczenia. Chodzi tu o to, aby nie tylko przy okazji konkretnej decyzji nie mataczyć bieżącymi rozpoznaniami pod kątem blokowania niewygodnych informacji, ale aby ZAWCZASU PRZYGOTOWYWAĆ SIĘ na te oszustwa, jakie nam może zgotować ułomna natura i życzeniowe traktowanie spraw. To jest tożsame z postulatem ROZWOJU WEWNĘTRZNEGO.
Każdy zaniedbujący swój rozwój wewnętrzny, w bardziej dogłębnym potraktowaniu, dokłada pewnego rodzaju winę do tych przyszłych swoich decyzji, rozpoznań, które okażą się błędne z powodu właśnie owego zaniedbania.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 11:36, 12 Maj 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35174
Przeczytał: 58 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 11:49, 12 Maj 2025 Temat postu: Re: Oszukiwanie sumienia blokowaniem uświadomienia sobie zła |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | W definicji grzechu podawanej w kościele katolickim mowa jest o czynie "świadomym i dobrowolnym". W przypadku gdy pojawia się kwestia winy, chęć usprawiedliwienia, albo wręcz jakiegoś wymigania się od odpowiedzialności za coś, co bardzo chcielibyśmy zrobić, a nie jest to dobre ogólnie, można ulec pokusie potraktowania sprawy: to ja może tak tu wymanewruję moje myśli i intencje, aby wyszło, że nie byłem świadomy tego, co robię... |
Aby etyka zachowała swoją "logikę" należałoby uznać, iż blokowanie uświadamiania sobie szczerego i dążącego do obiektywizmu wglądu w naturę naszych działań i decyzji samo w sobie jest fundamentalnym grzechem!
Bo jeśli można by było "zhakować etykę" metodą blokowania rozpoznań zła, które się czyni, jeśliby skuteczny w usprawiedliwianiu człowieka był chwyt na "nie wiedziałem, co robię, więc jestem bez winy" (a w istocie bardzo usilnie starałem się tego "nie wiedzieć"), to odpowiednio wytrenowana w tym hakowaniu świadomość mogłaby się wymigać przed uznaniem, iż zgrzeszyła w czymkolwiek - ona byłaby w stanie usprawiedliwić swoją największą niegodziwość, najpotworniejszą zbrodnię...
Dlatego to postulat wzrastania w świadomości, w usuwaniu zakłamania ze swoich osądów (z racji na słabość, niedojrzałość naszej natury te zakłamania będą się pojawiały jako efekt życzeniowości w myśleniu i stawianiu sobie celów) jest absolutnie niezbywalnym elementem poprawnego sumienia i poprawnej etyki. Jest to może nawet postulat etycznie ważniejszy niż sam postulat niegrzeszenia uczynkowego. Bo zachowując przynajmniej świadomość czynionego zła, mamy jeszcze szansę coś naprawić w przyszłości. Zaś czyniąc zło zupełnie bezwiednie, nigdy nie damy sobie szansy na nawrócenie ze złych życiowych ścieżek.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35174
Przeczytał: 58 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 7:27, 13 Maj 2025 Temat postu: Re: Oszukiwanie sumienia blokowaniem uświadomienia sobie zła |
|
|
W Biblii w kilku miejscach jest wyrażona silnie negatywna ocena tchórzostwa, postawy lękowej. Np. o gnuśnym słudze w przypowieści o talentach mamy opis powodu, dla którego przyjął on złą postawę: (25) Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! (Ewangelia Mateusza 25:25)
Bądź w apokalipsie: (8) A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. (Apokalipsa (Objawienie) 21:8)
Wynika z tego, że od tej udoskonalonej, zdatnej do bytowania w Królestwie Niebieskim formy osobowości wymagana jest jakaś postać odwagi. W moim przekonaniu najmniej chodzi tu o odwagę typu "wyjdę naprzeciw silnemu wrogowi, bo nie boję się, że nawet zginę". Raczej obstawiałbym, że ważniejsza jest odwaga typu:
- Umiem spojrzeć twardo prawdzie w oczy, nie zakłamują trudnych dla siebie emocjonalnie ocen
- Bronię śmiało słusznej sprawy także wbrew opinii środowiska społecznego, które woli celebrować te swoje towarzystwa wzajemnej adoracji i zakłamania
- Nie uciekam w postawy wycofania w obliczu braku danych o tym, co jest najlepsze. Nieraz w życiu trzeba zaryzykować, trzeba czepić się nie tyle wiedzy (której aktualnie nie ma skąd pozyskać), lecz wiary - tej mocy wewnętrznej, która jest w stanie zastępować braki w rozumieniu.
- Nie bronię na zabój dobrego obrazu siebie, swojej grupy, nie naciągam ocen rzeczywistości do tego, co jest mi wygodne.
Myślę, że jest sens tu wprowadzić pojęcie "tchórzostwa epistemicznego", które chciałbym związać z postawą unikania uznania trudnych prawd o samym sobie, brak samokrytycyzmu, niezdolność do oceny rzeczywistości bez wyraźnego priorytetu dla uznania siebie, albo swojej grupy jako uprzywilejowanego, lepiej traktowanego podmiotu.
Epistemologii, poznanie (w tym poznanie w sensie wyłonienia spójnego obrazu dobra i zła), jest niezbędne do tego, aby sens nabrała odwaga związana z samym działaniem. Najpierw trzeba być odważnym wobec zagrożenia uznania swojej osoby za słabą, omylną, grzeszną i przyjąć na klatę potencjalny zarzut, jeśli są do tego podstawy, a dopiero na dalszym etapie utworzy się owo "coś" czego warto byłoby bronić już przed ludźmi, na zewnątrz.
Odwaga sama w sobie może prowadzić do zła. Wielu żołnierzy okrutnych inwazyjnych armii jest odważnych, nawet zuchwałych w kontekście nie szanowania także własnego życia. Z resztą całe wychowanie, jakiemu jesteśmy poddawani, a szczególnie presja na żołnierzy, którym wmawiana jest jako najwyższa wartość odwaga i poświęcenie gdy przychodzi czas wykonania rozkazów dowódcy, akcentuje odwagę jako coś prawie absolutnego, jako wartość najwyższą. Żołnierz ma być odważny w obliczu wroga, którego wskaże mu jego przełożony, ale samego przełożonego (a w szczególności konsekwencji niewykonania rozkazu) ma się już bać bardziej niż utraty życia. Jednak przyjęcie takiej wizji cnoty odwagi automatycznie oznacza, iż żołnierz ma być właściwie osobą bez sumienia, a przynajmniej ma to swoje sumienie zablokować, gdy dostaje kolidujący z nim rozkaz przełożonego. Czy gdybyśmy byli żołnierzami przymusowo wcielonymi do armiii Hitlera, albo Putina i dostali rozkaz mordowania cywilów, to wyrazem naszej wielkości byłoby zastosowanie się do tego rozkazu?... - Chyba (intuicyjnie to czujemy) jednak nie.
Odwaga poprawna w tym duchowym sensie stawia na szczycie nie posłuszeństwo ludziom, lecz posłuszeństwo (osobistemu) sumieniu i prawdzie - nawet wbrew opiniom i naciskom ludzi.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|