Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Plusy bycia ateistą
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:08, 18 Kwi 2009    Temat postu: Plusy bycia ateistą

Proszę o uzupełnianie braci ateistów i siostry ateistki i komentarze oraz polemiki braci teistów i siostry teistki

(gwoli wyjaśnienia - jestem ateistą, który ma do siebie dystans)

+ Mam tylko jedno życie, nie będzie żadnego życia pozagrobowego. Żaden byt absolutny nie rozliczy mnie z mojego życia. Mogę zrobić to tylko ja. Dzięki temu koncentruję się na TU I TERAZ i robię to co jest w zgodzie ze mną, a nie czymś innym. Oczywiście zaraz padnie argument o moralności,
ale o tym zaraz :) Wszystko co robię jest ADEKWATNE i na SWOIM MIEJSCU. Nie muszę się odnosić do absolutnych wzorców i nie czuję napięcia z tym związanego. W tym sensie ateizm jest dla mnie afirmacją życia.

+ Nie muszę przestrzegać tych przykazań i zasad moralnych, o których mówi dekalog, Kościół i inne instytucje religijne. Sam przewiduję konsekwencję swoich czynów, odnoszę je do moich celów, więc moja moralność jest kontekstualna, a jedyne co ją ogranicza to moje własne, świadomie wybrane aksjomaty. Nie jestem przy tym aspołeczny, czy antyspołeczny, ponieważ moim "najgłówniejszym", świadomie przyjętym przykazaniem jest:

"Zawsze wybieraj taką drogę postępowania, która w konsekwencji prowadzi do zmniejszenia puli cierpienia własnego i innych"

+ Nie wierzę w życie wieczne. To właśnie mnie cieszy. Mam przeżyć to co mam przeżyć, a potem uda się do krainy wiecznej fazy NREM :) Gdy umrę urodzą się inne istoty ludzkie. Nie mam żadnej Karmy, ani duszy,
która zostanie zadrukowana moimi uczynkami. Inny człowiek, który się urodzi nie będzie mną. Nie będzie miał ze mną nic wspólnego, a mimo to
w pewnym sensie będzie łączyć nas fakt współstanowienia kontinuum nieskwantowanej rzeczywistości (tak staram się ją postrzegać). To mnie motywuje dla tego, by działać w celu poprawiania świata.

+ Wiem, że nie dostanę żadnej nagrody czy kary za to, że cierpię. Nie muszę przyjmować religijnych uzasadnień cierpienia, tylko wziąć się za nie całym sobą i uczciwie przyznać się, że w życiu chodzi mi tylko o to by nie cierpieć. Trudno jednak posądzić mnie o to, że jestem skrajnym
sukinsynem, który dba tylko o własne nie-cierpienie, ponieważ moje nie-cierpienie jest uwarunkowanem (między innymi) nie-cierpieniem innych ludzi.

+ Pomóc mogę sobie jedynie ja sam i ludzie mi bliscy. Ewentualnie Bogowie, czy jakieś metafizyczne byty, w które uwierzę, nie dając im jednak atrybutu absolutności (wszystkie mechanizmy vide samospełniające się proroctwa, pleceba etc. będą działać nadal). W dowolnej chwili mogę je zmienić bez poczucia winy. Można tak się wytrenować, by móc uwierzyć we wszystko :)

+ Nie muszę dzielić ludzi na wierzących i niewierzących, ani martwić się,
że ci niewierzący lub wierzący mają gorzej. Martwić mogę się kontekstualnie - gdy widzę, że konkretna droga obrana przez człowieka
sprawia, że cierpi i w bliższej i dalszej perspektywie.

+ Bardzo lubię się śmiać. Zwłaszcza z hardcorowych żartów. Dzięki temu że jestem ateistą mogę śmiać się zarówno z ateistów i teistów i nikt mnie z tego nie rozliczy. Nie muszę odczuwać wyrzutów sumienia związanych
z np. zachwycania się bluźnierczą sztuką.

+ Świat nie jest sam w sobie, ani dobry ani zły (wiele koncepcji religijnych dzieli tak świat, albo mówi np. że jest tylko dobry, a dobro to brak zła). Jest dla mnie taki jak ja go widzę. Nie jestem uwiązany do narzuconego mi widzenia świata. Mogę dążyć do tego by go widzieć, tak jak chcę go widzieć.

Jak coś jeszcze wpadnie mi do głowy, to napiszę.

Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Sob 16:18, 18 Kwi 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:40, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Gdyby do plusów dołączyć tylko jeden więcej, a mianowicie ten, że ateizm jest prawdziwy i naprawdę byłby prawdziwy, to cała reszta plusów byłaby rzeczywiście plusowa.

Tak w ogóle, to również pozdrawiam, podoba mi się twoje użycie logiki w poście o wuizmie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:44, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Ja już jakiś czas nie dyskutuję nad tym, czy ateizm i teizm są prawdziwe czy nie, ponieważ (w największym mega-uproszczeniu) uważam, że wszystkie
super rozbudowane argumentacje obu stron to tylko przykrywka dla tego,
że po prostu PREFERUJĄ konkretne podejście.

Dlatego też uważam, że ludzie nie powinni się spierać co jest prawdziwe, tylko co jest pragmatycznie lepsze. Swoim postem chciałem pokazać, że
powszechne przekonanie, że ateizm nic nie daje jest błędne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:10, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Ja uważam, że pogląd jest warty o tyle, o ile jest prawdziwy. To dla mnie jedyny dobry powód bycia teistą, ateista czy czymkolwiek.
Zauważ, że jeśli zakładasz pragmatyzm, to twoje plusy ateizmu mogą być tylko plusami dla ciebie. Bo nawet to czy coś jest pozytywne czy negatywne też jest względne (bo działające dla ciebie, a być może nie dla kogoś innego). Zatem punkty, które podałeś tak naprawdę nie są plusami (a tylko plusami dla ciebie), jeśli przyjąć pragmatyzm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:49, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Ja uważam, że pogląd jest warty o tyle, o ile jest prawdziwy. To dla mnie jedyny dobry powód bycia teistą, ateista czy czymkolwiek.


Dla mnie pragmatyzm jest wyznacznikiem prawdy. Właśnie dlatego, u mnie światopogląd ateistyczny wywołuje tzw. "odczucie prawdy". Nie wiem czym prawda jest dla Ciebie, więc trudno mi z tym polemizować.

Co do tego, że to tylko plusy dla mnie...

Tak, są plusami dla mnie, choć wielu ateistów by się pod nimi podpisało.
Nie próbuję stworzyć uniwersalnego katalogu plusów, tylko podać kilka
propozycji dowodzących, że nie tylko teizm może być pragmatyczny.

Ponadto uważam, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że spór pomiędzy ateizmem i teizmem jest nierozwiązywalny punktu widzenia nauki, logiki etc. etc. Dlatego w przyszłości będzie się raczej "reklamować" właśnie pragmatyczność obu tych światopoglądów. Uważam, to za daleko słuszniejszy sposób postępowania, aniżeli bezproduktywne kłótnie, które zawsze kończą się na tych samych stwierdzeniach.


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Nie 2:58, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:17, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Dokładnie dla mnie też pragmatyzm jest wyznacznikiem prawdy, dlatego jestem teistą, ale w żaden sposób nie przeszkadza mi to że ktoś jest ateistą.
No i nie wiedzę też innej "prawdy", odwołanie się do racjonalizmu ? Do rzeczywistości ? hihi

Co do plusów to też bym się pod nie podpisał, choć jestem teistą, więc to trochę dziwne, tylko co do tego życia po śmierci pewien nie jestem, chyba jednak zauploaduja nas do nowego matrixa i szoł mast gołon!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:36, 19 Kwi 2009    Temat postu:

NREM napisał:
Właśnie dlatego, u mnie światopogląd ateistyczny wywołuje tzw. "odczucie prawdy".

Zapewniam cię, że "bezproduktywne kłótnie" pozostaną, a nawet staną się bardziej bezproduktywne, kiedy ich przedmiotem będzie raczej "odczucie prawdy" niż sama prawda, ponieważ trudno rozmawiać o tym, które uczucie jest bardziej racjonalne czy bardziej logiczne (patrz: post Superstara, on po prostu czuje inaczej niż ty i fajnie że dzielicie się uczuciami). Mam nadzieję, że chociaż teoretycznie się z tym zgadzasz, bo jak rozumiem problem leży w tym, że nie wierzysz, że prawda może być w ogóle przez człowieka odkryta. A to juz inny temat. Ale skoro już go sobie dobrze przemyślałeś, to mi nic do tego...Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, co wydaje mi się fundamentem każdej budowli, ...że posłużę się tą analogią: to tak, jak gdyby zastanawiać się nad pozytywnymi cechami domów z cegły (ten prawdziwy dom),z tektury (plus ma taki, że jest bardzo lekki), dom w wyobraźni (plus ma taki, że każdy może go sobie szybko wybudować, w jakimkolwiek kształcie), domek zabawkowy (plus ma taki, że możesz wszędzie go zabrać) itd.itp. Albo uznać, że dyskusja jest bezproduktywna (bo przecież, każdy dom ma jakieś plusy) i rozmawiać o odczuciach mieszkania w tych różnych domach.

Jeśli "będzie się raczej reklamować pragmatyczność światopoglądów", to moim zdaniem nie wygra ani ateizm, ani teizm (typu chrześcijaństwo), a raczej coś z New Age.
Zresztą jeden twój punkt o tym mówi:
NREM napisał:
Pomóc mogę sobie jedynie ja sam i ludzie mi bliscy. Ewentualnie Bogowie, czy jakieś metafizyczne byty, w które uwierzę, nie dając im jednak atrybutu absolutności (wszystkie mechanizmy vide samospełniające się proroctwa, pleceba etc. będą działać nadal). W dowolnej chwili mogę je zmienić bez poczucia winy. Można tak się wytrenować, by móc uwierzyć we wszystko.

A to już nie będzie ateizm.
Nieco nierealistycznie postrzegasz człowieka, jeśli piszesz "metafizyczne byty, w które uwierzę, nie dając im jednak atrybutu absolutności(...) które dowolnie mogę zmienić bez poczucia winy". Znasz naturę człowieka, jeśli w coś zaczyna wierzyć, to nie potrafi za chwilę powiedzieć, nie muszę się tym przejmować, przecież jestem ateistą w gruncie rzeczy i tak naprawdę to w to nie wierzę. Znasz kogoś takiego, kto wierzy i nie wierzy zarazem?
Superstara cytat roku napisał:
...odwołanie się do (...) rzeczywistości ? hihi
Czy to "hihi" to jakiś argument?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:13, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Nie, ale trochę już na forach siedzę więc wiem do czego takie twierdzenie prowadzi, prowadzi do pragmatyzmu.

Cytat:
Ja uważam, że pogląd jest warty o tyle, o ile jest prawdziwy.
Czyli że jaki ?

Ostatnio zmieniony przez Superstar dnia Nie 13:16, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:38, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Superstar napisał:
Czyli że jaki ?

Czyli jeśli wierzę, że Bóg jest i on rzeczywiście istnieje, to jest to pogląd prawdziwy. Zaś jeśli wierzę, że Bóg jest, a on nie istnieje, to jest to pogląd błędny.
Wszyscy rozumieją pojęcie "prawdziwości" właśnie w takim znaczeniu (ty też), a tylko część filozofów próbuje mu nadać inne znaczenie, aby uniknąć wniosków płynących z przyjęcia tego "pierwotnego i naturalnego" znaczenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Nie 14:19, 19 Kwi 2009    Temat postu:

ależ jeśli bóg jistnieje to ateizm jest skrajnie niepragmatyczny...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:41, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
ależ jeśli bóg jistnieje to ateizm jest skrajnie niepragmatyczny...


Dlaczego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:52, 19 Kwi 2009    Temat postu:

No ale kwestia dotyczy poglądów a nie zgodności z empirią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Pon 13:04, 20 Kwi 2009    Temat postu:

a to nie może dotyczyć zgodności poglądów z empirią?
synteza, mon!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:40, 20 Kwi 2009    Temat postu:

No może ale jakie kryterium zastosować tam gdzie nie ma danych i być nie może ?
Czy istnieją krasnoludki ? Pragmatycznie nie? Czy istnieje mój niewidzialny przyjaciel, do czasu? Czy mój pogląd że nie śpię teraz jest prawdziwy ? Pragmatycznie tak, gorzej jak się obudzę. Więc w czym problem ? Sam sobie Panem, sam sobie wyznaczasz granice "rzeczywistości" .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:11, 22 Kwi 2009    Temat postu:

NREM napisał:
+ Mam tylko jedno życie, nie będzie żadnego życia pozagrobowego. Żaden byt absolutny nie rozliczy mnie z mojego życia. Mogę zrobić to tylko ja. Dzięki temu koncentruję się na TU I TERAZ i robię to co jest w zgodzie ze mną, a nie czymś innym. Oczywiście zaraz padnie argument o moralności,
ale o tym zaraz :) Wszystko co robię jest ADEKWATNE i na SWOIM MIEJSCU. Nie muszę się odnosić do absolutnych wzorców i nie czuję napięcia z tym związanego. W tym sensie ateizm jest dla mnie afirmacją życia.

Postawienie tutaj "+" jest konsekwencją wyobrażania sobie "bytu absolutnego" jako jakiegoś bezwzględnego sędziego, a życia wiecznego - jako podporządkowania się. Echem tego samego jest "nie muszę się odnosić do absolutnych wzorców i nie czuję napięcia z tym związanego".

Tymczasem rola Boga jako sędziego polega po prostu na tym, że tylko On wie, czy człowiek w danym momencie podjął naprawdę samodzielną decyzję o przyjęciu zbawienia, decyzję bazującą na jego poznaniu swej własnej natury, czy też ta decyzja była podjęta na skutek chwilowego impulsu. A rozliczasz się ze swojego życia tylko ty. Jeśli nie rozliczysz się uczciwie przed sobą, nikt - nawet Bóg - nie zrobi tego za ciebie.

Po drugie, zbawienie jest właśnie stanem, w którym MOŻESZ robić to, co jest w zgodzie z tobą, a nie z czymś innym (to zresztą wiąże się bezpośrednio z "po pierwsze"). Niebo jest stanem pełnej wolności woli, a nie stanem posłuszeństwa. Jest przy tym stanem pełnego zaufania Bogu - ale to jest tak naturalne, jak właśnie postępowanie zgodnie ze sobą, nie ma żadnego konfliktu.

To taki obraz obraz życia wiecznego zastępujesz w rzeczywistości obrazem końca siebie. Według mojego rachunku, jest to gigantyczny minus, a nie malutkie nawet plusiątko.

Na razie tyle, bo czas spać. O pozostałych punktach innym razem. (To też same minusy, z powodów podobnych do podanych powyżej: punkt odniesienia jest błędnie postawiony.)


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Śro 1:11, 22 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:22, 22 Kwi 2009    Temat postu:

Założenia, które poczyniłem w pierwszym plusie tyczyły się większości religii, gdzie istnieje koncepcja pośmiertnego rozliczenia, albo jakikolwiek absolut, który zawierałby w sobie jakieś określone zasady postępowania, którym można się sprzeniewierzyć (oczywiście wtedy nie byłby już absolutem, co nie przeszkadza nazywać tym mianem swych Bogów). A więc - życie bez rozliczenia i bez napięcia ;) Gites.

Twoje wyobrażenia na temat Boga i Zbawienia odbieram oczywiście jako reklamę, tego w co najbardziej "opłaca się" uwierzyć + tego co jest najbardziej pragmatyczne w tym życiu. A więc w kwestii pragmatyzmu:

- Mój światopogląd bezabsolutowo-bezbożny jest dla mnie dużo bardziej pragmatyczny. Tym bardziej, że byłem wierzący dosyć długo i mam porównanie.
Oczywiście zaraz padnie najbardziej arogancki intelektualnie argument, który już tu padał z "ust" Wuja na forum: nie byłeś "odpowiednio wierzący", albo "Twój kontakt z Bogiem nie był wystarczająco dobry, bo byś inaczej nie odszedł od wiary" etc. Od razu odpowiadam - "Nie byłeś odpowiednim ateistą; Nie wykorzystywałeś swojego ateizmu w odpowiedni sposób, bo inaczej byś zobaczył jak to fajnie i że nie odszedł byś od niego".

W kwestii życia pośmiertnego:

Cytat:
To taki obraz obraz życia wiecznego zastępujesz w rzeczywistości obrazem końca siebie. Według mojego rachunku, jest to gigantyczny minus, a nie malutkie nawet plusiątko.


Tak. I co w tym złego, że nie będę już istniał?
Ja nie widzę w tym żadnego problemu. Jeżeli ty widzisz to wierz dalej w życie pośmiertne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:58, 22 Kwi 2009    Temat postu:

NREM napisał:
Założenia, które poczyniłem w pierwszym plusie tyczyły się większości religii

Niezależnie od tego, czy trafiłeś z nimi, czy nie, powinieneś raczej porównywać z najbardziej pozytywnymi założeniami religii, a nie z przeciętnymi założeniami religii. Bo z drugiej strony stawiasz swoje podejście, które przecież uważasz za najbardziej pozytywne w ramach ateizmu, a nie przeciętne. Nie przeciętność jest tutaj ważna, bo nie ofertę przeciętną się wybiera, lecz ofertę najatrakcyjniejszą.

NREM napisał:
Oczywiście zaraz padnie najbardziej arogancki intelektualnie argument, który już tu padał z "ust" Wuja na forum

Wypraszam sobie :evil:. Kolega najwidoczniej coś pokręcił.

NREM napisał:
Mój światopogląd bezabsolutowo-bezbożny jest dla mnie dużo bardziej pragmatyczny. Tym bardziej, że byłem wierzący dosyć długo i mam porównanie.

Ja też byłem ateistą dość długo i mam porównanie; argument to jest więc robiący niewielkie wrażenie. I dlatego należy po prostu przedstawiać i analizować plusy i minusy. Przy czym warto pamiętać, że przesunięcie punktu odniesienia potrafi zmienić znak oceny na przeciwny. Punkt odniesienia - czyli optymalne stanowisko drugiej strony - musi być więc prawidłowo opisany.

Czy zgadzasz się z tym, że w moim obrazie życia wiecznego nie ma niczego, od czego warto byłoby uciekać?

NREM napisał:
I co w tym złego, że nie będę już istniał?

Jak ciebie nie będzie, to nic. Bo nicość nie wartościuje.

Natomiast mając życie wieczne, zyskujesz na dziś dzień perspektywę. Na dziś dzień. Nie mówię o przyszłości. Nie wartościuję z punktu widzenia nicości. Wartościuję z punktu widzenia tu i teraz. Różnica jest taka, jak pomiędzy ograniczonym i nieograniczonym. Tę różnicę perspektywy widać tym lepiej, im bardziej zbliża się wyobrażona ściana mająca stanowić kres.

Oczywiście, można się wyćwiczyć i pokochać ścianę... Przypomina się tu Dr. Strangelove: Jak przestałem się bać i pokochałem bombę:


    [link widoczny dla zalogowanych], lub jak przestałem się bać i pokochałem bombę
    USA/UK 1964, Stanley Kubrick
    Kilknij na fotografię, aby obejrzeć końcową scenę.
    [link widoczny dla zalogowanych]

Miłych lotów?


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Śro 22:04, 22 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 2:25, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Niezależnie od tego, czy trafiłeś z nimi, czy nie, powinieneś raczej porównywać z najbardziej pozytywnymi założeniami religii, a nie z przeciętnymi założeniami religii. Bo z drugiej strony stawiasz swoje podejście, które przecież uważasz za najbardziej pozytywne w ramach ateizmu, a nie przeciętne. Nie przeciętność jest tutaj ważna, bo nie ofertę przeciętną się wybiera, lecz ofertę najatrakcyjniejszą.


Wie wuj... do mnie najbardziej w takim razie przemawia wizja raju muzułmańskich męczenników. Po prostu wysadziłbym się gdzieś gdzie jest dużo ludzi i od razu trafiłbym do raju z 40 dziewicami do "dyspozycji". To jest dopiero atrakcyjna perspektywa! Atrakcyjna i niestety równie nieprawdopodobna co ta, o której mówisz ty. Mogę sobie chcieć, tylko co z tego? Wuj najwyraźniej lubi mieć nadzieję. Ja wolę nie mieć nadzieji, bo wtedy mam większą motywację do wykorzystania TU I TERAZ.

Cytat:
Wypraszam sobie :evil:. Kolega najwidoczniej coś pokręcił


Na własne oczy widziałem. Dużo wątków czytałem i już sobie nie przypomnę gdzie, ale wiem, że to było. Ale to jest zupełnie nieistotne dla rozmowy, więc pomińmy.

Cytat:
Ja też byłem ateistą dość długo i mam porównanie; argument to jest więc robiący niewielkie wrażenie. I dlatego należy po prostu przedstawiać i analizować plusy i minusy. Przy czym warto pamiętać, że przesunięcie punktu odniesienia potrafi zmienić znak oceny na przeciwny. Punkt odniesienia - czyli optymalne stanowisko drugiej strony - musi być więc prawidłowo opisany.


Tu już się objawia wyniosłość. Zakładasz, że poznałeś największe atuty zarówno ateizmu jak i teizmu i wybrałeś teizm, bo był lepszy; a ja poznałem lepsze ateizmu i gorsze teizmu i dlatego wybrałem ateizm?
Bez żartów.

Cytat:
Czy zgadzasz się z tym, że w moim obrazie życia wiecznego nie ma niczego, od czego warto byłoby uciekać?


Nie ma. Aczkolwiek jest dla mnie równie nierealistyczny jak to, że do mojego pokoju wejdzie zaraz Parmenides trzymający zestaw Happy-Meal z Mc Donalda.

Cytat:
Wartościuję z punktu widzenia tu i teraz.


A ja wartościuję z punktu widzenia tu i teraz i jakoś nie jestem w stanie uwierzyć w coś tak moim zdaniem absurdalnego jak Twoja perspektywa życia po śmierci. Wiem, że może Ci się lepiej żyje z taką perspektywą, ale ja chyba czułbym, że sam robię z siebie wała.

A za miłe loty dziękuję ;) Wolałbym jednak, byś mi życzył tych 40 dziewic ;)

P.S. - Nie miałem zamiaru wyśmiewać "pośmiertnego" elementu Twojego światopoglądu. Po prostu naprawdę uważam, że jest totalnie nierealistyczny. Nie będę przepraszał, bo nie sądzę, by biedny studencik mógłby jakoś urazić swoją pisaniną Twoje uczucia ;)


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Czw 2:27, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Budyy




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 14:15, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Niezależnie od tego, czy trafiłeś z nimi, czy nie, powinieneś raczej porównywać z najbardziej pozytywnymi założeniami religii, a nie z przeciętnymi założeniami religii. Bo z drugiej strony stawiasz swoje podejście, które przecież uważasz za najbardziej pozytywne w ramach ateizmu, a nie przeciętne. Nie przeciętność jest tutaj ważna, bo nie ofertę przeciętną się wybiera, lecz ofertę najatrakcyjniejszą.

Hey. A jakież to są te pozytywne założenia religii? To, że będę żył wiecznie z bozią, która w swoim objaiwniu jawi się jako postać, z którą wolałbym nie spędzić nawet 1 dnia. Nie dość, że zakładasz jej istnienie to jeszcze musisz założyć, że ta bozia jest tak atrakcyjna, że ta wieczność z nią będzie pasmem szczęścia. Strasznie dużo załozeń a u ich podstawy strasznie mało przesłanek. Ba, wiele przesłanek o tezie przeciwnej.
Założenia ateizmu są w porówaniu z tym dużo prostsze i dużo pewniejsze. One trzymają się świata rzeczywistego i w oparciu o ten świat konstruuję swoją bazę postępowania. A jeżeli bóg jest? Tutaj przytoczę rozbudowane założenie pascala. (od razu jest to odpowiedź dla dr entropii)
Skoro byt zwany bogiem jest bytem absolutnym to musi być absolutnie dobry albo absolutnie zły.

1. Jeżeli jest absolutnie dobry to i tak będę zbawiony (patrz apokastaza)
2. Jeżeli jest skrajnie zły to moja wiara jest warta funta kłaków bo niezaleznie od tego co zrobię i tak nie będę doskonały aby nie znaleźć się w "piekle"

Patrząc wiec dalej z praktycznego punktu widzenia wiara w bozię jest z której strony by nie patrzeć absolutnie niepraktyczna.



Cytat:
Kolega najwidoczniej coś pokręcił.

Kolega młodszy to i pamięć lepsza ma.

Cytat:
Czy zgadzasz się z tym, że w moim obrazie życia wiecznego nie ma niczego, od czego warto byłoby uciekać?

Jest. Już to napisałem. A nawet jeżeli by to była kraina OZ to i tak nie zmienia to faktu iż prwadopodobieństwo istnienia takiej krainy jest bliskie zera.

Cytat:
NREM napisał:
I co w tym złego, że nie będę już istniał?

Jak ciebie nie będzie, to nic. Bo nicość nie wartościuje.

Cytat:
Natomiast mając życie wieczne, zyskujesz na dziś dzień perspektywę.
No i co w tej perspektywie widzisz? Dziewice czy może fruwanie w obłokach. Nicość nie wartościuje ale wytwory naszej wyobraźnie również nie więc i tak masz tu remis.


PS. Z tymi dziewicami to kit. Już pomijajac fakt że dziewice są wysoce niepraktyczne w obsłudze to po wpuszczeniu mnie do tego raju po tygodniu nie byłoby dziewic.


Ostatnio zmieniony przez Budyy dnia Pią 14:28, 24 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:41, 24 Kwi 2009    Temat postu: Re: Plusy bycia ateistą

Plusy bycia ateista sa podobne jak plusy bycia zdrowym (racjonalizm, zdrowy rozsadek, odroznianie real od virtual, antyklerykalizm) nad byciem chorym (nerwica natrectw, neuroza, schizofrenia, urojenia, myslenie zyczeniowe, klerykalizm).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zeniu




Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 20:15, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Plusy bycia ateista sa podobne jak plusy bycia zdrowym (racjonalizm, zdrowy rozsadek, odroznianie real od virtual, antyklerykalizm)

A powyższe przeświadczenie może być objawem psychozy. Nie za dużo dr. House? "Lekarzu lecz się sam"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:02, 24 Kwi 2009    Temat postu:

wuj napisał:
nie ofertę przeciętną się wybiera, lecz ofertę najatrakcyjniejszą.
NREM napisał:
do mnie najbardziej w takim razie przemawia wizja raju muzułmańskich męczenników.

Jak rozumiem, mówisz to w zapale polemicznym?

Świadomie wybierana wiara jest świadectwem, jakie wierzący wystawia sobie przed sobą i przed innymi. Dlatego nie w każdych warunkach i nie dla każdego takie wybieranie jest najlepszym rozwiązaniem. Jak podarowanie dziesięciolatkowi samochodu jest niekoniecznie dobrym pomysłem, podobnie zachęcanie człowieka nieodpowiedzialnego do samodzielności umysłowej i emocjonalnej może mieć niepożądane skutki.

Atrakcyjność rajskich rozkoszy jest w podanym przez ciebie przykładzie przemieniania w skrajną nieatrakcyjość przez kilka czynników, które chyba powinny być dość oczywiste. Na przykład, rozkosze te uzyskiwane są ewidentnie cudzym kosztem. Przede wszystkim kosztem wysadzonych w powietrze (sam wybierasz, że poprzez ich cierpienie dostajesz się do raju), ale i kosztem wspomnianych dziewic (robisz sobie z nich wieczne niewolnice). O takich drobiazgach jak prymitywność idei "Kilkadziesiąt lat z jedną kobietą to nuda! Wieczność z czterdziestką do dopiero rozkosz!" czy nieodpowiedzialność pomysłu "ja tak wierzę, i choćbym się i mylił, to i tak pozabijam ludzi dla mojej wiary" już nie wspominam.

NREM napisał:
Wuj najwyraźniej lubi mieć nadzieję. Ja wolę nie mieć nadzieji, bo wtedy mam większą motywację do wykorzystania TU I TERAZ.

To zabawne. Bo dla mnie wykorzystanie TU I TERAZ ma znacznie więcej smaku, gdy nie postrzegam tego TU I TERAZ jako ulotnej chwili ulotnego życia (które po jego uleceniu nie będzie miało dla "mnie" żadnej wartości, łącznie z radościami i smutkami, jakie w tej chwili przeżywam), lecz jako części wieczności. Z jakichś powodów wolę otwarte przestrzenie bez granic, niż złote klatki.

Ale z reszty twojego postu wnoszę, że w gruncie rzeczy nie o tę atrakcyjność ci chodzi, o której piszesz otwartym tekstem, lecz o atraktyjność zupełnie inną:

wuj napisał:
Czy zgadzasz się z tym, że w moim obrazie życia wiecznego nie ma niczego, od czego warto byłoby uciekać?
NREM napisał:
Nie ma. Aczkolwiek jest dla mnie równie nierealistyczny jak to, że do mojego pokoju wejdzie zaraz Parmenides trzymający zestaw Happy-Meal z Mc Donalda.

Istota rzeczy polega więc na tym, że nieatrakcyjna jest dla ciebie wiara w coś, co wydaje ci się wymyślone. I takie podejście jest zupełnie zrozumiałe! W rzeczywistości, są zawsze dwie bariery atrakcyjności: pierwsza to nieatrakcyjność tego, co wydaje się nieprawdziwe (bo nie ma się nadziei, by to osiągnąć), a druga to nieatrakcyjność tego, co uważa się za niekorzystne lub nieważne (bo nie ma się powodu, by do tego dążyć).

Jak się domyślasz, nie podzielam twojej oceny realistyczności. Ponieważ nie uważam, aby świat nas oszukiwał, to tylko dwa scenatiusze uważam za na tyle prawdopodobne, aby warto było się nimi poważnie zajmować. Jeden to właśnie świat z abogiem i życiem ograniczonym do doczesności, a drugi - to świat z Bogiem będącym wszechmocną miłością i z życiem wiecznym. Którą wiarę wybrać? Jeśli nie brać pod uwagę emocjonalnych preferencji, to oba światy są równoważne: oba są tak samo logiczne i tak samo pasują do codziennego doświadczenia (zauważ, że gdy pomija się emocje, to wszelkie pytania w rodzaju "a jak się ma miłość Boga do istnienia zła" tracą sensu). Jeśli zaś wziąć pod uwagę emocje, wtedy świat z Bogiem natychmiast wyrywa się do przodu i jedyne, co jest mu potrzebne do ostatecznego zwycięstwa, to właśnie odpowiedź owo pytanie o obecność zła na świecie. Ponieważ uważam, że na to pytanie potrafię odpowiedzieć w sposób co najmniej zadawalający, problem wyboru pomiędzy ateizmem i teizmem jest dla mnie rozwiązany, i to raczej bezdyskusyjnie. Co nie znaczy, że odmawiam dyskusji, lecz że nie widzę dla dyskutanta żadnej kontrargumentacji o choćby śladowych szansach powodzenia. Do dyskusji zachęcam więc z pełnym spokojem ducha i umysłu :D.

NREM napisał:
A za miłe loty dziękuję ;) Wolałbym jednak, byś mi życzył tych 40 dziewic ;)

Ależ nie ma za co. To nie było życzenie, lecz aluzja do ateistycznego pokochania śmierci. I zupełnie niechcący wyszło, że - podobnie jak ów kowboj na bombie atomowej - nie miałbyś nic przeciwko temu, by spełniać się kosztem życia innych ludzi. Jak zresztą zaznaczyłem na początku, traktuję to jako zagalopowanie się w dyskusji, a nie jako rzeczywisty wyraz twoich kowbojsko-atomowych preferencji.


__________________________________________________________________________
PS.
wuj napisał:
Kolega najwidoczniej coś pokręcił
NREM napisał:
Na własne oczy widziałem. Dużo wątków czytałem i już sobie nie przypomnę gdzie, ale wiem, że to było.

Obejrzyj sobie filmik o tym, jak oczekiwania wpływają na postrzeganie świata, i więcej takich rzeczy nie pisz:

    Image hosted by [link widoczny dla zalogowanych]
    [link widoczny dla zalogowanych]
    Quirkology - The colour changing card trick.
    Kliknij na zdjęcie, żeby obejrzeć wideo na youtube.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:44, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Niepotrzebnie Wuj się napocił pisząc dlaczego te 40 dziewic nie jest dobrą wizją raju. Ja o tym doskonale wiem, a wizja prywatnego haremiku to tylko przenośnia, myślałem że to oczywiste. Jeżeli Wuj chce może sobie tam wstawić dowolnie inną wizję, która będzie w jakiś sposób bardzo atrakcyjna, to proszę bardzo, możliwości jest bez liku. Mój kolega,
któremu pokazywałem tę rozmowę stwierdził, że dla niego rajem, było by odczuwanie wiecznego orgazmu, z zanikiem habituacji do doświadczenia tegoż orgazmu i jakiegokolwiek cierpienia. Odpada wówczas argument moralny (wykorzystywanie innych dla własnych rozkoszy) i argument o "rzeczywistej nieatrakcyjności". Czy jest to prymitywne? Być może, ale dlaczego prymitywność nagrody dyskwalifikuje to, że podług subiektywnego doświadczenia orgazm jest czymś atrakcyjniejszym niż jakieś wyrafinowane, które może mieć Wuj na myśli?
Bo, Wuj wie lepiej co jest naprawdę atrakcyjne, a inni mają zakrzywienia poznawcze?

Cytat:
To zabawne. Bo dla mnie wykorzystanie TU I TERAZ ma znacznie więcej smaku, gdy nie postrzegam tego TU I TERAZ jako ulotnej chwili ulotnego życia (które po jego uleceniu nie będzie miało dla "mnie" żadnej wartości, łącznie z radościami i smutkami, jakie w tej chwili przeżywam), lecz jako części wieczności. Z jakichś powodów wolę otwarte przestrzenie bez granic, niż złote klatki.


A dla mnie ma więcej smaku, jeśli zdam sobie sprawę, że ta chwila jest ulotna i minie jak wszystko, więc nie trzeba się do niej przywiązywać. Konsekwencją nie przywiązywania się jest skupienie uwagi na doświadczeniu, zamiast na symulowaniu
jakiejkolwiek perspektywy przyszłościowej (np. życie po śmierci). A tak naprawdę wierzę, że to i tak są tylko środki do zdania sobie sprawy z iluzoryczności skwantowanego modelu rzeczywistości. Mój nieskwantowany model nie zakłada immanentno - absolutnego podziału rzeczywistości na jakieś chwile etc. Właśnie taka skwantowana wizja jest dla mnie klatką, która nie pozwala czerpać z doświadczenia. To, że Wuj preferuje inaczej, bądź ma inną strukturę motywacji nie dyskwalifikuje mojego podejścia.

Cytat:
Jak się domyślasz, nie podzielam twojej oceny realistyczności. Ponieważ nie uważam, aby świat nas oszukiwał, to tylko dwa scenatiusze uważam za na tyle prawdopodobne, aby warto było się nimi poważnie zajmować. Jeden to właśnie świat z abogiem i życiem ograniczonym do doczesności, a drugi - to świat z Bogiem będącym wszechmocną miłością i z życiem wiecznym.


Trzeci jest taki, że mamy świat z abogiem, w którym nie postulujemy istnienia rozróżnienia pomiędzy życiem doczesnym, a pośmiertnym, ze względu na założenie
ciągłej natury rzeczywistości. Czwarty natomiast jest świat z Bogiem, z takim samym założeniem. Podział zaproponowany przez Wuja jest więc niepełny.

Cytat:
Którą wiarę wybrać? Jeśli nie brać pod uwagę emocjonalnych preferencji, to oba światy są równoważne: oba są tak samo logiczne i tak samo pasują do codziennego doświadczenia (zauważ, że gdy pomija się emocje, to wszelkie pytania w rodzaju "a jak się ma miłość Boga do istnienia zła" tracą sensu).


Dla mnie świat z Bogiem i życiem pośmiertnym w ogóle nie pasuje do mojego codziennego doświadczenia. Do codziennego doświadczenia Wuja, najwyraźniej pasuje natomiast postrzeganie równoważności w kwestii pasowania obu scenariuszy
do codziennego doświadczenia. Znów zatem wchodzimy w zagadnienie pod tytułem:
"czy doświadczenie subiektywne Wuja (które jest jedynym uprawnionym sposobem
uprawiania metafizyki), jest lepszym "receptorem prawdy" niż doświadczenie innych ludzi. Podsumowując - stwierdzenie Wuja, że obie perspektywy są równie możliwe (równie prawdopodobne) jest nieuprawnione.

Oczywiście Wuj może mi zarzucić dokładnie to samo, że ja subiektywnie określam większe prawdopodobieństwo braku istnienia Boga. Tutaj mamy pat. Aczkolwiek Wuj próbuje i tak udowodnić, że wiara w Boga jest racjonalniejsza, ze względu na emocje.
Rozprawiam się z tym poniżej.

Cytat:
Jeśli zaś wziąć pod uwagę emocje, wtedy świat z Bogiem natychmiast wyrywa się do przodu i jedyne, co jest mu potrzebne do ostatecznego zwycięstwa, to właśnie odpowiedź owo pytanie o obecność zła na świecie. Ponieważ uważam, że na to pytanie potrafię odpowiedzieć w sposób co najmniej zadawalający, problem wyboru pomiędzy ateizmem i teizmem jest dla mnie rozwiązany, i to raczej bezdyskusyjnie.


By to obalić posłużę się następującą konstrukcją logiczną:

1. Możemy weryfikować nasze doświadczenia tylko poprzez odniesienie je do empirii w ramach podziału, który sami stworzyliśmy. Tyczą się one tylko życia doczesnego.

2. Mamy do wyboru: albo odnieść metody weryfikacji empirycznej do stworzenia światopoglądu w aspekcie życia pośmiertnego, lub zdanie się na zupełnie nieweryfikowalne fantazjowanie na temat życia pośmiertnego (mającym cechy myślenia życzeniowego).

3. Różnica między fantazjowaniem (mającym cechy myślenia życzeniowego), a weryfikacją empiryczną jest taka, że fantazjowanie jest dużo mniej pragmatyczne w życiu doczesnym (możemy nie wierzyć, że przejedzie nas rozpędzony samochód, gdy wskoczymy mu pod koła, co nie zmienia faktu, że zostaniemy rozjechani).

4. Wszelka znana nam pragmatyczność odnosi się do życia doczesnego. Albo konsekwentnie posługujemy się metodą weryfikacji empirycznej, która zawsze pozwalała nam być bardziej pragmatycznymi, albo ze względu na pragmatyczność (lepiej wierzyć, że po śmierci można zostać zbawionym, bo wtedy będziemy się lepiej czuć w życiu doczesnym) zawieszamy jej stosowanie.

5. Jeżeli to zrobimy, to sami przyznajemy się do myślenia życzeniowego, które w życiu doczesnym jest niepragmatyczne (nie pozwala na odpowiednią prognozę).

6. Przeciwstawiamy więc opartą, na metodzie weryfikacji empirycznej prognozę, że nie będzie życia po śmierci przeciw prognozie opartej na myśleniu życzeniowym.

7. Trzeba więc odpowiedzieć sobie na pytanie: "co bardziej przemawia do naszego odczucia prawdziwości":
a) stwierdzenie wskutek konsekwentnego stosowania weryfikacji empirycznej prognozy, że nie ma życia pośmiertnego.
b) stwierdzenie wskutek myślenia życzeniowego, że jest życie po śmierci, akurat w takiej postaci.

8. Możliwe są następujące opcje

- Jeżeli mamy ateistę, u którego większe odczucie prawdziwości wywołuje punkt "a", to nie żyje w obniżającym komfort życia i powodującym napięcie przekonaniu. Dla niego więc jest bardziej pragmatyczne przyjęcie punktu "a".
- Jeżeli mamy ateistę, u którego większe odczucie prawdziwości wywołuje punkt "b", to życie w dysonansie obniża komfort jego życia i powoduje napięcie.
- Jeżeli mamy teistę, u którego większe odczucie prawdziwości wywołuje punkt "a",
to to żyje w dysonansie, który powoduje etc. etc.
- Jeżeli mamy teistę, u którego większe odczucie prawdziwości wywołuje punkt "b", to nie żyje w dysonansie, który powoduje etc. etc.

9. Pragmatyczne jest więc, nie przyjęcie bardziej wygodnej wiary w kwestiach metafizycznych, ale światopogląd spójny z wewnętrznym odczuciem prawdziwości

Cytat:
Do dyskusji zachęcam więc z pełnym spokojem ducha i umysłu :D.


To nie ładnie deprecjonować przeciwną stronę w dyskursie insynuując w taki brzydki sposób, że jej poznanie jest zniekształcone emocjonalnie ;) Ja tego nie robię i proszę o wzajemność.


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Sob 0:51, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:34, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Zeniu napisał:
A powyższe przeświadczenie może być objawem psychozy. Nie za dużo dr. House? "Lekarzu lecz się sam"

Psychiatria opisuje mnostwo przypadkow obledu na tle religijnym, zadnego na tle ateizmu. Nie wspominajac, ze wszyscy, ktorzy widuja "swiete dziewice", "anioly", "jezuski" itp. maja klopoty ze zdrowiem psychicznym. Umysly zdrowie moga miec jedynie ateisci. Nie mieszkaja w nich duchy dawno zmarlych zydow i zydowek, jak w umyslach chrzescijan. Postudiuj psychologie i psychiatrie, a znajdziesz niezbite dowody, ze wiara w boga to po prostu choroba psychiczna, jak np. schizofrenia.
Tak jak myjesz codziennie rece aby zmyc z nich brud, tak samo musisz dbac o zdrowie swojego umyslu, jesli masz go zasyfiony religia zarazki tylko sie rozplenia. Dla samej higieny ciala i umyslu mozna zostac ateista.


Ostatnio zmieniony przez mat dnia Sob 9:38, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:17, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Postudiuj psychologie i psychiatrie, a znajdziesz niezbite dowody, ze wiara w boga to po prostu choroba psychiczna, jak np. schizofrenia.


Oj tutaj bardzo mocno przesadziłeś. Kończę właśnie studia psychologiczne (specjalizacja kliniczna) i takich dowodów nie odnalazłem. Aczkolwiek jest faktem, że w Polsce psychozy w których dominującym motywem jest religia stanowią ok. 40% przypadków w szpitalach psychiatrycznych. A oszaleć przez ateizm też można. Pamiętam swoje "naukowe tripy" gdzie postrzegałem wszechświat jako sieć semantyczną. Uważam, że każdy światopogląd może być rzutowany na treść zaburzeń psychotycznych. Dlatego religijni widzą jezusy i anioły, new-agowcy demony i jakieś godformy, a naukowcom włącza się obsesyjna analiza. Przykładowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin