Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Związek między przyjemnością, a prawdą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:43, 14 Cze 2023    Temat postu: Związek między przyjemnością, a prawdą

Do niedawna zupełnie nie miałem świadomości pewnych aspektów zagadnienia z tytułu tego wątku. W ogóle, jak przypuszczam, to mało kto się domyśla tego, o czym chciałbym tu napisać, dla wielu będzie to po prostu głupota. A ja twierdzę dzisiaj, że związek między odczuwaniem przyjemności, a w ogóle poznaniem, rozumieniem świata i siebie, czyli tez i prawdą jest zaskakująco silny i ważny.

Zacznę od krytycznej strony zagadnienia. Tu religie, czy też częściowo laickie systemy rozumienia i pojmowania etyki zwykle prosto rzeczy diagnozują, ogłaszając iż przyjemności w życiu odciągają nas od obowiązku, dyscypliny, są czczą rozrywką, więc każdy ambitny poznawczo człowiek, powinien się wystrzegać poszukiwania w życiu przyjemności. I chyba jakaś część sensu w tym jest, bo rzeczywiście prosta pogoń za przyjemnościami, imprezami, coraz to nowymi znajomościami zamiast na przykład przysiąść nad podręcznikiem, w celu zaliczenie egzaminu, będzie faktycznie kulą u nogi dla rozwoju intelektualnego. Wielcy filozofowie najczęściej byli dość surowi, zalecali wyrzeczenia, unikanie skupiania się na przyjemności. Tylko hedoniści doceniali te ostatnie, ale ci są przypadkiem szczególnym.
Religia chrześcijańska też przestrzega przed oddawaniem się przyjemnościom, w końcu:
Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?(Ewangelia Marka 8:36)

Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. (Ewangelia Marka 8:35)

Do tego religia mocno niechętnie podchodzi do największej ze znanych chyba ludzkich przyjemności - tej płynącej z nieskrępowanego seksu - zalecając wstrzemięźliwość, s nawet ascezę.

Ale, teraz o moim rozumieniu powyższego tematu...
To, o czym chcę napisać odkryłem w większości samodzielnie, choć wlaściwie to przez przypadek. Odkrycie związane było z dość mrocznymi stanami mojego ciała i duszy - raczej depresją, a do tego zgnębieniem chorobą. Przypuszczam, że sporo osób chorych, szczególnie tych, gdy dochodzi element stanów zapalnych układu nerwowego, problemów neurologicznych styka się z problemem, który chcę opisać.
Problem polega na tym, że gdy w systemie nerwowym wygasza się zdolność do odczuwania przyjemności - np. w wyniku jakiejś poważnej choroby, czy podobnych stanów organizmu - złe poczucie, depresja, zanik radości życia nie jest jedynym tego efektem. Pojawia się bowiem ciekawa reakcja organizmu polegająca na ZABURZENIU MOCY POZNAWCZYCH W OGÓLE. Ja czegoś takiego doznałem "na własnej skórze". Gdy organizm zafundował mi ciężki stan psychiczny, zapewne związany z zaburzeniem jakichś tam szlaków dopaminergicznych, czy nie wiem co tam jeszcze w mózgu, to nagle przestałem w znacznym stopniu W OGÓLE ROZPOZNAWAĆ ŚWIAT. Patrzyłem na obiekty przede mną, ale widziałem piksele, a nie obiekty! Nie wiedziałem co sobą reprezentuje to, co jest przed oczami, nie potrafiłem zrozumieć znaczenia otaczających mnie przedmiotów dla mnie. Próbowałem się zmusić do tego, aby rozpoznać, co widzę czyli dopełnić tego szlaku od wrażeń na siatkówce do jakiejś myśli typu "widzę drzewo parę metrów przede mną" (nie chodziło oczywiście o formułowanie dokładnie słowami takiego zdania, ale nawet o intuicyjną formę uświadomienia sobie znaczenia tego, co widzę). Raz napadł mnie taki stan podczas jazdy samochodem. Było to ładnych parę lat temu. Oto nagle uświadomiłem sobie, że przejechałem jedno skrzyżowanie, w ogóle nie widziałem co na tym skrzyżowaniu było - nie rozróżniłem obiektów. Pewnie gdyby szedł człowiek przed moją maską, to bym go przejechał, a gdyby jechał samochód, to mógłbym go stuknąć "na czołówkę". :shock: :cry:
Przeraziłem się wtedy, jakimś rzutem na taśmę wydobyłem z siebie resztki mobilizacji mentalnej, aby rozumieć co się wokół mnie dzieje i dojechałem do domu. Pamiętam też ten paniczny właściwie lęk, który związany był z próbą zmuszenia się do rozumienia otaczającej mnie rzeczywistości - do na przykład podziału przez umysł obiektów na bliższe i dalsze, na poruszające się i nieruchome. To w znacznym stopniu po prostu nie działało. Jechałem niemal jak ślepiec. Od tego czasu postanowiłem sobie, a także ogłosiłem na twardo w rodzinie, że nie jestem kierowcą na każde zawołanie, że gdy się gorzej czuję, to niech sobie szukają innej podwózki, niż tej ze mną jako prowadzącym samochód. Muszę mieć pewne minimum formy psychicznej, aby prowadzić samochód.
Z tego co pamiętam, tamten stan był właśnie związany z problemami neurologicznymi, silnie powiązanymi z odczuwaniem przyjemności. A dalej już świadomie analizując później jak to jest, że nie rozumiem, tego co widzę, tak w znacznym stopniu krok po kroku, wypróbowując różne aspekty postrzegania na sobie, odkryłem tę zależność pomiędzy przyjemnością, a samą możliwością postrzegania poprawnie obiektów. I wyszło mi, że dopiero pewien rodzaj elementarnej przyjemności, jakie się pojawia spontanicznie w umyśle/mózgu stwarza coś w rodzaju "masz zatwierdzone, że zobaczyłeś". Zauważyłem, że nawet bardzo prosta konstatacja poznawcza (przynajmniej dla niektórych wrażeń i bodźców) ma naturę, którą można by określić typu "fajnie się stało, że już wiem, co zobaczyłem". Jeśli coś zablokuje owo "fajnie się stało" (taką elementarną przyjemność) w tym ciągu powiązań, to świadomość nie umie przejść do etapu zatwierdzenia sobie własnych doznań, te doznania wciąż "wiszą" przed nią w postaci niedokonanej, postaci, która wciąż czeka na odhaczenie zaliczenia, poprzedniego niezbędnego etapu ciągu poznawczego.

W dalszych moich analizach, doprowadziło to też do jakiegoś stopnia mentalnego wymodelowania pewnych procesów poznawczych ludzi z zaburzeniami typu bliskiego autyzmowi. Wiele autystycznych i podobnych do autyzmu problemów rozwiązywanych jest z zaburzeniami wytwarzania, jak i przetwarzania substancji neuroprzekaźnikowych. Wtedy pomagają leki, dodatkowe substancje chemiczne, które potrafią odblokować jakiś kanał w przetwarzaniu informacji. Z odczuwaniem przyjemności i motywacją związana jest w szczególności dopamina, której działanie można modyfikować farmakologicznie.

Lekarze i farmaceuci oczywiście ustalili wiele mechanizmów działania neuroprzekaźników, a ja - jako niefachowiec - nie chcę tutaj szpanować wiedzą w tym zakresie (której de facto nie mam). Swój wkład widzę jedynie w tym, że wg mnie udało mi się "na żywej psychice" (własnej) zaobserwować, w którym momencie i jak (nawet nie wiem, jakie neuroprzekaźniki tutaj zadziaływują) to przekłada się na wrażenie uświadomienia sobie rozpoznania czegoś. Musi być owa minimalna przyjemność rozpoznania tego co widzę. Dalej zaś wysuwam hipotezę, że wiele innych rozpoznań czy ogólnie funkcji poznawczych, zapewne jest związanych z mechanizmem przyjemności. Nasz organizm właśnie generowaną przyjemnością informuje nas o swoim stanie, a nawet właśnie mechanizmem przyjemności będzie informował nas o rozpoznaniach spoza sfery jego funkcjonowania.
Potem zacząłem już bardziej pilnie się obserwować pod kątem, jak poczucie przyjemności wpływa na moje odczucia i reakcje. Zauważyłem wtedy wielokrotnie, jak stany zgnębienia blokują u mnie w ogóle zdolność do rejestrowania informacji o świecie i sobie. To chyba też każdy może na sobie zaobserwować - w stanach silnej depresji, człowiek zamyka się w sobie, mniej dostrzega, ogranicza aktywność, blokuje mu się kontakt z rzeczywistością zewnętrzną. I twierdzę, że nie jest to jedynie efekt samego smutku, lecz jest tu silna komponenta, przyblokowania naturalnego procesu akceptowania informacji przez system poznawczy człowieka.
Gdyby uogólnić jakoś te rozważania, to pokusiłbym się o tezę (hipotezę), w ramach której:
zdolność do odczuwania przyjemności jest ważną komponentą mózgu, a ogólniej też umysłu, związaną z innymi funkcjami poznawczymi, w skrajnych przypadkach (przy niedoborze) mającą działanie blokujące rozpoznania, czy działania. (działanie jest kolejnym elementem, ale na razie to rozszerzenie mojego wniosku zostawię w postaci hipotezy sygnalnej, bez opisu i wyjaśnienia).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:47, 15 Cze 2023    Temat postu: Re: Związek między przyjemnością, a prawdą

Hipoteza ogólna, która wyłania się zza tego, co opisałem we wstępniaku jest jednak szersza, niż to, co do tej pory sformułowałem. Otóż twierdzę, że istnieje jeszcze bardziej fundamentalny związek pomiędzy - już uogólnionymi - pojęciem przyjemności, a pojęciem prawdy.
Prawda, czyli odczuwanie jakiejś postaci adekwatności umysłu względem rzeczywistości zawiera w sobie aspekt przyjemności odczuwanej przez ten umysł.

Umysł doznający owej adekwatności, jaka towarzyszy poznaniu, jaka wiąże się ze stwierdzeniem czegoś ponad bieżące doznania, a mające walor ogólny, cieszy się.

Prawda jest radością umysłu, a wręcz jest to radość niezbywalna, bo to niejako tą radością umysł sobie prawdziwość potwierdza.
Prawda ma też w tym kontekście coś z piękna - jest piękna, jest odczuwana jako piękno, bo piękno jest właśnie tą naturalną przyjemnością umysłu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:54, 15 Cze 2023    Temat postu: Re: Związek między przyjemnością, a prawdą

Tak już po napisaniu dwóch pierwszych postów wątku przypomniał mi się fragment Biblii - ten słynny hymn św. Pawła do miłości.
Paweł z Tarsu, 13 napisał:
(4) Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; (5) nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; (6) nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.

Miłość współweseli się z prawdą...
Prawda jest przedstawiona jako źródło radości. No i jest w tym miłość. Znamienne... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:40, 15 Cze 2023    Temat postu: Re: Związek między przyjemnością, a prawdą

Warto tu zauważyć, że to jednak nie jest tak, że miałoby być więcej prawdy z większej przyjemności. Właściwie to kierunek zwiększania przyjemności bardzo szybko konfliktuje się z dążeniem do prawdy. Jak wykazują badania psychologiczne, to pesymiści mają bardziej zgodny z rzeczywistością obraz świata. Optymiści, choć mają więcej napędu do działania, najczęściej mają błędne predykcje.
Poza tym osoby zajęte pogonią za przyjemnościami, są najczęśćiej gnuśne od strony poznawczej - w końcu albo jedno, albo drugie, jako że czas nie jest gumy, a energia danej osoby też nie jest nieskończona.

Zatem ten związek pomiędzy przyjemnością, a prawda jest mało jednoznaczny, a na pewno nie jest prosty. Wygaszenie odczuwania przyjemności stworzy problemy z rozumowaniem i poznaniem, ale z drugiej strony eskalacja przyjemności, daje najczęściej efekt zaniechania bardziej zaawansowanych form poznania. Tu bowiem dołącza się aspekt KONTROLI.

Poznanie ma silny aspekt kontroli z natury - jest właściwie samo formą kontroli. Kontrola zaś jest w znacznym stopniu na przeciwnym biegunie niż przyjemność. Ściślej - występują też pewne rodzaje przyjemności związane z kontrolą, jednak są to bardzo szczególne sytuacje. W ogólności kontrola raczej/częściej drenuje energię, dzieje się kosztem przyjemności. Ale właśnie z wyjątkiem tej mikrokontroli, z wyjątkiem niezbywalnego aspektu SPONTANICZNEGO poznania.

Tu dotknąłem kolejnego ważnego tematu - roli SPONTANICZNOŚCI w poznaniu. Właściwie to prawie należałoby to utożsamić - przyjemność i spontaniczność (niekontrolowalność). Przyjemność zawiera w sobie niezbywalny aspekt spontaniczny, polegający na odczytach własnego stanu, który "jest jaki jest", a nie został "zaplanowany i dokładnie według planu wykonany". Ten aspekt przyjemności, o którym pisałem w pierwszym poście wątku, jest praktycznie tożsamy ze spontanicznym błądzeniem losowym po odczuciach.
Tu pojawia się w rozumowaniu kolejny fragment układanki - dodatek aspektu losowego. Poznanie jest w istotnym stopniu związane z losowością, z błądzeniem, z próbowaniem, metodą prób i błędów. A jedynym przewodnikiem w rozpoznawaniu dla sytuacji, gdy wszystko jeszcze jest niejasne, gdy nie ma modelu, ani ustalonych zależności, jest właśnie przyjemność. To odczucie przyjemności sugeruje świadomości "tu jest ok, zrealizowałaś jakąś cząstkę swojego celu".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:42, 15 Cze 2023    Temat postu: Re: Związek między przyjemnością, a prawdą

Czym jest prawda? - to pytanie jest treścią całej dziedziny filozofii - epistemologii.
Jest wiele koncepcji prawdy. Każda z nich w jakimś stopniu dodaje pewien element układanki, tworzącej całościową wizję prawdziwości - koherencyjna, aspekt spójności, pragmatyczna - użyteczności, zdolności do stosowania. Dochodzą tu takie elementy jak kwestia mowy społecznej, semantyki. Wszystkie te koncepcje mają jednak tę część wspólną, że dotyczą UMYSŁU. Umysł jest tym nośnikiem, w którym "dzieje się prawda". Tu chciałbym wskazać, iż aspekt przyjemności (w dość szczególnej formie) jest też niezbywalny dla koncepcji prawdy, jest związany najbardziej PIERWOTNĄ FORMĄ KONSTRUOWANIA idei prawdziwości. To przyjemność poznawcza jako pierwsza mówi umysłowi, że mamy do czynienia z jakoś skutecznym ujęciem rzeczywistości przez moce poznawcze. To jest pierwszy sygnał - jeszcze nie analizowalny, jeszcze bardzo bezwiedny, pierwotny, ale od niego "wszystko" się zaczyna.
Prawda jest radością umysłu i celem umysłu. Radość sama nie jest wykalkulowana - ona przychodzi samorzutnie, niesprowokowana celowym nastawieniem, wymykająca się pełni kontroli. Radość, przyjemność poznawcza jest niezbywalna w poznaniu.

Rygoryści skrajni, zwolennicy twardej, ascetycznej dyscypliny mentalnej się mylą.
Mylą się w sensie poznawczym, błędnie diagnozując rolę przyjemności ogólnie. Oni biorą pewien wyrywkowy aspekt wpływu przyjemności na poznanie - ten związany ze swoistym nadużyciem przyjemności - a potem uznają, iż na tym potępieniu przyjemności w aspekcie zagadnienie się kończy. Tymczasem układanka jest bardziej złożona.
Choć...
Jest tu, nieomówiony przeze mnie, jeszcze jeden ciekawy - mocno komplikujący obraz - aspekt sprawy. Chodzi mi o to, że jednak ta przyjemność poznawcza nie działa w próżni. Ma ona swoje przeciwstawne tendencje i uczucia. Jest coś takiego jak LĘK poznawczy, lęk przed tym, że się wyda coś kłopotliwego, coś czego potencjalnie nie będziemy w stanie mentalnie unieść, a co okaże się konieczne do uznania. Przyjemność (także ta poznawcza) jest jakoś ograniczana lękiem. Z lękiem trzeba się uporać, poddając go kontroli. To też powoduje, ze trzeba się o ten lęk przynajmniej otrzeć, właściwie to ZMIERZYĆ SIĘ z nim. Dlatego to droga jednostronnie w kierunku "tylko na przyjemność" jest wadliwa, niepełna. Gdzieś w niej musi się znaleźć miejsce na EPISTEMICZNY HART DUCHA, wytrenowanie świadomości w wytrwałości, czujności, jakiejś postaci dyscypliny, która spowoduje, że osobowość nie ugnie się przed dyskomfortem, zagrożeniem, kłopotami. Umysł musi UTRZYMYWAĆ RÓWNOWAGĘ.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin