Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Deficyty emocjonalne i etapy rozwojowe

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:48, 30 Gru 2021    Temat postu: Deficyty emocjonalne i etapy rozwojowe

Rozwój świadomości nie dokonuje się w próżni, ma swoją "logikę", są w nim pewne etapy, których zakańczanie dopiero daje szansę na dalszy rozwój. Widać to bardzo dobrze u małych dzieci. Psychologowie opisują bardzo dokładnie powtarzające się schematy zachowań u dzieci np.:
- etap poznawania swojego ciała
- odkrywanie własnej sprawczości i wiek przekory
- etap silnej zależności od grupy
- rozwój i świadomość seksualności
itp.
Ja mam wrażenie, że jest pewien próg, powiązany z etapem rozwojowym szczególnie istotny w rozwoju każdego człowieka. W nim jest zawarty swoisty przełom świadomościowy, rodzaj uwolnienia się. Kto tego progu nie przejdzie, ten niezależnie od wieku, będzie w jakimś sensie "dzieckiem", istotą niedojrzałą, nadmiernie zależną od otoczenia.
Ten próg wiąże się ze spostrzeżeniem: a tak w ogóle to dlaczego mam tak bezrefleksyjnie i wciąż walczyć o akceptację społeczną?
To, że walczymy o tę akceptację nie jest chyba specjalnie wątpliwe. Wszyscy o nią walczymy w jakimś stopniu. I ja nawet nie neguję jakiejś potrzeby starań o to, abyśmy byli dobrze postrzegani, aby stawać się wartościowym członkiem społeczeństwa. Nie o to chodzi, aby jakoś totalnie odrzucić wymóg dostosowania się do norm społecznych, oczekiwań grupy, rodziny. Bardziej chodzi mi o ŚWIADOMOŚĆ I ODEJŚCIE OD BEZWIEDNEGO CHARAKTERU zasługiwania się ludziom wokoło - niezależnie od tego, czy na ten nasze starania oni w ogóle zasługują, albo czy sposób w jaki się staramy czasem nie jest destrukcyjny?
Widać to szczególnie w działaniach nastolatków, którzy dla akceptacji swojej grupy podejmują często bardzo ryzykowne zachowania. Czasem ta młodzieńcza głupota sięga nie wiadomo jakich wyżyn. A wszystko w imię tego, aby się pokazać swojej grupie, aby zostać docenionym, zauważonym. W miarę dorastania najczęściej najbardziej ryzykowne i głupie sposoby zdobywania aplauzu grupy są zastępowane bardziej uporządkowanymi. Jednak wiele ludzi, pomimo że już nie decyduje się na skrajnie ryzykowne zachowania, dalej pozostaje w pętach patologicznej zależności od opinii otoczenia. Tylko formy tej zależności są nieco bardziej zakamuflowane.
Przykładowo objawami bardziej skrytej zależności od opinii otoczenia bywają:
- częste dopominanie się o uwagę, namolne wtrącanie się
- potrzeba ciągłego opowiadania o sobie
- prowokacje wobec otoczenia, które tak naprawdę są sygnałem "zauważajcie mnie!"

Chcemy być zauważani, doceniani. To oczywiście samo w sobie nie jest złe. Ale aby nie być niewolnikiem tego chcenia dobrze byłoby, choćby na próbę, dokonać w tym zakresie jakichś aktów samoograniczenia. Np. można postanowić na jakiś czas nie wtrącać się w cudze życie. Albo spróbować pomilczeć w rozmowach, w których wciąż walczyliśmy o dostęp do bycia przy głosie.
Są ludzie, którzy nie potrafią wytrzymać dłuższych chwil "sami ze sobą". Oni wciąż muszą być w jakiejś relacji, wciąż coś komuś komunikować, wciąż wymieniać informacje - czy to w postaci bezpośredniej, czy za pośrednictwem środków komunikacji. Ja uważam, ze dobrze człowiekowi na psychikę robią różnego rodzaju "odwyki" od automatyzmu komunikowania się. Przy czym nie chodzi mi od razu o zrezygnowania z tego komunikowania się na stałe, czy na długo, lecz na jakiś czas. Bo chodzi przede wszystkim o sprawdzenie siebie, o rozwinięcie umiejętności pobycia w samotności, w zaciszu własnego umysłu. Kto taką umiejętność zdobędzie, kto nawet w razie dłuższych okresów braku komunikowania się z ludźmi, nie będzie już przerażony, nie będzie odczuwał dyskomfortu, ten zyska większą wolność, opanuje jakiś obszar generujący problemy i cierpienie na życiu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin