Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35174
Przeczytał: 58 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:57, 14 Maj 2025 Temat postu: Paradoks absolutu zbyt... absolutnego |
|
|
W idei absolutu władzy i sprawczości jest zawarty paradoks. Tradycyjnym sformułowaniem tego paradoksu, w kontekście wszechmocy jest sławetny paradoks kamienia. Ale problem jest wg mnie szerszy, więc warto go postaci ogólniejszej.
Ujawnia się ten problem szczególnie w kontakcie z takimi teistami, którzy boga, rozumianego jako istotę wszechmocną traktują mocno lękowo. Owa lękowość objawia się tendencją do przyznawania bogu atrybutów, które z założenia mają określać absolutne maksimum władzy, arbitralności, określania stanu rzeczy, dowolnego (nawet skrajnie kapryśnego) zarządzania wszelką logiką i epistemologią. Gdy się takiemu wyznawcy zada pytanie: czy bóg może sprawić, że 2+2 stanie się równe 5? (nie piszę tu "bóg" wielką literą, bo nie odnoszę się tu konkretnej, osobowej istoty boskiej, lecz myślę o idei, o wyobrażeniu, boskości niekoniecznie o tym teizmie, który ja sam wyznaję jako prawdziwy)
- Pewnie odpowiedź takiego lękowo czołobitnego teisty będzie twierdząca: tak, bóg może to zrobić, jeśli tylko zechce.
A czy za chwilę ten bóg może za chwilę sprawić, aby 2+2 stało się równe 7?
Tu otrzymamy tę samą odpowiedź od absolutysty arbitralności boskiej: może!
A czy bóg może sprawić, że wstecz w czasie, czyli w momencie, w którym 2+2 równało się 5, będzie się jednak równało 7?
- Na to nasz (hipotetyczny) absolutysta też odpowie: może.
A czy bóg może sprawić,że "uen9j9 będzie iuaju0001"?
- Tu odpowiedź też będzie w stylu: skoro jest bóg istotą absolutnie wszechmocną, to może tak właśnie sprawić.
W czym tu jest problem?...
- Ano w tym, że NIKT NIE BĘDZIE W STANIE ZORIENTOWAĆ SIĘ, jakie jest znaczenie owego aktu sprawczego.
Gdybyśmy zadali komuś pytanie: czym różni się akt uczynienia, że 2+2=5 od aktu, że "uen9j9 będzie iuaju0001", to nie dostaniemy odpowiedzi. Te "możliwości" jakie ma absolut (wszech)mocy w kontekście fraz niedających się spójnie odczytywać są w istocie NIEODRÓŻNIALNE JEDNE OD DRUGICH - wszystkie są tym samym, wszystko są po prostu NIEJASNOŚCIĄ W SPRAWIE.
I w tym kontekście "absolutność" takiej (wszech)mocy, która jest zbyt daleko posunięta, bo z niej wynika wszystko, staje się zjechaniem znaczeń do chaosu, do stanu o niczym nieinformującego.
Tu absolutysta może powiedzieć: ale "tam w środku" np. owo zrobienie, że "uen9j9 będzie iuaju0001" ma swoja konkretną instancję w umyśle boskim. Na co ja powiem - w hermetycznej kapsule umysłu boskiego i tak przecież może być wszystko. Więc racja - może tam być i znaczenie dla "uen9j9 będzie iuaju0001". Jednak niemożliwe jest, aby owo znaczenie przedarło się do postaci SPONTANICZNEGO ODCZYTANIA ZNACZEŃ PRZEZ NIEZALEŻNE UMYSŁY.
Taki "absolut", który jest do absolutnie wszystkiego, staje się w owym kontekście absolutem do niczego - bo destabilizuje znaczenia, sprawiając, że tu nic nie jest do końca stabilne (absolutność jest trochę przecież formą stabilności) - tu wszystko może być wszystkim, jeśli tylko absolutny władca to postanowi. Ale FUNKCJONALNIE gdy wszystko jest wszystkim, to wszystko jest też niczym.
|
|