Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jeszcze więcej wolności

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Galeria twórczości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:18, 20 Gru 2017    Temat postu: Jeszcze więcej wolności

Chciałoby się być wolnym. Ale tak naprawdę w pełni i głęboko wolnym.
Gdybym mógł np. się teleportować w dowolne miejsce wszechświata. A do tego tak, żeby tam nie zginąć (np. w próżni kosmicznej, albo wewnątrz pulsara). To by była wolność. Tak bym sobie skakał - to tu to tam. Jak bym tak kosmos obskakał, to miałbym go obskakanego. :think:
Albo żeby być takim supersilnym, który może wszystko podnieść. To bym wszystko podnosił. :think:
No i żebym mógł na przykład zmieniać kolory - jabłka zielone, po zrobieniu przeze mnie "pstryk" robiłyby się fioletowe w barwie, a planeta Mars, zamiast być "czerwoną planetą", stałaby się biało - zieloną w rude paski. To by była wolność.
Mógłbym móc np. jeszcze mieć kupę kasy. Chodziłbym i wydawał ją. Ale właściwie jak byłbym taki całkiem wolny, to po co mi kupować coś, co w ramach wolności mógłbym sobie od razu dostać?... Więc chyba nie potrzebuję pieniędzy, tylko możliwości stwarzania sobie wszystkiego co zechcę. Ale pieniądze też mógłbym mieć w dowolnej ilości; jak bym tylko zechciał.
No i jeszcze dobrze byłoby mieć możliwość dania bezkarnie w mordę każdemu, kto mi się przeciwstawia. Wtedy nikt by nic do mnie miał, wszyscy byliby grzeczni. A ja bym tak chodził i się pokazywał, jaki to jestem nienaruszalny. Nawet bym komuś coś mógł powiedzieć, albo przykopać, a on nie mógłby nic mi zrobić.
Jakbym tak całkiem był wolny, to mógłbym coś zrobić, a potem to skasować. Albo też mógłbym zrobić odwrotnie - najpierw skasować coś, a potem to przywrócić. Albo w ogóle stwarzać rzeczy z niczego. Wszyscy by się dziwili.
Ale właściwie, skoro byłbym taki nieograniczony w możliwościach, to może od razu lepiej byłoby jakimś "pstryk" spowodować, że wszyscy by się dziwili.
A jakby mi ktoś podskoczył, to tak bym go od razu załatwił, żeby się przestraszył na amen i już nigdy przeciw mnie nie wystąpił. Albo w ogóle od razu zrobiłbym tak, żeby się bardzo przestraszył. A nawet można by zrobić tak, żeby się wszyscy na całym świecie przestraszyli i mieli do mnie wielki szacunek. Robię pstryk - a tu od razy wszyscy się mnie boją. To bym był wielki.
A potem może zrobiłbym, żeby się jeszcze bardziej mnie przestraszyli. I jeszcze bardziej za chwilę... I tak do nieskończoności by się bardziej przestraszali, a potem jeszcze bardziej mnie szanowali. I wtedy nikt by mi nie podskoczył - cały świat "morda w kubel"! Hahahaaha!!!!
Potem jakby ci przestraszeni tak bardzo się mnie bali, że nic nie dałoby się z nimi zrobić, to może bym im odpuścił... Niech znają łaskę pana i się trochę nie boją. Ale potem - już tak kontrolnie - dałbym im w mordę, aby się bali.
Ale oczywiście mógłbym być nieśmiertelny - w końcu jak wolność, to wolność. Więc mógłbym tak wiele razy - dawać komuś w mordę, przestraszać, sprawiać, że będzie miał szacunek. I tak mógłbym tysiąc razy. Albo i bilion razy z trylionem ludzi.
I nie byłoby nic co by mi się oparło. Bo jak bym się oparło, to ja zaraz zrobiłbym "pstryk" i w jednej chwili by się odoparło. Wszyscy by wiedzieli, że jestem taki wielki, bardzo by się bali. I nikt by nic nie powiedział, bo by się bał. A ja robiłbym co bym chciał. Co tylko przyszłoby mi do głowy. I nawet milion razy bym to robił; albo trylion razy bym to robił, tylko tryliard razy mocniej. A potem bym to skasował. Ale może znowu przywrócił, tylko trochę inne. I potem znowu skasował. I przywrócił jeszcze inne...
I bym był taki wolny, tak bym wszystko mógł, bo nic nie stanowiłoby problemu, nic nie byłoby dla mnie wyzwaniem, bo moje "pstryk" by to załatwiało.
I tak dalej - przez kolejny raz, kolejny rok, kolejne milion lat...
Nie byłoby niczego, co by mogło mi się przeciwstawić, więc moja wolność byłaby absolutna. Biliardy lat by tak było, bo nic by nie mogło mnie zniszczyć.

Tak by mogło być, gdyby mieć taką absolutną wolność i moc. Tylko właściwie co wtedy warto byłoby z tym robić?
Co by miało być wyzwaniem, jeśli nic nie jest wyzwaniem?...
I po co robić coś, co jest takie absolutnie łatwe?...
Po co w ogóle żyć, jeśli nie ma czego zdobywać, jeśli z niczego nie ma się satysfakcji, bo wszystko się zjawia absolutnie od razu bez wysiłku?...

To jakbym miał taka wolność, to mógłbym jeszcze np. ...
... zrobić coś, co oparłoby się mojej wolności. Wtedy przynajmniej miałbym jakiś cel dla siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:42, 20 Gru 2017    Temat postu:

Moze najpierw na liscie tych celow osobistych przeczytac przekaz o krolu Midasie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:48, 20 Gru 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Moze najpierw na liscie tych celow osobistych przeczytac przekaz o krolu Midasie?

Ja tworzę współczesną wersję. Antyki precz. :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5909
Przeczytał: 76 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:27, 21 Gru 2017    Temat postu:

Twierdzisz że Bogu wszechmoc się znudziła i stworzył niepokornego człowieka?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:35, 21 Gru 2017    Temat postu:

Andy72 napisał:
Twierdzisz że Bogu wszechmoc się znudziła i stworzył niepokornego człowieka?

Nie chcę się wypowiadać za Boga, który przerasta mnie o eony. Ale, tak zupełnie "nieśmiało", jako kompletnie NIEZOBOWIĄZUJĄCY, HIPOTETYCZNY rzut "oka" na sprawę, to sugeruję trochę "jakąś cząstkę możliwej prawdy" w tej kwestii, iż WOLNOŚĆ ROZUMIANA JAKO COŚ W POBLIŻU WSZECHMOCY i w powiązaniu z atrybutami OSOBY prowadzi jednak do wniosku, iż taka wolność absolutnie samotna, taka bez jakiegoś niezależnego bytu odniesienia (takim mógłby być dla Boga człowiek) jest jakaś taka nieatrakcyjna, pusta, pozbawiona zrozumiałości danej nam ludziom (a może nawet ogólniej - OSOBOM).

Ale tak naprawdę chcę stwierdzić coś więcej.
Z jednej strony chcę zasugerować ludziom, którzy tak absolutnie i bezkrytycznie szukają tej wolności robienia rzeczy bez ograniczeń, eskalując owo pragnienie do maksimum, aby przemyśleli, czy to w ogóle ma sens. Bo może się okazać, że spełnienie się tych oczekiwań człowieka będzie dla niego rodzajem końca sensu istnienia, końca celowości jakiejkolwiek.

Mam też inny wniosek, który rzuca chyba pewne światło na relację Bóg - człowiek. Religia, tak jak ją poznałem z kościelnych przekazów, trochę tu miesza - tzn. próbuje stać nogami jednocześnie po obu stronach barykady. Bo z jednej strony uczą nas, że Bóg człowieka kocha i dla niego robi tak wiele, że nawet swego Syna dał na mękę, aby człowieka uratować. Z drugiej jednak strony spotykamy się ze stwierdzeniami, że Bóg jest tak potężny, tak niezależny, że niczego nie musi, niczego nie potrzebuje.
Gdyby to ostatnie było prawdziwe, to mamy wtedy wniosek, który negowałby potrzebę kontaktu z człowiekiem, czy zbawiania go. Ale też wciąż wisi nam pytanie: nawet jeśli mówi się, że Bóg kocha człowieka, to właściwie jednak PO CO Mu ten człowiek?...
Więc jednak sugeruję przynajmniej jeden (pewnie jest ich więcej, a poza tym ten wcale nie musi być właściwym) taki aspekt sprawy, powiązany z wolnością, w którym jednak ten wolny, choć właśnie niesforny, nieprzewidywalny człowiek NIESIE ZE SOBĄ WARTOŚĆ dla Boga, niesie ją właśnie ta wolnością i niezależnością.
Choć tak naprawdę, to uważam, że nie chodzi tylko o sam fakt "znudzenia się" światem bez wyzwań. Chodzi jeszcze np o aspekty piękna i twórczości - o to, że chyba Bóg jakoś chce, aby ktoś mógł się ucieszyć, podziwiać to Jego wspaniałe dzieło. A żeby się cieszył i podziwiał naprawdę, to musi być w tym swoim odczuwaniu piękna wolny, musi móc powiedzieć także "nie". Ale jeśli powie "tak", to jest wspaniale.

Jest tu też pewien drobny trop z ideą grzechu pierworodnego - który ja trochę wiążę z ideą posiadania celów/pragnień nie mających szans na danie spełnienia. Jest taka część możliwych pragnień, które - gdyby się spełniły - to ostatecznie pragnącemu wygenerowałyby nie radość, nie satysfakcję, nie poczucie zwycięstwa, ale zwykłe uświadomienie sobie idiotyzmu owych celów i pragnień, dalej zaś wyłania się sugestia wadliwości umysłowej i uczuciowej posiadacza owych pragnień. Bo jak ktoś tak niespełnialne, tak kretyńskie pragnienia wygenerował w umyśle, hołubił, starał się o nie walczyć i nic lepszego w nim nie powstało, to chyba taki umysł godny jest potępienia, uznania go za wadliwy sam w sobie. I to nawet jest on wadliwy nie dlatego, że przekracza jakieś zakazy, że jest nieposłuszny (jak to religia lubi akcentować), ale z tego prostego powodu, że NIE POTRAFI SKIEROWAĆ SIĘ W STRONĘ CZEGOŚ CO JEST PERSPEKTYWICZNE - że nie ma spełnialnego obszaru szczęścia dla siebie. Jeśli taki umysł (liczony razem z uczuciami) ostatecznie tę wadliwość, nieperspektywiczność, głupotę swoich pragnień i myśli uświadomi, jeśli nie będzie w stanie ujrzeć w swoich zasobach żadnej alternatywy, to potępi on swoje jestestwo zupełnie sam, bez "poganiania" jakimiś niezależnymi od niego sądami, ocenami innych umysłów.
Dlatego niezwykle ważne w kontekście oceny umysłu człowieka jest pytanie: czy potrafię pragnąć tego, co ostatecznie jest realizowalne, co nie ma wadliwości wynikających sprzeczności wewnętrznych?
Wydaje mi się, że ten aspekt poprawnych pragnień jest kluczowy dla zrozumienia problemu człowieka na tym świecie. Warto jest podczas swego życia na tym łez padole w końcu jakoś MIEĆ PODSTAWY DO WNIOSKU, że pragnę dobra, pragnę właściwych rzeczy, pragnę tak, że sam sobie nie przeczę.

No i jeszcze jeden wniosek, spostrzeżenie. Cholerka... jak już się rozpędziłem...
Może nie wystarczająco doceniamy, czasem nie potrafimy się pogodzić z faktem OGRANICZEŃ...
Wiele ludzi postrzega swoje szczęście, spełnienie, wartość przez pryzmat tego, co mogą pokonać, złamać, jakim ograniczeniom się przeciwstawić. Ja co prawda nie neguję tego, że z licznymi ograniczeniami warto jest walczyć, ale może nie ze wszystkimi?...
Może warto gdzieś tak wewnętrznie się pogodzić z tym, że posiadanie wszystkiego jest niemożliwe, a już na pewno mało sensowne. Podobnie możliwość robienia wszystkiego też nie za bardzo jest celowe. Szczęśliwym można być ZNAJDUJĄC SOBIE SWÓJ ZAKRES RZECZY ZABRONIONYCH i przestrzegając tego zakresu. Po raz kolejny przytoczę ten przykład z grą w szachy - ona istnieje, daje ludziom fun, właśnie dzieki temu, że POSIADA OGRANICZENIA dla ruchu figur, co ostatecznie daje tę niezliczoną liczbę kombinacji rozgrywki. Gdyby figury na szachownicy mogły się ruszać bez całego tego układu ograniczeń, to nie byłoby w ogóle gry.
Dlatego ograniczenie, jakaś twarda "ściana", wyjęcie czegoś z zasobów bezpośredniej wolności, niejednokrotnie można odebrać bardziej jako dar, niż jako coś, co nam zagraża, przeszkadza nam. Bo tak jak ograniczenia ruchu figur tworzą grę w szachy, jak ograniczenia w grach sportowych w ogóle dają nam szansę na uprawianie sportu, tak cała masa innych ograniczeń jest warta zaakceptowania na podobnej zasadzie.
Bo szukanie tej wolności tak na siłę, tak niczym rozwścieczony byk atakując każdą rzecz, którą się rozpozna jako ograniczenie, wcale ostatecznie nie powiększy nam potencjalnych obszarów radości i spełnienia, lecz powiększy nieraz tylko obszar frustracji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:50, 21 Gru 2017    Temat postu:

Andy72 napisał:
Twierdzisz że Bogu wszechmoc się znudziła i stworzył niepokornego człowieka?
Nie, to czlowiek obdarzony emocja uniwersalnego strachu stworzyl niedoskonalego Boga na swoje podobienstwo.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 3:50, 21 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 4:04, 21 Gru 2017    Temat postu:

Cytat:
Szczęśliwym można być ...
... zaprzestajac warunkowac szczescie, bo warunkowanie szczescia to bol neurotyczny i pojawia sie bez udzialu wolnej woli, bo jest mechanizmem obronnym funkcji instynktownej mozgu pochodzacym z dziecinstwa z powodu albo wstydu lub odrzucenia. Zycie w widelkach komfortu emocjonalnego (id estunikanie lub represja emocji) to wykladniczy wzrost cierpietnictwa neurotycznego. Zycie w bolu neurotycznym powoduje fragmentarycznosc osobowosci i uciekanie w uzywki z obawy przed egzystencja na peryferiach wlasnej osobowosci bez odczucia wlasnej wartosci. Jest to egzystencja w "pomrocznosci" - swoistej nieprzytomnosci i slepoty. Wowczas odczuwanie radosci z zycia jak czynia to dzieci i wyrazanie tej radosci z zycia przez pogode ducha, dobry humor, harmonie, zycie spontaniczne bez balastu neurotycznej kontroli, afirmujac swoja wartosc, nie obawiajac sie wejscia we wlasne emocje w aspekcie samowartosci i sprawiedliwosci spolecznej - sa niemozliwe, bo ofiara cierpietnictw nie posiadajac zaufania samej sobie z uczuciem pierwotnego strachu dostosowuja sie do presji otoczenia i w pewnym sensie "umiera".

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 4:15, 21 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5909
Przeczytał: 76 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:27, 21 Gru 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Nie, to czlowiek obdarzony emocja uniwersalnego strachu stworzyl niedoskonalego Boga na swoje podobienstwo.


No tak, robisz doktorat z teologii aż doszłaś do wniosku że "czlowiek obdarzony emocja uniwersalnego strachu stworzyl niedoskonalego Boga na swoje podobienstwo" ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:49, 21 Gru 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Cytat:
Szczęśliwym można być ...
... zaprzestajac warunkowac szczescie, bo warunkowanie szczescia to bol neurotyczny i pojawia sie bez udzialu wolnej woli, bo jest mechanizmem obronnym funkcji instynktownej mozgu pochodzacym z dziecinstwa z powodu albo wstydu lub odrzucenia. Zycie w widelkach komfortu emocjonalnego (id estunikanie lub represja emocji) to wykladniczy wzrost cierpietnictwa neurotycznego. Zycie w bolu neurotycznym powoduje fragmentarycznosc osobowosci i uciekanie w uzywki z obawy przed egzystencja na peryferiach wlasnej osobowosci bez odczucia wlasnej wartosci. Jest to egzystencja w "pomrocznosci" - swoistej nieprzytomnosci i slepoty. Wowczas odczuwanie radosci z zycia jak czynia to dzieci i wyrazanie tej radosci z zycia przez pogode ducha, dobry humor, harmonie, zycie spontaniczne bez balastu neurotycznej kontroli, afirmujac swoja wartosc, nie obawiajac sie wejscia we wlasne emocje w aspekcie samowartosci i sprawiedliwosci spolecznej - sa niemozliwe, bo ofiara cierpietnictw nie posiadajac zaufania samej sobie z uczuciem pierwotnego strachu dostosowuja sie do presji otoczenia i w pewnym sensie "umiera".

Zgodziłbym się z Tobą, gdybym nie znał świata, jaki znam.
Powiedz o odczuwaniu radości z życia:
- tym kobietom porwanym do domów publicznych
- żyjącym strachu przed gangami całymi dzielnicami w Ameryce Łacińskiej, Afryce.
- milionom Somalijczyków żyjącym w nędzy i przemocy?
- Ludności Rohihngja prześladowanych w Birmie
- mieszkańcom Korei Północnej gnębionych przez reżim.
...

Jaką "radość życia" zaproponujesz dziewczętom porwanym do gwałtów i przemocy przez Boko Haram?
W USA jest z kolei ogromna liczba bezdomnych, czy inaczej wykluczonych ludzi.
Może najsilniejsze mentalnie jednostki, nawet w trudnych warunkach, są w stanie zachować pogodę ducha, a nawet szczęście. Ale my - dopóki nie znajdziemy się w ich położeniu - możemy sobie długo i namiętnie gdybać, jak to oni mogą być szczęśliwi, pełni radości życia.
Ja osobiście nie mam wielkich złudzeń co do szansy na szczęście tu na ziemi. Tak wiele okrutnego zła tu się rozlało, że szczęście jest właściwie jakby podejrzane - bo ktoś szczęśliwy, żyjący w dostatku, jeśli jest otoczony nędzą i poniżeniem, to albo jest niewrażliwy na cierpienia innych, albo głuchy i ślepy.
Nie mam dobrego komunikatu dla ludzi na Ziemi. Dopóki całe masy ludzi, bez własnej winy są wciskane w ucisk, poniżenie, agresję, dopóty nie za bardzo mamy prawo być tak w pełni szczęśliwymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:58, 21 Gru 2017    Temat postu:

Agape love = self-sacrificing = neurotic suffering - poświęcenie = neurotyczne cierpienie.

Agapao love = doing what is right at the right time for value adding reasons = growth - czyn to, co jest prawe w odpowiednim miejscu I czasie dla wartości dodanej = wzrost jednostki/spolecznosci.

Cytat:
You cannot get poor enough to eradicate poverty in the world. You cannot get sick enough to eradicate ills in the world. What you do is enough. - Nie można wystarczająco zbiedniec, aby wyeliminować ubóstwo na świecie. Nie można zachorować na tyle, aby wyeliminować nieszczęścia na świecie. To co robisz wystarczy.


Cytat:
Think globally but act locally. - Myśl globalnie, ale działaj lokalnie.


One can swim in the stream of his or her own inspiration or drown in the stream of his or her own sorrow. - Można pływać w strumieniu własnej inspiracji lub utopić sie w strumieniu swojego smutku. - Copyright/Prawa autorskie ABW, MBA, 12/21/2017

Cytat:
What we pay attention to expands, and our brain energy follows. - To na co zwracamy uwagę konsumuje nasza energie mózgu.


Choose you attention wisely. - Wybieraj uwagę mądrze. - Copyright/Prawa Autorskie ABW, MBA, 12/21/2017

Kultura narodowa USA = inspiracja/wzrost

Kultura narodowa Polski = desperacja/cierpienie neurotyczne.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 17:09, 21 Gru 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:41, 21 Gru 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Cytat:
To co robisz wystarczy.

A COŚ w ogóle robisz?
A nawet jeśli ktoś coś zrobił - np. wysłał 10 dolarów na wsparcie jakiejś organizacji, która pomaga biedakom (choć w istocie 90% datków przejada, a tylko 10% trafia do tych rzeczywiście potrzebujących), to czy na pewno zrobił WYSTARCZAJĄCO?...
I teraz może sobie po prostu iść, pławić się w dobrobycie, szczęściu i samozadowoleniu?...

Na każdą prawie sentencję można przedstawić jakąś przeciwsentencję. I choć faktycznie nie jesteśmy w stanie naprawić tego świata, lecz to nie oznacza, iż wolno nam - może nawet jakoś bardziej USILNYCH - starań w tym zakresie zaniechać. A już na pewno akceptowanie w sobie poczucia wyższości, z powodu tego, że jest się szczęśliwym (bo się jest takim mądrym, że to szczęście w sobie chronimy) nie jest niczym szlachetnym.
Może każdy żyjący w dobrobycie powinien jednak, choć trochę, choć tak dla przyzwoitości, mieć jednak w sobie okruch poczucia jakiejś formy winy, gdy nie stara się pomagać innym, albo gdy mało pomaga innym.
Żydzi mieli (nie wiem, na ile jeszcze mają) przekonanie, że Bóg daje powodzenie tym ludziom, którzy się Mu zasłużyli. Chrześcijanie tak nie twierdzą, a wręcz nieraz apoteozują cierpienie (na ile, albo czy słusznie, to temat na inną dyskusję), wzorując się na cierpieniu Jezusa. I chyba jest w tym taka prawda, że cierpiący ludzie na dzisiejszym świecie raczej sobie na swój stan cierpienia rzadko zasłużyli, a przynajmniej nie zasłużyli na nie bardziej, niż ci, co żyją w radości i dostatku.
Nie chcę stawiać jakiejś ostatecznej tezy w rodzaju np. namawiania do umartwień, czy noszenia na sobie win całego świata. Myślę jednak, że jeśli żyjemy we względnym choćby dostatku, to patrząc na biedę innych, winniśmy w tej sytuacji pewne minimum pokory, może jakiegoś zawstydzenia tą własną wygodą i radością, no i oczywiście - na ile to możliwe - podejmowania starań, aby zmniejszać obszar cierpienia - szczególnie właśnie tych poszkodowanych przez los.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:46, 21 Gru 2017    Temat postu:

Cytat:
A COŚ w ogóle robisz?
Yip, przede wszystkim nie poglebiam cierpienia neurotycznego na swiecie nie bedac osoba skupiajaca uwage a tym samym kierujaca energie mojego mozgu na tym aspekcie egzystencji ludzkiej.

Sorry, ale gonienie swojej kosci ogonowej nigdy nie bylo I nie bedzie moim modus operandi. Czlowiek zyjacy z platform milosci agapao/moralnej nie wierzy lecz wie odczuciowo kiedy "wystarczy" jest "wystarczy".

W roku 1985 w wieku 24 lat Natura pchala mnie w archetyp wojownika (cele) z archetype atlety (skupienie na ciele materialnym) I kultura narodowa Polski - ludzi malostkowych I negatywnych zaczela mnie dlawic. Mimo bycia samotna matka rocznego synka (eks-maz nie chcial wyjezdzac z Polski), wyjazdu z $20 w kieszeni, I bez znajomosci jezyka angielskiego nie balam sie, bo wiedzialam, ze jade do kraju ktorego kultura nerodowa nie bedzie mnie dlawic. Tak czuje nadal.

Prosze bardzo, poszlam do kuchni umyc swoj szklany pojemnik na zupe po posilku, umylam komus kubek moczacy sie w zlewie, zrobilam mu zdjecie, I wstawilam na FB z napisem "My Amerykanie jestesmy inspirujaca nacja".

[link widoczny dla zalogowanych]

Henry David Thoreau napisał:
Go confidently in the direction of your dreams. Live the life you have imagined. - Śmiało Idź w kierunku swoich marzeń. Żyj życiem, które sobie wyobrażasz.


A przed swietami dam donacje na organizacje, ktora przekazuje wszystkie srodki potrzebujacym:

[link widoczny dla zalogowanych]

The force of your neurotic suffering is no match to the power of my Spirit - Siła twojego neurotyczne cierpienia jest niczym przy mocy mojego ducha.

Cytat:
For darkness, light is the enemy. For light, darkness does not exist. - Dla ciemności, światło jest wrogiem. Dla światła, ciemność nie istnieje.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 19:48, 21 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Galeria twórczości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin