Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje prywatne (o)powieści

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:39, 27 Sty 2022    Temat postu: Moje prywatne (o)powieści

Wiele miejsca w moim wewnętrznym rozwoju zajmują powieści, które sobie sam tworzę.
Pierwszą (nieopublikowaną, żadna z resztą nie została opublikowana w postaci oficjalnej, książkowej) powieść napisałem jeszcze pod koniec podstawówki, czyli około 45 lat temu. Potem tworzyłem inne powieści, które mają różnego rodzaju pomysły, lecz w większości nigdy nie ujrzały światła dziennego. Wyjątkiem są moje opowiadania "Zik", "Czarownik", "Szkarłatna pantera" i "Kod inwersji", które są na mojej osobistej stronie internetowej [link widoczny dla zalogowanych]
Wszystkie te opublikowane już, choć w większości w ogóle nie opublikowane opowiadania mają w mojej głowie ciąg dalszy. Już na tym etapie, gdybym je uzupełnił o to, co jest gotowe w mojej pamięci, okazałbym się całkiem płodnym twórcza (co nie znaczy, że dobrym...) powieściopisarzem.
Bo mam pomysły na kilka innych powieści, które czasami mają nawet po kilka stron zaczętego tekstu, a do tego 99% w mojej głowie. Mam w tej głowie jeszcze
- pomysł na serial sci fi o ataku obcych na Ziemię, porażce ludzkości, zepchnięciu jej do roli zwierząt, a potem - oczywiście, jak to w tego typu dziełach - tryumfalny powrót do władzy nad planetą. W warstwie bardziej ideowej byłoby to rozważanie o ludziach niedocenionych, o bohaterach, których nie znamy, choć cała ludzkość zawdzięcza im przetrwanie. Ale także jest tu filozoficzna refleksja nad eugeniką, pomysłowością, możliwością nawiązania kontaktu z wrogim gatunkiem (kosmitami). W sumie byłoby to w połowie jakoś podobne do wielu innych scenariuszy o walce z kosmitami, choć w drugiej połowie byłyby zupełnie nowe pomysły.
- pomysł na powieść o świecie budzącym się do duchowości i o człowieku - księciu pewnego królestwa - który traci wszystko co miał, staje się banitą, na którego polują wrogowie, ale on odkrywa inne królestwo niż to, do jakiego był wychowywany i wdrażany - królestwo duchowości, doskonalenia wewnętrznego, także miłości . Ale przygód po drodze byłoby co niemiara.
Piszę o tym, nie po to, aby się chwalić, że w ogóle takie pomysły posiadam, ale aby podzielić się pewną refleksją (może nawet radą) dla tych, co to czytają. Rada moja brzmi: twórzcie sobie powieści w swojej głowie!
A jak nie powieści, to twórzcie narracje, opowiadania, historie, w których umieścicie siebie, będziecie się borykali z różnymi przeciwnościami, przygodami itp. Po co?
- Aby MIEĆ POWÓD DO ROZMYŚLAŃ O TYM, KIM JESTEŚMY W KONTEKŚCIE ŚWIATA.
Ja, obmyślając co mój bohater zrobi w mojej powieści, mimowolnie umieszczam trochę w jego postaci samego siebie. Rozwiązując problemy mojego bohatera, trochę rozwiązuję problemy własne - mam je na dystans, potrafię o nich myśleć bez obciążającego emocje przeświadczenia, że to mnie one dotyczą. Czasem tego mnie jest w owych postaciach więcej, czasem mniej. I to też jest cenne - bo mogę sobie pomyśleć o kimś podobnym do mnie, ale jakoś tam innym pod jakimś względem, a potem umieścić go w jakiejś historii, gdzie pojawią się jakieś zdarzenia, uczucia, związki z ludźmi i światem. Ja dzięki myśleniu o tych historiach wiele się nauczyłem o sobie, wiele zrozumiałem. Nawet uładziłem w sobie niejedno.
Te historie, które się wymyśla były dla mnie trochę jak rozmowa z psychoanalitykiem, terapeutą, który mi wytłumaczył, co ja właściwie czuję, czego chcę w życiu.
Bo według mnie najgorzej jest, gdy coś nas gnębi, a my zupełnie nic z tym nie robimy, gdy jest tylko ta przykra depresyjno okoliczność, a my pozostajemy bezradni wobec niej. Umieszczenie czegoś z nas, co czasem nas gnębi, albo tylko budzi wątpliwość, nadanie temu czemuś jakiejś narracji, wmontowanie w fikcyjne sytuacje powoduje, że nieraz problem emocjonalny zaczyna się rozwiązywać.
Nie wiem, czy każdemu moja rada pomoże. Podejrzewam, że są ludzie na tyle nie panujący nad swoimi emocjami, że ta rada może im nawet zaszkodzić, bo zamiast tworzyć narrację rozwiązującą problemu, będą tworzyli narrację pogłębiającą owe problemy. Dlatego moja rada nie jest chyba dla każdego, ona nie jest nieomylna (nie poczuwam się do odpowiedzialności za jej złe skutki, bo to każdy powinien sam w sobie wyczuć, na ile gotów jest tworzyć sobie wewnętrzne narracje, które go ubogacają, pomagają rozwiązać problemy). Ale przynajmniej dla tych, którzy umieją coś takiego w sposób pozytywny przeprowadzić, chyba byłaby to wartościowa propozycja na jakieś tam dodatkowe narzędzie umysłu, które nas rozwija, ubogaca, pomaga w uporządkowaniu się wewnętrznym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:20, 27 Sty 2022    Temat postu: Re: Moje prywatne (o)powieści

Przyznam, że naprawdę wiele ciekawych rzeczy o własnych emocjach stało się dla mnie jaśniejsze, gdy pewnego bohatera mojej "powieści" umieściłem w sytuacji, gdy owe emocje sam bym odczuwał. Mój bohater uczestniczył wtedy w dyskusji o tym, czego ludzie pragną w kontekście np. związków z płcią przeciwną. Dyskusja była zażarta, toczyła się wokół różnych postaw ludzkich, które planowałem zastosować w swojej powieści.
Ten bohater - trochę ja, ale przecież nie ja, tylko fikcyjna postać - zajął określone stanowisko, poczuł najpierw reakcję typową dla siebie, ale potem dojrzewał, potem zdarzały się różne sytuacje, co pozwoliło mu dojrzeć do pogodzenia się ze swoimi oczekiwaniami, pragnieniami. Wtedy ten mój bohater zaakceptował już lepiej siebie i innych ludzi. A ja sam odczułem w sobie sporą dawkę owego pogodzenia się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin