Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nie zamierzam się bronić... i co mi zrobisz?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31551
Przeczytał: 68 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:31, 29 Kwi 2024    Temat postu: Nie zamierzam się bronić... i co mi zrobisz?

Jak się przyjrzymy relacjom międzyludzkim, to chyba nie będzie tu dziwną hipoteza, iż w wielu przejawach kontaktowania się paradygmatem jest: należy się bronić przed atakiem, należy walczyć o swoje...
Wręcz instynktownie reagujemy na sytuację, w której ktoś rzuca nam WYZWANIE. Wyzwanie jest postawieniem sprawy na zasadzie: wykaż swoją wyższość nade mną, udowodnij, że jesteś godzien miejsca, jakie zajmujesz w społeczności, w relacjach z ludźmi.
Wyzwanie, walka o miejsce w hierarchii stada jest instynktem, który obserwujemy u bardzo wielu gatunków zwierząt stadnych. A przecież my - ludzie - dziedziczymy instynkty po zwierzęcych przodkach. A nawet jeśli ktoś nie wierzy, że mamy zwierzęcych przodków, to chyba nie będzie miał problemów z zaobserwowaniem licznych sytuacji, w których pojawia się aspekty wyzwania do walki, na pojedynek, do obrony swojej czci, wartości, godności. Zlekceważenie rzuconego wyzwania jest w kulturze traktowane najczęściej jako tchórzostwo, jako coś poniżającego tego, który wyzwanie dostał, ale go nie przyjął. Mężczyzna, który uciekł przed pojedynkiem, jest "w towarzystwie skończony", będzie traktowany jako tchórz i słabeusz.
Czy stawanie do walki, gdy pojawia się wyzwanie, jest absolutnym honorowym obowiązkiem?...

W tradycyjnej obyczajowości, moralności stadnej i wojowniczej jest to obowiązek honorowy. Co prawda boziewiczowski kodeks pojedynkowania się przewiduje wyjątki od przyjmowania wyzwań (np. w oryginale mężczyzna nie będzie pojedynkował się z osobą niższą stanem, czy homoseksualistą), jednak poza tymi wyjątkami honorowym obowiązkiem mężczyzny jest przyjąć wyzwanie i stanąć do pojedynku.

Za formę pojedynku można uznać też dyskusję. Można, ale czy trzeba?...
- Z moich obserwacji wynika, że jest dość fundamentalna różnica pomiędzy dyskutantami na poziomie uznania właśnie tego paradygmatu: czy mam obowiązek traktować dyskusję jako pojedynek, a wtedy honorowym obowiązkiem byłoby bronienie swojej sprawy podczas dyskusji?...

Sprawa jest ciekawa, bo właściwie "nigdzie nie jest napisane", jak to jest z tym fantem. Czy dyskusja jest "sprawą honoru", czy może właściwie honoru, przynajmniej tego na podobieństwo pojedynku traktowanego, w ogóle się nie tyczy?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21783
Przeczytał: 100 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:55, 29 Kwi 2024    Temat postu:

Kobiety na szczęście nie były dopuszczane do pojedynków tzw honorowych..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21783
Przeczytał: 100 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:09, 29 Kwi 2024    Temat postu:

Tu w nawiazaniu do mojej ulubionej książki.

Lalka

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31551
Przeczytał: 68 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:07, 29 Kwi 2024    Temat postu: Re: Nie zamierzam się bronić... i co mi zrobisz?

Michał Dyszyński napisał:
...fundamentalna różnica pomiędzy dyskutantami na poziomie uznania właśnie tego paradygmatu: czy mam obowiązek traktować dyskusję jako pojedynek, a wtedy honorowym obowiązkiem byłoby bronienie swojej sprawy podczas dyskusji?...

Sprawa jest ciekawa, bo właściwie "nigdzie nie jest napisane", jak to jest z tym fantem. Czy dyskusja jest "sprawą honoru", czy może właściwie honoru, przynajmniej tego na podobieństwo pojedynku traktowanego, w ogóle się nie tyczy?...


Sam chyba się dość jasno chciałbym zadeklarować po stronie odrzucenia owego paradygmatu o "pojedynkowym charakterze" dyskusji. Odrzucam świadomie takie rozumienie dyskusji - nie dyskutuję po to, aby z kimkolwiek wygrywać, udowadniać swoją wyższość, bronić honoru, czy jakichś grup ludzi, albo i ich ideologii. Wręcz tu moim "punktem honoru" (znowu ten "honor", ale teraz już inaczej, bo wewnętrznie pojmowany) jest to, że motywem naczelnym moich dyskusji jest poszukiwanie prawdy, sensu, lepszego zrozumienia, a nie wspinanie się po jakichś tam drabinach społecznego uznania. Odrzucam ten motyw udowadniania komuś różnych rzeczy na swój temat. Traktuję to udowadanie jako wdrożęnie postawy zakłamywania rzeczywistości, związanej z postawieniem zagadnienia lansu wobec ludzi przed wymogami prawdziwości i uczciwości.

Jestem głęboko przekonany, że nie da się w większości dyskusji, czy nawet w samym myśleniu pogodzić tych dwóch celów - lansowania się jako zwycięzca, z celem postrzegania rzeczywistości najbliżej tego, jaką ona rzeczywiście jest, czyli właśnie w oderwaniu od wszelkich lansów, identyfikacji grupowych, wymogów bycia w jakimś tam "towarzystwie".
Wierzę, że widzieć rzeczywistość w prawdzie może jedynie ten, kto się wyrzekł właśnie tych wszystkich lansów, potrzeby bycia uznanym za naszego, za lepszego od innych, zwycięskiego, autorytatywnego, kompetentnego, czy uznanego za kogokolwiek tam...

Odkryłem pewne zależności psychologii, związane z zagadnieniem higieny epistemicznej i mentalnej, które powodują, iż zabiegając o to, aby być widzianym jako osobę, taką czy inną w CZYICHŚ OCZACH, automatycznie zacznę LEKCEWAŻYĆ TO, CO NIEZALEŻNE OD właśnie tych ludzkich kapryśnych ocen. Tego nie sposób jest sprawnie kontrolować umysłem - jeśli w jakiejś sytuacji dążę do lansu w czyichś oczach, to będę w tej sytuacji automatycznie blokował wszystko to, co temu lansowi się sprzeciwi, a więc najczęściej będę blokował krytyczne spojrzenie na te aspekty sprawy, które sugerują, iż mam tu jakąś gorszą swoja stronę.
Tu nie ma jak być inaczej! Kto stawia na szczycie wartości zabieganie o czyjeś uznanie (choćby to było "tylko" zabieganie o uznanie za zwycięzcę), ten już samym tym postawieniem poniża postawienie sprawy na zasadzie "nieważne, co tam kto sobie w swoich kapryśnych emocjach i przekonaniach uznaje, bo mi chodzi o to, aby trzymać się tego co, OBIEKTYWNIE JEST". To jest nie do pogodzenia, dwom panom nie da się naraz służyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31551
Przeczytał: 68 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:03, 01 Maj 2024    Temat postu: Re: Nie zamierzam się bronić... i co mi zrobisz?

Nie bronię się w tych sprawach, w których nie czuję się wystarczająco kompetentny. Po prostu odpuszczam wtedy dyskusję. Choć niekoniecznie muszę przyznać rację oponentowi. Nieraz będzie tak, że zamknę swój udział w dyskusji stwierdzeniem: sam nie mam wystarczających argumentów i kompetencji, aby na twardo upierać się przy swojej racji, jednak też nie uważam, abym został przekonany argumentami oponenta. Nie mam prawa uznać się tu za autorytet, ale - uznając swoją omylność, czyli prosząc o potraktowanie tej mojej oceny jako potencjalnie wadliwą - chcę zachować uczciwość względem siebie, co mi nakazuje nie przyjąć argumentacji mi przedstawianej. I już nie bronię swojego stanowiska.

Nie bronię swojego stanowiska w szczególności WOBEC POSTAWY OŚLEGO UPORU. Jeśli widzę, że do mojego oponenta praktycznie nic nie dociera, ale ten oponent może wykazywać się nieugiętością w samym upartym stwierdzaniu swego, to zaprzestanę dyskusji, jedynie wygłaszając manifest kończący w stylu: nie dostrzegam u mojego oponenta woli równej, uczciwej, intelektualnie poprawnej dyskusji, a przerzucanie się deklaracjami traktuję jako stratę czasu, zatem odchodzę, nie zamierzając już odpowiadać na dalsze kierowane do mnie uwagi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31551
Przeczytał: 68 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:19, 02 Maj 2024    Temat postu: Re: Nie zamierzam się bronić... i co mi zrobisz?

Michał Dyszyński napisał:
Nie bronię się w tych sprawach, w których nie czuję się wystarczająco kompetentny. Po prostu odpuszczam wtedy dyskusję.


W tym nieupieraniu się "dla zasady" przy swoim jest ważne opowiedzenia się po stronie uczciwości intelektualnej. Pokazanie innym ludziom, że nie walczy się o "swoje racje", jeśli nie nie ma się kompetencji, w ten sposób staje się komunikatem na temat intelektualnej reputacji osoby - ona taką postawą daje do zrozumienia: staram się nie twierdzić tez, do których nie mam wystarczających podstaw.
Jeśli ktoś z zewnątrz obserwuje postawy różnych dyskutantów i dla znanych sobie okoliczności zaobserwuje, iż ktoś coś twierdzi DOPIERO GDY MA INTELEKTUALNE PODSTAWY, NIE ZAŚ Z POWODU SAMEJ SWOJEJ AMBICJI I UPORU, to w przypadku już nowego, nieznanego sobie stwierdzenia, w szczególności sporu o coś, co oceniającemu nie jest znane, wyciągnie stąd wniosek, czyja sugestia jest zapewne wzięta z przesłanek, a czyja wyłącznie jest efektem upierania się przy swoim dla dyskusyjnej ambicji.

Jest i wniosek odwrotny, który narzuca się przy obserwacji osób, które podchodzą do dyskusji wyłącznie ambicjonalnie. Obserwując takie osoby w ich postawach wobec znanych wątpliwości w sprawie, zapewne wyciągnie się wniosek, iż one będą się upierać na zabój nawet przy absolutnych bzdurach, przy wierutnych kłamstwach, jeśli tylko mają one status "to moje stwierdzenie". Takim osobom się po prostu nie ufa, bo z góry wiadomo, że ich rozpoznania nie biorą się z obserwacji świata, a wyłącznie powstają jako efekt ambicjonalnego nastawienia.

Niewerbalny komunikat "nie upieram się przy czymś z powodu samej mojej ambicji" staje się wtedy pozytywnym świadectwem postawy intelektualnej danej osoby, jest sugestią, iż sklania się ona ku regułom prawdy. Z kolei ci, co się kierują w dyskusji głównie ambicją, pomijając aspekt powiązania swoich przekonań z zewnętrzną rzeczywistością, będą zapamiętani właśnie jako tacy, co się z ową rzeczywistością z ambicjonalnych pobudek mijają.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 8:27, 02 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin