Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uwzględnienie w strategiach życiowych potrzeby nadziei

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35850
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:54, 16 Maj 2025    Temat postu: Uwzględnienie w strategiach życiowych potrzeby nadziei

Jednym z najważniejszych moich życiowych odkryć było przekonanie się, że nie mając nadziei, rozumianej jako przekonanie, iż ostatecznie moje działania prowadzą w jakimś pozytywnym kierunku, nie jestem w stanie wykrzesać z siebie energii do działania.

Nie mając nadziei, psychika gaśnie, kurczy się wewnętrznie. Tylko mając nadzieję, jesteśmy w stanie skutecznie podejmować bardziej złożone wyzwania życiowe. Bez nadziei, czyli np. motywowani strachem, albo poczuciem obowiązku da się funkcjonować przez jakiś czas, ale to będzie emocjonalna wegetacja, to będzie życie pełne psychicznego cierpienia.
Walka o dobrą nadzieję jest walką o zbawienie duszy. Piszę "dobrą" nadzieję, bo można mieć też nadzieje toksyczne. Za toksyczną uważam nadzieję na wywyższenie, w ramach którego niszczymy wrogów, ustanawiając swoją dominację nad otoczeniem. Złą jest też nadzieja, że wszystko nam się będzie zawsze udawało, nawet jeśli zaniechamy doskonalenia, jeśli nie w naszym życiu zaniechamy posługiwania się rozumem, wolą, czujną obserwacją siebie i świata. Takie złe nadzieje potrafią ludzi napędzać do działania, z takich złych nadziei rodzą się wojny, krzywdy ludzkie. Ale złe nadzieje w ostatecznym rozrachunku okażą się płonne, tymczasowe, działające przez pewien czas, aby na koniec człowiek przekonał się, że postawił w życiu na złą kartę, że swoje prawdziwe szczęście i spełnienie przegrał.
Dobre nadzieje są dużo trudniejsze od tych złych nadziei. Bo złe nadzieje są w pewnym sensie naturalne - one powstają z elementów wrodzonych - z instynktów (żądz), z uległości naciskom przemocowych władz i ludzi. One są już gotowe, nie trzeba się przy nich napracować, nie trzeba ich kontrolować - można zdać się na ten ich spontaniczny głos i tylko żeglować po przyjemnych (do czasu...) doznaniach, jakie z ich tytułu powstają. Nadzieje dobre są trudne dlatego, że wymagają one przemyślności, czujności, wysiłku w celu ich odpowiedniego skonfigurowania, czasem wręcz ich wytworzenia z niejasnych podstaw. Nadzieje dobre są efektem mentalnej twórczości, powstają na bazie wewnętrznych zmagań z ciemnościami w naszej duszy. Ale to właśnie dlatego, że dobre nadzieje z owych zmagań powstają, to z nich rodzi się wolność wyboru. Bo owe zmagania są potrzebne psychice do tego, aby poznała siebie i swój związek ze światem, a potem na bazie owego poznania stworzyła te nadzieje. Te nadzieje stają się nasze, osobiste, świadczą o człowieku i są związane z człowiekiem właśnie przez to, że człowiek je tworzył, korygował, dostosowywał. To właśnie ten wysiłek wkładany w tworzenie sobie nadziei jest tym "aktem własności dla nadziei", jaki potem psychika uznaje, co dalej będzie oznaczało, że W PEŁNI SZCZERZE SIĘ Z DANĄ NADZIEJĄ IDENTYFIKUJE.

Nadzieje narzucone, nadzieje wmanipulowane mogą działać przez jakiś czas, spełniając rolę źródła energii psychicznej, jednak prędzej czy później przyjdzie wobec tych nadziei moment weryfikacji, związany z pytaniem: ale czy to, co owa nadzieja niesie, jest rzeczywiście DLA MNIE WAŻNE?...
I jeśli odpowiedzą W SZCZEROŚCI tu będzie: nie, to dla mnie wcale nie jest ważne, a robię to tylko dlatego, że coś mi to wmusza, coś mną manipulowało, abym to uznał, to powstaje kolejne pytanie: to dla kogo ja żyję, czy tu w ogóle żyje jakieś prawdziwe ja, czy może tylko moja osobowość jest chaotyczną kompilacją jakichś mentalnych cudzesów?...

Jeśli bowiem to ktoś inny wie, co robić i jak robić, to dlaczego sam tego nie zrobi?... Jeśli to coś, co mną manipuluje, jest takie mądre, takie słuszne, a ja tu jestem taki nieistotny, to po co ja tu jeszcze jestem?... Przecież wyraźnie widać, że moja osoba jest zbędna w niniejszym układzie... To logicznie by było, abym w ogóle nie powstał, skoro tak naprawdę to moja osoba tylko tutaj przeszkadza...
Dobra nadzieja, to nadzieja, która nie odrzuca, ani nie ignoruje jej posiadacza, to nadzieja, którą posiadacz SZCZERZE uznał, identyfikując się z nią nie z powodu zewnętrznego rygoru, lecz dlatego, że sam tak czuje.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 11:57, 16 Maj 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin