Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Plonk

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:09, 15 Wrz 2023    Temat postu: Plonk

W usenecie było coś takiego jak plonk.
Dziś wikisłownik podaje na hasło plonk: znaczenia: wykrzyknik (1.1) środ. zwrot, którym kwituje się czyjąś wypowiedź, wyraz ignorowania internetowego trolla

W silniku grup usenetowych była możliwość ukrycia postów usera, którą się "zaplonkowało". Inne posty się widziało, ale postów naszego plonkowicza już nie.

Instytucja plonka zanikła, bo nie da się dzisiaj zablokować jakoś prosto dyskutanta, którego postów po prostu nie chce się nawet widzieć, którego się traktuje na zasadzie "co byś tam nie napisał, nie jestem tym zainteresowany, bo straciłem ostatecznie nadzieję na to, iż to co tworzysz będzie zawierało coś dla mnie wartościowego".

Ja, w moim prywatnym podejściu do czytania postów powoli jednak przywracam sobie koncepcję plonka. Plonka przyznaję pod postacią "manualnie sterowaną", czyli omijając posty, w których spodziewam się określonego sposobu wypowiedzi, poznając czy chcę to czytać, po autorze posta.
Zasadę główną mam dość prostą: raczej omijam posty notorycznych kłótliwców.

Ja ogólnie nie lubię się kłócić, nie oglądam filmów, na których są kłótnie, przełączam w TV programy z udziałem grup polityków właśnie dlatego, że tam jest kłótliwa atmosfera. Skoro tego nie lubię, to to omijam.
Sorry, bez urazy. Nie twierdzę, że mam tu jakąś "wyższość moralną", nie oceniam nikogo (mogę nawet się zgodzić z sugestią, iż moje ucieczki przed kłótniami noszą znamiona zaniechania, braku ambicji, może jakiejś formy lenistwa i braku zaangażowania). Ale, przy tych wszystkich zastrzeżeniach, jakie można mieć, ostatecznie skłaniam się ku przekonaniu, że na kłótnie czasu mi szkoda.
Czyli za notoryczną, ciągłą kłótliwość często (nie zobowiązuję się do tego na 100%) przydzielam osobistego plonka, co oznacza iż nie zagłębiam się w posty kłótliwych dyskutantów.

Piszę to też i po to, aby się ktoś nie spodziewał, że przeczytam post, który jest do mnie kierowany, lecz został umieszczony w mocno kłótliwym wątku. Jest duża szansa, że takiego posta w ogóle nie zobaczę, bo sam fakt kłótni w danym wątku (nawet jeśli to ktoś inny był w tym wątku kłótliwy) mnie odrzuci od tej lektury.

Dodam też, że nie oceniam ostatecznie ludzi jako takich. Opinię plonkowicza gotów jestem nawet poznać. Jednak pod warunkiem, że gdzieś mu się uda ja odfiltrować od tego, czego ja nie chcę oglądać. Najczęściej będzie to właśnie kłótliwość, napastliwość, choć też odrzuca mnie pustość argumentacji, chaos, kompletne nie trzymanie się tematu. Więc jeśli ktoś w niekłótliwy, nienapastliwy, rzeczowy sposób sformułuje jakąś myśl do mnie, to się nią zapewne zajmę. Choć mogę przerwać lekturę czyjejś wypowiedzi, gdy natrafię w tekście na to, co w moich oczach wypowiedź dyskredytuje (np. jakiś niepotrzebnie napastliwy, szczególnie obelżywy wtręt).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:05, 15 Wrz 2023    Temat postu: Re: Plonk

Ideę plonka wdrażam nie do końca konsekwentnie. Czasem skuszam się na przeczytanie jakichś tam postów splonkowanego przeze mnie usera, ale zwykle też tak jest, że przerywam czytanie w momencie natrafienia na coś mocno mnie zniesmaczającego - np. głupio napastliwe, obelżywe sformułowanie, skręcenie z tematem w coś kompletnie niekonkluzywnego, mało ciekawego. Pewnie każdy dość podobnie to ma, że nie kończy lektury postów, które go jakoś zniechęciły, ale ja chyba wyjątkowo łatwo się zniechęcam do wszystkiego co właśnie konkluzywność wyraziście torpeduje. Jeśli czuję, że dalej w dyskusji będą same emocje bez śladu dyskursywnej myśli, to już z pełnym przekonaniem odpuszczam sobie takie wątki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:55, 15 Wrz 2023    Temat postu: Re: Plonk

W dobie rozwoju technik SI funkcjonalność plonka można by zaimplementować za pomocą jakichś skryptów, powiązanych z rozpoznawaniem treści przez modele językowe.
Ja bym tak zlecił zaprogramowanie SI, że wszystkie buńczuczne deklaracje, epitety, obraźliwie personalne sformułowania byłyby zastępowane przez skrypt jakimiś prostymi znaczkami -np.
*# na oznaczenie deklaracji o jakiejś formie pokonania oponenta (np. zostałeś dawno pokonany/zaorany/zmielony/zniszczony/... w tej dyskusji)
*$ na oznaczenie obelgi, obraźliwego określenia (np. jesteś żałosnym debilem)
*% na oznaczenie innych powtarzalnych, nie mający potwierdzenia w faktach deklaracji - np. "dawno temu wszystko już tu ci dowiodłem", "zignorowałeś moje argumenty" (w sytuacji, gdy żadnych o sensownym znaczeniu argumentów nie było) itp.

Zostałyby wtedy może tylko te sformułowania, które są jakąś realną polemiką, zawierają w ogóle jakąś argumentację, a nie tylko przeszkadzają w dotarciu do tejże argumentacji. Pytanie jak wiele z postów po takiej czystce by pozostało... :think:

Gdyby takie programowalne skrypty SI filtrujące treść postów pod kątem upodobań funkcjonowały, to pewnie inna grupa użytkowników usuwałaby kwestie merytoryczne, a zostawiałaby sobie wszystkie pyskówki. Bo to dla nich rozrywkowe by było.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 18:55, 15 Wrz 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:04, 16 Wrz 2023    Temat postu: Re: Plonk

Nieraz trochę się sam ganię za to, że bardzo nie lubię jałowych sporów. To jest moja cecha osobnicza, która wywodzi się z historii mojego życia, związanej z bycia przez wiele lat pod wpływem osoby, która miała ogromną potrzebę inicjowania sporów "o pietruszkę", czyli de facto chciała się w czepianiu się wszystkiego (a mnie w szczególności) rozładować emocjonalnie, wyrzucić frustrację. Wiele osobistego wysiłku, opartego o analizę mojej emocjonalności, psychiki musiałem włożyć w doprowadzenie samego siebie do ładu psychicznego w obliczu tych bezsensownie mi narzucanych sporów.
Osoba narzucająca mi te spory jest po prostu neurotyczna, nie panuje nad emocjami, ma problem ze sobą. Ale dziś, już z perspektywy kogoś, kto się raczej wewnętrznie uporał z tym zagadnieniem jałowych sporów, postrzegam chyba większość sporów między ludźmi, jako wynikłych przynajmniej częściowo mających neurotyczne, biorące się z nieuporządkowania emocjonalnego źródło. Inaczej mówiąc, najczęściej będzie tak, że jeśli ktoś ogólnie bardzo często objawia się jako będący w sporze z różnymi osobami, to zapewne nie jest ten stan wywołany obiektywnymi zaszłościami zewnętrznymi, tylko samą potrzebą tego kogoś. Spory, jakie ludzie toczą, wynikają w większości Z SAMEJ, CZYSTO EMOCJONALNEJ POTRZEBY sporu, a nie dlatego, że rzeczywiście druga strona tak często ten spór powoduje.
Jest warto wspomnienia w tym kontekście dość szczególny przypadek, związany z zakleszczeniem się psychicznym w patologicznym układzie. Nieraz tak bywa - szczególnie w małżeństwach, rywalizujących rodzeństwach - że tworzą się różne formy ODRUCHOWEGO wchodzenia w konfrontacyjne postawy. Do innych ludzi każdy z tych spierających się w parze bywa "całkiem normalny", ale jak się razem zejdą...
...to już nie potrafią się wyswobodzić z tych domniemań, oczekiwań napaści z drugiej strony i spór się uruchamia właściwie nie wiadomo skąd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:18, 16 Wrz 2023    Temat postu: Re: Plonk

Chyba też trochę tak jest, że u mnie już personalnie doszło do jakiejś formy skrzywienia w stosunku do typowych ludzi, związanego z brakiem akceptacji dla relacji opartych o dużą dawką sporu, częstych konfrontacji. Odnoszę bowiem już mimowolnie każdy spór do doświadczenia moich osobistych sporów, które były zupełnie jałowe od strony przedmiotu owych sporów, bo tak naprawdę służyły jedynie odreagowywaniu osobistych frustracji. Więc ja skrajnie rzecz widzę, dopatruję się w ludzkich sporach przede wszystkim tego aspektu jałowości, bezsensowności. Choć może niektórzy jakoś tego sporu potrzebują już bardziej obiektywnie, może bez niego jest im jakoś psychicznie trudniej, nie potrafią odnaleźć siebie. To samo w sobie jest dość ciekawe zagadnienie...
Można by postawić tu hipotezę: być może nasza psychika kształtuje się właśnie poprzez procedowanie kwestii spornych, rozwiązywaniu ich. Może inaczej nie ma jak postępować w rozwoju?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:50, 16 Wrz 2023    Temat postu: Re: Plonk

Nieraz mam dobrą wolę poczytać, co ludziska mają do powiedzenia, ale jak widzę odzywki "ty debilu", "jełopie", "kłamco" itp., czyli wypowiedzi świadczące o jakiejś głębokiej frustracji piszącego, o emocjach złości i gniewu, które jawnie zaburzają zdrowy rozsądek to nie daję rady i przerywam czytanie. Odrzuca mnie po prostu. :fuj:

Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 23:51, 16 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 10:14, 17 Wrz 2023    Temat postu:

no skoro uważasz, że kogoś obchodzi co ciebie odrzuca, to podzielę się tym co mnie odrzuca .... mnie odrzucają debile, przynajmniej jeśli chodzi o prowadzenie merytorycznej dyskusji z nimi :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:26, 17 Wrz 2023    Temat postu:

lucek napisał:
no skoro uważasz, że kogoś obchodzi co ciebie odrzuca, to podzielę się tym co mnie odrzuca .... mnie odrzucają debile, przynajmniej jeśli chodzi o prowadzenie merytorycznej dyskusji z nimi :)

"Debilem" wielu nazywa każdego, kto się z nimi nie zgadza. To nic nie kosztuje, jest łatwe, a do tego rozładowuje frustrację. Nie stosuję takiego przezywania się właśnie z tego powodu, że to takie łatwe jest i każdy sobie może coś takiego napisać. Mam wrażenie, że gdybym sobie na to pozwolił, to poszedłbym na jakąś łatwiznę, po linii najmniejszego oporu, w sposób już obstawiony przez frustratów, a także wszystkich tych, którzy nie mają argumentów merytorycznych, więc się posiłkują personalnymi odwołaniami.
Poza tym...
jeśliby naprawdę mój rozmówca był debilem (osobą upośledzoną intelektualnie w znacznym stopniu), to najbardziej racjonalne byłoby zakończyć z taką personą rozmowę w ogóle. Przecież taki ktoś i tak nie zrozumie, co się do niego pisze, przecież to i tak niczemu by nie służył. Więc jeśli nazwaniem kogoś "debilem" miałoby odpowiadać prawdzie, to i tak sensowniejszą reakcją powinno być darowanie sobie dalszego kontaktu "intelektualnego" z taką osobą. A jeśli jednak komuś odpowiadam, to oznacza to automatycznie, iż traktuję go jako kogoś, kto jest w stanie zrozumieć, co się do niego pisze. Czyli jednak nie jest debilem. W ten to sposób, nazywanie kogoś "debilem" uważam za niekonsekwentne, sprzeczne wewnętrznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:59, 25 Wrz 2023    Temat postu:

Odstępuję od dyskusji z ludźmi z różnych powodów. Na pewno jednym z nich jest niska kultura osobista, silna napastliwość oponenta. Ważnym powodem zarzucenia dyskusji z kimś jest też sytuacja, gdy mój oponent jawni obraża moją inteligencję.

Jakie to są przypadki?
- Ewidentny troling
- Wpieranie na żywca absurdów, rżnięcie głupa
- czepianie się tak jawnie prymitywnych pretekstów formalnych, że to aż razi po oczach.

Z kimś, kto nawet zasad kultury nie narusza, ale jednak wyraźnie obraża inteligencję swoich partnerów w dyskusji nie warto dyskutować, bo będzie to strata czasu. Jeśli ktoś pewnego minimum poszanowania zasad jako tako zdrowego rozsądku nie jest w stanie w jednym miejscu uszanować, to zapewne gdzie indziej też tak będzie, zaś dyskusja z nim będzie nieproduktywna, będzie drogą przez mękę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:30, 25 Wrz 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ważnym powodem zarzucenia dyskusji z kimś jest też sytuacja, gdy mój oponent jawnie obraża moją inteligencję, głosząc takie przekonania, że nie sposób jest nie mieć wrażenia, że gość rżnie głupa.

Chyba najbardziej sztandarowym przykładem postawy obrażającej inteligencję partnera w dyskusji jest przedstawianie swoich tez jako "obiektywnej prawdy" w odróżnieniu oczywiście od przekonań oponenta, który z zasady głosi "domniemania", "spekulacje", "interpretacje". Jeśli ktoś jawnie w ten sposób próbuje ustawiać sobie dyskusję, stawiając się na wyróżnione pozycji, to jest to ewidentny powód do uznania gościa za niepełnosprawnego, albo niegodnego (aspekt złej woli) intelektualnie.
Nie chcę z kolei obrażać inteligencji tych Czytelników niniejszego posta, którzy to świetnie rozumieją, bo to wydaje się być oczywiste, ale pozwolę sobie przedstawić konsekwencję zaaprobowania zasady dozwalającej na uznanie, iż ktoś głosi swoje tezy w statusie "jak jest", czyli - równoważnie rzeczy nazywając - jako prawdy absolutne, "niczego nie interpretując", "stwierdzając fakty" (w sytuacji, gdy nie mówi się o gołym relacjonowaniu zdarzeń, a ma się w treści wypowiedzi jakąkolwiek ich ocenę). Otóż załóżmy, że tak jest, iż taką zasadę przyjęliśmy. Wtedy można rozważyć dyskusję dwóch dyskutantów A i B, w której pojawiła się dowolna sporna kwestia. Wobec zaistnienia kontrowersji będzie:
Dyskutant A kieruje słowa do dyskutanta B: ja głoszę " jak jest", ty nie masz racji, tylko swoją interpretację.
Wtedy Dyskutant B odpowiada dyskutanta A: Nie! To ja głoszę " jak jest", a ty nie masz racji, tylko swoją interpretację.
Na co znowu dyskutant A kieruje słowa do dyskutanta B: ależ to ja głoszę " jak jest", zaś ty nie masz racji, tylko swoje wadliwe domniemania.
Wtedy znowu dyskutant B odpowiada dyskutanta A: Ależ skąd! To ja głoszę " jak jest", a ty nie masz racji, tylko mylną interpretację.
itd. itp...
Jeśli ktoś nie prześledził tego banalnie prostego scenariusza, w którym dyskusja robi się nierozstrzygalna właśnie wskutek dopuszczenia do niej uznania za zasadny argument: ja głoszę " jak jest", to znaczy, że słabo jest z jego zdolnościami rozumowania. Ten prosty scenariusz pokazuje, że uznanie owej zasady dopuszczającej wyróżnienie dyskutanta za pomocą jakiegoś tam ogłoszenia swojej wyższości (w jakiejkolwiek postaci) jest skazaniem dyskusji na jałowość, nierozstrzygalność. Robi się wtedy z dyskusji czysta strata czasu.
Dyskusja ma szansę być konkluzywna, twórcza tylko wtedy, gdy omawiane są ARGUMENTY W SPRAWIE, a statusy uczestników dyskusji mają drugorzędną, czy nawet którąś tam rzędną rolę w ustalaniu słuszności tez. Ogłaszanie siebie, czy oponenta, takim a nie innym jest puste, niczego nie wnoszące, życzeniowe i bez argumentacyjnego znaczenia.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 16:45, 25 Wrz 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:38, 30 Wrz 2023    Temat postu:

Zasady rezygnuję z dyskusji z ludźmi, którzy są jawnie nieuprzejmi, napastliwi, szczególnie jeśli okażą się przy tym obelżywi. Niejeden to uzna za pretekst, za formę tchórzostwa, bo rzekomo przecież "powinienem" także podjąć ową rzuconą mi rękawicę w zakresie boju polegającego na obrzucaniu się tego rodzaju błotem. Zarzut tchórzostwa - to przyznaję - jakoś "leży na stole".
Moją odpowiedzią na to jest: tak jest! Nie mogę jakoś obiektywnie odrzucić zarzutu, że "stchórzyłem" w zakresie obrzucania się obelgami. Ale czy aby na pewno każdą rzuconą mi rękawicę miałbym podejmować?
- Nie każdą.
Co zatem mam do wyboru?...
Jedynie to, w jakim trybie zrezygnuję z dyskusji z osobami, które chcą się ze mną pojedynkować na obelżywe określenia (czasem mieszając to z dyskusją w jakichś kwestiach merytorycznych). Ja uznaję zasadę, że pojedynkowanie się na złość, obelżywość, czy tylko okazywanie sobie niechęci nie jest w zakresie mojej ambicji, ani jakiejkolwiek formy honorowego obowiązku.

Motywy w tym względzie opisałem w innym poście:
Michał Dyszyński w wątku poświęconym niefortunnym słowom papieża Franciszka na temat wielkiej Rosji napisał:
fedor napisał:
zefciu napisał:
Michał Dyszyński napisał:
dam sobie spokój na razie z dyskutowaniem z Tobą. Nie odpowiada mi bowiem sposób w jaki kierujesz do mnie swoje uwagi.
Jesteś tchórzem.


Może lepiej zajmij się swoim tchórzostwem

Tak po namyśle chyba nawet przyznam się do tego, że jakiś tam aspekt lęku (na ile on zasadnym czyni określenie "tchórzostwo, jest osobną kwestią) w mojej reakcji na posty zefcia wystąpił. Tak chyba jest - "boję się", a przynajmniej obawiam tego, że sytuacja rozwinie się w ten sposób, że ja będę, w zgodzie z moimi wartościami, starał się odpowiadać uprzejmie, możliwie odnosząc się do meritum, a zefciu da się rozpoznać jako ten, kto tych moich wartości raczej nie aspiruje. To raczej dalej sugeruje, iż nasze kontakty wzajemne opierałyby się o scenariusz, w którym ja staję się ostatecznie obiektem obelg ze strony zefcia, zaś sam co najwyżej bym grzecznie na to odpowiadał. Sytuacja faktycznie nie byłaby dla mnie komfortowa, więc się jej chyba obawiam. Właściwie z mojej perspektywy byłaby to sytuacja niemal bez wyjścia, jako że każda moja odpowiedź (jakiej miałbym przecież chyba udzielać pod groźbą okazania się "tchórzem") byłaby mniej wyrazista emocjonalnie, odbierana jako słabsza, ugrzeczniona (a moje wartości innych mi zabraniają). Więc zefciu by sobie mógł dowolnie "pozwalać", jak mu się tylko by spodobało, a ja bym wychodził na niemrawego chłopca do bicia. Do tego sam fakt, że zefciowi bym odpowiadał na jego obelżywe uwagi, sugerowałby, że traktuję tę sytuacją jakoś na równi, że w owym "pojedynku" stoją naprzeciw z grubsza kompatybilne persony.
Problem w tym, że ja osoby, które mnie obrażają tak sobie ot tak łatwo traktuję jednak jako rodzaj...
gminu, plebsu, jako "inny stan" dyskutanta, niż każdego dyskutanta, który umie się wypowiadać uprzejmie (nie wywyższam się jakoś ogólnie, bo tego religia mi zabrania, a do tego, po prostu nawet nie uważam, abym miał ku temu podstawy, jednak w samym aspekcie "honoru słownego", uznaję zefcia za przedstawiciela klasy gminnej, za osobę nie spełniającą ideałów szlachetności wypowiedzi).
Jak wzór opisu sytuacji mógłby służyć - mocno dziś archaiczny - kodeks pojedynkowania się, związany z aspektem obrony honoru mężczyzny, czyli kodeks honorowy autorstwa Boziewicza. [link widoczny dla zalogowanych]. W nim zawarty jest ciekawy aspekt, że NIE Z KAŻDYM MOŻNA SIĘ POJEDYNKOWAĆ. Oryginalna lista osób, z którymi "honorowy mężczyzna" się nie pojedynkuje, zawarta na ww. stronie jest oczywiście mocno archaiczna, seksistowska, zdradzająca kulturowość, którą już zapominamy (np. wykluczeni z prawa do pojedynkowania są homoseksualiści, jako z zasady niegodni stawać w szranki z "normalnym" mężczyzną, co dla dzisiejszej zlewicowanej społeczności pewnie będzie oznaką okropnej myślozbrodni). W każdym razie jest w tym kodeksie ogólna reguła zabraniająca pojedynkowania się z osobą "niższą stanem" - np. chłop, który by wyzwał swojego pana - szlachcica na pojedynek nie dostanie "satysfakcji", bo chłop jest niższy stanem, czyli właśnie "satysfakcja mu nie przysługuje" (nie oceniam teraz tej zasady od strony etycznej, bo to jest osobny temat).
Dzisiaj stany w dawnym rozumieniu (szlachta, arystokracja, chłopstwo itp. ) są jednak nieadekwatną kategorią w rozpatrywaniu kwestii honorowych. Ja zatem stworzyłem sobie własny, osobisty odpowiednik "kodeksu honorowego", w ramach którego klasyfikuję "stan" (poziom szlachectwa, może nawet szlachetności) osoby, z którą potencjalnie mógłbym się pojedynkować (znowu idea pojedynku byłaby tu rozszerzona, także na pojedynek w dyskusji), bo inaczej "będę niehonorowy". W ramach tej mojej klasyfikacji za "równego sobie stanem" uważam osobę (teraz tu już nawet nie żądam, jak w oryginale, aby to koniecznie był mężczyzna), która panuje nad swoimi emocjami na tyle, że nie zachowuje się jako prostak, który bluzga niczym pijaczyna spod budki z piwem (teraz już nie ma budek z piwem, więc porównanie wyszło dość nieadekwatne, ale chyba każdy wie, o co mi tu chodzi), nie rzuca oskarżeń bez pokrycia. Ponieważ zefciu okazał się niezdolny do dyskusji na poziomie uprzejmości i samokontroli, to dla mnie jest zwyczajnie "niższy stanem" i prawo do pojedynku (dyskusyjnego) ze mną mu nie przysługuje.
W takim kontekście, odmawiając zefciowi satysfakcji w postaci dyskusji na jego warunkach, uznaję, iż nie okazałem się niehonorowy, nie jestem "tym" tchórzem (w jakiejś tam rozszerzonej definicji "tchórza" może się i zmieszczę), którego uznaję za ujmę na moim honorze, bo tu jest akurat ten wyjątek, iż zefciu (poprzez niski poziom, obelżywość swoich wypowiedzi) okazał się na tyle względem mnie "niższy stanem", iż nie może oczekiwać ode mnie satysfakcji. :nie:

Dodam na koniec, że ta zasada z mojej perspektywy jest ogólna - tzn. nie tylko skrojona pod zefcia, nie tylko potrzebna w tej sytuacji, ale ogólnie uznaję, iż w zakresie "dyskusyjnego honoru" wszyscy obelżywcy, osobnicy okazujący się nagminnie prostactwem, brakiem panowania nad elementarnymi emocjami będą traktowani jako "niższy stan dyskutanta". Nie będę im tego wypominał, nie będę się z nimi wykłócał (jeszcze by sobie pomyśleli, że im chcę wytłumaczyć coś, czego przecież przyjąć i tak nie są zdolni), będę grzeczny i uprzejmy, ale...
W ZAKRESIE HONORU DYSKUTANTA ich słowa nie stanowią dla mnie wystarczającego powodu, aby im "dawać satysfakcję". Bo to po prostu mentalnie "nie ta liga..."
Oczywiście już w ogólnoludzkim (boskim) znaczeniu daleki jestem od wywyższania się. To Bóg oceni nasze osoby, to on uzna w swojej mądrości, czy ktokolwiek jest tu wyższy w Jego oczach, a być może ja akurat w Jego oczach okaże się miernotą, o wiele poniżej poziomu zefcia. Ale to jest inna kategoria - do niej aktualnie nie mamy dostępu, więc o niej tu nie piszę.

Warto na koniec zauważyć, że nie każda konkurencja nadaje się na honorową rywalizację. Gdyby jakiś młodzik wyzwał nas na zawody w publicznym masturbowaniu się, to czy by "niehonorowo" było nie podjąć rękawicy i nie uczestniczyć w owej rywalizacji?...
- Chyba jednak intuicyjnie czujemy, że takie rozumienie honoru byłoby absurdalne. Czyli nie ma żadnego automatyzmu w uznawaniu tych wyzwań, które ktoś rzuca, oświadczając iż "tchórzem" jest ten, kto nie zechce ich podjąć. Konkurencja do honorowego ścierania się przeciwników sama z siebie nie może być byle jaka, powinna być jakoś tam sensowna, przynosząca raczej chlubę uczestnikowi, a nie poniżająca go.
Tak samo ja nie zamierzam podejmować rzuconej mi rękawicy w zawodach polegających na przezywaniu się. To jest dobre dla dzieciaków, a nie dla starszego już faceta, którym ja jestem. Niech sobie zefciu znajdzie do zawodów w przezywaniu się bardziej adekwatnego przeciwnika. W opisywanym przeze mnie znaczeniu kwestia honoru i potencjalnie tchórzostwa obejmuje wyłącznie aspekt dyskusji, której szlachetność (odpowiednik szlacheckości w starych kodeksach) wyznaczona jest przez samo zachowanie się dyskutanta właśnie w dyskusji (o innych, czyli pozadyskusyjnych ocenach osoby w ogóle się nie wypowiadam, ani też tu nawet w tej kwestii nic nie mniemam).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 10:41, 30 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin