Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Różnicować, czy zrównować ludzi w społecznościach?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31535
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:04, 04 Maj 2024    Temat postu: Różnicować, czy zrównować ludzi w społecznościach?

Ciekawą właściwością współczesnych czasów jest spór pomiędzy dwoma przeciwstawnymi ideami społecznymi: idea zrównywania jest przeciwna do idei różnicowania się, zaznaczania odrębności.

Widać to choćby w postulatach różnych grup "naprawiających świat" na sposób, jaki wydaje im się właściwy:
1. kwestia płci
- Frakcja nieróżnicowania płci postuluje np., aby nie było osobnych toalet dla kobiet (dziewcząt w szkołach) i mężczyzn (chłopców w szkołach). Bo to zaznaczanie odrębności płci przecież może być przykre dla osób, które nie identyfikują się z żadną z płci...
- Frakcja chroniąca z kolei np. dziewczęta przed podglądaniem, przed napastliwością chłopców w szkołach, internatach, klubach sportowych chciałaby jak najbardziej, aby były dostępne osobne przebieralnie, toalety, prysznice.
2. kwestia narodowości
- Frakcja zrównywania tożsamości narodowych, próbuje umniejszać różnice w postrzeganiu swojej odrębności, tożsamości narodowej.
- Frakcja zbliżona do nacjonalizmu ma dokładnie odwrotne zdanie od tej pierwszej, dla niej właśnie wartością jest różnicowanie się narodowe, obstawanie każdego przy tej tożsamości, która...
... tu właściwie to trochę nie wiem, przy jakiej tożsamości. :think:
Czy chodzi o tożsamość narodową jakoś genetycznie potwierdzoną (np. trzeba się urodzić Żydem, aby być "prawdziwym Żydem"), czy może chodzi o tożsamość narodową, w której ktoś się wychował, czy może tą, do której się aktualnie SAM chce zaliczyć, bo tak zadecydował, że będzie się z tym właśnie narodem identyfikował.
3. Ogólnie jest fundamentalny problem z ideą integracji, która w skrajnej postaci będzie odbierana jako INTEGROWANIE NA SIŁĘ.

Nieraz czytam różne artykuły o ideach społecznych, pedagogicznych i widzę wysyp integratorów maści wszelakiej. Integratorzy mają bardzo szlachetne intencje - chcieliby wszystkich zbratać ze wszystkimi, w szkole połączyć we wzajemnie się akceptujące społeczności wszystko i wszystkich - inteligentnych z debilami, agresywnych z łagodnymi, zaburzonych z panującymi nad sobą, pragnących ciszy i spokoju ze zwolennikami hałasu i awanturek co chwila itp. itd.
Mam wrażenie, gdy czytam różne życzeniowe manifesty takich integratorów, że widzą oni skrajnie tylko jedną stronę medalu - tą, że oto jakaś mniejszość, dzięki integracji wyciąga ze swojej alienacji, czasem poniżenia, stając się (rzekomo, tak się to wydaje integratorom, że to się pięknie udaje) równoprawnymi członkami społeczności. Prawda jest wg mnie znacznie mniej dla integratorów na siłę miła. Wszystko bowiem jest "coś, za coś". Szkoła, w której w każdej klasie trzeba mieć ucznia bardzo mało inteligentnego i tych inteligentnych średnio zapewne będzie szkołą z poziomem nauczania odpowiednio dostosowanym do tego najwolniej kojarzącego ucznia. Większość uczniów jako tako bystrych, która już na początku lekcji zajarzyła, o co chodzi, nudzi się niemiłosiernie, gdy nauczyciel skupia się na tym jednym najbardziej odstałym uczniu. Traci przez to większość uczniów, a ten jeden, najmniej inteligentny...
... i tak do jutra zapomni większość z tego, czego go z takim wielkim wysiłkiem uczono, bo akurat tej umysłowości nauka "się nie trzyma". Jednak wielce ideowi integratorzy na siłę, tego nie mają ochoty ani dostrzec, ani na koniec zaakceptować. Przecież mają takie dobre intencje...

Z integracjami narodów też nie jest prosta sprawa. Z jednej strony mamy bowiem granicę w postaci jakiegoś obowiązku nieidentyfikowania się, urawniłowki, gdzie człowiekowi chyba zabraniano by, aby się czuł tym, kim się pragnie narodowo czuć. Z drugiej strony skali mam jednak demony nacjonalizmu silnie szowinistycznego, gdzie ludzie postrzegają się na zasadzie: albo swój, albo wróg, z którym zaraz będziemy toczyli krwawą wojnę...
I podobnie będzie się ujawniał dylemat każdej innej formy integrowania na siłę ludzi, a z drugiej strony zagrożenie absurdalnego różnicowania się. Nie ma tu chyba idealnego rozwiązania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31535
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:51, 05 Maj 2024    Temat postu: Re: Różnicować, czy zrównować ludzi w społecznościach?

Michał Dyszyński napisał:
Ciekawą właściwością współczesnych czasów jest spór pomiędzy dwoma przeciwstawnymi ideami społecznymi: idea zrównywania jest przeciwna do idei różnicowania się, zaznaczania odrębności.

Widać to choćby w postulatach różnych grup "naprawiających świat" na sposób, jaki wydaje im się właściwy:
1. kwestia płci
- Frakcja nieróżnicowania płci postuluje np., aby nie było osobnych toalet dla kobiet (dziewcząt w szkołach) i mężczyzn (chłopców w szkołach). Bo to zaznaczanie odrębności płci przecież może być przykre dla osób, które nie identyfikują się z żadną z płci...
- Frakcja chroniąca z kolei np. dziewczęta przed podglądaniem, przed napastliwością chłopców w szkołach, internatach, klubach sportowych chciałaby jak najbardziej, aby były dostępne osobne przebieralnie, toalety, prysznice.

Z jednej strony nieraz sobie myślę coś w stylu "wszystko jest dla ludzi", co oznacza, iż jak ktoś nie chce, aby jego płciowość zaznaczano, chce bardziej występować "jako człowiek", a nie jako kobieta, czy mężczyzna, to ma takie prawo. Tylko czy to prawo powinien narzucać innym do poziomu "to teraz róbcie, oznaczajcie toalety w sposób, który odpowiada moim przekonaniom". Oczywiście zdaję sobie sprawę, że działa to w obie strony, czyli że zwolennik uniseksowych toalet może się bronić, wskazując, jako to JEGO ZMUSZAJĄ DO ZAAKCEPTOWANIA już istniejącego stanu oznaczania toalet. Co różnicuje te stanowiska?...
- Przede wszystkim PROCENT OSÓB OPOWIADAJĄCYCH SIĘ ZA DANĄ OPCJĄ.

Osób pragnących koniecznie marginalizować, ukrywać płciowość jest relatywnie mały odsetek w społeczeństwach. Osób, które wręcz swoją płeć zaznaczają, nawet nieraz obnoszą się z nią poprzez podkreślające ją ubieranie i zachowywanie, jest chyba zdecydowana większość. I teraz sugerowanie, że ta dominująca większość musi koniecznie się dostosować do kaprysów mniejszości, wydaje mi się już nadużyciem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31535
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:19, 05 Maj 2024    Temat postu: Re: Różnicować, czy zrównować ludzi w społecznościach?

Dyskutant na pfiva napisał:
W pociągach są uniseksowe toalety.

Właśnie! Mamy taką sytuację, gdzie naturalnie nie ma podziału na płcie. I to nawet działa. Ale czy wszystkie toalety powinny być takie?...
- Niewątpliwie rzecz tak ogólnie jest do zrobienia. Ale wg mnie toalety nie załatwią CAŁOŚCI problemu, tylko ewentualnie jeden jego aspekt. Za chwilę wyłoni się kolejny problem - np. z "płcią" słów, czyli z rodzajem męskim, żeńskim i nijakim. Niektórzy już proponowali reformę języka polegającą na jakimś odgórnym zlikwidowaniu tego podziału. Można też zarządzić uniformizację ubiorów. Wtedy ci, co się czują przytłoczeni informacjami o płciowości, może poczuliby się bardziej komfortowo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6025
Przeczytał: 114 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:32, 05 Maj 2024    Temat postu:

Ciekawe, że władcy tego świata walczą z naturalnym zróżnicowaniem się społeczeństwa na płcie, natomiast popierają sztuczne zróżnicowanie na biednych i bogatych - nawet Mao Tse Tung żył w dużo większym komforcie niż przeciętny Chińczyk w tym czasie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31535
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:04, 05 Maj 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Ciekawe, że władcy tego świata walczą z naturalnym zróżnicowaniem się społeczeństwa na płcie, natomiast popierają sztuczne zróżnicowanie na biednych i bogatych - nawet Mao Tse Tung żył w dużo większym komforcie niż przeciętny Chińczyk w tym czasie.

To samo w sobie jest interesujące, że różnicowanie się w obszarze bogactwa jest tak często jakby tematem tabu u części (nie wszystkich!) lewicowych naprawiaczy świata. A prawicowi, wolnorynkowi naprawiacze wręcz się cieszą, gdy jest większa nierówność społeczna, upatrując w tym objawów "zdrowej konkurencji".
Zastanawia mnie skala akceptacji dla tych, co postulują jakieś daleko posunięte ukrywanie płciowości. Dla mnie osobiście cecha płci nie jest jakoś istotnie wyróżniona względem innych cech, które można chcieć albo ukrywać, albo odwrotnie - podkreślać. Jestem zdania, że każdy ma prawo W PEWNYCH GRANICACH swoje jakieś cechy zadeklarować, może demonstrować, nawet szczycić się nimi. Ale też wszystko w pewnych granicach, bez popadania w przesadę, a już szczególnie bez agresji, narzucania swojego stanowiska tym, którzy mogą mieć swoje zdanie w danej kwestii. I dotyczy to wszystkich praktycznie cech - płci, narodowości, bogactwa, urody, wykształcenia itp. itd. KWESTIĄ KULTURY OSOBISTEJ jest, aby nie być w tym okazywaniu swoich cech chamem i agresorem wobec tych, którzy są mniej uprzywilejowani, obdarzeni przez naturę, a nawet w jakimś stopniu z własnej winy słabsi. Wszystko ma sens, ale w pewnych granicach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin