Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wskazówka dla tych, co chcą poprawiać swe życie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:25, 20 Sty 2023    Temat postu: Wskazówka dla tych, co chcą poprawiać swe życie

Jest pewna rada, którą chyba można by dać wszystkim ludziom (o ile sami na nią nie wpadli), chcącym naprawiać swoje życie, doskonalić swoją osobowość i myślenie. Sam staram się stosować to, co ona wyraża, ją samą z resztą tez doskonaląc.

Rada brzmi:
Jeśli chcesz swoje życie, myślenie, dobrostan poprawiać, to zmuszaj się co jakiś czas do AKTÓW PERSPEKTYWICZNEGO PRZEWIDYWANIA tego, czego pragniesz.
Chodzi o to, aby nie sprawdziło się na nas to przysłowie brzmiące: jak Bóg chce kogoś ukarać, to daje mu dokładnie to, czego ów ktoś najbardziej pragnie.
Otóż uważam, że to przysłowie sprawdza się tylko wobec ludzi na niskim poziomie samoświadomości. Tacy, raczkujący w rozwoju osobowym osobnicy, rzeczywiście bardzo często pragną rzeczy, które mogą ich tylko unieszczęśliwić, zdegradować ich osobowość. Ale począwszy od pewnego - już wyższego - poziomu rozwoju, zaczyna się mieć pragnienia, które po zrealizowaniu się ich, są w stanie dawać trwałą satysfakcję, nawet szczęście. Tylko, że aby właśnie takie pragnienia mieć, warto jest sobie KANDYDATÓW NA PRAGNIENIA wcześniej dobrze rozpoznać.
To trochę jest tak, jak ze starającymi się o rękę księżniczki - jest ich wielu, ale warto wybrać najbardziej rokującego, a nie na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy". Stawiając sobie przed oczy cel, oceniając ten cel, analizując jego powiązania z potencjalnymi sytuacjami w życiu, ale też KRYTYCZNIE go taksując, mamy szansę jakoś ustalić: CZY TO NA PEWNO TEN? (cel)
A jeśli się okaże, że to "nie ten"?
- Wtedy mamy drugie dobrze! Wtedy okazuje się, że uchroniliśmy nasze życie przed staraniem się o coś, co by nam tylko zaszkodziło (jak w tym przysłowiu).
Jest wreszcie trzecia (pod pewnym względem może i najważniejsza) korzyść z takiego rozpatrywania sobie bliżej tego co (rzekomo... bo rzecz jest do ustalenia) chcemy, co miałoby być naszym celem. Ową korzyścią jest WDROŻENIE POCZĄTKU DO PLANOWANIA, jak ów cel osiągnąć.
Przykładowo jeśli sobie będziemy wyobrażali nasz wymarzony dom, jeśli byśmy się w wyobraźni "przeszli" po jego korytarzach, zapalili światło w sypialni, potem "otworzyli okno", to nieraz by wyszło, przy tej okazji np. że:
- chcemy mieć okno na południe (może na północ, bo to sypialnia, a nie jesteśmy skowronkami)
- chcemy mieć nie za długi korytarz.
- chcemy mieć automat, który zapala światła...
itp.
Wizualizując cel, konstruujemy sobie plan tego celu, a dalej z tego wynikają jakieś metody osiągania. Na przykład będzie z tego wniosek, czy szukamy raczej mieszkania z oknem na północ, czy na południe. A to już jest praktyczny cenny wniosek, który warto wziąć pod uwagę przy już wzięciu się za realizację celu.

Jedno jest w tym ważne, a jestem przekonany, iż wiele osób to przeoczyło: aspekt planowego działania, wręcz ZMUSZENIA SIĘ do tego perspektywicznego oglądu. Warto jest sobie zaplanować rodzaj "sesji" z wyobrażaniem sobie swojego celu. I dobrze jest, jeśli owa sesja sama ma swój plan - na przykład wymusza na nas nie tylko bezmyślną akceptację wszystkiego, co się pomyśli, ale i krytycyzm. Albo odwrotnie - nie tylko podejście krytyczne, lecz też poszukanie pozytywów. Aby była równowaga, aby był osąd, który nie jest w całości zaburzony nastawieniami, emocjami, ukrytymi sugestiami. Trochę oczywiście zaburzenia będziemy tu mieli. Ale jeśli odpowiednio szeroko sprawę potraktujemy, to na każde "zaburzenie w prawo", znajdzie się też "zaburzenie w lewo", czyli jakaś równowaga w tym będzie. A potem wybór nie będzie już wyłącznie przypadkowy, nie będzie tylko wynikał z tego co nam pierwsze do głowy wpadło, lecz osadzi się na szerszej bazie przesłanek, weźmie pod uwagę różne okoliczności.

Można by powiedzieć, iż ten postulat perspektywicznych oglądów swoich celów jest sposobem na sprzeciwienie się bezrefleksyjności życia. Jest w tym uświadamianie sobie CZEGO TAK NAPRAWDĘ CHCĘ, dowiadywanie się drogą introspeKcji CZEGO W ŻYCIU POTRZEBUJĘ, już nie tylko w pierwszym impulsie, ale tak głębiej, w szerszym odniesieniu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:15, 20 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:59, 20 Sty 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jest coś takiego, jak rodzaj OSOBISTEJ GODNOŚCI, taka w znacznym stopniu indywidualna cecha, powodująca, iż człowiek stawia wyżej jakąś formę własnych ocen świata, ponad te oceny, jakie docierają do niego z zewnątrz.
Ta osobista godność objawia się - w pewnym stopniu paradoksalnie - na dwa, niejako przeciwne sposoby:
- daje zdolność do odrzucania tej krytyki, którą dana osoba ocenia za niesłuszną
a zarazem...
- chroni przed neurotycznym odrzucaniem każdej krytyki, bez względu na jej zasadność (pozwala na osobiste uznanie tego, że może jakaś tam krytyka nas ma słuszne postawy).

Trochę się skupię na tej cesze, którą wyżej określiłem jako "osobistą godność" (można tu sugerować inne nazwy, może niektóre w literaturze występują, ale trzeba by wcześniej wykonać pracę zdiagnozowania znaczeniowego podobieństwa tamtych opisów z moim).

Czym jest ta "osobista godność", o której tu myślę. Otóż powiedziałbym, że jest to mocno złożona cecha umysłu, bo
- można ją uznać formę PEWNOŚCI SIEBIE - jako że upoważnia ona do stawiania własnych ocen ponad cudze.
- z drugiej strony jest tu też aspekt odwrotny UNIŻENIA I POKORY, związany z tym, że obiektywnych, niepodważalnych argumentów taka osoba nie odrzuca.
Czyli mamy tu postawę uniżenia się przed prawdą (tak jak ktoś umie zrozumieć na danym etapie), ale już nie przed opiniami ludzi.

Jest w tej postawie zarówno otwartość (na zmiany), jak i pewnego rodzaju konserwatyzm. Bo uznając w pewnych sytuacjach swój błąd, osoba okazuje otwartość, ale tam gdzie nie daje się przekonać, pozostaje przy swoim (konserwatywnie).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:47, 21 Sty 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Czyli mamy tu postawę uniżenia się przed prawdą (tak jak ktoś umie zrozumieć na danym etapie), ale już nie przed opiniami ludzi.

Tyle, że dalej sprawa się wciąż komplikuje. Bo z kolei często jest tak, że opinia ludzi przybliża nas do prawdy. Ludzie niejedno wymyślili przed nami. Więc gdyby zasada nie uniżania się przed opiniami ludzi miała być jakąś twardą, to też nie mielibyśmy niejako prawa się zastosować do czyichś wskazówek.
Bo oczywiście to nie jest żadna twarda zasada, lecz co najwyżej bezpiecznik przed przyjmowaniem opinii innych bezrefleksyjnie. Opinie ludzi warto jest jak najbardziej uwzględniać, tyle że nie należy im wierzyć w sposób absolutny.

To jest w ogóle kolejna bardzo istotna subtelność sprawy. Jak uwzględniać opinie ludzi, ale nie dać się tym opiniom niewolić?
Ktoś, kto umie funkcjonować wyłącznie w skrajnościach, dla którego zawsze jest albo - albo, będzie miał problem jak w ogóle do sprawy podejść. Bo będzie pytał: to jak jest - wierzyć ludziom, czy im nie wierzyć?...
Albo wierzyć samemu sobie, czy sobie nie wierzyć?
A tu właściwie jest: wierzyć czasem, ale nie do końca...
- Zarówno sobie, jak i ludziom trzeba i wierzyć, i nie wierzyć. Oto stają po przeciwnych stronach jako dwaj oponenci - nasz osąd i osąd ludzi. Tu ważniejszy jest NASZ OSĄD. Bo nawet ludziom nie da się zawierzyć inaczej, jak używając do tego własnego osądu. W drugą stronę to już nie jest taka twarda zasada, bo można wierzyć sobie samemu, nie używając do tego osądu innych ludzi.
Cały witz polega na tym, że wierzymy ludziom w tym sensie, że BIERZEMY POD UWAGĘ ich zdanie, ale ROZWAŻAMY TO ICH ZDANIE już sami, swoim umysłem. Dobrze jest wziąć pod uwagę ten dodatkowy element - opinię ludzi, dobrze jest mu się przyjrzeć, czasem dziesięć razy się zastanawiając, zanim się odrzuci, ale jednak to my decydujemy. I czasem - po tych 10 oglądach - jednak odrzucimy to, co ludzie sugerują.
Czyli staramy się dopuszczać te zewnętrzne opinie jednak cały czas sprawując nadrzędną kontrolę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin