Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dwie komponenty szczęścia

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:28, 04 Maj 2021    Temat postu: Dwie komponenty szczęścia

Szczęście ma swoje dwie główne komponenty:
- spontaniczna komponenta szczęścia, w większości wrodzona, instynktowna odpowiada za szczęście bardziej zmysłowe, czy ogólnie odczuwane bez uczenia się go, od razu. Jako przykład może służyć tu szczęście związane z seksem, przyjemnościami smacznego jedzenia, wspaniałego wypoczynku.
- nabyta, wyuczona komponenta szczęścia powstaje na drodze trochę warunkowania, trochę świadomości - to np. szczęście związane ze wzrostem stanu posiadania, karierą, osiągnięciami naukowymi, sportowymi - nauczyliśmy się, że powinna nas to cieszyć.

Pomiędzy obiema tymi komponentami występują liczne zależności i związki. I obie są ważne.
Z punktu widzenia celu bycia szczęśliwym trwale, atrakcyjną strategią byłoby takie rozbudowanie sobie tej komponenty nabytej, aby dostarczała ona dużej ilości, łatwo uzyskiwanego odczucia szczęścia na co dzień. Niestety, "coś" czuwa nad tym, abyśmy sobie za łatwo poczucia szczęścia nie byli w stanie mocą postanowienia, woli wygenerować. Można to tłumaczyć ewolucyjnie - że zwierzę, małpolud, który by się nauczył uszczęśliwiać w tani sposób mocą własnego postanowienia, umiejący zapewnić sobie "odlot" po prostu siłą woli, stałby się szybko ofiarą drapieżnika, albo zginął nie wypełniając obowiązków względem ochrony swojego ciała i życia, bo np. zamiast poszukiwać pożywienia, usiadłby i był szczęśliwy niezależnie od tego, że jego ciało wysycha na wiór, a w końcu umiera.
Tak więc należy się spodziewać, że istotnym mechanizmem do przeżycia będzie psucie nam zbyt (!) prostego, kontrolowanego wolą szczęścia,


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:20, 04 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:33, 04 Maj 2021    Temat postu: Re: Dwie komponenty szczęścia

Michał Dyszyński napisał:
zwierzę, małpolud, który by się nauczył uszczęśliwiać w tani sposób mocą własnego postanowienia, umiejący zapewnić sobie "odlot" po prostu siłą woli, stałby się szybko ofiarą drapieżnika, albo zginął nie wypełniając obowiązków względem ochrony swojego ciała i życia, bo np. zamiast poszukiwać pożywienia, usiadłby i był szczęśliwy niezależnie od tego, że jego ciało wysycha na wiór, a w końcu umiera.
Tak więc należy się spodziewać, że istotnym mechanizmem do przeżycia będzie psucie nam zbyt (!) prostego, kontrolowanego wolą szczęścia,

To by sugerowało pewien rodzaj prawa - nazwę je PRAWEM NIEZDOLNOŚCI DO CELOWEGO WYTWARZANIA SZCZĘŚCIA:
Nasz układ emocjonalnego odczuwania blokuje próby intencjonalnego wytworzenia sobie stanu szczęścia, komfortu emocjonalnego, wymuszając czujność, rozważanie niekomfortowych aspektów rzeczywistości, a w konsekwencji wytworzenia sobie tylko siłą wolą woli stanów natury euforycznej.
Niektórzy z powyższego jakby się wyłamywali. Są to ludzie o osobowościach beztroskich, naiwnie optymistycznych. Dobór naturalny jednak usuwa ludzi o zbyt silnie zarysowanych takich skłonnościach. Bycie szczęśliwym na zawołanie, czy bycie szczęśliwym bez zewnętrznego powodu można by zatem uznać za wadliwość systemu emocjonalnego człowieka, w kontekście walki o byt i budowę zrównoważonej osobowości.

Ten aspekt sprawy koreluje z inną moją refleksją, dotyczącą modelowania JA, opisywaną w tym wątku. http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/jestestwo-mysli-i-pojecie-ja,8534.html#594177
Jest tam mowa o konstrukcji JA, jako mechanizmu, którego celem jest przywracanie kontrolowanego przez system (ogólnie rozumiany, ale ważnym przypadkiem "systemu" jest osobowość człowieka, JA, świadomość) aspektu do położenia równowagi, obszaru, którym system ma maksimum kontroli.

Widać tutaj tę dychotomię szczęście - kontrola.
Kontrola drenuje nam szczęście. Na kontrolę wydatkujemy energię mentalną, wymaga ona od JA swoistej pracy (nawet w fizyce mamy związek pracy z energią). Aby przetrwać w warunkach nieprzyjaznego, często niebezpiecznego świata musimy OPANOWAĆ MECHANIZMY (SAMO)KONTROLI.
Jednak im bardziej skupiamy się na kontrolowaniu, tym mniej dajemy szansy spontanicznej komponencie szczęścia. Czyli mniej szansy dajemy szczęściu w ogólności, bo komponenta spontaniczna, zewnętrzna wobec ośrodka kontroli jest niezbywalna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:39, 04 Maj 2021    Temat postu: Re: Dwie komponenty szczęścia

Michał Dyszyński napisał:
Jednak im bardziej skupiamy się na kontrolowaniu, tym mniej dajemy szansy spontanicznej komponencie szczęścia. Czyli mniej szansy dajemy szczęściu w ogólności, bo komponenta spontaniczna, zewnętrzna wobec ośrodka kontroli jest niezbywalna.

Tu zaś zahaczamy o aspekt religijny.
Czy aby na pewno nie jesteśmy w stanie opanować jakiejś TECHNIKI WYWOŁYWANIA SZCZĘŚCIA?
Czy nie ma na pewno sposobu, aby jakąś siłą woli, przemyślnością, wytworzyć sobie osobisty raj?
Albo jeszcze inaczej - już odnosząc się do pewnych konceptów chrześcijańskich - czym jest "królestwo boże, które jest w nas"?
Czy czasem nie jest tak, że odpowiednio wytrenowana świadomość jest w stanie trwać w szczęściu dzięki własnej mocy?...
Może tak się da?
- Kto nie spróbował, ten się nie dowie...
A nawet jak ktoś spróbował, a mu się nie udało, to nie ma gwarancji, czy czasem próbowanie innym sposobem, nie byłoby skuteczne.
Można różne opcje obstawiać. :think:
Nie ma tu twardego modelu, nie ma tu obiektywnego rozstrzygnięcia. Osoby wierzące w Boga mają tu swoją nadzieję, związaną z tym, że skoro stworzył je i czuwa nad nimi kochający Bóg, to jakaś forma szczęścia trwałego jest możliwa. Warto jest może o nią zawalczyć... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:18, 28 Gru 2021    Temat postu: Re: Dwie komponenty szczęścia

Chcę trochę zanegować moją poprzednią uwagę:
Michał Dyszyński napisał:
Tak więc należy się spodziewać, że istotnym mechanizmem do przeżycia będzie psucie nam zbyt (!) prostego, kontrolowanego wolą szczęścia,

To by sugerowało pewien rodzaj prawa - nazwę je PRAWEM NIEZDOLNOŚCI DO CELOWEGO WYTWARZANIA SZCZĘŚCIA:
Nasz układ emocjonalnego odczuwania blokuje próby intencjonalnego wytworzenia sobie stanu szczęścia, komfortu emocjonalnego, wymuszając czujność, rozważanie niekomfortowych aspektów rzeczywistości, a w konsekwencji wytworzenia sobie tylko siłą wolą woli stanów natury euforycznej.
Niektórzy z powyższego jakby się wyłamywali. Są to ludzie o osobowościach beztroskich, naiwnie optymistycznych. Dobór naturalny jednak usuwa ludzi o zbyt silnie zarysowanych takich skłonnościach. Bycie szczęśliwym na zawołanie, czy bycie szczęśliwym bez zewnętrznego powodu można by zatem uznać za wadliwość systemu emocjonalnego człowieka, w kontekście walki o byt i budowę zrównoważonej osobowości.
[/quote]

Treść negacji kopiuję z mojego komentarza z innego wątku.
Michał Dyszyński napisał:
Jestem przekonany, że do uzyskania szczęścia, a przynajmniej pozbycia się stanu nieszczęśliwości trzeba dołożyć pewną dozę ŚWIADOMEJ WOLI.
W życiu mamy tak, że napływa do nas strumień wrażeń różnych. Pod względem osiągania stanu szczęścia można by roboczo uznać, iż jest on neutralny, czyli że z grubsza w ludzkiej populacji i w czasie równoważą ten negatywne impulsy (ściągające depresję, nieszczęście) i te pozytywne (uszczęśliwiające). Możemy wobec tego stanu pozostawać bierni, patrzeć jak nas niosą te odczucia i akceptować je całkowicie bez pytań i refleksji.
Ale może da się choć troszkę naginać to odczucie w stronę, którą sobie wyznaczymy?...

Jak coś jest przyjemne, to może da się ten stan przyjemności przedłużyć o trzy sekundy - np. utrwalając w pamięci?
A jak coś jest nieprzyjemne, to może udałoby się nam - siłą wewnętrznej decyzji i woli - ukrócić nieco działanie tego czegoś? Znowu może tylko o 3 sekundy niech będzie tego odczuwana stanu nieprzyjemności krócej, bądź o 3% niech będzie miał mniejsze natężenie, bo mu odbierzemy trochę wyrazistości, kierując uwagę na coś mniej przykrego?...
Na pewno to się nie uda?
A jakby tak spróbować?... :think:


Uważam, że BYĆ MOŻE CHOĆ TROCHĘ DA SIĘ OSZUKAĆ owo prawo, które wyżej sformułowałem. Prawo z resztą obowiązuje dlatego, że żyjemy w środowisku, które niesie zagrożenia. Gdyby owe zagrożenia się zmniejszyły (a cywilizacja zmierza w tę stronę), to i potrzeba blokowania szczęścia nieco by się umniejszyła.
Z drugiej strony też uważam, że zbyt silne opanowanie tej naturalnej czujności, gotowości do wyszukiwania negatywnych aspektów życia, jaka jest związane z owym prawem, nie byłoby ogólnie korzystne. Ale gdyby sobie tego nieszczęścia odjąć tak parę procent (szczególnie myślę o chronicznych pesymistach i ludziach w depresji), to nie spowodowałoby może jeszcze jakiejś "programowej głupoty" ludzkich reakcji, a uczyniłoby życie szczęśliwszym. Poza tym rozsądny, świadomy człowieku mógłby chyba zastąpić "motor emocjonalny" owej czujności z bezrefleksyjnej postaci związanej z przywoływaniem uczuć negatywnych, na czujność bardziej świadomą, napędzaną rozumieniem jak trzeba postępować. Emocje mają ten nieprzyjemny efekt, że działają mało wybiórczo, aktywując czujność uogólnionymi ponurymi myślami, choć ten sam efekt dałoby się osiągać myślami mniej ciemnymi, bolesnymi, bo powiązanymi z poczuciem rozwagi i odpowiedzialności. Te ostatnie motywacje dla życiowej czujności mogłyby być niemal pozbawione aspektu cierpienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin