Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Upilnować się - złość, czy wola rozwiązywania problemu?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:37, 19 Mar 2022    Temat postu: Upilnować się - złość, czy wola rozwiązywania problemu?

Typową ludzką reakcją jest złość, gdy coś się nam nie powiedzie, albo ktoś wejdzie nam w drogę. Sam te reakcje nieraz u siebie obserwuję. Ale jak się im przyglądam, to są one bez sensu, żałosne, niecelowe. Złoszczenie się na okoliczności świata jest po prostu niecelowe, ono przecież niczego nie rozwiązuje. Podobnie reagowanie depresją niczego nie rozwiązuje.

Formułuję zatem sobie pewien ideał reaktywności i podejścia do spraw, w ramach którego zamierzam zastępować przypadki emocjonalnie bezradnego, opartego o złość, czy depresję reagowania, podejściem konstruktywnym. Z problemem należy się zmierzyć na płaszczyźnie rozumu i woli, a nie procesować jałowo własne do niego emocje i nastawienia.
Choć też mam świadomość, że łatwe to nie będzie.
Ewolucyjnie jesteśmy zaprogramowani na wywoływanie w sobie emocji w odpowiedzi na zdarzenia z życia. Te emocje, dopóki działały na poziomie zwierzęcym, były nawet dobrym, skutecznym "wynalazkiem". Bo ich alternatywą byłoby przecież w ogóle ignorowanie problemów, nie rozwiązywanie ich w żaden sposób. Złość ma nas zmobilizować do działania. Smutek też jest sygnałem, iż coś jest "nie tak", zatem należałoby zmienić jakieś strategie życiowe. Te emocje PRZYPOMINAJĄ INTELEKTOWI O POTRZEBIE ZMIAN, powinny skierować osobowość na ścieżkę działania.

Problem pojawia się wtedy, gdy NIE WIADOMO JAK zadziałać.
Znowu - nasza psychologia działa w ten sposób, że nagradza działanie. Jeśli postępujemy w kierunku rozwiązywania problemu, to czujemy się lepiej, pobudzany jest ośrodek nagrody. W tym tkwi tajemnica atrakcyjności gier komputerowych (czy ogólnie gier). Gra jest właśnie takim zasymulowanym środowiskiem, w którym
- pojawiają się zadania do wykonania
- zadania są wykonywane, dając nam przeświadczenie, że umiemy sobie z nimi radzić, dają efekt postępowania do przodu, co wywołuje w nas efekt nagrody.
- zadania zwykle nie są jakieś bardzo frustrujące - najczęściej twórcy gier starają się, aby jakoś balansować aspekt wyzwania i szans na tych wyzwań podjęcie, rozwiązywanie.

W życiu ogólnie tego komfortu dostosowania poziomu wyzwań do naszych umiejętności i możliwości nie mamy. Dlatego zdarzają się co jakiś czas sytuacje, w których w ogóle nie potrafimy rozwiązać piętrzących się problemów. To będzie wywoływało frustrację, złość, smutek. Do pewnego stopnia owe emocje są potrzebne - one są jakimś tam sygnałem dla nas. Ale jeśli owe emocje są permanentne, to zaczynają niszczyć psychikę, odbierają energię i wolę życia. Podobnie jeśli te emocje pojawiają się chaotycznie, w sytuacjach w których pojawić się nie powinny, to też będą działały niszcząco na psychikę.

Należałoby zatem raczej wdrażać w sobie POSTAWĘ REAGOWANIA KONKRETNYM DZIAŁANIEM, zamiast trawieniem w sobie przykrych emocji. Może całkiem się tych emocji często nie pozbędziemy, ale może da się je nieco stłumić, dać sobie szansę na zastąpienie ich aktywnością, która może umożliwić rozwiązanie problemu. Bo najgorzej jest tylko złościć się i smucić, zamiast "brać byka za rogi" i iść do przodu z rozwiązywaniem problemów życia.

Nie jest łatwo wdrożyć taką postawę aktywnego działania zamiast frustrowania się. Ale przynajmniej coś w tej sprawie warto byłoby zacząć robić. Przynajmniej coś na początek...

Co mogłoby być owym "cosiem"?
1. Po prostu warto zacząć od samego UŚWIADOMIENIA SOBIE, ŻE NIE CHCEMY się frustrować. Na początek jeszcze może nie będzie to jakieś wyraźne działanie, ale WEWNĘTRZNA DEKLARACJA WOLI. To jest wcale nie takie nic, bo jeśli to dobrze wdrożymy, to takie nastawienie zacznie powoli zmieniać nasze frustracyjne postawy.
2. Warto zrobić ponowny ogląd sytuacji, tylko TERAZ NA CHŁODNO. Ogląd na chłodno, czyli już po jakimś stłumieniu frustracji często ujawnia nowe, niewykorzystane wcześniej opcje do wykorzystania.
3. Warto też zrobić spokojny, chłodny osąd tego, jak inni rozwiązywali podobny problem - może da się coś z ich doświadczeń wykorzystać.
4. Dobrym elementem skutecznego działania byłoby SFORMUŁOWANIE CELU w sposób bardziej konkretny, na nowo. Czasem poprawne wyobrażenie sobie tego, do czego chcielibyśmy dążyć już będzie niosło w sobie pomysły na rozwiązanie problemu.
5. Warto unikać pytań o to "kto jest tu winny?", zastępując je podobnym, ale wyraźnie o innym wydźwięku "gdzie i jaki popełniono tu błąd, że sytuacja jest niesatysfakcjonująca?".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 13:38, 19 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:11, 19 Mar 2022    Temat postu: Re: Upilnować się - złość, czy wola rozwiązywania problemu?

Są ludzie, którzy personalizują niemal każdy problem, automatycznie podpinając pod niego poszukiwanie jakiegoś winnego. Potem najczęściej tę winę komuś zarzucają. Ów ktoś do winy się nie poczuwa, nieraz próbuje się bronić, co napastliwi zarzucający biorą jako "sprzeciwianie się" im, czyli powód do dalszej agresji. Napastliwi rzadko są na tyle uczciwi względem siebie i ludzi, aby dostrzec, że to w zdecydowanej większości ich nastawienie jest powodem tych konfliktów, jakie się wokół nich toczą. Większość z nich oskarża innych, w ten sposób jakoś ukrywając swoje sprawstwo w awanturach, które się dzieją.
Ale z zewnątrz to widać. Szczególnie świadomi tych mechanizmów obserwatorzy widzą te wszystkie słabości owych oskarżeń ze strony osób napastliwych
- życzeniowy charakter przypisywanej winy
- oparcie się daleko idące domniemania intencji
- naginanie interpretacji pod tezę, że to ów ktoś tam jest winny.
- wreszcie zupełnie nieuprawnione wnioski, jak to właśnie oni powinni stać sędziami i wykonawcami kary w tym układzie.
Napastliwi mają napastliwość w swoich sercach, to POTRZEBA NAPASTLIWOŚCI w większości konstruuje konflikty, a nie rzekome winy otoczenia napastliwców. Podobnie jest ze złością, która generuje się, gdy nieuporządkowany mentalnie złośnik natrafia na jakąś przeszkodę. Najczęściej wtedy obrywa się komuś, kto akurat jest pod ręką. Napastliwy skupia się dalej nie na rozwiązywaniu problemu, lecz na atakach personalnych. Czasem bywa tak, ze problem dawno można było rozwiązać, gdyby tylko poświęciło się mu uwagę. Problem w tym, że jeśli mamy do czynienia ze złośnikiem, to ten już dawno całą uwagę przekierował na ataki na rzekomego "winnego" całej sprawy, zaś problem w ogóle odszedł de fakt w niepamięć, bądź jest używany jedynie po to, aby jeszcze raz wygenerować nowe oskarżenia.

Gdy tak piszę o "jakichś ludziach", zwykle staram się spróbować rzecz odnieść do siebie. A może ja tez taki jestem - niepotrzebnie napastliwy?
Zadawałem sobie wiele razy to pytanie: na ile to co zarzucam innym, da się zasadnie zarzucić mi?
Mam taki paradygmat traktowania spraw, aby tego rodzaju zarzutów nie kwitować jakimś prostym: nonsens, ja?... Przecież ja - nigdy... (tak ludzie reagują często, a sam sobie tego wzbroniłem). Ale też nie zamierzam się oskarżać w ciemno. Tak samo jak można popełnić błąd odrzuceniem oskarżenia, można też się fałszywie oskarżyć. Jak odróżnić to oskarżenie zasadne od niezasadnego?...

Skonstruowałem sobie dalej pewien rodzaj proceduralnego zestawu testów, który przynajmniej do pewnego stopnia miałby mnie zabezpieczać przed postawą, którą oceniam jako wadliwą. Stawiam sobie zatem OBOWIĄZKOWO pewien zestaw pytań - szczególnie w sytuacjach, gdy miałbym kogoś o coś oskarżyć, przypisać winę, uznać iż mam prawo go zaatakować z jakiegoś powodu. Są to pytania typu:
1. Jaki twardy (!) argument masz za tym, aby przypisać komuś tę właśnie winę?
2. Postaw się - Michale - w sytuacji tej osoby, a następnie wyobraź sobie, co byś zrobił inaczej, czy na pewno inaczej być reagował?
3. Czy posiadasz pełny zestaw czynników wpływających na wynik? Na pewno znasz WSZYSTKIE determinanty tej sytuacji? (to się raczej nie zdarza, a to także podważa domniemanie winy)
4. Czy rozważyłeś poważnie tę opcję, że nie ma tu niczyjej winy, wynikającej z intencji, lecz jest to po prostu zbieg okoliczności, albo siła wyższa? - i często okazuje się, że ta opcja jest mocno prawdopodobna.

Wiem, że przekonanie o subiektywnych charakterze ocen tych, którzy mają to swoje "hobby", że chcą dostrzegać wokół siebie głownie winy i intencjonalne działania, jest trudne, najczęściej niemożliwe. Tacy ludzie, choć przecież nie maja dostępu bezpośredniego do czyichś myśli, bywają święcie przekonani, jak to wiedzą, jak mogą już ogłaszać swoją wiedzę o sprawie. Dla mnie są to ludzie nieroztropni, błądzący. Sami ostatecznie zapłacą za błędy, którym teraz się oddają. Zapłacą błędnymi rozpoznaniami, błędnymi działaniami, fałszywymi emocjami czasem szarpiącymi im nerwy, odbierającymi radość życia. Oni GRZESZĄ SŁABOŚCIĄ MENTALNĄ.
Ten rodzaj słabości związany jest z deficytem szczególnego typu mocy - mocy UTRZYMYWANIA UMYSŁU W RÓWNOWADZE. To jest bodaj czy nie najważniejsza moc osobowa, moc tworząca osobę - ja. Słabość w tym zakresie jest słabością samego człowieka jako takiego, jego małością i podatnością na manipulację wrogich sił.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 11:28, 21 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin