Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:56, 12 Cze 2015    Temat postu: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

Ostatnio pojawił się dość ciekawy spór pomiędzy dwiema frakcjami
- tradycyjną, która zwraca uwagę na to, że najczęściej kobieta nie będzie spełniona, szczęśliwa, jeśli nie będzie miała dzieci
- feministyczną, która optuje za pełnym indywidualizmem i - cytuję: "Nikt nie ma prawa mówić kobiecie, jak ma żyć."

Oto linki w newsweeku:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Temat wydaje mi się bardzo ciekawy, choć patrzę na niego nieco z oddalenia, jako że mnie od relatywnie mało dotyczy (mam już odchowane dzieci - dwóch niedawno obronionych inżynierów, więc problem jest z głowy...). Z jednej strony, jako chrześcijanin, sens małżeństwa widzę jedynie wtedy, gdy prowadzi ono do potomstwa. Inny rodzaj związków (związki gejowskie, związki heteroseksualne, wykluczające posiadanie potomstwa) uważam za czysto PRYWATNY układ, którym społeczność w ogóle nie powinna zaprzątać sobie uwagi. Bo i nie ma po co. Z drugiej jednak strony interesuje mnie kwestia szczęścia i spełnienia w życiu ludzi. Czyli niezależnie od nakazów religii, zwyczajów świeckich, nacisków grup myślących tak, czy odwrotnie, zastanawiam się, na ile ludzie bez potomstwa będą szczęśliwi?...
Oczywiście sprawa jest o tyle złożona, że z jednej strony mamy zagadnienie przeludnienia, a z drugiej starzenia się aktualnego społeczeństwa. Więc dochodzi jeszcze wątek ekonomiczno - społeczny. Ale zostawiam go na razi z boku - jest pytanie: czy żyjąc (czerpiąc stąd pozytywne emocje) karierą, różnymi hobby, podróżami itp. ostatecznie spełniamy się, czy będziemy szczęśliwi?
A w szczególności, czy kobiety (już z góry zastrzegam - NIE WSZYSTKIE) nie są czasem tak skonstruowane biologicznie, że od pewnego wieku świadomość braku potomstwa wywołuje u nich wręcz traumę, poczucie zmarnowanego życia?...
Może tak jest?...
Nie chcę wypowiadać się za kobiety, a już na pewno wiem, że jest tu różnie, bo znana pisarka Maria Czubaszek wielokrotnie deklarowała niechęć do tradycyjnych modeli rodziny, a także to, że posiadanie dzieci nie jest dla niej niczym atrakcyjnym. Czyli uznaję PEWNIK nie wszystkie kobiety chcą mieć dzieci. Ale z wniosku, że nie wszystkie kobiety chce mieć dzieci, daleko jest do wniosku, ze wszystkie kobiety chcą ich nie mieć. A bardzo wiele przykładów wskazuje, że problem, jaki pojawia się w spocie reklamowo - społecznym "nie odkładaj macierzyństwa" jest bolesny dla naprawdę wielu z nich. Świadczy o tym choćby popularność (i kontrowersje) wokół procedury in vitro.
Z jednym z owej dyskusji na pewno się nie zgadzam na starcie - ze sformułowaniem: Nikt nie ma prawa mówić kobiecie, jak ma żyć. Oto twierdzę, że mamy prawo dyskutować nad tym jak żyć! Właściwie to mamy wręcz OBOWIĄZEK o tym mówić, dyskutować na ten temat, rozważać za i przeciw. I to niezależnie, czy mówimy o sprawach kobiet, mężczyzn, dzieci, czy kogokolwiek innego. Mamy prawo mówić drugiemu człowiekowi: wg mnie popełniasz błąd robiąc to, czy tamto. Albo odwrotnie -mamy prawo pochwalać czyjeś wybory. Takie jest prawo i obowiązek. Ale oczywiście używam słowa mamy prawo MÓWIĆ, a już nie, że mamy prawo zmuszać (!) kogokolwiek do zycia wg naszych wzorców. Ale mówić trzeba, warto, należy...


PS
A tak dość mocno w tle, w skojarzeniu, przyszło mi do głowy, źe spór medialny ukazany w newsweeku rzuca dość wyraźne światło na to, dlaczego w Polsce, jak do tej pory, feministkom nie udało się znacząco opanować serc i umysłów kobiet (nie tylko kobiet z resztą). W moim przekonaniu feminizm znacząco różny start miał w USA, Wielkiej Brytanii, czy w innych krajach, a zupełnie inaczej rzecz ma się w Polsce. W takich USA przymus rodzinny, religijny (bardzo tradycyjni są - silni w USA - baptyści) jest znacząco silniejszy, niż u nas. Tam kobiety są (nie w całej masie, ale w wielu środowiskach) faktycznie spychane na margines, tam znacząca emigracja hiszpańskojęzycznej kultury macho ma bardzo silne wpływy. W Polsce mężczyźni właściwie nigdy nie byli aż takimi dominatorami, tyranami - przynajmniej nie byli takimi w całej masie. Oczywiście indywidualne przypadki, czy nawet pewne niewielkie (!) odizolowane środowiska mogą tu być wyjątkami, ale ogólnie od wieków w Polsce kobieta jest szanowana, pełniła funkcje przywódcze, nie była spychana na margines (widać to chociażby w serialu "Noce i dnie", gdzie pokazana jest XIX wieczna rodzina, w której to praktycznie kobieta rządzi, a facet jest tu w dużym stopniu jakby robolem). Dlatego hasło w rodzaju "kobieto wyzwól się spod tyranii mężczyzny" wielu polskim kobietom wydaje się dość próżne. Wręcz niektóre z nich chciałyby trochę tej "tyranii" (w ucywilizowanej postaci) tzn. chciałyby mieć przy sobie faceta, który powie co i jak, nie będzie się co chwila wycofywał. A polscy faceci dość często lubią się wycofywać - korzystają z feminizmu w ten sprytny sposób, że mogą usprawiedliwić swoje lenistwo, brak zaangażowania - bo przecież kobiety wolą wszystko robić samodzielnie, to ja się nie będę wtrącał...
I chyba kobiety w Polsce to widzą, że problemem jest tutaj nie tyle spacyfikowanie wrednych tyranów macho (których oczywiście też nie brakuje, ale ich rozkład jest zgodny z krzywą gaussa, czyli zawsze wystąpi, choć nie jako dominująca ilościowo frakcja), co jakoś dogadanie się mężczyznami, aby jednak obie płcie służyły sobie pomocą i nie separowały się coraz bardziej. To instynktownie, podświadomie podpowiada kobietom intuicja. I ta intuicja podpowiada im "nie przesadzajmy z tym feminizmem, bo za chwilę zostaniemy same ze swoimi kłopotami, wrzucone w feministyczny przymus posiadania kariery, ale też i samotności, bezdzietności, wyalienowania emocjonalnego.". To kobiety w Polsce czują "przez skórę"... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:33, 12 Cze 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:30, 12 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

Michał Dyszyński napisał:

Czyli uznaję PEWNIK nie wszystkie kobiety chcą mieć dzieci. Ale z wniosku, że nie wszystkie kobiety chce mieć dzieci, daleko jest do wniosku, ze wszystkie kobiety chcą ich nie mieć.


A kto twierdzi, że "wszystkie kobiety chcą ich nie mieć"?

Cytat:

Dlatego hasło w rodzaju "kobieto wyzwól się spod tyranii mężczyzny" wielu polskim kobietom wydaje się dość próżne.


Wiele z tych kobiet nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że ich pozycja jest często efektem jakieś niesprawiedliwej dyskryminacji. Dobrym przykładem jest katolicyzm, katoliczkom (w większości) nie wadzi, że w hierarchii katolickiej są tą gorszą płcią. One po prostu to akceptują.

Pytanie - czy taka akceptacja jest w pełni świadomym wyborem czy efektem kulturowego prania mózgu? Co za tym idzie - czy powinno się te katoliczki nawracać na inne wiary/ateizm albo namawiać do reformy kościoła, czy zostawić je w spokoju, bo przecież każdy ma prawo żyć po swojemu nawet jeśli w naszym mniemaniu robi sobie krzywdę.

Cytat:

To instynktownie, podświadomie podpowiada kobietom intuicja. I ta intuicja podpowiada im "nie przesadzajmy z tym feminizmem, bo za chwilę zostaniemy same ze swoimi kłopotami, wrzucone w feministyczny przymus posiadania kariery, ale też i samotności, bezdzietności, wyalienowania emocjonalnego.". To kobiety w Polsce czują "przez skórę"... :think:


Kobiety czy Pan Dyszyński próbujący się wcielić w skórę kobiety?
I które konkretnie feministki/którzy konkretnie feminiści zmuszają kobiety do robienia kariery, skoro Pan już opatruje ten przymus przymiotnikiem "feministyczny".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:37, 12 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

istota napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Czyli uznaję PEWNIK nie wszystkie kobiety chcą mieć dzieci. Ale z wniosku, że nie wszystkie kobiety chce mieć dzieci, daleko jest do wniosku, ze wszystkie kobiety chcą ich nie mieć.


A kto twierdzi, że "wszystkie kobiety chcą ich nie mieć"?

Wprost może i nikt. Ale dyskurs rozpędził się tak, że robi się z tego wyraźna sugestia, że tak naprawdę to pewnie większość kobiet ich nie chce (pewnie z powodu, że to tak obrzydliwie patriarchalne i tradycyjne...), ale się tak naginają do tej wrednej patriarchalnej kultury, że tylko im się zdaje, że tych dzieci chcą... Jak "zrozumieją", to pewnie tych dzieci nie będą miały (no.... chyba, że wychowywane w poprawnym lesbijskim związku, a nie z jakimś obrzydliwym facetem, który żeby nie wiem jak chciał być miły, to i tak jest wrednym tyranem i gwałcicielem..)


istota napisał:
Cytat:

Dlatego hasło w rodzaju "kobieto wyzwól się spod tyranii mężczyzny" wielu polskim kobietom wydaje się dość próżne.


Wiele z tych kobiet nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że ich pozycja jest często efektem jakieś niesprawiedliwej dyskryminacji. Dobrym przykładem jest katolicyzm, katoliczkom (w większości) nie wadzi, że w hierarchii katolickiej są tą gorszą płcią. One po prostu to akceptują.

Pytanie - czy taka akceptacja jest w pełni świadomym wyborem czy efektem kulturowego prania mózgu? Co za tym idzie - czy powinno się te katoliczki nawracać na inne wiary/ateizm albo namawiać do reformy kościoła, czy zostawić je w spokoju, bo przecież każdy ma prawo żyć po swojemu nawet jeśli w naszym mniemaniu robi sobie krzywdę.


Pozycja w hierarchii katolickiej. Cóż, są pewne zamknięte klany. W niektórych kulturach w ogóle kobiety i mężczyźni żyją osobno (spotykają się jedynie na obszarze rodziny, ale już społecznie jest segregacja).
Jeśli gdzieś byłby kobiecy sabat, a do tego hierarchia w owym sabacie, ja bym nie łamał rąk, że mnie kobiety nie dopuszczają do swojego zamkniętego grona. Nie z każdym muszę się bratać.
Ale tak na marginesie... ja bym nic nie miał przeciwko kapłaństwu kobiet... :)

istota napisał:
Kobiety czy Pan Dyszyński próbujący się wcielić w skórę kobiety?
I które konkretnie feministki/którzy konkretnie feminiści zmuszają kobiety do robienia kariery, skoro Pan już opatruje ten przymus przymiotnikiem "feministyczny".

Niewątpliwie feministyczny dyskurs mocno zachęca kobiety do bycia niezależną, zawodowo aktywną i spełniającą się na tym polu, a traktuje tradycyjną rolę rodzinną, jako coś mniej wartościowego. Widać to nawet po oburzeniu feministek, że oto ktokolwiek waży się wspominać o niebezpieczeństwie nie posiadania nigdy własnych dzieci. Jak się obejrzy ów sporny spot, to widać wyraźnie, że nikt nikomu tam niczego nie nakazuje. A protest środowisk feministycznych jest niemal taki, jak by oto ktoś kobiety zmuszał do rodzenia dzieci. Sam tytuł artykułu, będący cytatem z femnistycznej wypowiedzi, o tym świadczy: "Nikt nie ma prawa mówić kobiecie, jak ma żyć." Ten tytuł, w kontekście treści spota sugeruje, że sama dyskusja, sam głos w sprawie na temat niebezpieczeństwa bycia do końca bezdzietną kobietą traktowany jest jako agresja na tę "właściwą" (czytaj: feministycznie poprawną) kobiecość.


Ale jeszcze chciałem wrócić do Pani sformułowania "kulturowe pranie mózgu". Trochę się z nim zgadzam, bo kultura to nic innego, tylko pranie mózgu za pomocą (jakiejś) tradycji. Tyle, że to nie jest tak, że pierze kościół i patriarchalna tradycja, a uwalnia i chroni przed praniem feminizm i lewicowość. Tu WSZYSCY PIORĄ!!!
A właściwie ostatnio, to feminizm chyba pierze w silniejszych, z większym bogactwem enzymów i chemikaliów, proszkach...



Aktualizacja
Tu jest dalszy głos w dyskusji: [link widoczny dla zalogowanych]
Dla mnie ten głos wskazuje na pewną słabość koncepcyjną feminizmu, na potwierdzenie tego stereotypu, że kobieta przy myśleniu nie jest w stanie uwolnić się od emocji. Tutaj emocją jest: jak to? To mi ktoś mówi, że jak nie będę miała dzieci, to coś stracę?!!! Zgroza! Zgorszenie! Nikt nie ma prawa mi mówić! Zrobię co zechcę, a wam g..no do tego!
Może i tak. Tzn. można tak zareagować. Problem w tym, że reaguje się TYLKO TAK. Czy nie ma jakiejś części racji w tym spocie?...
Tak naprawdę go nie ma?
A może boli tak bardzo dlatego, że właśnie uderza w czuły punkt?
Feministki trafione. Trafione i zatopione. Ból, niedowierzanie. Zgroza!!! Zgroza!!! Zgroooozaaaaa!!!!!
Cóż, tak to już się stało - feministki trafione i zatopione. I nie ma na to rady.

Dlaczego zatopione?
Bo NIE MA NIC BARDZIEJ KOBIECEGO NIŻ URODZENIE DZIECKA!!!
Żaden facet tego nie potrafi. Żaden facet nie dogoni w tym kobiety, że tylko ona jest w stanie dać życie. Facet może kobietę pokonać siłą fizyczną, może być cwańszy w biznesie. Ale nie urodzi dziecka. Feministki chciały dogonić facetów w tym, w czym faceci sa lepsi. Myślały, że dogonią, albo i przegonią. Trudno będzie. Ale te feministki przy tym zlekceważyły dziedzinę, w której faceci są już dawno pokonani. Zapomniały o tym, a jeśli nie pokonają facetów NA ICH POLU, to będą gorsze. A zbanowały dziedzinę, w której są lepsze. Ambitne to. Bardzo ambitne. Pytanie tylko ilu kobietom ta ambicja się uda, tzn. ile z nich pokona mężczyzn na polu męskim, rezygnując jednocześnie ze swojego głownego atutu, z czegoś, w czym zwycięstwo mają gratis...
Hehe. Pewnie niektórym się to uda. Ale ilu?....


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:23, 12 Cze 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 22:16, 12 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

Michał Dyszyński napisał:
[
Wprost może i nikt. Ale dyskurs rozpędził się tak, że robi się z tego wyraźna sugestia, że tak naprawdę to pewnie większość kobiet ich nie chce...


Nie zauważyłom. Może ponosi Pana fantazja?

Cytat:

Jeśli gdzieś byłby kobiecy sabat, a do tego hierarchia w owym sabacie, ja bym nie łamał rąk, że mnie kobiety nie dopuszczają do swojego zamkniętego grona. Nie z każdym muszę się bratać.


W przypadku religii takie wykluczenie jednak jest dość znaczące. Jeśli dana kobieta naprawdę wierzy w katolickiego Boga (a nie że sobie wybiera na luzie co jej pasuje), chce temu Bogu służyć, a jednocześnie musi pogodzić się z tym, że ten Bóg to seksista, to może bardzo podkopywać poczucie własnej wartości, ale jednocześnie trzymać przy wierze - no bo Bogu nie można się sprzeciwiać.

Cytat:

Niewątpliwie feministyczny dyskurs mocno zachęca kobiety do bycia niezależną, zawodowo aktywną i spełniającą się na tym polu, a traktuje tradycyjną rolę rodzinną, jako coś mniej wartościowego.


Jeśli wg Pana dowartościowanie kobiecości aktywnej i niezależnej koniecznie deprecjonuje kobiecość macierzyńską to ma Pan rację. Ale pytanie - czy rzeczywiście tak jest?

Czy dowartościowanie gejów deprecjonuje mężczyzn heteroseksualnych, a zalegalizowanie związków partnerskich deprecjonuje związki małżeńskie?

Cytat:
Jak się obejrzy ów sporny spot, to widać wyraźnie, że nikt nikomu tam niczego nie nakazuje. A protest środowisk feministycznych jest niemal taki, jak by oto ktoś kobiety zmuszał do rodzenia dzieci.


Nakazu nie ma. Jest łagodna perswazja. Spot mówi tyle, że kobiecie tylko macierzyństwo może przynieść spełnienie, ale niekiedy za późno do tego wniosku dochodzi, więc niech spieszy się rodzić dzieci, tak szybko płodność z ciała uchodzi...a kariera nie płodność - nie ucieknie.

Cytat:

"Nikt nie ma prawa mówić kobiecie, jak ma żyć." Ten tytuł, w kontekście treści spota sugeruje, że sama dyskusja, sam głos w sprawie na temat niebezpieczeństwa bycia do końca bezdzietną kobietą traktowany jest jako agresja na tę "właściwą" (czytaj: feministycznie poprawną) kobiecość.


Chyba Pan nie dostrzegł w tym spocie pewnych niuansów:
- macierzyństwo zostało przeciwstawione karierze/ światowości [tak jakby tego nie dało się pogodzić]
- kariera/ światowość została wyraźnie zdeprecjonowana - możesz mieć 10 fakultetów, świat zwiedzić wzdłuż i wszerz, a i tak będziesz nieszczęśliwa - nie inwestuj w samorealizację, inwestuj w dziecko, zanim będzie za późno
- kobieta na spocie jest młoda (nie przez menopauzę straciła płodność, tylko przez...antykoncepcję hormonalną).

Tak więc nie samo niebezpieczeństwo bycia bezdzietną tak rozogniło reakcje na spot. Tylko te wszystkie sprawy poboczne.

Ten spot jest po prostu ŹLE zrobiony.

Cytat:

Tyle, że to nie jest tak, że pierze kościół i patriarchalna tradycja, a uwalnia i chroni przed praniem feminizm i lewicowość. Tu WSZYSCY PIORĄ!!!


Pranie ograniczam do bezkrytycznego przyjmowania jakichś poglądów. Akurat religia wiedzie tu prym.

Cytat:

Dla mnie ten głos wskazuje na pewną słabość koncepcyjną feminizmu, na potwierdzenie tego stereotypu, że kobieta przy myśleniu nie jest w stanie uwolnić się od emocji. Tutaj emocją jest: jak to? To mi ktoś mówi, że jak nie będę miała dzieci, to coś stracę?!!! Zgroza! Zgorszenie! Nikt nie ma prawa mi mówić! Zrobię co zechcę, a wam g..no do tego!
Może i tak. Tzn. można tak zareagować. Problem w tym, że reaguje się TYLKO TAK. Czy nie ma jakiejś części racji w tym spocie?...
Tak naprawdę go nie ma?


Może łatwiej będzie Panu odpowiedzieć sobie na to pytanie, jeśli uzmysłowi Pan sobie, że nawet kobiety, które mają dzieci (patrz: Młynarska) oburzają się tym spotem.
I to jakie kobiety? Godzące karierę z macierzyństwem, wg tego spotu nie mające racji bytu przez...antykoncepcję.

Cytat:

Bo NIE MA NIC BARDZIEJ KOBIECEGO NIŻ URODZENIE DZIECKA!!!
Żaden facet tego nie potrafi.


Nie ma nic bardziej męskiego od sikania przed siebie. Żadna kobieta tego nie potrafi.

Cytat:

Żaden facet nie dogoni w tym kobiety, że tylko ona jest w stanie dać życie.


Życie dają obie płcie. Chyba, że kobiety potrafią już same się zapładniać. Nie jestem na bieżąco z nowinkami naukowymi...

Cytat:

Facet może kobietę pokonać siłą fizyczną, może być cwańszy w biznesie. Ale nie urodzi dziecka.


Kobieta może pokonać mężczyznę inteligencją, może lepiej się wysławiać, ale nie zasika za nic w świecie przed siebie...:(

Cytat:

Feministki chciały dogonić facetów w tym, w czym faceci sa lepsi. Myślały, że dogonią, albo i przegonią.


A w czym to faceci są absolutnie lepsi? Poza sikaniem przed siebie rzecz jasna. ;)

Cytat:

Ale te feministki przy tym zlekceważyły dziedzinę, w której faceci są już dawno pokonani.


Naprawdę uważa Pan, że fizyczna zdolność rodzenia (wydalania płodu przez drogi rodne) powinna być powodem do dumy? Bo już mnie od śmiechu brzuch rozbolał.

Ponawiam pytanie: czy Pan jest dumny z tego, że sika przed siebie? Czuje Pan, że zawojował Pan z tego tytułu cały świat?

Cytat:

A zbanowały dziedzinę, w której są lepsze. Ambitne to. Bardzo ambitne. Pytanie tylko ilu kobietom ta ambicja się uda, tzn. ile z nich pokona mężczyzn na polu męskim...


Co to jest "pole męskie"? Sikanie przed siebie? Która to feministka zaczęła konkurować z Panem na tym polu?

Cytat:

rezygnując jednocześnie ze swojego głownego atutu, z czegoś, w czym zwycięstwo mają gratis...


Cóż, Pani Dyszyński. Właśnie Pan wyznał, że główny atut kobiet widzi Pan w zwierzęcej funkcji życiowej. I uważa Pan, że kobiety powinny być dumne z tego, co im przychodzi gratis, bez wysiłku. Zajść i wydalić. Niczym wszamać i zostawić w klopie kloca.

Powinny być dumne z tego, że rodzą, że co miesiąc zmieniają podpaski i smarują uda balsamem antycellulitowym.

W swoim seksizmie dobrnął Pan już do apogeum. Janusz Korwin Mikke przynajmniej w kobiecie docenia umiejętność opiekowania się dziećmi albo szydełkowania. A Pan zawęził pole kobiet z ogniska domowego do porodówki. :szacunek:


Ostatnio zmieniony przez istota dnia Pią 22:22, 12 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:55, 13 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
W przypadku religii takie wykluczenie jednak jest dość znaczące. Jeśli dana kobieta naprawdę wierzy w katolickiego Boga (a nie że sobie wybiera na luzie co jej pasuje), chce temu Bogu służyć, a jednocześnie musi pogodzić się z tym, że ten Bóg to seksista, to może bardzo podkopywać poczucie własnej wartości, ale jednocześnie trzymać przy wierze - no bo Bogu nie można się sprzeciwiać.


Cokolwiek by sobie nie wybrała, Boga czy choćby ewolucję, to chyba nikt nie zaprzeczy, że człowiek jest koncepcją seksisty - wiara tu nie ma nic do rzeczy - można się z tym zgadzać albo popadać w genderowskie schizy - jest człowiek(M) i człowiek(K) jak najbardziej nie równy jeden drugiemu i to samo z psem czy słoniem, które raczej w Boga nie wierzą, a tym bardziej w ewolucję.




istota napisał:

Chyba Pan nie dostrzegł w tym spocie pewnych niuansów:

- kobieta na spocie jest młoda (nie przez menopauzę straciła płodność, tylko przez...antykoncepcję hormonalną).


Ależ nie zrzucajmy wszystkiego na antykoncepcję hormonalną :mrgreen:
przecież jest ona bardzo bezpieczna - wszystkie dzisiejsze kobiety to wiedzą, a te co nie wiedzą to heretyczki są zacofane ....ale nie wiedzieć czemu jak takie bezpieczne, produkuje się te dodatkowe "abonamenty" osłonowe i jak najbardziej podstawowa kwestia - skoro już ruszyliśmy ten seksizm to czemu mężczyźni tak stronią od hormonów? Czyżby mieli mniej rozumu? :shock:


Proszę mi wybaczyć takie porównanie

".....Podobnie było w Babsku u Huberta Jagielińskiego, gdzie zaproszono mnie na konsultacje – też „ratowano” buhajem 2-2,5 letnie jałówki. Wszystkie chorowały po wycieleniu i miały ciężkie porody. Ze stawki 25 jałówek około połowy „wypadło” po pierwszym wycieleniu, a kilka w 2-3 tyg. po porodzie.
Przy zakupie jałówek z importu (z Holandii) dla SK Michałów, Białki i Janowa Podlaskiego (łącznie 120 szt.) towarzyszył mi kierownik gospodarstwa z Michałowa (Lubczy). Pomimo, że zakupiony materiał był wysokiej klasy, staro wycielone jałówki w wielu około 3 lat były często eliminowane ze względu na ketozę i inne zaburzenia.
Wniosek z tego – nie warto „ratować” starych jałówek, jeśli nie zacieli się do wieku maksimum 20 miesięcy. Moim zdaniem należy je brakować i przeznaczać na rzeź. Prawidłowy okres zacieleń jałówek to wiek 14-15 miesięcy.
Podobnie jest z ratowaniem krów, które nie chcą się zacielić, np. rok po wycieleniu – nawet jeśli rok po wycieleniu zacielą się, to zazwyczaj po kilku miesiącach dają mało mleka i wielu hodowców uważa, że szkoda czasu, aby doić krowę, która daje kilka litrów mleka dziennie i krowę zasusza – niech sobie te 6-7 miesięcy odpocznie. Praktycznie jest to [img]wyrok śmierci dla krowy. W tak długim okresie zasuszenia zanika w [/img]wymieniu tkanka gruczołowa – narasta w to miejsce tkanka łączna i tłuszczowa – wymię „dziczeje”, staje się mniej sprawne. Krowa zazwyczaj przez tak długi okres międzyciążowy ulega najczęściej zapasieniu, co grozi ketozą i przemieszczeniem trawieńca po wycieleniu. Mogę przytoczyć na to wiele przykładów...."


...ale czemu to wkleiłam, pewien znajomy weterynarz, który a propos wystawiał recepty na tabletki hormonalne (kobietom :shock:) często i gęsto wypowiadał się w kwestii płodności i jałówek, twierdząc, że od zwierząt naprawdę niewiele się różnimy pod tym względem - a skoro miał prawo wystawiać w/w recepty, to chyba wiedział o czym mówi.

I taki mały niuans, który mi wpadł w oko, że ta babka (ze spotu) ma całkiem fajną dupę, ale zwiędnie i uschnie w stanie jałowym :cry:

istota napisał:

Może łatwiej będzie Panu odpowiedzieć sobie na to pytanie, jeśli uzmysłowi Pan sobie, że nawet kobiety, które mają dzieci (patrz: Młynarska) oburzają się tym spotem.
I to jakie kobiety? Godzące karierę z macierzyństwem, wg tego spotu nie mające racji bytu przez...antykoncepcję.


Młynarska nie ma dzieci (w l.mnogiej), a jedną pełnoletnią córkę, którą obecnie wystawia jak jałówkę na salony i ścianki. Co ona może powiedzieć o godzeniu kariery z macierzyństwem??? Gówno może powiedzieć!



istota napisał:

Nie ma nic bardziej męskiego od sikania przed siebie. Żadna kobieta tego nie potrafi.


o nie, nie :nie: z sikaniem tak, jak z orgazmem i z traktorem etc. się chce, to można nie gorzej niż mężczyźni, się tylko trzeba postarać.

https://youtu.be/yMYT03-KBIA?t=3m22s







istota napisał:

Kobieta może pokonać mężczyznę inteligencją, może lepiej się wysławiać, ale nie zasika za nic w świecie przed siebie...:(


Skoro sikanie na bis , to jaki jest sens sikania przed siebie? posikać się żeby spłynęło ciepło po nogach jest dużo przyjemniej - panowie mogą spróbować , zobaczą czy to taka łatwa przyjemność jak przed siebie :mrgreen:

istota napisał:

Życie dają obie płcie. Chyba, że kobiety potrafią już same się zapładniać.


Więc doszliśmy do punktu, w którym jednoznacznie się stwierdza, że życie zaczyna się w chwili poczęcia a nie 3 mies.po ... No i ta nieprzydatność płci męskiej przez całe 9 miesięcy musi być bardzo deprecjonująca.
Reszty (tzn. kloców etc.) nie skomentuję, gdyż moja kobieca wrażliwość została już nadwyrężona...tzn. obrażona i wcale nie "seksizmem" Pana Dyszyńskiego.

Istotnie, lecąc samolotem, jadąc samochodem autostradą, przejeżdżając przez most, czy wjeżdżając windą na szczyt wieżowca, lub też mieszkając w bezpiecznym, wygodnym domu nie sposób nie stwierdzić, że jednak mężczyźni są w czymś lepsi od kobiet, niż tylko w sikaniu przed siebie. Do tego potrzeba trochę dobrej woli, chyba, że szanowne feministki chcą wziąć się do roboty i wedle zasady równości płci parytetowo pustaki dźwigać.


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Sob 3:11, 13 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:17, 13 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

istota napisał:
Cytat:

Jeśli gdzieś byłby kobiecy sabat, a do tego hierarchia w owym sabacie, ja bym nie łamał rąk, że mnie kobiety nie dopuszczają do swojego zamkniętego grona. Nie z każdym muszę się bratać.


W przypadku religii takie wykluczenie jednak jest dość znaczące. Jeśli dana kobieta naprawdę wierzy w katolickiego Boga (a nie że sobie wybiera na luzie co jej pasuje), chce temu Bogu służyć, a jednocześnie musi pogodzić się z tym, że ten Bóg to seksista, to może bardzo podkopywać poczucie własnej wartości, ale jednocześnie trzymać przy wierze - no bo Bogu nie można się sprzeciwiać.

Wykluczenie zawsze jest znaczące dla tego, który boi się, bardzo nie chce być wykluczonym.
Ale powtarzam - dla mnie to nie problem - ja bym zaakceptował kobietę księdza.

istota napisał:
Jeśli wg Pana dowartościowanie kobiecości aktywnej i niezależnej koniecznie deprecjonuje kobiecość macierzyńską to ma Pan rację. Ale pytanie - czy rzeczywiście tak jest?

Czy dowartościowanie gejów deprecjonuje mężczyzn heteroseksualnych, a zalegalizowanie związków partnerskich deprecjonuje związki małżeńskie?

Zalegalizowanie związków, z których - programowo i z założenia - nie ma dzieci, oznacza jakieś dziwne uznanie seksu dla seksu, przyjemności dla przyjemności jako coś, co powinno interesować państwo, społeczeństwo. W moim przekonaniu, społeczeństwo nie ma żadnego interesu w tym, aby ludzie uprawiali seks (bez konsekwencji), albo i nie uprawiali... Tzn. niech tam sobie robią te wygibasy, kiedy im przyjdzie na to ochota, ale niech nikomu nie zawracają tym głowy. Takie jest rozsądne stanowisko państwa, społeczeństwa.


istota napisał:
Cytat:
Jak się obejrzy ów sporny spot, to widać wyraźnie, że nikt nikomu tam niczego nie nakazuje. A protest środowisk feministycznych jest niemal taki, jak by oto ktoś kobiety zmuszał do rodzenia dzieci.


Nakazu nie ma. Jest łagodna perswazja. Spot mówi tyle, że kobiecie tylko macierzyństwo może przynieść spełnienie, ale niekiedy za późno do tego wniosku dochodzi, więc niech spieszy się rodzić dzieci, tak szybko płodność z ciała uchodzi...a kariera nie płodność - nie ucieknie.

Ano właśnie. Obie strony sporu mają coś do przekazania - jedna, uważaj, bo ucieknie ci kariera, druga: uważaj, bo ucieknie ci macierzyństwo. A kobieta - niech wybiera.


istota napisał:
Cytat:

Tyle, że to nie jest tak, że pierze kościół i patriarchalna tradycja, a uwalnia i chroni przed praniem feminizm i lewicowość. Tu WSZYSCY PIORĄ!!!


Pranie ograniczam do bezkrytycznego przyjmowania jakichś poglądów. Akurat religia wiedzie tu prym.

Prym? Eeee - jest w doborowym towarzystwie. Tylko, że mózgi prane nie widzą prania, któremu się je poddaje. Zawsze piorą cudzy mózg, a nie własny...


istota napisał:
Chyba Pan nie dostrzegł w tym spocie pewnych niuansów:
- macierzyństwo zostało przeciwstawione karierze/ światowości [tak jakby tego nie dało się pogodzić]
- kariera/ światowość została wyraźnie zdeprecjonowana - możesz mieć 10 fakultetów, świat zwiedzić wzdłuż i wszerz, a i tak będziesz nieszczęśliwa - nie inwestuj w samorealizację, inwestuj w dziecko, zanim będzie za późno
- kobieta na spocie jest młoda (nie przez menopauzę straciła płodność, tylko przez...antykoncepcję hormonalną).

Tak więc nie samo niebezpieczeństwo bycia bezdzietną tak rozogniło reakcje na spot. Tylko te wszystkie sprawy poboczne.

Ten spot jest po prostu ŹLE zrobiony.

Tak szczerze, to mi się ten spot też niezbyt podoba. Choć nie uważam, że jest źle zrobiony. Mnie razi jest emocjonalność, ale rozumiem, że tak ma być. Notomiast to co Pani napisała o karierze, światowości, to chyba po prostu prawda - nie da się DO KOŃCA pogodzić tych rzeczy. Macierzyństwo zajmuje mnóstwo czasu i sił, a kariera zajmuje go w podobnym stopniu. Doba ma ciągle 24 godziny na dobę, a suplementy zwiększają siłę i sprawność na krótko.
A kwestia antykoncepcji hormonalnej - następny problem i pewnie dobrze, że został przez niektóre osoby odczytany. Cóż - ten problem warto chyba też wziąć pod uwagę...

istota napisał:
Nie ma nic bardziej męskiego od sikania przed siebie. Żadna kobieta tego nie potrafi.
...
W swoim seksizmie dobrnął Pan już do apogeum. Janusz Korwin Mikke przynajmniej w kobiecie docenia umiejętność opiekowania się dziećmi albo szydełkowania. A Pan zawęził pole kobiet z ogniska domowego do porodówki. :szacunek:

Tak parę pomniejszych rzeczy płcie mogą sobie dodatkowo "wystawić" do wygranych z góry zawodów.
Powiem szczerze, poprzednio napisałem nieco prowokacyjnie. Bo tak naprawdę wcale kobietom nie zazdroszczę ich pobytów na porodówce. Chodzi jednak o coś innego - o radość życia i o zatruwanie tej radości. Feminizm ustawia kobiety w sytuacji skrajnie emocjonalnie niekomfortowej - będziesz dobra dopiero wtedy, jak pokonasz w rywalizacji tych, którzy od pokoleń byli uważani w jakiejś dziedzinie za lepszych. A jednocześnie to w czym ty - kobieto - jesteś lepsza, jest właściwie powodem do deprecjonowania, niemal wstydu, a już na pewno nie jest warte propagowania, wyciągnięcia na afisz.
Feminizm wygląda w tym układzie na twór służący wąskiej grupie wyjątkowo ambitnych, rywalizacyjnie nastawionych herod - kobiet. Taki układ wartości posłuży tym kobietom, które facetów rozłożą na ich podwórku, a inne kobiety w ogóle usadzą prostym: co wy mi tam będziecie podskakiwały, siostry, te wasz kobiece wygrane to nic wartego uznania.
Tak, są takie superwoman, które facetów rozłożą. Ale że u nich faktycznie występuje często przerost androgenów nad estrogenami, więc jest im po prostu łatwiej i naturalniej być jak mężczyzna i z mężczyznami się ścigać. Ale niech dadzą pożyć jeszcze tym kobietom, które lubią swoje estrogeny...


istota napisał:
Co to jest "pole męskie"? Sikanie przed siebie? Która to feministka zaczęła konkurować z Panem na tym polu?

No właśnie. Tu jeszcze feministkom nieco brakuje. Wreszcie mi Pani uświadomiła jakąś moją przewagę nad feministkami. Ufff, Ulżyło mi, bo już myślałem, że we wszystkim mnie pokonają. :)
Pisząc o "męskim polu" myślę o tych dziedzinach, które tradycyjnie były męskie. Czy słusznie takim były?... - Pewnie niekoniecznie słusznie. Więc może i dobrze, że tam jakaś część kobiet się wdarła. Ale czy to jest powód, aby inne kobiety nie miały już prawa do bycia kobietami na tradycyjny sposób?...
Wg mnie nie widać takiego powodu. A te kobiety, które jednak czują, że spełnienie zapewni im macierzyństwo mają chyba do tego prawo. I jakieś przypomnienie im o niebezpieczeństwie utraty szansy na owo spełnienie, wcale takie złe nie jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 10:27, 13 Cze 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:

Cokolwiek by sobie nie wybrała, Boga czy choćby ewolucję, to chyba nikt nie zaprzeczy, że człowiek jest koncepcją seksisty - wiara tu nie ma nic do rzeczy - można się z tym zgadzać albo popadać w genderowskie schizy - jest człowiek(M) i człowiek(K) jak najbardziej nie równy jeden drugiemu i to samo z psem czy słoniem, które raczej w Boga nie wierzą, a tym bardziej w ewolucję.


Nie rozumie Pani pojęcia "seksizm". Nie tylko kobieta od mężczyzny się różni, ale i kobieta A od kobiety B, mężczyzna A od mężczyzny B, słoń A od słonia B etc. Seksizm to wprowadzanie nierówności tam, gdzie ich naturalnie nie ma.

Cytat:

Ależ nie zrzucajmy wszystkiego na antykoncepcję hormonalną :mrgreen:
przecież jest ona bardzo bezpieczna - wszystkie dzisiejsze kobiety to wiedzą, a te co nie wiedzą to heretyczki są zacofane ....ale nie wiedzieć czemu jak takie bezpieczne, produkuje się te dodatkowe "abonamenty" osłonowe


Do antybiotyków też się produkuje probiotyki. A jednak bywa, że bez antybiotyku się nie obejdzie. Antykoncepcja hormonalna jak i antybiotyki to nie witaminki.

Cytat:

i jak najbardziej podstawowa kwestia - skoro już ruszyliśmy ten seksizm to czemu mężczyźni tak stronią od hormonów? Czyżby mieli mniej rozumu? :shock:


Czy mężczyzna biorąc antykoncepcję hormonalną zapobiega zajściu w ciążę?

Cytat:

I taki mały niuans, który mi wpadł w oko, że ta babka (ze spotu) ma całkiem fajną dupę, ale zwiędnie i uschnie w stanie jałowym :cry:


A co jeśli to jakaś kolejna Wisława Szymborska?

Ile to potencjalnych naukowczyń, poetek, spotsmenek, programistek zmarnowało najlepsze intelektualnie/fizycznie lata na wychowywanie dzieci?

Cytat:

Reszty (tzn. kloców etc.) nie skomentuję, gdyż moja kobieca wrażliwość została już nadwyrężona...tzn. obrażona i wcale nie "seksizmem" Pana Dyszyńskiego.


A czemu oburza Panią porównanie srania (wydalania odbytem) z rodzeniem (wydalaniem pochwą)? Przecież jedyna różnica polega na tym, że to pierwsze może i Pani i Pan Dyszyński, a to drugie tylko Pani. Fizjologicznie proces jest analogiczny.

Cytat:

Istotnie, lecąc samolotem, jadąc samochodem autostradą, przejeżdżając przez most, czy wjeżdżając windą na szczyt wieżowca, lub też mieszkając w bezpiecznym, wygodnym domu nie sposób nie stwierdzić, że jednak mężczyźni są w czymś lepsi od kobiet, niż tylko w sikaniu przed siebie.


Piloci, inżynierowie, architekci etc. też bywają płci żeńskiej. Razem z Panem Dyszyńskim szukamy czegoś, co jest absolutnie zarezerwowane dla kobiet/mężczyzn.

Odpowiednikiem rodzenia na pewno może być sikanie przed siebie. Ale przecież nie tylko w rodzeniu kobiety są absolutnie lepsze, Pan Dyszyński zapomniał o miesiączkowaniu. Jednak z drugiej strony, tylko mężczyźni miewają polucje.

Cytat:

Do tego potrzeba trochę dobrej woli, chyba, że szanowne feministki chcą wziąć się do roboty i wedle zasady równości płci parytetowo pustaki dźwigać.


Nie znam feministki, ani feministy, która/y twierdzi, że kobiety i mężczyźni mają równy potencjał siłowy. Parytety nie mają zastosowania tam, gdzie tylko jednostki danej płci mają potencjał wykonywać taką czy inną pracę.

Nie znam też wielu kobiet, które do takich siłowych prac się garną. A Pan Dyszyński mówił, że kobiety wchodzą na męskie pola. Więc chyba nie o putsaki mu chodziło. ;)


Ostatnio zmieniony przez istota dnia Sob 10:30, 13 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:37, 13 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

W Newsweeku też dyskusja sie toczy.
Ten głos może jest nieco chaotyczny, ale da się z niego wyczytać ważne wątki.
[link widoczny dla zalogowanych]

Dla mnie najważniejszym jest tutaj coś, co trochę między wierszami z tekstu wynika, a co w dyskursie umyka chyba stronie feministycznej - kolejna osoba pisze o ANTAGONIZOWANIU, o tym, że jako mężczyzna, który nigdy nie próbował wykorzystywać wobec kobiet jakichś (prawdziwych, czy domniemanych) przewag, czuje się niesprawiedliwie oskarżany przez feministyczną brać.
Można oczywiście powiedzieć, że CZUJE SIĘ niesłusznie, bo feminst(k)om chodzi tylko o równość, o to aby szanse były jednakowe. Ale o co chodzi to jedna rzecz, a co WYchodzi - druga. Wydaje mi się, że dość wyraźna, jeśli nie całkiem dominująca część feministycznej frakcji po prostu przesadziła w jednostronności ocen, w szukaniu na siłę winy mężczyzn (bo są mężczyznami, a nie dlatego, ze konkretnie któryś z nich coś robi źle). I nawet jeśli w intencjach owa frakcja takiego podejścia nie ma, to odbiór jest chyba jednoznacznie sugerujący, że mężczyźni czują się oskarżani na wyrost, bez dania racji, niesprawiedliwie, a może wręcz głupio.
Dlaczego głupio?...
Bo koszty społeczne, emocjonalne REAKCJI na takie oskarżanie będą negatywne dla większości kobiet. Dla nielicznych może będzie korzyść (dla tych, co ogólnie lubią jak się dużo dzieje, dużo walczy, jest dużo sporów, a niekoniecznie budowania). Ale dla tych kobiet, które chcą (z mężczyznami) coś tworzyć, jakoś się dogadywać, ustawienie tej drugiej strony na pozycji nieufności, oczekiwania na bezzasadne oskarżenia, będzie tylko dodatkowym kłopotem. Faceci są leniwi. Są jednak, chyba w większym stopniu niż kobiety, nastawieni na indywidualizm i samotnictwo. Więc pewnie więzi społeczne będą się raczej rozpadały, niż tworzyły. To będzie problem dla sporej części kobiet. I one to dostrzegają. Dlatego też "nie palą się" do feminizmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 11:08, 13 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

Michał Dyszyński napisał:
Ale powtarzam - dla mnie to nie problem - ja bym zaakceptował kobietę księdza.


Co za wspaniałomyślność.

Cytat:

Zalegalizowanie związków, z których - programowo i z założenia - nie ma dzieci, oznacza jakieś dziwne uznanie seksu dla seksu, przyjemności dla przyjemności jako coś, co powinno interesować państwo, społeczeństwo.


Związki partnerskie nie są bezdzietne z założenia. W związki partnerskie mogą wchodzić zarówno pary heteroseksualne, jak i homoseksualne, przy czym pary homoseksualne mogą zajmować się dziećmi z poprzednich heteroseksualnych związków albo te dzieci adoptować.

Cytat:

Ano właśnie. Obie strony sporu mają coś do przekazania - jedna, uważaj, bo ucieknie ci kariera, druga: uważaj, bo ucieknie ci macierzyństwo. A kobieta - niech wybiera.


Ano właśnie. A w poprzednim poście stwierdził Pan, że feminiści zmuszają kobiety do wybierania kariery poprzez sugestię. A w przypadku spotu nie pisze już Pan o zmuszaniu, tylko "dobrej radzie". Gdzie deklarowany przez Pana obiektywizm, Panie Dyszyński?

Cytat:

Notomiast to co Pani napisała o karierze, światowości, to chyba po prostu prawda - nie da się DO KOŃCA pogodzić tych rzeczy. Macierzyństwo zajmuje mnóstwo czasu i sił, a kariera zajmuje go w podobnym stopniu. Doba ma ciągle 24 godziny na dobę, a suplementy zwiększają siłę i sprawność na krótko.


W niczym się człowiek nie działa na 100%. Nawet jeśli jest tylko rodzicem albo tylko karierowiczem. Ile czasu marnuje się codziennie na jedzenie, zakupy, sen, rozrywkę etc? Wystarczy sobie postawić granice, wcale nie muszą być równe. Można np. być w 70% rodzicem, a tylko w 30% karierowiczem albo w 40% rodzicem i w 60% karierowiczem.
W dobie żłobków, przedszkoli wszystko jest technicznie możliwe, tylko państwo musi dobrze działać.

Problem z tym spotem jest taki, że winę państwa (kłopoty z tymi żłobkami/przedszkolami) zwala się na kobiety, które biorą antykoncepcję zamiast rodzić coraz więcej dzieci i utrzymywać je z zasiłku.

Cytat:

A kwestia antykoncepcji hormonalnej - następny problem i pewnie dobrze, że został przez niektóre osoby odczytany. Cóż - ten problem warto chyba też wziąć pod uwagę...


Jeśli ktoś żyje w przekonaniu, że antykoncepcja, antybiotyki, leki przeciwbólowe itp. nie mają efektów ubocznych, to jest bardzo naiwny. Jednak dorosły człowiek bierze odpowiedzialność za ew. skutki swoich zachowań. Nie bardzo wiem, o czym tu dyskutować.

Cytat:

Feminizm ustawia kobiety w sytuacji skrajnie emocjonalnie niekomfortowej - będziesz dobra dopiero wtedy, jak pokonasz w rywalizacji tych, którzy od pokoleń byli uważani w jakiejś dziedzinie za lepszych.


Feminizm na pewno takiego warunku nie stawia. Raczej mówi: Rób to, co chcesz robić, nie zważając na to, że jest mnóstwo osób, które są przekonane o tym, że się do tego nie nadajesz.
Ale prawdą jest, że pokonywanie mężczyzn w tych tradycyjnie zarezerwowanych dla nich obszarach niejednej kobiecie przynosi wielką satysfakcję. Nie dość, ze spełnia się w tym, co lubi, to jeszcze uciera nosa seksistom.

Cytat:

A jednocześnie to w czym ty - kobieto - jesteś lepsza, jest właściwie powodem do deprecjonowania, niemal wstydu, a już na pewno nie jest warte propagowania, wyciągnięcia na afisz.


Z góry Pan zakłada, że w tych tradycyjnie męskich dziedzinach kobiet lepsze nie są. Nie bierze Pan pod uwagę, że kobiety też lubią wyzwania, to tak jak w grze komputerowej. Jak się przeszło pewien poziom, chce się iść dalej.

Cytat:

Feminizm wygląda w tym układzie na twór służący wąskiej grupie wyjątkowo ambitnych, rywalizacyjnie nastawionych herod - kobiet.


Więc większość kobiet woli, żeby im narzucano ścieżkę życiową?

Cytat:

Tak, są takie superwoman, które facetów rozłożą. Ale że u nich faktycznie występuje często przerost androgenów nad estrogenami, więc jest im po prostu łatwiej i naturalniej być jak mężczyzna i z mężczyznami się ścigać. Ale niech dadzą pożyć jeszcze tym kobietom, które lubią swoje estrogeny...



Pan, Panie Dyszyński ma zapewne niedobory testosteronu, skoro stara Pan się być tak mało agresywny i nienastawiony na wygrane w dyskusjach. Jest Panu z natury łatwiej być jak kobieta, a często Pan składa swoje zachowanie na karb dojrzałości/mądrości.

Cytat:
. Więc może i dobrze, że tam jakaś część kobiet się wdarła. Ale czy to jest powód, aby inne kobiety nie miały już prawa do bycia kobietami na tradycyjny sposób?...


Pytanie byłoby na miejscu, gdyby ktoś tego tym kobietom zabraniał. Nie wiem jak Pan, ale ja o niczym podobnym nie wiem.

Cytat:
I jakieś przypomnienie im o niebezpieczeństwie utraty szansy na owo spełnienie, wcale takie złe nie jest.


Mogli więc sobie darować w tym spocie tę opozycję kariera-macierzyństwo, bo to sugeruje, że ten spot jest kierowany właśnie do kobiet robiących karierę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:39, 13 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

istota napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ale powtarzam - dla mnie to nie problem - ja bym zaakceptował kobietę księdza.


Co za wspaniałomyślność.

Co za błyskotliwa uwaga.

istota napisał:
Ale prawdą jest, że pokonywanie mężczyzn w tych tradycyjnie zarezerwowanych dla nich obszarach niejednej kobiecie przynosi wielką satysfakcję. Nie dość, ze spełnia się w tym, co lubi, to jeszcze uciera nosa seksistom.

Z góry Pan zakłada, że w tych tradycyjnie męskich dziedzinach kobiet lepsze nie są. Nie bierze Pan pod uwagę, że kobiety też lubią wyzwania, to tak jak w grze komputerowej. Jak się przeszło pewien poziom, chce się iść dalej.

Cytat:

Feminizm wygląda w tym układzie na twór służący wąskiej grupie wyjątkowo ambitnych, rywalizacyjnie nastawionych herod - kobiet.


Więc większość kobiet woli, żeby im narzucano ścieżkę życiową?

No właśnie. Dlatego piszę, że te mądrzejsze kobiety nie dają sobie narzucić ścieżek, chorego na głupią ambicję, feminizmu.

istota napisał:
Cytat:

Tak, są takie superwoman, które facetów rozłożą. Ale że u nich faktycznie występuje często przerost androgenów nad estrogenami, więc jest im po prostu łatwiej i naturalniej być jak mężczyzna i z mężczyznami się ścigać. Ale niech dadzą pożyć jeszcze tym kobietom, które lubią swoje estrogeny...



Pan, Panie Dyszyński ma zapewne niedobory testosteronu, skoro stara Pan się być tak mało agresywny i nienastawiony na wygrane w dyskusjach. Jest Panu z natury łatwiej być jak kobieta, a często Pan składa swoje zachowanie na karb dojrzałości/mądrości.

Jest mi łatwiej z ROZSĄDKIEM. W du.. ..w nosie mam kobiecość i męskość, jako zadania, które mi łaskawie wyznaczy tradycja, hormony, ruchy polityczne i społeczne, czy jakikolwiek inny ewolucyjny, czy ludzki demagog, manipulant emocjami. Sam nie narzucam innym swoich poglądów, chociaż chętnie w tej materii dyskutuję.
A rzeczywiście uważam, że Z NATURY, czyli w pierwszym rzucie (!) kobiecość jest mądrzejsza od męskości. Nie na darmo wiek dojrzałości do samodzielnego decydowania o wejściu w związek małżeński był (jest?) wyższy dla mężczyzn, niż dla kobiet. Mężczyźni psychicznie i emocjonalnie dorastają dłużej. A już ta najbardziej uznana za męską macho-męskość to wg mnie po prostu pochwała nieodpowiedzialności, arogancji i głupoty. Dla mnie psychicznie jest nawet w jakiś sposób wstrętna - tzn. jak widzę napakowanych butą, podszytą kompletnie niekontrolowanym testosteronem wojowniczych kiboli, czy ordynarnych żołdaków, to mi się zbiera na mdłości. Taka męskość jest po prostu obrzydliwa.
Tak - nie mam takiego jak oni testosteronu, a i mieć go nie chcę, bo pierwsze co musiałbym z nim zrobić, to się go pozbyć.
Ale obok męskości testosteroidiotów jest jeszcze inna męskość. To męskość ROZUMU i INTELIGENCJI, OPANOWANEJ SIŁY i ŚWIADOMEGO SPOKOJU. Tam też jest testosteron, ale nie jest on władcą myślenia zalewający szare komórku przykrywając inne hormony i białka, lecz pełni rolę służebną. Ta męskość nie musi nikomu niczego udowadniać, nie daje się prowokować, czy powodować cwaniakom w żaden inny sposób. Ta męskość, o której myślę, jest też niedostępna osobom próbującym doścignąć (a potem przegonić) tę męskość kibolsko - prymitywną (a tak postrzegam rozumowanie wielu osób spod znaku feminizmu). Tak, najlepsze feministki mogą pokonać mężczyzn w tym co stanowi męską słabość - w głupiej rywalizacji, w bezsensownym laniu się po mordach, w arogancji, w lekceważeniu dobra innych ludzi. To się daje zrobić, bo to nie jest trudne - daje się zrobić również z pomocą estrogenów. Ale te same feministki (nie myślę, o rozsądnej frakcji) są absolutnie bez szans w dogonieniu męskości dojrzałej. A podstawowym powodem jest to, że one z resztą chyba nawet nie przeczuwają, że taka męskość istnieje...

istota napisał:
Mogli więc sobie darować w tym spocie tę opozycję kariera-macierzyństwo, bo to sugeruje, że ten spot jest kierowany właśnie do kobiet robiących karierę.

Spot jest przerysowany. Zatem sytuacja występującej w nim kobiety jest z tych skrajnych - tzn. pokazuje karierowiczowstwo kobiece w dość ekstremalnym stylu. Ale więszość współczesnych kobiet staje - w mniejszym, czy większym stopniu - przed problemem wyboru kariera, czy rodzina. Dobrze byłoby, aby obie strony agitujące do przeciwstawnych opcji się wypowiedziały. Żeby kobiety przemyślały sprawę. A potem niech wybierają, jak im dyktuje rozsądek. Źle byłoby natomiast, gdyby kobiety poznały tylko jedną stronę medalu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 13:20, 13 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

Michał Dyszyński napisał:


istota napisał:

Więc większość kobiet woli, żeby im narzucano ścieżkę życiową?

No właśnie. Dlatego piszę, że te mądrzejsze kobiety nie dają sobie narzucić ścieżek, chorego na głupią ambicję, feminizmu.


Feminizm nie polega na narzucaniu ścieżek, tylko ich wytyczaniu. A Pan mówi, że większość kobiet nie chce feminizmu, czyli chce narzucania tych ścieżek utartych. Bo są tak "mądre", że jak im się za dużo ścieżek nastawia, nie będą wiedziały, którą pójść.

Cytat:

Tak - nie mam takiego jak oni testosteronu, a i mieć go nie chcę, bo pierwsze co musiałbym z nim zrobić, to się go pozbyć.


Rozumiem. To teraz niech Pan przeniesie własne odczucia na kobiety. Pozwolę sobie potraktować ten "testosteron" symbolicznie jako pewne skrajne nagromadzenie stereotypowo męskich cech.

Niech Pan sobie wyobrazi, że wśród osobników płci żeńskiej są osoby, które mają ten sam problem co Pan. Nie mają tych symbolicznych "estrogenów" nagromadzonych w takim stopniu co inne kobiety.
I podobnie jak Pana obrzydzeniem napawają ci testeronowcy, im zbiera się na wymioty od takich skrajnie mamusiowatych kobiet.

Jest Pan niesprawiedliwy siebie (jako osobnika niestereotypowego) stawiając w pozycji tego lepszego, mądrzejszego, a kobiety znajdujące się w analogicznej sytuacji stawiając w pozycji gorszych, głupszych.

Jeśli już Pan chce kogoś płciowo wartościować - niech Pan stereotypowość ceni u jednej i drugiej płci, o jak Pan sam zauważył, kobiety ponoć wolą takich agresywnych testeronowców a nie miłych i spokojnych Panów Dyszyńskich.

A jeśli Pan chce wartościować ludzi bez względu na płeć - niech Pan zachwala takie czy nie inne cechy, nie wrzucając ich do worka z "kobiecością" czy "męskością", bo nie jest to zgodne z ponadstereotypową prawdą. Tych niby wyjątków jest więcej, niż się Panu wydaje.

Cytat:

Ale obok męskości testosteroidiotów jest jeszcze inna męskość. To męskość ROZUMU i INTELIGENCJI, OPANOWANEJ SIŁY i ŚWIADOMEGO SPOKOJU.


Analogicznie obok kobiecości mamusiowatej jest jeszcze inna kobiecość - rozumu, inteligencji, samorealizacji, rywalizacji czy co tam jeszcze można wypisać.

Panu się to już nie podoba, bo nie dotyczy Pana jako mężczyzny. Żeby się dowartościować tworzy Pan alternatywny model męskości, a wszystkie niemodelowe tradycyjnie kobiety nazywa "męskimi", "udającymi mężczyzn".

Cytat:

Tam też jest testosteron, ale nie jest on władcą myślenia zalewający szare komórku przykrywając inne hormony i białka, lecz pełni rolę służebną..


W tej alternatywnej kobiecości też są estrogeny, ale nie są one władcami myślenia zalewającymi szare komórki, przykrywając inne hormony i białka, lecz pełnią rolę służebną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:21, 13 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Nie rozumie Pani pojęcia "seksizm". Nie tylko kobieta od mężczyzny się różni, ale i kobieta A od kobiety B, mężczyzna A od mężczyzny B, słoń A od słonia B etc. Seksizm to wprowadzanie nierówności tam, gdzie ich naturalnie nie ma.


Różnice naturalne rozumiem i akceptuję, a od sztucznych się izoluję w miarę możliwości, dlatego właśnie mogę nie rozumieć "właściwie" pojęcia "seksizm". O seksizmie najwięcej do powiedzenia mają panie z ruchów wyzwolenia kobiet, jakoś nie słychać o ruchach zniewolenia kobiet, albo wyzwolenia mężczyzn spod żeńskiej okupacji. Skoro zaś żyjemy w sztucznym świecie, to i nierówności będą sztuczne i to są właśnie te nierówności wewnątrz własnej płci na linii kobietaA-kobietaB czy mężczyznaA-mężczyznaB.
Może warto byłoby powrócić do tych różnic naturalnych (regulowanych przez atrakcyjność seksualną) ...a wtedy seksizm by zniknął idąc tym tokiem myślenia?

istota napisał:

Czy mężczyzna biorąc antykoncepcję hormonalną zapobiega zajściu w ciążę?

Chyba logiczne, że skoro taka antykoncepcja stosowana przez kobiety zapobiega , to i stosowana przez mężczyzn powinna zapobiegać , mniejsza o to, że pierwsze jest powszechne, a drugie stosowane sporadycznie i bardziej na zasadzie wiecznie ciągnących się jak krew z nosa badań, na efektach których w rzeczywistości i tak mało komu zależy.

istota napisał:

A co jeśli to jakaś kolejna Wisława Szymborska?

Ile to potencjalnych naukowczyń, poetek, spotsmenek, programistek zmarnowało najlepsze intelektualnie/fizycznie lata na wychowywanie dzieci?


Gdybać sobie można, więc i ja pogdybam...
gdyby tak Wisława urodziła trójkę wybitnych poetów prześcigających ją o głowę??? Byłby większy pożytek, czy mniejszy z niej jako kobiety? Zmarnowałaby się w ten sposób czy nie?
Osobiście uważam, że posiadanie dzieci tylko w niewielkim stopniu przeszkadza w osiągnięciu sukcesu zawodowego. Ktoś albo ma talent i predyspozycje, aby ten sukces osiągnąć, albo nie. Przykładów bardzo udanych karier zawodowych w połączeniu ze spełnieniem się w roli rodzica jest naprawdę wiele.
No i za urodzenie np. trójki wybitnych poetów nikt nie odznaczyłby noblistki nagrodą - taka jest różnica.

istota napisał:

A czemu oburza Panią porównanie srania (wydalania odbytem) z rodzeniem (wydalaniem pochwą)? Przecież jedyna różnica polega na tym, że to pierwsze może i Pani i Pan Dyszyński, a to drugie tylko Pani. Fizjologicznie proces jest analogiczny.


Oburza mnie, gdyby było to to samo, nie wymagałoby użycia oddzielnego słowa. Jeśli Istota nie widzi różnicy, to się umówmy, że Istota została wysrana a ja wolę pozostać urodzona.

Poza tym cytując wcześniejszą wypowiedź:
istota napisał:

....co im przychodzi gratis, bez wysiłku. Zajść i wydalić. Niczym wszamać i zostawić w klopie kloca.


za ten tekst ma istota kopa w ryj!

istota napisał:

Piloci, inżynierowie, architekci etc. też bywają płci żeńskiej. Razem z Panem Dyszyńskim szukamy czegoś, co jest absolutnie zarezerwowane dla kobiet/mężczyzn.

Odpowiednikiem rodzenia na pewno może być sikanie przed siebie. Ale przecież nie tylko w rodzeniu kobiety są absolutnie lepsze, Pan Dyszyński zapomniał o miesiączkowaniu. Jednak z drugiej strony, tylko mężczyźni miewają polucje.


Nie może być , bo przy odrobinie chęci i kobiecie się uda siknąć przed siebie. Kobiety nie mogą być lepsze, bo mężczyźni nie mogą być gorsi w rodzeniu - jest to zarezerwowane wyłącznie dla kobiet jak i miesiączki.
Czyli mężczyźni mają na wyłączność zarezerwowane funkcje przyjemne a kobiety ciężary :( i nie akceptowanie tej jednak niesprawiedliwości, to byłby chyba jedyny sensowny argument w całej ideologii gender.


istota napisał:

Nie znam feministki, ani feministy, która/y twierdzi, że kobiety i mężczyźni mają równy potencjał siłowy. Parytety nie mają zastosowania tam, gdzie tylko jednostki danej płci mają potencjał wykonywać taką czy inną pracę.

Nie znam też wielu kobiet, które do takich siłowych prac się garną. A Pan Dyszyński mówił, że kobiety wchodzą na męskie pola. Więc chyba nie o putsaki mu chodziło. ;)


Z potencjałem intelektualnym jest odwrotnie... tu wiadomo, że nie ma równości... a parytety w takich np. zarządach według zaleceń unijnych 40%. Pewnie, że do prac siłowych się nie będą garnąć, bo to nie o równość chodzi, a o sztuczne przywileje. Jeśli parytety, to we wszystkich branżach i wtedy byłaby równość płci.


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Sob 15:12, 13 Cze 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:11, 13 Cze 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:
O seksizmie najwięcej do powiedzenia mają panie z ruchów wyzwolenia kobiet


Co nikogo nie powinno dziwić. Przecież kobiety, które nie chcą wyzwolenia "seksizm" olewają, nie zauważają. Znakomita większość dla własnej wygody. Pan Dyszyński twierdzi, że mężczyźni są leniwi. A prawda jest taka, że wśród kobiet jest mnóstwo takich leni, którzy chcą mieć ciastko i zjeść ciastko. Chcą mieć równego dostępu do edukacji, równości praw etc., ale już brak dżentelmeńskich odruchów u mężczyzn im przeszkadza.
Pewien pan, z którym prowadziłom niedawno zajmującą rozmowę nazwał takie okazy "pseudofeministkami". Cechą charakteryzującą pseudeofeministki jest hejtowanie feminizmu, który kojarzy im się z za bardzo z rozleniwianiem mężczyzn.

Cytat:

, jakoś nie słychać o ruchach zniewolenia kobiet


Co nie powinno dziwić. Wszak zniewalanie kobiet jest systemowe. Ruchy z natury są antysystemowe. Ruch jest po to, by zwalczyć jakieś szkodliwe zjawisko.

Cytat:

, albo wyzwolenia mężczyzn spod żeńskiej okupacji.


Nie ma, ale czuję, że to kwestia czasu. Bo coraz częściej słyszę głosy mężczyzn, których do szewskiej pasji doprowadzają wyżej wspomniane "pseudofeministki". Mężczyznom trudniej jest wyjść z takim ruchem m.in. przez stereotyp mężczyzny, który w momencie wyjścia z taką inicjatywą czy choćby wyrażeniem niezadowolenia, że jest niewolnikiem kobiecych zachcianek - zostanie społecznie wykastrowany.

Cytat:

nierówności będą sztuczne i to są właśnie te nierówności wewnątrz własnej płci na linii kobietaA-kobietaB czy mężczyznaA-mężczyznaB.


Uważa Pani, że kobiety się między sobą nie różnią, że mężczyźni się między sobą nie różnią?

Cytat:

Może warto byłoby powrócić do tych różnic naturalnych (regulowanych przez atrakcyjność seksualną) ...a wtedy seksizm by zniknął idąc tym tokiem myślenia?


Nie rozumiem. Można jaśniej?

Cytat:

Chyba logiczne, że skoro taka antykoncepcja stosowana przez kobiety zapobiega , to i stosowana przez mężczyzn powinna zapobiegać , mniejsza o to, że pierwsze jest powszechne, a drugie stosowane sporadycznie i bardziej na zasadzie wiecznie ciągnących się jak krew z nosa badań, na efektach których w rzeczywistości i tak mało komu zależy.


Może przyczyną tego, że taka antykoncepcja nie cieszy się szczególną popularnością u mężczyzn jest fakt, że mężczyzna ma lepszą, wygodniejszą, mniej inwazyjną gumową alternatywę.

Podczas gdy kobiecie najwygodniej jest zażywać taką właśnie hormonalną.

Cytat:

Osobiście uważam, że posiadanie dzieci tylko w niewielkim stopniu przeszkadza w osiągnięciu sukcesu zawodowego. Ktoś albo ma talent i predyspozycje, aby ten sukces osiągnąć, albo nie. Przykładów bardzo udanych karier zawodowych w połączeniu ze spełnieniem się w roli rodzica jest naprawdę wiele.


Zgadzam się. Jest mój główny zarzut odnośnie tego spotu, który zdaje się temu przeczyć.

Cytat:

No i za urodzenie np. trójki wybitnych poetów nikt nie odznaczyłby noblistki nagrodą - taka jest różnica.


Różnica jest też w rodzaju satysfakcji. Co innego urodzić wybitnego człowieka, co innego być wybitnym człowiekiem.

Cytat:

Oburza mnie, gdyby było to to samo, nie wymagałoby użycia oddzielnego słowa. Jeśli Istota nie widzi różnicy, to się umówmy, że Istota została wysrana a ja wolę pozostać urodzona.


Mnie to rybka.

Cytat:

Poza tym cytując wcześniejszą wypowiedź:
[quote="istota"]
....co im przychodzi gratis, bez wysiłku. Zajść i wydalić. Niczym wszamać i zostawić w klopie kloca.


za ten tekst ma istota kopa w ryj![quote]

To muszę się z tym kopem podzielić z Panem Dyszyńskim. To on jest autorem pomysłu, że kobiecie rodzenie przychodzi gratis, bez wysiłku, taki wrodzony kobiecy atut. Ja ze swojej strony tylko nawiązałom do myśli spłodzonej przez Pana Dyszyńskiego.

Skoro rodzenie jest takie naturalnie bezwysiłkowe, gratisowe, to niczym się nie różni pod tym względem od srania.

No ale potem Pan Dyszyński wymówił się prowokacją, więc i ja się wymówię. A nuż kop mi zostanie oszczędzony :D

Cytat:

Z potencjałem intelektualnym jest odwrotnie... tu wiadomo, że nie ma równości...


Tzn? Pod jakim względem nie ma równości?

Cytat:

Pewnie, że do prac siłowych się nie będą garnąć, bo to nie o równość chodzi, a o sztuczne przywileje. Jeśli parytety, to we wszystkich branżach i wtedy byłaby równość płci.


Nie rozumie Pani roli parytetu. Parytet jest z natury ROZWIĄZANIEM TYMCZASOWYM. Można powiedzieć, że jest sposobem przyśpieszania czegoś, co i tak nastąpi. A czy jest sens przyśpieszać? Tak, jeśli nierówność, którą chce się zwalczyć parytetem działa na niekorzyść społeczeństwa.


Ostatnio zmieniony przez istota dnia Sob 15:15, 13 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:57, 13 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Może przyczyną tego, że taka antykoncepcja nie cieszy się szczególną popularnością u mężczyzn jest fakt, że mężczyzna ma lepszą, wygodniejszą, mniej inwazyjną gumową alternatywę.

Podczas gdy kobiecie najwygodniej jest zażywać taką właśnie hormonalną.


Może i wygodniejszą, gdyby nie to, że jedni i drudzy ze wskazaniem na przewagę mężczyzn nie lubią tych lepszych, mniej inwazyjnych gumowych alternatyw. Mężczyźni raczej nie będą katować się antykoncepcją, która umniejszyłoby ich zadowolenie z seksu, albo obniżyła sprawność, czy libido. To wbrew wszelkim samczym zasadom :mrgreen: dlatego antykoncepcja hormonalna dla mężczyzn jest i pozostanie w powijakach.

istota napisał:

Różnica jest też w rodzaju satysfakcji. Co innego urodzić wybitnego człowieka, co innego być wybitnym człowiekiem.


Zgadzam się, że to zasadnicza różnica,
ale ilu wybitnych ludzi wolałoby zostać nimi, gdyby im zaproponować wybór:
albo pomnik albo wytryski.

istota napisał:

Tzn? Pod jakim względem nie ma równości?


Pod takim, że nie można z całą pewnością postawić znaku = a mimo to parytety są oszacowane na 40%, podczas gdy w innych dziedzinach parytetów nie ma. Można się zasłaniać wyrównywaniem niesprawiedliwości ale w taki tymczasowy sposób tworzy się sztucznie przewrót na stałe. Może i z korzyścią dla społeczeństwa kobiety dostają fory jednak to taka sztuczna sprawiedliwość - trochę jak in vitro.


istota napisał:

No ale potem Pan Dyszyński wymówił się prowokacją, więc i ja się wymówię. A nuż kop mi zostanie oszczędzony :D


Doczytam w wolnej chwili i wtedy podejmę decyzję ostateczną ;-P
o tych różnicach też później


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Sob 16:12, 13 Cze 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 17:01, 13 Cze 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:

To wbrew wszelkim samczym zasadom :mrgreen: dlatego antykoncepcja hormonalna dla mężczyzn jest i pozostanie w powijakach.


Ale niewygodne gumki w odstawkę nie poszły.
Poza tym tę większą tolerancję na wszelkie niedogodności związane z antykoncepcją u kobiet można wytłumaczyć tym, że to kobieta w razie wpadki będzie musiała sobie radzić z problemem. Mężczyzna ew. się złoży (albo zafunduje, jeśli kobiety na to nie stać albo jest pseudofeministką) na zabieg aborcyjny, nie on będzie skrobany. Kobiecie bardziej zależy na bezpieczeństwie stosunku niż mężczyźnie.

Cytat:

ale ilu wybitnych ludzi wolałoby zostać nimi, gdyby im zaproponować wybór:
albo pomnik albo wytryski.


Ciekawe pytanie. Od razu nasuwa się kolejne: ilu z tych, którzy dokonaliby tego a nie innego wyboru, nie żałowałoby tego po jakimś czasie?

Spot wpisuje się w tego typu dyskurs. Że można zapobiec powstaniu płaczu nad rozlanym mlekiem, jeśli się w porę podejmie słuszną decyzję.
A prawda życia jest brutalna:
czego nie wybierzemy i tak czegoś będziemy żałowali, bo życie wymaga nieustannych kompromisów;
Często się łapię na pełnych żalu myślach, że jest tyle książek, których nie przeczytam, tyle filmów, których nie obejrzę, tylu niesamowitych ludzi, których nie poznam nawet z nazwiska, tyle miejsc, których nie zobaczę.

Nie ma recepty na właściwe życie. Nie z myślą o kobietach ten spot powstał. Powstał z myślą o państwie. Państwo potrzebuje obywateli, obywatelami będą te dzieci. Trzeba kobiety do tych dzieci przekonywać.
Pytanie: czy nie lepiej stawiać na uczciwość? Czy trzeba robić takie podchody?

Cytat:

Pod takim, że nie można z całą pewnością postawić znaku = a mimo to parytety są oszacowane na 40%


W sensie, że kobiety mają z natury mniejszy potencjał intelektualny niż mężczyźni?

Cytat:
Może i z korzyścią dla społeczeństwa kobiety dostają fory jednak to taka sztuczna sprawiedliwość - trochę jak in vitro.


Tłumaczyłom to już kiedyś Panu Dyszyńskiemu, że parytety nie są forami, tylko odbieraniem forów mężczyznom, którzy przez długie wieki sztucznie trzymali kobiety z dala od życia publicznego. Najpierw trzeba stworzyć równe warunki, żeby mężczyźni i kobiety startowali z tego samego poziomu. Parytety mają tę sztucznie zaimplementowaną nierówność startu znieść. Dlatego są tylko tymczasowe. Jeśli po ograniczonym w ramach czasowych okresie parytetowym kobiety wcale nie zwiększą swojej frekwencji i aktywności w obłożonej parytetem dziedzinie, uzna się tym samym, że mimo równych szans, nie są nimi zainteresowane. A więc okaże się wówczas, że nierówność liczbowa/procentowa nie jest wynikiem jakiegoś ucisku kobiet, tylko naturalnie uwarunkowanymi wyborami/zainteresowaniami/uzdolnieniami kobiet.

Cytat:

Doczytam w wolnej chwili i wtedy podejmę decyzję ostateczną ;-P
o tych różnicach też później


Czekam z utęsknieniem. :wink:


Ostatnio zmieniony przez istota dnia Sob 17:03, 13 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:50, 13 Cze 2015    Temat postu: Re: Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?

istota napisał:
Feminizm nie polega na narzucaniu ścieżek, tylko ich wytyczaniu.

Nie wiem na czym feminizm "polega", ale widzę co mu wychodzi. I nazwałby to po prostu PRANIE.


istota napisał:
Niech Pan sobie wyobrazi, że wśród osobników płci żeńskiej są osoby, które mają ten sam problem co Pan. Nie mają tych symbolicznych "estrogenów" nagromadzonych w takim stopniu co inne kobiety.
I podobnie jak Pana obrzydzeniem napawają ci testeronowcy, im zbiera się na wymioty od takich skrajnie mamusiowatych kobiet.

Szczerze?!!
Hehe... Chyba nawet rozumiem :*
Był taki film amerykański o kobiecie, która była tak hormonalnie arefleksyjną mamuśką, że - w imię swojego macierzyństwa - dopuściła się strasznej zbrodni. Ale nawet nie miała w sobie na tyle refleksji, aby zrozumieć, że zbrodnia w imię "ja bardzo kocham moje dzieci" dalej pozostaje zbrodnią. Nie pamiętam ani tytułu, ani nawet szczegółów (jaka to była zbrodnia), ale ogólną wymowę filmu.
Jednak pomiędzy skrajnościami jest sporo miejsca na rozsądne macierzyństwo, rozsądny kobiecy seksapil (męski też), czy ogólnie obszar, w którym hormony co prawda działają, na coś tam wpływają, ale nie władają, lecz są jednym z czynników wyboru.
Szczerze mówiąc, to nie ciągną mnie też kobietki - dziewczątka, którym estrogeny zalewają szarą masę pod czaszką. One też sa jakieś mdławe - i to bez względu na walory urody. A już modelkowaty typ kobietki, która nie ma żadnych ambicji z wyjątkiem bycia piękną i 90% swojej uwagi poświęca problemowi "jak wyglądam?", budzi we mnie litość i przykre poczucie marnowania (kobiecego) człowieczeństwa.
Wbrew stereotypom mężczyzn, którzy boją się inteligentnych kobiet, ja akurat cenię sobie ten walor u płci pięknej. Moja małżonka to bystra osoba, która w pewnych rodzajach sprawności umysłowej - inteligencji jest lepsza ode mnie (w innych ja jestem lepszy, ale chyba tak jest dobrze, żeby się jakoś dopełniać).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:06, 13 Cze 2015    Temat postu:

Michał uwzględnij, że oprócz instynktu w życiu każdego z nas ważny jest tzw. nacisk społeczny.
Moja babcia , która wciąż mnie pytała kiedy będzie miała wnuka.

Ja już jestem o epokę mądrzejsza!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:13, 13 Cze 2015    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Jeśli kobieta poświęcała się czemuś - często miała jakaś pomoc.

Dzisiaj tez jak dobrze zarabia może kogoś wynająć do pomocy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:10, 13 Cze 2015    Temat postu:

Semele napisał:
Michał uwzględnij, że oprócz instynktu w życiu każdego z nas ważny jest tzw. nacisk społeczny.
Moja babcia , która wciąż mnie pytała kiedy będzie miała wnuka.

Ja już jestem o epokę mądrzejsza!

Czyli co konkretnie w tym temacie wie nasza epoka więcej?
Warto mieć wnuka?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:21, 13 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Tłumaczyłom to już kiedyś Panu Dyszyńskiemu, że parytety nie są forami, tylko odbieraniem forów mężczyznom, którzy przez długie wieki sztucznie trzymali kobiety z dala od życia publicznego.

Pamiętam z książki Sołżenicyna jak Leninowi zarzucano po rewolucji, że - mimo obietnic zniesienia kary śmierci - ludzie są przez rewolucjonistów rozstrzeliwani. Odpowiedź na ten zarzut była oczywista: kara śmierci została zniesiona i to się nie zmienia; tamci ludzie nie byli skazania na śmierć, tylko po prostu rozstrzelani...

Ten cytat zawsze mi się przypomina, jak zetknę się z takim ubawnym tekstem, gdy na konkretny zarzut odpowiedź jest w takim stylu, jak ów cytat o parytetach.
To może wyjaśnię w kwestii logik i rozumowania:
parytety pozostają (!) forami - czyli zmianą zasad startowych z takich, w których nie ma interwencji w zasady, czy innych form "wyrównywania szans". Dalej to są fory
I będą nimi nawet wtedy gdy
- wcześniej przez długie lata były fory w drugą stronę
- jeszcze wcześniej kobiety niesłusznie oskarżano
- albo nawet i mordowano
- będą tez forami, jeśli okaże się, że 100 procent mężczyzna to dranie swinie, a 100% kobiet to ideały i anioły.
- będzie tak WE WSZYSTKICH PRZYPADKACH i DODATKOWYCH OKOLICZNOŚCIACH.
Bo to, że np. wcześniej kobiety były uciskane NIE ZMIENIA DEFINICJI słów. Wpływa może na to, że owe fory (dalej fory!) jest sens zastosować, albo że jest to jakoś tak wg kogoś sprawiedliwe, albo wyrównujące szanse, albo jakieś tam jeszcze inne bardzo ważne i poprawne politycznie...
Ale słowo "fory" nie zmienia swoje znaczenia w zależności od tego, czy owe fory są słuszne, czy też niesłuszne. Słuszne fory są forami, a niesłuszne fory...
też są forami.
To przecież proste. :serce:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:48, 14 Cze 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał uwzględnij, że oprócz instynktu w życiu każdego z nas ważny jest tzw. nacisk społeczny.
Moja babcia , która wciąż mnie pytała kiedy będzie miała wnuka.

Ja już jestem o epokę mądrzejsza!

Czyli co konkretnie w tym temacie wie nasza epoka więcej?
Warto mieć wnuka?...


Może tyle, że nie musi to być już trzynastu wnuków. :)

Wiemy jak to zaplanować i zrobić. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:26, 14 Cze 2015    Temat postu:

Istoto! Mężczyźni są potrzebni, aby dawać swoje bezcenne "geniuszowskie "geny, ale jajo może zacząć dzielić się samo.;-)

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:34, 14 Cze 2015    Temat postu:

Kobiety potrzebują mężczyzn z wielu przyczyn. Także dlatego aby ich dzieci były inne niż one. Nie zniosłabym gdyby jakiś mój klon chodził mi po domu;-)

Rzeczywiste zagrożenie dla mężczyzn tkwi jednak w czymś innym - w możliwościach inżynierii embrionalnej. Już pierwsze klonowanie pokazało, że można jednak reprodukować ssaki bez zapłodnienia komórki jajowej plemnikiem i że rodzą się wtedy tylko samice, identyczne z matką. W tym roku runął kolejny dogmat biologii: oto myszy (zatem ssaki) mogą się rozmnażać bez samców.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 6:35, 14 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 8:59, 14 Cze 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

To może wyjaśnię w kwestii logik i rozumowania:
parytety pozostają (!) forami - czyli zmianą zasad startowych z takich, w których nie ma interwencji w zasady, czy innych form "wyrównywania szans". Dalej to są fory


Myślałom, że obejdzie się bez tego, a jednak muszę to Panu rozrysować.
Mężczyzna i kobieta startują w biegu na 20 km. Kobieta usłyszała sygnał do startu wtedy, jak mężczyzna już przekroczył 10 km. W pewnym momencie komuś zaczęła przeszkadzać ta nierówność i postanowił przetransportować te kobiety o te 10 km, na które je oszukano.

Jakiej to pokrętnej trzeba używać logiki, żeby zarzucać kobietom fory?

Cytat:

Bo to, że np. wcześniej kobiety były uciskane NIE ZMIENIA DEFINICJI słów.


I która definicja wskazuje na to, że fory polegają na tym, że osobie okradzionej oddaje się to, co jej ukradziono? Proszę zacytować jakieś poważne słowniki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 9:16, 14 Cze 2015    Temat postu:

Semele napisał:

Rzeczywiste zagrożenie dla mężczyzn tkwi jednak w czymś innym - w możliwościach inżynierii embrionalnej. Już pierwsze klonowanie pokazało, że można jednak reprodukować ssaki bez zapłodnienia komórki jajowej plemnikiem i że rodzą się wtedy tylko samice, identyczne z matką. W tym roku runął kolejny dogmat biologii: oto myszy (zatem ssaki) mogą się rozmnażać bez samców.


No to faktycznie jestem do tyłu z nowinkami naukowymi. Hehe. Dzięki za oświecenie. :*

Więc Bóg jednak jest kobietą. Mężczyzna sam by człowieka nie stworzył. ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin