Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dyskutowanie dyskursywne vs agitowanie i rywalizowanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:47, 17 Cze 2025    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie i rywalizowanie

W poprawnej, kulturalnej dyskusji nie istnieje żaden powód do złoszczenia się na partnera w dyskusji z tego powodu, że ma odmienne od naszego zdanie.
W kulturalnej, dojrzałej dyskusji odmienność zdań w jakiejś sprawie jest naturalna, czyli nie stanowi o "złośliwości", czy innej postaci złej intencji osoby, z którą się dyskutuje, ale wynika z odmienności doświadczeń życiowych, wyznawanych wartości, właściwości umysłu i emocji. Po to się dyskutuje, aby właśnie ustalić, co ktoś rozumie tak samo jak my, a co inaczej.

W modelu funkcjonowania osobowości, jaki aktualnie uznaję za główny, da się w pewien sposób wytłumaczyć (czyli powiązać z założeniami i faktami), dlaczego część dyskutantów bezwiednie grawituje mentalnie do despotycznej postaci kontaktu z partnerami w dyskusji, czyli złoszczenia się z tytułu stwierdzonej różnicy przekonań. Ogólnie można tę reakcję określić jako formę niedojrzałości, powiązanej z (nie wszystkie te punkty u każdej osoby będą jednocześnie spełnione):
- Przyjmowanym intuicyjnie, a bezwiednie paradygmatem, że należy wszelkimi metodami osiągać pewną formę grupowej jedności. Owa jedność jest instynktowną potrzebą czuwania nad spójnością stada, które konkuruje z innymi stadami, czasem walczy o terytorium. W ramach walki o terytorium istotnym elementem jest "znaczenie terenu", wyznaczanie dokąd sięga jurysdykcja naszego stada. Dlatego ludzie o silnym "profilu stadnym" będą często próbowali wymuszać na innych ludziach opowiedzenie się po jakiejś stronie - wszak (w ich mniemaniu) albo się jest z nami, albo przeciw nam. To powoduje, że stadne osobowości starają się stawiać kwestię jedności w różnych sprawach na ostrzu noża. Ich ukrytym celem dyskusji jest bowiem określanie, kto powinien być uznany za "jednego z naszych", a w przeciwnym przypadku byłby "wrogiem". Dlatego stadni dyskutanci nie tyle dyskutują o problemach, co agitują do swojej grupy.
- dla części osób o silnej potrzebie rywalizowania dyskusja jest środkiem do innego celu, niż ustalanie poglądów w jakiejś sprawie - tym celem jest udowadnianie, że się jest samcem alfa (albo samicą dominującą). Tacy dyskutanci też szybko w dyskusji inicjują jakiś konflikt. Pozór do tego może być niemal dowolny, bo dla nich istotne jest nie tyle to, co jest ustalane w sprawie, ile przetestowanie czy uda im się wywierać sprawnie presję, dominować przeciwników. Ci ludzie zatem w dyskusji często nie są w stanie na dłużej zająć się samym problemem, bo szybko emocje i ukryte motywy uruchamiają w nich program wykazywania się przed sobą i światem, że to oni tu rządzą i nikt nie ma prawa się im przeciwstawiać.
- jeszcze inna część osób w konfliktowości dyskusyjnej rozładowuje swoje frustracje, odreagowuje złe humory, czy hormonalne, somatyczne niestabilności organizmu.
- dodatkowym czynnikiem jest w tym kontekście cecha po prostu cierpliwości (albo jej braku). Ludzie niecierpliwi, pragnący mieć wszystko "na już", a do tego najczęściej w uproszczonej postaci, będą się frustrowali gdy dostrzegają "niezałatwienie sprawy, brak ustalenia co i jak", czyli braku zgody partnera w dyskusji, aby "iść do celu najszybszą drogą" (a za taką uważają ich pomysł na postępowanie, czy ujmowanie spraw).
- brak uświadomienia sobie jak w ogóle przebiega w umysłach rozumowanie, na czym polega akceptowanie przedstawianych idei, jest kolejnym powodem, dla którego wiele osób interesuje głównie formalnie wyrażona zgoda z nimi. Takie osoby nawet nieszczere, wymuszone deklaracje zgody traktują jako coś, ku czemu warto zmierzać, wymuszając to na partnerach w dyskusji. Te osoby zwykle mało cenią sobie obiektywną formę prawdy, przedkładając nad nią same deklaracje.

Ja sam, gdy mam do czynienia z despotami poznawczymi, czyli ludźmi wpadającymi w złość, okazującymi napastliwość z tytułu tego, że ich partner w dyskusji "ośmielił się" mieć inne zdanie niż oni, klasyfikuję sobie ich jako małowartościowych dla mnie dyskutantów. Są to kandydaci do zamknięcia dyskusji z nimi. Bo szkoda jest mi czasu (i nerwów) na tłumaczenie czegokolwiek komuś, kto nie jest w stanie sprawnie dyskutować o problemach rzeczowych, ponieważ dyskusją próbuje powetować jakieś swoje deficyty mentalne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:00, 22 Cze 2025    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie i rywalizowanie

Michał Dyszyński napisał:
W poprawnej, kulturalnej dyskusji nie istnieje żaden powód do złoszczenia się na partnera w dyskusji z tego powodu, że ma odmienne od naszego zdanie.
...
Ja sam, gdy mam do czynienia z despotami poznawczymi, czyli ludźmi wpadającymi w złość, okazującymi napastliwość z tytułu tego, że ich partner w dyskusji "ośmielił się" mieć inne zdanie niż oni, klasyfikuję sobie ich jako małowartościowych dla mnie dyskutantów. Są to kandydaci do zamknięcia dyskusji z nimi. Bo szkoda jest mi czasu (i nerwów) na tłumaczenie czegokolwiek komuś, kto nie jest w stanie sprawnie dyskutować o problemach rzeczowych, ponieważ dyskusją próbuje powetować jakieś swoje deficyty mentalne.

Postrzegam despotów poznawczych i ogólnie tych, co nie są w stanie dyskutować o problemie inaczej, jak co chwile przełączając się na jakąś postać rywalizowania jako OSOBY MENTALNIE SŁABE.

Konsekwencje słabości mentalnej są długofalowe
To prawie nigdy nie jest tak, że słabego mentalnie dyskutanta akurat w tej dyskusji, z tego konkretnego powodu "poniosło", więc - zamiast dyskutować o problemie - zapluł się i reaguje złością. W takiej reakcji jest zaszyta GŁĘBSZA PREDYSPOZYCJA wewnętrzna. Postawa przełączenia się na gniew i złość, bo ktoś coś "nie tak" opisał podczas dyskusji, nie miałaby prawa wystąpić, u osoby z zasady nastawionej na dociekania rozumowe. To, że ktoś porzuca myślenie na rzecz emocji rywalizacyjnych, jest z reguły jego STAŁYM NASTAWIENIEM. Inaczej mówiąc, on od początku nie tyle myśli, ile szuka jakichś form zrealizowania się dla swoich gniewnych emocji; on od początku pragnie swojego wywyższenia wobec oponenta. To zaś oznacza, iż od początku on "tylko trochę" myśli o samym problemie, a w głębi duszy realizuje odrębny cel - związany z ego, z emocjami rywalizacyjnymi. To zaś oznacza, że takiemu komuś OD POCZĄTKU NIE WARTO JEST UFAĆ.
Jeśli ktoś dla rywalizowania odchodzi od obiektywizmu teraz - w aktualnej dyskusji, to z wielkim prawdopodobieństwem odchodził od niej już wcześniej, czyli także wtedy, gdy tworzył swoje oceny rzeczywistości, budował swój światopogląd, kształtował pomniejsze osądy w konkretnych sprawach. Inaczej mówiąc, od takiego kogoś nierozsądnie byłoby oczekiwać jakiejś ZŁOŻONEJ MENTALNIE kompetencji w innej sprawie.
Choć...
Tu występuje pewien ciekawy efekt, polegający na tworzeniu się na mentalnej mapie częsci osób swoistych enklaw merytorycznego podejścia. Znam ludzi, skądinąd wg mnie mentalnie słabych, nieradzących sobie z własną psychiką, którzy jednocześnie w pewnych obszarach - zwykle związanych z wykonywanym zawodem, czyli fachowością ograniczoną do wyuczonych procedur - potrafią być skupieni na meritum, w znacznym stopniu kompetentni. Nawet część z nich wykazuje tu zaawansowany rodzaj kompetencji, który jest wyraźnie oddzielony od emocji (trudno powiedzieć, co tu jest bardziej przyczyną, a co skutkiem), od przeżywania swojej akceptacji społecznej, rywalizacji. Ten efekt jest chyba powiązany z głębszymi mechanizmami, które stanowią motywację do myślenia i działania - z ogólnie rozumianą energią życiową, psychiczną.
Znaczna część osob kompulsywnie rywalizujących przyjmuje taką postawę, bo nie radzi sobie z zarządzaniem swoją energią psychiczną - energia ta, jeśli jest jej pewien nadmiar "szuka sobie celu", a że bioloigcznie rozładowanie energii odbywa się przez rywalizowanie, to takie osoby z nadmiarową energią wciąż są pod presją wochodzenia w układy rywalizacyjne. Fakt, ze się energię w ogóle posiada jest z kolei pozytywny. Dlatego u części osób tendencja do rywalizowania będzie oznaką ich mentalnego zdrowia na instyntkownym poziomie. Są to osoby pełne inicjatywy, spostrzegawcze, energiczne. Bo maja tę życiową energię, która ich pcha do działania. Brakuje im tylko tej głębszej refleksji, która by im wskazała, że bezwiedne uleganie instynktowi rywalizacji jest raczej niższą formą mentalną, jest zniewoleniem biologią, a także czynnikiem negatywnie wpływającym na obiektywizm osądów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 11:23, 22 Cze 2025, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:08, 25 Cze 2025    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie i rywalizowanie

Michał D w innym wątku na tym blogu napisał:
sytuacja:
Ktoś uważa się od razu z góry za najmądrzejszego, nie zamierza nijak konfrontować swoich poglądów z alternatywami, czy głosami krytycznymi
a sytuacja:
Ktoś NAJPIERW SOBIE POKRZYCZY NA OPONENTA, a potem przyjmie postawę jw....
- to nic nie zmienia w sprawie!

Chcę to jeszcze skomentować od innej strony i w tym wątku.
Pokrzykiwanie na siebie uważam za zachowanie atawistyczne, zwierzęce. Wielu dyskutantom wydaje się to niezbędne - jak się wywyższę, jak poniżę oponenta, jak mu nagadam, to "będzie lepiej". Instynkty i emocje tak sugerują - jak się bardziej złościsz, to coś osiągasz...
Tylko CO WŁAŚCIWIE SIĘ OSIĄGA krzykiem?
Co tak konkretnie zmienia w argumentacji nazwanie oponenta... jakkolwiek właściwie?...
Jaka (nowa?...) idea przez to do dyskusji się włącza?
Czego (jakiej konkretnej reakcji) oczekuje krzykacz od oponenta, na którego się wydarł "ty idioto!"?...
Krzykacz zapewne na to nam nie odpowie. Bo tak naprawdę, to krzykacz w tym swoim pokrzykiwaniu nie miał żadnego konkretnego celu - on głównie spuszczał swoje emocje, swój gniew, złość, że oponent "ośmielił się mieć inne zdanie".

Z drugiej strony można by zadać pytanie: czy umysł tak bardzo niepanujący nad swoimi odruchami, nad przebiegiem rozumowania, że co chwila musi zrzucać z siebie gniewne emocje w czymś innym - np. w ocenach omawianej sprawy - miał szansę być kompetentny?...
Ocena przesłanek i interpretacji w sprawie wymaga przecież od oceniającego rozwagi, zdolności odfiltrowania nieistotnych dla sprawy czynników, zdolności odseparowania się od manipulacji, czy błędnych impulsów własnych. A tu ktoś daje wyraźny sygnał, że nad sobą nie panuje!
To wygląda na to, że skoro on nad sobą nie panuje teraz, gdy pokrzykuje na oponenta, to też i zapewne nie panował nad sobą, gdy oceniał to, czego teraz broni w dyskusji. Zatem wychodzi na to, że jego ocenom nie można ufać, bo są zapewne zaburzone kapryśnością, gniewem, życzeniowym myśleniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9777
Przeczytał: 63 tematy


PostWysłany: Śro 11:20, 25 Cze 2025    Temat postu:

Cytat:
Czego (jakiej konkretnej reakcji) oczekuje krzykacz od oponenta, na którego się wydarł "ty idioto!"?...


sprawdza czy ma do czynienia z idiotą
idiota nie zareaguje, nie zrewiduje swojego myślenia, dalej będzie racjonalizował swój idiotyzm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:02, 25 Cze 2025    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Czego (jakiej konkretnej reakcji) oczekuje krzykacz od oponenta, na którego się wydarł "ty idioto!"?...


sprawdza czy ma do czynienia z idiotą
idiota nie zareaguje, nie zrewiduje swojego myślenia, dalej będzie racjonalizował swój idiotyzm.

Jeśli to miałby być test na bycie idiotą, to jak z TAK ZDEFINIOWANYMI "idiotami" trzymam. I pewnie sam W TYM ZNACZENIU będę uznany za idiotę, bo ja właśnie krzykaczy najczęściej spuszczam na bambus - nie reaguję na ich prowokacje.
A to, że by może jakiś krzykacz arbitralnie uznał, że to ja powinienem zrewidować myślenie (bo przecież, z założenia to nigdy krzykacz nic nie musi rewidować...), i że to na pewno ja "racjonalizuję swój idiotyzm (co z zasady jest tak, że krzykacz stwierdził na podstawie tego, że mam od niego odmienne stanowisko w jakiejś sprawie, to też dla mnie jest nic innego jak tylko mentalna projekcja krzykacza - podobna w obszarze uzasadnialności do miliardów mu podobnych krzykaczy.

Nie będę ukrywał, że okazywanie w dyskusji agresji, w szczególności tej polegającej na przezywaniu oponenta traktuję jako SŁABOŚĆ. Sam bym sobie taką postawę zaliczył jako słabość (więc staram się jej unikać), ale też i innym jako słabość taką postawę zaliczam. Wnioskiem dalszym jest z mojej stronie DRASTYCZNE OBNIŻENIE MOICH OCZEKIWAŃ CO DO ROZUMNEGO CHARAKTERU OCEN ze strony tego rodzaju krzykacza.
Krótko mówiąc, uznaję zasadę: okazałeś się hejtującym krzykaczem? - Domyślnie zatem zostałeś uznany z umysłowość niedojrzałą, niezdolną do stworzenia ocen, którym można byłoby ufać.
Ale raczej nie przyłączę się do krzykacza ze swoim kontrkrzykiem - pominę milczeniem tę jego w moich oczach kompromitację. Niech się inni martwią z rozpoznaniem, z kim mają do czynienia.

Krzykacze i hejterzy niech sobie krzyczą w swoim towarzystwie. Z racji na ich poziom mentalny nie mogę im ofiarować mojego bardzo cennego daru - CZASU I ENERGII. Te zachowuję na bardziej perspektywiczne życiowo okazje niż przekrzykiwanie się z krzykaczami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:36, 25 Cze 2025    Temat postu:

Moją domyślną reakcją na zachowanie krzykliwe i hejterskie w dyskusji jest... cisza (czyli zaniechanie dyskusji).
Niestety, nie ma innej rady, jeśli chce się zachować takie wartości, jakie ja uznaję - że o rozstrzyganiu intelektualnych kwestii spornych POWINNY DECYDOWAĆ WYŁĄCZNIE ASPEKTY INTELEKTUALNE.
Jeśli ktoś chce rozstrzygać kwestie intelektualne metodami pozaintelektualnymi - a w szczególności okazując krzykliwość, inwektywy, obrażenie, okazywanie złości - to ja z doświadczenia wiem, iż nie da się ze sobą pogodzić tych dwóch trybów aktywności myślowej - intelektualnej z emocjami gniewu i wojny. Krzykliwość, agresja bowiem w odbiorze (emocjonalnym) większości ludzi zawłaszcza uwagę, co dalej oznacza, iż intelekt, poszukiwanie prawdy obiektywnej są wtedy spychane. W pewnym sensie krzykliwość "zawsze wygrywa" - ale wygrywa nie na zasadzie, że ma obiektywną rację, lecz dlatego, że bardzo skutecznie odciąga uwagę od prawdy i racji.
Dlatego jedynym podejściem, które pozwala zachować wartości, jakie jak wyznaję:
- skupienie się na tym, co jest obiektywne, czyli możliwie jak to tylko się da niezależne od tego, kto z kim trzyma, jakie pieniądze za to bierze, jakie pochlebstwa, czy inne emocje zostały użyte, aby wymusić na kimś dany typ oceny
- samokrytycyzm, co dalej też oznacza SYMETRYZM, polegający m.in. na tym, że jeśli stawiam zarzut komuś, to też czuje się w obowiązku przetestować się, czy ów zarzut nie dotyczy także mnie.
- dążenie do wyklarowania się stanowisk stron,
- dążenie do uzgodnień w kwestii, kto jak rozumie dane zagadnienie
- traktowanie przesłanek niczym "ślepa Temida", czyli traktując je tak, jakby nie było wiadomo, czyją stronę wspiera dana przesłanka, "zapominając" o to, czy uwzględnienie danego aspektu pogrąża nas, czy naszych, albo czy wywyższa nas, czy naszych.
- ogólnie unikanie za wszelką cenę rozumowania w stylu "skoro jesteś z naszych, to masz widzieć to, co wspiera naszych, a zamykać oczy na to, co naszych pogrąża".
- nie wywierania nacisku emocjonalnego na partnera w dyskusji - wręcz dbanie o to, aby on uznawał oceny W PEŁNI WŁASNEJ UCZCIWOŚCI intelektualnej, czyli aby nasze sugestie były mu tylko dodatkową przesłanką, a nie czymś, co by miało wymuszać, dominować uznania sprawy.
- tonowanie emocji, a nie ich rozkręcanie - szczególnie nierozkręcanie emocji agresywnych.

Ale gdy widzę, że oponent ma postawę, która ewidentnie wszystkie te moje wartości ignoruje, albo wręcz jawnie gwałci, to ja mogę tylko na to powiedzieć: tak się nie będę z tobą dogadywał, więc znajdź sobie partnera do dyskusji, z którym będziesz nadawał na wzajemnej fali mentalnej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:59, 25 Cze 2025    Temat postu:

Zamknąłem ten temat, bo gdy lucek zaczął bronić postawy krzykacza, uświadomiłem sobie, że na tyle owa postawa jest mi mentalnie wstrętna, że przynajmniej w tym wątku nie chcę żadnej formy obrony owej postawy.
Tak to PRYNCYPIALNIE postrzegam: agresywną krzykliwość, obelżywość traktuję jako bardzo pierwotną formę zła w dyskusji. I wątku przyklejonym na moim blogu żadnej formy obrony krzykliwości nie chcę mieć.

Może... ewentualnie... dałoby się rozważyć ewentualnie aspekt krzykliwości w innym wątku (już nie przyklejonym, nie na początku bloga). Ale nie wiem, czy mi się to zechce, a aktualnie nie ma ku temu nastroju... :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:33, 14 Sie 2025    Temat postu:

Wstrętna jest mi manipulacja, a twarda nieuwzględniająca zdania odbiorcy agitacja jest wg mnie manipulacją. Dlatego staram się być w dyskusjach tym, który niczego nie narzuca, a tylko tłumaczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:43, 23 Sie 2025    Temat postu:

W innym wątku napisało mi się coś, co tutaj pasuje:

patrząc na WŁASNE REAKCJE, dostrzegam to, iż gdy zaczynam się skupiać na tym, jak dopiec komuś, gdy buzuje we mnie pragnienie rywalizowania, to wyraźnie OGRANICZA SIĘ ZAKRES MOJEJ SPOSTRZEGAWCZOŚCI, a do tego POWSTAJE SILNA TENDENCJA DO ŻYCZENIOWEGO TRAKTOWANIA problemów.
Przyznam, że ja sobie z tym nie potrafię poradzić - nie umiem wykreślić sobie w umyśle takich granic, a potem w tych granicach jeszcze się utrzymać mentalnie, aby widzieć tak szeroko, tak mając kontrolę nad błędami, jak wtedy, gdy emocje odsuwam na bok.

Według mnie emocje i rywalizowanie powodują (przynajmniej u mnie, ale jestem przekonany, że u innych będzie to działało podobnie) znaczące zawężenie horyzontu spostrzegania, rozumienia, kontrolowania toku rozumowania. Kiedyś, gdy sobie to w pełni uświadomiłem, złożyłem sam sobie coś w rodzaju przyrzeczenia: Michale, jak widzisz, że twoje rozumowanie jest pod wpływem silnych emocji, to twoim obowiązkiem jest uznanie wszelkich wniosków powstających w tym trybie za niewiarygodne, za z dużym prawdopodobieństwem wadliwe, zaś sam ten tryb w ogóle masz traktować jako „mentalny tryb debila”.

Na koniec dodam, że nie uważam, iż to moje spostrzeżenie o blokującym skuteczność rozpoznań wpływie emocji (szczególnie tych rywalizacyjnych, silnie akcentujących życzeniowość w traktowaniu spraw) wymagało jakichś wybitnych mocy intelektu. Jestem przekonany, że prawie każdy JEŚLIBY TYLKO ZECHCIAŁ, bez problemu sobie ów wpływ zaobserwuje. Zresztą pisze się o tym w literaturze, psychologowie ów efekt dobrze znają. Jeśli zatem ktoś ów efekt ignoruje, to znaczy, że jakąś postać MENTALNEJ BLOKADY. Nie wiem, do jakiego poziomu owa blokada sięga u konkretnej osoby, ale z reguły raczej jest znacząca. Jeśli zatem inteligentna skądinąd osoba broni postawy walki personalnej w dyskusjach o charakterze merytorycznym, to znaczy, że ma jakiś rodzaj ślepej plamki (wlaściwie to ślepej wielkiej PLAMY) w swoim rozumie. Jak szeroko się owa plama "rozlała", tego nie ustalę, ale raczej jest ona znacząca, mocno blokująca obiekytwizm postrzegania. To jest mentalna słabość dużego kalibru.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 21:42, 23 Sie 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:45, 03 Wrz 2025    Temat postu:

Symptomy wskazujące na to, że rozmówca nie nadaje się do konkluzywnej, rzeczowej dyskusji:
1. Silna arbitralność w wypowiadaniu
2. Notoryczne upraszczanie, silnie redukujący typ rozumowania
3. Ściąganie dyskusji do kwestii personalnych, częste ocenianie personalne i rywalizacyjny tryb dyskusji.
Jeśli mamy do czynienia z oponentem, który wyraźnie taką postawę w dyskusji przyjął, to raczej nie ma co liczyć na to, że się uda z nim coś uzgodnić. Bo taki typ co innego ma w głowie niż ten cel, jakim są uzgodnienia, wyjaśnianie, docieranie do większej sensowności rozumowań i opisów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:23, 09 Wrz 2025    Temat postu:

Jest taki tryb polemicznego dyskutowania, z którym dość często się spotykam (przynajmniej ostatnio), a który można by opisać zasadą:
Głównym sukcesem w dyskusji jest wykazywanie błędów, niedoróbek, nawet drobnych uchybień w wypowiedzi oponenta.

Osoby uznające tę zasadę będą reagowały na wypowiedzi drugiej strony w bardzo charakterystyczny sposób – rzadko będą odnosiły się do sensu przedstawianych im wypowiedzi, za to co chwila będą oponenta PUNKTOWALI:
Punktowanie będzie obliczone na to, że wskazana ILOŚĆ UCHYBIEŃ w stwierdzeniach zapewnia sukces w dyskusji. Te uchybienia mogą być prawie dowolnego rodzaju:
- a to, że użyty przykład można emocjonalnie jakoś tam odczytać
- a to, że kiedyś wcześniej ktoś coś napisał
- a to, że było użyte niewłaściwe słowo
- a to, że piszący nie reprezentuje „właściwej” grupy
- a to, że można sobie wypowiedź oponenta z czymś negatywnym skojarzyć

Lista kompletna byłaby bardzo długa.
Dyskutanci punktujący nie podążają za jedną główną myślą, tylko szatkują tok wypowiedzi na czepianie się setek pierdół. A nawet jeśli czasem trafi się przyczepienie się nie do pierdoły, a do jakiejś ważnej kwestii w dyskusji, to i tak za chwilę taki punktujący dyskutant nie utrzyma się w tym, co rozpoczął, porzuci tę własną kwestię, aby punktować w kolejny sposób.

Punktowanie jest ściśle związane z paradygmatem, który (najczęściej nieświadomie) mają w dyskusji osoby taką postawę przejawiające – paradygmatem: wojna i starcie są na pierwszym miejscu, a na pewno mają niższy priorytet niż uzgadnianie sensu spraw.

Warto zauważyć, że punktowanie jest ze swojej istoty dyskutowaniem SPRAWIANIEM WRAŻENIA, a nie docieraniem do istoty spraw. Czyli jest bardziej agitowaniem za czymś, bądź za kimś, a nie skupieniem się na dyskutowanych problemach. Punktujący dyskutanci doznają różnych form satysfakcji, gdy kolejny błąd oponentowi wytkną, więc zdaje im się, że taką dyskusje wygrywają. Może nawet w ICH ROZUMIENIU rzeczywiście wygrywają, bo jeśli ktoś samo skuteczne w ogólnym odbiorze punktowanie stawia sobie za cel, to osiągnięcie owego celu z automatu staje się "wygraną". Ale nie jest ono wygraną, jeśli się dyskusji postawi innym cel - np. dopracowanie się najbardziej adekwatnego obrazu mentalnego dla dyskutowanych problemów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 9:30, 09 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:13, 14 Wrz 2025    Temat postu:

W innym wątku wrzuciłem komentarz, który tu pasuje.
Michał Dyszyński napisał:
Dodajmy do tego ten charakterystyczny motyw ZALEWANIA NEGACJAMI, CHOCHOŁAMI I UPARTYMI (POWTARZAJĄCYMI SIĘ) STWIERDZENIAMI, które NIE NAWIĄZUJĄ DO SENSU.
Do czego nawiązują wyjaśnienia fedora?...
- Najczęściej do wyrywanych z kontekstu słów, plus dołożenia jakichś własnych domniemań (chochołów).
Z tym się nie da podjąć rzeczowej dyskusji, bo skoro w odpowiedzi ktoś znowu argumenty zaleje tą "masą kitową" zawierającą przeinaczenia, napastliwości, buńczuczne stwierdzenia itp. itd. a jest tego zwykle na dziesiątki akapitów o życzeniowym, chaotycznym charakterze, to nie ma jak tu podjąć polemiki. To jest taktyka manipulacji w dyskusji znana jako galop Gisha.
To jest bowiem takie samo nietrzymanie się tematu, jak wypowiedzi Semele, która w dyskusji może w każdej wyjechać z kwestią umawiania się na spotkanie, czy zapytania o więzi rodzinne osoby.
Kluczową bowiem kwestią w dyskusji na poziomie jest PODEJMOWANIE PORUSZANYCH IDEI.
Chodzi o docieranie do ZNACZEŃ, a nie tylko do sformułowań, nie tylko do powierzchownych zaszłości w dyskusji.
Jak ktoś będzie w dyskusji ZNACZENIA nieustannie ignorował, zalewając tę dyskusję kitem składającym się z luźnych opinii, nazwań osób, nazwań użytych słów, połączonych z arbitralnymi pochwaleniami własnego stanowiska, to z takim kitem nie sposób jest dyskutować, bo on zakleja sensy, odwraca uwagę od meritum.
Tego nie da się udowodnić, że ktoś właśnie takie kitowanie stosuje, bo granica pomiędzy komentarzem rzeczowym a pozornym jest płynna. Rzeczywiście czasem racja tu będzie, że (tak jak to nieraz pisal fedor) "niczemu mu nie udowodniłem". Bo nie udowodniłem, bo tu pozostajemy w tej warstwie komunikacji, w której dowody (jeszcze) nie działają z racji na brak modelu funkcjonalnego. Skoro nie ma modelu, skoro raczej działamy na intuicjach, a nie na rozstrzygnieciach na bazie sztywnych ustaleń, to zostaje nam tylko LICZENIE NA ROZUMNY ODBIÓR U CZYTELNIKÓW. Niestety, nic tu lepszego nie ma! To czytający słowa owej dyskusji SAM MUSI SIĘ ZORIENTOWAĆ, kto tu manipuluje, a kto pozostaje na ścieżce prawdy i spójności. A warto też dodać, że nawet co któryś z komentarzy osoby tak manipulującej może nawte być zasadny, słuszny. Co któryś taki będzie...
Tego, że do chodzi do mataczeń chochołami, napastliwością, przeinaczeniami, jeśli nie ma odbiorcy jako tako rozumnego, nikt nie jest w stanie ściśle wykazać, udowodnić, bo umysł odbiorcy przytłoczony mataczeniami do mataczeń do mataczeń... - taki umysł jest najczęściej (myślę o tych słabych umysłach, bo silny umysł z tym sobie w jakimś stopniu poradzi) już na tyle pogubiony, że nie będzie w stanie się zorientować, że go robią w wała.

"Taktyka kitowania" przekazu masą emocjonalnych i napastliwych komentarzy będzie działać na słabe umysły. Z kolei umysły już jakoś usamodzielnione, dysponujace procedurami kontrolnymi, diagnozujące zależności, nie dadzą się zalać tym kitem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:31, 09 Paź 2025    Temat postu:

Poeksperymentuję sobie z dalej posuniętą formą separowania się od dyskutantów i dyskusji, które drastycznie gwałcą zasady dobrej dyskusji.
W szczególności zamierzam (przynajmniej przez jakiś czas) ignorować takie wypowiedzi, które są pustymi oskarżeniami, które nie niosą ze sobą wkładu ideowego, nie odnoszą się do mechanizmów, zasad, zależności, wynikania czegoś z czegoś innego. Jeśli treść wypowiedzi ogranicza się do "bo ty to ...", to jest to wypowiedź godna jedynie zignorowania jej.
Ale spróbuję pójść jeszcze dalej w moim eksperymencie separowania się od oskarżycielskiego stylu dyskusji; zamierzam ignorować nawet i takie wypowiedzi, które co prawda mają w sobie jakiś pozór sensu, które gdzieś tam może i podejmują treści ideowe, merytoryczne, ale jednocześnie gdziekolwiek w tekście ZOSTAŁY ZATRUTE MANIERĄ OSKARŻYCIELSKĄ. Bo doświadczenie dyskusyjne wskazuje mi na to, że dyskutant wcielający się w rolę kompulsywnego oskarżyciela nie rokuje - on nie podejmie za chwilę jakiejś mojej uwagi, odnoszącej się do kwestii ideowych.
Silnie oskarżycielscy z ducha dyskutanci chyba powinni być uznani z intelektualnie spalonych, zdyskwalifikowanych jako osoby, z którymi warto byłoby podjąć wysiłek dogadywania się z nimi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37563
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:19, 02 Gru 2025    Temat postu:

Chwyty dyskusyjne (manipulacje, nieuczciwe zagrywki) stosowane przez dyskutantów nakierowanych znacznie silniej na rywalizowanie niż dyskutowanie w celu osiągnięcia klarownej, uzgodnionej wizji dyskutowanego zagadnienia:
1. Żądanie od oponenta definicji, a jeśli oponent ją zaproponuje negowanie jej pod różnymi pretekstami (bez przedstawiania własnej).
2. Stosowanie zarzutu o coś, gdy nie ma alternatywy, bo jest tylko jedna możliwość w danej sprawie (choć jest ona może rzeczywiście niekomfortowa)
3. wytykanie, że ktoś nie przedstawił dowodu, w sytuacji, gdy ktoś przedstawia swoja opinię, albo spostrzeżenie, a nie tezę w modelu, czy inaczej aspirującą do dowodliwości.
4. Zarzucania oponenta wielką ilością niejasnych zarzutów (często emocjonalnie formułowanych).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin