Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zwycięstwo świadomości nad nicością

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:15, 08 Wrz 2016    Temat postu: Zwycięstwo świadomości nad nicością

Czym jest powstanie, zwycięstwo świadomości?
Świadomość buduje się (przynajmniej w pierwszej fazie rozwoju) z PRAGNIEŃ. Chcemy to, chcemy tamto, a próbując to osiągnąć, jesteśmy zmuszeni do poznawania świata, siebie, ogólnych praw istnienia. Najczęściej jednak pragnienia, które mamy, przychodzą do nas z zewnątrz, nie uwzględniając istoty naszej natury - czy to z ewolucyjnie ukształtowanych zmysłów, czy z kultury, a więc tego co ludzie kiedyś (często głupio) sobie wymyślili. Zaczynamy z czasem dostrzegać rozdźwięk pomiędzy pragnieniami, a możliwością ich realizacji, cierpimy odczuwając rozdźwięk stanu w którym jesteśmy, ze stanem, który pragnienia nam wyrysowały. W takim stanie rozdarcia można trwać bez końca, bo pragnienia mogą być tak ze sobą skonfliktowane, że realizując jedne, będziemy burzyli inne.
W starych filmach - m.in. z Charlie Chaplinem - jest fajny motyw człowieka, który chce zebrać dużą liczbę różnych przedmiotów. Ten człowiek trzyma już w rękach koszyk, walizkę, czapkę, laskę, gazetę itd. Teraz sięga jeszcze po siatkę. Ale wtedy wypada mu czapka, trzymając siatkę w ręku, próbuje złapać czapkę, a wtedy wypada mu z rąk walizka itd. Jest kupa śmiechu z obserwowania, jak to sięgając po coś jednego, tracimy coś wcześniej zdobytego.
Ta sytuacja fajnie obrazuje sytuację świadomości, która próbuje zaspakajać pragnienia, które dostała - jedne pragnienia się spełniają, drugie spełniają, ale realizacja trzecich i czwartych pragnień, psuje to, co osiągnęliśmy z pierwszymi dwoma.
Widać do nieźle w życiu. Ktoś chce mieć rodzinę, więc łączy się z jakąś bliską mu osobą. Żeby rodzinę utrzymać ciężko haruje. Jak ciężko haruje, to nie ma czasu dla rodziny, traci dla niej cierpliwość. Wtedy psują się relacje w rodzinie. Więc ów ktoś próbuje to naprawić, więcej harując, a potem wyjeżdżając na drogie wakacje z ową rodziną. Ale tego czasu straconego w pracy nie da się przywrócić rodzinie, dwa tygodnie na Kanarach nie zastąpią miesięcy czy lat oddalenia. Gdyby ktoś zrezygnował z harówki, to pewnie byłoby mniej pieniędzy, a wtedy nie wiadomo, jak zareaguje rodzina, która już przyzwyczaiła się do "godnego standardu życia". Na czym by się nie skupić, coś tam w zyciu "spadnie", coś się popsuje, bo czas nie jest z gumy, nasze zasoby nie energii nie są z gumy.

Świadomość kształtuje się w otoczeniu nieustannego konfliktu pragnień, oczekiwań i ich realizacji
Jeśli ta świadomość da się zapędzić do owego nieustannego gonienia za tym, co ucieka, co "spada" jak kapelusz ze starego filmu, to wciąż będzie w rozdarciu, w niezaspokojeniu.
To może zrezygnować z oczekiwań i pragnień w ogóle?
Ale co ma "robić" innego świadomość, jak nie działać w jakimś kierunku, nie żyć w ogóle. Tak istnieć bez celu?... Czy to ma sens?...

Rozwiązanie wydaje się być dość złożone. Z jednej strony warto chyba zrobić sobie remanent w owych oczekiwaniach i pragnieniach. Niektóre z nich są nam ewidentnie narzucone, nie nasze, albo nie perspektywiczne. Czasami pewne cele życiowe okazują się nam wmanipulowane, służą zaspokojeniu czyichś (często nierealistycznych, albo głupich) obcych nam ambicji. Te warto "odstrzelić" w pierwszym rzędzie. Ale to nie koniec. Sami siebie często nie znamy na tyle, aby zorientować się czego chcemy. Może więc i dobrze jest, że zostaliśmy rzuceni na starcie w ów chaos pragnień - dzięki temu później możemy się sami określić, możemy ostatecznie powiedzieć sobie "już wiem, czego nie chcę dla siebie, dla mojego życia". To jest bardzo cenna wiedza. Ale z tej wiedzy warto też wyciągnąć dalsze wnioski - tzn. pozbyć się tych pragnień, które się nie sprawdziły, o których często z góry wiadomo, że są pokonfliktowane z celami, na których nam naprawdę zależy. Warto pewne pragnienia i cele sobie zostawić. Skoro jednak żyjemy, skoro jakoś na ten świat wdepnęliśmy, to teraz warto zrobić z tego użytek.
Jest pewna konfiguracja celów i pragnień, które się konfliktują, a które dodatkowo dają radość, szczęście. Ta konfiguracja, jeśli świadomość ją osiągnie staje się zwycięstwem. Warto zbudować sobie podstawy dla owej konfiguracji.
Jej oczywistą podstawa powinna być AKCEPTACJA ŚWIADOMOŚCI JAKO TAKIEJ. W tym jest zawarta akceptacja innych ludzi, ale i siebie. Owa akceptacja, gdy nabierze siły i rozpędu objawi się jako WSZECHOGARNIAJĄCA MIŁOŚĆ.
Drugą ważną rzeczą w konfiguracji niesprzecznych pragnień jest ZWYCIĘSTWO NAD LĘKIEM, czyli - alternatywnie rzecz ujmując - NIEZACHWIANA NADZIEJA, że co by się nie stało, damy radę. Ta nadzieja utrąca jednocześnie nihilizm myśli, ciągłe wątpienie w to, czy w ogóle cokolwiek ma sens.
Wreszcie trzecim ważnym aspektem konfigurowania zwycięskich pragnień jest UPORANIE SIĘ Z PROBLEMEM KONTROLI. Szukając ścieżek dla realizacji naszych pragnień i celów, w sposób naturalny dążymy do zdobycia kontroli nad wszystkim. Niektórzy tak w tym się "zapędzą", że staną się despotami, tyranami. Inni będą się borykali z problemem nadmiernej samokontroli, czyli z toksycznymi próbami podporządkowania swoich myśli i pragnień jakimś (niekoniecznie przemyślanym i poprawnym) wzorcom. Warto nauczyć się ODDAWAĆ KONTROLĘ, cieszyć się ze swojego braku kontroli tam, gdzie ktoś inny robi to dobrze i z radością dla siebie. Świat wojen i cierpienia to świat ludzi walczących o władzę o kontrolę jednych nad drugimi. Nie osiągnie się szczęścia, jeśli nie ustawi się swojego pragnienia kontroli we właściwej postaci. Oczywiście nie każdemu warto oddawać kontrolę. Ale nawet ci, którym władzę i kontrolowanie innych należałoby zabrać, powinni jakoś się ogarnąć z tym problemem - w końcu odpuścić tam, gdzie odpuścić trzeba.

Zwycięstwo świadomości nad nicością, jeśli miałoby się dokonać nie w samotności, ale w środowisku innych istot czujących, musi polegać właśnie na takim inteligentnym, nieinwazyjnym rozdzieleniu kontroli, decydowania. Pewne rzeczy są narzucone - czy to prawami świata/fizyki, czy prawami samej świadomości. Tutaj brak kontroli z naszej strony wydaje się czymś naturalnym. Gdzie indziej chciałoby się tę kontrolę mieć. Choć, jakże często, wcale nie jest to potrzebne. Szczęście, które zdarza się nam odczuwać, rzadko wynika z posiadania kontroli - słuchanie pięknej muzyki, to poddanie się falom napływających uczuć, czyli coś przeciwnego kontroli; odbiór piękna krajobrazu też nie ma praktycznie nic wspólnego z kontrolowaniem rzeczywistości. Nawet przyjemność z seksu bardziej zbliża się do mechanizmu ODDANIA drugiej osobie, niż kontrolowania jej we wszystkich aspektach. Aby osiągnąć szczęście trzeba z kwestią kontroli się więc UPORAĆ. Piszę "uporać", bo nie chodzi o to, aby kontrolowanie jakoś globalnie odrzucić. Jako wolne istoty będziemy podejmować decyzje, zostawiać swój ślad w otoczeniu. Właściwie to, po poznaniu poprawnych ścieżek nieinwazyjnego współistnienia z innymi istotami, pewnie zakres sensownej kontroli się zwiększy, a nawet przekroczy poziomy, które na początku chcieliśmy osiągać.
I to będzie ostateczne zwycięstwo świadomości - działanie, odciskanie swojego istnienia w otoczeniu, ale w sposób nieskonfliktowany wewnętrznie, jak tez i nie naruszający godności innych istot świadomych, lecz budujący nowe poziomy piękna, radości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:15, 09 Wrz 2016    Temat postu:

Świadomość, to tylko mechanizm.
Nicości nie ma, bo sama sobie zaprzecza.
Natomiast Niebyt jest wszystkim, bo zachodzi wszystko, ale aby tak było musi być nieskończenie potencjalne, czyli każde, a więc nijakie- i tak mamy Niebyt, jako podstawę wszystkiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:43, 24 Wrz 2016    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Świadomość, to tylko mechanizm.
Nicości nie ma, bo sama sobie zaprzecza.
Natomiast Niebyt jest wszystkim, bo zachodzi wszystko, ale aby tak było musi być nieskończenie potencjalne, czyli każde, a więc nijakie- i tak mamy Niebyt, jako podstawę wszystkiego.

Można wyobrazić sobie dwa rodzaje nicości.
Nicość początkowa - to ta, której nie ma - bo jesli coś powstało, to znaczy, ze coś było na początku jako ziarno wszystkiego.
Nicość wtórna jest tą, o której piszę. Jest to właściwie nicość CZĄSTKOWA - tzn. polegająca na wyeliminowaniu jakiegoś aspektu, w sytuacji gdy - potencjalnie - mógłby on być. W kontekście świadomości piszę o nicości jako o stanie, w którym jest kompletny brak rozwoju. Nicość więc nie jest tu jakąś absolutną nicością, tylko raczej chaosem - brakiem odniesień, stanem w którym wszystko zanim się stanie na dobre, już zanika, przekształca się, jest nierozpoznawalna. Taka nicość jest pewną granicą - kresem bycia - dla świadomości - to potencjalnie możliwy do wyobrażenia obszar funkcjonowania nie mający w sobie żadnego ziarna rozwoju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin