Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Postawa nadmiernej intencji przy niedoborze rozumu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31543
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:36, 09 Maj 2024    Temat postu: Postawa nadmiernej intencji przy niedoborze rozumu

Jest pewien podstawowy atawizm związany z konstruowaniem przez świadomość postawy sprawczości, polegający na tym, że w obliczu problemu, wyzwania instynktownie mobilizujemy w sobie INTENCJĘ zadziałania.
Nasze reakcje psychiczne mają swój rodowód biologiczny, są odzwierzęce. Zwierzę (ale też i człowiek na wczesnych etapach życia, gdy dopiero poznaje nieznany sobie świat) nie ma w umyśle gotowych modeli, schematów postępowania w sytuacjach, w których może trzeba (ale może i nie trzeba...) zadziałać. W ogóle sama decyzja o tym, aby przerwać sobie odpoczynek, czy inny błogostan skądś musi się przecież wziąć!
Analizując to, jak musi działać "pierwotny system zarządzania sprawczością jednostek" (tak można umownie określić ten zestaw procedur mentalnych, który miałby zapewnić jednostkom jakąś sprawczość, minimum bezpieczeństwa, po prostu przetrwanie), dochodzimy do dość podstawowego problemu: JEDNOSTKĘ TRZEBA JAKOŚ SKŁONIĆ W OGÓLE DO AKTYWNOŚCI, a w szczególności do zadziałania w sytuacjach problematycznych, przy zagrożeniach. I "tak na logikę" nie może być ten mechanizm skłaniający zbyt selektywny, zbyt skupiony na wybranych z góry aspektach, bo wtedy ten mechanizm nie zadziałałby w klasie sytuacji, wykraczających poza schemat. Jeśli coś ma skłaniać jednostki do zadziałania, to musi to być mocno ogólnikowe, związane z jakimś całościowym aktywowaniem się postawy czujności, podenerwowania, czasem ekscytacji, czasem lęku. Wraz z aktywowaniem się tej postawy jednostka przechodzi w tryb
- bardziej natężonej obserwacji
- przygotowania się do energicznych ruchów - ucieczki, walki
- uruchomienia znanych sobie schematów obronnych.
Pojawia się ogólnie STRES. Oczywiście ten mechanizm nie jest żadnym moim odkryciem, bo rzecz znana jest behawiorystom, w szczególności od czasu badań nad tymi mechanizmami Hansa Selye. Mi chodzi o dalsze wnioski z tego, co się dzieje ze świadomością, która jest motywowana do działania. Podstawowym wnioskiem byłoby właściwie najprostsze spostrzeżenie:
1. aby żyć, trzeba się umieć aktywizować.
Do tego dołóżmy jednak drugi wniosek:
2. Mechanizm aktywizując "nie wie", z jakimi zadaniami jednostce przyjdzie się mierzyć, więc aktywizuje ją tak ogólnie, niespecyficznie - uczuciem niepokoju, pobudzenia itp.
No i tu dochodzimy w końcu do głównego wniosku, związanego z tym tematem:
3. Nasze pobudzenia, aktywizacje życiowe nie są zbyt "logiczne", są raczej emocjonalne, "rozlane" w sensie wskazywania konkretnych metod działania, czyli często będą wadliwe, kierujące w niewłaściwą stronę, marnotrawiące naszą energię i DOPIERO ROZUMEM możemy nadać tym pobudzeniom skuteczność.
I dodam jeszcze wniosek uzupełniający powyższe spostrzeżenie:
3a. Dobrze dla skuteczności działania byłoby w miarę szybko przechodzić od trybu ogólnego pobudzenia się, od wzmagania w sobie samego emocjonalnego poczucia rosnącej intencji, do realizacji już dobranych pod problem strategii skutecznego postępowania, w których mamy jakimś MODEL ZJAWISKA i na jego bazie opracowujemy KONKRETNE POSTĘPOWANIE.

Zaś typowym błędnym, a często u ludzi objawiającym się traktowaniem sprawy jest zbytnie procedowanie samej intencji, samych uczuć chcenia, przy jednoczesnym pomijaniu już tego, co by należało konkretnie przedsięwziąć, jak zadziałać. Tu objawia się postawa swoistej zaprogramowanej emocjonalnie nieskuteczności, polegająca na tym, że zamiast skupiać się na obserwacjach i myśleniu "co i jak należałoby uczynić", umysłowość człowieka popada w jałowe przeżywanie samej problematyczności jako takiej, w roztkliwianie się nad swoim losem, ciągłe przywoływanie sobie przed mentalny wzrok "oj, jak źle się stało, co się stało... :cry: " itp.
Warto jest jakoś zacząć blokować w sobie taki nieproduktywny, zarządzany jałowymi emocjami tryb (nie)radzenia sobie z problemami. Z przeżywania emocji jest może i jakaś korzyść w przypadku gdy są to emocje pozytywne. Wtedy te emocje ładują nas energetycznie, czynią życie lepszym. Ale z przeżywania emocji negatywnych, w szczególności z przeżywania ich przy zaniechaniu jakichś konkretnych działań poprawiających sytuację, nie ma korzyści, a jest raczej strata. Ale nasza instynktowna warstwa psychiki "nie wie", czy już emocje nas zmobilizowały do postawy zadziałania, więc dręczy naszą emocjonalność ciągłym nawracaniem do tego, jako to jest źle, jak to mamy się czego lękać, jak to trzeba być podenerwowanym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin