Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moc epistemiczna NIE stawiania na swoim

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31363
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:19, 08 Lut 2023    Temat postu: Moc epistemiczna NIE stawiania na swoim

Dziedzina poznania, rozwoju idei i rozumienia ma swoją własną filozofię, wynikającą z samego celu, którym jest poznanie. Owa filozofia w szczególności jest znacząco odmienna od filozofii promowania się jako osoba w środowisku, w społeczności.
Mocą w znaczeniu osiągania sukcesów w społeczności zwykle się określa bowiem zdolność do władania kimś, nawet manipulowania, przeforsowywania własnych przekonań i pomysłów wobec tego, co próbują wprowadzić inni ludzie, najczęściej konkurenci do władzy, wpływów, stawiania na swoim. Mocą społeczną jest moc władania, narzucania, opierania się naciskom. Silny jest ten, który to co przedstawia jako jego stanowisko, zachował wobec zakusów zewnętrznych, próbujących ową osobę wytrącić z jej celu, przekonań, pozycji. Silnym w społecznym znaczeniu jest się nie wtedy, kiedy dopasowuje się często do innych, lecz wtedy, gdy to inni dopasowują się do niego, on zaś jest niezachwiany, niezmienny. W społeczeństwie "mocą" jest władza i zdolność do narzucania swojej woli, stawiania na swoim - aspekt zachowawczy, aspekt obrony tego co jest przed zmianą jest tym wskaźnikiem pozytywnym mocy. Ten kto częściej stawia na swoim, kto nie ulega, a także stawia na swoim wobec silniejszego sprzeciwu innych ludzi, będzie uznany za mocniejszego.

A jak się ta rzecz ma w kontekście celu, którym jest poznanie?
Tutaj mamy bardzo wyraźnie odmienną sytuację - poznanie czegoś jest tożsame ze ZMIANĄ, polegającą UDOSKONALENIU ROZUMIENIA wcześniejszego. Mocny poznawczo jest ten, kto swój umysł LEPIEJ DOPASOWAŁ do rzeczywistości, która go otacza, który SIĘ DOSTOSOWAŁ i ZMIENIŁ, bo wcześniejszą postać swojego poglądu na rzeczywistość zastąpił jakąś nową postacią - uwzględniającą więcej aspektów, lepiej coś opisującą. Mocny epistemicznie zatem jest nie ten, który postawił na swoim (czyli zachował swoją poprzednią postać rozumienia, odrzucając alternatywy), lecz ten, który właśnie na swoim NIE STAWIAŁ. Filozofia walki o swoje jest zatem z gruntu przeciwna filozofii poznania, jest wrogiem tej drugiej. Mocni w stawianiu na swoim są miernotami i słabeuszami w zakresie poznawania rzeczywistości. Mocą poznawczą jest DOSTOSOWAWCZOŚĆ, ULEGŁOŚĆ umysłu względem prawdy o rzeczywistości.

Powyższe rozumienie odmienności mocy w kontekście epistemicznym i społecznym jest dla bardzo wielu ludzi poza ich świadomością. Wielu utożsamia moc władania z mocą poznania, nie rozumiejąc, iż te dwie moce dzieli fundamentalna przepaść. Wszak aspekt dostowawczość i uległość vs opieranie się zmianie, postawienie na swoim jest tu dokładnie na przeciwnych biegunach. To, co dla walki o pozycję społeczną jest mocą, dla poznania będzie słabością. No i jest oczywiście zależności odwrotna, czyli to co jest mocą poznawczą, będzie zwykle słabością w kontekście filozofii zdobywania i utrzymania władzy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31363
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:00, 08 Lut 2023    Temat postu: Re: Moc epistemiczna NIE stawiania na swoim

Od jakiegoś czasu w myślach "nawiedza mnie" wizja mocy poznawczej. Oglądam ją pod wieloma kątami, zastanawiam się nad nią. Jest to "moc" w sensie przez ludzi rzadko z mocą kojarzonym. Jest to MOC WYCOFANIA WŁASNEJ SPRAWCZOŚCI w imię dostrzegania rzeczy samych w sobie.
Dlaczego wycofanie się kojarzę właśnie z ideą mocy?
Jeśli moc ogólnie wiążemy ze zdolnością OSIĄGANIA czegoś, to osiągnięcie głębszych postaci poznania rzeczywistości też pod pojęcie mocy podpada. Mocny poznawczo to kto?
W mojej wizji moc poznawcza charakteryzuje się pewnymi zdolnościami:
- zdolność do zdiagnozowania możliwie precyzyjnie własnego wpływu na świat, w celu ewentualnego świadomego zablokowania tego wpływu, co spowoduje wyłonienie się natywnych aspektów tego, co chcemy poznać.
- zdolność do opanowania niekontrolowanych i nieświadomych impulsów na tyle, aby człowiek poznawał rzeczywistość blisko idei "tabule rasa" - czystej tablicy.
- zdolność do rozpraszania nawyków, które nadpisują spontaniczną spostrzegawczość, uniemożliwiając dostrzeganie tego wszystkiego, co jest niezgodne z wcześniej wyznawanymi poglądami, co wykorzystuje wcześniej używane schematy rozumowania.
Tych zdolności na start nie otrzymujemy z genami. Trzeba się ich nauczyć, wypracować je sobie. I moc poznawcza, która później z nich powstanie będzie osobistym sukcesem osoby, która ową moc zdobyła.

Chcę zaznaczyć, że moc poznawcza niekoniecznie wiąże się z odrzuceniem mocy kontroli i wpływu na świat. Te dwie moce, choć są wzajemnie przeciwstawne, nie wchodzą sobie w drogę, o ile każda znajdzie swój odrębny zakres zastosowań. Wręcz owe moce mogą nawzajem się wspomagać.
Mając moc poznawczą, czyli będąc w stanie rozumować spójnie w zakresie przyczyn i skutków różnych zjawisk, możliwe staje się skuteczniejsze narzucanie swojej woli światu. Przykładowo jak ktoś poznał jakąś dziedzinę wiedzy, która jest ceniona na rynku, to efektem będzie większe prawdopodobieństwo zatrudnienia się w lepszej pracy, zarobienia pieniędzy, osiągnięcia sukcesu życiowego. Ale też mamy wynikanie przeciwne, bo na przykład ktoś, kto umie narzucić swoją wolę otoczeniu będzie w stanie wymóc na nim, aby nie przeszkadzano mu zgłębianiu jakiegoś tam wycinka wiedzy - np. w badaniach, w uczeniu się.

Ważne jest jednak, aby nie mieszać tych dwóch mocy w tym samym zadaniu. Jeśli zadanie jest typu poznawczego, to przynajmniej w tej części, która bezpośrednio dotyczy rozumowania, niezbędne jest zablokowanie w sobie tego odruchu stawiania na swoim, co by się wiązało z zaburzeniem dostępu do nowych idei i koncepcji. Tutaj trzeba nie stawiać na swoim (które zawsze jest DOTYCHCZASOWĄ instancją rozumienia), lecz właśnie owo swoje umniejszyć w imię tego, co przychodzi, co jest nowe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31363
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:45, 10 Lut 2023    Temat postu: Re: Moc epistemiczna NIE stawiania na swoim

Mam swoją zasadę, którą bym sformułował następująco:
Do ustalania prawdy podchodzę z najwyższą delikatnością i szacunkiem.

Inaczej rzecz ujmując, gdy mam coś ustalić, co potem miałbym uznać z prawdziwe, najefektywniej zbliżające się do pewności, to podstawową zasadą jest NIC NA SIŁĘ!

Albo jeszcze inaczej: przy zbieraniu informacji, doborze opcji ZAPOMNIJ, ŻE MASZ JAKĄKOLWIEK PREFERENCJĘ W KWESTII WYNIKU.
Gdy szukam rozstrzygnięć, które mają być prawdziwe, to próbuję zablokować posiadane poglądy, pragnienia, emocje, oczekiwania, schematy działania. Staram się patrzeć (często patrzeć wzrokiem mentalnym) i widzieć wszystko, co się objawia, niczego nie pomijając, niczemu nie odmawiając prawa do uczciwego rozpatrzenia.
Delikatnie, z poszanowaniem.
Z dbałością, aby niczego nie uronić, nawet tego, co najbardziej mi niewygodne, co sprawi mi kłopot.
Choćby jutro dla mnie świat miał się skończyć, to nie wolno jest pozwolić na odrzucenie tego, co jest z powodu prostackiego "nie lubię tej opcji i już", a staram się dostrzegać wszystko na jednolitej płaszczyźnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31363
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:45, 10 Lut 2023    Temat postu: Re: Moc epistemiczna NIE stawiania na swoim

Michał Dyszyński napisał:
Albo jeszcze inaczej: przy zbieraniu informacji, doborze opcji ZAPOMNIJ, ŻE MASZ JAKĄKOLWIEK PREFERENCJĘ W KWESTII WYNIKU.

Warto tu jedno zauważyć - ta zasada działa PRZY DOBORZE opcji. A nie musi już działać przy OCENIE opcji. Wręcz deklaruję, iż oceniając opcje zapewne odniosę się do wartości, które uznaję. W końcu kiedyś ta moja wiedza, którą zdobyłem, te prawa rozumowania, jakie traktuję za poprawne, do gry powinny wejść. I wchodzą do gry, ale właśnie
PO ZEBRANIU (BEZSTRONNYM) KOLEKCJI OPCJI DO ROZWAŻAŃ.

Tu oczywiście aż prosi się postawić zarzut: czyli jednak ostatecznie jesteś stronniczy!
I chyba muszę przyznać, iż taki zarzut jest słuszny do pewnego stopnia. Do pewnego stopnia - czyli niestety, ale wyżej dupy się nie podskoczy. Nie sposób jest mieć poglądy, które uważamy za słuszne, a potem zachować uczciwość intelektualną ignorując te poglądy. Czy to zatem oznacza, iż straciłem wszelką szanse na wyjście z błędnego koła, polegającego na tym, że oceniam świat swoimi poglądami, a potem weryfikuję tę ocenę znowu tymi samymi poglądami?...
Uważam, że jednak szansę na doskonalenie, rozwój, korygowanie błędów swojego rozumienia posiadam. Właśnie dzięki tej pierwszej fazie - ZBIERANIA OPCJI.
No i jeszcze jedno trzeba dorzucić do tej epistemicznej układanki - coś, co pozwolę sobie określić jako niezbywalny paradygmat zasadności dla przyjęcia/odrzucenia opcji.

Paradygmat powyższy formułuję następująco:
Przyjęcie opcji nie powinno odbywać wyłącznie w oparciu o intuicyjne przekonanie, lecz zawsze trzeba podać dla niego KONKRETNY, OBIEKTYWIZOWALNY (przynajmniej w jakimś stopniu) POWÓD, którym jest powołanie się na jakąś sformułowaną wcześniej zasadę.
Jeśli odrzucam opcję czysto intuicyjnie, odrzucam "bo tak", nie umiejąc tego wytłumaczyć, to odrzucam niezasadnie. To wtedy MAM OBOWIĄZEK UZNAĆ NIEKOMPLETNOŚĆ MOJEGO ROZUMOWANIA.
I znowu - nieraz tak będzie, że właśnie powyższe uznam. Bo nieraz tak będzie, że napotkam na coś, co moje zasady nie obejmują, a coś zadecydować będę musiał, opowiedzieć się będę potrzebował, bo inaczej rozumowanie zastopowałoby się na amen. Ale jeśli taki przypadek występuje, to wtedy ważne jest, aby dostał on w umyśle stosowny STATUS: oto rozumowanie, które przyjąłem szacując opcje, rozumowanie jest niepewne, może jakąś nadzieję w nim pokładam, ale nie mam tu gwarancji poprawności.
Mając do powyższej decyzji dołączoną "flagę" takiej właśnie niekompletności decyzji, będę mógł w przyszłości, gdyby okazało się, że powinienem jednak skontrolować swoje rozumowanie, bo widać, że prowadzi do niepoprawnych wniosków, wytypować ten punkt w rozumowaniu, który był właśnie jawnie słaby.

Trochę inaczej rzecz formułując, można by je określić następującą zasadą:
To, że w rozumowaniu pojawiają się słabe (niepewne) punkty jest naturalne, jest często nie do uniknięcia. Błędem jest nie tyle oparcie się o owe słabe punkty (jako że często nie mamy innej opcji), ale zapominanie, iż były one słabe, arbitralne tuszowanie owej słabości na zasadzie "skoro to jednak zdecydowałem się przyjąć, to znaczy, że słabość tu znikła".

Nie, nie mamy prawa tak oszukiwać (siebie). To co jest słabe, bo tak stwierdziliśmy w oparciu o rzetelne rozumowanie, pozostanie słabym do czasu, aż ewentualnie jakieś nowe przesłanki tego nie zmienią. Jeśli coś słabego, pomimo owej słabości przyjmujemy w dalszych scenariuszach jako domyślne, czy obowiązujące w jakimś sensie, to powinniśmy jednak OZNACZYĆ SŁABOŚĆ ZGODNIE Z TYM, CZYM ONA JEST, a nie racjonalizować nasz wybór, w celu sztucznego przydania sobie pewności dla prowadzonych rozumowań.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31363
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:30, 10 Lut 2023    Temat postu: Re: Moc epistemiczna NIE stawiania na swoim

Michał Dyszyński napisał:
Albo jeszcze inaczej: przy zbieraniu informacji, doborze opcji ZAPOMNIJ, ŻE MASZ JAKĄKOLWIEK PREFERENCJĘ W KWESTII WYNIKU.

niezbywalny paradygmat zasadności dla przyjęcia/odrzucenia opcji.
Przyjęcie opcji nie powinno odbywać wyłącznie w oparciu o intuicyjne przekonanie, lecz zawsze trzeba podać dla niego KONKRETNY, OBIEKTYWIZOWALNY (przynajmniej w jakimś stopniu) POWÓD, którym jest powołanie się na jakąś sformułowaną wcześniej zasadę.
Jeśli odrzucam opcję czysto intuicyjnie, odrzucam "bo tak", nie umiejąc tego wytłumaczyć, to odrzucam niezasadnie. To wtedy MAM OBOWIĄZEK UZNAĆ NIEKOMPLETNOŚĆ MOJEGO ROZUMOWANIA.
...
Trochę inaczej rzecz formułując, można by je określić następującą zasadą:
To, że w rozumowaniu pojawiają się słabe (niepewne) punkty jest naturalne, jest często nie do uniknięcia. Błędem jest nie tyle oparcie się o owe słabe punkty (jako że często nie mamy innej opcji), ale zapominanie, iż były one słabe, arbitralne tuszowanie owej słabości na zasadzie "skoro to jednak zdecydowałem się przyjąć, to znaczy, że słabość tu znikła".

To co wyżej opisałem tworzy pewien SYSTEM ROZUMOWANIA, oparty o ROZLICZALNOŚĆ tworzonych rozumowaniem wniosków. Sprawa nie jest trywialna, wręcz podstawowa. Myślę, że warto jest ją tu dokładniej opisać, skomentować. Ale najpierw jeszcze raz przypomnę o co tu chodzi - tym razem w postaci wypunktowanej listy.

1. Pierwszym typowym etapem rozumowania jest OGLĄD DOSTĘPNYCH OPCJI. Opisywany system rozumowania zakłada, że na tym etapie domyślnym podejściem jest postawa "tabula rasa", w której unikamy opierania się o własne założenia, filtry poznawcze, nastawienia. Skupiamy się na jednym głównym celu: JAK NAJWIĘCEJ DOSTRZEGAĆ, MOŻLIWIE NICZEGO NIE POMINĄĆ, staramy się być neutralni, nie obciążenia schematami, nastawieniami. Nie chcemy tu pominąć ani czegoś w zgodzie z naszymi poglądami, ani przeciw nim, jesteśmy niczym "ślepa temida" (ślepa w sensie nie mająca względu na inne rzeczy, niż to, co bezpośrednio dochodzi) - bezstronni, jak tylko to jest możliwe.
2. Etapem następnym po tym pierwszym, który wchodzi do gry, gdy już mamy opcje zebrane, jest OCENA OPCJI. Ten etap jest znacząco odmienny od opisanego wyżej, bo tutaj porzucamy nastawienie maksymalnie neutralne, ale odwołujemy się do tego, co poznaliśmy, uznaliśmy, uważamy za wartość, prawdę, dobrą zasadę. Tu dopiero wchodzi nasz pogląd i światopogląd w pełnej krasie, tu ujawnia się to, czy wcześniejsze nasze doświadczenia pomagają nam w rozumieniu rzeczywistości, czy też nie. Efektem tego etapu 2 jest (o ile rozumowania jakoś nam się powiodło) wniosek, konstatacja na temat tego, która opcja ewentualnie będzie przyjęta, albo może dalej co w ogóle z owych rozważań wynika.

Etap 2 jest (a przynajmniej może być) dyskursywny, ale - nie ma się co łudzić - także SUBIEKTYWNY. Warto jednak się starać, aby ów subiektywizm był kontrolowany, aby jednak od tego subiektywizmu żeglować ku obiektywnym postaciom wnioskowania. Można się starać równoważyć negatywne aspekty subiektywizmu za pomocą dodatkowych zabiegów:
- symetryzowania osądów, czyli konstruowania ocen, które dawałyby się stosować tak "za", jak "przeciw" tezie, sugestii, wnioskowi, a potem dawałyby szanse porównywania owych wyników.
- randomizowania sposobów ujmowania spraw (np. zaczynania oglądu opcji nie od tych najbardziej narzucających się)
- szukania i rozważania argumentów zaprzeczeń do pierwszych wniosków (rozumowanie typu "advocatus diaboli") - tak własnym pomyślunkiem, jak i korzystając osiągnięć argumentacyjnych przeciwników danego podejścia.
W tej grze rozumu z problemem wystąpi zarówno intuicja, jak i wiedza, logika, przyjęte kulturowo, czy w inny sposób schematy. W zdecydowanej większości przypadków pojawi się też jakaś niepewność, brak gwarancji dla tego, co ustalimy. Ale powiedzmy że ostatecznie do jakichś wniosków dojdziemy.
Najciekawsze dzieje się po sformułowaniu wniosków...
A uruchomi się to najciekawsze wtedy, gdy SKONFRONTUJEMY NOWO SFORMUŁOWANE WNIOSKI Z RESZTĄ WIEDZY I INNYMI WNIOSKAMI, DO JAKICH DOSZLIŚMY.
Dlaczego i co najciekawsze będzie?...
- Bo często wtedy ujawniają się KOLIZJE - SPRZECZNOŚCI. Oto nieraz okazuje się, że nasz nowy wniosek kłóci się i innym wnioskiem, który wcześniej przyjęliśmy, może w trochę odmiennej sprawie, ale też i podobnej na tyle, aby ocenić. iż te dwa wnioski razem prowadzą do jakiejś formy konfuzji.
Wtedy okaże się, że dotychczasowe nasze rozumienie świata jest niepełne. Że trzeba je poprawić. Najprostszą chyba opcją będzie tu taka, że gdy przeanalizujemy ostatnie wnioskowanie, poprowadzimy je skrupulatniej, to znajdziemy jakiś ewidentny błąd. Wtedy błąd się naprawia, a konfuzja zostaje oddalona. Ale to jest akurat dość trywialny przypadek, najmniej ciekawy.
Znacznie ciekawiej się dzieje, gdy się okazuje, że pomimo prób doszukania się jawnych błędów rozumowania, tak w jednym jak i drugim wnioskowaniu, które ze sobą kolidują, wciąż nie widać dlaczego sprawa nie wyklarowała się. Wtedy właśnie dochodzimy do tego przełomowego momentu, w którym zachowanie spójności może wymagać KONIECZNOŚCI PRZEFORMUŁOWANIA PODSTAW - aksjomatyki naszego rozumowania, przyjmowanych paradygmatów.
Wtedy jest najfajniej. :)
Wtedy też okazuje się, jak ważna jest ROZLICZALNOŚĆ naszego rozumowania, czyli nie przyjmowania aspektów rozumienia czystą intuicją, lecz FORMUŁOWANIE W JEDNOZNACZNEJ POSTACI, co i jak przyjmowaliśmy tu po drodze. Dzięki owej rozliczalności można punkt po punkcie przeanalizować oba wnioskowania, próbując je wiązać już na wcześniejszych etapach i oceniać gdzie ewentualnie coś warto byłoby przyjąć inaczej, niż to wcześniej zrobiliśmy. A gdy to nam się uda, to wreszcie będziemy mogli dokonać przełomu w całościowym rozumieniu, ruszyć z podstaw tę naszą bryłę ogólną myśli. :) To jest ten najfajniejszy moment intelektualnej drogi świadomego umysłu. :pidu:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin