Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tendencja osobowej presji naturalnie ewoluje do fałszowania

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:34, 06 Wrz 2022    Temat postu: Tendencja osobowej presji naturalnie ewoluje do fałszowania

Czym jest uznanie jakiejś tezy - jej prawdziwości?
Dyskusje prowadzone przez ludzi ujawniają tu dwa, wyraźnie odmienne sposoby potraktowania.
Uznanie jako ZADEKLAROWANIE czegoś, a w szczególności przyznanie racji komuś, kto coś głosi.
Uznanie jako wewnętrzne przekonanie, co do sprawdzania się obiektywnego jakichś tam więzów prawdziwości.

Co prawda większość osób ma świadomość, że deklaracje mogą być fałszywe, a w szczególności, że wymuszone deklaracje bardzo często są nieszczere, nie odpowiadające temu, co ktoś myśli, jednak chyba bardzo powszechną postawą traktowania uznania czegoś jest WYMUSZANIE DEKLARACJI ZA POMOCĄ RÓŻNYCH FORM PRESJI.

Czysto teoretycznie patrząc na sprawę, to że ktoś wymusza przyjęcie jakiejś tezy na współdyskutantach, obserwatorach nie musi wprost prowadzić do tego, iż ów ktoś fałszuje obraz sprawy. Czysto teoretycznie może i dałoby się być w pełni obiektywnym, uczciwym wewnętrznie myślicielem, a tylko wobec innych ludzi stosować presję aby przyjmowali werbalnie deklaratywnie to, co on głosi. To, że ktoś dyskutuje tonem nie znoszącym sprzeciwu, nie oznacza jakoś ściśle tego, że nie interesuje go rozważanie jakichkolwiek argumentów, lecz ślepe posłuszeństwo. Tak czysto teoretycznie można tak myśleć...

W rzeczywistości jednak wątpię, czy zdarzył się choć jeden przypadek człowieka, który posługuje się z jednej strony nagminnie presją w argumentacjach, a jednocześnie sam jest w stanie być obiektywnym. Jestem głęboko przekonany, że tak potężnego mentalnego łamańca żadna zdrowa psychika nie zniesie...
Twierdzę, że każdy kto wstępuje na drogę presji, automatycznie też znajdzie się na drodze fałszu i wewnętrznego zakłamania.
To się nie da oddzielić!
Dlaczego się nie da?
- Bo są to dokładnie przeciwne, niemożliwe do pogodzenia tendencje. Presja wywierana na ludzi, czyli postawa na zasadzie "nieważne co sobie możesz tam myśleć, ale teraz tutaj przyjmij dokładnie to co ci mówię, tak jak ci mówię" - taka presja z samej swojej istoty jest wzgardzeniem uczciwością intelektualną, czyli odejściem od zasady szczerego poszukiwania prawdy.

Nie można bez sprzeczności, bez "wywalenia w kosmos" rozumowania twierdzić jednocześnie
- prawdą o przyjęciu tego, co jest rozważane jest to, co osądza umysł, czyli to co w nim powstaje. Ono jest rodzajem świętości, tu nie można udawać, iż to jest czymś innym, niż naprawdę jest
a...
- prawdą bezwzględną, przed którą umysł musi się ugiąć, niezależnie od tego, co tam sobie mniema, jest wygłoszona przeze mnie teza, odpowiadająca przekonaniom, które propaguję.

Albo bowiem umysł podmiotem czynimy, albo umysłowi podmiotowości odmawiamy!

Wszelkie próby czynienia umysłu podmiotem i niepodmiotem jednocześnie, czyli stawianie sprawy: ważne jest co myślisz, ale przyjąć masz to, co ci tu pod presją wmawiam, więc masz tu nie myśleć nic przeciw - takie próby są sprzeczne wewnętrznie. Umysł albo moc posiada - a wtedy będzie PRZYJMOWAŁ TAK JAK UMIE wszystkie przekonania, czyli będzie przyjmował je WŁASNĄ MOCĄ I ZDOLNOŚCIAMI, albo - jeśli ma po prostu brać rzeczy bez rozważania ich, to mu się mocy do myślenia odmawia, czyli nawet samo przyjęcie danej tezy przez ten umysł jest nieskuteczne. Wtedy bowiem przyjęcia realnie nie było, a jedynie było ugięcie się pod presją, która domaga się jakiejś postaci skopiowania obcej umysłowi deklaracji.
Kto wywiera presję podczas dyskusji, podczas rozmowy o jakiejś sprawie, ten de facto NISZCZY ZASADNOŚĆ OWEJ DYSKUSJI w tym sensie, że już na start przestał mieć partnera do dyskusji. Został mu jedynie mentalny zombiak - istota nie myśląc, a jedynie kopiująca podane frazy o sprawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:24, 06 Wrz 2022    Temat postu:

Chodzi o nastawienie psychiczne...
Załóżmy oto, że mamy dowolny problem, dowolną kontrowersję. Problem jak zwykle WYMAGA DIAGNOZY. Oznacza to, że zainteresowany rozwiązaniem problem ktoś, będzie:
- zbierał dane o sytuacji (możliwie w nieobciążonej postaci - takie jakie oferuje rzeczywistość)
- zastanawiał się jak w tym przypadku funkcjonują zależności, jakie prawa w danej sytuacji by budowały ciągi z przyczynami, skutkami, zależnościami.
- badał, analizował, testował myślą różne scenariusze starając się być jak najbliżej rzeczywistości, która jest niezależna od umysłu.
Jeśli to wszystko jakoś sprawnie ów ktoś wykona, to ma największe szanse na ustalenie związku danych z przewidywaniami, czyli potencjalnie rozwiązać problem. Jakiekolwiek przekłamywanie czy to samych danych, czy hierarchii zależności, czy mieszanie w analizach byłby formą KORUPCJI względem samego celu - stwierdzenia jak rzeczy się mają, a potem co ma największe prawdopodobieństwo iż z tego wyniknie.

Teraz dołóżmy do tego aspekt przekonywania jakiejś hipotetycznej drugiej osoby, może z tą osobą rywalizacji...
Patrząc na to, jak myślenie u ludzi w większości funkcjonuje, obserwuje się bardzo często (powiedziałbym, że prawie zawsze), iż wiele zmienia tu dorzucenie do układanki celów w postaci:
- nie okazać się gorszym w rywalizacji, trzymać gardę, jak ten, kto nie pęka
- okazywać lojalność z tymi, z którymi trzymamy
- ogólnie lansować się na tego, kto się nie myli, kto "wie", bo jest kompetentny, a nie rozważa wątpliwości tak długo, jak długo nie pojawią się w końcu przekonywające powody, aby rzecz rozstrzygnąć.
- wywierać presję na przeciwniku, w sposób niezachwiany głosić swoje, bo się przecież jest twardym gościem, który broni słusznych racji, a nie tylko gdyba i nie może sobie wyrobić zdania...
Teraz jedno z drugim się splata...
Umysł staje wobec dwóch niezależnych celów, jakie sobie sam wyznaczył:
Cel obiektywnej postaci rozstrzygnięcia jest osiągany wtedy, gdy da się maksymalnie przemówić tym faktom okolicznościom, które dotarły i w postaci w jakiej dotarły - niezafałszowanej.
Cel wygrania dyskusję od strony personalnej jest realizowany wtedy, gdy ZMANIPULUJE SIĘ DYSKUSJĘ, okazując iż jest się autorytetem, twardym zawodnikiem, tym, który nie pęka, którego należy się słuchać. Taki ktoś wie, a nie wciąż się wikła w rozstrzyganie wątpliwości...
Albo wątpliwości rozstrzygamy, bo priorytetem jest tu właściwa konfiguracja faktów i okoliczności
albo rozstrzygamy sprawę, aby pokazać sobie i światu, jak to my wątpliwości żadnych nie posiadamy....
Albo skupiamy się w pełni na tym, co z czego, na jakich zasadach wystąpiło, próbując nie uronić najmniejszego faktu, nie przekręcić niczego niezgodnie z tym, co rzeczywistość przyniosła
albo robimy wspaniałe wrażenie na temat naszej kompetencji, na temat tego jaki to nasz przeciwnik jest słaby w argumentowaniu, bo przecież prawda jest nasza. Nasza! NAAASZAAAA!!!
Albo cofamy wszelkie ambicje, wszelką korupcję umysłu, który realizować miałby cel inny niż tylko ustalenie maksymalnie adekwatnej relacji faktów, okoliczności, posiadanej wiedzy i celów poznawczych - opisu problemu najadekwatniej do rzeczywistości.
Albo to ambicja i rywalizacja ma wygrać, fakty i okoliczności mają się nagiąć do nich, mają służyć, mają grać jak im zagrają...
Umysł jest skołowany...
Umysł nie wie, co dla niego jest ważniejsze, więc zwykle będzie się chwytał trochę tego, a trochę tamtego. Umysł raz coś przekłamie, aby ambicję zaspokoić, a za chwilę - może z lekka dźgany wyrzutami intelektualnego sumienia - uzna jakąś okoliczność mniej wygodną dla siebie. Ale za chwilę ten umysł może uzna, iż względy lojalności zobowiązują go do dania priorytetu tym okolicznościom, które służą NASZEJ sprawie, które trzeba nagiąć do tego, jak POWINNO WYJŚĆ BO Z NASZYMI TAK MA WYCHODZIĆ...

I tak ten umysł w ciągłym rozdwojeniu się miota - trochę próbuje być uczciwy, ale za chwilę chce być lojalny wobec swoich, trochę uzna jakiś fakt, ale za chwilę go tak zreinterpretuje, jakby był on zupełnie z czym innym związany.
Rywalizacja też skłania do szczególnego rodzaju pomysłów na wykazywanie sobie uczciwości - poprzez bardzo rygorystyczne DOSTRZEGANIE BŁĘDÓW I ZAFAŁSZOWAŃ U INNYCH (dostrzeganie błędów i fałszy u siebie tu się nie łapie, to przecież "nie o to chodzi"). Bo - takie można by mieć domniemanie - przecież jak ktoś gromi swojego oponenta za naciąganie faktów i interpretacji, to chyba stoi po stronie prawdy! No nie?...
Tak - oto ja bezkompromisowy - myśli sobie dyskutant, który często sam naciąga na maksa, ale przecież dostrzega głównie to, jak to inni są tymi naciągającymi...
I nie przyzna się do własnych błędów, bo to niepolityczne. Nie o to chodzi...

Gdzieś u podłoża tej całej mentalnej korupcji jest PRZYZWOLENIE ABY DECYDOWAŁA PRESJA, A NIE OBIEKTYWNE ZBADANIE SPRAW.
To przyzwolenie, że presją, wpieraniem swego, nieustępliwością deklarowania wolno jest się posłużyć, że to daje poprawny efekt, a nawet, że to jest ważne, bo przecież swego bronić trzeba - właśnie to przyzwolenie jest gwoździem do trumny uczciwości intelektualnej.
Pierwszy i najważniejszy krok na drodze ku intelektualnej uczciwości jest ZAKAZANIE SOBIE PRESJI, ZDETRONIZOWANIE WYGRANEJ W SPORZE (która jednak domyślnie będzie wiązana z presją, a nie z uczciwością badania obiektywnego sprawy). Na szczycie bowiem musi być właśnie osąd NIEOBCIĄŻONY I OBIEKTYWNY.

Nawet dla kogoś, kto już wierzy i chce mieć osąd nieobciążony i obiektywny, będzie ta decyzja dopiero POCZĄTKIEM DROGI. Ale przynajmniej będzie krok we właściwym kierunku, bo już zablokowana zostaje ta korupcja, w ramach której prawdę się wymusza, zamiast ją stwierdzać mocą dociekliwego, nieobciążonego pasożytniczymi intencjami umysłu.
To jest początek drogi, bo od tego dopiero się zaczyna już samo BADANIE W CZYM MOGĘ FAŁSZOWAĆ ODCZYTY RZECZYWISTOŚCI.
To fałszowanie z nami jest, bo mamy je z genów i instynktów!
Ono samo nie zniknie.
Dopiero my musimy - naszą pomysłowością, uporem w poszukiwaniu prawdy obiektywnej, dociekliwością - ten fałsze zidentyfikować, a potem opracować strategie walki z nimi. Tu jest jeszcze daleko do sukcesu. Ale przynajmniej krok jest we właściwym kierunku, przynajmniej nie drepczemy już w miejscu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:11, 06 Wrz 2022    Temat postu:

Zakłamanie jest efektem korupcji umysłu
Korupcja w państwie, w firmach działa na bardzo podobnych zasadach jak korupcja umysłu. W obu przypadkach stosują się właściwie te same reguły:
- jawność zasad i decyzji utrudnia korupcję, a ukrywanie przesłanek, okoliczności korupcję czynią łatwiejszą
- otwartość, oparcie się o równość zasad korupcję blokują, a rozbudowane hierarchie personalne, arbitralność decydowania przez wybrańców korupcji sprzyjają
- różne nieformalne zależności i powiązania sprzyjają korupcji

W korupcji umysłu, czyli fałszowaniu rzeczywistości poprzez narzucenie niejasnych wymogów, odrębnych od celu, którym jest ustalanie możliwie najlepszego, najbliższego idei prawdziwości opisu rzeczy, jawność rozumowania jest wymogiem głównym.

Aby wnioskowanie miało jawną postać niezbędne jest określenie na start, co w tym rozumowaniu jest czym.
- jakie są założenia
- jakie są reguły (one też są formą założeń)
- jakie są cele (poznawcze, co chcemy osiągnąć)
- jak poznajemy, czy cel jest osiągnięty, co weryfikuje nasze poczynania myślowe.
Myślenie fałszujące - skorumpowane będzie gmatwało cały ten układ, zmieniało reguły "w trakcie gry", stosowało arbitralność oceniania, brak określenia się co i jak w danej sprawie.

I tak jak korupcji w państwie sprzyja samowola urzędników, arbitralne, nie szanujące reguł decyzje, tak i korupcja umysły polega na samowolnych decyzjach, biorących się z widzimisię umysłu, który nie ogarnia co w rozumowaniu jest czym i z czego, więc musi stosować arbitralne przeskoki, musi "zarządzać dekretami", które ad hoc będą łatały niespójności w systemie.
Rozumowanie trzymające się reguł, znające te reguły, znające skąd wnioski przychodzą jest rozliczalne - ewentualna kontrola nie wykaże nieprawidłowości w jego "rachunkowości". Rozumowanie arbitralne, biorące się z osobowej presji, z ad hoc wymyślanych stwierdzeń wykaże "niespójności w ewidencji", czyli pokaże, iż wnioski tak naprawdę nie wynikają z niczego konkretnie, są arbitralne, często jakby zupełnie z sufitu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:04, 06 Wrz 2022    Temat postu:

Filozofia i postawa presji jest mentalnym DZIAŁANIEM NA ZEWNĄTRZ, jest też kierowaniem się w stronę SPRAWCZOŚCI.
Presja jest w swojej idei właściwie antyreceptywna.
Bo stosujący presję nie byle pobiera dane i wpływy z zewnątrz, ale emituje je od siebie. Presja zatem niczego nie ustala, niczego się "nie dowiaduje".

Dlatego właśnie:
Postawa presji w myśleniu jest istotowo przeciwna poznaniu.

Presja stosowana przez osobę, która deklaruje poznanie jest sposobem na to, aby poznanie się nie udało. Poznanie można rozumieć jako coś presji dokładnie przeciwnego, czyli jako WYCOFANIE EGO, wycofanie wcześniejszych nastawień, które mogłyby fałszować odczyty, a skupienie się na tym CO NIESIE RZECZYWISTOŚĆ.

Ludzie sprawczy mają zwykle problem z refleksyjnością, ze zdolnością do obiektywnego poznania. Ale zachodzi tez zależność odwrotna - ludzie refleksyjnie miewają problemy ze sprawczością (co niektórzy biorą też za oznakę rzekomego lenistwa). Tymczasem refleksyjni mniej działają w świecie, bo więcej się u nich dzieje w umyśle. Jest coś za coś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin