Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Atawizmy - ich wplyw na świadomość i wolność wyboru

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36481
Przeczytał: 68 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:29, 13 Sie 2025    Temat postu: Atawizmy - ich wplyw na świadomość i wolność wyboru

Dziś postrzegam świadomość i rozwój duchowości (a także widzę w tym rdzeń chrześcijańskiej idei narodzenia się z ducha i zbawienia) jako ściśle powiązane z przezwyciężaniem biologicznego dziedzictwa. W ogólnym zarysie zagadnienie widzę z grubsza następująco:
- Rodzimy się jako właściwie zwierzęta, czyli jako organizmy działające pod kontrolą instynktów, czyli reagujących atawizmami, emocjonalnie, czysto intuicyjnie.
- Rozumowanie świadome, związane z zaawansowanym modelowaniem, logiką, kontrolą poprawności, powiązaniem z długofalowymi celami musimy sobie dopiero sami wypracować.
- Ponieważ nasze instynkty i powiązane z nimi atawizmy „zostały zaprojektowane” w celu dopasowania zachowań jednostek w warunkach walki o byt, przedłużenie gatunku i współpracę w ramach stada, a nie w celu rozwoju duchowości i świadomości, to człowiek przebudzony do owych wyższych, duchowych celów nie może się posłużyć tymi atawizmami jako jedynym, ani nawet głównym środkiem do swojego głębszego rozwoju. Atawizmy nie po to są, aby człowieka rozwinąć intelektualnie, czynić wolnym, świadomym, uduchawiać, lecz ukształtowały się w sposób, który preferuje reakcje relatywnie proste, obliczone na statystycznie typowy efekt.

Instynkty i atawizmy jednak nie są „ogólnie złe”, lecz są po prostu NIEDOSTOSOWANE DO CELU ZAAWANSOWANEGO, wykraczającego poza tych atawizmów cel i „projekt”. Wraz z rozwojem swojej świadomości, człowiek coraz lepiej zaczyna się orientować, że jeśli pozostanie na etapie pierwotnym – zwierzęcym, to… po prostu skończy jako „mięso armatnie ewolucji”. Człowiek jest istotą szczególną, odróżnia się od świata zwierząt przede wszystkim tym, że w jakiś sposób PRZECZUWA SWOJA BOSKĄ NATURĘ. Oczywiście to nie jest tak, że wszyscy ludzie owo przeczucie swojej boskiej natury mają w tym samym stopniu odczuwaną, wyraźną. Są osobnicy na poziomie bardzo instynktownym, relatywnie mało świadomym, a są też w ludzkiej populacji tytani świadomości i duchowości.
Celem życia człowieka wskazanym przez chrześcijaństwo jest „powtórne narodzenie się” (por. Ew. Jana, 3), czyli „narodzenie się z ducha”, przyobleczenie się w „światłość”, zdobycie „stroju weselnego” (por. Ewangelia Mateusza 22), wyposażenie się w „oliwę do lampy” (por. Ewangelia Mateusza 25). Ja dość jednoznacznie wiążę ten cel właśnie z przezwyciężaniem dziedzictwa biologicznego, instynktownego, atawistycznego. Przy czym nie chodzi tu o negatywne potraktowanie tej zależności od instynktów, naiwne byłoby potraktowanie sprawy na zasadzie „skoro atawizmy są złe, to należy je wyplenić do zera”. - Nie! Tu absolutnie nie o reakcje prostej negacji chodzi.
Pewne zagadnienia potraktowane w trybie silnego redukcjonizmu, upraszczania ich do emocjonalnych, skrajnych klasyfikacji gubią główny sens. I tak jest w przypadku oceny roli atawizmów w kształtowaniu się wyższej świadomości, duchowości. Traktując tu sprawy na zasadzie „musisz wybrać – albo atawizmy całkowicie akceptujesz, albo je traktujesz jako kompletne zło i całkowicie je odrzucasz”, wpakujemy swoje rozumowanie w silną sugestię wrogiego potraktowania wszystkiego tego, co jest naszym biologicznym dziedzictwem, albo (w opcji przeciwnej, czyli gdy atawizmy potraktujemy jako absolutne dobre) pełną podległość naszej zwierzęcości. Tymczasem chodzi to u o połączenie akceptacji atawistycznego dziedzictwa pod jednym względem, z jednoczesnym odrzuceniem tego dziedzictwa pod innym względem.

Co z instynktownego, atawistycznego dziedzictwa warto jest zaakceptować, docenić?…
- Przede wszystkim to biologiczne, atawistyczne dziedzictwo UCZY NAS, CZYM JEST NIEWOLA, której źródłem jest podległość impulsom, atawizmom, niekontrolowanym emocjom. Dzięki pozostawaniu przez jakiś czas pod wpływem wzorca mentalnego wywodzącego się z mechanizmów ewolucyjnych, zwierzęcych mamy szansę ZROZUMIEĆ, WYMODELOWAĆ KONSEKWENCJE bycia istotą zmuszaną przez niekontrolowane świadomością moce do powielania odwiecznych schematów. Te konsekwencje obejmują: cierpienie, śmierć, frustracje z tytułu niedopasowania wzajemnego wbudowanych w zwierzęcą strukturę pragnień, żądz. Z racji na to, że jednostkowe cele, które wyznacza zwierzętom ewolucja, są NIEZSYNCHRONIZOWANE i jednocześnie Z KONSTRUKCJI NIE MAJĄ SŁUŻYĆ OSTATECZNEMU SPEŁNIENIU SIĘ JEDNOSTKI, to każda osobowość, która się nie uwolni spod ich dominującego wpływu, będzie musiała cierpieć, a także będzie musiała powielać schemat, w którym życie kończy się nieuchronnie śmiercią.
Wobec tej perspektywy – cierpienia, śmierci, braku miłości i innych głębszych form kontaktu osobowego – świadomość powinna zdobyć się na BUNT, a dalej wejść na ścieżkę budowania siebie jako istoty duchowej, świadomej, wolnej. Atawizmy są w tym układzie swoistym „poligonem treningowym” – to na nich świadomość się doskonali, to analizując ich wpływ na życie, emocje, konsekwencje dokonywanych wyborów, świadomość zdobywa zrozumienie swojego wyższego celu istnienia, swojej głębokiej duchowej natury. Przy czym owa duchowa natura człowieka sama w sobie nie jest jakimś ostatecznym, jednolitym konceptem – bo każdy człowiek ma swoja indywidualność, więc jego duchowa natura jest w każdym przypadku inna, unikalna.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 10:37, 13 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36481
Przeczytał: 68 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:14, 13 Sie 2025    Temat postu: Re: Atawizmy - ich wplyw na świadomość i wolność wyboru

Atawizm i instynkt stadny
Najważniejszym z atawizmów, które najbardziej chyba przyczyniają się do tego, że osobowość się nie rozwija, jest ATAWIZM PODLEGŁOŚCI STADNEJ.


W świecie zwierząt z tym atawizmem związany jest bardzo ważny dla spójności stada i przeżycia jednostek instynkt podążania za liderem stada. Przyroda "nie mogła" zostawić zwierzętom stadnym wyboru w tym zakresie. Stado, które ulega rozproszeniu, traci swoją funkcję chroniącą osobniki. Nawet wilki polujące na jelenie, czy inne zwierzęta stadne, jako podstawowy etap takiego polowania traktują odciągnięcie wybranych ofiar od stada. Jeleń samotny, jeleń niemający wsparcia od pozostałych członków stada jest dużo łatwiejszą zdobyczą dla wilków. A żeby stado działało spójnie, musi mieć jakiś mechanizm integracji. Ten mechanizm bazuje na ROLI LIDERA - PRZEWODNIKA STADA.
Patrząc z punktu widzenia zasady doboru naturalnego, te mutacje genetyczne, które sprzyjały zbyt niezależnym zachowaniom jednostek, nie przetrwały, bo owe jednostki z większym prawdopodobieństwem niż pozostałe padły ofiarą drapieżników, bądź miały mniejsze szanse na zdobycie pożywienia (w przypadku z kolei stada drapieżników, jak np. wilków, występuje cel nie tylko ochrony przed napastnikami, lecz skutecznego zdobywania pożywienia, zaś tu stado też daje przewagę nad polowaniem samotniczym). Aby przetrwać, zwierzęta stadne musiały zatem podlegać (i rozwijać go) odpowiednio skutecznie działającemu mechanizmowi motywacyjnemu, który będzie integrował jednostki ze stadem, skupiał je wokół przewodnika stada, przeciwdziałał różnym postaciom „samowoli” jednostek. I działanie takiego mechanizmu (rozbudowanego, wielowątkowego) chyba powszechnie obserwujemy – tak w stadach zwierząt, jak i w „stadach” ludzkich, czyli w tym, jak REAGUJĄ EMOCJONALNIE ludzie w obliczu czy to zagrożenia, czy problemów innego rodzaju, a także gdy formułują swoje osobiste, życiowe cele. Jeśli się spojrzymy na typowe życie człowieka, jeśli zrobilibyśmy przegląd celów, ambicji, marzeń, które formułujemy – mniej lub bardziej świadomie, czasem wręcz mimowolnie – to dostrzeżemy, że prawie wszystkie są związane ze społecznością, w której przyszło nam żyć. Społeczność daje nam nie tylko wsparcie w obliczu zagrożeń, czy pomaga zdobywać niezbędne do przeżycia zasoby, ale też DAJE CEL, sprawia, że „mamy po co żyć”. To pełni oczywiście bardzo ważną rolę w życiu człowieka, ale jednocześnie jest źródłem zagrożenia zniewoleniem jednostki, odpersonalizowaniem jej, sprawieniem, że będzie bezmyślnym, bezwolnym, pozbawionym głębszej osobowości „zwierzątkiem”, które żyje, a potem umiera, nie odkrywszy swojej głębokiej duchowej natury.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin