Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Świadomość kontra bezwiedne doglądanie swoich emocji

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:38, 03 Kwi 2024    Temat postu: Świadomość kontra bezwiedne doglądanie swoich emocji

Grzech jest chybianiem celu. Grzeszymy w ten sposób, że realizujemy cele, których tak naprawdę, czyli już w głębszym rozumieniu i odczuwaniu, wcale nie chcemy, bo one coś cennego w nas niszczą, negują. Grzech jest przedłożeniem czegoś incydentalnego, instynktownego, nieprzemyślanego głębiej, zwykle powstającego albo jako impuls, albo efekt nieuporządkowania wewnętrznego nad to, co nasze życie rzeczywiście harmonizuje, czyni spełnionym, jest wyrazem naszej osobowej mocy.
Grzech powstaje jako efekt poddanie się presji żądz (genów, biologicznych uwarunkowań), złych wpływów ludzkich (związanie się ze środowiskiem złych, albo tylko głupich ludzi). Grzech jest uleganiem czemuś, jest odłożeniem na dalszą półkę naszej poprawności rozpoznań i mocy rozumienia, a skupieniem się na tym namolnym, co w nas bardzo chce, aby już teraz się zrealizowało, wypełniło. Jako grzesznicy już teraz zatem odreagowujemy na kimś swoje frustracje, już tu i teraz kłamiemy, manipulujemy, aby zdobyć nieuczciwie pieniądze, czy się wypromować.
Grzesznicy nie są w stanie ocenić poprawnie celów, które realizują. W istocie nie wiedzą, po co to robią, co robią. Ściślej - mogą tłumaczyć swoje motywy na "średnim poziomie", ale już nie mają nic do powiedzenia na temat związku tych motywów z czymś bardziej podstawowym, czyli z ich jestestwem, duchowością, obrazem siebie. Grzesznik w istocie nie zna siebie, ulega temu całemu zbiorowi zewnętrznych uwarunkowań, jakie go otaczają.

Grzesznik jest słaby. Przy czym nie chodzi tu wcale o to, że grzesznik okazuje słabość w sensie rywalizacji z ludźmi. Grzesznik jest SŁABY OPANOWANIEM SYTUACJI W CAŁOŚCIOWYM SENSIE. W jakichś tam partykularnych kwestiach grzesznicy często okazują (może nawet nadmiarową) moc. Tyrani starają się dominować nad otoczeniem, manipulują ludźmi, przeforsowują realizację swoich zachcianek, co bezpośrednio będzie odbierane jako objaw siły. Problem w tym, że ta "siła" jest na krótko, ona nie buduje tyrana w tym sensie, aby uczynić go kiedyś uporządkowanym, spełnionym, szczęśliwym. Tyran doznaje przejściowej satysfakcji, bo oto znowu ktoś mu uległ, a on się ucieszył, jak to panuje nad sytuacją. Sam zaaranżował taką sytuację, w której pojawił się element rywalizacji, czy wpływu na kogoś, a potem go zrealizował wedle jakiegoś tam swojego pomysłu. Okazał swoją sprawczość na jakimś tam incydentalnym poziomie, pewnie rozładował frustrację, może dostarczył sobie przyjemności z tytułu "wymusiłem na nim, to znaczy, że umiem wymuszać, czyli to ja tu rządzę!". Tyran wciąż będzie sobie udowadniał, że "on tu rządzi". Problem w tym, że tyran w ten sposób jedynie zaspokaja emocję, nad którą już nie sprawuje żadnej kontroli, realizuje cel bardzo doraźny, nie tworzy niczego trwałego. Ot, zaspokaja jeszcze raz dręczące go emocjonalnie poczucie, że może jest jednak bezradny. Bo gdzieś w głębi duszy chyba nawet przeczuwa, że jest bezradny, bo nie zna siebie, bo nie rozumie źródeł swojego szczęścia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:25, 03 Kwi 2024    Temat postu: Re: Świadomość kontra bezwiedne doglądanie swoich emocji

Ilustracją bardzo wymowną tego, o czym tu chcę napisać (nie wiem, ile osób dostrzegło wyraziście moją intencję) jest choćby to zdarzenie: [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Serhii T. został oskarżony o zabicie żony i okrutne pozbawienie życia swoich córek. Mężczyzna tłumaczył prokuratorom, że zrobił to, bo żona miała do niego pretensje, a on "chciał się pozbyć problemu".
...
Dodatkowo ustalono, że dziewczynki w wieku 4,5 lat i 1,5 roku – pozbawiono życia ze szczególnym okrucieństwem.
...
Oskarżony przyznał się do pozbawienia życia żony i okrutnego zabójstwa córek. Złożył obszerne wyjaśnienia, szczegółowo opisując przebieg zdarzeń. Nie wyraził skruchy ani żalu. Jako przyczynę swojego zachowania wskazał na konflikt pomiędzy nim a żoną z powodu jego hazardu i długów. Jak to określił w śledztwie, "chciał pozbyć się problemu".


Straszny grzech! Okropny czyn!
A jego powody?...
Opiszę je po swojemu, niewątpliwie domniemywając z tych okruchów informacji, jakie media zamieściły, próbując sklecić w całość mechanizmy psychiki.
Oto jest człowiek, który NIE PANUJE NAD SWOIM ŻYCIEM, NIE UMIE ZASPOKOIĆ SWOICH PRAGNIEŃ, SPEŁNIĆ SIĘ, jest hazardzistą, bo kompulsywnie poszukuje emocji, które nadałyby jego egzystencji barwę i sens. Ale trwałego spełnienia się hazard nikomu nie da. To droga donikąd. Emocje na krótko wzbudzone podczas gry, za chwilę opadają, a zostaje już tylko ten zbiór konsekwencji - zapewne utracone pieniądze, zapewne tez niezdolność do kontynuowania nałogu hazardowego, bo nie ma już czym grać. I jeszcze ta żona, która o to "ma pretensje".
Serhii, jak każdy uzależniony, nie panuje nad swoim życiem, co mu to życie niemal każdą chwilą przypomina. Chciałby spełnienia, chciałby pokazać, jak to jest KIMŚ. Ale ten jedyny sposób, jaki do realizacji owego celu obrał, jest zupełnie nieperspektywiczny, nie daje mu szans na spełnienie. A innego sposobu hazardzista nie widzi. Całe życie go dręczy, przypominając mu, że ani nie spełnia się jako mąż i ojciec, ani nie osiąga pozycji w świecie męskim. Fortuna jest kapryśna, ostatecznie też nie pomaga w osiągnięciu stanu życiowego spełnienia. Każdy dzień, każda chwila życia przypominają mu, że nie panuje nad życiem, nad sobą, jest nikim. Pewnie jakaś kolejna uwaga jego żony, która chciałaby, aby Serhii porzucił ten tryb życia, przelewa czarę goryczy, więc wybucha złość, a potem ślepa agresja. Morduje swoją rodzinę. Ten czyn jest tak samo bezcelowy i nieperspektywiczny, jak to całe dotychczasowe jego życie. Tu nic dobrego się nie stanie, tu jest tylko staczanie się po równi pochyłej, będzie tylko gorzej.

Człowiek, który nie panuje nad swoimi emocjami, nie potrafił sobie sformułować perspektywicznego życiowego celu, nie ma nadziei na satysfakcję. Te okruchy wyrazistych emocji, jakie dawał hazard, na krótko dawały poczucie dziania się, spełniania się w czymś, ale szybko w ich miejsce wraca pustka, świadomość braku perspektyw, brak nadziei. Emocje wtedy naturalnie reagują złością, frustracją, agresją. Teraz Serhii będzie gnił w więzieniu, przypominając sobie, co zrobił. Pewnie w końcu targnie się na swoje życie, albo wykona inny desperacki czyn, który ostatecznie jego życie zakończy.

Gdzie jest przyczyna?...
- Jest w tym, że Serhii NIE WYBUDOWAŁ SIEBIE. Bycie sobą polega na tym, że stwarzamy pewniej rodzaj indywidualnej subtelnej konstrukcji duchowej, zapewniającej równowagę pomiędzy odczuwaniem świata, pragnieniami i celami, kontrolą i zdolnością radzenia sobie w sytuacjach, gdy kontrolę oddajemy.
Stworzenie stabilnego ja to nauczenie się jakiejś postaci równowagi wewnętrznej, realizującej się w działaniu w imię czegoś, w co się wierzy, co daje nadzieję i sens, a co też pobudza emocje, choć te emocje nie niewolą umysłu - to jest cel niezwykle trudny, wymagający rozpoznania siebie, własnych reakcji na doznania, na świat, na idee, na odczucia, które pojawiają się w nas spontanicznie. Słaby umysł, niekontrolowanie swoich odczuć, czyli życie emocjonalnie po linii najmniejszego oporu, powoduje utratę sprawczości, zdolności do odczuwania satysfakcji, a na koniec nadziei i wszelkiego sensu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:45, 03 Kwi 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:37, 03 Kwi 2024    Temat postu: Re: Świadomość kontra bezwiedne doglądanie swoich emocji

Jest taki ślepy emocjonalny zaułek szczególnie dla mężczyzn, związany z pragnieniem przezywanie bardzo silnych emocji. Kobiety statystycznie rzadziej popadają w takie głębokie uzależnienie od silnych emocji, choć oczywiście też niemały odsetek ich ma z tym problem. Ale to u mężczyzn wyraziściej objawia się owo silne "pragnienie adrenaliny", emocji walki, niebezpieczeństwa, wyzwania. Tak genetycznie płeć męska już ma, że jednak nieco trudniej jest jej odnajdować satysfakcję w spokojnym życiu.

Tymczasem, aby nasze emocje ukształtowały się perspektywicznie, niezbędne jest DOCENIENIE ŁAGODNOŚCI.
Uzależnienie od adrenaliny, od silnych doznań, jest w istocie słabością, rzuca osobowość na żer huśtawki nastrojów, które będą musiały być przywoływane w coraz większej dawce, coraz częściej. Jeśli ktoś ma emocjonalność tępą, niewrażliwą, to ma problem. Jeśli ktoś tylko wtedy coś odczuwa, gdy uczestniczy w waleniu się bejsbolami po głowach, to ma wielki mentalny problem.

Prostackie i naiwne odczuwanie idei mocy zwraca się ku zachowaniom, gdy ktoś pokona wroga, narzuci swoją wolę, zdławi opór, zdominuje otoczenie. Takie patrzenie na moc pomija kluczowe zagadnienie: ale czy to, co "mam moc" czynić i czynię, jest w stanie zapewnić mi spełnienie życiowe, które BĘDZIE TRWAŁE, które nie będzie się dewaluowało, bo za chwilę już nic z niego nie zostaje, bo za chwilę, aby przywrócić sobie emocjonalną równowagę, będę musiał zwiększyć tego dawkę?...

To, że popadamy w nałogi, jest ważnym symptomem fundamentalnego emocjonalnego braku - problemu - słabości, tkwiących w naszej naturze. Nie rozwiąże tego problemu uleganie nałogowi. Ale co go rozwiąże?... :think:

Panowanie nad innymi za pomocą chaotycznie objawianej przemocy, a nie panowanie nad sobą, ostatecznie tworzy osobowość, która całościowo jest słaba, która zmierza ku mentalnemu zatraceniu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:48, 03 Kwi 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin