Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co właściwie jest zwycięstwem w dyskusji?
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:31, 07 Wrz 2022    Temat postu: Co właściwie jest zwycięstwem w dyskusji?

W dyskusjach toczonych na sfinii co jakiś czas wypływa motyw zwycięstwa w takiej dyskusji. Oto ktoś oświadcza, że w danej dyskusji "zwyciężył". Deklarować wszystko można...
Osobną kwestię będzie jednak:
1. czy oponent czuje się zwyciężony?
2. czy którykolwiek z obserwatorów postrzega deklarację o zwycięstwie jako zasadną?
3. czy może są jakieś obiektywne, niezależne od widzimisię obserwatorów przesłanki do uznania czyjegokolwiek zwycięstwa?

Z moich osobistych obserwacji wynika bowiem, że praktycznie każdy definiuje "zwycięstwo" w dyskusji w sposób, który mu się akurat spodobał. Ciekaw jestem, czy dałoby się uzgodnić na sfinii jakąś względnie wspólną definicję zwycięstwa w dyskusji... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 23:32, 07 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
zefciu/konto zamknięte
Usunięcie na własną prośbę



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 1078
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kiekrz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:59, 08 Wrz 2022    Temat postu:

Jeśli nie ma w dyskusji jakiegoś jury, które może ocenić, kto zwyciężył (a tak jest na śfini), to oczywiście nie ma możliwości określić jasno, kto zwyciężył.

Kryterium „wycofania się z dyskusji” jest oczywiście absurdalne. Zniechęcienie interlokutora do dyskusji jest łatwe i nie wymaga użycia dobrych argumentów. Wręcz przeciwnie — im obrzydliwszej i ordynarniejszej erystyki użyjemy, tym większe prawdopodobieństwo takiego zniechęcenia.

Pozostałe kryteria to subiektywne odczucie zwycięzcy — oczywiście różwnież bezwartościowe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:12, 08 Wrz 2022    Temat postu:

zefciu napisał:
Jeśli nie ma w dyskusji jakiegoś jury, które może ocenić, kto zwyciężył (a tak jest na śfini), to oczywiście nie ma możliwości określić jasno, kto zwyciężył.

Kryterium „wycofania się z dyskusji” jest oczywiście absurdalne. Zniechęcienie interlokutora do dyskusji jest łatwe i nie wymaga użycia dobrych argumentów. Wręcz przeciwnie — im obrzydliwszej i ordynarniejszej erystyki użyjemy, tym większe prawdopodobieństwo takiego zniechęcenia.

Pozostałe kryteria to subiektywne odczucie zwycięzcy — oczywiście różwnież bezwartościowe.

A masz pomysł na kryterium - swoje własne - które by jakoś, względnie obiektywnie mogło ustalać, kto zwycięża dyskusję? (szczególnie chodzi mi o przypadek takiej dyskusji jak ta na forum)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:08, 11 Wrz 2022    Temat postu: Re: Co właściwie jest zwycięstwem w dyskusji?

Z aktualnego stanu ankiety wychodzi, że nie ma zwolenników poglądu, iż subiektywne czyjeś przekonanie o zwycięstwie, a nawet ogłoszenie tego, rzeczywiście o zwycięstwie znaczy. Najwięcej zwolenników - póki co - ma pogląd, że w ogóle coś takiego jak zwycięstwo w dyskusji jest ułudą. A jeśli już coś miałoby takim zwycięstwem być, to ewentualnie musiałoby to wynikać z osądu jakieś osoby postronnej.

W moim przekonaniu te dwie opcje właściwie prawie kompletują ideę zwycięstwa (albo jego braku) dyskusyjnego. Subiektywnie bowiem ewentualnie ktoś z boku może zwycięstwo tego, czy owego uznawać. A obiektywnie chyba raczej czegoś takiego jak zwycięstwo w dyskusji może nie być.
Czy dotyczy to tylko dyskusji?
Ja uważam, że w ogóle koncept zwycięstwa jest przereklamowany...

Ja akurat o zwycięstwie w dyskusji właściwie w ogóle nie myślę. Dyskutuję, aby
- dowiedzieć się co inni ludzie sądzą na interesujący mnie temat
- przekazać jakieś idee do rozważenia
- ewentualnie doprowadzić do jakiegoś starcia mojego oglądu sprawy z cudzym, choć niekoniecznie z tego miałoby wynikać jakieś zwycięstwo. Właściwie to nawet jeśliby ktoś określił, że przegrałem w tej dyskusji, zaś ja zyskałem z tego tylko to, że dowiedziałem się pomysłów moich oponentów na interesującą argumentację, to mi to odpowiada.
Taki nieambitny jestem?...
Raczej mam ambicje zupełnie innego rodzaju. A jednocześnie mam taką swoja życiową zasadę, że jeśli nie umiem dobrze zdefiniować jakiejś idei, jeśli jej intuicje przy próbie ich uściślenia mi się rozłażą, to przestaję ową ideę uznawać (przynajmniej do czasu, aż powyższy stan rzeczy się nie zmieni) za wartą zachodu.
I tak też jest z ideą zwycięstwa - albo mogę ją zdefiniować na 10 różnych sposobów, z których każdy "coś w sobie ma", albo - jeśli już uparłbym się, że jednak zwycięstwo ma być jedno i jednoznaczne - to po wybraniu dowolnej z tych opcji, miałbym kolosalne wątpliwości, czy dobrze wybrałem.
Z resztą, jeśli nawet ja jakąś definicję zwycięstwa bym wybrał jako tą słuszną, a inni ludzie i tak będą stosowali podejścia niekompatybilne z moim, to i tak się z nimi spójnie nie dogadam. Więc ewentualnie mogę się ośmieszać ogłaszając innym swojego "zwycięstwa". co do których obserwatorzy pukają się w czoło i uznają, że tymi ogłoszeniami bardziej się ośmieszam, niż wspieram jakkolwiek swój udział w dyskusji.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 20:17, 11 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:45, 12 Wrz 2022    Temat postu: Re: Co właściwie jest zwycięstwem w dyskusji?

Jest jedna subtelność w dyskutowaniu, związana z tym, że się przyjmuje iż właściwie koncept zwycięstwa w dyskusji jest na tyle niedookreślony, że niekoniecznie ma on sens, a domyślnie wręcz owego sensu nie ma. Daje to swoistą "moc niezniszczalności" wobec dyskutantów, którzy do wygranej dążą.
W takiej sytuacji, gdy ktoś ogłasza nam, że wygrał z nami w dyskusji, podczas gdy my samego konceptu wygranej nie akceptujemy, możemy się takiemu "wygranemu" tylko w twarz zaśmiać i na przykład odpowiedzieć coś w stylu:
- wygrałeś? W swoich imaginacjach może i tak... :rotfl: Ale dla mnie to tylko roisz sobie bezsensy, bo w ogóle o żadne "wygrane" ani mi nie chodziło, ani mnie teraz one nie obchodzą, gdy je ogłaszasz...
- ogłaszasz zwycięstwo?... :rotfl: Nic mi do tego! Możesz sobie przecież ogłosić, co chcesz - nawet to, że jesteś władcą galaktyki. I będzie to tak samo wadliwie zdefiniowany koncept...
- Twierdzisz, że wygrałeś?... Sam sobie zdefiniowałeś zasady, co zwycięstwem jest, a co nie! Na tych zasadach ZAWSZE WYGRASZ, bo zawsze możesz twierdzić, że jakaś forma udziału w dyskusji jest rzekomym "zwycięstwem". Ale mnie takie rojenia obchodzą tyle, co zeszłoroczny śnieg. Ogłaszaj dalej te wygrane... :rotfl: :rotfl: :rotfl:

Z moich obserwacji wynika, że większość ogłaszających swoje zwycięstwa w różnych życiowych sporach, rywalizacjach, robi to bardzo życzeniowo. Oto oni sami sobie określają, co owym "zwycięstwem" ma być, a potem sami sobie owe zwycięstwa przyznają. Można z politowaniem spojrzeć na samą tę potrzebę bycia zwycięzcą w sytuacji, gdy jakże często nikogo, oprócz samego ogłaszającego zwycięstwo, to nie obchodzi.
Gdy byłem jeszcze dzieckiem, bawiłem się w różne rywalizacje, w których oczywiście zwycięstwo było celem. Wtedy też wśród dzieciaków "chodziły" różne powiedzonka, które trochę już małym dzieciom relatywizowały zbyt zaangażowane podejście do owej idei. Mówiło się "nie gramy o złote kalesony", albo "wygrałeś?! Dostaniesz medal z kartofla... :rotfl: ".

Tutaj aż prosi się o rozszerzenie rozważań idei zwycięstwa poza kontekst dyskusji. Myślę znowu o tej wojnie Ukrainy i Rosji. Z czego właściwie ona jest?...
- W większości właśnie tylko z tego, że pewien człowiek, który umocnił swoją władzę MA PRZESADNIE POSADOWIONY W SWOICH PRZEKONANIACH KONCEPT ZWYCIĘSTWA.
Oto władca rosyjski - Putin - bardzo bardzo bardzo związał swoją wartość, godność z tym, że zwycięży nad Ukraińcami, zajmie im terytorium, pokaże jaki z niego kozak...
- tysiące osób traci życie, bo ktoś ma w głowie pomysł, że należy mu się zwycięstwo
- tysiące osób zostanie kalekami, bo ten jeden człowiek ma idee fixe "zostać zwycięzcą"
- biliony w środkach finansowych są topione w armię, zamiast na przykład dawać ludziom wsparcie, rozrywkę, zamiast opracowywać sposoby walki z chorobami, rozwiązywać problemy bytowe, bo w jakiejś jednej zaburzonej głowie, jakiegoś satrapy neurony się ukształtowały w "będę zwycięzcą, a wtedy pokażę swoją wartość światu".
Żeby "było śmieszniej", to świat w większości już dawno nie ceni tych zwycięstw, jakie ów satrapa sobie tak upodobał. Nawet jeśliby on ten swój cel osiągnął, to w przekonaniu większości współczesnych ludzi będzie to jedynie objaw głupoty i etycznego upadku. Ale, wychowany w atmosferze walki o swoje, KGBista Putin nawet nie ma pojęcia, iż sama ta idea "dla zwycięstwa warto poświęcić wiele, może wszystko..." jest postrzegana jako objaw niedojrzałości, ona sama jest śmieszna.
Twierdzę, że w większości "zwycięstwa" są fanaberiami!
Można być spełnionym życiowo, szczęśliwym nie zwyciężywszy ani razu, nawet nie wiedząc, że coś takiego jak zwycięstwo miałoby istnieć. Po prostu wystarczy wykonywać te zadania, jakie życie stawia - wykonywać je, nie pytając przy tym "kto - kogo?".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 10:06, 12 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:52, 12 Wrz 2022    Temat postu:

Dyskusji nie toczy się dla zwycięstwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:51, 12 Wrz 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Dyskusji nie toczy się dla zwycięstwa.

Nie wiem, czy można napisać "nie toczy się" dla zwycięstwa. Niektórzy chyba taki cel sobie stawiają. I muszę przyznać, że - pomimo tego, iż sam sobie takiego celu nie stawiam - chyba...
wolno im!
Wolno jest każdemu mieć cel, jaki sobie wymyśli (oczywiście jeśli realizacja owego celu wykroczy poza granice prawa, to będę konsekwencje). Nie mogę zatem nikomu powiedzieć ostatecznie "nie dyskutuj dla zwycięstwa". Bo nawet jak to powiem, to taki ktoś może pokazać mi środkowy palec i powiedzieć: a co zabronisz mi?! A ja chcę i będę dla zwycięstwa dyskutował!... :shock:

Mój argument o toczeniu dyskusji dla zwycięstwa nie jest zatem jakiś ostatecznie zamykający tę możliwość. Można, da się, tylko...
... tylko twierdzę, że to najczęściej będzie bez sensu!

Dlaczego to będzie bez sensu?...
Bo wyjąwszy ten rzadki przypadek, gdy ktoś zwycięstwo rozlicza sam w sobie i tylko dla siebie, będąc sobie jednocześnie sędzią i stroną (co oczywiście samo w sobie będzie dziwne), to "zwycięstwa" rozumianego w sposób taki jak większość zwycięstw, i tak nie osiągnie.
Bo czym są "normalnie" zwycięstwa?
- W sporcie będzie to zapewne ogłoszenie werdyktu przez jakiegoś sędziego, wynikające z najlepszego wypełnienia reguł danej dyscypliny.
- Na wojnie zwycięstwem będzie albo zniszczenie wrogiej armii, albo/i zajęcie czyjegoś terytorium, narzucenie swojej władzy.
- w konkursach będzie podobnie jak w sporcie
- można też ZDEFINIOWAĆ dyskusję w sposób, w którym zwycięstwo będzie już określone - patrz na przykład [link widoczny dla zalogowanych]
- w rywalizacjach osobistych... :think:
No właśnie. Tu już jest trudniej. :oops:

Sytuacja zwycięstwa będzie klarowna, gdy uczestnik jakichś tam zmagań, ale TAKŻE INNI UCZESTNICY mają dobrze zdefiniowany cel, zasady. W tych rywalizacjach życiowych (ale też i w dyskusjach) ten cel właściwie nie jest ściśle zdefiniowany. Mamy tu pewne intuicje, że na przykład jeśli dwóch chłopaków się okłada pięściami, to zwycięstwem będzie ucieczka bądź poddanie się rywala. Ale w dyskusji, nawet nie mając żadnych argumentów, można "trwać na stanowisku" dowolnie długo, choćby tylko powtarzając w kółko "to ty przegrałeś, bo nic nie rozumiesz, bo jesteś głupi jak but". I można sobie zrobić automat, który na każdą wypowiedź oponenta taki tekst do przeglądarki wklei, przez co nigdy nie uciekniemy, a także może dowolnie wpierać, iż nie zostaliśmy pokonani, tylko to ten, kto w końcu - przejrzawszy tę strategię "na bota" - przestał odpowiadać, przegrał, bo uciekł...
I co zrobisz takiemu "dyskutantowi"?...
Wg mnie właściwie nic nie da się zrobić!

Dlatego trochę zgodzę się z Tobą i trochę nie zgodzę. Nie zgodzę się w ogólności, co wynika z argumentów, jakie wyżej przedstawiłem. Ale też w innym sensie - po wprowadzeniu dodatkowego ZAŁOŻENIA SENSOWNOŚCI, a także pomijając dość rzadkie przypadki ZDEFINIOWANYCH WARUNKÓW ZWYCIĘSTWA W DYSKUSJI (typu wspomniana debata oksfordzka) - już się z Tobą zgodzę.
To chaotyczne wpieranie sobie nawzajem:
- to ja zwyciężyłem!
- nie, to ja!!!
itp. przypomina chyba bardziej okładanie się zabawkami w piaskownicy przez przedszkolaków, niż poważne potraktowanie kwestii dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:54, 14 Wrz 2022    Temat postu:

Jeżeli coś ma zwyciężyć to niestety Michał tzw złoty środek lub zdrowy rozsądek.

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 8:55, 14 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:52, 14 Wrz 2022    Temat postu:

Ja osobiście od dłuższego już czasu traktuję aspekt potencjalnego zwyciężania jako SILNIE POBOCZNY względem samej dyskusji. Celów pobocznych w dyskusjach może być potencjalnie wiele.
- pokazać ludziom, że się jest fajnym, sympatycznym
- pochwalić się, że się ma doktorat, albo inne tytuly
- nawiązać romantyczną znajomość
- zwymyślać pierwszego lepszego, kto się nadarzy, ulżyć sobie
- ogłosić się zwycięzca
- być ogłoszonym jako jako zwycięzca.


Z obserwacji dyskusji na sfinii chyba wychodzi, że znacznie częściej występuje przypadek, gdy dyskutant sam się zwycięzcą ogłasza, a nie - o ile dobrze pamiętam i śledzę dyskusje tutaj - nie pojawił się przypadek, aby jakieś gremium, przynajmniej kilka osób nie stronniczych ogłosiło zwycięstwo. Zdarzały się przypadki poparcia kogoś przez stronników, danej sprawy, ale wyraźnie widać, że w tym przypadku względy lojalnościowe, stadne wygrywały nad obiektywizmem spojrzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:54, 22 Wrz 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja osobiście od dłuższego już czasu traktuję aspekt potencjalnego zwyciężania jako SILNIE POBOCZNY względem samej dyskusji.

W zasadzie jak ktoś mi nawet pisze o jakimś zadeklarowanym "wygraniu" przez niego w dyskusji, to pierwsze, co od razu w myślach mi się uruchamia, jest proste pytanie:
wygrałeś, czyli właściwie JAKI STAN PRZEKONAŃ w owej dyskusji ustaliłeś?

Dla mnie bowiem w dyskusji celem jest teza nad którą dyskusja się toczy. Ktoś, kto w dyskusji "wygrał", zrobił z ową tezą...
... co właściwie?...
Może:
- udowodnił ją logicznie (w jakiej aksjomatyce?... Czy strony przyjęły zgodnie ową aksjomatykę?...Czy też wciąż każda ze stron preferuje aksjomatyki prywatne, nieuzgodnione?...)
- sprawił, że wszyscy przyjęli proponowany przez niego punkt widzenia (to może niech oni się wypowiedzą, że tak jest, a nie tylko buńczucznie deklaruje tak sam "zwycięzca"...)
- spowodował, że stało się...
... no właśnie: co konkretnie się stało? (po czym poznajemy deklarację uzasadnioną o zwycięstwie wobec deklaracji zupełnie pustych, a muzom?...)
Co konkretnie się stało, gdy ktoś w dyskusji "zwyciężył"?

A może "zwycięstwo" w dyskusji to tylko atawizm?
Może "zwycięstwo" jest (przynajmniej w znacznej części przypadków), tylko ABERRACJĄ GADZIEGO MÓZGU człowieka, który na samej sprawie nie potrafi się mentalnie skupić, więc zmienia temat, czyni zastępczym celem jakiś tam stan rywalizacji z oponentem, potem pod byle pretekstem sobie ów stan rywalizacji uznaje za rozstrzygnięty na swoją korzyść, by ostatecznie przenieść ów "sukces" na aspekt racji merytorycznych?...
:think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:57, 22 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:26, 26 Wrz 2022    Temat postu:

Jak Tobie pisałam o kontrapunkcie to się nie zgadzałeś .

Na tym forum nie ma zwyciezcow i przegranych.
Są różne punkty widzenia.

Przynajmniej ja to tak widzę. Jeżeli to forum ma mieć w nazwie filozoficzne.

Jeśli ktoś mysli , że zmieni mój punkt widzenia bo pogrozi mi palcem lub wyzwie od głupich (cip) to nie rozumie idei tego forum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:04, 26 Wrz 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Jak Tobie pisałam o kontrapunkcie to się nie zgadzałeś .

Kontrapunkt mi o tyle nie pasuje, że za bardzo mi przypomina nie poważną dyskusję, tylko zabawę dyskusyjną, w której jedna strona obstawia coś tam, druga przyjmuje sobie rolę kontrapunktującej, więc - niezależnie od powodów i sensów - uruchomione byłoby przekomarzanie się. W takich dyskusjach - przekomarzankach, czyli bez głębokiego wewnętrznego zaangażowania, ja bym osobiście nie chciał brać udziału.
Z drugiej strony jednak trochę sobie myślę, może zbytnio się nastawiłem na jeden typ kontrapunktu w dyskusji. Dałoby się pewnie uznać tę ideę kontrapunktu, już może nie jako cel, czy metodologię dyskusyjną, co jakiś ogólny postulat kontrowania się w poglądach przy różnych sytuacjach, aby - właśnie na podobieństwo muzyki - próbować tworzyć już bardziej zgodną "melodię wspólnej myśli".

Jestem bardzo po stronie aspektu OSOBISTEGO GŁĘBOKIEGO ZAANGAŻOWANIA po stronie dążenia do ustaleń, konkluzywności dyskusji, a do tego ustaleń w duchu obiektywnym.
Tutaj różnię się na różne sposoby od innych prezentowanych postaw. Nazwałbym je
Postawa dyskusyjna typu "push" - agitacyjna - tę postawę przejawiają wojujący ideolodzy jakiejś tam strony (może to być równie dobrze ateizm, jak i teizm, skrajna wolnorynkowość, czy skrajny egalitaryzm i wiele innych...). Jest to postawa lekceważąca obiektywizujący kierunek dyskusji, bo jej celem jest interpretowanie dyskusji w ramach wyznawanej ideologii. W tej postawie istotne znaczenie mają właśnie naciski pozamerytoryczne, oparte o MANIPULACJĘ PERSONALNĄ. Mottem tej postawy byłoby "prawda obiektywna może jakaś tam jest, ale i tak ważniejsze od niej jest, aby zdobyć sobie kolejnego wyznawcę dla naszej ideologii, więc nawet dyskusyjne manipulacje, czy ewidentny brak obiektywnego spojrzenia nie są niczym złym, względem tak szczytnego celu".
Postawa typu udawanego zaangażowania w dyskusję, gdyż tak naprawdę o coś innego danej osobie chodzi. Da się rozpoznać tę postawę po tym, że osoby ją przejawiające właściwie nie są jakoś szczególnie zainteresowane konkluzją w dyskusji, dla nich dobrze jest raz tak, a raz siak, byle "się gadało", albo nieraz aby "było przyjacielsko i kulturalnie", albo aby spełnione były jakiejś tam wymogi formalne. Jest to postawa, które traktuję dyskusje najbliżej small toku - takiej gadaniny, aby gadać.

Ja obie te powyższe postawy odrzucam. Small tokowanie odrzucam bo uważam je za kompletną stratę czasu, niemal synonim nudy. Gadać dla gadania, nie czując tej swoistej "energii zaangażowania wewnętrznego", tej mocy dążenia, pożądania docierania do rozwiązania, byłoby dla mnie emocjonalnym bezsensem. Z drugiej strony odrzucam też postawę agitatora, bo uważam za mój niezbywalny etyczny obowiązek ustawianie siebie w pozycji raczej symetrycznej, nie faworyzującej mojego stanowiska zbyt silnie. Oczywiście jakieś to stanowisko mam, nawet często go bronię, jednak bronię nie na zasadzie wciskania go innym dyskutantom, lecz bronię z podejście w stylu: jakby moi oponenci okazali lepsze argumenty, jeślibym od swojego stanowiska uczciwie miał powód odstąpić, to zrobię to. Kwestia jest jednak na ile mój aktualny stan rozumienia pozwala mi uznać owe argumenty przeciwników, na ile są one przekonywujące. Najczęściej nie są.

Ja nie szukam w dyskusji przyjaciół. Nie szukam też wrogów (czyli okazji do popsztykania się z kimś, co dla niektórych zdaje się być atrakcyjne). Nie szukam nawet popleczników, choć szczerze wyrażone przekonanie o tym, że ktoś uznaje podobieństwo jego poglądów do moich jest dla mnie cenną wskazówką. Szukam też trochę dobrych krytykujących - takich, którzy może wskażą na coś, a dobrym uzasadnieniem potwierdzą, co ja przeoczyłem w swoim rozumowaniu (choć nie szukam ideologicznych krytykantów, którzy najczęściej mają marne intelektualnie argumenty, za to imają się szantaży emocjonalnych, nacisków personalnych, czasem napastliwości).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 17:50, 26 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:59, 27 Wrz 2022    Temat postu:

Może być i hardtalk
Cytat:
"W jakiś czas po powrocie do Zjednoczonego Królestwa Tim zaczął prowadzić w telewizji BBC World autorskie programy o nazwie Hardtalk, które szybko stały się światowym hitem. Rozmowy prowadzone tam ze znanymi (a często kontrowersyjnymi) osobami nie były łatwe dla obu stron, ale nie było tam nigdy śladu napastliwości, lekceważenia czy poniżania rozmówcy."

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 3:00, 27 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:45, 27 Wrz 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Rozmowy prowadzone tam ze znanymi (a często kontrowersyjnymi) osobami nie były łatwe dla obu stron, ale nie było tam nigdy śladu napastliwości, lekceważenia czy poniżania rozmówcy."

To byłby (jak dla mnie) ideał. :brawo:
Ale do tego trzeba DOJRZAŁOŚCI PSYCHICZNEJ stron. Z tym jest trudna sprawa. Niestety.
Ludzie wychowywali się w różnych warunkach. Niektórzy "mają we krwi", że dopiero jak okażą swoją napastliwość, jak się okażą iż to oni PERSONALNIE nie pękają, to ich udział w dyskusji będzie nosił znamiona poprawnego wypełnienia się (zwycięstwa?...).
Jak coś jest we krwi, w instynktach, a bez odpowiednio silnego uświadomienia sobie, to osoba nad tym nie sprawuje kontroli, to jest tego niewolnikiem, Taka osoba będzie powtarzać schemat, będzie wypełniać zew owego instynktu nawet nie umiejąc wskazać powodu, dlaczego tak robi. Dla niej powodem jest bowiem właściwie samo wypełnienie się tego schematu, który daną psychiką rządzi. Nie ma innego powodu, niż pokazać "napadam na ciebie, czym wypełniam schemat zademonstrowania swojej osobistej woli dominacji". Bez tej napaści schemat będzie w emocjach nie wypełniony, zaś (nie) napadający czułby się jako gorszy, przegrany, zmarginalizowany.
[b]Te emocje stadne...

Niezależnie od tego, jak bardzo nie sposób jest dla nich wskazać jakiegoś ROZUMOWO UZASADNIONEGO sensu, to będą one procesowane, będę się realizować w kolejnych schematach. Instynkt nakazuje zwierzętom stadnym ustalać kolejność dziobania, bodzenia się, kąsania. To jest stadne "must be", więc wszyscy to mamy we krwi. I nawet jeśli dochodzi do dyskusji o charakterze bardziej intelektualnym, nawet tam gdzie celem są idee same w sobie, a nie personalna dominacja, to instynkty nakażą "przywrócić porządek" w takich sporach, uruchamiając aspekt personalnej presji. Nieliczni tylko nad tym panują. Nieliczni na tyle mocno zintegrowali w swoim systemie ocen siebie i świata paradygmat "ustalam to co obiektywne, rozumowe, ustalenie stadnej hierarchii nie jest tu moim celem", aby rzeczywiście postępować dążąc do tego zasadniczego celu.
W ogóle panowanie nad instynktami (stadnymi) to bardzo złożone zagadnienie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:21, 29 Wrz 2022    Temat postu:

Ja dodałbym punkt "to, że oponent przyznał rację, wprost lub poprzez niesprowokowaną agresję"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:19, 30 Wrz 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
Ja dodałbym punkt "to, że oponent przyznał rację, wprost lub poprzez niesprowokowaną agresję"

W sumie dobry punkt. :brawo:
Nie da się go jednak dorzucić do listy.
Ale kto wie, czy nie miałoby sensu tego rodzaju "miękkie" sformułowanie w regulaminie forum. Na przykład można by sformułować punkt:
Niesprowokowana agresja ze strony dyskutanta jest domyślnie traktowana jako objaw odstąpienia od merytorycznego charakteru dyskusji, czyli poddanie w tym zakresie swojego stanowiska w danej sprawie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:57, 30 Wrz 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:59, 30 Wrz 2022    Temat postu:

W sumie coś takiego chyba w Regulaminie jest. Choć może nie tak dosłownie i wprost sformułowane. Można by obejrzeć, który fragment tym zastąpić.

Nawiasem mówiąc, dość dawno temu Rabbi sformułował uproszczoną wersję Regulaminu, która z mojej głównie winy utknęła gdzieś w biurokratycznej szufladzie. Chyba trzeba ją stamtąd wyjąć i zachęcić użytkowników Forum do dyskusji nad nią. Zawiera w sumie wszystko, co aktualny Regulamin, ale jest znacznie krótsza, przejrzystsza i w efekcie łatwiejsza do stosowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:32, 30 Wrz 2022    Temat postu:

Trochę rozwijając ten wątek dalej, może z lekka nadmiarowo, ale jednak wg mnie stawiając ważne pytanie, chciałbym poruszyć temat bardziej od strony OSOBISTEJ, czyli o to JAK CZUJEMY aspekt zwycięstwa w dyskusji.

Wyobraźmy sobie oto, że po jakiejś tam wymianie zdań w dyskusji nasz oponent, który NIE ZROZUMIAŁ sensu tego, co mu tłumaczyliśmy, NIE CZUJE SENSU, W SZCZEROŚCI NIE AKCEPTUJE naszej argumentacji, jednak ostatecznie przyznał nam rację.
Pytanie jest następujące: czy NIESZCZERZE PRZYZNANA RACJA przez naszego oponenta jest dla nas zwycięstwem?
Czy czulibyśmy się po takim akcie przyznania owej racji zwycięzcami?

Z jakich powodów coś podobnego miałoby nastąpić?
Z różnych:
- mógłby się ktoś poczuć jakoś zaszantażowanym
- mógłby się poczuć zastraszonym, zmęczonym agresją wobec niego kierowaną
- mógłby ktoś uznać, iż wizerunkowo na nie przyznaniu nam racji straci, więc z powodów pragmatycznych zechce przyznać nam rację
itp.
Ostatecznie więc ktoś przez nas tak przyciśnięty ogłosiłby deklarację "przyznaję rację mojemu oponentowi", choć jednocześnie myślałby coś w stylu: w sumie to, nie rozumiem tych jego racji, ale dla świętego spokoju i z powodów pragmatycznych dalej spierać się nie zamierzam, a nawet mogę zadeklarować nieszczerze swoją porażkę.
Czy taki stan dyskusji może być uznany za zwycięstwo?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:01, 01 Paź 2022    Temat postu:

Trudno się z takiego stanu cieszyć jako "zwycięzca", więc z pewnością nie należy do niego dążyć jako do zwycięstwa.

W praktyce jest to stan zawieszenia broni. Ale kandydat za "zwycięzcę" może traktować to za bardziej korzystne od jawnego zawieszenia broni, bo audytorium może uznać, że udało mu się oponenta przekonać. Na pewnym etapie dyskusji dążących do pata widać czasami taką grę na zmęczenie przeciwnika.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:21, 01 Paź 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
Trudno się z takiego stanu cieszyć jako "zwycięzca", więc z pewnością nie należy do niego dążyć jako do zwycięstwa.

W praktyce jest to stan zawieszenia broni. Ale kandydat za "zwycięzcę" może traktować to za bardziej korzystne od jawnego zawieszenia broni, bo audytorium może uznać, że udało mu się oponenta przekonać. Na pewnym etapie dyskusji dążących do pata widać czasami taką grę na zmęczenie przeciwnika.

Zgoda. Ale ja bym chyba w tym kontekście jeszcze chciał zaakcentować coś, co dla mnie osobiście byłoby najbliżej idei "zwycięstwa" w dyskusji. Właściwie to nie jest chyba stricte zwycięstwo, co raczej rodzaju sukcesu, albo rodzaj spełnienia mnie jako dyskutanta, ogólnie stanu do którego chyba najbardziej w dyskusji dążę.
Ten stan zawierałby się w powstaniu u mojego partnera w dyskusji, czasem oponenta, czasem luźnego komentatora, czasem tylko obserwatora przekonania w stylu: ten Michał coś mi tam w głowie ułożył, wskazał rzecz, którą wcześniej przeoczyłem, nie pomyślałem o niej, a teraz widzę, że to, co dzięki Michałowi zrozumiałem, z dużym prawdopodobieństwem mi w życiu, w rozwoju intelektualnym, czy szerzej osobowym pomoże.
Dodam, że ABSOLUTNIE NIE ZALEŻY mi na tym, aby ów dyskutant poczuł choćby cień bycia poniżonym, a już szczególnie zgniecionym, "zaoranym", czy inaczej miałby poczuć się w swojej godności gorzej. Nie tylko mi na tym nie zależy, ale wolałbym, aby taki stan nie wystąpił. Zamiast niego najchętniej widziałbym odczucie w rodzaju "fajnie, że z tym Michałem podyskutowałem, razem sobie jakoś pomogliśmy w ułożeniu sobie tych spraw, o których dyskutowaliśmy". Dodam też, że staram się sam wymyślić nieraz za co mógłbym czuć do mojego oponenta wdzięczność za jego udział w dyskusji. Czasem będzie to wdzięczność dlatego, że ktoś mi coś ciekawego wytknął, zaoferował spostrzeżenie, którego sam nie byłem w stanie poczynić. Czasem bywa też i tak, że jestem wdzięczny za to, że mnie ktoś skłonił do bardziej precyzyjnego wyrażenia moich myśli, czasem za to, że ostatecznie poświęcił mi czas.
Dla mnie osobiście "zwycięstwem" w kontekście dyskusji (bo nie stricte w samej dyskusji) byłoby właśnie przekonanie, że mogłem być użyteczny naprowadzając kogoś na cenną dla niego myśl, choć też uważam, że praktycznie nigdy nie jest tak, że cała zasługa za to byłaby po mojej stronie. Bo nawet jeśli moje uwagi okazały się przełomowe dla czyjegoś rozumienia, to zawsze połączenie tych moich uwag z tym, co ktoś sam wcześniej myślał, doznawał, jakie ma doświadczenia jest już pracą i zasługą tego człowieka. Więc zawsze nawet ten mój sukces będzie nie tylko moim sukcesem, lecz jakoś WSPÓLNYM SUKCESEM.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:20, 01 Paź 2022    Temat postu:

Bardzo słusznie! W sumie właśnie dokładnie o to chodzi. Nie o klonowanie poglądów, lecz o wspólną podróż.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:48, 01 Paź 2022    Temat postu:

Wspólną podróż gdzie?

Ciekawy artykuł:

Jako były protestancki pastor z 14-letnią posługą, następnie kapelan międzywyznaniowy przez 25 lat, a obecnie jako ateista, świecki filozof religii, członek organizacji The Clergy Project (zrzeszającej byłych duchownych), jako autor dwunastu książek i wolnomyśliciel – Chris Highland zna doskonale obie strony barykady. Maksyma Lucretii Mott (autorytet prawdy, a nie prawda autorytetu) stanowi podstawę przekazu Chrisa Highlanda i jest punktem wyjścia jego artykułu. Jego zdaniem autorytet powinien cały czas wzrastać w wiedzy, douczać się, być zorientowanym na prawdę. W przeciwnym razie, jak to ujął, zacznie przypominać nie bujny zielony las, ale uschłe drzewo. Czy jest możliwe (idąc za myślą Highlanda), że obecnie w środowiskach ateistycznych mamy do czynienia z kultem autorytetów, który nie baczy nawet na poziom merytoryczności ich wypowiedzi? Czy te same środowiska ateistyczne i racjonalistyczne, które do tej pory gorliwie sprzeciwiały się dogmatyczności religijnej, same popadły w swego rodzaju dogmat, wyrażający się w pogardzie do osób zajmujących inne stanowisko?

Porozumienie ponad podziałami?
„Heretyk-ateista” wspomina, że widział wielokrotnie ludzi wierzących i niewierzących, którzy potrafią rozmawiać, spotykać się, chodzić na spacery, a nawet przyjaźnić się i kochać. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy mamy potrzebę szczęśliwej koegzystencji.

Niestety, troska o lepsze jutro często przegrywa z chęcią natychmiastowego widowiska. Czy rzadko spotykamy ateistów, którzy zamiast podjąć próby nawiązania konstruktywnego dialogu wolą przypodobać się masom i ku ich uciesze obrażają osoby wierzące? Gorzej, Highland zauważa, że w niektórych kręgach postawa pogardy przypomina już kazanie z ambony. Co powie autorytet, to staje się niepodważalnym sacrum. I tak osoby wierzące często słyszą, że są „bezmyślnymi owcami”, że „wierzący jest głupszy” albo że „religia nie wnosi do świata absolutnie nic pozytywnego”. Również wiele osób wypowiadających takie stwierdzenia albo wylewających swoją nienawiść do osób religijnych w postaci memów internetowych, komentarzy, obraźliwych filmików nie polemizuje w ogóle z fenomenem religii, ale z jej karykaturą, obśmiewa stworzonego przez siebie chochoła nie dotykając istoty krytykowanego światopoglądu teistycznego.

Dogmatyzm nie jest tylko domeną teizmu
Highland doskonale czuje się jako nonkonformista, czy też jako samozwańczy „heretyk”. Opuszczając Kościół, powiedział swoim braciom w wierze, że „Kościół przejawia rodzaj psychicznej choroby. Słucha tylko siebie. Rozumie tylko siebie”. Dzisiaj zastanawia się, czy w środowiskach ateistycznych, które obserwuje, też nie jest wymagana specjalistyczna interwencja. Wiele osób jego słowa obraziły. Od wielu teistów słyszał, że nigdy nie wierzył tak naprawdę. Z drugiej strony, są ateiści, którzy mówią, że żaden z niego ateista, skoro ciągle utrzymuje kontakt z wierzącymi. Mimo wszystko nie jest w swojej postawie osamotniony. Do dzisiaj ma wielu przyjaciół, którzy popierają jego dzieło, nawet jeśli różnią się z nim poglądami. Udowadnia nam tym samym, że wojna teizm–ateizm jest niepotrzebna, a wręcz potrafi być szkodliwa. Czyż nie lepiej i piękniej się żyje, kiedy unika się ludzi paskudnych, a szuka i wspiera ludzi dobrych, niezależnie od poglądów?

Dlaczego tak wielu osobom zależy na tym, by po prostu odebrać innym ich poglądy? – pyta Chris Highland. Jeśli dana osoba podziela jakiś pogląd, to z czegoś to wynika, a także do czegoś prowadzi. Czy wylewanie dziecka z kąpielą jest naprawdę postawą godną przyjęcia
? Albo – co gorsza – dlaczego niekiedy nadaje się jej rangę postawy wartościowej i szlachetnej? Powinniśmy raczej starać się ubogacić drugą osobę. Jeśli uważamy jej poglądy za nieprawdziwe, dobrze byłoby dać coś w zamian. Zabranie topielcowi koła ratunkowego przy jednoczesnym pozostawieniu go poza naszym statkiem nie może uchodzić za czyn moralny. I tak, jak ujął to „heretyk-ateista”, wiele osób tracących wiarę, zapominając o God, idzie o krok dalej i zapomina również o byciu good wobec osób, z którymi jeszcze niedawno dzieliły ławkę kościelną.

Wartościowa postawa na pewno jest trudniejsza i wymaga więcej zaangażowania. „Jak mimo różnic współpracować, by rozwiązać spory? Jak odrzucić kompleks wyższości?”. Highlandowi daleko do naiwności, jednak wciąż ma on nadzieję, że znajdzie się droga dla podobnych jemu wolnomyślicieli. Wspólne wysiłki nie zostaną zmarnowane, indywidualne myślenie i dostrzeżenie człowieka w innej osobie jest jak najbardziej możliwe. Potrzeba nam tylko więcej heretyków.

Opracował: Patryk Berger

Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 19:51, 01 Paź 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:36, 13 Paź 2022    Temat postu:

W dyskusji, którą ja rozumiem nie ma zwycięstwa jeszcze z jednego powodu - przekaz idei nigdy nie jest przekazem idealnie wiernym. Zawsze będzie tak, że mówiąc o jakiejś idei, poruszymy inne nitki myśli w głowie odbiorcy A, niż odbiorcy B, a także nadawcy komunikatów C. Ziarno idei pada w każdym przypadku na inną glebę.
W każdym przypadku owo ziarno w jakimś stopniu przynajmniej spróbuje wykiełkować. Jednak inny będzie efekt kiełkowania, a może nawet dalej wzrostu ziarna idei dla każdego odbiorcy z osobna. Czyli nie jesteśmy w stanie modelować w pełni efektu przekazu idei, u każdego będzie ona żyła odrębnym życiem. Czyli samo zwycięstwo z tą ideą związane byłoby niedodefiniowane, bo za każdym razem będąc czymś innym, nie wiemy na ile w ogóle wypełniło kryterium zwycięstwa.

I dodam jeszcze jedno. Ja sam, choć właściwie nie bardzo obsługuję ideę swojego zwycięstwa w dyskusji, to jednak obsługuję ideę PORAŻKI.
Przy czym też to, co ja uznałbym za swoją porażkę różni się znacząco od tego, co nieraz jako "porażkę" przypisywać mi chcą moi realni oponenci.
Przede wszystkim nie jest żadną formą porażki to, że mój oponent nazwał mnie obelżywie. To już chyba bliżej taki incydent byłby jakiejś formy uznania przez owego oponenta, że nie ma argumentów, czyli że to on przyznaje się do porażki (co mogłoby być przeze mnie z kolei skojarzone z jakąś postacią mojego zwycięstwa).
Nie jest moją porażką to, że mój oponent wskaże mi JAKIKOLWIEK BŁĄD. Błędy mają swoją hierarchię, znaczenie. Są błędy drobne, są błędy pozorne, wadliwie przez kogoś odebrane, a są też błędy w zasadniczym rozumieniu spraw. I tylko te ostatnie - jeślibym został na nich przyłapany - gotów jestem uznawać za swoją porażkę. Czasem, obserwując czyjeś ewidentne czepianie się, żałosne próby przypisywania mi błędów pozornych, wręcz znowu raczej skłoniłbym się do uznania, iż oponent tu brzytwy się chwyta i za wszelką cenę próbuje na moją niekorzyść wystawić COKOLWIEK. A stoję na stanowisku, że wyciągając jako argument coś naprawdę bardzo słabego na swoją stronę, nie tylko nie poprawiamy swojego wizerunku w dyskusji, ale wręcz go pogarszamy. Bo wtedy widać, że ktoś już chwyta się danego zarzutu w totalnej desperacji, czyli jakby uznawał swoją impotencję intelektualną w danej kwestii.
Porażką w dyskusji jest wg mnie nieuczciwość.
Ten, kto się do nieuczciwości ucieka, przegrywa przez dyskwalifikację, czyli przegrywa gorzej, niż gdyby przegrał grając zgodnie z regułami - on przegrywa tracąc przy tym honor.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:14, 13 Paź 2022    Temat postu:

Zgadzam się.

Ten, kto się do nieuczciwości ucieka, przegrywa przez dyskwalifikację, czyli przegrywa gorzej, niż gdyby przegrał grając zgodnie z regułami - on przegrywa tracąc przy tym honor.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy najważniejszą oznaką wygranej w dyskusji jest
to, że ktoś bardzo dobitnie ogłosił wszystkim, że on zwyciężył
0%
 0%  [ 0 ]
to, że ktoś postronny przyznał zwycięstwo danej osobie
22%
 22%  [ 2 ]
to, że jakieś gremium bezstronnych osób uznało czyjeś zwycięstwo w dyskusji
11%
 11%  [ 1 ]
to, że ktoś subiektywnie sobie uznał, że ma lepsze argumenty niż oponent
0%
 0%  [ 0 ]
to, że zniechęcił swojego oponenta do dalszej dyskusji, co można określić jako jego 'ucieczkę'
0%
 0%  [ 0 ]
a może właściwie nie ma czegos takiego - sensownego - co zasługuje na nazwę 'zwycięstwa' w dyskusji...
66%
 66%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:01, 14 Paź 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
Zgadzam się.

Ten, kto się do nieuczciwości ucieka, przegrywa przez dyskwalifikację, czyli przegrywa gorzej, niż gdyby przegrał grając zgodnie z regułami - on przegrywa tracąc przy tym honor.


A do wyzwisk? Lub uwłaczających godności określeń: babcia, , gimboateista :) :wink:
Troll
Troll to jest obraźliwe?
A może to pochwała?

Babcia to takie spoufalanie się. Mi na przyklad to nie odpowiada. Zależy od osoby także i kontekstu.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 15:16, 14 Paź 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin