 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35621
Przeczytał: 71 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:57, 14 Maj 2025 Temat postu: Paradoks absolutu zbyt... absolutnego |
|
|
W idei absolutu władzy i sprawczości jest zawarty paradoks. Tradycyjnym sformułowaniem tego paradoksu, w kontekście wszechmocy jest sławetny paradoks kamienia. Ale problem jest wg mnie szerszy, więc warto go postaci ogólniejszej.
Ujawnia się ten problem szczególnie w kontakcie z takimi teistami, którzy boga, rozumianego jako istotę wszechmocną traktują mocno lękowo. Owa lękowość objawia się tendencją do przyznawania bogu atrybutów, które z założenia mają określać absolutne maksimum władzy, arbitralności, określania stanu rzeczy, dowolnego (nawet skrajnie kapryśnego) zarządzania wszelką logiką i epistemologią. Gdy się takiemu wyznawcy zada pytanie: czy bóg może sprawić, że 2+2 stanie się równe 5? (nie piszę tu "bóg" wielką literą, bo nie odnoszę się tu konkretnej, osobowej istoty boskiej, lecz myślę o idei, o wyobrażeniu, boskości niekoniecznie o tym teizmie, który ja sam wyznaję jako prawdziwy)
- Pewnie odpowiedź takiego lękowo czołobitnego teisty będzie twierdząca: tak, bóg może to zrobić, jeśli tylko zechce.
A czy za chwilę ten bóg może za chwilę sprawić, aby 2+2 stało się równe 7?
Tu otrzymamy tę samą odpowiedź od absolutysty arbitralności boskiej: może!
A czy bóg może sprawić, że wstecz w czasie, czyli w momencie, w którym 2+2 równało się 5, będzie się jednak równało 7?
- Na to nasz (hipotetyczny) absolutysta też odpowie: może.
A czy bóg może sprawić,że "uen9j9 będzie iuaju0001"?
- Tu odpowiedź też będzie w stylu: skoro jest bóg istotą absolutnie wszechmocną, to może tak właśnie sprawić.
W czym tu jest problem?...
- Ano w tym, że NIKT NIE BĘDZIE W STANIE ZORIENTOWAĆ SIĘ, jakie jest znaczenie owego aktu sprawczego.
Gdybyśmy zadali komuś pytanie: czym różni się akt uczynienia, że 2+2=5 od aktu, że "uen9j9 będzie iuaju0001", to nie dostaniemy odpowiedzi. Te "możliwości" jakie ma absolut (wszech)mocy w kontekście fraz niedających się spójnie odczytywać są w istocie NIEODRÓŻNIALNE JEDNE OD DRUGICH - wszystkie są tym samym, wszystko są po prostu NIEJASNOŚCIĄ W SPRAWIE.
I w tym kontekście "absolutność" takiej (wszech)mocy, która jest zbyt daleko posunięta, bo z niej wynika wszystko, staje się zjechaniem znaczeń do chaosu, do stanu o niczym nieinformującego.
Tu absolutysta może powiedzieć: ale "tam w środku" np. owo zrobienie, że "uen9j9 będzie iuaju0001" ma swoja konkretną instancję w umyśle boskim. Na co ja powiem - w hermetycznej kapsule umysłu boskiego i tak przecież może być wszystko. Więc racja - może tam być i znaczenie dla "uen9j9 będzie iuaju0001". Jednak niemożliwe jest, aby owo znaczenie przedarło się do postaci SPONTANICZNEGO ODCZYTANIA ZNACZEŃ PRZEZ NIEZALEŻNE UMYSŁY.
Taki "absolut", który jest do absolutnie wszystkiego, staje się w owym kontekście absolutem do niczego - bo destabilizuje znaczenia, sprawiając, że tu nic nie jest do końca stabilne (absolutność jest trochę przecież formą stabilności) - tu wszystko może być wszystkim, jeśli tylko absolutny władca to postanowi. Ale FUNKCJONALNIE gdy wszystko jest wszystkim, to wszystko jest też niczym.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Irbisol
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 17259
Przeczytał: 6 tematów
|
Wysłany: Czw 10:22, 15 Maj 2025 Temat postu: |
|
|
Już teraz hipotetyczny Bóg ma przypisaną zbyt wielką wszech-* co powoduje iż zawsze jest wytłumaczenie "Bóg jakoś by to wyjaśnił". Tylko że przy takim podejściu naturalnie włącza się (nie u wszystkich - delikatnie rzecz ujmując) sprowadzenie całej kwestii do dowolnej bzdury, gdzie mechanizm "wyjaśnień" jest identyczny.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35621
Przeczytał: 71 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:28, 15 Maj 2025 Temat postu: |
|
|
Irbisol napisał: | Już teraz hipotetyczny Bóg ma przypisaną zbyt wielką wszech-* co powoduje iż zawsze jest wytłumaczenie "Bóg jakoś by to wyjaśnił". Tylko że przy takim podejściu naturalnie włącza się (nie u wszystkich - delikatnie rzecz ujmując) sprowadzenie całej kwestii do dowolnej bzdury, gdzie mechanizm "wyjaśnień" jest identyczny. |
Dokładnie tak.
I nie ratuje sytuacji to, że ktoś powie "tam w środku bóg (piszę z małej litery, bo jest hipotetyczny, jest w tym rozumowaniu tylko ideą, uosabiającą owe wszech*, a nie prawdziwą osobą) przecież "wie dokładnie", na czym owo zrealizowanie czegoś logicznie nieuchwytnego polega. Bo takie tłumaczenie czyni owego boga być może jedynym, który "wie, o co chodzi", co oznacza, że mamy tu do czynienia z CAŁKOWICIE PRYWATNĄ INSTANCJĄ JĘZYKA. Jest to sytuacja analogiczna, gdyby nawet człowiek wymyślił sobie język odnoszący się do unikalnych, też wyfantazjowanych tylko u siebie i przez siebie znaczeń, a potem ogłosił tryumfalnie: absolutną prawdą jest, że "jh8j8 u8j87 q2n79yh uuuugggee". Bo to on określa tu wszystkie reguły, to on - w hermetycznym swoim umyśle - jest twórcą kryteriów, stosującym te kryteria, osądzającym efekt ich zastosowania, on stał się UMYSŁEM, KTÓRY POGRYWA SAM ZE SOBĄ.
Ale czy "absolut" sprowadzony do tego, że jakiś wielki umysł w czymś zawsze pogrywa sam ze sobą, a więc "absolut", o którym pozostali kompletnie nie wiedzą, o co chodzi, bo odbierają jego sformułowanie jako chaos i bełkot, jest aby na pewno tym "absolutem", który jako absolut (intuicyjnie rozumiany, potwierdzany szczerymi odczuciami zgodności z sensem rzeczy) chcielibyśmy uznawać?... (pytanie jest retoryczne)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35621
Przeczytał: 71 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:59, 15 Maj 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | ktoś powie "tam w środku bóg (piszę z małej litery, bo jest hipotetyczny, jest w tym rozumowaniu tylko ideą, uosabiającą owe wszech*, a nie prawdziwą osobą) przecież "wie dokładnie", na czym owo zrealizowanie czegoś logicznie nieuchwytnego polega. Bo takie tłumaczenie czyni owego boga być może jedynym, który "wie, o co chodzi", co oznacza, że mamy tu do czynienia z CAŁKOWICIE PRYWATNĄ INSTANCJĄ JĘZYKA. Jest to sytuacja analogiczna, gdyby nawet człowiek wymyślił sobie język odnoszący się do unikalnych, też wyfantazjowanych tylko u siebie i przez siebie znaczeń, a potem ogłosił tryumfalnie: absolutną prawdą jest, że "jh8j8 u8j87 q2n79yh uuuugggee". Bo to on określa tu wszystkie reguły, to on - w hermetycznym swoim umyśle - jest twórcą kryteriów, stosującym te kryteria, osądzającym efekt ich zastosowania, on stał się UMYSŁEM, KTÓRY POGRYWA SAM ZE SOBĄ.
Ale czy "absolut" sprowadzony do tego, że jakiś wielki umysł w czymś zawsze pogrywa sam ze sobą, a więc "absolut", o którym pozostali kompletnie nie wiedzą, o co chodzi, bo odbierają jego sformułowanie jako chaos i bełkot, jest aby na pewno tym "absolutem", który jako absolut (intuicyjnie rozumiany, potwierdzany szczerymi odczuciami zgodności z sensem rzeczy) chcielibyśmy uznawać?... |
Chciałem to jeszcze podsumować, patrząc na tę myśl z dystansu. Oto wg mnie mamy tu ZAGADNIENIE PRAWDY NIESKOMUNIKOWANEJ - SKRAJNIE PRYWATNEJ.
Czy "prawda" odczytywana przez umysł, ale TYLKO PRZEZ TEN UMYSŁ - prawda, dla której wszystkie kryteria, wszystkie rozpoznania będą realizowane w tym umyśle i żadnym innym - jest "tą prawdą", której oczekujemy, myśląc o idei prawdziwości?...
Absolutyści to przeoczyli, dla nich prawda mentalnie lepi się do władzy i dominacji, więc de facto rozumują na zasadzie "jeśli każdemu sprzeciwiającemu się jakiejś tezie twardy władca jest w stanie tak dać po łbie, że mu się odechce sprzeciwiać, to znaczy, że prawda jest po stronie tego władcy". Jakby owa prawdziwość od niczego obiektywnego nie zależała, a jedynie od uznań osób...
Absolutyści wiążący absolut prawdy z boskością (aspektem superosobowym) stają w obliczu wewnętrznej sprzeczności swoich uznań - bo ich "absolut" musi obsługiwać sobą dwie dokładne sprzeczne ze sobą narracje myślowe
- jest arbitralnie osobowy - w kontekście absolutnego panowania nad uznaniami przez boskiego władcę
- jest z zasady dystansujący się od uznań osób, gdy kwestia zaczyna dotyczyć zwykłych umysłów.
Czyli jak jest z tą prawdą - jest ona z natury osobowa, czy nieosobowa?...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|