Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Piękno człowieczeństwa i miłość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:01, 30 Lis 2021    Temat postu:

Jak chciałbym być kochanym?
To chyba jedno z trudniejszych pytań...
Trochę chciałbym być pokochanym miłością szaloną, narkotyczną
ale z drugiej strony nie uśmiecha mi się konfrontacja z innymi konsekwencjami takiej miłości
- zależnością od mnie, obciążającą mnie na lata
- może zaborczością, choćby tylko uczuciową
- nieracjonalnymi zachowaniami osoby niedojrzałej, nie dogadanej ze swoimi emocjami, które by mnie pewnie od niej spotkały.

Trochę chciałbym, być pokochanym bezwarunkowo
po prostu dlatego, że jestem, bo ja to ja, niezależnie od tego, co robię, czy co mi się w życiu udaje
ale z drugiej strony mam świadomość, że w ten sposób miłości odcina tę jedyną szansę na wykazanie się przeze mnie
Jeśli byłbym kochany zupełnie niezależnie od tego, jak się zachowuję i co sobą reprezentuję
to jest to sytuacja równoważna takiej, w której niczego sobą nie reprezentuję
zaś czyjaś miłość byłaby wtedy chyba tylko formą litości wobec mnie.

Trochę chciałbym, aby w tym uczuciu była nuta szaleństwa, odrzucenia wszystkiego z życia, poza samą miłością
Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że będąc tylko na taki jeden jedyny sposób w miłości
tylko w tym szalonym zauroczeniu, bez włączenia innych cech osoby mojej i osoby, którą pokochałem
zubożył bym samą miłość i relację między nami
uczyniłbym tę miłość jednowymiarową,
pozbawił ją tej subtelnej gry, którą buduje nam życia
dając między innymi szanse na sprawdzenie się
na powiedzenie sobie po latach: a w tych trudnych chwilach wytrwaliśmy przy sobie, więc nasz miłość jest prawdziwa.

Sam nie wiem, jak chciałbym być kochanym... think:
Zamierzam więc przyjąć tę miłość - jak jest.
Choć chyba trochę też myślę, czy jeszcze nie mógłbym jej ubogacić... think:


Michał Dyszyński, Warszawa 30.11.2021 :
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:23, 04 Sty 2022    Temat postu:

Uważam sferę miłości, oddania się drugiej osobie, erotyki, seksu za kluczowy aspekt KOMPLETNOŚCI CZŁOWIECZEŃSTWA.
Jako chrześcijanin widzę w tej sferze bardzo głęboki zamysł Boga. Baaaardzo głęboki...
Wątków tu jest tyle, powiązań z samą istotą świadomości takie multum, że właściwie to "nie ma w co ręce włożyć", aby zacząć to choć zgrubnie naświetlać.
Ale spróbuję temat ruszyć rzucając (bardzo luźno, bez uzasadnień, bo na początek w ogóle trzeba postawić zagadnienie) pewne tezy:

W rozdziale na płcie kryje się sama istota emocjonalnego spełnienia ludzi i istot podobnych człowiekowi.

Nie będzie nigdy trwale szczęśliwy ktoś, kto na minimalnym poziomie sobie zagadnienia miłości, oddania związku z inną osobą bardzo silnego, czasem władczego nie zdiagnozuje w sobie i nie uładzi.

Ta sfera świadomości, jaką konstruuje miłość, erotyka, oddanie związana jest rozwiązaniem w sobie podstawowego dualizmu pomiędzy zależnością od kogoś, a stąd potencjalnie wynikłym cierpieniem, gdy ów ktoś, kierując się swoja wolnością, zadziała wbrew czemuś, co z kolei my uważamy za niezbywalne dla naszego jestestwa.

W męskim spojrzeniu na sprawę będziemy mieli przechył w miłości w stronę silniejszego wiązania jej z idealizmem, konstruktami myślowymi, intelektualnymi, ogólną ideowością. Kobieca strona miłości jest bardziej praktyczna, ale i sensoryczna.

W miłości nasze jestestwo odrywa się od swojego "posiadacza". Odrywa się, w pewien sposób też ROZRYWA jego tkankę mentalną, wystawiając go na potencjalne cierpienie, bez widocznych szans na powrót do stanu bez cierpienia.

Ale też miłość, jako jedyna, ma tę boską moc POKONANIA ZŁEJ PUSTKI, emocjonalnego odrzucenia. Pustka trwania pomimo braku akceptacji siebie i otaczającej rzeczywistości jest potworna, jest cierpieniem egzystencjalnym o przerażającej intensywności. Tylko miłość jest na to lekarstwem. Tylko miłość...

Czyli byłby stąd wniosek, że spełniona miłość jest rozwiązaniem problemu cierpienia, nieszczęścia, duchowej realizacji człowieka. Miłość niespełniona, skonfliktowana z resztą natury będzie źródłem cierpienia. Ale - pomimo tego ryzyka, że miłość może okazać się niespełniona - ostatecznie jedyną sensowną drogą jest droga KU MIŁOŚCI, a nie odrzucająca ją. Bo odrzucenie miłości wiązałoby się ze znacznie większym cierpieniem, niż jej przyjęcie nawet w jakiejś problematycznej postaci.

Nauka jaką niesie ze sobą doświadczanie miłości, jest jednocześnie szkołą samego jestestwa, poznawaniem samej istoty człowieczeństwa. Bez miłości nie ma szans na poprawne człowieczeństwo.

Jestem przekonany, że odczucie piękna i miłość są podobne, zawierają ten sam rdzeń emocjonalny. Czując miłość zwykle zaczynamy postrzegać obiekt miłości jako piękny, zaś widząc coś pięknego, budzi się w naszych emocjach coś zbliżonego do miłości.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 18:56, 04 Sty 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:47, 28 Mar 2023    Temat postu:

Przenoszę do tego wątku jeden z post z innego wątku, który to inny wątek ostatecznie usunąłem.
Michał Dyszyński napisał:
O miłości przemyśliwam od wielu lat. Przyznam, że przemyśliwam niezbyt skutecznie. Nawet, zdawałoby się proste, pytanie: jakiej miłości sam bym oczekiwał? nie doczekało się ostatecznej mojej wewnętrznej odpowiedzi.
Myślę o miłości w szczególny sposób - bardziej posługując się intuicjami, wewnętrznym stawianiem sobie pewnych pytań, związanych z odczuwaniem, niż rozumowo. Rozum trochę muska problem, ale do sedna sprawy jakby nie potrafił się dobrać.

Postanowiłem wrzucić tutaj parę swoich esejów o miłości. Będą te eseje raczej nietypowe, mało intelektualne w stylu, malujące jakieś obrazy, konstrukcje o zabarwieniu uczuciowym, często niezbyt ścisłe od strony logiczno - rozumowej. Będą jak rzucane luźno uwagi, albo szkice na znalezionych przypadkowo kawałkach papieru. Może kiedyś uda mi się sklecić dla nich jakąś formę syntezy?...

Na początek pierwsza "plama" odczuć w kontekście miłości
Miłość, czyli to co nie da się zaplanować
W moim odczuciu miłość i planowanie to jakby sprzeczność. Istotą miłości jest to, że wymyka się ona schematom, a więc i planom, które można uznać za jakąś formę schematycznego traktowania rzeczywistości. Miłość objawia się na sobie znanych zasadach, czyli ma władzę.
W mojej rodzinie krązyło powiedzenie: miłość, śmierć i sranie - tam gdzie człowieka zastanie.
Miłość spada na nas, choć się jej często nie spodziewamy. To powoduje, że miłość jakby PO PROSTU JEST, nie da się prosto usunąć decyzją czyjejś woli, uznaniem, że teraz mi się nie opłaca tej miłości w sobie mieć.
Oczywiście nawet w tej kwestii nic nie jest czarno-białe. Wolą (złą wolą?...) można miłość w końcu zdusić, może i zniszczyć. Ale nie dzieje się to natychmiastowo i nie każdemu to się uda.
Ten nieplanowany, samowolny aspekt miłości nie tylko miłość urealnia, ale chyba urealnia też osobę kochającą.
Ja filozoficznie nie uważam się za realistę. Jednak słowo "realny" czasem używam. Używam go (nie wypierając się idealizmu), tam gdzie DA SIĘ WSKAZAĆ RÓŻNICĘ. Realizm w metodologicznym ujęciu jest właśnie owym wskazaniem różnicy - pomiędzy tym, co tylko pomyślane, a tym co - oprócz samego pomyślenia - ma jeszcze jakieś zewnętrzne podstawy. Inną sprawą jest pytanie: jakie to są podstawy.
Dlatego, gdy piszę o urealnieniu człowieka - osoby przez miłość, odnoszę się do aspektu pewnego zróżnicowania dwóch sytuacji:
- sytuacji, w której osoba wszystko jest w stanie wykonać mocą swojego umysłu
- sytuacji, gdy wobec jakichś aspektów, umysł musi uznać swoje ograniczenie.
Wobec miłości umysł ostatecznie powinien uznać swoje ograniczenie. Choć ograniczenie nie oznacza bezradności, czy wycofania. Wręcz przeciwnie - umysł z miłością może i powinien współgrać, współpracować, wpływać na nią, ale i godzić się na wpływy z jej strony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:52, 28 Mar 2023    Temat postu:

Dziś mnie "olśniło" w pewnej kwestii dotyczącej miłości. :shock:
Uświadomiłem sobie, że miłość, w której wszystko dzieje się idealnie, a nawet ogólnie zwykle pozytywnie, lecz nie ma żadnych kryzysów jest właściwie niepełna, taka niejasna, niedotworzona. Miłość wtedy jest spełniona w całości, gdy nawet w kryzysie wykazała swoją moc wytrwania.
Miłość, w której kryzysów nie było, w której zawsze - kontrolą, obowiązkowością, układnością - strony doprowadzały do gładkiego rozwiązania, będzie cierpiała na tę wątpliwość: a czy gdyby było coś naprawdę źle, to czy byśmy to przetrwali?

Więc można chyba dziękować losowi (teiści tu podziękują Bogu) za dar kryzysów w miłości. Oczywiście pod warunkiem, że się te kryzysy przetrwało... :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:27, 12 Lis 2023    Temat postu:

Czy się da?
Czy się da odczuć miłość, która nie ma w sobie tęsknoty?
Tej formy lęku
niespełnienia teraz
gdy w bieżącym "teraz:, jest tylko pragnienie, a nie ma spełnienia
gdy pragnienie gnębi, bo teraz widać tylko je,
trwa, dotyka nas tylko ono.

Czy z frazy "na dobre i na złe", da się poprzestać w miłości na tym pierwszym?...
a może jakaś forma doznania tego "na złe", jest warunkiem poczucia smaku tego "na dobre"?...
Może nie da się kochać nie mając w sobie ziarna niespełnienia
rozterki
a nawet przejściowego bólu
i jakiegoś wiszącego nad emocjami lęku :think:

Czy miłość nie znająca ciemnej strony emocji jest w ogóle wyobrażalna?
Bo jeśli wyobrażalną nie jest
a do tego jeśli miłość jest niezbędna do trwałego szczęścia
to wyjaśnia się, dlaczego w naszych życiu trzeba przejść przez cierpienie
tylko dzięki cierpieniu bowiem
można odczuć, choć przez jakiś czas, to odczucie niezbędne
dopełnić się o tę część świadomości, która całkiem niedotknięta myślą i sercem ziałaby niszczącą pustką
a tak pustka na koniec zniweczyłaby wszystko, co dobre

Może tak właśnie być
i ja chyba trochę w to wierzę...

Michał Dyszyński Warszawa 12.11.2023
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:40, 30 Sty 2024    Temat postu:

Miłość romantyczna jest niekompletna
Miłość romantyczna, zakochanie się jest takie niekompletne mentalnie
i chyba takie ma być
bez ścisłego celu
w rozgardiaszu emocji
w pytaniach, na które nie ma odpowiedzi
albo w pytaniach, na które odpowiedzi niby są, ale nie bardzo wiadomo, co one znaczą

Kto się zakochał, nie tworzy ścisłych modeli. nie buduje teorii
tylko się cieszy tym, jak jest
celebruje to, że obiekt jego zakochania się, też jest

tu nie chodzi o krytycyzm, o zrobienie czegoś mądrzej
nawet niekoniecznie musi być coś zrobione skuteczniej
tylko chodzi o bycie bliżej siebie,
chodzi o postrzeganie się nawzajem w coraz to nowych odsłonach relacji
o to co się stanie, a czego jeszcze nie znamy

Miłość romantyczna jakby trochę jest przeciwieństwem racjonalności
ale dobrze, że taka właśnie jest
bo jakby wszystko było racjonalne, poukładane, upewnione
to człowiekowi pozostałoby chyba tylko zamknąć ten kramik ze swoim życiem
bo po co w ogóle żyć, jeśliby już wszystko się mentalnie zrealizowało, zostało potwierdzone i zakończone?...

Michał Dyszyński Warszawa 30.1.2024
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:09, 07 Lut 2024    Temat postu:

Pytanie: czy mnie kochasz?
Nie pytaj się nigdy kochanej osoby: czy mnie kochasz?
to nie ma sensu
jaka by bowiem w tych okolicznościach odpowiedź nie padła
będzie odpowiedzią na pytanie
a nie czymś, co się wyrwało z serca z wielkiej potrzeby, aby to powiedzieć.

Michał Dyszyński Warszawa 7.2.2024
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin