Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uznanie zasady dominacji w polityce, czyli zagłada ludzkości

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37208
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:59, 15 Cze 2025    Temat postu: Uznanie zasady dominacji w polityce, czyli zagłada ludzkości

Tu będzie refleksja nad tymi wojnami, jakie ostatnio wybuchają - Rosji z Ukrainą, Izraela z Iranem, a w tle wiszą kolejne konflikty z nuklearną opcją w tle (jak konflikt Indii z Pakistanem).
Każda ze stron jest święcie przekonana, że to ona ma rację!
Przywódcy Iranu nie mają wątpliwości, że ich kraj powinien być bardziej szanowany, uznawany, doceniony na arenie międzynarodowej, że należy mu się rola przynajmniej lokalnego hegemona, który nie tylko nie będzie akceptował narzucanych mu warunków, lecz będzie te warunki stawiał innym. Z kolei Izrael, znając te ambicja irańskich przywódców, jest w sytuacji, w której nie może dopuścić do zdobycia przez Iran przewagi militarnej, a już szczególnie do posiadania broni jądrowej. Podobnie Putin szczerze przekonany, że powinien wieść swój kraj - Rosję - ku roli światowego hegemona, "nie może dopuścić" do tego, aby jakiś tam słabszy kraj, jakim jest Ukraina, miał mu się przeciwstawiać. Z drugiej strony Ukraińcy oczywiście nie chcą pozostawać w strefie wpływów Rosji, z racji na to, że oznacza to ich degradację cywilizacyjną, gorsze warunki życia, jakąś formę niewoli. Każdy większy podmiot na arenie międzynarodowej nie chce być zdominowany. Ale też każdy z tych szczególnie dużych podmiotów (USA, UE, Chiny, Rosja) nie uważa, aby miał być wasalem w tym układzie, aby ktoś miał dyktować mu warunki, a dodatkowo też, aby słabe podmioty lekceważyły jego wielkość, oczekując, iż będą traktowane na równi.
Do tego mamy nacjonalistów, patriotów w każdym prawie kraju - ludzi, którzy stawiają sprawy na zasadzie "naszemu narodowi/krajowi należy się więcej, niż to teraz jest, to my mamy być uprzywilejowani, będziemy dążyli do zmiany stosunków międzynarodowych tak, aby uzyskać lepszą pozycję". Prawie wszyscy tu chcą być dominatorami, a lista chętnych do roli podporządkowanego podmiotu jest krótka (o ile w ogóle nie jest listą o zerowej długości).
Jeśli teraz do układanki dorzucimy dostępność broni nuklearnej u wielu państw, to powstaje pytanie: nie CZY zostanie ona użyta, ale KIEDY do tego użycia dojdzie, bo np. eskalacja zagrożeń spowoduje u władców owego państwa przekonanie, iż "doszliśmy do ściany i innej opcji nie ma, wszak inaczej grozi nam zagłada - wniosek? - Musimy sięgnąć po ten środek ostateczny, jakim jest broń jądrowa".
I nie ma jak być inaczej w takim układzie. :nie:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 9:40, 16 Cze 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1729
Przeczytał: 26 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:29, 16 Cze 2025    Temat postu:

Czy się politykom podoba czy nie, zostaną pozbawieni władzy na zawsze. ( Psalm 37:11,29)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37208
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:16, 16 Cze 2025    Temat postu:

Litek napisał:
Czy się politykom podoba czy nie, zostaną pozbawieni władzy na zawsze. ( Psalm 37:11,29)

Większość z nich pewnie to wie, choćby z tego tytułu, że mają świadomość swojej śmiertelności. W tym jednak jest inny problem dla polityków, który warto byłoby poruszyć, a może nawet skupić się na nim - kwestię CO PO NAS ZOSTANIE?
Myślę, że większość polityków pragnie się ZAPISAĆ W HISTORII, jako jednostki wybitne, wspaniałe, szanowane przez pokolenia. Oni wiedzą, że władzy nie zachowają, bo przecież nie będą mieli ciała, które by mogło ową władzę sprawować. Ale większość z nich marzy sobie, jak to będą wspominani - może jako wybitni wodzowie, imperatorzy, albo może pod innymi względami.
Problem z wychowaniem społeczeństw jest taki, że SAMI SOBIE HODUJEMY WŁADCÓW, KTÓRZY WPLĄTUJĄ NARODY W WOJENNE ZAWIERUCHY. Każdy władca, każdy polityk przecież wychowywał się w jakimś społeczeństwie, przesiąkł jakimiś wartościami, ma marzenia i ambicje na bazie tego, co mu wpajano, z czym się zetknął.

Dlaczego Rosjanie popierają wojnę i wodza - Putina - który głosi reaktywację imperium pod władzą Rosji?...
- Bo tak zostali wychowani, takie wartości im do głowy kładli ich nauczyciele - że Rosja jest wyróżnionym krajem, a Rosjanie się urodzili po to, aby panować nad innymi narodami. Podobne brednie głosił Niemcom Hitler i większość narodu podobnie mu uwierzyła. Te same brednie głoszą grupy militarystyczno - "patriotyczne" niemal w każdym kraju i narodzie. A gdy relatywnie duża grupa osób zacznie wspierać tę (uważaną za wspaniałą, świętą) ideę "narodowej chwały", to cała ta wściekła, mordercza, nacjonalistyczna pycha zaczyna się rozlewać na coraz to szersze kręgi społeczeństwa. Dotyczy to każdego narodu - każdy naród jest podatny na pielęgnowanie w sobie (przynajmniej przez pewną grupę ludzi) przekonania, że powołaniem człowieka jest wywyższać swoich ponad pozostałych.
Wojny przestaną być powszechne, gdy to się zmieni, czyli gdy wywyższanie się narodowe przestanie być uznawane za pozytywną wartość. I oczywiście powinno to dotyczyć wszystkich narodów. Gdy nikt się nie wywyższa, to nikt też nie ma podstawy czuć się poniżonym.

Zadziwiające jest, że ostatnio tak wiele ludzi broni tej postawy narodowego wywyższania się, rywalizowania, wyciągania waśni, roszczeń, resentymentów. Po co im to?...
- Przypuszczam, że sami tego nie wiedzą.
A co wg mnie ich motywuje?...
- Motywuje ich instynkt dominacji i rywalizacji, który działa wobec ich osobowości nadrzędnie, bo nie został poddany krytycznemu osądowi i refleksji. Osobowości pragnące silnie owej rywalizacji i walki o dominację właśnie tym instynktem postrzegają świat, ten instynkt im organizuje sensy życiowe, wyznacza kierunki, co warto zdobywać, co jest godne, wartościowe. Inne rozpoznania rzeczywistości są podporządkowywane temu instynktownemu dążeniu, do posiadania grupy swoich, która to grupa będzie walczyła o dominację z jakąś inną grupą ludzi, którzy (z niemal dowolnych powodów) już "swoimi" nie będą. I owi rywalizacyjnie w głębi serca wierzą, że to taki jest świat, że tak właśnie być powinno, a jak by miało być inaczej, to się tym "burzy jakiś ważny porządek i sens". Tak wierzy owa grupa ludzi i od setek pokoleń właśnie tacy ludzie wszczynają wojny, wiodą swoje rodziny, znajomych ku zniszczeniom, morderstwom, cierpieniu.
Są tacy, którzy uznali, iż to jest bez sensu, aby uruchamiać całą tę grę we wzajemne się wywyższanie, które - co historia dowiodła tysiące razy na wielu przykładach - ostatecznie prowadzi do śmierci i cierpienia. Oni już na start pragną zablokować cały ów mechanizm mentalny, w którym pojawia się ta pierwsza intencja - wywyższenia swoich wobec jakichś obcych. Kto ma w swoim sercu ideę równości i pokoju, ten nie będzie czuł najmniejszej potrzeby wywyższenia siebie i swojej grupy. Może oczekiwać jakiejś formy docenienia, ale to jest coś innego niż wywyższenie. Docenienie dotyczy konkretnego zachowania, zdarzenia, może osiągnięcia poziomu kompetencji, ale nie wikła oceny osoby w układ: gdy jeden jest wywyższony, to drugi jest wobec niego poniżony. Docenienie nie obejmuje całości osobowości, nie ma tu walki o dominację - jest jedynie wyraz uznania za coś, co ktoś zrobił, jakim się okazał. Z docenienia nie wynika żadna forma gnębienia docenionych przez tych, których nie doceniono. Wywyższanie jest związane z pragnieniem dominacji, z dalej się rozwijającym trybem nierównego traktowania, tworzenia przywilejów i podległości.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 12:18, 16 Cze 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1729
Przeczytał: 26 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:13, 17 Cze 2025    Temat postu:

. **Ludzie pragną pozostawić po sobie trwały ślad**, ale Biblia zachęca, by szukać uznania u Boga, a nie w oczach historii czy ludzi.

2. **Władza i ambicje polityczne często prowadzą do konfliktów**, lecz Jezus uczył pokory i służby innym, a nie dominacji.

3. **Wychowanie społeczne ma ogromny wpływ na postawy jednostek**, dlatego Biblia kładzie nacisk na wychowywanie dzieci w duchu miłości, pokoju i szacunku.

4. **Nacjonalizm i dążenie do wywyższania własnego narodu** są sprzeczne z nauką o równości wszystkich ludzi przed Bogiem.

5. **Historia pokazuje, że pycha narodowa prowadzi do wojen**, natomiast Biblia nawołuje do „szukania pokoju i dążenia do niego”.

6. **Instynkt dominacji i rywalizacji** to cechy cielesne, które należy przezwyciężać, rozwijając owoce ducha, takie jak łagodność i panowanie nad sobą.

7. **Prawdziwe docenienie nie polega na wywyższaniu**, lecz na uznaniu wartości drugiego człowieka bez umniejszania innych.

8. **Bóg nie faworyzuje żadnego narodu**, lecz „z każdego narodu przyjmuje tego, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie”.

9. **Zmiana świata zaczyna się od zmiany jednostki**, dlatego Biblia zachęca do osobistej refleksji i przemiany serca.

10. **Pokój jest możliwy**, gdy ludzie kierują się zasadami Bożymi, a nie instynktami czy ideologiami narodowymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37208
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:11, 17 Cze 2025    Temat postu:

Litek napisał:
. **Ludzie pragną pozostawić po sobie trwały ślad**, ale Biblia zachęca, by szukać uznania u Boga, a nie w oczach historii czy ludzi.

Problem jest w tym, że taka rada, aby jakoś odgórnie oderwać się od razu od tego szukania uznania w oczach ludzi, czy historii, a "przeskoczyć" do szukania go u Boga wydaje się być skierowaniem uwagi na coś, co nie jest realnie nijak dostępne. Bo NIE WIEMY PRZECIEŻ CO SOBIE BÓG O NAS MYŚLI.
Powoływanie się na szukanie uznania u Boga, to powoływanie się na wielką niewiadomą - szczególnie jeśli tu dołożymy postulat nierozstrzygania wątpliwości za pomocą informacji zwrotnych pochodzących od ludzi.
Może podam przykład praktyczny - jeśli np. dana osoba pragnie się zapisać w pamięci swoich dzieci jako dobry ojciec, czyli dba o te swoje dzieci, stara się być im pomocny, to informacja zwrotna, którą zapewniają mu słowa ze strony tych dzieci - np. co im sprawia przykrość, a co uważają za cenne, co zrozumieli, a czego nie z ojcowskich nauk - taka informacja zwrotna pomaga zrealizować ów cel. To nasze odbicie w oczach ludzi jest praktycznie głównym probierzem, podstawową informacją zwrotną, która pomaga człowiekowi nie zbłądzić w jego działaniach, nie oderwać się od sensu.
Tutaj rada "to ja, gdy chcę być dobrym ojcem, będę tylko szukał informacji o tym co czynić wyłącznie u Boga" sprawi, że dana osoba nie dostosuje swoich strategii rodzicielskich do tego, co niesie życie - np. nie pomoże w lekcjach dzieciom (bo to nie Bóg prosi o pomoc w lekcjach, tylko właśnie dzieci, a przecież "nie o to chodzi, aby dobrze wypaść w ich oczach").

Jest ogólny problem z "dobrą radą" w stylu: słuchaj Boga, nie słuchaj ludzi, a polega on na tym, że jednak Bóg w konkretnych sprawach po prostu najczęściej się nie wypowiada. Za to ludzie nam wysyłają całą masę informacji, które pozwalają się zorientować w sprawie. Więc jak ktoś rezygnuje z tego co realnie ma, w imię tego, aby się kierować tym, czego de facto nie ma, to wyląduje w opcji, że nie będzie miał żadnych miarodajnych wskazówek do działania.
A dodam też, że nie pomoże tu wykręt w stylu "ale przecież Bóg dał nam Biblię, więc czytając ją, mamy głos Boga, czyli wiemy, co on sobie o nas myśli". Bo Biblia nie jest imiennie o nas, tylko jest przekazem do całej ludzkości. O nas, o konkretnych sytuacjach w naszym życiu Biblia bezpośrednio i wyraźnie nic nie mówi. Biblia nie ocenia, jacy w działaniu my jesteśmy. Biblia co najwyżej może zasugerować pewne dodatkowe zasady, których można użyć, oceniając się samodzielnie. Ale to jest za mało informacji do oceny, jeśli się zignoruje głos ludzi, z którymi przecież razem żyjemy, dla których przeznaczone są nasze działania i wybory. Bez tej uwzględnienia tej informacji zwrotnej od ludzi na pewno w końcu zbłądzimy.
Oczywiście nie chodzi też o to, aby jakoś całkowicie ulegać opiniom ludzi. Ale jednak przecież jeśli jakieś cele życiowe sobie stawiamy, to dzieje się to w kontekście ludzi, czyli powinno uwzględniać to, jak oni się poczują, a o tym z kolei dowiemy się z ich relacji.

Odrywając cele i oceny swojego działania od tego, jak nas postrzegają ludzie i tylko licząc na jakieś natchnienie ze strony Boga, liczymy na co?... Na cud?... Na to, że anioł się do nas zgłosi i co chwila będzie nam służył oceną naszych działań?... :shock:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 10:18, 17 Cze 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1729
Przeczytał: 26 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:59, 25 Cze 2025    Temat postu:

To bardzo głęboka i przemyślana refleksja — i rzeczywiście, niełatwo jest pogodzić potrzebę realnej informacji zwrotnej od ludzi z duchowym dążeniem do uznania u Boga. Świadkowie Jehowy również dostrzegają tę napiętą równowagę i nie zachęcają do ignorowania relacji międzyludzkich. Wręcz przeciwnie — podkreślają, że Jehowa ceni nasze wysiłki w codziennym życiu, także w relacjach z innymi, i że uznanie u Niego nie wyklucza troski o to, jak nasze działania wpływają na bliskich.

W artykule „O czyje uznanie zabiegasz?” czytamy, że naturalne pragnienie bycia zauważonym i docenionym jest zrozumiałe. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy uznanie ludzi staje się celem samym w sobie, a nie środkiem do realizowania tego, co słuszne. Jehowa nie oczekuje, że będziemy działać w oderwaniu od rzeczywistości — raczej, że będziemy kierować się Jego zasadami, które pomagają podejmować mądre decyzje, również jako rodzice, partnerzy czy przyjaciele.

Co więcej, Biblia nie musi mówić o nas „imiennie”, by być pomocna. Jak zauważa ten sam artykuł, Jehowa „życzliwie zwraca na nas szczególną uwagę” i zna nasze serca. To znaczy, że nawet jeśli nie słyszymy Jego głosu bezpośrednio, możemy mieć pewność, że On dostrzega nasze intencje i wysiłki (Hebrajczyków 6:10).

W praktyce oznacza to, że informacja zwrotna od ludzi może być cenna, ale nie powinna być jedynym kompasem. Jeżeli dzieci mówią ojcu, co je boli lub cieszy — to jest ważne. Ale ojciec, który kieruje się również zasadami biblijnymi, może lepiej zrozumieć, jak okazywać miłość, cierpliwość i mądrość — nawet wtedy, gdy dzieci jeszcze tego nie doceniają.

To nie jest więc „albo Bóg, albo ludzie”. To raczej pytanie: czyje uznanie traktuję jako ostateczne kryterium? A według Biblii — i zgodnie z nauczaniem na jw.org — największym zaszczytem jest być „poznanym przez Boga” (Galatów 4:9).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37208
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:53, 25 Cze 2025    Temat postu:

Litek napisał:
To nie jest więc „albo Bóg, albo ludzie”. To raczej pytanie: czyje uznanie traktuję jako ostateczne kryterium? A według Biblii — i zgodnie z nauczaniem na jw.org — największym zaszczytem jest być „poznanym przez Boga” (Galatów 4:9).

Cenne podsumowanie. Stawiając sprawy skrajnie, czyli że musimy wybierać albo pomiędzy biegunem "tylko Bóg, ludzie nieważni" vs "ludzie najważniejsi, walczę o ich opinie za wszelką cenę" zwyczajnie nie będziemy w stanie takiego podejścia poprawnie wdrożyć w życiu, bo ono stawia problemy w "mieszanym trybie". I trzeba to "pomieszanie wątków" wziąć na klatę - oddać cesarzowi co cesarskie, a Bogu, co boskie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1729
Przeczytał: 26 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:13, 26 Cze 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Litek napisał:
To nie jest więc „albo Bóg, albo ludzie”. To raczej pytanie: czyje uznanie traktuję jako ostateczne kryterium? A według Biblii — i zgodnie z nauczaniem na jw.org — największym zaszczytem jest być „poznanym przez Boga” (Galatów 4:9).

Cenne podsumowanie. Stawiając sprawy skrajnie, czyli że musimy wybierać albo pomiędzy biegunem "tylko Bóg, ludzie nieważni" vs "ludzie najważniejsi, walczę o ich opinie za wszelką cenę" zwyczajnie nie będziemy w stanie takiego podejścia poprawnie wdrożyć w życiu, bo ono stawia problemy w "mieszanym trybie". I trzeba to "pomieszanie wątków" wziąć na klatę - oddać cesarzowi co cesarskie, a Bogu, co boskie.




Twoja myśl trafnie oddaje złożoność życia chrześcijanina – rzeczywiście, nie da się skutecznie żyć według czarno-białych schematów, ignorując złożoność relacji międzyludzkich i duchowych. Biblijne zasady zachęcają do wyważenia – a nie do skrajności.

1. Oddać cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie

Jezus powiedział:

> „Oddawajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mateusza 22:21).
To pokazuje, że w życiu musimy mądrze rozróżniać między tym, co należy do władz świeckich i społeczeństwa, a tym, co należy się Bogu. To nie są konkurujące bieguny, lecz sfery, które często współistnieją.



2. Unikać zadowalania ludzi kosztem Boga

Z drugiej strony, apostoł Paweł ostrzegał:

> „Gdybym dalej chciał się podobać ludziom, nie byłbym niewolnikiem Chrystusa” (Galatów 1:10).
To przypomina, że nie możemy uczynić z opinii ludzi naszego głównego punktu odniesienia. Bóg zawsze musi być na pierwszym miejscu.



3. Szacunek do ludzi, ale priorytet dla Boga

Artykuł „Okazuj szacunek wszystkim” („Strażnica” 15.07.2012, s. 3) zauważa:

> „Jehowa chce, żebyśmy szanowali innych, nawet jeśli nie podzielają naszych przekonań. Ale nasz szacunek nie może prowadzić do kompromisu w kwestiach zasad moralnych”.
To potwierdza, że nie chodzi o odrzucenie ludzi ani o ślepe zabieganie o ich aprobatę. Potrzebne jest wyważenie.



4. Realizm: „mieszany tryb” to norma

Życie duchowe to nie laboratorium. Artykuł z jw.org zauważa:

> „Nie żyjemy w izolacji. Musimy podejmować decyzje, które wpływają na innych. Czasami będziemy musieli wyważyć różne czynniki, by dochować wierności Bogu, nie raniąc przy tym innych” („Strażnica” 15.03.2015, s. 10).
To pokazuje, że Twoje ujęcie „mieszanego trybu” nie tylko jest realistyczne, ale wręcz biblijne.




---

Podsumowanie:
Biblijna mądrość nie polega na skrajnościach, ale na zrównoważeniu. Tak jak napisałeś, trzeba „wziąć na klatę” złożoność życia i kierować się zasadą z Mateusza 22:21. Nie można ani ignorować ludzi, ani podporządkować się im kosztem lojalności wobec Boga. W tym sensie duchowy realizm to właśnie umiejętność życia w tym „pomieszaniu wątków” — z wyraźnym kompasem wskazującym na Jehowę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin