Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35105
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:51, 17 Gru 2021 Temat postu: Prawda jest kwestią osobistej ambicji |
|
|
Dzisiaj zadałem sobie pytanie: dlaczego właściwie upieram się przy moim symetryzmie w traktowaniu spraw?
Przecież mógłbym traktować sprawy tak, jak pewna koleżanka z naszego forum - uznać, że to co jest nieprzyjemne, co - z powodu krytycznego podejścia - "odbiera mi energię", powinno być usuwane z przestrzeni myśli. Co to ja masochista jestem?
Czy tak jak inna koleżanka, która symetryczne traktowanie spraw składa na ołtarzu poczucia wspólnoty ze swoją grupą, że jesteśmy istotami społecznymi, zatem nie powinniśmy tak samo traktować poglądów swojaków, jak poglądów obcych - czyli znowu asymetria, stronniczość w traktowaniu robi się uzasadniona...
Dlaczego mi nie pasuje po prostu filtrowanie argumentów tak, aby potwierdzało mi się, to co wcześniej sobie uznałem, założyłem?
- Chyba nie potrafię znaleźć innej odpowiedzi, jak to, że jest to KWESTIA AMBICJI!
To, że nie daję sobie for (w różnych życiowych zadaniach) jest właśnie kwestią mojej osobistej ambicji.
Gdy gram w szachy, też nie oszukuję. Może i mógłbym, ale tego nie robię. Dlatego, że mam taką ambicję - traktować grę uczciwie, a więc SYMETRYCZNIE. Gdybym oszukiwał, a potem wygrał w szachy, to nie wiedziałbym, czy jestem rzeczywiście lepszym graczem, czy zawdzięczam owa wygraną oszukiwaniu. Cały wysiłek grania, który ma przecież wyłonić odpowiedź na pytanie "kto jest lepszy?" byłby na marne. I tak bym się tego nie dowiedział.
Gdy dyskutuję w jakiejś sprawie, dochodzę do jakichś wniosków, też moją ambicją jest, aby poprawność została wyłoniona w sposób symetryczny - tak sam na start dla każdej z opcji. Wtedy mamy postawienie sprawy NIECH LEPSZY ZWYCIĘŻY. Lepszy ma być W POSZUKIWANIU PRAWDY O SPRAWIE, nie w manipulowaniu, nie w udawaniu, nie straszeniu, czy atakach personalnych. Jeśli używałbym argumentu spoza zakresu poprawnych argumentów merytorycznych (np. straszeniem, zniechęcaniem dyskutanta), a wyszłoby na to, że dyskusję w jakiś sposób wygrałem, wyszło na moje, to nie wiedziałbym, czy wygrałem dlatego, że rzeczywiście miałem lepsze argumenty, czy też było odwrotnie - miałem gorsze argumenty, ale mój oponent się zniechęcił i to dało mi wygraną. Choć właściwie to "wygraną", bo może i oponent odstąpił od dalszych bojów na polu rozumowania, to zrobił to "z innych powodów", czyli nie mogę sobie zaliczyć sukcesu.
Szukanie prawdy uczciwe jest w znacznym stopniu właśnie sprawa ambicji. Albo się tę ambicję posiada, albo nie.
|
|