Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Założenia jako przesłanki a obciążenie osądu założeniami

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:02, 07 Wrz 2022    Temat postu: Założenia jako przesłanki a obciążenie osądu założeniami

Dzisiaj chyba ostatecznie mi się wyklarowało, jak należy ująć zagadnienie osądu ogólnie, osądu dowolnej sprawy. Występuje tu pewien problem, z którym - co wskazują mi liczne dyskusje - nie są w stanie sobie ludzie poradzić.

Osąd bowiem bierze się z CZEGOŚ. Ja ostatecznie definiuję owo coś, z czego powstaje osąd jako ZESTAW ZAŁOŻEŃ. Założeniem jest nawet samo przyjęcie danych zmysłowych - ściślej założeniem jest, iż możemy je użyć już w takiej postaci jaką aktualnie mamy, a nie na przykład potwierdzać dodatkowymi obserwacjami, czy może jeszcze badać ich adekwatność względem problemu, jaki rozważamy.

Z drugiej strony mamy problem osądu OBCIĄŻONEGO.
Przy podejmowaniu decyzji o osądzie umysł może być OBCIĄŻONY JAKIMŚ SWOIM NASTAWIENIEM, może być UPRZEDZONY WZGLĘDEM CZEGOŚ. Podstawa dla owego uprzedzenia się jest jakąś (zwykle UKRYTĄ) postacią założeń. Tak - też założeń.

Czyli mamy sytuację nieco pod kątem określenia roli założeń niejednoznaczną. Bo z jednej strony mamy założenia absolutnie niezbędne, aby wyłonić owo COŚ - PRZESŁANKI do osądu. A z drugiej strony mamy założenia, które czynią osąd wadliwym - jeśli ten osąd obciążają, czynią go stronniczym, z góry naciąganym do jakiejś tam tezy. To jak jest z tymi założeniami - są "dobre, czy złe"?.

Moją odpowiedzią na to pytanie byłoby: TO TRZEBA OCENIĆ!
Ocenić zaś można rolę tego, czy innego założenia w rozumowaniu, dopiero mając pewne ROZEZNANIE ROLI OWEGO ZAŁOŻENIA.
Łatwo jest pewne założenia z góry uznać za "dobre" - np. założenie o przyjęciu pewnych danych zmysłowych w osądzie, który danych zmysłowych dotyczy jest zwyczajnie niezbędne. W jakiejś postaci trzeba takie założenia przyjąć (osobną kwestią jest, czy W TEJ, CZY INNEJ postaci, np. właśnie czy w danej sytuacji oceniamy, że nasze zmysły funkcjonowały poprawnie). To oczywiście też jest rodzaj wiedzy, coś wynikającego z doświadczeń, z jakiegoś osobnego rozumowania. W każdym razie rolę założenia tutaj trzeba rozeznać.
Dla kontrastu można podać przykład założenia, które byśmy potraktowali jako złe. Przykład pierwszy z brzegu to: oto inwestor giełdowy poczynił założenie, ze spółki giełdowe mające nazwą na "R" będą raczej miały w tym roku zwyżki kursu. I teraz podczas decyzji inwestycyjnych ów inwestor kupuje raczej spółki, których nazwa zaczyna się na R, co - jak byśmy to raczej racjonalnie osądzali - jest przesłanką losową. Nie widać powodu dla którego spółka na R miałaby jakieś szczególne powody do wzrostu kursu. Osoba, która czyni założenia powinna zatem ROZEZNAĆ OWO ZAŁOŻENIE O LOSOWYM ROZKŁADZIE jako niewłaściwe. Powinna zrezygnować z czynienia tego założenia.

Oczywiście sytuacja rozeznania czy założenie jest zasadne czy nie, sama w sobie jest złożonym problemem. Inwestorzy giełdowi są pod tym względem szczególnie ciekawą grupą, bo wielu z nich ma skłonność do przyjmowania dość mocno dyskusyjnych założeń na temat tego, jak zachowa się kurs spółek giełdowych. Niektóre z tych założeń jednak mogą się w jakiś sposób sprawdzać. Inne będą pewnie chybione. Trudno jest dopracować się umysłem założeń, które będą bezwzględnie słuszne. Ale nie czyniąc założeń w ogóle nie będziemy mieli w ogóle podstaw do osądu, czyli w ogóle nie będzie przesłanek do wyboru tego, a nie owego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:14, 08 Wrz 2022    Temat postu: Re: Założenia jako przesłanki a obciążenie osądu założeniami

Jeśli przyjmiemy, iż pewne założenia są konieczne - np. konieczne jest założenie o pewnej minimalnej wiarygodności przesłanek do rozumowania (jakie by to nie było rozumowanie) przez nas prowadzone - a także już wiemy, że niektóre założenia mogą nam tylko mylić wnioskowanie, to KLUCZOWE JEST ODRÓŻNIENIE JEDNYCH OD DRUGICH.

W tym kontekście za szczególnie podejrzane uważam założenia, które się czyni nieświadomie.
Niektórzy wręcz uważają, że oni żadnych założeń nie czynią, gdy działają. Zapewne jednak myślą w tym momencie o tym, iż ŚWIADOMYCH założeń nie czynią. Jednak już poza swoją świadomością PRZYJMUJĄ RÓŻNE OKOLICZNOŚCI JAKO PODSTAWĘ DO WYBORÓW. Przyjmują te okoliczności nawet pomimo braku pewności co do nich. Przyjmują je, bo inaczej nie da się żyć, bo w sytuacji braku absolutnej wiedzy o wszystkim, pewne okoliczności po prostu zakładamy, traktując rzecz tak, iż skoro jest dość prawdopodobne, że one występują, to warto jest uznawać, że po prostu występują.
Nie mamy pewności, czy w sklepie zastaniemy poszukiwany przez nas produkt, ale przyjmujemy (zakładamy), że jest spore prawdopodobieństwo, iż ten produkt tam będzie.
Założenia czynione bezwiednie są jednak poza kontrolą umysłu, on ich nie jest w stanie przeanalizować, porównać z czymkolwiek, określić, czy nie ma dla nich lepszej alternatywy.
Co ciekawe są ludzie, którzy bezwiedny charakter założeń zdają się traktować jako zaletę owych założeń, nawet jako...
rodzaj gwarancji, że słusznie przyjmują to, czy tamto. Bo (chyba to jest ten mechanizm myślowy...) jak się nie dostrzega alternatyw, to ma się...
z definicji najlepsze (bo przecież jedyne... :rotfl: ) rozwiązanie.

Zabawne (albo i smutne) czasem jest, jak ludzie pogrywają z własnym umysłem... :think:
Bo branie maksymalnej swojej niekompetencji (brak szerszej świadomości sprawy, nie dostrzeganie alternatyw, nieświadomość tego czy czasem nie ma lepszej opcji) za zaletę rozumowania, a nawet za słuszną strategię myślową, jest pogrywaniem ze sobą w sposób, w którym ktoś będzie ogranym przez własną ignorancję - bez względu na jej rozstrzygnięcie, przegrywa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:12, 11 Wrz 2022    Temat postu: Re: Założenia jako przesłanki a obciążenie osądu założeniami

Idę dalej z rozumowaniem, trochę podsumowując to, co wcześniej pisałem i klarując językowe podejście.

Wszystko to, co jest przyjmowane przez osobę, uznającą jakąś tezę, co ową tezę uzasadnia, nazywam ZAŁOŻENIAMI.

Założenia mogą mieć mocne uzasadnienia, ale też mogą być "wzięte z sufitu". Z samego faktu, że coś założeniem jest, nie da się stwierdzić, czy owo założenie jest słuszne, uzasadnione czymś dodatkowo itp.

Założenia - O ILE SĄ ŚWIADOME - dają rozumowaniu jeden wielki plus - ROZLICZALNOŚĆ. Bo wiedząc z jakich założeń jest teza, czy też zbiór tez, system rozumowania, w razie pojawienia się niespójności, problemów z wynikaniem, MOŻLIWE STAJE SIĘ COFNIĘCIE "po własnych śladach" w rozumowaniu i potencjalnie ustalenie, które założenie było wątpliwe, potencjalnie można wymienić je na inne, lepsze, a potem spróbować całego rozumowania z poprawionym założeniem. Może on już nie będzie miało wad wcześniej wykrytych?...

Założenia zatem warto jest sobie podzielić na:
- założenia czynione świadomie
- założenia nieświadome, które co prawda funkcjonują w rozumowaniu, blokując niektóre opcje, zawężając ogląd rozważanych sytuacji, lecz BEZ SZANS NA ZDIAGNOZOWANIE CO SIĘ PRZEOCZYŁO w rozumowaniu.

Ustalenie roli założeń - w szczególności czy są one poprawne czy nie - nie jest możliwe bez ich uświadomienia sobie.
To, że ukryte, nieświadomie czynione założenia mogą być przyczyną błędnego traktowania rzeczywistości może uświadomić prosty przykład.
Oto pewien starej daty mężczyzna żywi się niezdrowo, uważając iż tłuste jedzenie jest najlepsze dla jego zdrowia (choć już dawno wiadomo, że obciąża wątrobę, serce, cały organizm). Ten mężczyzna po prostu NIE MYŚLI na temat swoich zwyczajów żywieniowych w kontekście zdrowia. Z zewnątrz patrząc, mając współczesną wiedzę dietetyczną ktoś powie "ten mężczyzna założył sobie, że tłuste jedzenie jest zdrowe."
Tu ktoś mógłby zaoponować, iż ów mężczyzna tego wcale nie zakładał, on o tym nie myślał, więc żadnych założeń nie mógł poczynić. Z punktu widzenia jednak dietetyka, sytuacja jest nieodróżnialna od takiej, jakby sobie o swoim żywieniu pomyślał, a potem uznał, iż tłuste jedzenie jest ok. Czyli świadomie może sobie niczego nie zakładał, ale już patrząc na efekty, jego wybory żywieniowe odpowiadają sytuacji, w której ktoś - już bardziej świadomy - postawił sobie problem do pomyślenia i wybrał konkretną opcję. (wybrał opcję tłustych potraw)

Nie mogę powiedzieć, iż aspekt czynienia nieświadomych założeń jest obiektywny. To, że była alternatywa, czyli także to, że przyjmowana przez kogoś opcja mogła być zastąpiona innym podejściem, wychodzi nieraz dopiero gdy zdobędzie się jakąś szerszą wiedzę.
Przykładowo, średniowieczny lekarz nie mógł założyć, że przyczyną infekcji jest wirus, pierwotniak, czy bakteria, bo zielonego pojęcia nie miał o tym, że owe mikroby istnieją. Ale ten średniowieczny lekarz mógł, nie wiedząc nic o naturze infekcji zadziałać w określony sposób, mógł wiedzieć, że na jeden typ infekcji pomagają jakieś tam zioła i odkażanie, a na drugi już to nie pomaga. Z punktu widzenia wiedzy lekarza z XXI wieku, można by działanie lekarza średniowiecznego uznać za efekt "założenia iż przyczyną infekcji jest bakteria", bo zastosowane środki odpowiadają leczeniu chorób bakteryjnych. W gruncie rzeczy jednak średniowieczny medyk o tym nie myślał, więc pewnie mniej mylące byłoby opisanie całej sytuacji jako "średniowieczny medyk zadziałał w sposób odpowiadający przyjęciu założenia, iż infekcja jest bakteryjna" (już z opisu XXI wiecznej wiedzy, czyli znowu ZAŁOŻENIA poprawności tego, co aktualnie uczą w akademiach medycznych).

Ogólnie koncept "założenia nieświadomego" jest nieco trudny. Pewnie można by go jeszcze kwestionować, można by próbować od innej strony opisywać rozumowania z perspektywy raz większego, raz mniejszego zbioru założeń. Istotne ostatecznie jest to, że kluczem do poprawności rozumowania jest UŚWIADOMIENIE I ROZLICZALNOŚĆ, czyli jakieś panowanie co, z czego i jak by miało wynikać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin