 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37341
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:10, 07 Lis 2025 Temat postu: Paradygmat NIC NA POKAZ |
|
|
Ten wątek będzie dość mocno osobisty, bo związany z dość chyba nietypowym paradygmatem mentalnym, jaki sobie ja sam wyznaczyłem - paradygmatem UNIKANIA MOTYWACJI DO DZIAŁANIA NA POKAZ.
W pewnym momencie mojego życia zrozumiałem, że robiąc coś na pokaz, zwykle oszukuję, czyli sprzeniewierzam się prawdzie w postaci czystej, krystalicznej, bezstronnej. I na to chyba po prostu nie ma rady, a przynajmniej ja tej rady nie znalazłem, tzn. jak do tej pory jedyną znaną mi postawą, która zapobiega sprzeniewierzaniu się prawdzie, jaką uważam za skuteczną jest ścieżka samotności, odcięcie się od procedowania relacji z innymi ludźmi. Na razie nie dopracowałem się żadnej skutecznej metody łączenia idei prawdy z procedowaniem takich relacji z ludźmi, społeczeństwem jakie niesie typowe życie.
Społeczeństwo wymusza na nas zakłamywanie.
Żyjąc w społeczeństwie dostajemy się to tygla przeróżnych nacisków z różnych stron i w różnej formie, abyśmy podmieniali rozpoznania spraw, które są szczere, czyli zachowują naturalne odczucia w niezmienionej postaci na takie, które podobają się ludziom. Mechanizmy tych nacisków są różne:
- Nacisk twardy związany z jest przymuszaniem, karaniem za postawy inne, niż to władcze persony nam przeznaczyły (prawo do wyznaczania ludziom ich postaw, to osobne zagadnienie...)
- Nacisk mniej jawny związany z jest manipulacją na bardzo wiele sposobów
- Nacisk światopoglądowy jest właściwie też formą manipulacji, ale niebezpośrednio realizowanej, lecz rozciągniętej szeroko - na kształtowanie się w nas całych grup postaw i zachowań.
Nie chcę tu twierdzić, że naciski społeczne są jakoś jedynie i z zasady złe. Nacisk społeczny na etapie kształtowania się osobowości - w dziecięctwie, w młodości, częściowo w dorosłym wieku - jest naturalny i potrzebny. Osobowość stykająca się z naciskami społecznymi ma okazję ZADAĆ SOBIE PYTANIA o to, kim jest w ich kontekście. I w tym sensie naciski społeczne są wręcz niezbędne dla kształtowania się osobowości. Problem jest w tym, że jeśli owe naciski osobowość zawłaszczą, zniewolą, to owa osobowość nie spełni swojej roli: NARODZENIA SIĘ JAKO ISTOTA SAMODZIELNA - DUCHOWA.
Trochę sprawy upraszczając, uznaję, iż naciski społeczne są po to, aby je:
1. poznać
2. zrozumieć błędy w nich zawarte
3. odrzucić, albo przekształcić do formy która mentalnie nie pęta, nie wymusza zakłamywania.
Naciski społeczne mają jeden główny cel: wymuszanie uległości, czyli wymuszanie abyśmy żyli nie swoim życiem, lecz na pokaz - dla zaspokajania czyichś oczekiwań.
Ale przecież (pomijając okres dzieciństwa i wczesnej młodości) ten/ci kto czegoś oczekuje jest tak samo człowiekiem, jak ten, wobec którego oczekiwania są formułowane. Nikt tu nie jest z zasady wyższy, bardziej uprawniony do władzy nad innymi.
Jest co prawda obszar, w którym wymagalność wobec ludzi jest jakoś uzasadniona - obszar działania dla wspólnego dobra, a w szczególności przeciwdziałania destrukcji, zagrożeniom - ale społeczeństwa w swoim nacisku na jednostki zwykle wykraczają daleko poza ów obszar. Społeczeństwa, władze (często te nieformalne, samozwańcze, wynikające wyłaniania się liderów w różnych grupach towarzyskich) zwykle od ludzi żądają znacznie więcej, niż tylko tego, co rzeczywiście jest niezbędne, aby społeczeństwo funkcjonowało harmonijnie.
Tu oczywiście można wysunąć argument, że pewne nadmiarowość wymagań jest niezbędna do trenowania więzi społecznych. Ograniczenie się tylko do tego co niezbędne, byłoby nieskuteczne - tzn. wtedy nawet owo "niezbędne" nie byłoby zrealizowane, bo relacje społeczne muszą być kształtowane, trenowane, utrwalane we w miarę ciągły sposób. Nieprzetrenowane relacje społeczne nie zadziałają nagle w chwili próby, bo każde skuteczne działanie wymaga najczęściej wcześniejszego nauczenia się, jak w danych warunkach mamy funkcjonować. Dlatego też rozszerzyłbym moje akceptujące traktowanie nadmiarowości w relacjach społecznych na te sytuacje, w których dokonuje się trening współpracy i umiejętności racjonalnego działania. Ale jednak chyba bardzo często ta nadmiarowość nacisków społecznych idzie jeszcze dalej, niż tylko do poziomu owego treningu. W wielu przypadkach naciski społeczne po prostu ludzi niewolą, niszczą tych ludzi indywidualność, twórczość, miażdżą sumienia. Granica pomiędzy dobrym a niszczącym wpływem presji społecznej nie jest oczywiście z góry jasno określona, ale gdzieś ona jest, a przykłady choćby hitleryzmu, fanatyzmów religijnych, czy innych form zbiorowego destrukcyjnego, a nawet zbrodniczego działania, wynikające z przemożnego wpływu władz na jednostki można by mnożyć bardzo długo.
Ja sam czuję od lat, że liczne naciski społeczne, jakim podlegałem, wymuszały na mnie różne formy zakłamania. Dla zaspokojenia różnych ludzkich przekonań i ambicji robiłem rzeczy, których sam bym nie chciał robić. Oczywiście nie twierdzę, że to koniecznie były złe rzeczy – najczęściej były one neutralne etycznie. Ale były po prostu nie moje. I dziś nawet o to nie mam pretensji do tych, co na mnie naciskali. Nie mam pretensji z jednej strony dlatego, że oni sami z tą swoją postawą nacisku na mnie, byli przecież produktem wcześniejszych nacisków na nich. Oni się nie umieli przeciwstawić naciskom, podobnie jak ja potem (nieraz, bo nie zawsze…) nie przeciwstawiłem się ich presji. Ale jest i drugi powód, dla którego nie mam dziś pretensji do tych, którzy wywierali na mnie presję – ostatecznie dzięki niej miałem okazję się określić. Ta presja była dla mnie testem, dała mi okazję do przemyślenia sobie tych zagadnień, jakie presję stwarzały. I to była cenna dla mnie nauka.
Ale przyszedł w końcu czas, gdy uznałem, że warto jest się usamodzielnić. Wręcz uznałem, iż mam WIELKI ETYCZNY OBOWIĄZEK USAMODZIELNIENIA SIĘ. Kanwą do uznania usamodzielnienia się za obowiązek jest dla mnie w znacznym stopniu nauka ludzkości, którą był hitleryzm – najbardziej do tej pory zbrodniczy przykład, jak posłuszeństwo władzy prowadzi do wielkiego zła. Zaistnienie w historii ludzkości hitleryzmu w moim przekonaniu rewiduje naiwne traktowanie idei posłuszeństwa autorytetom i władzy jako czegoś z zasady dobrego. Wręcz odwraca tu relację – dobro jest wg mnie bardziej w rozwoju mocy SUMIENIA – MOCY OSOBISTEJ FORMY KSZTAŁTOWANIA SIĘ DOBRA W CZŁOWIEKU.
Dlatego dziś traktuję moje uwolnienie się od nieautoryzowanych nacisków społecznych jako mój etyczny, duchowy (także religijny) obowiązek. Nie oznacza to jednak jakiegoś mojego automatycznego buntu przeciw wszelkiej władzy. Nie – tu chodzi o to, żeby nie podlegać władzy, która by utrącała sumienie. Jeśli zgodność z sumieniem jest zachowana, to posłuszeństwo może już być czymś albo dobrym, albo przynajmniej neutralnym.
Aby jednak ukształtować w sobie poprawne, mocne sumienie, musi być spełniony jeden fundamentalny warunek – NIEZAKŁAMYWANIE PRAWDY. Sumienie domaga się absolutnie niezbywalnie zachowania prawdziwości w relacjach człowiek – świat. Zakłamane sumienie jest po prostu niedziałającym sumieniem. I tu rozumowanie dotarło do tytułowego mojego paradygmatu, związanego z poszukiwaniem prawdy – nie czynienia rzeczy, nie uznawania niczego w ocenach na pokaz, czyli dla ludzi, albo dla swoich niedojrzałych emocji.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37341
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:37, 07 Lis 2025 Temat postu: Re: Paradygmat NIC NA POKAZ |
|
|
Paradygmat "nic na pokaz" najlepiej się realizuje wtedy, gdy nie ma żadnych obserwatorów.
Gdy nikt nas nie pochwali (bo nie ma nikogo, kto by chwalić mógł), ani nie zgani, ani nie będzie usatysfakcjonowany naszymi rozstrzygnięciami w danej kwestii, wtedy jedynymi powodami rozstrzygania będą:
- potrzeby, cel do osiągnięcia
- dane obiektywne, które bierzemy pod uwagę.
Dopiero wyłączając sobie możliwość osiągnięcia satysfakcji z tytułu jakiegoś uznania innych ludzi, człowiek będzie oceniał w stanie czystym - poszukując prawdy, sensu dla nich samych.
Prawdę zaczynamy widzieć dokładnie W CISZY, w samotności, gdy oddalają się typowe motywacje do tej prawdy zakłamywania.
Każdy, komu na prawdzie obiektywnej rzeczywiście zależy, powinien starać się organizować sobie takie warunki pracy umysłu, w ramach której odsunięte zostaną zakłócające dodatkowymi motywami i celami okoliczności - w szczególności okoliczności stwarzane przez:
- rywalizację
- poszukiwanie akceptacji osób, grupy
- obawy o coś w życiu społecznym (np. o niedocenienie, utratę prestiżu, utratę przyjaciół)
itp.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|