Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pluszowy sadysta

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:48, 25 Sty 2024    Temat postu: Pluszowy sadysta

Śfińśkie spory wokół wizji Boga chrześcijańskiego koncentrują się wokół biblijnych podstaw do uznania takiego lub innego obrazu Boga. Jest to płaszczyna zupełnie jałowa, ponieważ pomiędzy zwolennikami katolickiego obrazu Boga a zwolennikami Boga pluszowego jest fundamentalna przepaść. Ci pierwsi interpretują Biblię zgodnie z nauczaniem Kościoła Katolickiego, a ci drudzy po swojemu. Ci pierwsi widzą w Biblii Objawienie, ci drudzy postrzegają Biblię jako księgę częściowo objawioną, a częściowo fałszującą obraz Boga, co wymaga od nich weryfikowania treści Biblii z samym sobą (swoimi prywatnymi odczuciami i perefrencjami).

W związku z tym przerzucanie się wersetami z Biblii czy wyimkami z Katechizmu KK nie ma większego sensu, a należałoby raczej odwołać się do samej wizji Boga, sprawdzając ile tak naprawdę jest pluszaka w Bogu pluszowym.

Z moich rozmów z pluszowcami wynika, że u podstaw wiary w Boga pluszowego jest z jednej strony przeświadczenie, że katolicki Bóg jest okrutnym sadystą odpowiedzialnym za zło i cierpienie na świecie, a z drugiej pragnienie, żeby istniał dobry miłościwy Bóg. Ponieważ nie potrafią pogodzić istnienia dobrego Boga ze złem i cierpieniem, a przecież widzą, że na świecie jest zło i cierpienie, to dochodzą do wniosku, że na koniec musi nastać Happy End, który wynagrodzi to całe zło świata, w ten sposób od-sadystyczniając pierwotny obraz katolickiego Boga. Czyli gdyby nie powszechne zbawienie, ten sam Bóg, którego czczą i wielbią, byłby okrutnym sadystą.

I teraz należy zadać sobie pytanie, czy taki Bóg rzeczywiście jest "wszechmocną miłością"? Czy ktoś kto funduje stworzeniu niepotrzbne zło i cierpienie, żeby na koniec okazać swoja łaskawość i wszystko wybaczyć, zasługuje na uwielbienie i cześć? Czy może jest to jeszcze bardziej okrutna istota, ponieważ dąży do tego, by ofiary jego sadystycznych praktyk okazywały mu bezbrzezną wdzięczność, ponieważ potwór się nad nimi ulitował?


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Czw 11:51, 25 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:06, 25 Sty 2024    Temat postu: Re: Pluszowy sadysta

towarzyski.pelikan napisał:
Śfińśkie spory wokół wizji Boga chrześcijańskiego koncentrują się wokół biblijnych podstaw do uznania takiego lub innego obrazu Boga. Jest to płaszczyna zupełnie jałowa, ponieważ pomiędzy zwolennikami katolickiego obrazu Boga a zwolennikami Boga pluszowego jest fundamentalna przepaść. Ci pierwsi interpretują Biblię zgodnie z nauczaniem Kościoła Katolickiego, a ci drudzy po swojemu. Ci pierwsi widzą w Biblii Objawienie, ci drudzy postrzegają Biblię jako księgę częściowo objawioną, a częściowo fałszującą obraz Boga, co wymaga od nich weryfikowania treści Biblii z samym sobą (swoimi prywatnymi odczuciami i perefrencjami).

W związku z tym przerzucanie się wersetami z Biblii czy wyimkami z Katechizmu KK nie ma większego sensu, a należałoby raczej odwołać się do samej wizji Boga, sprawdzając ile tak naprawdę jest pluszaka w Bogu pluszowym.

Z moich rozmów z pluszowcami wynika, że u podstaw wiary w Boga pluszowego jest z jednej strony przeświadczenie, że katolicki Bóg jest okrutnym sadystą odpowiedzialnym za zło i cierpienie na świecie, a z drugiej pragnienie, żeby istniał dobry miłościwy Bóg. Ponieważ nie potrafią pogodzić istnienia dobrego Boga ze złem i cierpieniem, a przecież widzą, że na świecie jest zło i cierpienie, to dochodzą do wniosku, że na koniec musi nastać Happy End, który wynagrodzi to całe zło świata, w ten sposób od-sadystyczniając pierwotny obraz katolickiego Boga. Czyli gdyby nie powszechne zbawienie, ten sam Bóg, którego czczą i wielbią, byłby okrutnym sadystą.

I teraz należy zadać sobie pytanie, czy taki Bóg rzeczywiście jest "wszechmocną miłością"? Czy ktoś kto funduje stworzeniu niepotrzbne zło i cierpienie, żeby na koniec okazać swoja łaskawość i wszystko wybaczyć, zasługuje na uwielbienie i cześć? Czy może jest to jeszcze bardziej okrutna istota, ponieważ dąży do tego, by ofiary jego sadystycznych praktyk okazywały mu bezbrzezną wdzięczność, ponieważ potwór się nad nimi ulitował?


Ciekawe spostrzeżenia. Generalnie pluszowizm upada nie tylko w świetle istnienia piekła ale również w świetle cierpienia na świecie. Nie ma w zasadzie żadnej różnicy między piekłem i Auschwitz. Obie te rzeczywistości dopuszcza Bóg. I pluszowiec jest niekonsekwentny bo raz wyzywa Boga od sadystów, gdy ten dopuszcza piekło, podczas gdy Auschwitz dla pluszowca nie zaprzecza już miłości Boga. No ale jaka tu różnica? W zasadzie żadna. Pytałem o tę niekonsekwencję pluszowców wiele razy ale żadnej odpowiedzi nie było. Ewidentnie tkwią w tej kwestii w dwójmyśleniu. Z punktu widzenia pluszowców sens ma tylko wieczny Eden, w którym nigdy nie było upadku pierwszych rodziców i wygnania. Każdy inny świat, z tym włącznie, jest już sprzeczny z bogiem pluszowców
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 139 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:42, 25 Sty 2024    Temat postu:

Fedor

Cytat:
Nie ma w zasadzie żadnej różnicy między piekłem i Auschwitz.


Nie ma?

W Auschwitz spłonęło kilka milionów ludzi niewinnych. Dzieci, które nie wybierały sobie religi oraz starców którzy nie mieli juz sił.

W piekle mają płonąć grzesznicy.. Czyli osoby które nie zyly zgodnie z dogmatami wiary.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 16:47, 25 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 175 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:17, 25 Sty 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Fedor

Cytat:
Nie ma w zasadzie żadnej różnicy między piekłem i Auschwitz.


Nie ma?

W Auschwitz spłonęło kilka milionów ludzi niewinnych. Dzieci, które nie wybierały sobie religi oraz starców którzy nie mieli juz sił.

W piekle mają płonąć grzesznicy.. Czyli osoby które nie zyly zgodnie z dogmatami wiary.


Gdyby ktoś mi kilka lat temu powiedział, że Semele przewyższy fedora rozeznaniem, spostrzegawczością w myśleniu to bym go chyba wyśmiał, a dziś to właśnie się dzieje. Muszę przyznać Semele, że od pewnego czasu widzę, że wiele twoich wypowiedzi jest o wiele bardziej dojrzałych, bardziej przemyślanych niż kiedyś. :szacunek:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:43, 25 Sty 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Gdyby ktoś mi kilka lat temu powiedział, że Semele przewyższy fedora rozeznaniem, spostrzegawczością w myśleniu to bym go chyba wyśmiał, a dziś to właśnie się dzieje. Muszę przyznać Semele, że od pewnego czasu widzę, że wiele twoich wypowiedzi jest o wiele bardziej dojrzałych, bardziej przemyślanych niż kiedyś. :szacunek:

Semele ostatnio jest całkiem otwarta światopoglądowo, czyli jest w stanie postrzegać świat wielowymiarowo, z dystansem, z różnych stron, a nie tylko z jednej wybranej przez siebie strony. Sporo jest wyszukanych w internecie stron jest ciekawych, a do tego często nawet całkiem na temat. A część komentarzy też jest całkiem celnych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:59, 25 Sty 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Semele napisał:
Fedor

Cytat:
Nie ma w zasadzie żadnej różnicy między piekłem i Auschwitz.


Nie ma?

W Auschwitz spłonęło kilka milionów ludzi niewinnych. Dzieci, które nie wybierały sobie religi oraz starców którzy nie mieli juz sił.

W piekle mają płonąć grzesznicy.. Czyli osoby które nie zyly zgodnie z dogmatami wiary.


Gdyby ktoś mi kilka lat temu powiedział, że Semele przewyższy fedora rozeznaniem, spostrzegawczością w myśleniu to bym go chyba wyśmiał, a dziś to właśnie się dzieje. Muszę przyznać Semele, że od pewnego czasu widzę, że wiele twoich wypowiedzi jest o wiele bardziej dojrzałych, bardziej przemyślanych niż kiedyś. :szacunek:


Rzeczywiście wzniosła się na "wyżyny geniuszu". Pelikanica to jest dopiero intelekt. A nie jakaś tam emerytka, z postępującą demencją*. Coraz niżej upadasz. Dyszyński zresztą tak samo. Wiek jednak nie sprzyja szarym komórkom

*Miesiąc temu ustaliła z Wujem, że ona nie będzie się do mnie odnosić na forum a ja do niej. Już zapomniała. Tak jak raz zapomniała, że ma męża:

Semele napisał:
Nie mam męża


http://www.sfinia.fora.pl/galeria-tworczosci,14/altazma-vitzanou,20741-450.html#746845

Semele napisał:
Moj mąż nie rusza się z domu.


http://www.sfinia.fora.pl/nauki-spoleczne,44/religijnosc-a-stany-depresyjne,23505-100.html#740481

Rzeczywiście - intelekt godny zachwytu
;-P


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 21:04, 25 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 139 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:08, 25 Sty 2024    Temat postu:

Krytykowanie ludzi to łatwizna. Za co by tu pochwalić fedora?
Super zna Biblię. Nie można mu tego odmówić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 175 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:43, 25 Sty 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Krytykowanie ludzi to łatwizna. Za co by tu pochwalić fedora?
Super zna Biblię. Nie można mu tego odmówić.


To fakt, jest genialny w jej cytowaniu. I w sumie na tym to się kończy. :rotfl: ;-P :think:

fedor napisał:
Rzeczywiście wzniosła się na "wyżyny geniuszu".


W tej dyskusji jak najbardziej. Wskazała ci różnice pomiędzy piekłem i Auschwitz. I jestem naprawdę zaskoczony, że zrobiła to tak umiejętnie. Tym bardziej, że Semele częściej coś cytuje, a tu dała coś od siebie i to w trafny sposób rozbijając twoje opinie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:57, 25 Sty 2024    Temat postu: Re: Pluszowy sadysta

towarzyski.pelikan napisał:
Śfińśkie spory wokół wizji Boga chrześcijańskiego koncentrują się wokół biblijnych podstaw do uznania takiego lub innego obrazu Boga. Jest to płaszczyna zupełnie jałowa, ponieważ pomiędzy zwolennikami katolickiego obrazu Boga a zwolennikami Boga pluszowego jest fundamentalna przepaść. Ci pierwsi interpretują Biblię zgodnie z nauczaniem Kościoła Katolickiego, a ci drudzy po swojemu.

Życzeniowe jest to ostatnie zdanie na maksa.
W istocie powinno być napisane następująco: ci pierwsi interpretuję Biblię zgodnie z tą częścią nauczania Kościoła katolickiego, którą sami akceptują, a ignorując niewygodne sobie aspekty tej nauki, bo skupiając się na wyrażeniach sugerujących surowość Boga i twardy autorytet władzy. Przyznam jednak tu uczciwie, że zarówno jedni, jak i drudzy w istocie traktują tę naukę po swojemu, co z resztą jest o tyle zrozumiałe, że w doktrynach katolicyzmu, pomimo zmian, jakie ciągle się odbywają (np. modyfikacjach w Katechizmie) wciąż sąsiaduje wiele tekstów powstałych w zupełnie innych czasach i mocno już nieaktualnych. Status aktualności dokumentów w zgodzie z aktualną doktryną (np. po soborze watykańskim II) nie jest jakoś wyraźnie określany, więc wybierać sobie każdy może, jak mu się spodoba i, odpowiednio podkreślając teksty na korzyść swojej wizji, a ignorując, nie biorąc pod uwagę, tych która akurat do owej wizji nie pasują. Poza tym, zawsze w arsenale powodów odrzucenia integrystycznie nastawiony dyskutant ma dodatkowe bronie - np. kwękanie, że jednak "papież Franciszek to ..." itp. itd. Niby przecież jest to papież i niby nieomylny, ale jak nie pasują jakieś jego słowa do koncepcji, to powód do odrzucania owych słów zawsze się jakoś wskaże... Reszta jest tylko kwestią tego, jak bardzo się integrystyczny dyskutant potem upiera przy swoim, na ile jest w stanie bezczelnie rżnąć głupa, że tego, czego nie chce widzieć po prostu nie ma, a to czemu chce nadać wielki priorytet, ma być potraktowane jako coś najważniejszego. I manipulacja się odbywa. I szafa gra... rotfl:

To wszystko nie przeszkadza oczywiście integrystycznie nastawionym dyskutantom wpiera na żywca swoją życzeniową wersję nauki KRK, rzekomo bardziej zgodnej z opcją integrystyczną, tylko jakoś tak... dziwnie cicho... traktujących niezliczoną ilość wypowiedzi papieży, cytatów z Biblii, wpisów w dokumentach kościelnych, które jawnie na setki sposobów podkreślają takie cechy Boga jak: miłość, miłosierdzie, przebaczenie. Ignorowane są encykliki - np. te o wymownych tytułach "Dives in misericordia" (Bogaty w miłosierdzie) Jana Pawła II, czy Benedykta XVI Deus Caritas est (tekst encykliki), Bóg jest Miłością, 25 grudnia 2005 (opubl. 25 stycznia 2006) Caritas in veritate (tekst encykliki), Miłość w Prawdzie.
Ale czy ktoś może komuś zabronić wybierać sobie z kościelnej nauki tylko tę część, która jest surowa i tworzyć jednostronny obraz katolicyzmu?...
- Przecież nikt nikomu tego nie zabroni. :nie: :
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:20, 25 Sty 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
W tej dyskusji jak najbardziej. Wskazała ci różnice pomiędzy piekłem i Auschwitz. I jestem naprawdę zaskoczony, że zrobiła to tak umiejętnie. Tym bardziej, że Semele częściej coś cytuje, a tu dała coś od siebie i to w trafny sposób rozbijając twoje opinie.


Różnice na jakie wskazała są zupełnie nieistotne w kontekście o którym pisałem, a w tym kontekście wyrwała zdanie z owego kontekstu i w ogóle go nie zrozumiała. Ty zresztą też, co widać po twoim zachwycie postępującą demencją u tej emerytki, która momentami już nawet zapomina, że ma męża. Oboje jesteście tak samo odklejeni. Tylko ja w tym wątku odniosłem się do sedna argumentacji Pelikanicy a reszta, czyli wy, jak zwykle nie macie kontaktu z rzeczywistością i z tematem tego wątku, który jest o falsyfikacji pluszowizmu do reszty przez fakt istnienia cierpienia na świecie. O czym zresztą pisałem nie raz, zadając ci na przykład w związku z tym moje 11 pytań w innych wątkach, przed którymi to pytaniami permanentnie zwiewałeś:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-975.html#769985

"To pokaż mi jak ze swoim pluszowym chrześcijaństwem pogodziłeś to, że Bóg posłał swego Syna na kaźń krzyża i nieuchronną śmierć, a zanim Bóg to zrobił, to jeszcze uprzednio przyzwolił na to, że 66 milionów lat temu w półwysep Jukatan uderzył meteoryt, który spowodował eksplozję o sile 100 bilionów ton trotylu, zabijając wszystkie dinozaury i 75% gatunków zwierząt na ówczesnej Ziemi. Zwierzęta te dosłownie usmażyły się żywcem. Zadawałem już to pytanie Katolikusowi ale jak zwykle zwiał przed tym pytaniem"

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1000.html#770395


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 22:52, 25 Sty 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 175 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:40, 25 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski pelikan napisał:
Ci pierwsi interpretują Biblię zgodnie z nauczaniem Kościoła Katolickiego, a ci drudzy..


Zwolennicy prymatu autorytetu ponad swój umysł i sumienie mają nie interpretować Biblii, bo to nie ich kompetencje, interpretacja Biblii należy do:

"Zadanie autentycznej interpretacji słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa", to znaczy biskupom w komunii z następcą Piotra, Biskupem Rzymu" (Katechizm Kościoła Katolickiego [dalej: KKK], 85)

Twoim zadaniem, droga Pelikanko, jest tylko wyznawanie tego, co autorytet kościelnych przywódców poda ci do wierzenienia:

"Urząd Nauczycielski musi chronić go przed wypaczeniami i słabościami oraz zapewnić mu obiektywną możliwość wyznawania bez błędu autentycznej wiary. Misja pasterska Urzędu Nauczycielskiego jest ukierunkowana na czuwanie, by Lud Boży trwał w prawdzie, która wyzwala. Do wypełniania tej służby Chrystus udzielił pasterzom charyzmatu nieomylności w dziedzinie wiary i moralności" (KKK, 890)"

Tak więc, ty nie możesz interpretować Biblii.

I w zasadzie tu się dyskusja kończy. Ty masz być posłuszna i ulegle przyjmować, to co ogłoszą bez względu na to czy to rozumiesz i czy zgadzasz się z uzasadnieniem (jeśli w ogóle jest podane w zrozumiałej treści). W tej sytuacji zwolennik prymatu własnego umysłu i serca nie ma z kim dyskutować, bo ktoś kto degraduje własne rozeznanie nie jest poważnym partnerem do głębszych dyskusji. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:19, 26 Sty 2024    Temat postu:

Pelikan w pierwszym poście wątku, pod koniec napisał:
Z moich rozmów z pluszowcami wynika, że u podstaw wiary w Boga pluszowego jest z jednej strony przeświadczenie, że katolicki Bóg jest okrutnym sadystą odpowiedzialnym za zło i cierpienie na świecie, a z drugiej pragnienie, żeby istniał dobry miłościwy Bóg. Ponieważ nie potrafią pogodzić istnienia dobrego Boga ze złem i cierpieniem, a przecież widzą, że na świecie jest zło i cierpienie, to dochodzą do wniosku, że na koniec musi nastać Happy End, który wynagrodzi to całe zło świata, w ten sposób od-sadystyczniając pierwotny obraz katolickiego Boga. Czyli gdyby nie powszechne zbawienie, ten sam Bóg, którego czczą i wielbią, byłby okrutnym sadystą.

I teraz należy zadać sobie pytanie, czy taki Bóg rzeczywiście jest "wszechmocną miłością"? Czy ktoś kto funduje stworzeniu niepotrzbne zło i cierpienie, żeby na koniec okazać swoja łaskawość i wszystko wybaczyć, zasługuje na uwielbienie i cześć? Czy może jest to jeszcze bardziej okrutna istota, ponieważ dąży do tego, by ofiary jego sadystycznych praktyk okazywały mu bezbrzezną wdzięczność, ponieważ potwór się nad nimi ulitował?


Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem, dlaczego tu jest problem tylko dla "pluszowców". Bo nie wiem, co w tej kwestii integryści lepiej mogą wytłumaczyć. Nooo... chyba, ze chodzi o to, iż niepluszowi wyznawcy tu się uważają za "niehipokrytów", jako że z góry uznaję Boga, za złego i tym tłumaczą cierpienie.
Jeśli chodzi zaś o przyczynę cierpienia, to wystarczyłoby "pluszowców" spytać, co o tym sądzą, a wyjaśniliby (przynajmniej niektórzy z nich), dlaczego to cierpienie Bóg przejściowo dopuścił dla człowieka. Wyjaśniłoby się, że faktycznie da się pogodzić te dwie okoliczności: miłość Boga z faktem cierpienia na świecie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 139 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:37, 26 Sty 2024    Temat postu:

T. Pelikan

Cytat:
gdyby nie powszechne zbawienie, ten sam Bóg, którego

czczą i wielbią, byłby okrutnym sadystą




Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 19:33, 26 Sty 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:42, 26 Sty 2024    Temat postu: Re: Pluszowy sadysta

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Śfińśkie spory wokół wizji Boga chrześcijańskiego koncentrują się wokół biblijnych podstaw do uznania takiego lub innego obrazu Boga. Jest to płaszczyna zupełnie jałowa, ponieważ pomiędzy zwolennikami katolickiego obrazu Boga a zwolennikami Boga pluszowego jest fundamentalna przepaść. Ci pierwsi interpretują Biblię zgodnie z nauczaniem Kościoła Katolickiego, a ci drudzy po swojemu.

Życzeniowe jest to ostatnie zdanie na maksa.
W istocie powinno być napisane następująco: ci pierwsi interpretuję Biblię zgodnie z tą częścią nauczania Kościoła katolickiego, którą sami akceptują, a ignorując niewygodne sobie aspekty tej nauki, bo skupiając się na wyrażeniach sugerujących surowość Boga i twardy autorytet władzy.

Pluszowcy sami się chwalą, że traktują nauczanie Kościoła, a nawet i Biblię jako zaledwie inspirację. Otwarcie podważają autorytet Kościoła, co sam wielokrotnie czyniłeś, dopiero co w temacie obok wyraziłes zdziwienie, że miałbyś być posłuszny Kościołowi, a teraz masz pretensję, że ktoś Ci przypisuje, że intepretujesz Biblię po swojemu...

A poniżej masz przykład kolegi po pluszu:
Katolikus napisał:

Zwolennicy prymatu autorytetu ponad swój umysł i sumienie mają nie interpretować Biblii, bo to nie ich kompetencje, interpretacja Biblii należy do:

"Zadanie autentycznej interpretacji słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa", to znaczy biskupom w komunii z następcą Piotra, Biskupem Rzymu" (Katechizm Kościoła Katolickiego [dalej: KKK], 85)

Twoim zadaniem, droga Pelikanko, jest tylko wyznawanie tego, co autorytet kościelnych przywódców poda ci do wierzenienia:

"Urząd Nauczycielski musi chronić go przed wypaczeniami i słabościami oraz zapewnić mu obiektywną możliwość wyznawania bez błędu autentycznej wiary. Misja pasterska Urzędu Nauczycielskiego jest ukierunkowana na czuwanie, by Lud Boży trwał w prawdzie, która wyzwala. Do wypełniania tej służby Chrystus udzielił pasterzom charyzmatu nieomylności w dziedzinie wiary i moralności" (KKK, 890)"

Tak więc, ty nie możesz interpretować Biblii.

I w zasadzie tu się dyskusja kończy. Ty masz być posłuszna i ulegle przyjmować, to co ogłoszą bez względu na to czy to rozumiesz i czy zgadzasz się z uzasadnieniem (jeśli w ogóle jest podane w zrozumiałej treści). W tej sytuacji zwolennik prymatu własnego umysłu i serca nie ma z kim dyskutować, bo ktoś kto degraduje własne rozeznanie nie jest poważnym partnerem do głębszych dyskusji. :think:

Michał Dyszyński napisał:
Pelikan w pierwszym poście wątku, pod koniec napisał:
Z moich rozmów z pluszowcami wynika, że u podstaw wiary w Boga pluszowego jest z jednej strony przeświadczenie, że katolicki Bóg jest okrutnym sadystą odpowiedzialnym za zło i cierpienie na świecie, a z drugiej pragnienie, żeby istniał dobry miłościwy Bóg. Ponieważ nie potrafią pogodzić istnienia dobrego Boga ze złem i cierpieniem, a przecież widzą, że na świecie jest zło i cierpienie, to dochodzą do wniosku, że na koniec musi nastać Happy End, który wynagrodzi to całe zło świata, w ten sposób od-sadystyczniając pierwotny obraz katolickiego Boga. Czyli gdyby nie powszechne zbawienie, ten sam Bóg, którego czczą i wielbią, byłby okrutnym sadystą.

I teraz należy zadać sobie pytanie, czy taki Bóg rzeczywiście jest "wszechmocną miłością"? Czy ktoś kto funduje stworzeniu niepotrzbne zło i cierpienie, żeby na koniec okazać swoja łaskawość i wszystko wybaczyć, zasługuje na uwielbienie i cześć? Czy może jest to jeszcze bardziej okrutna istota, ponieważ dąży do tego, by ofiary jego sadystycznych praktyk okazywały mu bezbrzezną wdzięczność, ponieważ potwór się nad nimi ulitował?


Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem, dlaczego tu jest problem tylko dla "pluszowców". Bo nie wiem, co w tej kwestii integryści lepiej mogą wytłumaczyć. Nooo... chyba, ze chodzi o to, iż niepluszowi wyznawcy tu się uważają za "niehipokrytów", jako że z góry uznaję Boga, za złego i tym tłumaczą cierpienie.

Katolicy nazywani przez Ciebie integrystami nie robią właśnie tego pierwotnego założenia, że katolicki Bóg jest sadystą, bo potrafią pogodzić dobroć Boga z cierpieniem i złem na świecie, za które odpowiedzialność przypisują stworzeniom Bożym a nie Bogu. Pluszowiec odpowiedzialnością za zło obarcza Boga, tworząc w ten sposób problem do rozwiązania, a tym rozwiązaniem ma być powszechne zbawienie, a jak wskazuję w tym temacie, jest to pseudorozwiązanie, ponieważ sadysta, który na koniec lituje się nad swoimi ofiarami nie przestaje być sadystą.
Cytat:
Jeśli chodzi zaś o przyczynę cierpienia, to wystarczyłoby "pluszowców" spytać, co o tym sądzą, a wyjaśniliby (przynajmniej niektórzy z nich), dlaczego to cierpienie Bóg przejściowo dopuścił dla człowieka. Wyjaśniłoby się, że faktycznie da się pogodzić te dwie okoliczności: miłość Boga z faktem cierpienia na świecie.

Spróbuj wyjaśnić, jednocześnie wskazując, czemu Bóg to cierpienie dopuścił przejściowo, a nie wiecznie - jak zostało objawione w Piśmie Świętym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:16, 26 Sty 2024    Temat postu: Re: Pluszowy sadysta

towarzyski.pelikan napisał:
Katolicy nazywani przez Ciebie integrystami nie robią właśnie tego pierwotnego założenia, że katolicki Bóg jest sadystą, bo potrafią pogodzić dobroć Boga z cierpieniem i złem na świecie, za które odpowiedzialność przypisują stworzeniom Bożym a nie Bogu. Pluszowiec odpowiedzialnością za zło obarcza Boga, tworząc w ten sposób problem do rozwiązania, a tym rozwiązaniem ma być powszechne zbawienie, a jak wskazuję w tym temacie, jest to pseudorozwiązanie, ponieważ sadysta, który na koniec lituje się nad swoimi ofiarami nie przestaje być sadystą.
Cytat:
Jeśli chodzi zaś o przyczynę cierpienia, to wystarczyłoby "pluszowców" spytać, co o tym sądzą, a wyjaśniliby (przynajmniej niektórzy z nich), dlaczego to cierpienie Bóg przejściowo dopuścił dla człowieka. Wyjaśniłoby się, że faktycznie da się pogodzić te dwie okoliczności: miłość Boga z faktem cierpienia na świecie.

Spróbuj wyjaśnić, jednocześnie wskazując, czemu Bóg to cierpienie dopuścił przejściowo, a nie wiecznie - jak zostało objawione w Piśmie Świętym.

Nie wiem zatem, kto jest owym "pluszowcem" z Twojego ostatniego wpisu, ale jeśli wcześniej ja miałbym być do tej grupy zaliczany, to spieszę donieść, iż kompletnie nie pasuje mi Twój opis do tego, co ja czuję w kontekście obarczania Boga złem. Wręcz przeciwnie - ja uważam, że owo "zło" jakiego doznaje człowiek w istocie obróci się na większe dobro, że bez cierpienia przejściowego po prostu nie ukształtowałby się poprawny człowiek, jego osobowość.

I tu właśnie wręcz idealnie się objawia dlaczego integryzm (który definiuję tu roboczo jako: katolicki odłam skupiający się na maksymalizowaniu władzy religijnych autorytetów, a lekceważeniu, czy nawet wręcz zwalczaniu samodzielności myślenia i osobistego traktowania sumienia) jest bezsensownym rozumieniem, niczego niewyjaśniającym wobec faktu cierpienia, zaś podejście akcentujące SAMODZIELNY, AUTONOMICZNY ROZWÓJ OSOBISTY jest właśnie tym, który spójnie się da z potrzebą przeżywania przejściowo cierpienia pogodzić, a wręcz spójnie uzasadnić.
Jak można tłumaczyć sens cierpienia w wizji "integrystycznej", w której dla Boga miałaby być najważniejszą postawa zaniechania tego co osobiste w rozwoju, aby dać maksymalnie pierwszeństwo posłuszeństwo zewnętrznym siłom - autorytetom religijnym?...
- Wg mnie tu nie widać żadnego sensu i celu, bo posłuszeństwo i tak Bóg mógłby wymusic restrykcjami, on już je ma w swoim zasięgu działań, więc tak "zbawić" ludzkość można już teraz, bez żadnego cierpienia. Po prostu wystarczyłoby, żeby Bóg okazał swoją maksymalną moc i dominację, a ewentualnym malkontentom przywalił na tyle skutecznie piorunem, czy inną formą cierpienia, żeby się buntownikom "odechciało". Więc w takiej wizji cierpienie tu w życiu jest po prostu tylko przygodną szykaną, która i tak nie ma szansy niczego dodatkowo wnieść.

Znacząco inaczej wygląda sytuacja z oceną roli cierpienia przy założeniu, że celem jest OSOBISTY ROZWÓJ ŚWIADOMOŚCI, ku wolności, samodzielności, mocy osobistej. W tym układzie cierpienie pełni rolę transformującą, z jednej strony konstruując impuls do działania, nauki, doskonalenia się, z drugiej powodując, iż zaczynamy doceniać to, co dobre, nie lekceważyć darów, jakie niesie życie, ludzie, sytuacje. Gdy OSOBISTY ROZWÓJ jest celem głównym, to też i to osobiste odczuwanie negatywne, którego wyrazem jest cierpienie, konstruuje nam jeden biegun tej mentalnej układanki, jakim jest odczuwanie rzeczywistości i siebie samej przez świadomość. Poprzez cierpienie osobowość się uczy, że jej natura jest zawieszona pomiędzy dobrem, a złem, że istnieją pewne nieprzekraczalne aspekty, których proste życzeniowe traktowanie nie przewalczy. Ale to wszystko ma sens wyłącznie wtedy, gdy właśnie przyjmiemy, iż to OSOBISTY INDYWIDUALNY ROZWÓJ JEST CELEM, gdy UCZENIE SIĘ jest celem, gdy poważnie traktujemy postulat narodzenia się z ducha, a nie jego przeciwieństwo, którym jest zwinięcie się mentalne do poziomu biernego akceptanta poleceń jakiejś tam (ludzkiej! A pozostanie ona ludzką, nawet jeśli gdzieś zgłasza swoje aspiracje do bycia boską) władzy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 0:54, 27 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 139 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:39, 26 Sty 2024    Temat postu:

Ciekawa odpowiedź księdza Rysia na wypowiedź egzorcysty.

Cały materiał bardzo ciekawy:

[link widoczny dla zalogowanych]


Teologia nie boi się dziś mówić o cierpieniu Boga, wpisując je w Jego osobową naturę. Będąc wspólnotą Osób, Bóg wchodzi w osobowe relacje z ludźmi. Ostatecznie zawsze są one relacjami miłości, a więc także obustronnej wolności. Właśnie dlatego człowiek może odrzucić Boga, ustawiając się pod prąd całej logiki odkupienia. Nie wierzę jednak, żeby z tego powodu Bóg odczuwał satysfakcję. Przeciwnie, myślę, że każda z takich decyzji sprawia mu ból. Bóg jest miłością.

Ks. GRZEGORZ RYŚ
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:42, 28 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Ci pierwsi widzą w Biblii Objawienie, ci drudzy postrzegają Biblię jako księgę częściowo objawioną, a częściowo fałszującą obraz Boga, co wymaga od nich weryfikowania treści Biblii z samym sobą (swoimi prywatnymi odczuciami i perefrencjami)


"Liberalne chrześcijaństwo" to oksymoron, który umiera. Wiedzą to już biskupi z krajów Europy Zachodniej, którzy doskonale rozumieją, że sekularyzm zabija chrześcijaństwo i nie można ożenić wody z ogniem i diabła z Bogiem. Liberalizm jest po prostu bezpośrednią negacją chrześcijaństwa. Biskup Robert Mutsaerts z Holandii powiedział:

"Zapomniano o jednym. Wszystkie te ustępstwa na rzecz kultury świeckiej nie podobają się młodym ludziom. Liberalne seminaria i kongregacje umierają. Wręcz przeciwnie, kwitną tradycyjne seminaria i zgromadzenia. Podczas gdy Kościół w Holandii jest niemal w śpiączce (średni wiek osób chodzących do kościoła to ponad 70 lat), widzę, że spotkania grup młodzieżowych się rozwijają. Często wywodzą się z ateizmu, ale szukają prawdy" — pisze holenderski hierarcha"

[link widoczny dla zalogowanych]

To samo zresztą widać u protestantów, u których cały czas jest odpływ z liberalnych kościołów protestanckich do tych bardziej konserwatywnych wspólnot protestanckich. Kiedyś już dane na forum przytaczałem na ten temat


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 13:01, 28 Sty 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:21, 28 Sty 2024    Temat postu:

fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ci pierwsi widzą w Biblii Objawienie, ci drudzy postrzegają Biblię jako księgę częściowo objawioną, a częściowo fałszującą obraz Boga, co wymaga od nich weryfikowania treści Biblii z samym sobą (swoimi prywatnymi odczuciami i perefrencjami)


"Liberalne chrześcijaństwo" to oksymoron, który umiera. Wiedzą to już biskupi z krajów Europy Zachodniej, którzy doskonale rozumieją, że sekularyzm zabija chrześcijaństwo i nie można ożenić wody z ogniem i diabła z Bogiem. Liberalizm jest po prostu bezpośrednią negacją chrześcijaństwa.

Liberalizm nie jest negacją chrześcijaństwa, lecz faktycznie zawiera aspekt relatywizowania władzy, znaczenia stada, także wspólnoty. Więc jeśli zdefiniujemy chrześcijaństwo jako "chodzenie na nabożeństwa, wykonywanie innych rytuałów i popieranie władz religijnych", to przy takiej definicji mamy samograj - tzn. chrześcijaństwo ludzi wolnych w swoich osądach robi się "niechrześcijaństwem", bo nie spełnia wymogów definicji.

Jest natomiast zasadne postawienie pytania odwrotnego: czy "chrześcijaństwem" jest powtarzanie jakichś tam czynności i słów za autorytetami, z wmawianiem sobie, że się w to "wierzy", choć tak naprawdę wewnątrz człowieka te słowa niczego głębszego nie wywołują? Bo może "oksymoronem" w kontekście tego, co jako chrześcijaństwo ukazał Jezus jest:
- nie rozwijanie w sobie postawy miłości, czyli aktywnego (!) działania w obszarze
najważniejszego przykazania"
- nie poszukiwanie (samodzielne!) prawdy, zaniechanie rozwoju w celu "spelnienia wymagań prawdy" (Jan, 4)
- wywyższanie siebie i swojej grupy religijnej (kto się wywyższa, będzie poniżony)
i wiele innych już stricte duchowych, a może ze wspólnotowością mających mało wspólnego postaw.

Pomiędzy zaangażowaniem wewnętrznego przeżywania (czegokolwiek! Dotyczy to nie tylko kwestii religijnych), a byciem posłusznym członkiem jakiejś wspólnoty (nie tylko wspólnoty religijnej, a na pewno nie tylko chrześcijańskiej) będzie zawsze pewien rodzaj napięcia, a w pewnych warunkach sprzeczności. Wynika to z tego, że ktoś, kto był w stanie się usamodzielnić pod różnymi względami, zwyczajnie nie potrzebuje (przynajmniej w tym zakresie) wspólnoty. Wspólnota jest potrzebna wtedy, gdy może coś jej członkowi zaofiarować. Wspólnoty zatem naturalnie potrzebne są bardziej na początku życiowej drogi - wtedy spełniają tę rolę, jaką jest pokazanie propozycji działań, zaprezentowanie postaw innych ludzi, daje możliwość dyskusji, w ogóle buduje narracje i konteksty, których człowiek sam by nie stworzył. Jednak wraz z rozwojem duchowym człowieka, te pierwotne cele realizowane przez wspólnotę naturalnie odchodzą w cień, stając się coraz bardziej kulą u nogi, coraz mniej wnosząc do życia, do duchowości człowieka. Wraz ze zrealizowaniem się tego pierwszego etapu rozwoju duchowego, człowiek powinien zacząć rozwijać się bardziej sam. I to jest naturalne. I tu nie ma niczego złego, że zamiast powtarzać w nieskończoność coś, co sprawdzało się na wcześniejszych etapach rozwoju, człowiek rusza w duchowość bardziej samodzielnie, twórczo, szczerze. To jednak objawia się też (i też jest naturalne) osłabieniem więzi ze wspólnotą, która to wspólnota już ma takiemu człowiekowi relatywnie mniej do zaoferowania.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 13:24, 28 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:05, 28 Sty 2024    Temat postu: Re: Pluszowy sadysta

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Katolicy nazywani przez Ciebie integrystami nie robią właśnie tego pierwotnego założenia, że katolicki Bóg jest sadystą, bo potrafią pogodzić dobroć Boga z cierpieniem i złem na świecie, za które odpowiedzialność przypisują stworzeniom Bożym a nie Bogu. Pluszowiec odpowiedzialnością za zło obarcza Boga, tworząc w ten sposób problem do rozwiązania, a tym rozwiązaniem ma być powszechne zbawienie, a jak wskazuję w tym temacie, jest to pseudorozwiązanie, ponieważ sadysta, który na koniec lituje się nad swoimi ofiarami nie przestaje być sadystą.
Cytat:
Jeśli chodzi zaś o przyczynę cierpienia, to wystarczyłoby "pluszowców" spytać, co o tym sądzą, a wyjaśniliby (przynajmniej niektórzy z nich), dlaczego to cierpienie Bóg przejściowo dopuścił dla człowieka. Wyjaśniłoby się, że faktycznie da się pogodzić te dwie okoliczności: miłość Boga z faktem cierpienia na świecie.

Spróbuj wyjaśnić, jednocześnie wskazując, czemu Bóg to cierpienie dopuścił przejściowo, a nie wiecznie - jak zostało objawione w Piśmie Świętym.

Nie wiem zatem, kto jest owym "pluszowcem" z Twojego ostatniego wpisu, ale jeśli wcześniej ja miałbym być do tej grupy zaliczany, to spieszę donieść, iż kompletnie nie pasuje mi Twój opis do tego, co ja czuję w kontekście obarczania Boga złem. Wręcz przeciwnie - ja uważam, że owo "zło" jakiego doznaje człowiek w istocie obróci się na większe dobro, że bez cierpienia przejściowego po prostu nie ukształtowałby się poprawny człowiek, jego osobowość.

Właśnie obarczyłeś Boga nie tylko odpowiedzialnością za zło, ale wręcz mu przypisałeś makiawelizm, twierdząc, że w jego zamyśle cel (większe dobro) uświęca środki (zło), czyli chcąc zaprzeczyć mojej diagnozie, właśnie ją potwierdziłeś.

I ponieważ wierzysz w tego sadystycznego Boga, to jednym sposobem na to, by go zaakceptować, jest zanegowanie istnienia piekła jako "miejsca" wiecznego cierpienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:06, 28 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ci pierwsi widzą w Biblii Objawienie, ci drudzy postrzegają Biblię jako księgę częściowo objawioną, a częściowo fałszującą obraz Boga, co wymaga od nich weryfikowania treści Biblii z samym sobą (swoimi prywatnymi odczuciami i perefrencjami)


"Liberalne chrześcijaństwo" to oksymoron, który umiera. Wiedzą to już biskupi z krajów Europy Zachodniej, którzy doskonale rozumieją, że sekularyzm zabija chrześcijaństwo i nie można ożenić wody z ogniem i diabła z Bogiem. Liberalizm jest po prostu bezpośrednią negacją chrześcijaństwa.

Liberalizm nie jest negacją chrześcijaństwa, lecz faktycznie zawiera aspekt relatywizowania władzy, znaczenia stada, także wspólnoty. Więc jeśli zdefiniujemy chrześcijaństwo jako "chodzenie na nabożeństwa, wykonywanie innych rytuałów i popieranie władz religijnych", to przy takiej definicji mamy samograj - tzn. chrześcijaństwo ludzi wolnych w swoich osądach robi się "niechrześcijaństwem", bo nie spełnia wymogów definicji.

Jest natomiast zasadne postawienie pytania odwrotnego: czy "chrześcijaństwem" jest powtarzanie jakichś tam czynności i słów za autorytetami, z wmawianiem sobie, że się w to "wierzy", choć tak naprawdę wewnątrz człowieka te słowa niczego głębszego nie wywołują? Bo może "oksymoronem" w kontekście tego, co jako chrześcijaństwo ukazał Jezus jest:
- nie rozwijanie w sobie postawy miłości, czyli aktywnego (!) działania w obszarze
najważniejszego przykazania"
- nie poszukiwanie (samodzielne!) prawdy, zaniechanie rozwoju w celu "spelnienia wymagań prawdy" (Jan, 4)
- wywyższanie siebie i swojej grupy religijnej (kto się wywyższa, będzie poniżony)
i wiele innych już stricte duchowych, a może ze wspólnotowością mających mało wspólnego postaw.

Pomiędzy zaangażowaniem wewnętrznego przeżywania (czegokolwiek! Dotyczy to nie tylko kwestii religijnych), a byciem posłusznym członkiem jakiejś wspólnoty (nie tylko wspólnoty religijnej, a na pewno nie tylko chrześcijańskiej) będzie zawsze pewien rodzaj napięcia, a w pewnych warunkach sprzeczności. Wynika to z tego, że ktoś, kto był w stanie się usamodzielnić pod różnymi względami, zwyczajnie nie potrzebuje (przynajmniej w tym zakresie) wspólnoty. Wspólnota jest potrzebna wtedy, gdy może coś jej członkowi zaofiarować. Wspólnoty zatem naturalnie potrzebne są bardziej na początku życiowej drogi - wtedy spełniają tę rolę, jaką jest pokazanie propozycji działań, zaprezentowanie postaw innych ludzi, daje możliwość dyskusji, w ogóle buduje narracje i konteksty, których człowiek sam by nie stworzył. Jednak wraz z rozwojem duchowym człowieka, te pierwotne cele realizowane przez wspólnotę naturalnie odchodzą w cień, stając się coraz bardziej kulą u nogi, coraz mniej wnosząc do życia, do duchowości człowieka. Wraz ze zrealizowaniem się tego pierwszego etapu rozwoju duchowego, człowiek powinien zacząć rozwijać się bardziej sam. I to jest naturalne. I tu nie ma niczego złego, że zamiast powtarzać w nieskończoność coś, co sprawdzało się na wcześniejszych etapach rozwoju, człowiek rusza w duchowość bardziej samodzielnie, twórczo, szczerze. To jednak objawia się też (i też jest naturalne) osłabieniem więzi ze wspólnotą, która to wspólnota już ma takiemu człowiekowi relatywnie mniej do zaoferowania.


Chrześcijaństwo od początku było wspólnotowe i Jezus zakładając Kościół nigdzie nie powiedział, że "Kościół jest tylko tymczasowy, a potem to słuchajcie już tylko Michała Dyszyńskiego". Przeciwnie, Jezus wyraźnie zaznaczył, że w wymiarze ziemskim Kościół jest nieprzemijający bo "bramy piekielne nie przemogą go" (Mt 16,18). Kościół jest z człowiekiem od początku do końca na jego drodze życiowej, udzielając mu najpierw sakramentu chrztu tuż po narodzinach, potem sakramentu Eucharystii co niedziela, następnie sakramentu małżeństwa, aż po sakrament ostatniego namaszczenia tuż przed śmiercią. Jezus powiedział o sakramencie Eucharystii:

"«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim»" (J 6,53-56)

Dla ciebie to wszystko są tylko "puste rytuały", jak to określiłeś. Bo najważniejsze jest to co ty mniemasz. No cóż, to też dobrze pokazuje jak daleko od chrześcijaństwa już odpadłeś (jeśli kiedykolwiek w nim byłeś, w co też wątpię, bo liberałem jesteś od zawsze)

Tak więc Kościół nie jest niczym "tymczasowym". Taką herezję wymyśliłeś sobie jedynie ty w ramach swego zbioru wykrętów, żeby się z Kościoła uwolnić i przestać się Kościoła słuchać. Nie ma żadnej sprzeczności między słuchaniem autorytetów w Kościele i pogłębianiem swego rozumienia. Powtarzasz już tylko wciąż od nowa tego samego chochoła na zasadzie marnego pretekstu, aby usprawiedliwić to, że od Kościoła już odpadłeś, bo jedyna zasada jaką uznajesz to anarchistyczny brak zasad i "róbta co chceta", co w Kościele nigdy nie istniało. Jesteś najlepszą ilustracją właśnie tego, że liberalizm jest sprzeczny z chrześcijaństwem w swej istocie, bo liberalizm został w czasach Oświecenia wymyślony właśnie po to, żeby ludzi z Kościoła wyswabadzać. Nic więc dziwnego, że tak właśnie skończyłeś i teź się juź od Kościoła uwolniłeś. To z czym zostałeś, to już tylko plan rozwoju osobistego z elementami pluszowego deizmu. Jezus w tym wszystkim jest dla ciebie jedynie wybiórczo potraktowaną wskazówką ale równie dobrze mógłby to być Budda, bo tam gdzie Jezus w swym nauczaniu już ci nie pasuje, to po prostu Go odrzucasz, ignorujesz lub wręcz jawnie zaprzeczasz Jego naukom, które są ci podetknięte pod nos. Tak jest choćby z fragmentami, w których Jezus nakazuje posłuszeństwo Kościołowi. Gdy dostaniesz takie wypowiedzi Jezusa pod nos, to po prostu wymyślasz sobie jakiś infantylny wykręt żeby tego nauczania Jezusa nie przyjąć. Tak właśnie wygląda liberalizm i dlatego właśnie liberalizm jest z chrześcijaństwem sprzeczny. W efekcie skończyłeś w czymś, co z chrześcijaństwem nic wspólnego już nie ma. To co wyznajesz to nie jest chrześcijaństwo ale anarchistyczny system rozwoju osobistego, gdzie ty sam jesteś postawiony w centrum na miejscu Boga. Tyle tylko, że to jest laicki humanizm a nie chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo nigdy nie miało na celu rozwoju osobistego. Coś ci się bardzo mocno pomyliło. Celem chrześcijaństwa jest doprowadzić ludzi do zbawienia i zjednoczenia z Bogiem, który będzie przez wieczność adorowany. Gdzie w tym wszystkim jesteś ty ze swoim "rozwojem osobistym"? Nie ma cię w tym w ogóle, bo to nigdy nie było celem Boga. Owszem, rozwój duchowy w chrześcijaństwie jest ważny. Ale rozwój duchowy nie jest tożsamy z rozwojem intelektualnym. Jezus wyraźnie mówi, że przyszedł do prostaczków i wręcz potępił intelektualizm:

"W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie» (Łk 10,21)

W innym miejscu Jezus zaś mówi, że ci co do Niego przychodzą powinni być prości jak dzieci:

"On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego»" (Mt 18,2-3)

To jest to co najbardziej się Bogu podoba - oddanie się Mu w pokornym posłuszeństwie, które nie ma nic wspólnego z żadnym przeintelektualizowaniem lub "rozwojem osobistym niezależnie od autorytetów". Tobie się po prostu coś bardzo mocno pomyliło. Ale tak właśnie się kończy słuchanie się jedynie siebie samego i wbijanie się w pychę, które od nikogo innego jak tylko od diabła pochodzi. I tak właśnie kończy się liberalizm - odpadnięciem od Kościoła i wbiciem się w pychę, czego jesteś najlepszą ilustracją jaką znam (podobnie jak Wujek). Tak więc chrześcijaństwo sprowadziłeś jedynie do czegoś w rodzaju psychoterapii, w której Bóg jest tylko co najwyżej psychoterapeutą, który się w nic nie wtrąca. Widać to zresztą po tym jak interpretujesz wypowiedzi Jezusa o Sądzie Ostatecznym. Po prostu je ignorujesz lub reinterpretujesz je sobie w ten sposób, że sąd będzie jakąś formą terapii, gdzie każdy "zobaczy sam siebie" w jakimś introspekcyjnym akcie psychologicznym, co oczywiście z nauczaniem Biblii, Jezusa i Kościoła nie ma już nic wspólnego. To tylko twoje prywatne wymysły, gdzie chrześcijaństwo zredukowałeś sobie jedynie do psychologii, czym ono nigdy nie było i nie będzie


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 15:12, 28 Sty 2024, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 139 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:24, 20 Lut 2024    Temat postu:

W temacie o prawdzie, obiektywizmie i subiektywizmie zwróciłam uwagę na to, że stosunek do dogmatów katolickich i zapisów biblijnych niesie za sobą pewne konsekwencje.
Chrześcijaństwo to tygiel różnych wyznań.

Sam podział na "pluszowców" i "fedorkowców" jest duzym uproszczeniem i nie wyczerpuje tematu.

Ciekawy cytat:

My mamy zawsze zaufanie do papieża. Na nim budujemy naszą wiarę. On jest fundamentem Kościoła - stwierdził wówczas Dziwisz.

Właśnie kwestia tego, co jest fundamentem dla chrześcijan, od wieków stanowi przedmiot dyskusji między rzymskimi katolikami i protestantami.

Czy fundamentem, opoką dla Kościoła jest apostoł Piotr czy Chrystus.

Protestanci przypominają, że w 1 Liście Koryntian 3,11 jest napisane:

"Fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus" i podkreślają, że w całym Piśmie Świętym to właśnie Bóg stanowi fundament i skałę.

Katolicy z kolei uznają za opokę Kościoła apostoła Piotra na podstawie fragmentu Ewangelii:

"A gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał uczniów swoich, mówiąc: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni rzekli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. On im mówi: A wy za kogo mnie uważacie? A odpowiadając Szymon Piotr rzekł: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go". (Mt. 16,13-18).

Przedmiotem dyskusji jest zazwyczaj to czy mówiąc o "opoce" Pan Jezus mówił o Piotrze czy o objawieniu, jakie ten przyjął, że On jest Chrystusem.



Na podstawie: Pch24.pl, Pismo Święte
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin