Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35217
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:54, 24 Mar 2025 Temat postu: Czy sprawczość i obiektowość z natury stwarza cierpienie? |
|
|
Motyw wątku oczywiście jest związany z podstawowymi ideami filozofii wschodu. Ale ja go chcę ująć od innej strony - mniej tradycyjnej, a bardziej kognitywistycznej, nawet związanej z zagadnieniem trenowania modeli sztucznej inteligencji.
Patrząc od strony funkcjonalnej każdy rodzaj osiągania czegoś, czyli skupiania się na czymś, wyłanianiu w umyśle obiektowej postaci dostępu mentalnego będzie drenował energię, która jest używana do:
- utrzymywania opracowywanego aspektu w centrum uwagi
- usuwania nadchodzących destabilizacji obrazu sprawy
- dodawania nowych więzów łączących to postrzegane z resztą obrazu, jaki myślący podmiot w sobie gromadzi.
Czy samo to już stwarza nam cierpienie?
Może to jest - niejako z definicji - pewna postać cierpienia, czyli stan świadomości, w którym musi ona cały czas pracować, wysilać się, aby obronić tę formę mentalnego dostępu, jakiej się dopracowała i jaką rozwija...
Jeśliby tak było, to mamy... kiepską sytuację, bo to by sugerowało, że cierpienie stanowi niezbywalny aspekt wszelkiej świadomości. Ale jest chyba sens w rozważeniu opcji, iż cierpienie może być jedynie stanem przejściowym w tym układzie. Cierpienie byłoby z jednej strony niezbywalne na etapie pierwszych form doskonalenia się świadomości, jednak na dalszych etapach mogłoby być opanowane.
Czy coś by wskazywało na to, że taka opcja jest dostępna na jakimś etapie rozwoju świadomości?...
- Ja mam tu pewien trop związany z tym, jak funkcjonują świadomości w trybach, gdy mają energii pod dostatkiem. Wtedy wyzwania przestają być problemem, przestają być postrzegane jako drenaż energii osoby, a stają się czymś pożądanym, wręcz źródłem satysfakcji, czyli osiągania stanu przeciwnego niż cierpienie. Niewątpliwie takie stany się pojawiają, wręcz ludzie zwykle do nich dążą.
W tym kontekście niejeden powie: ale stany satysfakcji są przecież nietrwałe. Z tym się zgodzę w tym sensie, iż OBSERWOWANE TYPOWO stany satysfakcji są rzeczywiście nietrwałe. Ale to nie jest jeszcze dowód na to, że zanikanie satysfakcji musi być czymś właściwym każdej świadomości, a w szczególności świadomości na wyższych poziomach rozwoju. Należałoby takie wyższe poziomy osiągnąć, aby się zasadnie na owo pytanie wypowiedzieć, a nie z góry dekretować "nie da się".
|
|