Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Osobowości zapętlone w swoich prowokacjach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37453
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:50, 13 Paź 2025    Temat postu: Osobowości zapętlone w swoich prowokacjach

Znam osoby, które w życiu zdaję się realizować jeden główny cel – organizować otoczeniu rozmaite prowokacje, a potem rozgrywać jakieś emocje z tego tytułu. Niektóre z tych osób w owych niekończących się prowokacjach w końcu się zapętlają, przestają widzieć inne cele, nie potrafią harmonijnie układać sobie relacji z bliźnimi, bo ciągle coś w tych relacjach próbują rozgrywać w sobie tylko znanym celu (a właściwie to podejrzewam, że oni sami tego celu nie znają, tylko bezwiednie się w tych prowokacjach nurzają).
Osobowość wiecznie prowokująca cierpi w istocie na głód znaczenia, próbuje wciąż udowadniać samej sobie, że oto jeszcze raz coś jej się udało zakręcić w cudzych emocjach, coś jeszcze w ludziach wzbudzić.
Był czas, gdy ja też lubiłem prowokować. Dziś traktuję to jako błąd. Bo w końcu przejrzałem na oczy, zrozumiałem, że te prowokacje, choć dają jakiś rodzaj krótkotrwałej satysfakcji, ku niczemu dobremu nie prowadzą. A za to najczęściej prowadzą ku psuciu relacji z ludźmi. Wtedy wydałem swoją walkę moim ciągotom do prowokowania. Analizowałem swoje zachowania pod tym względem, próbowałem się skłonić do zmiany postaw. W końcu to zaczęło mi coraz lepiej wychodzić. Więc dziś, myślę, że prowokuję już rzadko, a jeśli nawet, to względnie szybko ucinam takie swoje ciągoty ku temu, bo mam opracowany system diagnostyki tych niefajnych postaw.
Ale też nie akceptuję prowokowania mnie. Nie chcę z nikim toczyć emocjonalnych potyczek, nie chcę wojny na prowokacje, więc przyjąłem raczej strategię ucinania prowokujących w stylu relacji. Zrywam kontakt z prowokatorami – trochę dlatego, że nie lubię prowokacji wymierzonych we mnie, ale też trochę dlatego, aby mnie nie kusiło dołączenie się do tej prowokacyjnej zabawy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 23:50, 13 Paź 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37453
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:53, 14 Paź 2025    Temat postu: Re: Osobowości zapętlone w swoich prowokacjach

Tu warto byłoby chyba wyjaśnić, co uważam za typową prowokację. Oczywiście prowokacje są różne w stylu i tematyce, ale w dyskusjach rozmowach bodaj najbardziej typowym przykładem prowokacji będą szybkie, brane z czystego domniemania OSKARŻENIA kogoś o coś, szczególnie oskarżenia zawierające domniemania jakichś intencji.
Czasem owe oskarżenia nie są do końca w złej wierze, bywają dość przyjacielskie, czasem nawet stanowią formę flirtu, stanowią rodzaj zagadania. Jeśli strony to dobrze wyczuwają i godzą się na taką zabawę dobrowolnie, to nie będzie to jeszcze nic złego. Ale jednak w dyskusjach polemicznych taki przyjacielski motyw oskarżycielskiej prowokacji jest bardzo rzadki. Można z bardzo dużym prawdopodobieństwem założyć, że jeśli ktoś kogoś tak po prostu znienacka oskarża o różne brzydkie intencje, to nie jest to w dobrej wierze, to jest to dość wyraźnie napastliwa prowokacja.
Do czego zwykle napastliwi chcą sprowokować swoimi oskarżeniami?
- Typowym celem oskarżycielskiego agresora jest wymuszenie na zaatakowanym tłumaczenia się. Najczęściej będzie to jakieś tłumaczenie, „że się nie jest wielbłądem”, czyli z jakiegoś absurdalnego zarzutu. Po co komuś ta zabawa w prowokację skłaniająca do tłumaczenia się przez kogoś?
- Zwykle jest to forma zdobycia formy przewagi w naciskach emocjonalnych, w grze o dominację. Jeśli atakującemu uda się skłonić kogoś do tłumaczenia się, to oskarżający przyjmuje rolę atakującą, a tłumaczący jest w obronie. I to o to chodzi – o to zdobycie mentalnego przyczółka, z którego można potem ponawiać naciski, wymuszenia czegoś, kolejne oskarżenia. A jak się ktoś da tak osaczyć tymi oskarżeniami, to oskarżający z jednej strony będzie miał zabawę i poczucie tryumfu, a z drugiej też nadzieję na to, że się utrzyma ta jego rola oceniający i gromiącego – samozwańcza rola sędziego, który określa zasady, zaś sam nie jest kontrolowany. I to o to najczęściej w tej prowokacji na oskarżanie chodzi.
Nie będę ukrywał, że mnie też nauczyły niejedno dyskusje na sfinii. W kontekście prowokacji na oskarżanie nauczyły mnie, że w takich dyskusjach praktycznie nie występuje oskarżanie w dobrej wierze. Czym w ogóle (tu wg mojej definicji) byłoby oskarżanie kogoś w dobrej wierze?…
- Byłoby to po prostu oskarżenie, do którego oskarżający:
1. ma względnie obiektywne podstawy
2. w razie, gdyby te podstawy okazały się jakoś mylne, gotów jest dać sobie wyjaśnić nieporozumienie, czyli chętnie słucha wyjaśnień oskarżanego i przyjmuje te wyjaśnienia, gdy okazuję się być zasadne.
Te warunki praktycznie w żadnej dyskusji, w której mnie oskarżano, nie były równocześnie spełnione. Jeśli nawet jakieś podstawy do oskarżania mnie były (czego nie wykluczam, bo nie jestem doskonały), to i tak oskarżający miał „gdzieś” wszelkie moje tłumaczenia, tylko w ich obliczu twardo naciskał jeszcze bardziej arbitralnymi, jeszcze mniej uzasadnionymi oskarżeniami. Te oskarżenia bowiem były celem samym w sobie, a nie miały być jakkolwiek uczciwie wyjaśniane.
Dziś już po prostu nie mam nadziei, że jakikolwiek oskarżający mnie o cokolwiek oponent czyni to w dobrej wierze. Od jakiegoś czasu właściwie sam fakt wysunięcia oskarżeń traktuję jako formę przyznania się oponenta do nieuczciwych intencji i od razu przechodzę do uznania, iż taki ktoś nie jest zainteresowany dyskusją uczciwą. Bo po prostu nie spotkałem się z przypadkami, które by tę zasadę łamały.
Jeśliby zaś jednak wyjątek miał się zdarzyć, czyli jeśliby jednak trafił się w końcu ktoś, kto mnie oskarży w jakiś sposób uczciwy, w dobrej wierze, to przypuszczam, że raczej będę w stanie to rozpoznać. Jest kilka symptomów dla zarzutu, który jest czyniony w dobrej wierze. Wymieniłbym tu:
1. Taktowność, a w tym wyraźne zadbanie o to, aby oskarżany nie czuł się jako obiekt po prostu napaści i prób zdominowania go.
2. Wyraźne oznaki tłumaczenia się, z jakiego tytułu ktoś oskarżenie – zarzut wyprowadza. Unikanie arbitralności w stawianiu zarzutów.
3. Wyraźna gotowość do wysłuchania tłumaczeń, jeśliby taka próba się pojawiła.
4. Sam temat oskarżeń – nie wziętych z sufitu, nie z samych domniemań, ale wyraźnie odnoszący się do jakichś podstaw, które wyglądają przynajmniej względnie wiarygodnie.
5. Oskarżający gotów jest precyzyjnie tłumaczyć się, dlaczego swój zarzut postawił, a do tego czyni to klarownie, wyraźnie, bez mataczenia.

Jeśli powyższe warunki (właściwie wszystkie jednocześnie) nie będą spełnione, to oskarżenie – zarzut traktuję jako prowokacyjne, a także jako związane z formą mentalnej agresji, połączonej z walką o dominację. To zaś oznacza, iż raczej mogę sobie od razu odpuścić nadzieję na merytoryczny charakter zarzutów. To też oznacza, iż nie ma co być naiwnym wobec takich oskarżeń, czyli nie ma sensu traktować ich na poważnie od strony merytorycznej, a jedynie od razu je skreślić jako rodzaj gry, którą oskarżyciel próbuje z nami rozgrywać. Czy się zechcemy na tę grę godzić?…
- To już będzie osobisty wybór każdego. Jak najczęściej będę się starał unikać takich gier, bo one już mnie nie bawią, a bardziej nużą.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 1:02, 14 Paź 2025, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin