 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35787
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:10, 03 Lip 2025 Temat postu: Romantyzowanie bandytyzmu, wojny, przemocy |
|
|
Wojna, przemoc, agresja są częścią natury ludzkiej. Co prawda jest to ta zwierzęca, a nie wyższa część natury, ale jak najbardziej jest, a do tego chyba jest silna. Szczególnie osobowości żądne dominacji, pragnące wywyższenia będą agresję akceptowały, pożądały jej, wywyższały ją w swoich emocjach i myśleniu.
Termin "romantyzowanie" jest stosowany od jakiegoś czasu w literaturze, szczególnie literaturze psychologicznej. Jego znaczenie chyba wciąż ewoluuje, rozpościerając się od konotacji pozytywnej, do wyraźnie negatywnej. Romantyzowanie z grubsza polega na tym, że "romantyzowany" aspekt, postawa jest postrzegany przez daną osobę jako coś wywyższającego, niezwykłego, atrakcyjnego i jest tak nawet wtedy, gdy sam ten aspekt jest skądinąd postrzegany w społeczeństwie negatywnie.
Ostatnio chyba w świecie zaczęto wyraźnie romantyzować dominację, agresję, przemoc. Kiedyś wojna była dość jednoznacznie traktowana jako coś złego. Dzisiaj coraz więcej osób pragnie postrzegać tę zbrodnię, jaką jest przecież wojna, zabijanie ludzi, jako coś wręcz cennego, bo wywyższającego swój naród, swoje interesy, jako okazję do wykazania się odwagą, determinacją, jako życie w braterskich układach z towarzyszami broni. Wtedy w emocjach blednie, że na wojnie dzieją się zbrodnie, wojna robi się atrakcyjna.
Wraz z pojawieniem się na polskich scenie politycznej prezydenta, który ma rodowód z kibolskich układów, sympatyzującego z ustawkami kibicowskimi, z grupami półmarginesu chyba jeszcze bardziej się objawi nam romantyzowanie różnych "niegrzecznych chłopców", okazujących "męskie strony charakteru", co do facto będzie usprawiedliwianiem postaw przemocy wobec wszystkich słabszych. Kobiety mają mocno niejednoznaczny stosunek do przemocowych mężczyzn - jedne przemoc odrzucają, ale inne, wyraźnie na podłożu erotycznym, traktują przemocowe postawy jako objaw męskości, jako coś, co jest naturalne i powinno zostać zaakceptowane. Niektóre kobiety wręcz wolą tego rodzaju mężczyzn.
I chyba ostatecznie nie bardzo widać granicę, od której by się to romantyzowanie przemocy i zbliżonych form zła miało odbić. Skończy się to wszystko wielkim cierpieniem ludzi. Ta "romantyczna zabawa", "spełnianie się w męskiej aktywności" w krzywdzenie innych zapewne wkrótce wymknie się spod wszelkiej kontroli. Będzie strasznie. Będzie zagłada. A nie widać, co by miało ten obłęd powstrzymać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35787
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:21, 03 Lip 2025 Temat postu: Re: Romantyzowanie bandytyzmu, wojny, przemocy |
|
|
Nastał ostatnio czas przemocowców i egoistów. Po okresie, w którym wydawało się, że już ludzkość w jakimś stopniu zrozumiała grozę wojny, na całym świecie odżywają grupy (ba... całe społeczeństwa), które chcą się wywyższać, miażdżyć wrogów, dominować, nawet niszczyć, grabić, palić. Wstrzymywane pragnienia bycia tym lepszym, panoszącym się, poniżającym słabszych, gnębiącym ludzi dla samego kaprysu okazywania swojej przewagi, w powiązaniu z tymi, co z instynktownego strachu pragną się przyłączyć do najbardziej przemocowego lidera, licząc naiwnie, że tak przetrwają trudne czasy - to wszystko sprawia, że przypomina mi się wiedźmińskie stwierdzenie "czas miecza i topora". Może zamiast mieczy i toporów będą rakiety i drony, ale też efekt będzie podobny - śmierć i cierpienie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35787
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:35, 03 Lip 2025 Temat postu: Re: Romantyzowanie bandytyzmu, wojny, przemocy |
|
|
Znając różne proroctwa w religiach, a patrząc na sytuację międzynarodową (częściowo wewnętrzną w Polsce), trudno jest nie mieć z nimi skojarzeń z jakimiś przepowiedniami o końcu czasów, apokaliptycznymi, związanymi z zagładą przynajmniej części ludzkości. Gdy widzę ten niespotykany wzrost piewców przemocy, pychy, egoizmu, nieodpowiedzialności, odnoszę wrażenie, że chyba doszliśmy do jakiegoś sądu nad naturą ludzką, że to właśnie za naszego życia dokona się ostateczna (albo prawie ostateczna) kompromitacja sił najbardziej ewidentnego zła. Właśnie ów wysyp wsparcia dla zła w takiej właśnie postaci - skrajnie egoistycznej, lekceważącej rozum, sens, dobro, wartości ludzkie - wskazuje na to, że dochodzimy do pewnego apogeum, które musi się przemienić w wybuch, w coś wstrząsającego sumieniami (pozostałej części) ludzkości. Aby potem już nikt nie miał wątpliwości, że wywyższanie za wszelką cenę jakichś "swoich", że lekceważenie zasad bożych i ludzkich jest hańbiące, poniżające, że nie ma w tym ani grama tej celu, który wywyższającym się przyświeca - okazania godności, przywrócenia szacunku. Przemocowcy dostaną dokładnie coś odwrotnego, niż chcieli - zamiast szacunku - hańbę.
Gdy ci głosiciele swojego (albo narodowego) wywyższenia, którzy ostaną się z pożogi, zobaczą, co spowodowali, te miliony śmierci ludzi, którzy przecież nic złego swoim mordercom nie zrobili, gdy dotrze do nich jaką to "sławę" zabijając, sobie zwojowali, gdy ujrzą swoje PRAWDZIWE DZIEDZICTWO - morza trupów, cierpienia, płaczu, zniszczenia, to zakłamywanie tego stanu rzeczy jako "zwycięstwo", "chwała", "okazanie wielkości kraju" będzie tak rażąco nieadekwatnym określeniem, tak bardzo zakrawającym na naigrawanie się z faktów, że już chyba tylko schizofrenicy i inni skrajnie zaburzeni będą może dalej obstawali przy tezie o osiąganiu "wielkości" za pomocą przemocy.
Spodziewam się, że właśnie przychodzą czasy tak dojmującej kompromitacji postaw przemocy, despotyzmu, tyranii władzy, zakłamania i manipulacji - także na gruncie religijnym - że przez długie tysiąclecia ta hańba przemocowców się utrwali w całej ludzkości.
Ale dzisiaj przemocowcy są górą, panoszą się, brylują. To jest ich czas...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 15:00, 03 Lip 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35787
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:28, 03 Lip 2025 Temat postu: Re: Romantyzowanie bandytyzmu, wojny, przemocy |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | dzisiaj przemocowcy są górą, panoszą się, brylują. To jest ich czas...  |
Dzisiaj przemocowcy wierzą, że nie ma nic cenniejszego, niż być tym, który innych gnębi i dominuje. To jest zwycięstwo! To jest wywyższenie!
Zwycięstwo i wywyższenie przez zło... - To nieważne, czy ktoś nazwie to "złem", wszak przemocowiec CZUJE W EMOCJACH ten "wiatr w żaglach" tę swoją "wielkość", tę dominację i nic innego się dla niego nie liczy.
Ale jak opadnie bitewny pył. Gdy już wrogów nie będzie, gdy może tylko będą bielały ich kości, a ci, co przeżyją, będą zmuszeni wdychać trupi odór, gdy nie będzie już komu swojej rzekomej "wielkości" wykazywać, a rzeczywistość zacznie krzyczeć: zostały te trupy i ja pośród nich! Zakrzyczy wtedy z wnętrza głos: już, oprócz mnie, może oprócz naszych są tylko trupy! A ja wciąż nie jestem wystarczająco wywyższony! Właściwie to w ogóle nie czuję się wywyższony! Cóż to za "chwała zwycięstwo" głoszona nad trupami, a do tego trupami ludzi w zdecydowanej większości nieznanych, którzy nie mieli pojęcia, jakie intencje "dominator" im przypisywał, ani za jakie wg niego "przewiny" śmierć im się należała...
Trupy nie powstaną. Będą leżały, przez jakiś czas będą cuchnęły, potem się rozłożą. Ale pamięć o tym akcie nonsensownej przemocy przetrwa. W końcu się przedrze do świadomości morderców proste pytanie: ale PO CO właściwie wymordowaliśmy tych ludzi?...
Zanim wróg stał się trupem, był taki wrogi, taki wredny, taki wprost proszący się o zabicie go. Ale gdy już jest tylko trupem wroga, to - może po odtańczeniu tańca zwycięstwa nad nim - coraz bardziej staje się mało wrogi. A wrogość w samym sercu mordercy wciąż trwa! Zawsze tam była! Zawsze ta wściekłość i nienawiść tam się panoszyła, tam powstała, tam się rozwinęła.
Przyjdzie w końcu ta refleksja: przecież to zabijanie nam niczego pozytywnego nie przyniosło. Ta frustracja, jaką z tytułu własnej małości nas gnębiła, wciąż trwa. Nie ma już tych, których wtedy obarczaliśmy winą za własne nieuporządkowanie emocjonalne, za podatność na pusty gniew i nienawiść. Można już teraz nienawidzić tylko tych, co zostali - jakichś "swoich", może samego siebie. Bo źródło frustracji wcale nie było w tych, których kości bieleją, a którzy urojoną winą za wściekłość duszy zostali obarczeni. To źródło frustracji było w samym frustracie - w tym, że zawierzył idei dominacji, czynienia krzywd jako rzekomej metodzie wyciągającej ich dusze z mentalnej nędzy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 15:52, 03 Lip 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35787
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:06, 07 Lip 2025 Temat postu: Re: Romantyzowanie bandytyzmu, wojny, przemocy |
|
|
Jeśli na świecie mają kiedyś powstać warunki do trwałego pokoju, to ludzkość będzie musiała uporać się z problemem młodych mężczyzn (w mniejszym stopniu kobiet, ale ich też w pewnej mierze), którzy szukają dla siebie sposobów na wykazanie się, na okazanie swojej sprawczości, znaczenia, mocy.
Sam nie jestem typem kibica, czy zapalonego sportowca, a nawet często separuję się od rywalizacji sportowej, lecz od jakiegoś czasu doceniam rolę sportu w życiu społeczeństw. Bo czymś tych młodych mężczyzn, wzywanych instynktami do rywalizowania, trzeba zająć.
To, że powstają grupy młodych mężczyzn, które szukają pretekstu i okazji "aby komuś wpierdolić", należy uwzględnić w strategiach społecznych. Jakoś należałoby tę ich energię skanalizować, może przeczekać okres największego naporu instynktów rywalizacyjnych, a potem może też pomóc im zapanować nad sobą, uczynić z nich bardziej odpowiedzialnych członków społeczeństwa.
Na to, że ten typ ludzi sam się jakoś uczyni rozsądnymi, odpowiedzialnymi, raczej trudno jest liczyć. Bo to jest akurat ten typ najmniej refleksyjny w populacji - typ reagujący instynktownie, emocjonalnie, a nie rozumowo. Tu ktoś powinien pomyśleć za nich, bo z myśleniem u kiboli i agresywnych osiłków jest "ogólnie systemowy" problem. A jest problem, który bardzo łatwo generuje problemy kolejne - już dotykające naprawdę wszystkich, gdy ci watażkowie z natury prą za wszelką cenę do bijatyki, zwarcia, konfliktu, wojen...
Te grupy ludzi o mentalnym zapotrzebowaniu na wojnę, romantyzujące o "chwale oręża" i "chwale zwycięstwa" same z siebie rozumu nie nabiorą, a do tego będą uparcie i agresywnie ku wojnie podążali. Potem wciągną w tę wojnę nawet te rozsądniejsze, mniej napalone na eskalację konfliktów grupy społeczne. Wciągną je, tworząc atmosferę zastraszenia, rewanżyzmu, apelując do lojalności i patriotyzmu. A gdy urosną w siłę, gdy dojdą do władzy, to zaczną wciągać kolejne grupy - już nie samą atmosferą i agitacją, lecz po prostu przymusem, opresją. Tak to się działo, gdy do władzy dochodził Hitler, podobne metody stosował Stalin.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 10:17, 07 Lip 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3190
Przeczytał: 78 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:55, 14 Lip 2025 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czemu, ale jest chyba po prostu tak, że ludzka natura lubi zło i to obserwujemy od tysięcy lat, a dziś okazja do zła jest łatwiejsza, jest możliwa na większą skalę.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35787
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 11:20, 14 Lip 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Nie wiem czemu, ale jest chyba po prostu tak, że ludzka natura lubi zło i to obserwujemy od tysięcy lat, a dziś okazja do zła jest łatwiejsza, jest możliwa na większą skalę. |
Mamy tu problemy z ludzkością dwojakiego rodzaju:
1. Skupienie się ludzi na tym, co bieżące, na "bliższej ciału koszuli", na powierzchownym, emocjonalnym odbiorze rzeczywistości i niechęci do PRZYJRZENIA SIĘ KONSEKWENCJOM
2. Instynktowne emocje, jakie dostaliśmy w ramach naszego biologicznego dziedzictwa, są skonstruowane tak, aby osobowość przełamywała strach przed konfrontacją i wchodziła w konflikty. Co prawda tylko mniej więcej połowa populacji jest bardziej konfliktowa, a około co najwyżej z 10% mocno konfliktowa, ale to wystarczy do tego, aby powstawał ferment wojenny.
Część kocha się bić, pragnie konfliktu, w którym okaże swoją przewagę, dominację. Część ludzi tylko w dominacji postrzega swoje osobowe spełnianie się!
Biologicznie, instynktownie wspierane źródła satysfakcji to:
1. seks, relacja romantyczna
2. rodzina, empatyczne związki z bliskimi
3. dominacja, agresja, walka, pozostawanie pod wpływem adrenaliny.
Każde z tych źródeł satysfakcji jest jednocześnie źródłem przyjemności i buduje motywację do działania. Część ludzi bardzo uparcie goni za seksem, inna część spełnia się jako rodzice (później dziadkowie), a jeszcze inna będzie się czuła spełniona jedynie wtedy, gdy walczy z kimś, gdy zdobywa przewagę (odpowiednikiem niedestrukcyjnym, w wersji niekonfliktowej mielibyśmy tu ludzi, którzy porywają się na niebezpieczne zadania - np. zdobywają trudne ściany wspinaczkowe, płyną kajakiem przez Atlantyk itp.).
Gdzieś też u części ludzi występuje aspekt sadyzmu - ci będą czuli wyraźną przyjemność, gdy będą zadawali cierpienie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|