Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pomiędzy (samo)kontrolą a tym co bezwiedne

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:53, 27 Mar 2023    Temat postu: Pomiędzy (samo)kontrolą a tym co bezwiedne

Nie da się kontrolować wszystkiego. Nie da się tego z przyczyn właściwie fundamentalnych - logicznych. Aby coś kontrolować, trzeba mieć kryteria, trzeba skądś wziąć podstawę dla tej kontroli - cel, do którego naginamy rzeczywistość. A ten cel sam już jest narzucony, czyli poza kontrolą.
W pewnym sensie cel jest bezwiedny. A jeśli nawet ten konkretny cel jesteśmy w stanie umieścić w jakiejś strukturze rozumienia, jeśli on powstał jako efekt innych kontroli, to z kolei te kontrole miały znowu jakiś swój cel, o który należałoby postawić pytania. Czyli ostatecznie i tak zawsze jest coś, choćby to na szczycie hierarchii, które jest poza kontrolą.

Nie sposób jest zatem wszystkiego kontrolować, podobnie jak nie da się wyciągnąć z bagna, szarpiąc do góry za własne włosy. Gdzieś jakoś wejdzie aspekt zewnętrzny, narzucony. Oczywiście ktoś tu powie: ale mogę ten aspekt wybrać. Tyle, że znowu - wybór będzie miał kryteria, a te, nawet jeśli mają jakieś kryteria nad sobą, to w końcu pytając o kryteria do kryteriów do kryteriów... znowu wylądujemy w takich kryteriach, do których nie jesteśmy w stanie podać podstawy.

Trzeba się zatem pogodzić z tym, że gdzieś będziemy oddawać kontrolę, gdzieś będą kryteria, które przyjmiemy z zewnątrz. Tu powstaje pytanie: a jeśli to zewnętrzne podał nam nasz wróg?
Koncept wroga jest ciekawy...

Dla niektórych, a do tego często niejawnie, to właśnie na tym koncepcie zasadza się ich osobowość. Są to osobowości walczące, postrzegające świat jako wieczną wojnę.
Obserwując funkcjonowanie takich osobowości odnoszę nieodparte wrażenie, że wyznaczanie przez nie "kto jest moim wrogiem" odbywa się bardzo arbitralnie. Inaczej mówiąc, wrogość jawi się bardziej jako potrzeba osoby, niż jako coś obiektywnego.
W tych samych warunkach jeden człowiek będzie wokół siebie widział masę wrogów, podczas gdy inny nie zobaczy nawet jednego wroga.

To jest trochę jak z teorią względności, w której ruch i spoczynek są względne - dla obserwatora oglądającego samochody na autostradzie, ludzie w nich jadący są w ruchu, ale już dla dwóch pasażerów w tym samym samochodzie, każdy z nich jest w spoczynku. Bo nie ma bezwzględnego ruchu. Tak samo jest z postrzeganiem wrogów - ci co chcą mieć wrogów, co chcą walczyć, znajdą ich sobie nawet w najbardziej przyjaznym otoczeniu, interpretując neutralne zachowania jako wrogie, czy choćby potencjalnie wrogie.

Idea wroga i wrogości jest automatycznie związana z oglądem rzeczywistości w polaryzacji ja - przeciwnik. Kontrola jest też odpowiednikiem takiej polaryzacji, zakłada jakiś rodzaj napięcia, w stronę nie dopuszczania do określonych sytuacji. Bezwiedność, zdanie się na to, co przychodzi, jest odwrotną stroną układanki.

Znani mi orędownicy przymusu i kontroli zwykle mają jeden podstawowy problem - z kontrolą własnych kryteriów kontroli.
Skupiając się na kontroli czegoś w świecie, automatycznie poświęcimy mniej uwagi analizie CZY W OGÓLE WARTO KONTROLOWAĆ W TEN SPOSÓB. Kontrola na jednym poziomie automatycznie będzie oznaczała zluzowanie kontroli na innym poziomie.
Bo nie sposób jest na przykład jednocześnie stosować jakiś cel działania - np. skupiać się na tym, aby tworzony przez nas obiekt przyjmował określony kształt - i kwestionować jaki ów kształt powinien być. Cel albo się stosuje, albo się wyznacza - nie da się stosować celu jednocześnie go kwestionując, poszukując dla niego alternatyw.

Efektem tego jest, że ludzie skupieni na kontroli praktycznych aspektów życia, zwykle mają problem ze zrozumieniem samych siebie. Bo oni automatycznie muszą utwardzać swoje cele, uznawać je za niekwestionowalne, aby stosowanie owych celów przebiegało skutecznie.
I odwrotnie - ci rozfilozofowani, pytający o cel życia, będą też z konieczności mniej praktyczni. Bo oni wciąż szukają tych lepszych celów, zamiast z zapałem realizować w zewnętrznym świecie te postacie celów, jakie na danym etapie się wyłoniły.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 10:58, 27 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:07, 27 Mar 2023    Temat postu: Re: Pomiędzy (samo)kontrolą a tym co bezwiedne

Michał Dyszyński napisał:
Cel albo się stosuje, albo się wyznacza - nie da się stosować celu jednocześnie go kwestionując, poszukując dla niego alternatyw.

Efektem tego jest, że ludzie skupieni na kontroli praktycznych aspektów życia, zwykle mają problem ze zrozumieniem samych siebie. Bo oni automatycznie muszą utwardzać swoje cele, uznawać je za niekwestionowalne, aby stosowanie owych celów przebiegało skutecznie.

Ci, co kontrolują, także dominują sami więc z konieczności są dominowani przez to, co wypada poza obszar ich percepcji. Sami sobie gotują niewolę ci, którzy chcą niewolić świat.

Ale czy jest tu tak całkiem źle?... Czy nie mamy szans na to, aby choć trochę uszczknąć tej zewnętrzności jej dominacyjnego charakteru?...
- Osobiście uważam, że może nie jest tak do końca źle. Na pewnym etapie, ale TYLKO MAJĄC ŚWIADOMOŚĆ TEGO, ŻE CZYNIMY ZAŁOŻENIA W JAKIEJŚ CZĘŚCI WYMYKAJĄCE SIĘ NASZEJ KONTROLI, możemy zyskiwać przynajmniej rodzaj obserwacji, co jest podstawą naszych dążeń.
Możemy obserwować siebie także pod kątem tego, jak funkcjonują nasze emocje, bezwiedne odruchy. Możemy wyciągać z tego wnioski, nawet próbować coś zmieniać w długofalowym układzie. Jest szansa na tworzenie SPRZĘŻEŃ ZWROTNYCH.

Nie da się kontrolować wszystkiego bezpośrednio, ale można tworzyć sprzężenia zwrotne w naszych życiowych celach i działaniach. To jest bardziej subtelna forma kontroli nad własnym życiem, niż kontrola bezpośrednia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin