Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Terrorystyczno-penitencjarna koncepcja Boga"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:49, 30 Lis 2014    Temat postu: "Terrorystyczno-penitencjarna koncepcja Boga"

Na stronie internetowej o przesłaniu ateistycznym (Matka Polka Ateistka, może komuś znana, dość popularna strona) został umieszczony fragment z NT i Ks. Przysłów. Oba te fragmenty nie dają mi spokoju..
Fragmentem NT - list do Hebrajczyków(12:7), gdzie jest napisane

"Synu mój, nie lekceważ karania Pana,
nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza.
6 Bo kogo miłuje Pan, tego karze,
chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje.
7 Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?"

a dla porównania w Księdze Przysłów (12:21) napisane, jest "Nie spotka zło żyjących uczciwie,
ale u grzesznych pełno nieszczęścia."

Mam problem z obrazem Boga, jakie kreuje Pismo Św. i to jak przedstawiają Boga ludzie, którzy to Pismo interpretują. Wiele słyszy się w Kościele albo z ust katolickich publicystów, że Bóg to sama dobroć, Bóg nie zsyła cierpienia, dopuszcza je co najwyżej z jakiś przyczyn, ale nie zsyła, nie bawi się ludzkim losem. Nie odetnie ci ręki, abyś mógł od teraz zacząć lepiej posługiwać się nogą...

Z jednej strony Bóg przedstawiany jest jako Ojciec, który brzydzi się zła, przemocy, brutalności, nie karze swych dzieci, cierpi gdy postępują źle, ale ze względu na szacunek dla ludzkiej wolności nie wchodzi w ten obszar ludzkiej autonomii.. Z drugiej strony PS (np. wspomniany wyżej List do Hebrajczyków) pokazuje całkiem inny obraz Boga.. Bóg, który zsyła cierpienie, doświadcza, bywa w tym okrutny.
Mało przekonująca jest obrona, że Bóg karze bo nie akceptuje jakiegoś zachowania i robi to dla dobra człowieka. Wychowanie przez karanie to metody średniowieczne...

Bóg, jest "miłosierną miłością", "źródłem dobra i życia" czyli miłosierny ojciec albo gliniarz czy prokurator czekający na okazję by ukarać.. Bóg, który karze i karci przypomina mi bogów antycznych, którzy nie wahali się załatwić kogoś piorunem.

Jaki zatem jest obraz Boga ? Czy Bóg chce kogoś karać ?

Wielu jest tu ludzi, którzy mają dużo bogatszą ode mnie wiedzę na temat rozumienia Pisma Świętego i teologii, dlatego postanowiłem założyć ten wątek w celu zrozumienia kilku fundamentalnych spraw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:01, 30 Lis 2014    Temat postu: Re: "Terrorystyczno-penitencjarna koncepcja Boga"

Błażej napisał:
Z jednej strony Bóg przedstawiany jest jako Ojciec, który brzydzi się zła, przemocy, brutalności, nie karze swych dzieci, cierpi gdy postępują źle, ale ze względu na szacunek dla ludzkiej wolności nie wchodzi w ten obszar ludzkiej autonomii.. Z drugiej strony PS (np. wspomniany wyżej List do Hebrajczyków) pokazuje całkiem inny obraz Boga.. Bóg, który zsyła cierpienie, doświadcza, bywa w tym okrutny.
Mało przekonująca jest obrona, że Bóg karze bo nie akceptuje jakiegoś zachowania i robi to dla dobra człowieka. Wychowanie przez karanie to metody średniowieczne...

W Biblii jest bardzo silna WARSTWA KULTUROWA. Szczególnie w ST mamy odwołania do mentalności ludzi tamtych czasów. Wtedy karanie dzieci (obfite, a do tego cielesne) było przyjętym normalnie postępowaniem.
Drugą sprawą jest jednak tu pewien przekaz niezależny od kultury. Bo faktycznie - już w księdze rodzaju Bóg zapowiada człowiekowi cierpienie. Więc niewątpliwie mamy je w życiu w zgodności z wolą Boga.
Ciekawie jednak jest ten aspekt podany w księdze Hioba. Hiob tam cierpi, bo jest gnębiony przez szatana. Nie bezpośrednio przez Boga (chociaż jest w tym pewien układ między Bogiem, a szatanem).
W każdym razie nie możemy powiedzieć, aby na tym świecie cierpienie było niezgodne z wolą Boga. Jednak chyba trzeba oddzielić retorykę, przytoczonych przez Ciebie cytatów, od jej głębszej, filozoficznej treści. Tą treścią jest oczywisty fakt - tu na ziemi jesteśmy poddanie cierpieniom i próbom. Nie tylko z powodu jakichś win, ale tak w ogóle (Jezus też cierpiał).
Mamy wierzyć, że jest w tym sens, że to jest niezbędne, służy kształtowaniu się osobowości, a ostatecznie też umożliwia nam zbawienie.
Pewnie to do końca do naszych uczuć nie przemawia. Bunt jest tu naturalny. Nie może być, nie jest łatwo to zaakceptować.


Ale mam też dodatkową refleksję, trochę już niezależna od samego problemu, dotyczącą pewnej iluzji dzisiejszych czasów. Jakoś tak się porobiło, że - na fali nowego lewicowego idealizmu - ugruntował się pogląd, że wychowanie ludzi da się prowadzić samymi nagrodami, bez kar, czy w ogóle elementów przykrych. W szkołach zabrania się już jakiegokolwiek negatywnego oceniania, piętnuje się nieraz wręcz mówienie o jakichkolwiek rzeczach przykrych. W szkołach podstawowych w początkowych klasach najpierw nowi pedagodzy znieśli stopnie. Może i słusznie. Za chwile pojawiły się oceny opisowe i słoneczka (zamiast dobrej oceny), ewentualnie słoneczko z chmurką, jeśli uczeń coś zrobił nie dobrze. Ale ostatnio coraz więcej pojawia się głosów "nowej pedagogiki", ze takie słoneczko z chmurką dla dziecka, to też stres, więc właściwie to oceny powinny być tylko pozytywne. Tak niektórzy próbują wychowywać - bez informacji, ze coś jest niewłaściwe, bo to stresuje... Oczywiście dziecka nie można tez uderzyć. Ale z drugiej strony jak dziecko bije kolegę, czy braciszka, a perswazja jest jak groch o ścianę, to taki wychowawca (rodzic) może co najwyżej sam sobie palnąć w głowę, bo nie ma właściwie żadnego środka nacisku, wobec dziecięcego uporu, determinacji w eksplorowaniu własnej wolności. Tzn. - lewicowcy powiedzą, że nie, że powinien jakoś tak "profesjonalnie" wytłumaczyć, będą wygłaszać jakieś komunały, że " to się na pewno uda". Ale już przykład dorosłych bandziorów, którzy robią sobie co chcą, bo od dziecka są przyzwyczajeni, że nikt im odpowiednio konkretnych granic nie postawi, pokazuje że jakoś nie zawsze to wychodzi. Pewnie nawet w przypadku większości dzieci wychodzi. Ale dla wyjątkowo upartych malców, właściwie poza klapsem, nie bardzo widać argument wobec podniesionego przez malucha do góry środkowego palca.
Oczywiście jestem tu politycznie niepoprawny i to - z punktu widzenia utopijnej pedagodiki - jest "niedopuszczalne", aby w ogóle podnosić ten problem. Wychowawca zawsze jest winien.
Ale problem jest. Szczególnie w domach dziecka, gdzie najczęściej największym wrogiem dla dziecka jest drugie (starsze) dziecko. Wychowawcę taki zdemoralizowany młody (np. 13 letni) kandydat na gwałciciela i kryminalistę może sobie z góry olać ciepłą uryną - co ten wychowawca może mu zrobić?... - chyba może mu "skoczyć", bo jedyne co te najbardziej zdemoralizowane, myślące pierwotnymi instynktami osobniki szanują, to po prostu siła, przemoc. Ta siła została co prawda prawnie dopuszczona, ale tylko dla policjantów. Pozostałych ludzi obowiązuje cielesna nietykalność. Czyli właściwie pasowałoby, aby w takim domu dziecka, gdzie powtarzają się incydenty kompletnego lekceważenia poleceń wychowawców, stale dyżurował policjant, który będzie w stanie cokolwiek wyegzekwować od dzieciaka, który nie reaguje na polecenia.
W rodzinie z resztą może być podobnie. Rodzic nie może dać klapsa. Czyli jak 5 latek bije 3-letnią siostrzyczkę twardą zabawką, to może perswadować i modlić się, że to zadziała. Jak nie zadziała, to chyba powinien wezwać policję.... Ale co ona zrobi? - interweniować może tylko w obliczu bezpośredniej agresji, a jeśli 5 letni agresor jej zaniecha (z myślą, że wznowi po wyjściu policjanta), to nie ma nawet jak zadziałać. Do aresztu przecież 5 letniego awanturnika nie wezmą...
Fajne są te lewicowe ideały. Tzn. fajnie by było, żeby działały. Ale gdy praktyka da pstryczka w nos szczytnym koncepcjom, to nie pozostaje nic innego, tylko uciekać w powtarzanie w kółko "niedopuszczalne", "nie do zaakceptownia", albo od razu palnąć sobie w łeb. A świat będzie szedł do przodu, bandyci (najpierw ci młodociani, a później dorośli) będą bezkarni...
Refleksja ostatecznie jest dlatego, że chyba - ulegając tym nieco utopijnym lewicowym ideałom - uwierzyliśmy, że będziemy mieli świat bez bólu, bez kary (cielesnej). Niektórzy idą dalej - żeby nie było też kary słownej. Potem pójdą jeszcze dalej - aby bez względu na to, czy ktoś coś robi dobrze, czy źle - nie było braku nagrody. Bo "wszyscy ludzie są równi". Niezły odjazd... :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:35, 30 Lis 2014    Temat postu: Re: "Terrorystyczno-penitencjarna koncepcja Boga"

Michał Dyszyński napisał:
Błażej napisał:
Z jednej strony Bóg przedstawiany jest jako Ojciec, który brzydzi się zła, przemocy, brutalności, nie karze swych dzieci, cierpi gdy postępują źle, ale ze względu na szacunek dla ludzkiej wolności nie wchodzi w ten obszar ludzkiej autonomii.. Z drugiej strony PS (np. wspomniany wyżej List do Hebrajczyków) pokazuje całkiem inny obraz Boga.. Bóg, który zsyła cierpienie, doświadcza, bywa w tym okrutny.
Mało przekonująca jest obrona, że Bóg karze bo nie akceptuje jakiegoś zachowania i robi to dla dobra człowieka. Wychowanie przez karanie to metody średniowieczne...

dzie *


Kara jest nieodzowna tak jak i nagroda.
Obie są skuteczne, gdy karana osoba akceptuje i rozumie za co i dlaczego została ukarana.
W Biblii nie ma właściwie chyba jednolitego spójnego obrazu Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:35, 30 Lis 2014    Temat postu: Re: "Terrorystyczno-penitencjarna koncepcja Boga"

Michał Dyszyński napisał:
Błażej napisał:
Z jednej strony Bóg przedstawiany jest jako Ojciec, który brzydzi się zła, przemocy, brutalności, nie karze swych dzieci, cierpi gdy postępują źle, ale ze względu na szacunek dla ludzkiej wolności nie wchodzi w ten obszar ludzkiej autonomii.. Z drugiej strony PS (np. wspomniany wyżej List do Hebrajczyków) pokazuje całkiem inny obraz Boga.. Bóg, który zsyła cierpienie, doświadcza, bywa w tym okrutny.
Mało przekonująca jest obrona, że Bóg karze bo nie akceptuje jakiegoś zachowania i robi to dla dobra człowieka. Wychowanie przez karanie to metody średniowieczne...

dzie *


Kara jest nieodzowna tak jak i nagroda.
Obie są skuteczne, gdy karana osoba akceptuje i rozumie za co i dlaczego została ukarana.
W Biblii nie ma właściwie chyba jednolitego spójnego obrazu Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin