Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Towarzyskie

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31310
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:09, 06 Lip 2015    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Chciałem podyskutować z treścią twoich powyższych postów, widząc sam temat wątku. Ale po przeczytaniu w całości tyko pierwszego postu odechciało mi się. Przedstawiłeś tam tyle bzdur, uproszczeń, prymitywizmu myślenia swego i sprzeczności, że nie mam zamiaru odnosić się do takiego "chłamu". Pozostaje mi tylko napisać: taki stary, a taki głupi. Wcześniej myślałem o tobie trochę inaczej, ale ostatnio rozpoznaję w twoich tekstach podobnie utorowany, ograniczony sposób rozumowania, jak u innych wykształciuchów. Gratulacje; niech ci się nadal wydaje, że prawdą jest, to co ci się tylko wydaje- choćby było "majaczeniami wytresowanego umysłu".

Proponuję Ci więc: załóż swojego bloga i napisz to lepiej.
Czuję, że się mocno rozjeżdżamy z rozumieniem pewnych rzeczy. Czas pokaże, kto ma rację. Ja uważam, że zasklepiłeś się gdzieś we własnych koncepcjach tak bardzo, że zatrułeś tym otwartość na inne sposoby spojrzenia na sprawę. W każdym razie - tutaj walnąłeś czystym hejtem - tzn. poza stwierdzeniami w stylu: "chłam, "głupi" i ogólnym źle, nie byłeś w stanie przedstawić nawet jednego zdania CO WŁAŚCIWIE (!) uważasz za błędne, jak to samo/podobne można by napisać lepiej, w którym punkcie jest błąd.
Przykro mi, ale w tej postaci Twoja opinia jest relatywnie mało wartościowa. Choć dziękuję i za nią - wiem przynajmniej, że Ci się nie podoba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:26, 06 Lip 2015    Temat postu:

Masz rację. Ale ze mnie taki skurwiel, że od zawsze chyba reagowałem hejtem na ludzką głupotę i ograniczenia.
Co do przedstawiania własnych koncepcji- czyniłem i czynię to niejednokrotnie na tym forum. Zauważam jednak coraz bardziej, że forumowicze coraz niechętniej się do nich odnoszą. Wynika to prawdopodobnie z niechęci rozumienia tego. Możliwe, że moje poglądy i koncepcje są zbyt "odjechane" dla większości z was. Co nie przesądza o tym, kto ma rację. Piszesz "czas pokaże, kto ma rację"; niezupełnie, ponieważ "czas pokazuje", co jest bardziej przydatne, ale nie koniecznie, co jest bliższe obiektywnej prawdy.
Natomiast co do bardziej merytorycznej krytyki- napisałem już, że czasem wypowiedź przekracza poziom bzdurności, poza którym nie doznaję potrzeby rzeczowej dyskusji z autorem takiej wypowiedzi, a raczej z jej treścią. Czy warto być interlokutorem dżdżownicy w rozważaniu jej potrzeb i wynikającego stąd jej "oglądu rzeczywistości"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:22, 07 Lip 2015    Temat postu:

Michałku, podobnie jak ty tutaj w ostatnim post'cie odbierają i oceniają moje zachowania i moją osobę ludzie w przeważającej większości; w tym np. również moi rodziciele. To jednak nie oznacza, ze coś ze mną "nie halo", a raczej świadczy o ograniczonym i uschematyzowanym sposobie myślenia większości ludzi. Chociaż dla tej większości, to oczywiście ja jestem "czubem". A to, że nie odnoszę się do konkretnych myśli w wypowiedziach innych? Wielokrotnie to czyniłem. Jednak coraz częściej mam dość waszego braku zrozumienia, i waszego "przewalania się" pomysłami ani innowacyjnymi, ani postępowymi, ani opartymi na rzeczywistym oglądzie i doświadczeniu, a na wybiórczych, porozrywanych pomysłach i pozornym, powierzchownym doświadczaniu i interpretowaniu waszych doznań i obserwacji. Tak więc ostatnio coraz mniej polemizuję z czymś konkretnym- bo nie ma z czym! Wypisujecie bzdury niewarte mojej uwagi. Jednak czasem staram się przeczytać uważnie jakiś wątek, na temat którego mam własne przemyślenia. I wtedy odpowiadam; podpowiadam wam, jakie to "okrutne" insynuacje czasami pierdolicie! "Okrutne" w sensie ich prymitywizmu w odbiorze dla otwartego umysłu.
Wspomniałeś o nierozumieniu całek.. A na cholerę komu rozumieć symbole wyobrażeń innych?! Co komu dało zrozumienie całek?? Poza może skonstruowaniem kolejnych maszynek i urządzeń, które tylko powielają pewne funkcje i czynności tego, co w przyrodzie już dawno istnieje i funkcjonuje?! Zresztą- tak na marginesie- ludzie sami jeszcze niczego nie wymyślili, co miałoby zastosowanie praktyczne; potrafią tylko czasem coś skopiować, co już istnieje. Tym samym nie ma urządzeń niebionicznych. Ale wracając do całek. Czy przybliżyły one choć trochę ludzi do istot lepszych, rozumniejszych, silniejszych, bardziej dostosowanych, bardziej rozwiniętych, boskich?! Mam na myśli samych ludzi, a nie sklecone przez nich maszyny, które w pewnych wąskich aspektach ich wyręczają. Czy ludzie, przez tysiąclecia swego rozwoju stali się, choć trochę bardziej rozumiejący swe bytowanie- jego przyczyny i cele; zadania prawdziwego rozwoju?? Czy są choć nieco bardziej jak bóg-człowiek, Adam Kadmon, albo chociaż jak Evangeliony czy Anioły? Ni chuja! Nadal pozostają tym samym nędznym gatunkiem- tak biologicznie, jaki i mentalnie, umysłowo, oraz duchowo. Nie wspominając już, że o duchowości swej nie wiedzą praktycznie nic, a tylko pewne, zazwyczaj bzdurne, insynuacje opierają na jakichś "nieogarniętych przebłyskach" z podświadomości oraz klechdach i bajaniach, takich jak pewne ideologie i większość religii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31310
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:25, 07 Lip 2015    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
...Wypisujecie bzdury niewarte mojej uwagi. Jednak czasem staram się przeczytać uważnie jakiś wątek, na temat którego mam własne przemyślenia.
...
A na cholerę komu rozumieć symbole wyobrażeń innych?! Co komu dało zrozumienie całek??

To bądź w końcu konsekwentny - jak coś Cię faktycznie nie interesuje, to nie czytaj tego. Masz cały internet do przeczytania, w którym znajdziesz na pewno coś dla siebie. Jeśli jednak masz tylko hejtować, to lepiej sobie daruj, bo to nie jest ani sympatyczne, ani nic nie wnosi, ani wreszcie nie jest zgodne z regulaminem forum sfinia.
Zacznij szanować swój czas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31310
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:10, 22 Lip 2015    Temat postu:

Tutaj jest kolejna porcja przeniesiionych treści z wątku o Raju. Przeniesione posty są wg mnie o nikłej wartości merytorycznej, więc szkoda aby przerywały lekturę całego wątku.

Tekst Piotra
Piotr Rokubungi napisał:
Cytat:
Piotrze, wybij sobie z głowy przekonanie, że to Twoja koncepcja jest tą, do której wszyscy będą się dostosowywać, a Ty będziesz łaskawie cenzurował, co jest mądre, a co głupie. Oczywiście możesz kontynuować taką politykę dyskusyjną.
To nie zupełnie jest odnośnie tego cytatu, ale to ty nie dawaj mi powodu, do "oczerniania" twoich treści, poprzez pisanie "badziewi", które się kupy nie trzymają.
Cytat:
Jednak ja ze swojej strony chcę Cię uprzedzić, że z kolei moja polityka jest taka, że - na mocy mojego wcześniejszego postanowienia (powziętego już dawno temu w ramach dyskusji z Marcinem Kotasińskim), traktuję takiego dyskutanta, który nie przestrzega reguł dyskusyjnej równości ZA RÓWNOWAŻNEGO IDIOCIE (nie wnikając w realny poziom wiedzy i intelektu danej osoby). Jednocześnie upoważnia mnie to (także na mocy mojego wcześniej przyjętego paradygmatu) do lekceważenia intelektu i pisarstwa takiej osoby, traktowania jej jako intelektualnie niegodnej. Generalnie zwykle kończy się to swego rodzaju hmmmm... rozstaniem z tą osobą (tutaj byłoby to postanowieniem sobie ignorowania tej osoby).
Twoja sprawa. Ja nie będę już więcej "milczeć" wobec sytuacji, gdy ktoś bzdety wypisuje. Nie bzdety wedle mego widzimisię [choć w pewnym stopniu też, bo przecież nikt nie jest obiektywny w pełni], lecz bzdety, którym brak konkretnych uzasadnień, oraz szczególnie takie, które w sobie zawierają niespójności a nawet przeczą samym sobie.
Cytat:
W moim systemie wartości nie mam prawa nikogo lekceważyć, nawet jeśli pisze wg mnie wielkie głupoty, czy inny bełkot, jednak zachowuje warunek równości, nie wywyższania się. Tylko postawa pychy, wywyższania się (tylko i wyłącznie!) zwalnia mnie z mojej - absolutnie podstawowej (właściwie ONTOLOGICZNEJ) - zasady szacunku!
Psycholog mógłby zauważyć, że podświadomie obawiasz się czyjejś dominacji [intelektualnej]... Ale o.k.- bo w sumie nie o dominację w dyskusji tutaj chodzi.
Cytat:
Zdefiniowałem słowo "potrzeba" w sposób ogólny - bo tak pasuje w mojej koncepcji. Może Ci się to nie podobać. Twój wybór. Ale, niestety, nie masz mocy, aby zmienić moją konwencję - przynajmniej samym tylko sprzeciwem, czyli tym, że "pisałeś". Ano może i pisałeś. Ale mnie nie przekonałeś w tej sprawie.
Co do potrzeb, to tak namotałeś, że szkoda gadać [pisać]... Ale, w takim razie, jak ty zdefiniujesz nirwanę, jak ją rozumiesz, skoro moje pisanie, opisywanie jej ciebie nie przekonało [do podobnego punktu widzenia]??
Cytat:
Tak to już jest, że w dobrych publikacjach o charakterze intelektualnym, ktoś przedstawiający jakąś koncepcję UŚCIŚLA TERMINOLOGIĘ, czyli wyjaśnia, który z wielu możliwych kontekstów użycia terminu stosuje w swojej publikacji. Później oszczędza to nieporozumień. Ja staram się wyjaśnić jak to jest W MOJEJ publikacji, Ty możesz zrobić to w swojej. Jeśli to zrobisz, ja - czytając ją, odpowiadając na argumenty - będę musiał się dostosować. Bo to będzie Twoje pisanie, Twój kontekst. Tak to działa.
Przecież ty nie uściślasz, nie wyjaśniasz- tylko przeciwnie: rozwlekasz znaczenia, uogólniasz, a nawet te znaczenia mieszasz! O to m. in. się do ciebie "przypierdalam". Jeśli tego nie zauważasz, to raczej szkoda dyskutować z tobą, bo..pozwolisz, że nie dokończę.
Na potwierdzenie tego chciałem przytoczyć cytat z ciebie, lecz nie mogę jakoś teraz znaleźć tych zdań. Ale chyba sam pamiętasz, że pisałeś, iż znaczenie potrzeby w tym temacie, w tych rozważaniach traktujesz jak najogólniej- i czepiałeś się mnie, że chyba tak tego nie odbieram. Że samo pojęcie raju też traktujesz dość "luźno" i szeroko. Więc gdzie tu uściślanie, do kurwy nędzy!?
Cytat:
Warto zwrócić uwagę na to, że są pewne elementy rozumowania, które ze swej natury SĄ KONWENCJĄ. Do takich elementów należy JĘZYK. Znaczenie słów jest konwencjonalne w modelowym znaczeniu tego słowa - np. dlatego, ze zmienia się wraz z użyciem, z biegiem lat, z tym jak funkcjonują media, ludzka komunikacja itp. Jeśliby ktoś taki konwencjonalny element uznał jako coś, co on ma jakieś szczególne i wyłączne prawo kontrolować, stosować w jeden - po swojemu wyróżniony sposób - to należy sądzić, że taki ktoś intelektualnie "odpłynął", chyba mu odjechało...
Ty się naprawdę zastanów, co wypisujesz, bo już cię dość zaczynam mieć; a raczej tych sprzeczności, które wypisujesz! W tym fragmencie piszesz znów o tym, ze język jest zmienny, że znaczenie słów nie do końca jednoznaczne ani trwałe. Że ktoś, kto chciałby je uszczegółowić i stosować w jednoznaczny sposób prawdopodobnie jest "odjechany". A jak to się ma do sugerowanego tylko nieco wcześniej przez ciebie uściślania znaczeń, ujednolicania i upraszczania kontekstu, "wyostrzania" języka [naukowej] dyskusji pod względem nieprzeinterpretowywania określeń??
Może czasem faktycznie nieodpowiednio odbieram, interpretuje to, co chcesz przekazać. Ale chyba nie mylę się w znacznym stopniu, zauważając jak przeczysz nieraz sam sobie...




Odpowiedź Michała

Michał Dyszyński napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Cytat:
Piotrze, wybij sobie z głowy przekonanie, że to Twoja koncepcja jest tą, do której wszyscy będą się dostosowywać, a Ty będziesz łaskawie cenzurował, co jest mądre, a co głupie. Oczywiście możesz kontynuować taką politykę dyskusyjną.
To nie zupełnie jest odnośnie tego cytatu, ale to ty nie dawaj mi powodu, do "oczerniania" twoich treści, poprzez pisanie "badziewi", które się kupy nie trzymają.

Masz do wyboru: albo przyjąć z szacunkiem to co piszę, bez względu na to jak to Ci się wyda "głupie", "chłamem", "badziewiem", czy czym tam jeszcze (Słownik języka polskiego pomocą w wynajdywaniu pejoratywnych określeń), albo zrezygnować z dyskusji.
Jeśli moje pisanie jest dla Ciebie na tyle ciekawe, że w ogóle raczysz odpowiadać, to konsekwentnie odpowiadaj merytorycznie. Jeśli zaś widzisz z mojej stron badziewie, to po prostu oszczędź sobie cennego, czasu i wysiłku, ignorując "bzdety", które są powyżej Twojej Wspaniałości.
Tak na marginesie - wczoraj, przyszła mi do głowy definicja pyszałka: Pyszałek to ktoś, kto ciasnotę własnego umysłu uważa za objaw geniuszu.
Próbuję ten Twój ciasny garniturek myślenia rozepchać, ale jesteś jakoś oporny...

Piotr Rokubungi napisał:
Ja nie będę już więcej "milczeć" wobec sytuacji, gdy ktoś bzdety wypisuje. Nie bzdety wedle mego widzimisię [choć w pewnym stopniu też, bo przecież nikt nie jest obiektywny w pełni], lecz bzdety, którym brak konkretnych uzasadnień, oraz szczególnie takie, które w sobie zawierają niespójności a nawet przeczą samym sobie.

Jedyne czym dysponujesz, to nieustanne zapewnianie, że ja piszę "bzdety", "chłam", itp. Zapewnienia i Twoje przekonania, to złudny doradca, bo pochodzący od nadętego ego. Bawisz się w psychologa moich postaw, a może warto zacząć od własnych - nie widzisz, jak hypomaniakalne poczucie wielkości zaburza ci własny krytycyzm?
Możemy się przerzucać epitetami (przypominam Słownik Języka Polskiego daje tu sporą bazę) pejoratywnych określeń. To potrafi każdy dureń. Bo to jest łatwe.
Co jest trudniejsze? Trudne jest wskazanie zależności, analiza logiki i sensu wypowiedzi. Bez ODNIESIENIA SIĘ do wypowiedzi, a ta z kolei wymaga ZROZUMIENIA, pisanie negatywnych sformułowań jest czystym trollowaniem. Dla mnie osobiście, każde zdanie, w którym użyłeś słów "bzdet", "chłam" itp. jest OCZYWISTYM ŚMIECIEM, jest dowodem porażki Twojego intelektu w danym zakresie. Nie piszę o tym, więc pewnie Ci się zdaje, że stosując te określenia jako "wygrywasz", jakoś dodajesz sobie w owej dyskusji. Z mojej strony wygląda to trochę tak, jak byś na przyjęciu, przy stole w towarzystwie puszczał głośne, cuchnące bąki, a potem kwitował to ordynarnym dowcipem, ociekającym prostackim samozadowoleniem. Nic więcej. Jak piszesz coś takiego, ja odczytuję to zawsze w jeden i ten sam sposób: Piotruś znowu intelektualnie nie nadąża, a żeby coś napisać, żeby sobie dodać animuszu, wymyśla aintelektualne epitety, który podbudowuje emocje, potwierdza dyktaturę ego. Piotruś znowu składa wasalną daninę - oto intelekt Piotrusia kłania się swojemu ewolucyjnemu panu - prostym emocjom walki o dominację. Ja to widzę, Piotruś, zdominowany przez swoje ego, nie za bardzo, choć na pewno w środku trochę czuje, jak jest...

Apeluję jeszcze raz: daruj sobie w naszej dyskusji wszystko to, co nie jest merytoryczne. Każdy epitet, przymiotnik nie powiązany z treścią, a będący pustym ocenieniem, kaprysem słabo kontrolowanych emocji. Taki standard stosuje się w poważnych polemikach i tylko będąc w zgodzie z nim, można mówić o byciu w pełni intelektualistą.



Piotr Rokubungi napisał:
Ty się naprawdę zastanów, co wypisujesz, bo już cię dość zaczynam mieć; a raczej tych sprzeczności, które wypisujesz! W tym fragmencie piszesz znów o tym, ze język jest zmienny, że znaczenie słów nie do końca jednoznaczne ani trwałe. Że ktoś, kto chciałby je uszczegółowić i stosować w jednoznaczny sposób prawdopodobnie jest "odjechany". A jak to się ma do sugerowanego tylko nieco wcześniej przez ciebie uściślania znaczeń, ujednolicania i upraszczania kontekstu, "wyostrzania" języka [naukowej] dyskusji pod względem nieprzeinterpretowywania określeń??

Piotrusiu. Gdzie tu widzisz sprzeczność?
Piszę, że skoro język jest niejednoznaczny, zmienny, to znaczy, że należy go uściślić, aby było jasne jak piszący widzi znaczenia słów w danym kontekście. Ja nie piszę, że odjechany jest ktoś, kto uściśla, uszczegóławia. Czytaj uważnie. Przeciwnie - jestem właśnie za tym, aby precyzować terminologię, bo tylko w ten sposób można się sensownie porozumieć.



Tekst PIotra
Piotr Rokubungi napisał:
Cytat:
Masz do wyboru: albo przyjąć z szacunkiem to co piszę, bez względu na to jak to Ci się wyda "głupie", "chłamem", "badziewiem", czy czym tam jeszcze (Słownik języka polskiego pomocą w wynajdywaniu pejoratywnych określeń), albo zrezygnować z dyskusji.
Mam kilka innych opcji, niż tylko taką alternatywę. Ale zgoda: Postaram się jeszcze bardziej nie "przyczepiać" epitetów do twoich treści. Aczkolwiek trudno mi o szacunek dla wypowiedzi, poglądów kogoś, kto nie bardzo potrafi je nie tylko udowodnić, ale nawet oprzeć na czymś sensownym i spójnym.
Cytat:
Próbuję ten Twój ciasny garniturek myślenia rozepchać, ale jesteś jakoś oporny...
Chcesz rozepchać podobnymi niespójnym bzdetami "wyssanymi" z twego chwilowego widzimisię? To nie, dziękuję- nie dam się! ;-P
Cytat:
nie widzisz, jak hypomaniakalne poczucie wielkości zaburza ci własny krytycyzm?
Widze. Ale to nie przesądza o tym, czy może to moje poglądy są najbliższe obiektywnej prawdy.
Cytat:
Co jest trudniejsze? Trudne jest wskazanie zależności, analiza logiki i sensu wypowiedzi. Bez ODNIESIENIA SIĘ do wypowiedzi, a ta z kolei wymaga ZROZUMIENIA, pisanie negatywnych sformułowań jest czystym trollowaniem.(...)
Apeluję jeszcze raz: daruj sobie w naszej dyskusji wszystko to, co nie jest merytoryczne. Każdy epitet, przymiotnik nie powiązany z treścią, a będący pustym ocenieniem, kaprysem słabo kontrolowanych emocji. Taki standard stosuje się w poważnych polemikach i tylko będąc w zgodzie z nim, można mówić o byciu w pełni intelektualistą.
Komentujesz moje "epitetowania" w ten sposób i masz poniekąd racje. Tylko zastosuj teraz to, co tu napisałeś do siebie! Oprócz "wyśmiewania" twoich treści- co wcale nie służ, jak ci się raczej wydaje, tylko i wprost samemu ośmieszaniu i dyskredytowaniu ciebie, lecz ma na celu "przebudzenie cię", wywołanie silniejszych reakcji w stosunku do przedstawianych treści, spowodowanie właśnie, być mocniej się nad tym zastanawiał i dogłębniej analizował, odpisywałem często także [merytorycznie raczej] na konkretne cytaty z ciebie. Dlaczego- skoro chcesz merytorycznej dyskusji i czujesz się intelektualistą- od pewnego czasu raczej dokładnie dość pomijasz swoje komentarze, odpowiedzi co do tych treści?! Zadałem ci już co najmniej kilka pytań w moich poprzednich postach odnośnie tego, co napisałeś wcześniej. Dlaczego nie odpowiedziałeś jeszcze na prawie żadne z nich. Może, aby zakończyć, czy chociaż stłumić wzajemne "przypierdalanie się", nie jątrz, nie skupiaj się tak bardzo na moim epitetowaniu [negatywnym], a raczej daj przykład zrozumienia i właśnie chęci rzeczowej dyskusji, poprzez odniesienie się do moich kwestii, pytań, zarzutów odnośnie twoich przedstawianych tu myśli, poglądów.
Cytat:
Piotrusiu. Gdzie tu widzisz sprzeczność?
Piszę, że skoro język jest niejednoznaczny, zmienny, to znaczy, że należy go uściślić, aby było jasne jak piszący widzi znaczenia słów w danym kontekście. Ja nie piszę, że odjechany jest ktoś, kto uściśla, uszczegóławia. Czytaj uważnie. Przeciwnie - jestem właśnie za tym, aby precyzować terminologię, bo tylko w ten sposób można się sensownie porozumieć.
Jak w takim razie rozumieć to: "Jeśliby ktoś taki konwencjonalny element uznał jako coś, co on ma jakieś szczególne i wyłączne prawo kontrolować, stosować w jeden - po swojemu wyróżniony sposób - to należy sądzić, że taki ktoś intelektualnie "odpłynął", chyba mu odjechało"?? Czyli uważasz, że uściślanie języka, doprecyzowywanie znaczeń, jak najbardziej- ale już czynienie tego "w jeden - po swojemu wyróżniony sposób" absolutnie nie? To jak niby mam uściślać język MOICH wypowiedzi oraz precyzować znaczenie używanych w MOICH tekstach słów, jak nie "na mój sposób"?! Mam swoim znaczeniom przypisywać znaczenie kogoś innego czy też to popularne, albo encyklopedyczne ściśle? Właściwe to w większości używam dość popularnych, "klasycznych" znaczeń, które jednak nie odbiegają znacznie od słownikowych znaczeń danych terminów, słów. Choć nieraz stosuje własne "przedefiniowywanie" lub/i uściślanie; wtedy [często w takich kwadratowych nawiasach] staram się wytłumaczyć to nieco inne rozumienie.



Odpowiedź Michała
Michał Dyszyński napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
... nie jątrz, nie skupiaj się tak bardzo na moim epitetowaniu [negatywnym], a raczej daj przykład zrozumienia i właśnie chęci rzeczowej dyskusji, poprzez odniesienie się do moich kwestii, pytań, zarzutów odnośnie twoich przedstawianych tu myśli, poglądów.

Ty nie epitetuj ogólnie, ale pisz KONKRETNIE. Sensowna wymiana myśli jest w stylu: tu ... jest wg mnie nieścisłość, to ... jest niejasne, tutaj ... wydaje mi się, że jest błąd.

Akurat względnie dobry, pozytywny przykład dałeś w ostatnim poście (chodzi o to, aby tak było zawsze):
Piotr Rokubungi napisał:
Cytat:
Piszę, że skoro język jest niejednoznaczny, zmienny, to znaczy, że należy go uściślić, aby było jasne jak piszący widzi znaczenia słów w danym kontekście. Ja nie piszę, że odjechany jest ktoś, kto uściśla, uszczegóławia. Czytaj uważnie. Przeciwnie - jestem właśnie za tym, aby precyzować terminologię, bo tylko w ten sposób można się sensownie porozumieć.
Jak w takim razie rozumieć to: "Jeśliby ktoś taki konwencjonalny element uznał jako coś, co on ma jakieś szczególne i wyłączne prawo kontrolować, stosować w jeden - po swojemu wyróżniony sposób - to należy sądzić, że taki ktoś intelektualnie "odpłynął", chyba mu odjechało"?? Czyli uważasz, że uściślanie języka, doprecyzowywanie znaczeń, jak najbardziej- ale już czynienie tego "w jeden - po swojemu wyróżniony sposób" absolutnie nie? To jak niby mam uściślać język MOICH wypowiedzi oraz precyzować znaczenie używanych w MOICH tekstach słów, jak nie "na mój sposób"?! Mam swoim znaczeniom przypisywać znaczenie kogoś innego czy też to popularne, albo encyklopedyczne ściśle? Właściwe to w większości używam dość popularnych, "klasycznych" znaczeń, które jednak nie odbiegają znacznie od słownikowych znaczeń danych terminów, słów. Choć nieraz stosuje własne "przedefiniowywanie" lub/i uściślanie; wtedy [często w takich kwadratowych nawiasach] staram się wytłumaczyć to nieco inne rozumienie.

Tak, tutaj wreszcie jest jak dyskutować nad Twoją uwagę - odnosisz się do konkretnego fragmentu, wyjaśniasz nieścisłość, a nie piszesz w stylu "wszystko to bzdety". Na taką krytykę mogę (jestem w stanie) odpowiadać, bo wiem Co jest do poprawienia w moim przekazie.

Faktycznie, bez wyjaśnienia, zacytowany fragment wygląda na sprzeczność, choć w moich zamierzeniach (w rzeczywistości to się jakoś ukryło) tej sprzeczności nie było - bo
- w jednym przypadku chodziło o świadomość tego, że słowa są wieloznaczne, więc nie jesteśmy monopolistami na ich sens.
- W drugim zaś przypadku, gdy mamy świadomość pierwszego, czyli gdy chcemy jakoś z owej niejednoznaczności wyjść, doprecyzowujemy znaczenie W KONKRETNEJ SPRAWIE, w konkretnym ujęciu.
Co jest ważne - NIE KŁÓCIMY SIĘ, że moje, wybrane znaczenie jest tym słusznym i jedynym. Ale wciąż mamy świadomość, że DO TEGO KONKRETNEGO CELU WYBIERAMY JAKIŚ ZAKRES PODZNACZEŃ. Co nie znaczy, że jakoś ustawiamy się ogólnie w opozycji do pozostałych znaczeń, lecz mamy świadomość aktualnego skupiania się na konkrecie. I to jest naturalne, tak właśnie ma być!

Tu wychodzi dość ciekawy aspekt ogólny. Właściwie to mamy tu przykład tego dialektycznego schematu teza - antyteza - synteza. Tutaj mamy:
- teza: słowa są wieloznaczne,
- antyteza, tak się nie da bo przecież trzeba jakoś w konkretnych sytuacjach ich znaczenia uściślać
- synteza: musimy podzielić użycie słów na dwie domeny - ogólną, która stanowi szeroką bazę odniesień, a dla której jeszcze nie doprecyzowaliśmy konretnego znaczenia i uszczegółowioną, w konkretnej sytuacji.
Co ciekawe, tak z językiem jest zawsze. Mamy w nim słowo "pies", które odnosi się praktycznie do nieskończonej liczby możliwych zastosowań. Ale w konkretnej sytuacji mówimy "przebiegł pies sąsiada", co niczym w fizyce kwantowej, powoduje "kolaps", czyli zwinięcie się całej tej nieskończonej bazy określeń, do tego jednego, konkretnego, gdy widzieliśmy psa sąsiada. Nie ma jednak monopolu na użycie słowa "pies" - tzn. nie będzie tak, że od tej pory, od tego użycia to słowo zawsze będzie oznaczało pupila sąsiada. W nowej sytuacji pojawi się nowy sposób zastosowania słowa - np. na określenie policjanta, albo na niezdarny rysunek zwierzaka, zrobiony ręką małego dziecka, gdzie ledwo widać, co ma ona przestawiać.
Uzycie słów jest więc takim falowaniem, takim ciągłym przechodzeniem pomiędzy niejako skrajnymi stanami - ogólnym (z pełną bazą potencjalnych zastosowań) do szczegółowego, konkretnego. Potem znowu, gdy zanika tamten konkret, przechodzimy do modu ogólnego, z którego znowu wybierzemy nową instancję użyteczną w nowej konkretnej sytuacjl. Ale nikt nie ma monopolu na konkret. Zaś w postaci tylko ogólnej pojęcie jest często niekomunikowalne, bo nie wiadomo, o co w danej chwili konkretnie chodzi - jak powiem tak sobie "pies", bez żadnego kontekstu, bez żadnego nawiązania, to będzie trochę jak bełkot. Bez kontekstu prawie nie ma znaczenia.

Podsumowując - gdy piszę, że nikt nie ma monopolu na słowo, to odnoszę się do tego, że w każdej konkretnej sytuacji znaczenie jest definiowane w jakiś unikalny sposób, więc nikt nie powinien protestować przeciw temu w imię tego, że on "uważa inaczej" (pomijając jakieś zupełnie niekompatybilne z podstawową bazą znaczeń pomysły). Jednocześnie jednak właśnie TRZEBA uszczegóławiać znaczenia, bo na tym polega komunikowanie się.



Michał Dyszyński napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Nie pytałem tu akurat o opisywany przeze mnie kontekst. Wynika z tego, że ciągle prawie mieszasz, nie trzymasz się reguł, treści konkretnej- to właśnie ty, często bardziej niż ja. Odpisujesz jak ci się podoba i na co, a nie odnosisz się ściśle, konkretnie do danych fragmentów przytaczanych treści.

A skąd ja niby mam wiedzieć, o co Ci tam chodziło?
Piszę łapiąc to, co dla mnie zrozumiałe, odpisuję to co sam rozumiem, a nie to, co Ty sobie w tej sprawie uważasz. I tak bardziej ciągnę tę dyskusję opisami, podczas gdy Ty raczysz rzucać epitetami w stylu "napierdoliłeś", bez przedstawiania własnej koncepcji. Więc i tak pod względem wkładu w myśl, opisy jesteś daleko do tyłu za mną...
To może sam się wykaż. Może opisz kompleksowo jaki kontekst masz na uwadze, powiąż go z poruszanymi zagadnieniami. Bo jak na razie to głównie żerujesz na moich tekstach, łaskawie rzucając jakieś graniczące z obelżywością epitety.

Piotr Rokubungi napisał:
Na chuj to coś napisałeś, skoro teraz twierdzisz, że nie wiesz tego?! Bo tak ci się wydawało chwilowo?? Skoro nie wiesz, to czemu stwierdziłeś, że coś tam się nie da, bo jest jakiś warunek?! Zaprzeczasz sobie, motasz się, "cwaniakujesz"... Pomyśl lepiej zanim coś napiszesz, o następstwach tego, wnioskach, konsekwencjach!

Po raz enty piszę, że przedstawiam swoje OPINIE, WYOBRAŻENIA, PRZEKONANIA. To nie jest "wiedza" w tym sensie, że zawiera potwierdzane doświadczalnie fakty, ustalenia.
Człowieku, czy Ty się tak zagubiłeś, że zapomniałeś, iż piszesz na forum FILOZOFICZNYM?!!!
Jakiej "wiedzy" oczekujesz po filozofii?...
Jak dla mnie to chyba nie załapałeś konwencji, w której prowadzi się tu rozmowy. :(
Chcesz wiedzy faktograficznej, czegoś potwierdzone dowodami, badaniami?... - to znajdź sobie forum o materiałoznawstwie, rolnictwie, czy hydraulice. Tam będziesz mógł do woli rozmawiać o tym co stanowi fakt, czy inne obiektywizowalne ustalenie tworzące "wiedzę".

Ja o bardzo niewielu tekstach, które tu na sfinii umieściłem, powiedziałbym przypisując etykietkę "wiedza". Tutaj PRZEDSTAWIAM POGLĄDY, OPINIE.
...
Miałem odpisywać dalej.
Ale właściwie nie wiem, czy jest sens.
Może i tak to nie trafi, bo nie mam tu do przedstawienia "wiedzy", tylko swoje przekonania, opinie, wyobrażenia, pomysły na to jak idee funkcjonują w rozumieniu. I inaczej nie będzie - sorrry!
Ty najwyraźniej nawet w wątku poświęconym rajowi - było nie było dość mało "doswiadczalnej" kategorii - oczekujesz "wiedzy".
To może zawiesimy naszą dyskusję przy tak daleko idących rozbieżnościach co do samej konwencji, w której się wymieniamy tekstami?.... :think:

A tak w ogóle sam się zastanów, skoro mnie w zakresie nie przedstawiania "wiedzy" krytykujesz - jaką Ty "wiedzę" tu serwujesz?...
Masz potwierdzenia, dowody?
To proszę - przeklej mi tu dowolny fragment swojego tekstu, który będzie spełniał rygor bycia dowodem. Czekam niecierpliwie... :think:
Ja tam w Twoich tekstach też widzę tylko opinie, opinie, interpretacje, wyobrażenia. Nie widzę "wiedzy".


Tekst Piotra
Piotr Rokubungi napisał:
Cytat:
A skąd ja niby mam wiedzieć, o co Ci tam chodziło?
"Napisz, jak ty rozumiesz spokój, skonfrontujmy to ze znaczeniami słownikowymi, encyklopedycznymi... Wyjdzie nam wtedy prawdopodobnie NIE PRYWATNY spokój."
Co, niezbyt jasno się tam wyraziłem?? Czego nie rozumiesz?! Czytasz [moje teksty] "po łebkach", czy "obwody ci się przegrzały"?!
Cytat:
Piszę łapiąc to, co dla mnie zrozumiałe, odpisuję to co sam rozumiem, a nie to, co Ty sobie w tej sprawie uważasz.
Czyli piszesz sam dla siebie i do siebie..? I nawet nie raczysz się wysilić, żeby spróbować zrozumieć co ktoś [ja] w tej sprawie uważa!? To po chuj piszesz na forum?! Przecież tu chodzi o polemikę, wymianę poglądów. W ten sposób, w jaki piszesz, to możesz sobie opowiadanie pisać albo pamiętnik! Chociaż faktycznie tutaj jest twój blog; więc może tylko ty powinieneś tu pisać, a inni tylko czytać to...
Cytat:
I tak bardziej ciągnę tę dyskusję opisami, podczas gdy Ty raczysz rzucać epitetami w stylu "napierdoliłeś", bez przedstawiania własnej koncepcji. Więc i tak pod względem wkładu w myśl, opisy jesteś daleko do tyłu za mną...
Chyba cię już "zdrowo grzeje"?! Przedstawiam w każdym post'cie choćby fragment swojej konkretnej koncepcji, a ty swobodne opisy snujesz, bajdy opowiadasz! I jeszcze masz czelność zarzuty mi stawiać niezgodne z faktami! Z takim podejściem to byś się raczej do rządu nadawał- bandy kłamców i cwaniaków, przekręcających fakty, jak im się tylko podoba i jeszcze wkurwiających się i obrażających, jeśli "motłoch" nie "łyka" tego, radośnie przyklaskując! :fuj: :nie:
Cytat:
To może sam się wykaż. Może opisz kompleksowo jaki kontekst masz na uwadze, powiąż go z poruszanymi zagadnieniami.
Nie moja wina, że jesteś zbyt głupi, iż tego nie zauważasz i nie rozumiesz, że właśnie tak robię, tak piszę.
Cytat:
Bo jak na razie to głównie żerujesz na moich tekstach, łaskawie rzucając jakieś graniczące z obelżywością epitety.
"Żeruje"? Co to niby znaczy?! Mam się do twoich tekstów nie odnosić, nie komentować ich treści?
Cytat:
Po raz enty piszę, że przedstawiam swoje OPINIE, WYOBRAŻENIA, PRZEKONANIA. To nie jest "wiedza" w tym sensie, że zawiera potwierdzane doświadczalnie fakty, ustalenia.
Więc nie wyrażaj ich czasem w sposób, jakby były stanowczymi stwierdzeniami faktów, zasadnymi teoriami.
Cytat:
Człowieku, czy Ty się tak zagubiłeś, że zapomniałeś, iż piszesz na forum FILOZOFICZNYM?!!!
Jakiej "wiedzy" oczekujesz po filozofii?...
Jak dla mnie to chyba nie załapałeś konwencji, w której prowadzi się tu rozmowy. :(
Chcesz wiedzy faktograficznej, czegoś potwierdzone dowodami, badaniami?... - to znajdź sobie forum o materiałoznawstwie, rolnictwie, czy hydraulice. Tam będziesz mógł do woli rozmawiać o tym co stanowi fakt, czy inne obiektywizowalne ustalenie tworzące "wiedzę".
Czyli filozofowanie, to pierdolenie od rzeczy czegokolwiek, co komu "ślina na język przyniesie"?!? :shock: :fuj:
Cytat:
To może zawiesimy naszą dyskusję przy tak daleko idących rozbieżnościach co do samej konwencji, w której się wymieniamy tekstami?..
Możemy tak zrobić...
Ale właściwie czemu ty się przypierdalasz tak często do moich koncepcji, poglądów, pomysłów, przekonań- niby dlatego, że są tak "odległe" od twoich, że ich nie chcesz zrozumieć, że masz opory przed ich tolerowaniem?.. A sam wymagasz, by nie krytykować twoich wysoce "rozbieganych", wydumanych, fantazyjnych, nie zawsze spójnych logicznie pomysłów, poglądów; by nawet o nich nie dyskutować [bo to TYLKO BAJKI?]? "Ogarnij się"!
Cytat:
A tak w ogóle sam się zastanów, skoro mnie w zakresie nie przedstawiania "wiedzy" krytykujesz - jaką Ty "wiedzę" tu serwujesz?...
Masz potwierdzenia, dowody?
Pisałem o nich wielokrotnie. To ty je "skrupulatnie" w większości odrzucasz lub starasz się nie dostrzegać nawet. I znów: nie przypierdalaj się niesłusznie!
Cytat:
To proszę - przeklej mi tu dowolny fragment swojego tekstu, który będzie spełniał rygor bycia dowodem. Czekam niecierpliwie...
Musiałbym kopiować duże fragmenty, wiele fragmentów z wielu moich postów. Czytaj ze zrozumieniem, o dowodach również. I znów: nie przypierdalaj się niesłusznie!
Cytat:
Ja tam w Twoich tekstach też widzę tylko opinie, opinie, interpretacje, wyobrażenia. Nie widzę "wiedzy".
To sobie widź! Albo okulary zmień... :fuj:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin