Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niekonkretne COSIE zawłaszczające sensy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36064
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:17, 11 Sie 2025    Temat postu: Niekonkretne COSIE zawłaszczające sensy

Być może największy błąd mentalny polega w swojej funkcjonalnej części na swoistym rozjechaniu się w umyśle dwóch rzeczy:
- uświadomienia - stopnia kontroli aspektów rozumowania umysłem
- powstania w emocjach, w obszarze satysfakcji i akceptacji silnego impulsu pozytywnego (w drugą stronę impulsu negatywnego, co na to samo wychodzi w rozważaniach).

Inaczej mówiąc, jest powstanie przekonań typu:
- skoro mam coś (cokolwiek), to ma mam wszystko.
- skoro umiem coś nazwać, to już posiadam argument w dyskusji
- skoro umiem zbesztać oponenta w dyskusji, to wygrałem dyskusję
- skoro przeczytałem książkę o pływaniu, to już umiem pływać...
Umysł człowieka bardzo chętnie bierze cosie (dowolne aspekty, które sugerują jakąś formę zawłaszczenia sobie tego, co by się chciało mieć, dokonać), jeśli potwierdza mu to jego przekonania, budując uczucie satysfakcji. I wiele umysłów jest w stanie stworzyć sobie taką formą oszukiwania się i dalej osiągania małych satysfakcji z tego tytułu, że MAJĄ PRETEKST ku temu.
Tymczasem ów pretekst jakże często jest - od strony obiektywnej, merytorycznej patrząc - jakże słaby, jakże życzeniowy...
Ale umysł bardzo usilnie pragnący satysfakcji z tytułu posiadania dobrego rozwiązania, osiągnięcia swojego celu często woli rozbudowywać w emocjach tę satysfakcję, dumę, przekonanie o wspaniałości swoich osiągnięć, zamiast doskonalić rozwiązanie od strony spójności powiązań myśli z rzeczywistością. Ostatecznie taki umysł będzie rozbudowywał swoje fantasmagorie o bardzo luźnym, życzeniowym powiązaniu z celami, jakie sobie stawia, więc tych celów życiowych nie zrealizuje. Za chwilę ten umysł z innej strony poczucie dyssatysfakcję - rozczarowanie.
To jest właśnie ta cena, którą umysł płaci, gdy chce mieć satysfakcję "na już", gdy się woli utwierdzać w wewnętrznym marketingu jakichś swoich minimalnych osiągnięć, zamiast rozbudowywać te osiągnięcia, zamiast doskonalić owo coś, co może nawet mieć jakiś zalążek sensu i nawet dawać nadzieję na spełnienie celu, ale to jest tylko nadzieja, albo tylko hipoteza, którą należałoby jeszcze zweryfikować. Jednak umysł kompulsywnie pragnący satysfakcji już się za weryfikację swoich przekonań nie bierze, bo woli się pławić w samozadowoleniu, jak to dowolne "coś" (często słabe, rachityczne, dobrze jeśli nie zupełnie mylne) jest już spełnieniem ostatecznym celu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 16:31, 14 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36064
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:01, 14 Sie 2025    Temat postu: Re: Niekontretne COSIE zawłaszczające sensy

Szczególnie wyrazistym COSIEM, który zawłaszcza sensy, choć w istocie jest iluzoryczny, stanowi wg mnie większość wydań idei prawdy absolutnej. Nie chcę każdego użycia terminu „prawda absolutna” tutaj dyskredytować, jednak ta najczęściej spotykana wersja owej idei jest wg mnie w znaczenie większym stopniu iluzją na bazie myślowych chciejstw i nieuprawnionego rozszerzenia intuicyjnych tendencji, niż czymkolwiek oferującym rozsądne konsekwencje myślowe.

„Prawda absolutna” to właśnie takie „coś”, co tak naprawdę nie wiadomo, czym jest. Ludziska gotowi są toczyć boje z oponentami w obronie tej idei, niektórzy „odsądzają od czci i wiary” oponentów wskazujących na niejasność i sprzeczności w jego zastosowaniu, ale żeby byli w stanie odpowiadać na podstawowe pytania testujące poprawność owej idei – to co to, to już nie…
Pewnie problemem dodatkowym jest często powiązanie idei prawdziwości z osobą Boga, więc niektórzy chyba wierzą, iż jak się do tego przymiotnika „absolutny” w kontekście prawdy nie będą obowiązkowo przyznawali, to stanie się to obrazą samego Boga, za co może zostaną skazani na piekło… To samo w sobie jest kolejnym przykładem błędów myślenia powstających na bazie lęków i emocjonalno – ambicjonalnych wtrętów w rozumowania (tutaj ambicja jest przypisywana nawet samemu Bogu, który rzekomo miałby się obrażać za to, że ktoś mu odmawia deklarowania prawdy jako absolutnej).

Jest wg mnie tylko jeden argument, który samą intencję nazywania prawdy „absolutną” jest w stanie jakoś wesprzeć – argument ze spójności/niesprzeczności. Jeśli bowiem prawda ma rzeczywiście pełnić w rozumowaniu rolę rozstrzygania, co jest, a czego nie ma, to przecież nie może być tak, że coś jest i nie jest jednocześnie, zatem owa informacja o istnieniu musi być binarna, czyli musi być jedna, jedyna… jakby właśnie „absolutna”. I to jest o tyle racja, że w kontekście typowych pytań poznawczych o binarnym rozkładzie opcji, chyba należy ideę prawdziwości zredukować do jednoznacznej odpowiedzi na zadane pytanie, co można odbierać jako „absolutność” tej odpowiedzi. Jednak bardziej wnikliwe filozoficznie spojrzenie powinno rozumnym osobom uświadomić, iż ów binarny rozkład opcji jest tylko jedną z wielu możliwości, w których ideę prawdy (z jakąś formą powodzenia, bo sprawnym komunikowaniem sobie różnych okoliczności) stosujemy. Dla zilustrowania owej myśli posłużę się zadaniem opisu jakiegoś zdarzenia przez różne osoby – np. różnych dziennikarzy relacjonujących zdarzenie sportowe. Czy tacy różni dziennikarze, tworzący różne teksty, używający odmiennych określeń piszą „nieprawdę”, gdy różnią się w swoich opisach?…
- Intuicyjnie powiemy, że jednak NIE. Dziennikarze opisujący ten sam mecz piłkarski, mimo że stworzyli bardzo różne teksty na temat tego, co tam zaszło, zwracający uwagę na różne okoliczności, skupiający się na różnych epizodach podczas meczu nie zaprzeczają prawdzie (zakładam tu dla tego przykładu, że niczego nie zmyślają, bo starają się wiernie oddać zdarzenia). To oznacza, iż w przypadku, w którym nie mamy jakiegoś domyślnego, narzuconego wzorca redukcji ocen do binarnego rozkładu, „prawdziwymi” będą opisy z całego spektrum możliwości. To też będzie prawda – mimo że nie będzie jedna jedyna. I ta prawda opisu pewnie też nie każdemu się spodoba – jakiś czytelnik może zarzucić autorowi artykułu, że np. „niepotrzebnie się skupił na …”, bo będzie miał inne zdanie w kwestii, co było istotne dla owego zdarzenia sportowego. Ale nawet wystąpienie takiej kontrowersji nie niszczy przecież zasadności uznania jakiegoś opisu za „prawdziwy”.

Prawda absolutna jest najczęściej właśnie takim iluzorycznym „cosiem”, czyli de facto pojawieniem się w umyśle osoby jakiegoś wyrazistego przekonania, że się ma coś, ale w gruncie rzeczy nie wiadomo, co się właściwie ma. Gdy się postawi przed absolutystą prawdziwości zadanie wskazanie, co właściwie składa się na ten „absolut” jego przekonań, to albo nie wygeneruje żadnej odpowiedzi, albo spróbuje pytającego zbyć jakimiś nieporadnymi opisami, w których jest znacznie więcej chciejskich, intuicyjnych agitacji niż jednoznacznych wskazań.

Osoby ze zdolnością do autorefleksji, do krytycznego spojrzenia na własne odczucia mentalne powinny w końcu to odkryć, że owa „absolutność” dla prawdy jest w istocie jedynie odbiciem mentalnego pragnienia UCZYNIENIA NIEMYLĄCYMI tych sformułowań, jakie się podaje w opisie. Po zagłębieniu się w swoje mentalne intencje ujrzymy to, że mniemając o swoich przekonaniach jako o „prawdziwych”, w istocie nawet nie oczekujemy, iż już tu i teraz dysponujemy jakąś jedną jedyną, wzorcową dla całego wszechświata (boską?…) wersją rzeczywistości bytującą w ich umysłach, tylko że chodzi o coś znacznie mniej szumnego i górnolotnego – chodzi o to, aby odbiorca „prawdziwego” opisu nie został zmanipulowany, albo nie został jako wyprowadzony na manowce w swojej interpretacji tego, co mu zakomunikowano. Ta „prawda realna” (a właściwie jest ona jedyną dostępną) o większości okoliczności świata jest po prostu wybranym (w niejednym ujęciu można by mówić nawet o „wylosowaniu”) jednym z możliwych przedstawień tego, co ktoś chciałby zakomunikować, a co z grubsza odpowiada oczekiwaniom komunikacyjnym ludzi.

Prawda absolutna zaś jest właśnie „cosiem” w znaczeniu sugerowanym w treści tego wątku, czyli stanowi niekonkretne, bazujące na w istocie sprzecznych intencjach i intuicjach dążenie do czynienia opisów możliwie komunikatywnymi, niemylącymi, dostarczającymi kluczowych – z punktu widzenia celów komunikujących się osób – informacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36064
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:39, 21 Sie 2025    Temat postu: Re: Niekontretne COSIE zawłaszczające sensy

Uznanie braku rozwiązania - maskowanego co prawda zastosowaniem jakiejś nazwy - za rozwiązanie, to swoista "matka wszystkich mentalnych błędów".
Oto jeśli człowiek ma tylko takie COŚ, co określił nazwą, a do tego, trochę intuicyjnie ową nazwę wiąże z różnymi aspektami swojego postrzegania, lecz nie konkretyzuje, co to właściwie jest, nie rozwija w sobie BUDOWANIA STRUKTURY SENSÓW związanych z daną sprawą, to kolejnym etapem będzie zwykle POWIĄZANIE DALSZYCH REAKCJI W TEMACIE Z ATAWISTYCZNYMI EMOCJAMI I INSTYNKTOWNYMI REAKCJAMI.

Na czele tych instynktownych reakcji jest lgnięcie do przemocowych liderów, do władzy, która za chwilę utrwali jałowość postrzegania rzeczywistości zorganizowaną wokół COSIÓW, które budują iluzję rozumienia i poprawności odczytu sensu, a w rzeczywistości (w sensie prawdy i sensu) są niczym. Ale władza za chwilę dorzuci do układu swoje własne atawistyczne emocjonalne wtręty, zrobi jeszcze większy bałagan w postrzeganiu, a wtedy osobowość jej poddana będzie już kompletnie bezradna wobec całego tego chaosu. A wtedy już zupełnie straci szansę na jakieś uporządkowanie sobie całego obrazu rzeczywistości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin