Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pokonać vs przekonać kogoś w dyskusji...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:55, 20 Sty 2021    Temat postu: Pokonać vs przekonać kogoś w dyskusji...

Istnieje fundamentalna różnica, wręcz rozdźwięk pomiędzy tymi, podobnie brzmiącymi, pojęciami dotyczącymi dyskusji.
- pokonać kogoś w dyskusji.
- przekonać kogoś w dyskusji.

Mam wrażenie, że niektórzy stawiają pomiędzy tymi pojęciami znak równości. Tymczasem w wielu sytuacjach należałby się jakiś znak przeciwstawności (nie wiem, czy coś takiego istnieje w logice, ale można by o czymś podobnym pomyśleć).
Pokonany wcale nie musi być przekonanym, a wręcz przeciwnie. Podobnie przekonany przez kogoś w dyskusji wcale nie musi się czuć pokonanym. Wręcz przeciwnie - taki człowiek może poczuć się jak ten, kto uruchomił w sobie pokłady rozumienia, które zawsze w sobie miał, one zawsze były jego, a teraz się ujawniły, dzięki pomocy kogoś, kto nas przekonał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:48, 21 Sty 2021    Temat postu: Re: Pokonać vs przekonać kogoś w dyskusji...

Coraz bardziej się przekonuję, że bez pewnego minimalnego poziomu swego rodzaju dyskusyjnych cnót, dyskusja nie ma szansy być ani konkluzywna, ani sensowna w docieraniu do jakiejkolwiek prawdy. Bo w szczególności nie ma obrony przed
1. praktyką (dość powszechną) ignorowania przedstawionych problemów, udawania że się nie zrozumiało, że nie było istotnego argumentu, a ostatecznie nie odnoszenia się do istotnych kwestii, co de facto oznacza zablokowanie toku dyskusji.
2. udawaniem, że odpowiedź nie na temat, wymijająca jest jakąś odpowiedzią (w tym odpowiedź ad personam, pomijająca meritum sprawy, skupiająca się na napaści personalnej).
3. po prostu gadaniem/pisanie w kółko swojego, nawet nie próbując zainteresować się, co druga strona ma do powiedzenia
4, wpieraniem czegoś "w żywe oczy", że rzekomo jest inaczej, niż to jawnie widać.


Aby przekonać kogoś w dyskusji należy przede wszystkim ZROZUMIEĆ GO, wejść w jego myślenie, dokonać przeglądu wszystkich zakamarków rozumienia, a potem - posługując się JEGO językiem - wytłumaczyć mu, gdzie popełnia błąd, albo jak inaczej można je rozumowanie ulepszyć.

Pokonać kogoś w dyskusji - to pojęcie jest właściwie niejasne, niedookreślone. Ja, na własny użytek go prawie nie stosuję, bo nie wiem jak miałbym je stosować. Jedyną jako tako sensowną postacią desygnatu dla tego pojęcia byłoby chyba zastosowanie czegoś w rodzaju debaty oksfordzkiej, czyli z głosowaniem publiczności, która ze stron bardziej ją przekonała. [link widoczny dla zalogowanych]
W dyskusjach luźnych zwycięzcy praktycznie nigdy nie da się wyłonić, a nawet jeśli ktoś się w takiej sytuacji zwycięzcą ogłosi, to można mieć ogromne wątpliwości, czy warto mu wierzyć. Gdy się zapoznaję nieraz z opiniami obserwatorów na temat tego, kto wygrał dyskusję, to odnoszę wrażenie, że one w zdecydowanej większości są przekalkowaniem własnego poglądu na sprawę. A więc np. tam gdzie dyskutuje teista z ateistą, to u teistów wygrał debatę teista (w końcu przedstawiał poglądy teistyczne, a więc takie, które teista uznaje za prawdziwe), a u ateistów najczęściej wygranym jest ateista, który "przedstawił najbardziej przekonywujące rozumowanie" (jest ono "najbardziej przekonywujące przecież właśnie dla tego, kto podziela te właśnie poglądy). Tak więc według mnie jakieś ewidentne zwycięstwo w zwykłej dyskusji jest bardzo wielką rzadkością.
A nawet gdyby ostatecznie jedna ze stron przyznała się do jakiejś postaci błędu, czyli coś tam uznała w rozumowaniu drugiej strony, to zastanawiałbym się, czy sama zdolność do uznania własnego błędu nie jest na tyle mocnym argumentem za dojrzałością i rozumowaniem przyznającego, iż samo to stawia w wątpliwość, czy druga strona była lepsza (choć oczywiście w kontekście kultury i uczciwości intelektualnej może być ona nie gorsza, więc wtedy mielibyśmy w tym aspekcie remis, zaś przyznanie się, że druga strona okazała się lepsza w argumentacji miałoby moc).


Osobiście pokonanie kogoś w dyskusji uważam za właściwie żaden cel dla mnie. Przekonanie kogoś już prędzej, ale też nie na zasadzie, że oczekuję, iż moja perswazja wywoła w kimś efekt skopiowania moich przekonań na daną sprawę, lecz raczej że jakieś tam aspekty w swoim rozumowaniu ktoś uzna za warte ponownego przemyślenia sobie, zaś moje uwagi będą do tego istotną podstawą. Ale nie oczekiwałbym, aby ktoś po prostu miał zrezygnować z tego, co uważa za słuszne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin