Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Twórcza niepewność i wątpliwość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:37, 31 Mar 2024    Temat postu: Twórcza niepewność i wątpliwość

Bycie niepewnym nie ma dobrej opinii u ludzi. Wątpienie z resztą też nie specjalnie jest szanowane. Bo niepewni i wątpią przecież ci, którzy nie mają wiedzy. A skoro wiedzy nie mają, to są niekompetentni.
No dobrze... - Ale jeśli rzeczywiście nie ma danych na dany temat, albo sytuacja jest na tyle nowa, że nie wiadomo jak posiadane dane należy interpretować?
Jest odruch LANSU, jest pokusa potraktowania sprawy ambicjonalnie, czyli na zasadzie: co? Ja nie mam wiedzy? Zarzucają mi, że wątpię, bo nie zdobyłem wiedzy i to dlatego jestem mało zorientowany? Niedoczekanie ich! Właśnie im pokażę! Pokażę, że pewny jestem! Mocarz jestem i twardziel! Nie będzie mi nikt zarzucał! Oto głoszę, że wiem! Tak! Tak właśnie!!! Wiem, jestem pewny swego! Jestem kompetentny! Tak zamknę usta malkontentom, wrogom, tym co podważają moją wartość!

Problem w tym, że od takiego hardego postawienia sprawy dane same się nie zjawią! I ZASADNE interpretacje też nie objawią się na zawołanie! Zaklinanie rzeczywistości lansowaniem się przed tymi, co w nas wątpią, nie przemieni STANU PRZESŁANEK - OBIEKTYWNEGO z wartości "brak" na wartość "wiadomo jak jest". Takie cuda na życzenie się nie dzieją!

Jedyne co się osiągnie takim zapieraniem się, że się wie, jest pewnym, ma się niepodważalne kompetencje, to co najwyżej zmanipulowania kogoś, aby uznał nasze w istocie niepewne, z dużym prawdopodobieństwem wadliwe, albo i fałszywe deklaracje za dobrą monetę. Może nawet kogoś zmanipulujemy, a on to spróbuje użyć do jakiejś swojej decyzji życiowej, na czym z dużym prawdopodobieństwem noga mu się podwinie. A ty my będziemy winni tej jego porażki. Bo go właściwie oszukaliśmy. Z dużym prawdopodobieństwem go po prostu skrzywdzimy. I to nasze sumienie obciąży takie buńczuczne lansowanie się na autorytet, a dalej czyjeś straty, porażki. Deklarują pewność w jakiejś sprawie, mimo że nie mają obiektywnych przesłanek do tej pewności jedynie osobnicy nieodpowiedzialni, właściwie to kłamcy.

Ale nawet jeśli tylko sami sobie byśmy aplikowali ten lans na pewność i brak wątpliwości, nawet gdybyśmy nikomu tym krzywdy nie zrobili, to też takie życzeniowe uznanie stanu słabego poinformowania za stan dobrego poinformowania wcale nie będzie korzystne - już dla nas. Bo oto nam przyjdzie pewnie podjąć kiedyś jakieś decyzje na bazie tych uznań. Bo to my sami będziemy sabotować poprawność rozumowań. I pewnie też będziemy nawet na skraju podświadomości czuli, że się oszukiwaliśmy, z czego powstanie efekt w psychice polegający na powiększaniu się naszej niepewności, frustracji, lęku. "Coś w nas tam w środku" będzie bowiem nam po cichu szeptało: to swoje uznanie w danej sprawie właściwie to wylosowałeś, a nie wywiodłeś z rzetelnych przesłanek. Coś tam w środku będzie dźgało emocje na skraju podświadomości: nie możesz ufać sobie! Twoje przekonania są z dużym prawdopodobieństwem wadliwe!

Wątpienie, jeśli ma podstawy w braku rzeczywistych danych, przesłanek, jest stanem naturalnym, uczciwym. Jeśli bowiem nie mam danych, to rzeczywiście ich nie mam, czyli nie zaczaruję tego stanu obiektywnego swoim chciejstwem. Jeśli dotychczasowy stan poinformowania w jakiejś sprawie ustala dychotomię tak vs nie na fifty - fifty, czyli z grubsza jako maksymalną niepewność, to dumne się nadęcie "nie! Ja przecież to wiem! Ja przecież pewny w tej kwestii jestem!" będzie robieniem sobie wody z mózgu, a do tego będzie zapewne prosiło się o kłopoty w przyszłości. Będą to kłopoty związane z oparciem się w decyzjach o realnie wadliwe przesłanki, dane, interpretacje.

Poza tym...
Niepewność wcale nie jest taka zła! O niepewność sami często zabiegamy, chcemy jej doznawać!
Przecież to właśnie cała frajda jest, gdy oglądamy film z zagadką detektywistyczną próbować samodzielnie przedzierać się przez tą niepewność: kto tu jest mordercą? Agata Christie - pisarka powieści kryminalnych - zdobyła sławę i pieniądze właśnie bazując na tej cesze ludzkiego umysłu, że frajdę nam sprawia SAMODZIELNE ODKRYWANIE rzeczy nieznanych, rozwiązywanie zagadek.
Ale frajda jest tak naprawdę chyba najmniejszą korzyścią z tego, że miewamy wątpliwości, dylematy, że nasz umysł bywa w stanie niepewności. Znacznie większą korzyścią jest to, ze w ten sposób SKUTECZNIE ROZWIĄZUJEMY ŻYCIOWE PROBLEMY.
Bo rozwiązuje się problemy nie szybkim przechodzeniem od stanu "nie wiadomo", do stanu myśli "to wezmę pierwsze lepsze, co mi przychodzi do głowy i to sobie uznam jako pewność, aby się nie męczyć wątpliwościami". Problemy SKUTECZNIE się rozwiązuje BADAJĄC SPRAWĘ GŁĘBIEJ, z wielu stron, nie poprzestając na pierwszym wrażeniu. Wszystkie wielkie odkrycia, dokonania geniuszy brały się z tego, że taki geniusz nie przyjmował pierwszego narzucającego się (psedo)rozwiązania, czyli nie patrzył na sprawę jak wszyscy, ale POSTAWIŁ SOBIE ZAGADNIENIE W GŁĘBSZĄ WĄTPLIWOŚĆ, dociekał bardziej niż inni, dłużej się parał tą niepewnością, nie kwitując jej pierwszym lepszym życzeniowym pomysłem. Wątpliwości są potrzebne, bo dzięki nim możemy twórczo myśleć!
Jeśli nie umie działać w trybie niepewności, gdy stan wątpienia się przedłuża, to z konieczności zapewne utknie na prostackich, banalnych probach rozstrzygania problemów. To zaś co jest prostackie i banalne, inni już zapewne wykorzystali. Tu nie mamy przewagi. A jeśli nawet nie było tu konkurencji, jeśli pierwsi atakujemy dany problem, ale robimy to w najprostszy sposób, to i wynikające z takiego podejścia rozwiązanie zapewne nie będzie wyrafinowane, a uproszczone, nieoptymalne, obejmujące wąski zakres problematyki, czyli już poza tym zakresem to rozwiązanie okaże się wadliwe.

Człowiek twórczy, to człowiek, który nie boi się mieć wątpliwości wtedy, gdy są realne podstawy, aby właśnie te wątpliwości posiadać. Czasem na rozwiązanie problemu trzeba poczekać - jak nie kilka minut, to może kilka godzin, a może tygodnie pracy, czy nawet lat pracy...
Wątpienia nie trzeba się bać. Ono ma swoje miejsce w naszym myśleniu.

Na koniec dodam, że nie twierdzę oczywiście, iż każde wątpienie jest na pewno poprawne. Niektórzy ludzie wątpią w nadmiarze, stawiają za dużo pytań, których potem nie umieją obsłużyć swoim umysłem, więc też nie są twórczy, też nie podążają do przodu, bo zamiast skupić się na tym, co dostępne, wciąż się wkręcają w procedowanie niekończących się dylematów. Tak też bywa. Ale ten typ błędu występujący u niektórych ludzi i w niektórych sytuacjach, nie zmienia tego stanu rzeczy, że ogólnie wątpliwość i niepewność są naturalnymi stanami myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:47, 01 Kwi 2024    Temat postu: Re: Twórcza niepewność i wątpliwość

Prawda wyłania się z odrzuconych nieprawd, czasem kłamstw, czasem półprawd.
Niepełne rozumienia mogą być nieodróżnialne od fałszu, w niektórych przypadkach z jakimiś fałszami tożsame
A jednak są drogą do lepszego rozumienia, czyli zmierzaniem do prawdy, bo każdy POZNANY błąd jest zarazem jakąś wiedzą o tym co jest niepoprawne, wytycza jakiś rodzaj granicy.
Jest poznaniem jakiejś ścieżki, która teraz stała się już konkretna.
Ludzie, którzy myślą, że uda im się poznać prawdę, omijając poznawanie fałszów i błędów, sami błądzą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin