Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Presja chciejstw, czy prawda - wybór fundamentalny

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31334
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:01, 30 Gru 2021    Temat postu: Presja chciejstw, czy prawda - wybór fundamentalny

Tworzę wątek, który chyba mógłbym nazwać "rdzeniem natury świadomości". Chcę napisać o rzeczy fundamentalnej, ogólnej na poziomie meta...

Na początek pytanie podstawowe: czym jest świadomość?
Na potrzeby tej refleksji zdefiniowałbym ją, jako: twór budujący rozumowanie ewoluujący od rozpoznań prostych, związanych z wymogami środowiska, w jakim się znalazł, do postaci, w której możliwe stanie się opisywanie własnej relacji ze światem, samopoznanie, ogląd nadrzędny rzeczywistości.

Świadomość ewoluuje, startujący od prostych, zero-jedynkowych decyzji, powiązanych z celami: szukać pożywienia, uciekać przed zagrożeniem, chwytać przedmiot itp. Z każdą decyzją jest związany jakiś cel, a z nim forma pragnienia, jakieś osobiste chciejstwo.
Co prawda wraz z rozwojem ludzkości, tworzy się idea obiektywizmu, czyli czegoś co konstruowało jakąś postać niezależności rozumienia od incydentalnych i indywidualnych aspektów oceny. Stąd dalej tworzy się koncept wiedzy - czegoś co w rozumowaniu trwa niezmienione, pomimo zmieniających się warunków, w jakich jest stosowane. Wiedza jest postacią zakotwiczenia myśli do tego, co raz ustalone i się nie zmienia (później się najczęściej jednak okazuje, że jest to jedynie przybliżenie, że każda wiedza, jak się jej głębiej przyjrzymy, będzie dalej miała w sobie, choć głębiej ukryte, aspekty subiektywne i zmienne).
Świadomość ma cel w postaci poszukiwania owych stałych elementów swojego rozumowania i bytowania. Ten cel sam w sobie jest związany z pragnieniem, chciejstwem. CHCEMY wiedzieć jak to jest z tym, czy owym.
I tu się zaczyna największy dylemat świadomości: w którym momencie uznać za słuszne to, co jako kandydat na słuszną tezę zostało wyłonione?

Niestety, ten świat praktycznie nic nie daje nam w formie idealnej, ostatecznej. Indukcyjne potwierdzenia dla tez nie stawiają granicy ilości powtórzeń, po których coś indukcyjnie będzie potwierdzone - możemy tak uznać po 1 przpadku, 2ch, 3ch, a dalej aż do nieskończoności... Potwierdzenia modelem z kolei dziedziczą niepewność po tym, że sam model zwykle sam jest uproszczony, do zastąpienia lepszym modelem. Ale przecież CHCEMY COŚ WIEDZIEĆ!
Chcielibyśmy móc sobie powiedzieć: ta rzecz jest tak, a tak!

W każdej decyzji, czy uznamy jakąś formę słuszności (niektórzy będą ją nazywali "prawdą", choć będzie to prawda jedynie w bardzo osobistym, subiektywnym znaczeniu) ukryje się jakaś forma zaniedbania wątpliwości, jakieś postawienie granicy dla dalszych pytań i jest w tym też jakaś forma ZWYCIĘSTWA CHCIEJSTWA, aby "wiedzieć", aby uznać już owa poprawność rozumienia na tym poziomie, a nie na innym poziomie.

Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że nasze emocje wyrastają z pnia ewolucyjnego, w którym bardzo duże znaczenie ma rywalizacja w swojej grupie społecznej. Dla wielu ludzi będzie to oznaczało utożsamienie "mieć rację" z "przeforsować swoje wobec ludzi". Wielu ludzi tak właśnie uzna, że jeśli znaleźli sobie przeciwnika, z którym toczył się spór o jakąś sprawę, to pokonanie owego przeciwnika będzie automatycznie oznaczało słuszność także w zakresie ustalania owej sprawy.
Widzę, że wiele osób niemal nie potrafi myśleć bez odnoszenia problemu do jakiegoś przeciwnika, czy wręcz wroga. Dla nich poglądy muszą być zawsze czyjeś, zaś ustalanie prawdy zawsze będzie interferowało z rywalizacją personalną. Takie postawy jeszcze bardziej umacniają tendencję, w ramach której uznawanie poprawności tez jest utożsamiane z wywieraniem jakiejś postaci presji na otoczeniu.

W skrajnej postaci w powyższy sposób funkcjonuje umysł tyrana. Tyran "ma rację" w tym sensie, że wypracował sobie sposoby wymuszania na ludziach uległości. Każdy sukces w zakresie tego wymuszania tyran zalicza sobie jako potwierdzenie jego rozumowania.

Ale każdy staje, w mniejszym bądź większym stopniu przed owym dylematem:
czy uznać coś na bieżącym etapie dlatego, że tak chcę, czy może zostawić do dalszych rozstrzygnięć?
Tyrani i oportuniści epistemiczni (czyli osoby, które obiektywizm rozpoznań poświęcają w imię tego, aby było im przyjemniej i wygodniej uznawać prawdę o rzeczy) będą prawdziwość ustalali silnie arbitralnie - to oni będą chcieli zawsze decydować o tym, jak się rzeczy mają.
Na drugim biegunie byliby skrajni obiektywiści - osoby, które mają skłonność do cedowania decyzji o tym, CO JEST? na jakieś zewnętrzne siły - procedury, okoliczności.

Co jest tą poprawną prawdą - wybór z chciejstw, czy to, co ma silny pierwiastek niezależności od presji i chciejstwa?
- Ja zdecydowanie opowiadam się za tym drugim. Chociaż...
... jakiś aspekt chciejstwa będzie w tym wszystkim niezbywalny - choćby w wyborze pytania, które sobie stawiamy w danym kontekście. I o tym też nie wolno jest zapominać.

Główny jednak problem z ludzkim poznaniem, najczęstszy błąd jest tego rodzaju, że ludzie swoje chciejstwa biorą za prawdę obiektywną.
Dalej objawia się to tym, że ludzie "ustalają prawdy" inicjując spory z innymi ludźmi. Wielu prawie nie zna innej "prawdy", niż ta, że wywarta przez nich presja na ludziach z otoczenia przyniosła skutek w postaci wymuszenia czyjejś uległości.
Na przeciwnym biegunie jest postawa, w której chciejstwa są zredukowane tak silnie, jak to tylko jest możliwe. One co prawda są, ale występują w postaciach skompensowanych, nie zakłócających odczytu rzeczywistości zewnętrznej, czy rzeczywistości odartej z teg, co indydentalne. Prawda obiektywną będą w stanie ustalać tylko właśnie ci, którzy swoje chciejstwa umieją kompensować.
To jest ważne - chciejstw nie redukuje się do zera, ale kompensuje, obserwując ich wpływ na przedmiot poznania, starając się nie dopuścić do tego, aby sterowanie w uznawaniu rzeczy "jakie są" przejęły nasze nastawienie.

A dlaczego właściwie to miałoby być źle, że się prawdę ustala chciejstwami?...
Ktoś tu powie: a przeszkadza to komuś, że ktoś tam będzie miał prawdę zgodną z jego pragnieniami?
- Ano przeszkadza! I nawet przeszkadzać będzie ostatecznie nie tylko osobom postronnym, ale także tej osobie, która prawdę chciejstwami i presjami na otoczeniu ustala.
Ustalanie prawdy chciejstwami przeszkadza na różne sposoby:
- niszczy skuteczność komunikowania się - bo jak ktoś w np. w rozmowie nie zamierza brać pod uwagę niczego poza swoimi chciejstwami i prywatnymi intuicjami, to z taką osobą bardzo trudno jest się dogadać.
- powoduje, że osoba podejmuje decyzje na podstawie nieadekwatnych przesłanek, błędnej wiedzy. Bo "wiedza" o rzeczy, która powstaje z samych chciejstw, ignorując jak się niezależnie rzeczy mają, nie jest wiedzą o tym zewnętrznym, lecz "wiedzą o chciejstwach". A najczęściej jednak chcemy w świecie działać, chcemy brać pod uwagę właśnie to, jaki świat jest, ponieważ tylko wtedy adekwatnie możemy reagować. Jak nie wiadomo jaki jest świat sam w sobie, to nie wiadomo, jak działać, to czynione wybory z dużym prawdopodobieństwem okażą się niecelowe, nieracjonalne.
- taka postaw wikła życie w absurdalne konflikty, bo zwolennik ustalania prawd mechanizmem rywalizacji i presji, będzie inicjował te konflikty w celu "ustalania prawd" o rzeczywistości, będzie te swoje chciejstwa próbował narzucać otoczeniu w sposób agresywny.
- osoba, które chciejstwa bierze za prawdę nigdy nie dojdzie do ładu z sobą. Bo nigdy nie będzie w stanie wyłonić także poprawnego obrazu siebie, będzie epistemicznie "psem, który gania własny ogon", jako że czymś stałym w rozumowaniu może być tylko to, co niezależne od incydentalności i przelotnych pragnień. A jak ktoś to co niestałe czyni punktem odniesienia, ten w istocie stałego punktu odniesienia nigdy nie będzie miał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin