Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

streszczenie Biblii
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:46, 24 Paź 2020    Temat postu: streszczenie Biblii

wg Jacka Dehnela.

Na profilu facebukowym Jacek Dehnel wysmarował świetny tekst. Kilka tysięcy polubień. Pomyślałem, że tu wkleję:

Cytat:
Dziwicie się okrucieństwu? Pytacie, skąd to się wzięło? Hm, osobliwe, niby „katolicki kraj”, niby wszyscy po tzw. katechizacji i powinni znać tę mitologię, a się dziwią.

Cała ta patriarchalna opowieść o narcystycznym, przemocowym ojcu zaczyna się w pokoju dziecięcym. Tatuś przychodzi do domu (była jakaś mamusia, ale wymazano ją z tej historii) i swoim dzieciom pokazuje piękny pokój, pełen zabawek. Ale na środku wystawia najfajniejszą, najbardziej tajemniczą i mówi: „Tą jedną nie możecie się bawić.” I dzieci nawet się nie bawią, choć oczywiste jest, że ich oczy ciągle do niej uciekają. Więc tatuś postanawia je jakoś bardziej skłonić i podsyła wujka Lucka, który mówi: „Eee, no chodźcie, pobawcie się, przecież nie widzi...”. I dzieci zaczynają się bawić, na co wpada wściekły ojciec, mówi: „Wszystko mam nagrane na kamerze przemysłowej”, wywala dzieci z pokoju i każe im mieszkać w zimnej, wilgotnej komórce pod schodami i zarabiać na własne utrzymanie, bo go obraziły. I nie, nie mogą go przeprosić. I zawsze będą winne, winne będą one i ich dzieci i dzieci ich dzieci. Jak ci mafiozi, którzy zabierają pracownikom czy prostytutkom paszporty i mówią: „Nooo, możecie się w sumie uwolnić, ale macie dług, który ciągle rośnie...”.

I potem przez kolejne lata przemocowy tatuś to część dzieci utopi w wannie, bo były mu nieposłuszne, to się założy z wujkiem Luckiem, czy jak będzie długo katował jedno z dzieci, to ono mu się w końcu odwinie. Takie ma zabawy. Innemu każe iść z ukochanym młodszym braciszkiem na górkę za dom i poderżnąć tam braciszkowi gardło, żeby udowodnił, że kocha tatusia i jest mu posłuszny. Wprawdzie w ostatnim momencie go powstrzymuje, ale radości z poczucia władzy miał co niemiara. Dzieci, żeby zasłużyć na uśmiech tatusia, muszą wyrzekać się przyjemności, ciekawości świata, wykonywać setki najdziwniejszych rytuałów higienicznych, jeść, strzyc się, ubierać według drobiazgowych przepisów; każde odstępstwo zagrożone jest karą, i to dla ogółu, więc jak ktoś się chce wyłamać, to pozostali go dyscyplinują.

Tatuś każe dzieciom wypędzać, mordować i zabierać zabawki dzieciom innych rodziców. Bo on jest najfajniejszym tatusiem i należy go czcić, należy twierdzić, że jest wręcz jedynym tatusiem na świecie, innych tatusiów nie ma, to wszystko nieprawdziwi tatusiowie.

W pewnym momencie jednak cała ta misterna gra trochę traci smaczek dla tatusia, wszystko to mu się nudzi i mówi dzieciom: „OK, przebaczam wam, bawimy się od nowa. To wasz nowy braciszek. Właściwie to ja w ciele tego chłopczyka. I teraz ty, ty i ty: zamordujcie go, ale w możliwie najokrutniejszy sposób. Bardzo ładnie. I on odkupił wasze winy, ale żeby jego śmierć nie poszła na marne, musicie się wyrzec kolejnych przyjemności, w każdym momencie swojego życia musicie pamiętać, że wasz braciszek bardzo, ale to bardzo cierpiał za was, bo to wyście go zabili, to wasza wina, a on przecież to wszystko zrobił dla was, zupełnie dobrowolnie.”

Bez względu na to, co robisz, zawsze jesteś dziedzicznie i niekwestionowanie zły, ale oczywiście słyszysz, że tatuś bardzo cię kocha, bardzo chciałby cię kochać, ale jesteś brudny i podły. On do ciebie zawsze z sercem, ale ty jesteś zawsze na spalonym. I za to niedługo będą cię czekać niekończące się tortury. A największa z nich, to że nie będziesz widywał tatusia.

I tak to się kręci. A ręce matki, ręce tak czyste, kładą to ufnie w szkolny tornister. Jeśli wynik Was dziwi, to znaczy, że nie uważaliście na lekcjach.


Ale bardziej zaciekawiła mnie opinia jednej z komentatorek tekstu:
Cytat:
Jako ośmiolatka strasznie przeżywałam to, że ukrzyżowałam Jezusa przez moje grzechy. Przed oczami miałam ogromny krucyfiks z kościoła i te rany krwawiące. I ten bok przebity. Nie zgadzało mi się tylko to, że on cierpi przeze mnie a ja przecież nie grzeszyłam- byłam idealnym dzieckiem, które wymyślało grzech do spowiedzi. Cieszę się, że mogłam się od tego uwolnić.


dlaczego święte natchnione słowo Boże potrafi zniszczyć komuś psychikę? Czytałem o przypadkach ludzi, którzy popadali w ciężkie choroby psychiczne, bo zaprawdę przyjęli pewne teksty z Biblii o Bogu a później nie potrafili sprostać wymaganiom tej wizji. No, ale to się zaczęło od lektury Biblii. Na stronach katolickich można znaleźć sobie tematy wysłane do duchownych z problemami wierzących np. kogoś tam dręczyło, czy nie trafi do piekła, bo nie jest pewna czy swoimi zachowaniami nie obraziła Ducha Św. (nie pamiętam czy to tak brzmiało, ale staram się przełożyć sens).

Z jednej strony mamy ludzi, których to samo słowo buduje i podnosi jakość życia duchowego, ale i mamy ludzi, których to samo słowo dosłownie niszczy psychicznie, duchowo. Tak powinno być? Tego spodziewamy się po natchnionej księdze?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:11, 24 Paź 2020    Temat postu: Re: streszczenie Biblii

Kruchy04 napisał:
dlaczego święte natchnione słowo Boże potrafi zniszczyć komuś psychikę? Czytałem o przypadkach ludzi, którzy popadali w ciężkie choroby psychiczne, bo zaprawdę przyjęli pewne teksty z Biblii o Bogu a później nie potrafili sprostać wymaganiom tej wizji. No, ale to się zaczęło od lektury Biblii. Na stronach katolickich można znaleźć sobie tematy wysłane do duchownych z problemami wierzących np. kogoś tam dręczyło, czy nie trafi do piekła, bo nie jest pewna czy swoimi zachowaniami nie obraziła Ducha Św. (nie pamiętam czy to tak brzmiało, ale staram się przełożyć sens).

Z jednej strony mamy ludzi, których to samo słowo buduje i podnosi jakość życia duchowego, ale i mamy ludzi, których to samo słowo dosłownie niszczy psychicznie, duchowo. Tak powinno być? Tego spodziewamy się po natchnionej księdze?

To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku. Ostatnio w Polsce wiele ludzi ma pretensję do sędziów trybunału, że tak, a nie inaczej zinterpretowali tekst konstytucji. Tak zinterpretowali - bo mogli. I tak jest z każdym człowiekiem - MOŻE sobie tak interpretować wszystko co przeczyta, jak zechce. Nie ma na to rady. Nawet Bóg nie czyni tutaj jakiegoś cudu, który polegałby na narzuceniu wszystkich czytelnikom Biblii właściwej tej księgi interpretacji.
Może się to komuś nie podobać, może uznać, że ów cud Bóg powinien jednak uczynić. A ja uważam, że nie powinien takiego cudu czynić, bo właśnie między innymi po to jest Biblia, aby uczyła każdego drogi do Boga W WOLNOŚCI WYBORU. Gdyby był tu jakiś (choćby nieświadomy, wynikły z narzucania poza postrzeganiem człowieka) przymus w postaci niemożliwości odejścia od poprawnej interpretacji, to w ogóle powstawałoby pytanie, po co robić cały ten cyrk z księgą, która kogoś nawraca, to od razu należałoby nawrócić ludzi wlewając im do głowy całość poprawnej interpretacji. Ale skoro księga jednak jest, to jest właśnie po to, aby ją odbierać W WOLNOŚCI. Ze wszystkimi tego (również tymi negatywnymi) konsekwencjami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:03, 24 Paź 2020    Temat postu: Re: streszczenie Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku.

Czyli Biblia nie jest ponadczasowym słowem bożym, wyznacznikiem i drogowskazem?


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Sob 19:04, 24 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:03, 24 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku.


wyciągam wniosek jaki wyciągam?
Skąd przekonanie, że mogę sobie to jakoś wybrać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:18, 24 Paź 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku.


wyciągam wniosek jaki wyciągam?
Skąd przekonanie, że mogę sobie to jakoś wybrać?

Z odczucia, że rozważałem pewne kwestie, wahałem się, czasem nawet miałem początkowo inny wybór, a potem w ostatniej chwili go zmieniłem. Przekonanie wynika zatem z tego, co czuję, gdy myślę o danych sprawach.
Czy się w tym przekonaniu nie mylę?...
- Cóż, jak to z przekonaniami bywa, mogę się mylić. Ale POMIMO tego, że mylić się mogę, jednak jakieś przekonania będę miał. Czasem z pokorą będę musiał się z niektórych wycofać. Nie wyjdzie mi z wyborem X, to może lepiej pójdzie z wyborem Y. Jak to w życiu - coś obstawiam, w coś wierzę bardziej, niż w tego czegoś alternatywę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:41, 24 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku.


wyciągam wniosek jaki wyciągam?
Skąd przekonanie, że mogę sobie to jakoś wybrać?

Z odczucia, że rozważałem pewne kwestie, wahałem się, czasem nawet miałem początkowo inny wybór, a potem w ostatniej chwili go zmieniłem. Przekonanie wynika zatem z tego, co czuję, gdy myślę o danych sprawach.
Czy się w tym przekonaniu nie mylę?...
- Cóż, jak to z przekonaniami bywa, mogę się mylić. Ale POMIMO tego, że mylić się mogę, jednak jakieś przekonania będę miał. Czasem z pokorą będę musiał się z niektórych wycofać. Nie wyjdzie mi z wyborem X, to może lepiej pójdzie z wyborem Y. Jak to w życiu - coś obstawiam, w coś wierzę bardziej, niż w tego czegoś alternatywę.

no ale to jest tylko przesuwanie poprzeczki, bo skąd Ci się wzięły jakieś wahania, skąd Ci się wzięło to co czujesz? Też to wybrałeś? Jak i kiedy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:58, 24 Paź 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku.


wyciągam wniosek jaki wyciągam?
Skąd przekonanie, że mogę sobie to jakoś wybrać?

Z odczucia, że rozważałem pewne kwestie, wahałem się, czasem nawet miałem początkowo inny wybór, a potem w ostatniej chwili go zmieniłem. Przekonanie wynika zatem z tego, co czuję, gdy myślę o danych sprawach.
Czy się w tym przekonaniu nie mylę?...
- Cóż, jak to z przekonaniami bywa, mogę się mylić. Ale POMIMO tego, że mylić się mogę, jednak jakieś przekonania będę miał. Czasem z pokorą będę musiał się z niektórych wycofać. Nie wyjdzie mi z wyborem X, to może lepiej pójdzie z wyborem Y. Jak to w życiu - coś obstawiam, w coś wierzę bardziej, niż w tego czegoś alternatywę.

no ale to jest tylko przesuwanie poprzeczki, bo skąd Ci się wzięły jakieś wahania, skąd Ci się wzięło to co czujesz? Też to wybrałeś? Jak i kiedy?

Nie wiem na pewno, skąd mi się wzięły moje wahania. Zakładam, że jest to jeden z mechanizmów wolności mojej woli.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 17:41, 01 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:48, 24 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku.


wyciągam wniosek jaki wyciągam?
Skąd przekonanie, że mogę sobie to jakoś wybrać?

Z odczucia, że rozważałem pewne kwestie, wahałem się, czasem nawet miałem początkowo inny wybór, a potem w ostatniej chwili go zmieniłem. Przekonanie wynika zatem z tego, co czuję, gdy myślę o danych sprawach.
Czy się w tym przekonaniu nie mylę?...
- Cóż, jak to z przekonaniami bywa, mogę się mylić. Ale POMIMO tego, że mylić się mogę, jednak jakieś przekonania będę miał. Czasem z pokorą będę musiał się z niektórych wycofać. Nie wyjdzie mi z wyborem X, to może lepiej pójdzie z wyborem Y. Jak to w życiu - coś obstawiam, w coś wierzę bardziej, niż w tego czegoś alternatywę.

no ale to jest tylko przesuwanie poprzeczki, bo skąd Ci się wzięły jakieś wahania, skąd Ci się wzięło to co czujesz? Też to wybrałeś? Jak i kiedy?

Nie wiem na pewno, skąd mi się wzięły moje wahania. Zakładam, że jest to jeden z mechanizmów wolności mojej wili

ale jaki by to miało sens gdyby wahania wynikały z naszej woli, tym bardziej jakiejś wolnej?
Mielibyśmy decydować nad czym się będziemy wahać? To by było bez sensu.
Albo jest coś dla nas wątpliwe i się wahamy albo nie jest, tutaj nie ma żadnego wyboru.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:15, 24 Paź 2020    Temat postu: Re: streszczenie Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
dlaczego święte natchnione słowo Boże potrafi zniszczyć komuś psychikę? Czytałem o przypadkach ludzi, którzy popadali w ciężkie choroby psychiczne, bo zaprawdę przyjęli pewne teksty z Biblii o Bogu a później nie potrafili sprostać wymaganiom tej wizji. No, ale to się zaczęło od lektury Biblii. Na stronach katolickich można znaleźć sobie tematy wysłane do duchownych z problemami wierzących np. kogoś tam dręczyło, czy nie trafi do piekła, bo nie jest pewna czy swoimi zachowaniami nie obraziła Ducha Św. (nie pamiętam czy to tak brzmiało, ale staram się przełożyć sens).

Z jednej strony mamy ludzi, których to samo słowo buduje i podnosi jakość życia duchowego, ale i mamy ludzi, których to samo słowo dosłownie niszczy psychicznie, duchowo. Tak powinno być? Tego spodziewamy się po natchnionej księdze?

To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.


Kruchy właściwie pozamiatał, ale jeszcze dołożę swoje.

jeżeli bóg wszystko wie i wszystko jest zaplanowane to Twoja wolna wola jest kłamstwem a jeżeli masz wolna wole i możesz wybrać swoja drogę o której bóg nie wie to znaczy ze nie jest wszechwiedzący albo wie co zrobisz albo nie wie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:22, 24 Paź 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.
Masz prawo, możliwość wyciągania z dowolnego tekstu dowolnego wniosku.


wyciągam wniosek jaki wyciągam?
Skąd przekonanie, że mogę sobie to jakoś wybrać?

Z odczucia, że rozważałem pewne kwestie, wahałem się, czasem nawet miałem początkowo inny wybór, a potem w ostatniej chwili go zmieniłem. Przekonanie wynika zatem z tego, co czuję, gdy myślę o danych sprawach.
Czy się w tym przekonaniu nie mylę?...
- Cóż, jak to z przekonaniami bywa, mogę się mylić. Ale POMIMO tego, że mylić się mogę, jednak jakieś przekonania będę miał. Czasem z pokorą będę musiał się z niektórych wycofać. Nie wyjdzie mi z wyborem X, to może lepiej pójdzie z wyborem Y. Jak to w życiu - coś obstawiam, w coś wierzę bardziej, niż w tego czegoś alternatywę.

no ale to jest tylko przesuwanie poprzeczki, bo skąd Ci się wzięły jakieś wahania, skąd Ci się wzięło to co czujesz? Też to wybrałeś? Jak i kiedy?

Nie wiem na pewno, skąd mi się wzięły moje wahania. Zakładam, że jest to jeden z mechanizmów wolności mojej wili

ale jaki by to miało sens gdyby wahania wynikały z naszej woli, tym bardziej jakiejś wolnej?
Mielibyśmy decydować nad czym się będziemy wahać? To by było bez sensu.
Albo jest coś dla nas wątpliwe i się wahamy albo nie jest, tutaj nie ma żadnego wyboru.

Różnica między nami jest związana z tym, że próbujesz to rozważać w modelu przyczynowo - skutkowym, w którym coś (wyłonionego, wskazanego) buduje coś drugiego (tutaj wahanie). To, że potrafisz nazwać z grubsza jakiś stan "wahaniem" nie oznacza wcale, ze jesteś w stanie owo wahanie poprawnie i ściśle (a tylko takie poprawne i ścisłe wyłonienie się liczy) wyłonić aspekt wahania względem jakiegoś innego aspektu, który wahanie miałby powodować. Tak sobie założyłeś, że musi tu występować taki łańcuszek jednej rzeczy od innej zależnej w sekwencyjnym wynikaniu. Ja od początku neguję poprawność tego modelu. Możesz mnie próbować wcisnąć w ten model, możesz mi zadawać pytania: no to wskaż tę przyczynę, która powoduje ten skutek, a ja Ci na to zawsze odpowiem: STOP, tu model mamy nieadekwatny!
Wolna wola jest właśnie tym czymś co łamie koncepcję przyczyny i skutku (przynajmniej tak standardowo rozumianej). Wolna wola jest właśnie tym czymś, co działa na poziomie, gdy przyczyn i skutków nie da się wyłonić, bo tu wszystko jest w dużym stopniu JEDNOŚCIĄ I WSPÓLNOTĄ POWIĄZAŃ.
Wolna wola budowana jest przez świadomość, która swoją zdolnością rozumowania łamie bariery przyczyny i skutku, a w jakimś stopniu nawet czasu.
Podam przykład: Dlaczego ktoś idzie na studia?
Coś konkretnego go pcha, aby na te studia pójść?
- Nie, nic konkretnego, pojedynczego (najczęściej, bo życie pewnie nam przyniesie jakiejś wyjątki). Jest WIZJA PRZYSZŁOŚCI, jest zbiór luźnych przesłanek, jakaś forma przekonań, kim się chciałoby być, jak układać swoje życie, jaki typ zawodu do nas pasuje, z jakimi ludźmi chciałby się spotykać. Nie ma jakiejś pojedynczej przyczyny, czegoś wyłonionego jako obiekt, jako stabilny "klocek" do rozumowania analitycznego. Jest SPLOT CZYNNIKÓW o dość probabilistycznym charakterze wzajemnych powiązań. A przede wszystkim jest to, do jakiego poziomu rozwinęła się świadomość, czego dana osoba chce, a czego nie chce, komu uwierzyła, a czyje rady zignorowała (może rodzice nalegali na zupełnie inny zawód?...). Szukasz w decyzjach konkretu - CZEGOŚ - jakiejś wyłonionej, nadającej się do nazwania jednostki, którą opakujesz jako "przyczyna". A w rzeczywistości jest...
... jest wielce złożony, wielokrotnie zapętlony, o licznych sprzężeniach zwrotnych, z unikalną historią życia i rozważań na jego temat KONGLOMERAT CZYNNIKÓW. Jego granice są płynne, nieokreślone. Chcąc ten konglomerat ukonkretnić w celu nazwania go, wyłonienia, będziesz musiał coś zaniedbać, dokonać jakiejś redukcji, de facto OSZUKAĆ, że coś, co pozbawiłeś jakichś tego cech, jest jednak całością i wszystko w sobie zawiera.
Jak dla mnie - w samej rzeczy, w już opisie tym w pełni poprawnym, nie ma tu przyczyn i skutków, tylko jest nieusuwalna złożoność, w której dokonują się próby wyłonienia sensu, powiązania celów, pragnień, wiedzy, przeczuć w postaci jakiejś syntezy - decyzji. Więc poprawnie nie ma odpowiedzi na Twoje pytanie, bo stosujesz nieprawidłowy model dla tego zagadnienia. Jak byś zadał mi pytanie: jaki kolor ma moja chęć na wypoczynek pod palmami? to też nie byłby w stanie Ci odpowiedzieć, bo moja chęć nie obsługuje właściwości "kolor", ma model, w którym kolor nie funkcjonuje. Podobnie z mojej perspektywy wygląda to pytanie, w którym żądasz wskazania czegoś konkretnego, co wywołuje moją decyzję. Dla mnie po prostu nie ma nic takiego konkretnego, jest jedynie całościowa sytuacja, z którą mój umysł próbuje sobie radzić, a ostatecznie efekt tego radzenia będzie widoczny w postaci decyzji. Ale rozłożenie tego na takie klocki - elementy składowe, jak to sugerujesz, jest według mnie samo w sobie niepoprawne.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 17:43, 01 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:16, 25 Paź 2020    Temat postu: Re: streszczenie Biblii

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
ma wolną wolę.


Kruchy właściwie pozamiatał, ale jeszcze dołożę swoje


Kruchy sam siebie pochwalił z drugiego konta na którym trolluje

[quote=Raino czyli Kruchy04 trollujący z drugiego nicka"] jeżeli bóg wszystko wie i wszystko jest zaplanowane to Twoja wolna wola jest kłamstwem


Brak wynikania wniosku z przesłanki. Jeżeli wiedza Boga nie jest znana wybierającemu to jego wybór nie jest już ograniczony wiedzą Boga. W tym momencie zachodzi sytuacja jakby Bóg o wyborze nie wiedział lub jakby Bóg nawet nie istniał. Więcej na ten temat:

[link widoczny dla zalogowanych]

Raino czyli Kruchy04 trollujący spod drugiego nicka napisał:
a jeżeli masz wolna wole i możesz wybrać swoja drogę o której bóg nie wie to znaczy ze nie jest wszechwiedzący albo wie co zrobisz albo nie wie.


Non sequitur. Nie zachodzi żadne wynikanie między przesłankami i wnioskami w tych zdaniach. To tylko arbitralne postulaty bez pokrycia u gimboateisty


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 7:00, 25 Paź 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:38, 01 Sty 2021    Temat postu:

Cytat:
dlaczego święte natchnione słowo Boże potrafi zniszczyć komuś psychikę? Czytałem o przypadkach ludzi, którzy popadali w ciężkie choroby psychiczne, bo zaprawdę przyjęli pewne teksty z Biblii o Bogu a później nie potrafili sprostać wymaganiom tej wizji. No, ale to się zaczęło od lektury Biblii. Na stronach katolickich można znaleźć sobie tematy wysłane do duchownych z problemami wierzących np. kogoś tam dręczyło, czy nie trafi do piekła, bo nie jest pewna czy swoimi zachowaniami nie obraziła Ducha Św. (nie pamiętam czy to tak brzmiało, ale staram się przełożyć sens).

Z jednej strony mamy ludzi, których to samo słowo buduje i podnosi jakość życia duchowego, ale i mamy ludzi, których to samo słowo dosłownie niszczy psychicznie, duchowo. Tak powinno być? Tego spodziewamy się po natchnionej księdze?


Trafiłem na świetny tekst pewnego byłego wierzącego, który tak opowiada swoją historię nt. wiary:

Cytat:
czy ktoś z Was miał kiedyś do czynienia ze wspólnota neokatechumenalną? Pytam bo ja spędziłem tam wiele lat swojego życia i myślę, że mógłby podzielić się swoimi spostrzeżeniami na ten temat.
Dla niewtajemniczonych neokatechumenat jest "wspólnotą" działającą w ramach Kościoła Katolickiego przy parafiach, charakteryzująca się ogromną ortodoksyjnością i wymagająca zaangażowania wszystkich obszarów życia od swoich członków. Tzw. katechiści kontrolują to ile masz dzieci i czy jesteś otwarty na nowe życie (naturalne metody planowania rodziny również są tutaj traktowane jako jedna z metod antykoncepcji, która jest oczywiście zła), czy masz jakieś sprawy w sądzie (chrześcijanin nie może się sądzić z nikim), czy nie jesteś zgorszeniem dla świata (np. mieszkasz z dziewczyną bez ślubu). "Świat" oczywiście jest zły, członkowie wspólnoty mają "bożą" perspektywę i żyją "inaczej" niż "świat", z obrazem obiecanego królestwa bożego w sercu. To sprawia, że neokatechumenat pochłania ogromną ilość zasobów, energii i czasu. Brzmi jak sekta? Owszem, a to wszystko w ramach Kościoła Katolickiego. Piszę do jako osoba, której udało się z stamtąd wyrwać (presja psychiczna abym nie odchodził była ogromna) i która powolutku, stopniowo z teizmu "przeszła" na ateizm.
Podczas swojego długiego procesu "wygaszania wiary" słyszałem wiele głosów, że obraziłem się tylko na jeden ruch w Kościele, ludzie pytali czemu odrzuciłem Boga, skoro nie pasowała mi jedna "formacja". Moja odpowiedź pewnie zajęłaby kilka dobrych stron ale dokonując syntezy najważniejszych czynników napiszę krótko:
To wszystko co działo się w neokatechumenacie było bardzo mocno zakorzenione w Piśmie Świętym. Nikt tam sobie nie wymyślał rzeczy totalnie z kosmosu. Nauka o pokorze, posłuszeństwie, zaparciu się samego siebie (czyli rezygnacji ze swoich planów, ambicji, celów) to wszystko ma swoje mocne podstawy w Biblii i ostatecznie moim zdaniem Kościół dąży właśnie do tego, aby sobie takich ludzi oddanych i wiernych "wychować", niezależnie od tego gdzie i jak. Tzw Kościół otwarty, ludzie poszukujący itp są zawsze tylko stanem przejściowym. Wiara chrześcijańska w swoich założeniach docelowo wymaga podporządkowania całego swojego życia jednej sprawie, dlatego moim zdaniem każdy jej rodzaj (nawet jak ktoś się deklaruje jako wierzący niepraktykujący) ostatecznie będzie w mojej ocenie szkodliwy dla psychiki człowieka.
Wracając do neokatechumenatu: na niemal wszystkie pytania i wątpliwości była jedna odpowiedź: Duch Święty Cię poprowadzi, Bóg to za Ciebie załatwi, nie planuj nic, planowanie jest złe oddaj się "woli bożej". Myślę, że na tym etapie już pewnie potraficie sobie wyobrazić jak bardzo ludzie i w jak bardzo poważnych sprawach za tym szli (a chodziło często o fundamentalne dla życia człowieka rzeczy, jego majątek, jego związki, praca, to ile ma dzieci itp). To wszystko w moim odczuciu wynikało wprost z nauki chrześcijańskiej, z Pisma Świętego i w mniejszym stopniu tradycji. Ten toksyczny mechanizm działał nadzwyczaj dobrze, ludzie faktycznie stawiali wszystko na jedną kartę rezygnując z każdej innej płaszczyzny swojego życia. Jeśli w Biblii stoi wprost że Duch Święty prowadzi i czuwa to można go użyć jako wytrych do skłonienia człowieka do każdej rzeczy - to jest moim zdaniem jeden z fundamentów działania wiary. Moja niefajna przygoda z neokatechumenatem trwała z przerwami 15 lat (moi rodzice i spora część mojej rodziny również należała do wspólnoty) - myślę że Świadkowie Jehowy w wersji light będą tutaj dobrą analogią. Niemal na każdym etapie uczestnictwa miałem poważne watpliwości i pytania na której czułem, że w Kościele nie znajdę odpowiedzi. Myślę także, że moje zainteresowanie nauką zrobiło przez te wszystkie lata swoje. W swoim umyśle robiłem najbardziej nieprawdopodobne fikołki retoryczno-apologetyczne sam przez sobą, żeby to wszystko jakoś pożenić. Nie udało się, po prostu przyjmowałem to "wszystko" tak jak jest wiedząc, że kłóci się to z logiką i ciągle starając sobie to wszystko tłumaczyć, że mogę czegoś nie wiedzieć, że płaszczyzna wiary i nauki mogą być totalnie oddzielne itd.
Dopiero poważny kryzys psychiczny pozwolił mi podjąć jakieś radykalne kroki (np psychoterapia) które stopniowo uwolniły mnie od tego szkodliwego wpływu religii. Mówienie o tym i pisanie stanowi ulgę , bo cały czas trudno mi w swojej głowie nie słyszeć głosów katechistów o tym, że odrzucenie miłości Jezusa jest złe. A ja dzisiaj wiem, że taka "miłość" jest po prostu toksyczna, a cała ta niesamowita opowieść o Chrystusie jest skrajnie mało prawdopodobna i nie trzyma się kupy.


Kolejna historia pokazują, jak Biblia potrafi niszczyć psychikę człowieka. I nie tylko mam na myśli tę osobę, co to opisała, ale również to, ze święte natchnione pismo zmienia ludzi w skrajnych fundamentalistów. To przedziwne, bo to okazuje się, że Biblia ma skutki uboczne. Coś, co powinno być źródłem wzrostu duchowego staje się kagańcem umysłowym, który zmienia ludzi w bezrefleksyjnych psycholi.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Pią 15:43, 01 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:27, 01 Sty 2021    Temat postu:

To, co jeszcze dowiedziałem się o neo..
pierwsze lata to jest "urabianie" członków wspólnoty. Wbrew pozorom są tutaj bardzo sztywne ramy tzw etapów. Jest np pierwsze oraz drugie "scrutinium", etap "szema", "traditio", "reditio". Na każdym z tych etapów robi się różne rzeczy np. chodzi po domach z Ewangelią, sprzedaje swój majątek, idzie się do swoich wrogów prosić ich o "wybaczenie" itp.

Ciekawe jest z tym sprzedawaniem majątku. Jest napisane jasno "idź sprzedaj WSZYSTKO co masz, rozdaj ubogim".

Np. moga uczyć, że należy odpowiedzieć na słowo sprzedając to co jest dla ciebie "wszystkim", a czy to jest pierścionek, czy dom to trzeba sobie samemu rozważyć w swoim sercu. Ta doza "nieścisłości" daje duże pole do interpretacji i nadużyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:13, 01 Sty 2021    Temat postu:

Cytat:
Coś, co powinno być źródłem wzrostu duchowego staje się kagańcem umysłowym, który zmienia ludzi w bezrefleksyjnych psycholi.


No może trochę przesadziłem, bo na pewno, jest wielu ludzi inteligentnych i naprawdę ogarniętych którzy z wielorakich powodów trwają w Kościele. Ale chodzi mi bardziej o to, że Biblia staje się źródłem, który negatywnie odbija się na psychice człowieka. Coś, co ma pomagać wzrastać i lepiej rozumieć siebie i świat staje się czymś, co również może okaleczyć psychikę. A zatem kwestionuje to boże natchnienie Pisma Św. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22921
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:10, 01 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy 04

Streszczenie Biblii jest na kopy. A komiksy z Jezusem na porządku dziennym.

Więc???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:11, 01 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Coś, co powinno być źródłem wzrostu duchowego staje się kagańcem umysłowym, który zmienia ludzi w bezrefleksyjnych psycholi.


No może trochę przesadziłem, bo na pewno, jest wielu ludzi inteligentnych i naprawdę ogarniętych którzy z wielorakich powodów trwają w Kościele. Ale chodzi mi bardziej o to, że Biblia staje się źródłem, który negatywnie odbija się na psychice człowieka. Coś, co ma pomagać wzrastać i lepiej rozumieć siebie i świat staje się czymś, co również może okaleczyć psychikę. A zatem kwestionuje to boże natchnienie Pisma Św. :think:

Stawiasz swoje oczekiwanie, że Biblia ma być księgą łatwą w odbiorze, jednoznaczną w interpretacji, zawsze słuszną w podawaniu wskazówek. De facto żądasz...
permanentnego i jednoznacznego CUDU.
Bo jak inaczej określić to, że mielibyśmy - w tym świecie tak pełnym błędów, pomyłek, grzechów, mylnych interpretacji - treść Biblii odczytywać zawsze w poprawny sposób.

Nie, Biblia nie jest - przynajmniej tak rozumianym - cudem rozumianym jako źródło interpretacji doskonałej. Choć trochę... (wg mnie) nawet cudem jest, ale O WIELE BARDZIEJ SUBTELNYM (temat na szersze rozważania).
W każdym razie nie ma być tak, że Biblia miałaby być cudem jednoznacznym i prostym. Nie każdy czytelnik Biblii zasługuje, aby mu taką cudowność ofiarować, Nie powinno wręcz być tak, że oto samo przeczytanie Biblii przez totalnego głupca miałoby jakoś magicznie ustawiać mu rozumienie tak, jakby on stawał się mędrcem. Nie - Biblia taka nie jest - jest księgą, która pada na taką glebę, jaką zastanie i nie robi z tej gleby, podłoża idealnego. Może to się oczywiście temu, czy owemu nie spodobać. Można to postawić jako zarzut. I nawet przyznam, że ja sam odczuwam trochę dyskomfort, gdy mi interpretacja pewnych tekstów biblijnych nie klei się w całość, gdy nie rozumiem, co właściwie te teksty powinny dla mnie znaczyć. Ano - przyznaję - tak to jest, że często nie jestem w stanie zinterpretować tekstów biblijnych w spójny sposób. Ale też...
najczęściej po jakimś czasie, niekiedy po latach, niekiedy dzięki naprowadzeniu na pomysł jakimś tam przypadkiem, bardzo wiele tych pytań i problemów mi się rozwiązuje. Najczęściej rozwiązuje się dopiero wtedy GDY JA SAM DOJRZEJĘ DO ROZUMIENIA.

I dziś tak właśnie traktuję Biblię - jako księgę, która przemówi do mnie ostatecznie poprawnie, ale jednak dopiero wtedy, gdy ja sam się wzmocnię mentalnie, intelektualnie w doświadczeniu siebie i świata, aby ten przekaz przyjąć. I gdy to się dzieje, zaczynam dostrzegać głęboki sens całego tego "pomysłu" Boga na oddziaływanie na ludzie przez Biblię. To działa trochę tak, jakby Bóg chciał mi powiedzieć: nic nie czynię pomijając Ciebie, mój kochany człowieku! Nic nie stanie się wbrew tobie, na przekór twojemu rozumieniu, wszak to o twoją - człowieku - prawdziwą wolność toczy się gra. Jak wzrośniesz w rozumieniu na tyle, aby zrozumieć, to zrozumienia dostąpisz. Jak będziesz gnuśny, zadufany w tym, co aktualnie rozumiesz, niechętny otwarciu się, to zobaczysz w Biblii tylko bajki i słowa bez głębszego znaczenia. Bo nic - mój kochany człowieku - nie odbędzie się bez Ciebie, bez twojej zgody, zaangażowania, a ostatecznie też ZASŁUGI z Twojej strony. Bo chodzi też i o to, abyś zrozumiał, że to nie jest coś odrębnego od ciebie, coś co się tobie tylko wlewa, a ty tylko to wchłaniasz bez swojego przyzwolenia, lecz właśnie odwrotnie - że to co dostajesz, jest NAPRAWDĘ TWOJE, bo to ty nad tym pracowałeś, to sobie to ułożyłeś, ty byłeś w tym sobą, a nie tylko posłusznym w bezmyślności i biernym przyjmującym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5522
Przeczytał: 49 tematów


PostWysłany: Pią 20:05, 01 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.

Co za człowiek, z własnej, nieprzymuszonej woli wybiera takiego boga?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:17, 01 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.

Co za człowiek, z własnej, nieprzymuszonej woli wybiera takiego boga?

Ten, kto - biorąc pod uwagę istotne okoliczności sprawy - uzna to za zasadne. Każdy sam podejmuje decyzję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5522
Przeczytał: 49 tematów


PostWysłany: Pią 20:35, 01 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.

Co za człowiek, z własnej, nieprzymuszonej woli wybiera takiego boga?

Ten, kto - biorąc pod uwagę istotne okoliczności sprawy - uzna to za zasadne. Każdy sam podejmuje decyzję.

I ta decyzja, o nim świadczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:44, 01 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To wszystko tylko jeszcze raz potwierdza podstawowa prawdę o człowieku: że ma wolną wolę.

Co za człowiek, z własnej, nieprzymuszonej woli wybiera takiego boga?

Ten, kto - biorąc pod uwagę istotne okoliczności sprawy - uzna to za zasadne. Każdy sam podejmuje decyzję.

I ta decyzja, o nim świadczy.

Dokładnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:56, 01 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Stawiasz swoje oczekiwanie, że Biblia ma być księgą łatwą w odbiorze, jednoznaczną w interpretacji, zawsze słuszną w podawaniu wskazówek. De facto żądasz...
permanentnego i jednoznacznego CUDU.
Bo jak inaczej określić to, że mielibyśmy - w tym świecie tak pełnym błędów, pomyłek, grzechów, mylnych interpretacji - treść Biblii odczytywać zawsze w poprawny sposób.


Raczej oczekiwanie, że Biblia jako doskonale natchnione dzieło od Boga zawsze będzie powodować wzrost duchowy, a nigdy cierpienie. Nie oznacza to, że Biblia musi być łatwa w odbiorze, jednoznaczna w interpretacji itp. Ale oznacza to, że każdy, kto się w niej zaczyta NIE UCIERPI. A Jednak ludzie po lekturze Biblii nie raz stają się fundamentalistami krzywdzącymi innych ludzi, bo głęboko wierzą, że trzeba realizować jakieś tam wierzenia. Inni potrafią zafiksować się na sprawie piekła i do tego stopnia boją się, że grzeszą, że trafią do piekła. No różne są przypadki, ale to pokazuje, że lektura Biblii potrafi zniszczyć ludzką psychikę. Albo, ktoś tak dosłownie bierze nauczanie Jezusa, że w "jeden dzień" straci majątek i własną rodzinę sprowadzi na bruk. Kiedyś czytałem przypadek gościa, który sobie sisiaka odciął, bo przeczytał, ze należy sobie odciąć to, co jest dla nas powodem do grzechu, czy coś tak.. :) :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33007
Przeczytał: 52 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:35, 02 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Stawiasz swoje oczekiwanie, że Biblia ma być księgą łatwą w odbiorze, jednoznaczną w interpretacji, zawsze słuszną w podawaniu wskazówek. De facto żądasz...
permanentnego i jednoznacznego CUDU.
Bo jak inaczej określić to, że mielibyśmy - w tym świecie tak pełnym błędów, pomyłek, grzechów, mylnych interpretacji - treść Biblii odczytywać zawsze w poprawny sposób.


Raczej oczekiwanie, że Biblia jako doskonale natchnione dzieło od Boga zawsze będzie powodować wzrost duchowy, a nigdy cierpienie. Nie oznacza to, że Biblia musi być łatwa w odbiorze, jednoznaczna w interpretacji itp. Ale oznacza to, że każdy, kto się w niej zaczyta NIE UCIERPI. A Jednak ludzie po lekturze Biblii nie raz stają się fundamentalistami krzywdzącymi innych ludzi, bo głęboko wierzą, że trzeba realizować jakieś tam wierzenia. Inni potrafią zafiksować się na sprawie piekła i do tego stopnia boją się, że grzeszą, że trafią do piekła. No różne są przypadki, ale to pokazuje, że lektura Biblii potrafi zniszczyć ludzką psychikę. Albo, ktoś tak dosłownie bierze nauczanie Jezusa, że w "jeden dzień" straci majątek i własną rodzinę sprowadzi na bruk. Kiedyś czytałem przypadek gościa, który sobie sisiaka odciął, bo przeczytał, ze należy sobie odciąć to, co jest dla nas powodem do grzechu, czy coś tak.. :) :shock:

Niestety, ale to jest cena wolności. Nie ma takiej rzeczy, której złe rozumienie nie mogłoby wykoślawić. Może i chciałoby się, aby Biblia była od tego wyjątkiem, ale najwyraźniej nie jest. Jest w tym pewien tragizm tej ludzkiej wolności.
Nie wiemy, jak wyglądałby świat, gdyby Biblia na nim się nie pojawiła, nie potrafimy dziś jakoś zbilansować wpływu Biblii na ludzkość. Ja wierzę, że bez Biblii współczesny świat byłby gorszy, niż ten, który znamy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:31, 02 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Kolejna historia pokazują, jak Biblia potrafi niszczyć psychikę człowieka. I nie tylko mam na myśli tę osobę, co to opisała, ale również to, ze święte natchnione pismo zmienia ludzi w skrajnych fundamentalistów. To przedziwne, bo to okazuje się, że Biblia ma skutki uboczne. Coś, co powinno być źródłem wzrostu duchowego staje się kagańcem umysłowym, który zmienia ludzi w bezrefleksyjnych psycholi.

No może trochę przesadziłem, bo na pewno, jest wielu ludzi inteligentnych i naprawdę ogarniętych którzy z wielorakich powodów trwają w Kościele. Ale chodzi mi bardziej o to, że Biblia staje się źródłem, który negatywnie odbija się na psychice człowieka. Coś, co ma pomagać wzrastać i lepiej rozumieć siebie i świat staje się czymś, co również może okaleczyć psychikę. A zatem kwestionuje to boże natchnienie Pisma Św.

Raczej oczekiwanie, że Biblia jako doskonale natchnione dzieło od Boga zawsze będzie powodować wzrost duchowy, a nigdy cierpienie. Nie oznacza to, że Biblia musi być łatwa w odbiorze, jednoznaczna w interpretacji itp. Ale oznacza to, że każdy, kto się w niej zaczyta NIE UCIERPI. A Jednak ludzie po lekturze Biblii nie raz stają się fundamentalistami krzywdzącymi innych ludzi, bo głęboko wierzą, że trzeba realizować jakieś tam wierzenia. Inni potrafią zafiksować się na sprawie piekła i do tego stopnia boją się, że grzeszą, że trafią do piekła. No różne są przypadki, ale to pokazuje, że lektura Biblii potrafi zniszczyć ludzką psychikę


Jak zwykle nie prezentujesz nic poza chaotycznym i powierzchownym "rozumowaniem". Znam gościa, który rozchorował się na schizofrenię po oglądaniu...... muminków. To dopiero "psychol". W tej bajce widział tak niepokojące rzeczy, że aż się rozchorował. To pewnie "wina" tej bajki :rotfl:

Media donosiły też kiedyś o jakimś przypadku samobójstwa po obejrzeniu jednego z odcinków Simpsonów. Tak, muminki i Simpsonowie to "straszne" dzieła produkujące psycholi :mrgreen: Ot całe twoje "rozumowanie" w pigułce

Tak więc dzieło to tylko dzieło. A co kto z nim zrobi to już problem jego interpretacji, a nie problem Biblii, muminków lub Simpsonów. Michał ładnie to już wyjaśnił wyżej więc nie trzeba nic dodawać

Kruchy04 napisał:
Ciekawe jest z tym sprzedawaniem majątku. Jest napisane jasno "idź sprzedaj WSZYSTKO co masz, rozdaj ubogim"


Tekst wyrwany z kontekstu. Jak się przeczyta tę perykopę dokładnie i w całości to wniosek jest wręcz odwrotny. Ale ateista nie rozumie Pisma

Kruchy04 napisał:
Np. moga uczyć, że należy odpowiedzieć na słowo sprzedając to co jest dla ciebie "wszystkim", a czy to jest pierścionek, czy dom to trzeba sobie samemu rozważyć w swoim sercu. Ta doza "nieścisłości" daje duże pole do interpretacji i nadużyć


Takich wniosków też ta perykopa nie zawiera i wcale nie musi ich zawierać


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 9:34, 02 Sty 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 19 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:42, 02 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Stawiasz swoje oczekiwanie, że Biblia ma być księgą łatwą w odbiorze, jednoznaczną w interpretacji, zawsze słuszną w podawaniu wskazówek. De facto żądasz...
permanentnego i jednoznacznego CUDU.
Bo jak inaczej określić to, że mielibyśmy - w tym świecie tak pełnym błędów, pomyłek, grzechów, mylnych interpretacji - treść Biblii odczytywać zawsze w poprawny sposób.


Raczej oczekiwanie, że Biblia jako doskonale natchnione dzieło od Boga zawsze będzie powodować wzrost duchowy, a nigdy cierpienie. Nie oznacza to, że Biblia musi być łatwa w odbiorze, jednoznaczna w interpretacji itp. Ale oznacza to, że każdy, kto się w niej zaczyta NIE UCIERPI. A Jednak ludzie po lekturze Biblii nie raz stają się fundamentalistami krzywdzącymi innych ludzi, bo głęboko wierzą, że trzeba realizować jakieś tam wierzenia. Inni potrafią zafiksować się na sprawie piekła i do tego stopnia boją się, że grzeszą, że trafią do piekła. No różne są przypadki, ale to pokazuje, że lektura Biblii potrafi zniszczyć ludzką psychikę. Albo, ktoś tak dosłownie bierze nauczanie Jezusa, że w "jeden dzień" straci majątek i własną rodzinę sprowadzi na bruk. Kiedyś czytałem przypadek gościa, który sobie sisiaka odciął, bo przeczytał, ze należy sobie odciąć to, co jest dla nas powodem do grzechu, czy coś tak.. :) :shock:

Niestety, ale to jest cena wolności. Nie ma takiej rzeczy, której złe rozumienie nie mogłoby wykoślawić. Może i chciałoby się, aby Biblia była od tego wyjątkiem, ale najwyraźniej nie jest. Jest w tym pewien tragizm tej ludzkiej wolności.
Nie wiemy, jak wyglądałby świat, gdyby Biblia na nim się nie pojawiła, nie potrafimy dziś jakoś zbilansować wpływu Biblii na ludzkość. Ja wierzę, że bez Biblii współczesny świat byłby gorszy, niż ten, który znamy.


Czyli Biblia nie ma w sobie na tyle boskiego pochodzenia, aby przynajmniej jej czytanie nie prowadziło do cierpienia? Dla mnie to jest jasne, że jeśli ta księga byłaby od Boga to można by to po czymś zidentyfikować. Skoro jednak ta księga, jest jak inne księgi i lektury, które zarówno mogą dawać wzrost duchowy albo powodować karłowacenie mentalne jednostki i/lub cierpienie to dlaczego przypisuje się jej boskie natchnienie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:35, 02 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Stawiasz swoje oczekiwanie, że Biblia ma być księgą łatwą w odbiorze, jednoznaczną w interpretacji, zawsze słuszną w podawaniu wskazówek. De facto żądasz...
permanentnego i jednoznacznego CUDU.
Bo jak inaczej określić to, że mielibyśmy - w tym świecie tak pełnym błędów, pomyłek, grzechów, mylnych interpretacji - treść Biblii odczytywać zawsze w poprawny sposób.


Raczej oczekiwanie, że Biblia jako doskonale natchnione dzieło od Boga zawsze będzie powodować wzrost duchowy, a nigdy cierpienie. Nie oznacza to, że Biblia musi być łatwa w odbiorze, jednoznaczna w interpretacji itp. Ale oznacza to, że każdy, kto się w niej zaczyta NIE UCIERPI. A Jednak ludzie po lekturze Biblii nie raz stają się fundamentalistami krzywdzącymi innych ludzi, bo głęboko wierzą, że trzeba realizować jakieś tam wierzenia. Inni potrafią zafiksować się na sprawie piekła i do tego stopnia boją się, że grzeszą, że trafią do piekła. No różne są przypadki, ale to pokazuje, że lektura Biblii potrafi zniszczyć ludzką psychikę. Albo, ktoś tak dosłownie bierze nauczanie Jezusa, że w "jeden dzień" straci majątek i własną rodzinę sprowadzi na bruk. Kiedyś czytałem przypadek gościa, który sobie sisiaka odciął, bo przeczytał, ze należy sobie odciąć to, co jest dla nas powodem do grzechu, czy coś tak.. :) :shock:

Niestety, ale to jest cena wolności. Nie ma takiej rzeczy, której złe rozumienie nie mogłoby wykoślawić. Może i chciałoby się, aby Biblia była od tego wyjątkiem, ale najwyraźniej nie jest. Jest w tym pewien tragizm tej ludzkiej wolności.
Nie wiemy, jak wyglądałby świat, gdyby Biblia na nim się nie pojawiła, nie potrafimy dziś jakoś zbilansować wpływu Biblii na ludzkość. Ja wierzę, że bez Biblii współczesny świat byłby gorszy, niż ten, który znamy.


Czyli Biblia nie ma w sobie na tyle boskiego pochodzenia, aby przynajmniej jej czytanie nie prowadziło do cierpienia? Dla mnie to jest jasne, że jeśli ta księga byłaby od Boga to można by to po czymś zidentyfikować. Skoro jednak ta księga, jest jak inne księgi i lektury, które zarówno mogą dawać wzrost duchowy albo powodować karłowacenie mentalne jednostki i/lub cierpienie to dlaczego przypisuje się jej boskie natchnienie?


Boskie natchnienie nie ma nic wspólnego z tym, że ktoś jest debilem i nie rozumie co czyta. Wystarczy zresztą poczytać ciebie: też nie rozumiesz co czytasz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin