Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jakiej apologetyki życzyłby sobie sam Bóg?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:52, 22 Wrz 2022    Temat postu: Jakiej apologetyki życzyłby sobie sam Bóg?

Pytanie, jak w tytule. Często się nad nim zastanawiam :think:

Należałoby bowiem - jakoś już bardziej ściśle - w ogóle sformułować sam cel apologetyki. Ja tu widzę brak takiej definicji, a wręcz łapanie w praktycznej apologetyce mocno odmiennych, jeśli nie czasem wzajemnie sprzecznych, celów.
Oto jeden przykład takiej sprzeczności celów:
1. Cel aby nie było żadnych sprzeciwów wobec głosiciela danej teologii.
W tym celu nieważne jest, co sobie pozostali dyskutanci myślą, nieważny jest stan ich rozumienia, byle nie głosili niczego odmiennego od tego, co głosi głosiciel. Nie toczy się żadna dyskusja nad tezami, jest ona wręcz niepożądana, bo przecież każde zadane pytanie w jakimś stopniu zdaje się podważać rozumienie (czy też czasem brak owego...) teologii.

2. Cel, aby przekonać tych, co wątpią w tezy głosiciela - taki cel można by realizować w dyskusji, w której wątpiący przedstawiają swoje wątpliwości, zaś głosiciel - punkt po punkcie - cierpliwie wyjaśnia jak to jego teologia wszystkie te wątpliwości rozwiewa. Ten cel JEST PRZECIWNY w znacznym stopniu względem celu 1. Bo aby wątpliwości rozwiać, oczywiście powinny one zostać w dyskusji sformułowane, a potem rozpatrzone. Każda wątpliwość, którą wątpiący ukrył, utrzymując ją jedynie we własnej świadomości, pozostanie nie rozwiana, a co dalej idzie głosiciel nie będzie miał szansy przekonać wątpiącego do swoich racji.

Noooo... chyba, że jeszcze przyjmujemy, jako zasadną i godną stosowania, jedną opcje "wyjaśnienia" wątpliwości - wyjaśnienia przez zakrzyczenie, postraszenie i zamiecenie pod dywan. Mam wrażenie, że część apologetów taką opcję uznaje - tzn. jest przekonanych, że nierozwiązane zagadnienia "jakoś przyschną", nie trzeba ich wcale wyjaśniać, tylko najlepiej jest jak największą ilość razy wygłosić tezy teologii, co będzie skutkowało ich wdrukowaniem do umysłu odbiorców. Ci nie powinni zadawać dodatkowych pytań, tylko zaakceptować co im się mówi. Wystarczy bowiem, że się nauczą na pamięć fraz wyznaczających tezy religijne, będą je powtarzali, a już dalsze ich rozważania po prostu nie są tu potrzebne.

Tu stawiam znowu pytanie z początku wątku: czy Bogu się podoba bardziej apologetyka, w której zyskuje On wyznawców, którym wdrukowano w umysł jakieś sformułowania, względem których oni powinni zgłaszać żadnych swoich wątpliwości, czy raczej taka, w których apologeta na zgłaszanie wątpliwości nie tylko pozwolił, ale wręcz ich oczekiwał, aby rozwiać to, co w nich się zawiera?...

Jaki kształt świadomości/wiary religijnej człowieka preferuje Bóg?
- skupionej na wyznawaniu przez wiernych swojej akceptacji dla sformułowanych przez teologów tez, czyli jednoczesnym unikaniu wszelkich sytuacji, gdy owe tezy integrują się (na etapach pośrednich ścierając, dostosowując) z resztą umysłowości człowieka?
czy
- skupionej na tym, aby tezy religijne były asymilowane przez umysł - właśnie INTEGRUJĄC SIĘ z resztą przekonań, pojęć, intuicji człowieka.

Inaczej jeszcze formułując problem: czy Bóg chce mieć wiarę w Niego:
a. odseparowaną od reszty struktury myślenia wyznawcy
b. zintegrowaną z resztą struktury myślenia wyznawcy.

Separacja jest przeciwieństwem integracji.
Nie można jakiejś klasy rzeczy jednocześnie starać się integrować i separować, bo są to odwrotności siebie.


Na koniec zwrócę uwagę, że powyższy dylemat dotyczy nie tylko apologetów, ale wręcz każdego wierzącego. Każdy szczerze wierzący chyba powinien sobie zadać uczciwie to właśnie pytanie:
Czy Bóg chce ode mnie (!) bardziej tego, abym
- zaakceptował bez stawiania pytań, bez konfrontowania z moim rozumieniem głoszonych przez autorytety religijne tez, poprzestając na wytworzeniu sobie stanu wiary rozumianego jako akceptacja samego sformułowania, już bez prób integrowania rozumienia owych tez z resztą swojego myślenia i odczuwania
czy też odwrotnie...
- rozbudowywał w swoim umyśle kontakt tez religijnych z resztą przekonań, intuicji, rozumowań, poprzez testowanie wielu konfiguracji w jakich owe tezy będą się integrowały (lepiej albo gorzej) z resztą struktury umysłu. Ta opcja będzie polegała na stawianiu sobie coraz to nowych pytań związanych z tezami religijnymi, poszukiwania dla nich odpowiedzi, które BĘDĄ INTEGROWAŁY SIĘ z resztą myślenia (nie będą osobne, nie będą poboczną akceptacją dla nich).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:33, 23 Wrz 2022    Temat postu: Re: Jakiej apologetyki życzyłby sobie sam Bóg?

Michał Dyszyński napisał:
sprzeczności celów:
1. Cel aby nie było ... sprzeciwów ...

2. Cel, aby przekonać


Przekonywanie musi mieć "materiał", na którym działa - właśnie problemy, których rozwiązywanie w duchu LEPSZEGO ROZUMIENIA SPRAW okazuje się skuteczne, co dowodzi, że dobrze wybraliśmy, mamy dobre postawy rozumowania, dobrą wiarę...

Apologetyka, która stara się pacyfikować pytania, wątpliwości, sprzeciwy, pozbawia się szansy na wykazanie swojej wyższości.
Taka apologetyka najczęśćiej "przekonuje" jedynie na poziomie bardzo podstawowych reakcji emocjonalnych - lęku (np. lęku przed piekłem), potrzeby akceptacji społecznej (jak jesteś z "naszymi", to tu czujesz się bezpieczny) itp. Jest to jednak w istocie manipulacja, a nie przekonywanie.

Czym się różni manipulacja od przekonywania uczciwie?
Różnica jest bardzo fundamentalna:
Przekonywanie uczciwe do czegoś odbywa się poprzez ZROZUMIENIE I ŚWIADOMOŚĆ.

Manipulacja odbywa się poprzez INSTYNKTOWNE, NIEŚWIADOME WARUNKOWANIA.


Przekonany za pomocą instynktu stadnego, czyli na zasadzie "zgadzam się z nimi, bo inaczej stracę moją grupę wsparcia", w istocie nie ma swojego osobistego zdania w sprawie, do której został "przekonany". On jedynie czysto werbalnie po stronie "przekonanej" opowiada, bo przehandlował uczciwość swoich ocen za zaspokojenie potrzeby, którą czuje. Został on zmanipulowany do wygłaszania fraz, które sugerują zgodność z jakąś ideologią, jednak tak naprawdę nie specjalnie go interesuje co tak naprawdę owe frazy oznaczają, lecz oddaje tak swoją "daninę podległości grupie".

Apologetyka, która jest oparta o przekonanie, iż zgadzanie się z resztą grupy w kwestiach religijnych, w sytuacji gdy nie doszło do rozwoju rozumienia, integrowania z postrzeganiem, trzeba mówić o braku prawdziwej wiary i uznania danej religii - taka apologetyka odchodzi od formalnych deklaracji, od danin posłuszeństwa stadnego, bo jej cel jest znacząco innym. Tym celem jest OSOBISTE PRZEŻYCIE, WDROŻENIE NA WIELU POZIOMACH ŚWIADOMOŚCI I PODŚWIADOMOŚCI, A PRZEDE WSZYSTKIM ZINTEGROWANIE TREŚCI DANEJ WIARY. To można zaś osiągnąć jedynie
- stawiając pytania i poszukując na nie odpowiedzi
- zastanawiając się co robię na mojej drodze duchowej dobrze, a co robię źle
- zastanawiając się nad tym, jak w ogóle poznaję, że coś jest dobrze, a coś innego źle
- testując, badając, analizując poprawność pod wieloma kątami, będąc wciąż otwartym na doskonalenie się.

To co dla jednej apologetyki jest celem i efektem głównym (przyznawanie się do jakichś idei), dla drugiej apologetyki będzie tylko PSEUDOEFEKTEM, pozornym efektem i jednoczesnym porzuceniem zadania, do którego jesteśmy powołani, a którym jest REALNE PRZEKSZTAŁCANIE NASZEGO MYŚLENIA I ODCZUWANIA w stronę większej poprawności i zdolności do twórczego reagowania.

Jest tu zatem podstawowy dylemat, w odpowiedzi na pytanie: czym jest dla ciebie poprawna wiara?
- Czy poprawna wiara polega na DEKLAROWANIU ZGODNOŚCI Z GRUPĄ i autorytetami w danej kwestii...
czy może
- prawdziwa wiara polega na UKSZTAŁTOWANIU W SOBIE STANU UMYSŁU odpowiadającego ideom danej wiary.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:43, 23 Wrz 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin