Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wieloznaczność słów

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31371
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:27, 21 Lip 2021    Temat postu: Wieloznaczność słów

Mam wrażenie, że z bardzo wieloma osobami jest mi trudno się porozumieć z jednego powodu - z tego, że staram się uwzględniać wiele znaczeń słów, a dopiero uzgodnieniem, umową w danej rozmowie ostatecznie skupić chciałbym się na tym jednym, wybranym znaczeniu. Mam wrażenie, że ludzie z którymi dyskutuję, przystępują do rozmowy z przekonaniem, że tylko jedno znaczenie jest możliwe i w ogóle słuszne - to, o którym oni myślą, nawet jeśli nie potrafią tego znaczenia opisać, nawet jeśli ono właściwie jest w zdecydowanej swojej części mocno intuicyjne.
Ja z kolei myślę na raz o wielu możliwych znaczeniach słów, jakie może mieć na myśli mój rozmówca. dodatkowo dokonując szybkich symulacji co jest konsekwencją użycia tych, a nie innych znaczeń. Ostatecznie nieraz "zbiegam myślowo" do jakiegoś tam znaczenia, bo uważam je za zdecydowanie najlepiej pasujące do tego, o czym jest mowa w dyskusji. Problem w tym, że nie udaje mi się na raz, szybko przekazać tych powodów, dla których inne znaczenia odrzucam. Bo zwykle tego nie da się zrobić szybko, w prostych sformułowaniach. Gdy zaczynam tłumaczyć, dlaczego pewne intuicje znaczeniowe raczej prowadzą do konfuzji, mój oponent odpada, irytując się, że piszę nie o tym, co on by chciał, że mu się sprzeciwiam, że zupełnie nie mam racji. I w większości przypadków dyskusja utyka, a mój oponent jest sfrustrowany.

Osobiście uważam, że nie oczekuję od moich oponentów, dyskutantów niczego więcej, niż bym oczekiwał od samego siebie. Bo od siebie też oczekuję dostosowawczości, zdolności do nagięcia się do rozumowania drugiej strony. Chętnie bym się dowiedział, jak wokół pojęć, które uznaję za nie w pełni sprecyzowane, mój oponent buduje koncepcje, jak konstruuje całościowy obraz zagadnienia. Nagnę się, ale muszę mieć opis, muszę poznać aksjomatykę, założenia, które ktoś czyni. To poznanie najczęściej po prostu się nie udaje, bo osoba, z którą dyskutuje jakoś w większości przypadków nie umie przelać swoich intuicji na sformułowania na tyle dla mnie zrozumiale, abym był w stanie skonstruować sobie obraz, co owa osoba myśli. Z resztą i tak owa osoba wkrótce staje się na tyle sfrustrowana i poirytowana tym moim dopytywaniem się o szczegóły jej koncepcji, na tyle uważa moje pytania z upierdliwe, czy nadmiernie szczegółowe, że się zniechęca. Ja zaś nie mam na tyle dobrych zdolności telepatycznych, czy innej formy intelektualnej intuicji, co ktoś ma na myśli, aby uzyskać jakieś pewne przekonanie o strukturze rozumowania owej osoby.
Z resztą podejrzewam, że w sporej części przypadków moi oponenci w ogóle nie wyplątali się myślowo ze sprzeczności swojego rozumowania. I to, ze nie umieją obrazu swojego rozumowania zawrzeć jakoś w postaci jako tako zrozumiałej aksjomatyki właśnie z tego powodu wynika. Tzn. mamy tu jeden i ten sam zestaw zależności
- skoro rozumowanie składa się z luźno odczuwanych chciejstw i intuicji, to nie sposób jest go zawrzeć w stabilnym modelu pojęciowym
- a skoro tego modelu nie ma, to oponent nie umie użyć go do rozwiązywania problemów, które stawiam
- a skoro problemy są nierozwiązane, to nie budują spójnej całościowej koncepcji
- a skoro całościowa koncepcja nie jest skonstruowana, zaś myślenie jest intuicyjne w przeważającym stopniu, to także trudno jest w tym myśleniu skonstruować odzew na moją prośbę o wyłonienie znaczeń pojęć w sposób, który odseparuje znaczenia, o jakich ktoś nie myślał.
Potem robi się z tego już tylko jedna wielka konfuzja. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31371
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:17, 21 Lip 2021    Temat postu: Re: Wieloznaczność słów

Nie wiem, czy wielu ludzi to zauważyło (raczej nie spodziewam się), ale ja żadnego pojęcia nie uznaję za w pełni sprecyzowane. Dlatego przystępując do rozmowy z kimś o czymś, najpierw buduję sobie listę możliwych desygnatów dla używanych pojęć. W trakcie rozmowy próbuję odseparować te pojęcia, o których mój rozmówca nie myślał, ewentualnie dodatkowo skorygować te znaczenia, o których on myślał, ale inaczej je rysuje w myśli, niż ja to czynię na start. Dlatego też staram się robić trochę dłuższe opisy własnych sformułowań - aby osobie czytającej jakoś naświetlić o co już konkretnie mi chodzi przy użyciu danego pojęcia. Sam staram się podobną operację przeprowadzić z tym, co mi opisują inni - odfiltrować niechciane znaczenia. Dlatego też oczekuję podania przez kogoś przykładu, jak daną ideę rozumie, skontrastowania użycia na ten przez kogoś uznawany za właściwy sposób, z czymś niewłaściwym. Dla mnie jest naturalne, że w dwóch trzech zdaniach nie da się przedstawić żadnej, jako tako precyzyjnej, idei.

Krótko przekazuje się emocje:
Ależ piękne!
Nienawidzę cię!
Uważaj!
Jesteś wrednym draniem!
Kocham cię!
Emocje nie wymagają modelu, nie są konstruowane, bo też i...
...nikt nie oczekuje, aby były precyzyjne. Każdy się liczy z tym, że emocje przekazują jedynie bardzo zgrubne intencje - najczęściej jeden ich wymiar, dominujący aspekt.
Ze światem myśli, intelektu jest właściwie dokładnie odwrotnie pod tym względem jak z emocjami - intelektualny obraz godny uwagi oparty jest najczęściej o żmudną konstrukcję od aksjomatyki, do modelu, a dalej przypadków jego stosowania.

Dodatkowym powodem, dla którego ja chyba jestem niezrozumiały dla wielu dyskutantów jest to, że uznaję coś w rodzaju POSTULATU CHŁODU intelektualnego. Ten chłód właśnie związany jest z utrzymaniem emocji na wodzy, z niedopuszczeniem do zbyt łatwego kategoryzowania na zasadzie absolutnie dobry vs absolutnie zły, czy absolutna prawda vs absolutny fałsz. Właściwie to żadna spójna konstrukcja intelektualna nie jest ani dobra, ani zła. Bo kategorie etyczno - moralne nie stosują się do modeli, teorii. Ewentualnie model może być aplikowalny na jakiś zbiór zjawisk, zdarzeń, albo i nie, może się sprawdzać gorzej, albo lepiej, ale natywnie nie podlega jakiemuś emocjonalnego wartościowaniu. Staram się zatem o ideach nie myśleć jako o moich vs obcych, jako o wygranych vs przegranych. Ten rodzaj wartościowania odrzucam jako blokujących mi bezstronność, CZYLI UCZCIWOŚĆ i SKUTECZNOŚĆ myślenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31371
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:18, 23 Lip 2021    Temat postu: Re: Wieloznaczność słów

Z ludźmi, którzy nie są gotowi do uzgadniania znaczeń słów, dyskusja jest mordęgą, właściwie najczęściej to nie ma dyskusji (tej z prawdziwego zdarzenia).
Powyższy fakt jest główną przyczyną konfuzji, jaką mam w dyskusjach z ludźmi. Bo gdy pojawia się jakaś kontrowersja w jakiejś tam sprawie, rozwiązaniem byłoby przyjrzenie się, jak strony daną kwestię postrzegają, potem zdiagnozowanie różnic pomiędzy obrazami danej sprawy i ewentualnie ustalenie dobrych i złych stron owego postrzegania u każdego z dyskutantów. Problem w tym, że takich - dojrzałych do przyjrzenia się "co właściwie moje rozumowanie ze sobą niesie w kontekście innego spojrzenia na sprawę" - jest naprawdę mało. Ludzie nie lubią przyglądać się analitycznie swoim poglądom, chcieliby raczej przeforsować dyskusję na stronę tego, co im się wydaje (albo im się wydaje, że to im się wydaje, bo dość często są wewnętrznie sprzeczni, lecz nie chcą się tym sprzecznościom przyjrzeć).
Refleksja nad tym "co właściwie wyrażają w głębszym sensie deklarowane przeze mnie poglądy" jest chyba trudna. Jest trudna nie tylko intelektualnie, ale i emocjonalnie, bo wiąże się ze zdolnością do uznawania swoich błędów. Chyba dla wielu ludzi zadanie poddania własnych poglądów jako tako obiektywnej refleksji jest po prostu przekraczające ich możliwości. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin