Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ogólna refleksja na temat życia
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3339
Przeczytał: 49 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:40, 31 Lip 2020    Temat postu: Ogólna refleksja na temat życia

Mamy jedno życie, tu na Ziemi, dlaczego mielibyśmy być dla siebie nawzajem niemili?
Chyba lepiej spędzić ten czas w ładzie i spokoju, co nie?

można zapytać się, co to w ogóle za kategorie: dobre, lepsze? Przecież materialistyczny naturalizm ich nie może rozpoznać. Nie ma dla nich kryterium... To błędne myślenie.

ewolucja stworzyła nas dzięki prawom natury, one nie są ani samolubne, ani nie mają żadnych cech.

Czasami dobrą strategią przetrwania jest egoizm, a czasem altruizm, ale ewolucja nie mówi co jest dobre a co złe, to my na podstawie obserwacji rzeczywistości możemy się tego nauczyć. Przez obserwacje rzeczywistości mam na myśli obserwacje relacji między ludzkich, dostrzeganie tego czy nasze normy są sprawiedliwe dla każdego itd. Sprawdzam czy są jakieś podstawy by traktować kogoś gorzej, jeśli nie ma, a jest traktowany gorzej to jest traktowany niesprawiedliwie.

A jak sprawdzam? Rozmyślam nad takim kryterium, które pozwalałoby traktować jednego gorzej od drugiego.
Na przykład biorę sobie kolor skóry i patrze czy biały kolor jest lepszy od czarnego.
No nie jest, nie ma żadnego kryterium według, którego wyszłoby, że kolor biały jest lepszy albo czarny jest lepszy czy odwrotnie.
A więc wychodzi, że człowieka białego i czarnego powinniśmy traktować równo.

No i tak sobie możemy brać różne kryteria i sprawdzać.

wolę żyć w świecie gdzie jest mi dobrze, a żeby mi było dobrze, muszą panować takie warunki aby każdy był bezpieczny, między innymi.

To co dobre a to co złe można prosto wydedukować z naszych naturalnych pobudek.
Jako zwierzęta mamy pewne pragnienia do zaspokojenia i łamanie ich, ograniczanie nam ich jest dla nas w odczucie złe, czujemy się wtedy po prostu źle, jesteśmy smutni, boimy się, czy czujemy ból, to dość proste.
Jeśli więc ktoś wbrew naszej woli wywołuje u nas takie stany to wiemy, że czyni nam źle.

Nic skomplikowanego.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Pią 13:51, 31 Lip 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21422
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:49, 31 Lip 2020    Temat postu: Re: Ogólna refleksja na temat życia

Kruchy04 napisał:
Mamy jedno życie, tu na Ziemi, dlaczego mielibyśmy być dla siebie nawzajem niemili?
Chyba lepiej spędzić ten czas w ładzie i spokoju, co nie?

ewolucja stworzyła nas dzięki prawom natury, one nie są ani samolubne, ani nie mają żadnych cech.

Czasami dobrą strategią przetrwania jest egoizm, a czasem altruizm, ale ewolucja nie mówi co jest dobre a co złe, to my na podstawie obserwacji rzeczywistości możemy się tego nauczyć. Przez obserwacje rzeczywistości mam na myśli obserwacje relacji między ludzkich, dostrzeganie tego czy nasze normy są sprawiedliwe dla każdego itd. Sprawdzam czy są jakieś podstawy by traktować kogoś gorzej, jeśli nie ma, a jest traktowany gorzej to jest traktowany niesprawiedliwie.

A jak sprawdzam? Rozmyślam nad takim kryterium, które pozwalałoby traktować jednego gorzej od drugiego.
Na przykład biorę sobie kolor skóry i patrze czy biały kolor jest lepszy od czarnego.
No nie jest, nie ma żadnego kryterium według, którego wyszłoby, że kolor biały jest lepszy albo czarny jest lepszy czy odwrotnie.
A więc wychodzi, że człowieka białego i czarnego powinniśmy traktować równo.

No i tak sobie możemy brać różne kryteria i sprawdzać.

wolę żyć w świecie gdzie jest mi dobrze, a żeby mi było dobrze, muszą panować takie warunki aby każdy był bezpieczny, między innymi.

To co dobre a to co złe można prosto wydedukować z naszych naturalnych pobudek.
Jako zwierzęta mamy pewne pragnienia do zaspokojenia i łamanie ich, ograniczanie nam ich jest dla nas w odczucie złe, czujemy się wtedy po prostu źle, jesteśmy smutni, boimy się, czy czujemy ból, to dość proste.
Jeśli więc ktoś wbrew naszej woli wywołuje u nas takie stany to wiemy, że czyni nam źle.

Nic skomplikowanego.


Dołączam się.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 2:07, 02 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21422
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:26, 31 Lip 2020    Temat postu:

Chociaż jesteśmy ropochami. Może nie aż tak głupimi.
[link widoczny dla zalogowanych]



Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 14:30, 31 Lip 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:34, 02 Sie 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Mamy jedno życie, tu na Ziemi, dlaczego mielibyśmy być dla siebie nawzajem niemili?
Chyba lepiej spędzić ten czas w ładzie i spokoju, co nie?

Obojętne, ile mamy tych żyć i gdzie będziemy je spędzać, wniosek jest zawsze ten sam: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Nie jest pod tym względem ważne, czy i kiedy przyjdzie koniec. Ważne jest, co się dzieje tu i teraz.

Pewien znajomy ksiądz powtarzał: postępuj zawsze tak, jakby dziś był ostatni dzień twojego życia. I chodzi tu po prostu o to, żeby nie odkładać na jutro tego, co należałoby zrobić, by innym nie było przykro, lub tego co chcielibyśmy zrobić, by innym było miło. By nie odkładać na jutro przeprosin, by nie odkładać na jutro miłego słowa. Bo po pierwsze jutro może nie przyjść, nawet nie tyle nie przyjść w ogóle, ale może nie przyjść takie, jakiego oczekujemy: okazja może minąć, mogą pojawić się nowe wydarzenia, które utrudnią lub uniemożliwią wykonanie wczorajszych zamiarów, niezaleczony konflikt może się zaognić, nieumocnioną przyjaźń może coś naruszyć. A po drugie, jeśli dziś przełożyliśmy coś na jutro, bo dziś się nie chce, bo dziś głupio, bo dziś nie tak, bo jutro będzie jakoś poręczniej, to właśnie jutro nigdy nie przychodzi: zawsze jest dziś! I wobec tego następnego dnia będzie zapewne dokładnie tak samo: przełożymy sprawę na jutro.

Co masz zrobić dziś, zrób jutro - to nie jest właściwa strategia także i pod tym względem.

Kruchy04 napisał:
można zapytać się, co to w ogóle za kategorie: dobre, lepsze? Przecież materialistyczny naturalizm ich nie może rozpoznać. Nie ma dla nich kryterium... To błędne myślenie.

W ogóle sam światopogląd nie ma w tym przypadku znaczenia, może poza jakimiś skrajnościami promującymi pogardę czy wręcz wrogość. Chodzi tu bowiem o bezpośredni stosunek do siebie i do drugiego człowieka. Nawet jeśli ktoś siebie i innych uważa za czujące złudzenia nieczułej materii czy za mem w zbiorowej mitologii społeczeństwa, to jest tutaj bez znaczenia. Jest bez znaczenia, bo nie wpływa na fakt, że się czuje ból, przyjemność, przykrość, radość, spokój, niepokój. Niezależnie od wyznawanego światopoglądu, człowiek czuje, że jest mu dobrze i czuje, że jest mu źle. I niezależnie od światopoglądu ludzie zazwyczaj uważają, że inni reagują takimi samymi odczuciami na podobne sytuacje. O ile więc rozumiem, co znaczy przykrość dla mnie, o tyle dołożę takich samych starań by nie zrobić przykrości sobie, i takich samych by nie zrobić przykrości tobie. A o ile nie dołożę, o tyle nie rozumiem lub o tyle nie umiem mojego rozumienia przełożyć na moje własne życie.

Kruchy04 napisał:
wolę żyć w świecie gdzie jest mi dobrze, a żeby mi było dobrze, muszą panować takie warunki aby każdy był bezpieczny, między innymi.

Dokładnie. I to jest niezależne od poglądu na świat.

Kruchy04 napisał:
Nic skomplikowanego.

Ano, nic skomplikowanego. Tylko dlaczego to tak często nie funkcjonuje? :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:55, 02 Sie 2020    Temat postu:

wujzboj napisał:
Pewien znajomy ksiądz powtarzał: postępuj zawsze tak, jakby dziś był ostatni dzień twojego życia.


Ponieważ ksiądz wierzy w sąd po śmierci.
A np. gdyby ktoś zapytałby mnie o to, dlaczego miałby być altruistą, jeżeli jutro umrze i to będzie definitywny koniec, miałbym trudności by go przekonać.


Ostatnio zmieniony przez blackSwan dnia Nie 16:56, 02 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:39, 02 Sie 2020    Temat postu:

wuj napisał:
Pewien znajomy ksiądz powtarzał: postępuj zawsze tak, jakby dziś był ostatni dzień twojego życia.
blackSun napisał:
Ponieważ ksiądz wierzy w sąd po śmierci.

W kościele można usłyszeć bardzo różne kazania, ale w tych dobrych księża podkreślają: nie ze strachu przed sądem lecz z miłości należy unikać czynienia zła i starać się czynić dobro; kto robi to ze strachu przed sądem, ten stawia się pod władzę Prawa Mojżeszowego, ta zaś jest dla człowieka przekleństwem, bo żaden człowiek nie jest w stanie idealnie wypełnić Prawa, a najdrobniejsze uchybienie jest tu całkowitą porażką.

W gruncie rzeczy nie o sąd więc chodzi, lecz o zwyczajną empatię, jak również o to, by nie wpadać w pułapkę filozofii życiowej "co masz zrobić dziś, zrób jutro".

blackSun napisał:
gdyby ktoś zapytałby mnie o to, dlaczego miałby być altruistą, jeżeli jutro umrze i to będzie definitywny koniec, miałbym trudności by go przekonać

Dlaczego? Przecież mimo że jutro umrze, to wie DZISIAJ, co znaczy, że zrobi komuś coś złego. Nawet, jeśli to zło będzie przez ofiarę zauważone dopiero wtedy, gdy winnego nie będą mogły dosięgnąć żadne konsekwencje. Ugryź się w język; zabolało? Skoro to wiesz, to dlaczego miałbyś chcieć, żeby ktokolwiek gryzł się w język? I dlaczego miałoby być tobie obojętne, czy inni się w język gryzą lub będą się gryźli? Szczególnie, jeśli to ty miałbyś być tego przyczyną i jeśli twoje działanie mogłoby ich zabezpieczyć przed tym bólem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21422
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:23, 02 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
wujzboj napisał:
Pewien znajomy ksiądz powtarzał: postępuj zawsze tak, jakby dziś był ostatni dzień twojego życia.


Ponieważ ksiądz wierzy w sąd po śmierci.
A np. gdyby ktoś zapytałby mnie o to, dlaczego miałby być altruistą, jeżeli jutro umrze i to będzie definitywny koniec, miałbym trudności by go przekonać.


Byc może bycie altruistą to po prostu dobry nawyk :wink:
Oby bez przesady...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:35, 02 Sie 2020    Temat postu:

wujzboj napisał:

W kościele można usłyszeć bardzo różne kazania, ale w tych dobrych księża podkreślają: nie ze strachu przed sądem lecz z miłości należy unikać czynienia zła i starać się czynić dobro; kto robi to ze strachu przed sądem, ten stawia się pod władzę Prawa Mojżeszowego, ta zaś jest dla człowieka przekleństwem, bo żaden człowiek nie jest w stanie idealnie wypełnić Prawa, a najdrobniejsze uchybienie jest tu całkowitą porażką.

W gruncie rzeczy nie o sąd więc chodzi, lecz o zwyczajną empatię, jak również o to, by nie wpadać w pułapkę filozofii życiowej "co masz zrobić dziś, zrób jutro".

Rzeczywiście nie tylko o sąd chodzi, a o miłość do drugiego człowieka. Ale to dlatego że miłość znaczy coś więcej, a nie jest jedynie biologicznie zaprogramowaną reakcją chemiczną.

wujzboj napisał:

Dlaczego? Przecież mimo że jutro umrze, to wie DZISIAJ, co znaczy, że zrobi komuś coś złego. Nawet, jeśli to zło będzie przez ofiarę zauważone dopiero wtedy, gdy winnego nie będą mogły dosięgnąć żadne konsekwencje. Ugryź się w język; zabolało? Skoro to wiesz, to dlaczego miałbyś chcieć, żeby ktokolwiek gryzł się w język? I dlaczego miałoby być tobie obojętne, czy inni się w język gryzą lub będą się gryźli? Szczególnie, jeśli to ty miałbyś być tego przyczyną i jeśli twoje działanie mogłoby ich zabezpieczyć przed tym bólem?


Bynajmniej nie chodzi o szkodzenie. Osobiście nie szkodziłbym nikomu, bo mam wewnętrzny opór przed tym. Ale też najpewniej wycofałbym się z życia społecznego i żyłbym dla siebie. Natomiast to, że zakładam, że moje słowa i działania zostawiają trwały ślad w dziejach wszechświata motywuje mnie po pierwsze do ważenia tego co powiem i zrobię, a po drugie do starania się uczynić ten świat jak najlepszym miejscem. Między innymi dlatego uczestniczę w dyskusjach światopoglądowych i pozwalam sobie na krytykę niektórych postaw. W innym przypadku nie traciłbym czasu na walkę z wiatrakami.
Podobnie, nie czułbym, że mam moralne prawo sprzeciwić się eutanazji, a nawet świadomemu i wolno wybranemu samobójstwu. W końcu to sprawa człowieka, co zrobi ze swoim życiem, którego jest panem.


Ostatnio zmieniony przez blackSwan dnia Nie 20:43, 02 Sie 2020, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:19, 02 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
Rzeczywiście nie tylko o sąd chodzi, a o miłość do drugiego człowieka. Ale to dlatego że miłość znaczy coś więcej, a nie jest jedynie biologicznie zaprogramowaną reakcję chemiczną.

Człowiek nie odczuwa, czy to reakcja chemiczna czy coś więcej; to jest tylko jego teoretyzowanie. Teoretyzowanie, które może mieć i ma wpływ na nasze długofalowe plany czy na to, w jaki sposób jesteśmy gotowi korzystać ze zdobyczy nauki i techniki, ale które nie zmienia (ani nie pobudza ani nie tłumi) naszej empatii.

blackSun napisał:
najpewniej wycofałbym się z życia społecznego i żyłbym dla siebie.

To jest naturalne, gdy czuje się nieubłaganą presję czasu, który dopala swoje dosłownie ostatnie godziny. To jednak przecież nie kłóci się z empatią, prawda? Chociaż niewątpliwie jest to sytuacja bardzo stresująca, a w stresie człowiek robi rzeczy, o które sam by siebie nie posądzał.

blackSun napisał:
to, że zakładam, że moje słowa i działania zostawiają trwały ślad w dziejach wszechświata motywuje mnie po pierwsze do ważenia tego co powiem i zrobię, a po drugie do starania się uczynić ten świat jak najlepszym miejscem

No i to właśnie jest przejawem empatii. Bo jakie znaczenie ma dla człowieka pozbawionego empatii to, czy świat będzie dla przyszłych pokoleń miejscem jak najlepszym czy jak najgorszym?

blackSun napisał:
Podobnie, nie czułbym, że mam moralne prawo sprzeciwić się eutanazji, a nawet świadomemu i wolno wybranemu samobójstwu. W końcu to sprawa człowieka, co zrobi ze swoim życiem, którego jest panem.

Naturalnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:09, 03 Sie 2020    Temat postu:

wujzboj napisał:
blackSun napisał:
Rzeczywiście nie tylko o sąd chodzi, a o miłość do drugiego człowieka. Ale to dlatego że miłość znaczy coś więcej, a nie jest jedynie biologicznie zaprogramowaną reakcję chemiczną.

Człowiek nie odczuwa, czy to reakcja chemiczna czy coś więcej; to jest tylko jego teoretyzowanie. Teoretyzowanie, które może mieć i ma wpływ na nasze długofalowe plany czy na to, w jaki sposób jesteśmy gotowi korzystać ze zdobyczy nauki i techniki, ale które nie zmienia (ani nie pobudza ani nie tłumi) naszej empatii.

Nie jest to jedynie teoretyzowanie w celu korzystania ze zdobyczy nauki i techniki. Jest to z jednej strony odczuwanie, a z drugiej dociekanie istoty, chęć zrozumienia. Jak dla mnie poznanie miłości jest bardzo istotne i wpływa w sposób kardynalny na moje postępowanie.

wujzboj napisał:

blackSun napisał:
najpewniej wycofałbym się z życia społecznego i żyłbym dla siebie.

To jest naturalne, gdy czuje się nieubłaganą presję czasu, który dopala swoje dosłownie ostatnie godziny. To jednak przecież nie kłóci się z empatią, prawda? Chociaż niewątpliwie jest to sytuacja bardzo stresująca, a w stresie człowiek robi rzeczy, o które sam by siebie nie posądzał.

Nie, nie mówię o ostatnich godzinach. Wycofałbym się z życia społecznego w sytuacji, gdyby życie nie miałoby głębszego sensu i celu.

blackSun napisał:

No i to właśnie jest przejawem empatii. Bo jakie znaczenie ma dla człowieka pozbawionego empatii to, czy świat będzie dla przyszłych pokoleń miejscem jak najlepszym czy jak najgorszym?

Gdyby życie ludzi nie miałoby długotrwałego znaczenia dla istnienia i rozwoju wszechświata, mało mnie obchodziliby ludzie przyszłości lub ludzie daleko ode mnie. Niech żyją jak chcą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:47, 03 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
Nie jest to jedynie teoretyzowanie w celu korzystania ze zdobyczy nauki i techniki. Jest to z jednej strony odczuwanie, a z drugiej dociekanie istoty, chęć zrozumienia. Jak dla mnie poznanie miłości jest bardzo istotne i wpływa w sposób kardynalny na moje postępowanie.

Ale czy przekonanie, że miłość to tylko chemia, ma jakikolwiek wpływ na to, jak boli skaleczony palec?

blackSun napisał:
Wycofałbym się z życia społecznego w sytuacji, gdyby życie nie miałoby głębszego sensu i celu.

Także i to nie dziwi; człowiek działa tylko wtedy, gdy widzi sens działania, i to jest naturalne. Powtórzę jednak pytanie: czy poczucie sensu i celu życia wpływa na to, jak boli skaleczony palec?

Myślę, że w tym przypadku odpowiedź brzmi: tak, wypływa, ale wpływa w ten sposób, że im mniej poczucia sensu i celu, tym bardziej dotkliwy jest każdy ból; empatia powinna więc od tego rosnąć. Tymczasem jest jednak faktycznie tak, że poczucie beznadziei skutkuje zgorzknieniem i - zupełnie jak w depresji - albo zobojętnieniem albo agresją. Pewno w ten sposób psychika broni się przed sprzężeniem zwrotnym grożącym pełnym kolapsem: gdy człowieka przytłacza wrażenie, że wszystko co robi trafia w pustkę, to każda dodatkowa myśl o otaczającym go złu wobec którego jest on bezsilny tylko pogarsza jego samopoczucie, prowadząc do efektu kuli śnieżnej: szybko rusza niepohamowana już lawina. Psychika broni się więc przed stoczeniem się w przepaść wraz z niepohamowaną lawiną. Broni się z jednej strony blokując wszelkie bolące odczucia empatii, a z drugiej strony - budując protezę własnej wartości w prosty sposób: poprzez tępą agresję wobec otoczenia. Bezmyślny agresor czuje się bowiem dowartościowany zarówno faktem, że "pokazał temu bydłu", jak i wrogą reakcją swoich ofiar ("A nie mówiłem, że to jest tępe bydło? Jak zwykle miałem rację! I miałem rację, dając im po ryju! Dobrze im tak!").

Podobnie zachowuje się psychika podczas stresu, w złości, gdy czuje się bezsilna w obliczu nieprzenikalnej bariery komunikacyjnej: "cokolwiek robię i mówię, to i tak nie dociera i zawsze obracają to przeciwko mnie! No to przecież człowieka może na miejscu szlag trafić!"

To stąd mogą brać się agresywne odzywki i u nas na forum, i w ogóle w przestrzeni publicznej, w tym - politycznej. No i rzecz jasna w prywatnej, domowej przestrzeni.

Wniosek: nie wolno doprowadzać do sytuacji, w której umacnia się wrażenie bezsilności i bezcelowości.

I w zasadzie przerwanie efektu śnieżnej kuli ZANIM do akcji wkroczy automat niszcząc wszystko mieszanką agresji i obojętności nie powinno być specjalnie trudne. Ale tu ważne jest współdziałanie innych. Ci zaś muszą po prostu nieco uważać i na pierwsze przejawy cudzej wrogości reagować nie swoją wrogością, ale widocznymi próbami nawiązania utraconego kontaktu: -Co się stało? Takie próby są ważne, żeby jak najszybciej odbudować poczucie, że jednak z drugiej strony nie jest tylko betonowy mur, ale realny człowiek, który też szuka sposobu nawiązania i utrzymania kontaktu.

blackSun napisał:
Gdyby życie ludzi nie miałoby długotrwałego znaczenia dla istnienia i rozwoju wszechświata, mało mnie obchodziliby ludzie przyszłości lub ludzie daleko ode mnie. Niech żyją jak chcą.

Wyobraźnia też ma swój zasięg i prędkość, najskuteczniej sięga najbliżej. Myślę, że w tym wątku najbardziej chodzi właśnie o ten krótki zasięg. W szczególności, o takie miejsca jak nasze forum. Ale w praktyce i o inne kręgi znajomych, tak wirtualne jak i realne, a także o życie rodzinne. Nawet polityka to już wyższy stopień abstrakcji, a co dopiero globalna ekologia lub w ogóle przyszłość ludzkości i wszechświata... Bliższa ciału koszula niż sukmana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:05, 03 Sie 2020    Temat postu:

wujzboj napisał:
blackSun napisał:
Nie jest to jedynie teoretyzowanie w celu korzystania ze zdobyczy nauki i techniki. Jest to z jednej strony odczuwanie, a z drugiej dociekanie istoty, chęć zrozumienia. Jak dla mnie poznanie miłości jest bardzo istotne i wpływa w sposób kardynalny na moje postępowanie.

Ale czy przekonanie, że miłość to tylko chemia, ma jakikolwiek wpływ na to, jak boli skaleczony palec?

Nie wiem, co ma wspólnego ból palca do miłości.

wujzboj napisał:

blackSun napisał:
Wycofałbym się z życia społecznego w sytuacji, gdyby życie nie miałoby głębszego sensu i celu.

Także i to nie dziwi; człowiek działa tylko wtedy, gdy widzi sens działania, i to jest naturalne. Powtórzę jednak pytanie: czy poczucie sensu i celu życia wpływa na to, jak boli skaleczony palec?

Znów nie widzę związku.

wujzboj napisał:

Myślę, że w tym przypadku odpowiedź brzmi: tak, wypływa, ale wpływa w ten sposób, że im mniej poczucia sensu i celu, tym bardziej dotkliwy jest każdy ból; empatia powinna więc od tego rosnąć.

No tak, nadzieja i pozytywne nastawienie pomaga znosić ból. Nie zawsze to jednak przekłada się na empatię, tym bardziej że nie odczuwamy bólu innej osoby, a jedynie pewne odbicie.

wujzboj napisał:

Tymczasem jest jednak faktycznie tak, że poczucie beznadziei skutkuje zgorzknieniem i - zupełnie jak w depresji - albo zobojętnieniem albo agresją. Pewno w ten sposób psychika broni się przed sprzężeniem zwrotnym grożącym pełnym kolapsem: gdy człowieka przytłacza wrażenie, że wszystko co robi trafia w pustkę, to każda dodatkowa myśl o otaczającym go złu wobec którego jest on bezsilny tylko pogarsza jego samopoczucie, prowadząc do efektu kuli śnieżnej: szybko rusza niepohamowana już lawina. Psychika broni się więc przed stoczeniem się w przepaść wraz z niepohamowaną lawiną. Broni się z jednej strony blokując wszelkie bolące odczucia empatii, a z drugiej strony - budując protezę własnej wartości w prosty sposób: poprzez tępą agresję wobec otoczenia. Bezmyślny agresor czuje się bowiem dowartościowany zarówno faktem, że "pokazał temu bydłu", jak i wrogą reakcją swoich ofiar ("A nie mówiłem, że to jest tępe bydło? Jak zwykle miałem rację! I miałem rację, dając im po ryju! Dobrze im tak!").

Zdarza się i tak.

wujzboj napisał:

Podobnie zachowuje się psychika podczas stresu, w złości, gdy czuje się bezsilna w obliczu nieprzenikalnej bariery komunikacyjnej: "cokolwiek robię i mówię, to i tak nie dociera i zawsze obracają to przeciwko mnie! No to przecież człowieka może na miejscu szlag trafić!"

To stąd mogą brać się agresywne odzywki i u nas na forum, i w ogóle w przestrzeni publicznej, w tym - politycznej. No i rzecz jasna w prywatnej, domowej przestrzeni.


Moim zdaniem, jeżeli nie ma zrozumienia, to najlepiej zaprzestać dyskusji, zamiast lecieć w epitety.

wujzboj napisał:

Wniosek: nie wolno doprowadzać do sytuacji, w której umacnia się wrażenie bezsilności i bezcelowości.

I w zasadzie przerwanie efektu śnieżnej kuli ZANIM do akcji wkroczy automat niszcząc wszystko mieszanką agresji i obojętności nie powinno być specjalnie trudne. Ale tu ważne jest współdziałanie innych. Ci zaś muszą po prostu nieco uważać i na pierwsze przejawy cudzej wrogości reagować nie swoją wrogością, ale widocznymi próbami nawiązania utraconego kontaktu: -Co się stało? Takie próby są ważne, żeby jak najszybciej odbudować poczucie, że jednak z drugiej strony nie jest tylko betonowy mur, ale realny człowiek, który też szuka sposobu nawiązania i utrzymania kontaktu.

Tak, należy panować nad własnymi emocjami. A dostrzeżenie innego człowieka po drugiej stronie czasem bywa bardzo trudne.


wujzboj napisał:

blackSun napisał:
Gdyby życie ludzi nie miałoby długotrwałego znaczenia dla istnienia i rozwoju wszechświata, mało mnie obchodziliby ludzie przyszłości lub ludzie daleko ode mnie. Niech żyją jak chcą.

Wyobraźnia też ma swój zasięg i prędkość, najskuteczniej sięga najbliżej. Myślę, że w tym wątku najbardziej chodzi właśnie o ten krótki zasięg. W szczególności, o takie miejsca jak nasze forum. Ale w praktyce i o inne kręgi znajomych, tak wirtualne jak i realne, a także o życie rodzinne. Nawet polityka to już wyższy stopień abstrakcji, a co dopiero globalna ekologia lub w ogóle przyszłość ludzkości i wszechświata... Bliższa ciału koszula niż sukmana.

Chodziło mi o coś innego, o poczucie pewnej wspólnoty, braterstwa z innymi ludźmi. A jeżeli jesteśmy tylko przypadkowym efektem ubocznym ewolucji, to relacje nie mają większego znaczenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21422
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:18, 03 Sie 2020    Temat postu:

Cytat:
jeżeli jesteśmy tylko przypadkowym efektem ubocznym ewolucji, to relacje nie mają większego znaczenia.


Dlaczego ubocznym???
Czy ewolucja ma produkty główne i uboczne?

Relacje są po prostu potrzebne.

Ostatnio slucham trochę: lepiej mieć rację czy relację.
Wystarczy włączyć telewizor i wsłuchać się w pierwszą lepszą debatę na antenie. Najczęściej trudno cokolwiek zrozumieć, bo rozmówcy wchodzą sobie w zadanie, przekrzykują się i obrażają. Debata publiczna stała się synonimem areny, gdzie walkę na słowa toczą mniej lub bardziej wygadani gladiatorzy.

I taki właśnie model debatowania przenosi się na nasze lokalne poletka: publiczne dyskusje, spotkania, sesje rady gminnej, a nawet te domowe, „u cioci na imieninach”. Mur pomiędzy ludźmi, grupami, opiniami urasta do takich rozmiarów, że wydaje się nie do przebycia. Strach przed agresją, wyśmianiem czy hejtem, tak powszechnym na forach internetowych, skutecznie zniechęca do angażowania się i wypowiadania, zwłaszcza na tematy dotyczące spraw publicznych.

W kontrze do tych tendencji wyszli inicjatorzy i realizatorzy projektu „Rozmowy przy wspólnym stole” z Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego, która model dobrej rozmowy wypracowuje i testuje wspólnie z mieszkańcami w bibliotekach! Właśnie toczą się pierwsze dobre rozmowy na temat…świętowania stulecia niepodległości Polski i odpowiedzi na pytanie „czym jest dla mnie niepodległość”?
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 21:25, 03 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:51, 04 Sie 2020    Temat postu:

Semele napisał:
Cytat:
jeżeli jesteśmy tylko przypadkowym efektem ubocznym ewolucji, to relacje nie mają większego znaczenia.


Dlaczego ubocznym???
Czy ewolucja ma produkty główne i uboczne?


W sensie nie będącym celem ewolucji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:58, 04 Sie 2020    Temat postu: Re: Ogólna refleksja na temat życia

Kruchy04 napisał:
Mamy jedno życie, tu na Ziemi, dlaczego mielibyśmy być dla siebie nawzajem niemili?
Chyba lepiej spędzić ten czas w ładzie i spokoju, co nie?

...
wolę żyć w świecie gdzie jest mi dobrze, a żeby mi było dobrze, muszą panować takie warunki aby każdy był bezpieczny, między innymi.

To co dobre a to co złe można prosto wydedukować z naszych naturalnych pobudek.

Cenny temat. :brawo:
W jego kontekście jeszcze przemyślenia na temat chociażby naszego forum. Spójrzmy na postawy, zachowania dyskutantów, którzy różne rzeczy piszą. Niezależnie od ich treści merytorycznej skłaniają one (przynajmniej wg mnie) do fundamentalnej refleksji nad naturą ludzką. Chodzi mi tu np. o sam fakt napastliwości, hejtu, agresji.
Są ludzie, którzy wciąż uważają, że konflikty między ludźmi, jakie się dzieją, wynikają z niedostatecznego dostępu zasobów, np. pożywienia. Wg mnie jest to naiwna ocena. Spójrzmy na aktywność użytkowników naszego forum - wszyscy na nim są raczej najedzeni, na głowę im woda nie leci. A jeżeli nawet ta woda by leciała, to zaatakowanie kogoś, kto odczyta napastliwe słowa z odległości często setek kilometrów, tego problemu nie naprawi, ani nawet nijak nie przybliży do jego naprawienia.
Zatem powody do okazywania sobie niechęci, pogardy, złości, czy innych form napastliwości muszą być zatem inne niż wynikające z tego, że ludzie oczekują, iż wykazując agresje coś zdobędą, na czymś zarobią pieniądze, osiąganą jakąś praktyczną korzyść. Nie, wszyscy wiedzą, że żadnej praktycznej korzyści z napisania komuś "głupi jesteś", czy "ale napierdoliłeś głupoty w tym poście" się nie osiągnie. Dlaczego więc ludzie tak reagują?...
- Wg mnie MUSI BYĆ JAKAŚ PRZYCZYNA W ICH NATURZE.
Z właściwie nieokreślonych powodów, wielu ludzi PO PROSTU CHCE WYRAŻAĆ AGRESYWNE UCZUCIA.
Te uczucia ludzie wyrażają spontanicznie, niezależnie od światopoglądu, wykształcenia (to wpływa na SAME FORMY, ale nie na chęć), wiedzy. Wielu ludzi z upodobaniem będzie pluło na innych - będzie tak robiło, zupełnie bezinteresownie. Ci ludzie, gdy ich spytasz "dlaczego to robisz?" nie udzielą racjonalnej odpowiedzi. Oni tak czują, tak wzywa ich do działania jakaś część ich natury.
A przecież mogliby okazywać sobie wyłącznie życzliwość i sympatię. Tak samo nic by się merytorycznie nie stało, tak samo nie zarobiliby na tym pieniędzy, nie zyskali nic, jak w sytuacji, gdy z upodobaniem wyklinają, poniżają, hejtują.
Jest GŁĘBOKIE ROZDARCIE LUDZKIEJ NATURY pod kątem układania sobie relacji z otaczającymi nas ludźmi i światem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21422
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:23, 04 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
Semele napisał:
Cytat:
jeżeli jesteśmy tylko przypadkowym efektem ubocznym ewolucji, to relacje nie mają większego znaczenia.


Dlaczego ubocznym???
Czy ewolucja ma produkty główne i uboczne?


W sensie nie będącym celem ewolucji.


Chodzi Tobie zapewne, że nikt nie zaplanował człowieka?
Ty uważasz, że życie człowieka będzie tylko wtedy sensowne gdy człowiek został zaplanowany?

Można spojrzeć na to zupełnie inaczej. Zobacz ile chwastów rośnie na polu.
Okazuje się jednak, że mogą one szkodzić roślinom uprawnym a jednocześnie być użyte jako lekarstwo.
Na przykład:
W ziołolecznictwie ludowym wykorzystywano gotowane liście kąkolu do czyszczenia i leczenia wrzodów i innych chorób skórnych. Dla powstrzymania krwawienia trzymano korzeń kąkolu pod językiem. Nasion używać miano jako środka moczopędnego i do „pędzenia miesięcznego”[12]. Dawniej także przy żółtaczce i glistnicy[35]. Kąkol stosowano także do leczenia kataru – po utłuczeniu nasion moczono je w occie, suszono i wąchano[

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:49, 04 Sie 2020    Temat postu:

Semele napisał:

Chodzi Tobie zapewne, że nikt nie zaplanował człowieka?
Ty uważasz, że życie człowieka będzie tylko wtedy sensowne gdy człowiek został zaplanowany?

Może nawet nie tyle, że nie został zaplanowany, co jego istnienie nie posiada głębszego sensu i celu.

Semele napisał:

Można spojrzeć na to zupełnie inaczej. Zobacz ile chwastów rośnie na polu.
Okazuje się jednak, że mogą one szkodzić roślinom uprawnym a jednocześnie być użyte jako lekarstwo.

Z tym że człowiek nie jest rośliną, jest istotą wysoko świadomą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21422
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:17, 04 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
Semele napisał:

Chodzi Tobie zapewne, że nikt nie zaplanował człowieka?
Ty uważasz, że życie człowieka będzie tylko wtedy sensowne gdy człowiek został zaplanowany?

Może nawet nie tyle, że nie został zaplanowany, co jego istnienie nie posiada głębszego sensu i celu.

Semele napisał:

Można spojrzeć na to zupełnie inaczej. Zobacz ile chwastów rośnie na polu.
Okazuje się jednak, że mogą one szkodzić roślinom uprawnym a jednocześnie być użyte jako lekarstwo.

Z tym że człowiek nie jest rośliną, jest istotą wysoko świadomą.


Tak???
Ja też tak uważam.
Czy ewolocja promuje konkol( biblijne) czy człowieka??

Zobacz jaka piękna jest ta łąka. Myślisz, że to dla Ciebie??


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 15:19, 04 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:04, 04 Sie 2020    Temat postu:

Semele napisał:

Czy ewolocja promuje konkol( biblijne) czy człowieka??

Lepiej nie pytać co jest celem ewolucji, a przyjąć, że to ewolucja jest celem.



Semele napisał:

Zobacz jaka piękna jest ta łąka. Myślisz, że to dla Ciebie??

I dla Ciebie też :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8336
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:31, 04 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
Lepiej nie pytać co jest celem ewolucji, a przyjąć, że to ewolucja jest celem.

to może lepiej realizować swoje własne cele, nie zależnie czy dane od Boga, czy ewolucji ... bo o tych cele i tak są bez znaczenia ....

Cytat:
I dla Ciebie też :)

tak trzymaj :wink: , fedor odpocznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:02, 04 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
Nie wiem, co ma wspólnego ból palca do miłości.

Chociażby to, że w obu przypadkach dla odczuwającego istotne jest odczucie, a nie reakcja chemiczna. Boli cię tak samo niezależnie od tego, czy teoria z reakcją chemiczną jest prawdziwa czy fałszywa. Badanie reakcji może być ciekawe z wielu względów i przydatne pod wieloma względami, ale wynik takich badań to nie jest ból. I tak samo to nie jest miłość. Myślę, że to nie jest kontrowersyjna teza i że się z nią zgadzasz?

W sumie, wyniki takich badań dają badaczowi co najwyżej do ręki narzędzie pozwalające mu wpływać w jeszcze jeden sposób na to, czy go w przyszłości zaboli albo kogo i jak w przyszłości pokocha. To już jest jednak zupełnie inna para kaloszy.

blackSun napisał:
Moim zdaniem, jeżeli nie ma zrozumienia, to najlepiej zaprzestać dyskusji, zamiast lecieć w epitety.

To zależy od okoliczności. Tym bardziej, że brak zrozumienia jest rzeczą często spotykaną i gdybyśmy rozmawiali tylko z tymi, którzy nas od początku rozumieją, to niewielu mielibyśmy rozmówców. A rozmowy to byłyby w sumie mało rozwijające i dla nas i dla nich; coś tak jak w klubie wzajemnej adoracji. To rzecz jasna wygląda zupełnie inaczej w środowisku naukowym, ale i istota rozumienia jest tam na czymś zupełnie innym oparta (nauka jest obiektywna, światopogląd jest subiektywny), a do tego cel dyskusji należy z konieczności do innej kategorii, bo metody weryfikacji jego osiągnięcia są kompletnie inne.

blackSun napisał:
Chodziło mi o coś innego, o poczucie pewnej wspólnoty, braterstwa z innymi ludźmi. A jeżeli jesteśmy tylko przypadkowym efektem ubocznym ewolucji, to relacje nie mają większego znaczenia.

Jakże nie mają? Znaczenie ich polega zawsze po prostu na tym, że są one dla nas przydatne: ich skutki odczuwamy (!) jako dla nas korzystne. Obojętne, co kto uważa za prawdziwy mechanizm odpowiedzialny za takie odczucia. Odczucia są takie same; odczucia to nie mechanizmy, odczucia mamy a mechanizmy sobie do nich dobieramy tak, by nam się o tych odczuciach wygodnie i praktycznie mówiło i myślało!


Semele napisał:
Relacje są po prostu potrzebne.

Dokładnie.


Michał napisał:
wszyscy wiedzą, że żadnej praktycznej korzyści z napisania komuś "głupi jesteś", czy "ale napierdoliłeś głupoty w tym poście" się nie osiągnie. Dlaczego więc ludzie tak reagują?...

Sądzę, że główne przyczyny tego są cztery, a ich waga zależy od konkretnego przypadku: (1) frustracja brakiem oczekiwanej reakcji, (2) potrzeba dodania sobie animuszu, (3) chęć przekierowania uwagi na mniej śliski temat, (4) zły przykład idący z mediów publicznych. Co do tych dwóch pierwszych, pisałem o nich nieco wyżej; zacytuję bo tak najszybciej:

wuj napisał:
Tymczasem jest jednak faktycznie tak, że poczucie beznadziei skutkuje zgorzknieniem i - zupełnie jak w depresji - albo zobojętnieniem albo agresją. Pewno w ten sposób psychika broni się przed sprzężeniem zwrotnym grożącym pełnym kolapsem: gdy człowieka przytłacza wrażenie, że wszystko co robi trafia w pustkę, to każda dodatkowa myśl o otaczającym go złu wobec którego jest on bezsilny tylko pogarsza jego samopoczucie, prowadząc do efektu kuli śnieżnej: szybko rusza niepohamowana już lawina. Psychika broni się więc przed stoczeniem się w przepaść wraz z niepohamowaną lawiną. Broni się z jednej strony blokując wszelkie bolące odczucia empatii, a z drugiej strony - budując protezę własnej wartości w prosty sposób: poprzez tępą agresję wobec otoczenia. Bezmyślny agresor czuje się bowiem dowartościowany zarówno faktem, że "pokazał temu bydłu", jak i wrogą reakcją swoich ofiar ("A nie mówiłem, że to jest tępe bydło? Jak zwykle miałem rację! I miałem rację, dając im po ryju! Dobrze im tak!").

Dlatego myślę, że już przy pierwszych przejawach takiego zachowania warto próbować wybadać, w którym momencie urwał się kontakt z dyskutantem reagującym agresją. Jeśli agresja faktycznie wzięła się z frustracji, to pewne - może i drastyczne - zejście z poziomem abstrakcji na rzeczy bardziej fundamentalne może uzdrowić atmosferę. No i niewykluczone zresztą, że takich zejść na niższe partie potrzeba kilku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31055
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:37, 04 Sie 2020    Temat postu:

[quote="wujzboj"]
blackSun napisał:
Michał napisał:
wszyscy wiedzą, że żadnej praktycznej korzyści z napisania komuś "głupi jesteś", czy "ale napierdoliłeś głupoty w tym poście" się nie osiągnie. Dlaczego więc ludzie tak reagują?...

Sądzę, że główne przyczyny tego są cztery, a ich waga zależy od konkretnego przypadku: (1) frustracja brakiem oczekiwanej reakcji, (2) potrzeba dodania sobie animuszu, (3) chęć przekierowania uwagi na mniej śliski temat, (4) zły przykład idący z mediów publicznych. Co do tych dwóch pierwszych, pisałem o nich nieco wyżej; zacytuję bo tak najszybciej:

wuj napisał:
Tymczasem jest jednak faktycznie tak, że poczucie beznadziei skutkuje zgorzknieniem i - zupełnie jak w depresji - albo zobojętnieniem albo agresją. Pewno w ten sposób psychika broni się przed sprzężeniem zwrotnym grożącym pełnym kolapsem: gdy człowieka przytłacza wrażenie, że wszystko co robi trafia w pustkę, to każda dodatkowa myśl o otaczającym go złu wobec którego jest on bezsilny tylko pogarsza jego samopoczucie, prowadząc do efektu kuli śnieżnej: szybko rusza niepohamowana już lawina. Psychika broni się więc przed stoczeniem się w przepaść wraz z niepohamowaną lawiną. Broni się z jednej strony blokując wszelkie bolące odczucia empatii, a z drugiej strony - budując protezę własnej wartości w prosty sposób: poprzez tępą agresję wobec otoczenia. Bezmyślny agresor czuje się bowiem dowartościowany zarówno faktem, że "pokazał temu bydłu", jak i wrogą reakcją swoich ofiar ("A nie mówiłem, że to jest tępe bydło? Jak zwykle miałem rację! I miałem rację, dając im po ryju! Dobrze im tak!").

Dlatego myślę, że już przy pierwszych przejawach takiego zachowania warto próbować wybadać, w którym momencie urwał się kontakt z dyskutantem reagującym agresją. Jeśli agresja faktycznie wzięła się z frustracji, to pewne - może i drastyczne - zejście z poziomem abstrakcji na rzeczy bardziej fundamentalne może uzdrowić atmosferę. No i niewykluczone zresztą, że takich zejść na niższe partie potrzeba kilku.

Ja bym to określił POCZUCIEM SPEŁNIENIA, czyli przekonaniem, że jest jest się wartością, czegoś się dokonało (w życiu), że jest się godnym zainteresowania i szacunku innych, jak i dla samego siebie.
Z tym jest jednak pewien dość fundamentalny problem. Bo w naszym poczuciu spełnienia jest zaszyta pewna postać dualistycznej sprzeczności. Z jednej strony chcielibyśmy być uznawani za wartościowych BEZWARUNKOWO. To nie może przecież być tak, że czyjaś kapryśna decyzja, czyjeś (może błędne) przekonanie decydowałaby o tym, czy ja - w końcu człowiek, istota autonomiczna, może (dla tych co w to wierzą) obdarzona wolną wolą - mam się tak bardzo martwić, czy jakiś Iksiński, bądź Ygrekowska mnie raczą docenić. Więc chcielibyśmy powiedzieć tym wszystkim, którzy nam stawiają jakieś warunki przed uznaniem naszej wartości: "gońcie się! Ja sam jestem wartością, która od niczyjego kaprysu zależeć nie będzie!". I odrzucają zasadę zewnętrznego uznania swojej wartości.
To jednak nie jest cała prawda o sprawie, bo mamy tu też trochę komplementarne, a trochę sprzeczne odczucie, ideę, emocję. Wynika ona z tego, że jeślibyśmy tak sobie sami ustalali swoją wartość, to byłoby to ZA ŁATWE. Czujemy podświadomie, że to nic prostszego samemu sobie zadeklarować: jestem najmądrzejszy i najwspanialszy na świecie, nikt mi do pięt nie dorasta, moja wartość przekracza o eony wartość jakiejkolwiek innej istoty. Tak sobie POWIEDZIEĆ w końcu może KAŻDY! Jeśli bowiem teraz uznamy zasadę, że wartość jest bezwarunkowa, że możemy sobie ją po prostu zadeklarować i tak już będzie, to wszyscy tak mają! Nikt tu się nie wyróznia. Każdy przecież też może się ogłosić za lepszego od nas. Więc wypadałoby tu jednak mieć coś dodatkowe, jakiś ARGUMENT I POWÓD. Tylko co ma nim być?...
- Narzucającym się rozwiązaniem jest właśnie rywalizacja, starcie, zdominowanie kogoś. I stąd cały ten "bigos"... :shock:

Nasz umysł i emocje oscylują gdzieś pomiędzy tymi - jakoś sprzecznymi - opcjami: bezwarunkowości i wygrania w ramach jakiejś "gry", wykazania swojej kompetencji i wyższości. Umysł wciąż nie może się do końca pogodzić ani z jedną, ani z drugą opcją w czystej postaci. Rezygnując z bezwarunkowego uznania naszej wartości, wyruszamy na niepewne wody nieustannej walki o wartość - walki, której końca właściwie nie widać. Z drugiej jednak strony, rezygnując z walki, czujemy że nasze jestestwo zaczyna żeglować do jakiejś postaci zwinięcia się, do uznania czczych deklaracji, czegoś nic nas (ani nikogo) nie kosztującego, a więc jakby bez wartości, bez znaczenia. A co to jest za wartość i znaczenie nas, skoro jego osiągnięcie samo jest takie bez odpowiedniej "zapłaty", które jest tak "na pstryk"?... Jeśli coś nie posiada ceny, to nie posiada też i wartości!...
W chrześcijaństwie wchodzi w tym momencie ofiara Jezusa - który z jednej strony kocha bezwarunkowo, a z drugiej dla człowieka płaci trudną do wyobrażenia cenę cierpienia i poniżenia. Czyni to DLA CZŁOWIEKA, aby człowieka wywyższyć, uznać za godnego istnienia. Dlatego właśnie chrześcijaństwo JEST ROZWIĄZANIEM tego dylematu znaczenia i wartości człowieka. Oczywiście dla tych, którzy ten układ z Bogiem zaakceptują, którzy w ten układ uwierzą...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 22:39, 04 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:04, 05 Sie 2020    Temat postu:

wujzboj napisał:
blackSun napisał:
Nie wiem, co ma wspólnego ból palca do miłości.

Chociażby to, że w obu przypadkach dla odczuwającego istotne jest odczucie, a nie reakcja chemiczna. Boli cię tak samo niezależnie od tego, czy teoria z reakcją chemiczną jest prawdziwa czy fałszywa. Badanie reakcji może być ciekawe z wielu względów i przydatne pod wieloma względami, ale wynik takich badań to nie jest ból. I tak samo to nie jest miłość. Myślę, że to nie jest kontrowersyjna teza i że się z nią zgadzasz?

W sumie, wyniki takich badań dają badaczowi co najwyżej do ręki narzędzie pozwalające mu wpływać w jeszcze jeden sposób na to, czy go w przyszłości zaboli albo kogo i jak w przyszłości pokocha. To już jest jednak zupełnie inna para kaloszy.

Nadal nie widzę wspólnego mianownika między bólem palca i miłością. Ten pierwszy jest odczuciem fizycznym ten drugi jest uczuciem psychicznym, a bywa także (nie wchodząc w szczegóły) miłość duchowa.

wujzboj napisał:

blackSun napisał:
Moim zdaniem, jeżeli nie ma zrozumienia, to najlepiej zaprzestać dyskusji, zamiast lecieć w epitety.

To zależy od okoliczności. Tym bardziej, że brak zrozumienia jest rzeczą często spotykaną i gdybyśmy rozmawiali tylko z tymi, którzy nas od początku rozumieją, to niewielu mielibyśmy rozmówców. A rozmowy to byłyby w sumie mało rozwijające i dla nas i dla nich; coś tak jak w klubie wzajemnej adoracji. To rzecz jasna wygląda zupełnie inaczej w środowisku naukowym, ale i istota rozumienia jest tam na czymś zupełnie innym oparta (nauka jest obiektywna, światopogląd jest subiektywny), a do tego cel dyskusji należy z konieczności do innej kategorii, bo metody weryfikacji jego osiągnięcia są kompletnie inne.

Skoro mówiłeś o sytuacji braku zrozumienia prowadzącej do agresywnych odzywek, to ten temat kontynuowałem. A to że niezgoda może być kreatywna, to inna para kaloszy.

wujzboj napisał:

blackSun napisał:
Chodziło mi o coś innego, o poczucie pewnej wspólnoty, braterstwa z innymi ludźmi. A jeżeli jesteśmy tylko przypadkowym efektem ubocznym ewolucji, to relacje nie mają większego znaczenia.

Jakże nie mają? Znaczenie ich polega zawsze po prostu na tym, że są one dla nas przydatne: ich skutki odczuwamy (!) jako dla nas korzystne. Obojętne, co kto uważa za prawdziwy mechanizm odpowiedzialny za takie odczucia. Odczucia są takie same; odczucia to nie mechanizmy, odczucia mamy a mechanizmy sobie do nich dobieramy tak, by nam się o tych odczuciach wygodnie i praktycznie mówiło i myślało!

Przydatność relacji międzyludzkich w sytuacji gdy i tak wszystko dąży do nicości (poza niezbędnym minimum) jest wyłącznie kwestią gustu. Kto lubi ten ma, kto nie, ten nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:00, 06 Sie 2020    Temat postu:

blackSun napisał:
Nadal nie widzę wspólnego mianownika między bólem palca i miłością. Ten pierwszy jest odczuciem fizycznym ten drugi jest uczuciem psychicznym, a bywa także (nie wchodząc w szczegóły) miłość duchowa.

Jakie to ma znaczenie, jeśli ktoś jedno i drugie uważa za "jedynie reakcję chemiczną"? Chodzi o to, że reakcja czy nie reakcja, ważne jest odczuwanie a nie mechanizm, jaki się przypisuje pochodzeniu tego odczuwania.

blackSun napisał:
Przydatność relacji międzyludzkich w sytuacji gdy i tak wszystko dąży do nicości (poza niezbędnym minimum) jest wyłącznie kwestią gustu. Kto lubi ten ma, kto nie, ten nie.

Ej tam. Jeśli ci przywalę łomem po łapach, to odbierzesz to jako niekorzystne niezależnie od tego, czy twoim zdaniem wszystko dąży do nicości, czy do czegoś innego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 4:51, 06 Sie 2020    Temat postu:

wujzboj napisał:
blackSun napisał:
Nadal nie widzę wspólnego mianownika między bólem palca i miłością. Ten pierwszy jest odczuciem fizycznym ten drugi jest uczuciem psychicznym, a bywa także (nie wchodząc w szczegóły) miłość duchowa.

Jakie to ma znaczenie, jeśli ktoś jedno i drugie uważa za "jedynie reakcję chemiczną"? Chodzi o to, że reakcja czy nie reakcja, ważne jest odczuwanie a nie mechanizm, jaki się przypisuje pochodzeniu tego odczuwania.

Nastawienie ma znaczenie. Trywializacja życia prowadzi do mniejszego poszanowania życia. Stąd więc m.in. postawy akceptacji dla eutanazji, aborcji a nawet samobójstwa.

wujzboj napisał:

blackSun napisał:
Przydatność relacji między
ludzkich w sytuacji gdy i tak wszystko dąży do nicości (poza niezbędnym minimum) jest wyłącznie kwestią gustu. Kto lubi ten ma, kto nie, ten nie.

Ej tam. Jeśli ci przywalę łomem po łapach, to odbierzesz to jako niekorzystne niezależnie od tego, czy twoim zdaniem wszystko dąży do nicości, czy do czegoś innego.

To ma być argument na rzecz przydatności relacji? :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin