Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:57, 28 Mar 2024    Temat postu: Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie

Czy jestem patriotą?...
- Uważam, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, która to odpowiedź zależeć będzie od tego, się za patriotyzm uzna. Bo raczej daleko jest mi od "patriotyzmu", jakże często wyznawanego przez środowiska polityczne uznawane za "patriotyczne", a który silnie akcentuje rewanżyzm, wymachiwanie szabelką, sadzenie się, postawy roszczeniowe i wojownicze. Takim "patriotą" zatem NIE jestem.
Ale uważam, że jest takie rozumienie patriotyzmu, z którym mógłbym się jakoś identyfikować. Związane jest ono z postawą, w ramach której:
- uznaję swoje dziedzictwo, w którym wyrosłem - przyznaję się, że jestem z tych, a nie z jakichś innych.
- uznaję pewien priorytet we wspieraniu grup ludzi, który polega na tym, że W PORÓWNYWALNYCH WARUNKACH STARTOWYCH priorytet wsparcia ma grupa moich bliskich, ludzi z mojego kraju, bliższych mi, a nie dalszych. Przy czym to dotyczy rzeczywiście sytuacji, gdy pozostałe aspekty z grubsza zrównują kandydatów do mojego pomagania. Oznacza to m.in. też i to, że jeśli jakiś obcy umiera z głodu, zaś "swojak" głodny nie jest, choć chętnie skosztowałby jakiegoś frykasa, to nie pomogę swojakowi w zdobyciu owego frykasa kosztem umierającego obcego, lecz skieruję swoją pomoc do tych, którzy BARDZIEJ JEJ POTRZEBUJĄ.
- mam większą wiedzę (i stale ją właśnie rozwijam), większe zainteresowanie na temat tego, co moje w kontekście narodowym, w stosunku do obcych. Nie oznacza to jednak jakiejś skrajnej zero-jedynkowej dychotomii, lecz dość wyraźne, choć nie silnie dominujące przesunięcie we wskazanym kierunku.
- mam WIĘKSZY SENTYMENT do tego, co jest mi bliskie. I tego się nie wypieram, ale też nie traktuję tego sentymentu jako czegoś, co by miało silnie modyfikować moje życiowe decyzje. Trochę te decyzje modyfikuje, ale w dość subtelnym zakresie.

Przyznam, że ogólnie w bardzo podobny sposób traktuję nie tylko relację "mój naród - obce narody", lecz także "moja rodzina - inne rodziny", czy nawet "ja sam osobiście - inni ludzie". Siebie samego też traktuję na zasadzie: mam o sobie większą wiedzę, rozumienie swoich spraw, główny wysiłek poświęcam temu, co ze mną związane, mam swoje emocje, a tylko poprzez empatię jakoś doznaję emocji cudzych. Ale nie chcę być egoistą, więc gdy mam komuś pomóc, to staram się to zrobić, nieraz kosztem własnych korzyści. Właściwie to patriotyzm i traktowanie własnej osoby są rozstrzygane u mnie z grubsza w ramach tej samej zasady.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:50, 30 Mar 2024    Temat postu: Re: Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie

Samokrytycyzm jest dla mnie bardzo ważną wartością. Właściwie to jest niezbywalną częścią mnie, jest sensem i celem.
W samokrytycyzmie jest jednocześnie akceptacja i jej zaprzeczenie - jest krytyka jakiegoś tu i teraz, tej starej wersji mnie, ale jednocześnie jest coś w rodzaju nadziei - że mogę być lepszy, że jest sens się doskonalić. Tego, co nie byłoby wartościowe, nie ma sensu doskonalić, więc jeśli przyglądam się krytycznie tym niedoskonałym aspektom mnie, to znaczy, że akceptuję siebie w szerszym znaczeniu.

Zastanawia mnie psychika osób, które bardzo bronią tego swojego aktualnego tu i teraz, tego, żeby ich nie skrytykowano, żeby nawet samemu tylko dla siebie nie zauważać swoich braków. Czego się boją?...
- Jeśli coś do poprawienia w sobie ujrzą, to będą mieli cel, będą mogli zacząć to naprawiać. Czy to takie złe?... Przecież chyba to nie jest złe.
Ale niektórzy tak mają - boją się jakiejkolwiek krytyki pod swoim adresem, boją się sami dostrzec w sobie jakąś problematyczność. Przyczyny takiej postawy?...
Mam tu następujące hipotezy:
- zerojedynkowy system oceny. Dla kogoś, kto postrzega wszystko binarnie, jest albo - albo. Czyli albo jest super i doskonały, albo kompletne dno i zero. Wtedy jedyną obroną przed potępieniem się absolutnie jest uznaniem się za bezbłędnego i niedopuszczanie do uznania jakiejkolwiek krytyki.
- rywalizująca, wojownicza osobowość. Gdy ktoś traktuje życie jak wojnę, to oczywiście za celowe będzie uznawał nieokazywanie wrogom swoich słabych stron. Czyli będzie wpierał, że jest doskonały, niezależnie od tego, co wynikałoby z rozpoznań obiektywnych.
- skrywane głębokie poczucie winy, już potępienie się. Wtedy każda krytyka będzie tylko potęgowała ten upadek, drenowała resztki nadziei.
- po prostu pycha, narcyzm, traktowanie siebie jak pępka świata i instynktowna złość, gdy się jest krytykowanym.
- może coś jeszcze, na razie nie wiem co...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:54, 08 Kwi 2024    Temat postu: Re: Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie

To, aby się nie przejmować kapryśnymi opiniami ludzi, traktuję jako objaw osobowej mocy. Aby być spójnym z takim pojmowaniem mocy, staram się nie zabiegać jakoś specjalnie o uznanie, a na pewno się o nie nie chcę dopominać. Dlatego mi jest po prostu nie po drodze z licznymi środowiskami "patriotycznymi" (tak się je określa, choć właściwie dla mnie patriotyzm w takiej formie jest mocno "średni"), które bardzo mocno krzyczą, aby ich doceniano, reagują złością na każdy rodzaj krytyki ich przodków, ich narodu. Ja wierzę w tę sentencję, którą wydawane kiedyś pismo satyryczne "Szpilki" miało na swojej stronie tytułowej: prawdziwa cnota krytyk się nie boi.
A jeśli ktoś się panicznie boi najdrobniejszej krytyki pod swoim adresem?...
- Pewnie daleko mu do cnoty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:29, 08 Kwi 2024    Temat postu: Re: Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie

Michał Dyszyński napisał:
wierzę w tę sentencję, którą wydawane kiedyś pismo satyryczne "Szpilki" miało na swojej stronie tytułowej: prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

Sentencja jest z Monachomachii, czyli liczy sobie już sporo lat. Ale niezależnie od samej sentencyjności, krytycyzm, jako słuszna postawa daje się uzasadnić "na czystą logikę".
Uzasadnieniem dla wartości krytycyzmu jest to, że nie znając obiektywnej oceny tego, co się robi, kim się staliśmy, nie będziemy wiedzieli, jak radzić sobie z problemami, które wynikają szacowania naszych sił. Jak ktoś nie wie, na co jest go stać, to jednocześnie nie wie, na których zadaniach by poległ, a które są w jego zasięgu. W związku z tym często je podmieni, czyli zrezygnuje z realizacji tego, co by mu się udało osiągnąć, zaś porwie się z kolei na takie zadanie, które przekracza jego możliwości.
Tylko będąc obiektywnym względem siebie, tylko oceniając się bez chciejstw, lęków, nieadekwatności jesteśmy w stanie skutecznie planować swoje życiowe decyzje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:05, 08 Kwi 2024    Temat postu: Re: Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie

Nie uważam się za osobę wyróżnioną w tym sensie, aby miały należeć mi się jakieś przywileje, lepsze traktowanie, z góry przyznany mi szacunek. Podobnie też traktuję mój naród, czy też dowolną społeczność, do której jakoś miałbym należeć, czy się identyfikować. Nie domagam się szczególnego traktowania, nie domagam się pochwał za nic - tak dla siebie, jak i dla moich "swojaków" (kimkolwiek by oni nie byli).
Wręcz odwrotnie - gdyby mi takie przywileje odgórne ktoś zaproponował, to bym powiedział, że w tym życiu nie potrzebuję dawania mi for. To upośledzonym, słabszym daje się przywileje. Moja godność osobista sprzeciwia się traktowaniu mnie jak osoby specjalnej troski.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:04, 12 Kwi 2024    Temat postu: Re: Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie

Mój patriotyzm jest jak moje traktowanie siebie, ale co jest tu pierwsze?
- Chyba żadne jest pierwsze, tylko obie te postawy powstają ze wspólnego mentalnego pnia.
Środowiska, partie "patriotyczne" w wyborach deklarowały się jako: będziemy realizować tylko interes Polski i Polaków!
Dla mnie taka postawa jest tożsama z idealnym egoizmem grupowym. Po przeniesieniu na grunt indywidualny można by ją zamienić jako: w życiu biorę pod uwagę wyłącznie własne korzyści!
Czyli jest to w 100% postawa egoizmu. O ile jeszcze egoizm czysto prywatny niewielu głosi jako wartość, niewielu się chwali (choć są też i tacy), to ciekawe jest, że różne skrajne postacie egoizmu grupowego przez liczne "środowiska patriotyczne" są odmalowywane jako cnota, zasługa, wielka wartość.

Te postawy powstają jako efekt głębszego wyboru osobistego, szerzej rozumianego światopoglądowego, nawet religijnego. W centrum sprawy jest KWESTIA EGOIZMU.

Egoizm indywidualny, egoizm grupowy - czy to cnota, czy postawa etycznie wątpliwa?
Ciekawe jest dla mnie, że znam niemało ludzi, którzy na poziomie indywidualnym gotowi są do poświęceń, ale na poziomie grupowym twardo opowiadają się za egoizmem. Z czego to wynika?...
- Moją hipotezą jest to, że zwykle jest to grupa ludzi raczej reagujących emocjami, nie poddających swoich emocji i instynktownych odczuć w wątpliwość, nie zastanawiający się nad nimi. Ci ludzie, jeśli mają w sobie empatię, to gdy spotykają drugiego człowieka, wymagającego pomocy, to tej pomocy udzielą. Bo CZUJĄ, że to jest dobre, wtedy egoizm dla nich nie będzie pierwszoplanową postawą. Inaczej CZUJĄ owi ludzie relację do "jakichś tam" obcych. Ci ludzie z zagranicy są nieznani, nie widać, a mimowolne konotacje, odczucia sugerują jakąś odrębność, inność, niepewność co do intencji, co instynktowna warstwa emocjonalne często i łatwo przetransformuje do domniemania wrogości. Wyjdzie wtedy na to, że każdy obcy to potencjalnie z dużym prawdopodobieństwem wróg, ktoś wredny. To sobie "wyrozumują" (rozumu w tym jest niewiele, a do tego błędnego) z instynktownego odczuwania i w końcu tak uznają, iż skoro już "wiedzą", iż wrogie siły, pod postacią obcych zagranicy im zagrażają, to znaczy, że trzeba się przed nimi bronić, obdarzając naturalnie niechęcią.
Inaczej do sprawy podchodzą ludzie, ZDOLNI DO SAMOKRYTYCYZMU, AUTOREFLEKSJI. U tych ludzi nie będzie bezwiednego nadpisania niepewności przez wrogość. Jeśli nawet taka sugestia ze strony emocji wystąpi, to racjonalna część umysłu ja przyblokuje i podda dodatkowemu osądowi.
Krytyczny osąd swoich emocji, zdolność do zrelatywizowania sobie niektórych bezwiednych odczuć - rzecz najczęściej nie do wykonania dla tych bezwiednych i instynktownych, dla tych, co czują, a nie myślą dyskursywnie, obiektywnie.


Dla ludzi bezwiednych "rzeczy są", oceny rzeczywistości, które im do głowy przychodzą, z zasady nie będą kwestionowane rozumem, bo to byłoby jak wystąpienie przeciw własnej osobie, coś trudnego do wyobrażenia. (Samo)krytycyzm, który wyrasta ponad bezwiedność jest jak zaparcie się siebie, jest formą zanegowania podstawowego paradygmatu, jest też przemieszczeniem na mentalnej mapie położenia JA.
U bezwiednych JA jest jednoznacznie tym, co czują aktualnie. U tych co umieją bezwiedność zrelatywizować JA będzie gdzieś pomiędzy samym czuciem, a rozumem. Rozum wtedy ma prawo dokonywać korekt w rozpoznaniach bezwiednych, co daje dalej szanse na konstruowanie o wiele bardziej złożonych obrazów rzeczywistości i własnej osoby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin